Skocz do zawartości

Walka o swoje i wiara w swoją własną prawdę.


aras

Rekomendowane odpowiedzi

Może to nic wielkiego. Ostatnio w agencji angole mi powiedzieli, że jak nie będą mnie potrzebowali w starej pracy, to będę chodził do drugiej. A więc byłem dziś w innej pracy. W trakcie pracy dzwonią, że jutro wracam do starej. Po pracy manager pyta mnie czy będę jutro. Mówię, że mogę być.

Jestem w domu a tu sms, że jutro nie pracuję. Ja piszę, że dzwoliliście i mówiliście, że wracam do starej, jak nie to mogę iść tu gdzie dziś, bo wiem, że potrzebują ludzi.

Odpisują sory niema pracy, jutro zadzwonimy.

Odpisuję, że to niegrzeczne (rude ;) piszecie, że pracuję w starej, następnie, że nie pracuję ani w tej ani w tej. Ale przecież wiem, że jest praca w drugiej.

Odpisują tak, ale tam pracują tylko Ci co mają kontrakt.

W końcu się wkurwiłem i piszę, że to coś dziwnego, czy wiecie, że manager się mnie pytał, czy przychodzę jutro ? Ładna współpraca z Wami...

Dzwoni typ. Igor wytłumaczę Ci. Musiałem wrócić do biura (gówno prawda biuro zamknięte, siedzi w domu) na początku zadzwonili do Nas, że pracujesz, a potem to odwołali, teraz Igor musiałem odwołać inną osobę, która miała tam jitro iść, żebyś Ty poszedł.

No i tak jest ładnie mówię.

Konkluzja, kurwa jak się coś wie i jest się tego pewnym, to nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej ! Już mnie kiedyś straszyli, że jak będę narzekał to będą mi dawać chujową pracę. A więc miejcie odwagę zawsze walczyć o swoje, naweT jak ryzykujecie, że takie pogróżki będą spełnione. I ostatnie, ja wiedziałem, że chuje wpierdalają ludzi na takiej zasadzie, że jeden popracuje dzień tu, drugi tu, żeby nie było, że mu pracy nie załatwili. Także łączcie fakty i powiązujcie.

Walić temat, że powinienem znaleźć inNą pracę. Ja lubie magazyny i jakieś siłówki w atmosferze, gdzie ludzie są mili i Cię szanują, walę fabryki i chociaż mi czasem proponują zawsze mówię NIE, powiedziałem czego szukam. Także warto, też mieć swoje zasady. Poza tym, pierwszą pracę mam 10 min od domu, ta druga dalej, ale w mieście i nie muszę płacić za dojazd nikomu.

Także tyle ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie dawaj władzy nad sobą nikomu...Jak raz zobaczą ze można Cie pchnąć bez wazeliny to będę to robić non stop. Masz racje aras, walka o swoje do krwi, w momencie kiedy tego nie robisz tracisz szacunek i bardzo często pieniądze, jesteś skazany na poniewierke ;-) No ale cóż aras, Ty jestes w UK ja w UK także widzimy ilu Polaków da sie dymać za parę pensów więcej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pisałem o tym, że Grzesiak mówił o tym, że jeżeli chce się nauczyć czegoś, to musi mieć środowisko, które go do tego popycha. I właśnie mam takie środowisko - muszę zapłacić za mieszkanie, muszę kupić kompa bo rozjebałem tablet, no i muszę żreć dużo mięcha bo ćwiczę i jeszcze do tego praca fizyczna. Także w chuja po taniości żaładować się mnie nie da. Ale pamiętam, jak tu byłem 9 lat temu, to nie miałem odwagi o to walczyć, potrafiłem powiedzieć Nie, ale z głupoty... Teraz na szczęście trochę bardziej odpowiedzialny jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Środowisko to bardzo często podstawa Twojego rozwoju. Najważniejszy z jego fundamentów. Determinuje Twój byt i warunkuje reakcje/zachowania/sposób myślenia w ogromnym stopniu. Albo Cię popchnie twórczo do przodu, albo tak długo będzie podcinać Tobie skrzydła, aż ściągnie na samo dno.

Trzeba być nieludzko silnym psychicznie człowiekiem, żeby trwale i sukcesywnie opierać się wpływowi otoczenia w jakim się w danym moemncie życiowym znajdujemy.

Nieliczni to potrafią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że niektóre złe decyzje nie są jeszcze do tego stopnia błędne, żeby nie móc się z nich wykaraskać. Inne niestety już nie i płaci się za nie całe życie. W szystko zalezy od stopnia omylności.

 

Najlepiej się uczyć na cudzych błędach, obserować bacznie innych, szczególnie kobiety i wyciągać samemu wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aras ja Ci powiem coś z mojego doświadczenia. Siedze w UK ok 2 lat przez te dwa lata nauczyłem się więcej o życiu a przede wszystkim o sobie niż przez ponad 20 wcześniejszych. Niestety wychowałem sie w takim środowisku że byłem często wyszydzany, wyklinany i obrazany psychicznie i fizycznie. Ale dałem rady, to wszystko zbudowane jest na niekiedy ogromnym wewnętrznym cierpieniu, łzach i bóluu, ae warto było. Tu mam spokój i komfort psychiczny, w domu tego nie miałem. Tu uczę się siebie, pewności i wiary w siebie. Ostatnie miesiace to coś nieprawdopodobnego w sensie takim iż  pokazuja mi w jakim bagnie tkwiłem i w jaki głupoty wierzyłem...Opinie rodziców i otoczenia uznałem za prawde ostateczna a jak teraz widze to gówno prawda, fajnie że teraz na to wpadlem ja czy Ty, wiekszosc ludzi praktycznie w ogole nie żyje poprzez lenistwo i niechęć do nauki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było błedów dalej siedzielibyśmy na drzewach. Ja z natury jestem bardzo dobrym obserwatorem i dostrzegam bardzo wiele dzieki temu mam umiejętność łączenia faktów ;-) A pozatym nie wiem jak Ty, ale ja bardzo dobrze odczytuje mowe ciała ludzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W UK moze i jest sporo pracy ale większość moim zdaniem ok 70% jest przez agencje pracy. Co z tego ze Ci zaoferują 8 badz 10 jak zadzwonia po Ciebie dwa razy w tygodniu :) W dodatku musisz znac jezyk dobrze. To nie 2004 kiedy nic nie musiałes  umiec ;) Co do UKz tym wlasnym zdaniem to prawda, ale trzeba pamiętać ze liczyc musisz tylko na siebie, nie licz na to ze jakis Polak Ci poda ręke . Nie pożyczaj kasy, nie wchodz w uklady z Polakami cwanaiczkami i tak dalej. Co do agencji;Pracowalem kiedys przez agencje w której rekrtutajce przeprowadzały Polki; Takiego braku szacunku do swoich rodaków i braku kompetencji w zarzadzaniu nie widziałem nawet u Pana Wieśka w Tartaku z pierdziszewa dolnego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem taki wybór, że mogłem pójść tam, albo siedzieć w domu, pieprzone ściemniacze... Polki siedzą zawsze na początku, hah ale miała mine jedna ostatnio, jak już miała zaagadać, a ja popatrzyłem tylko i poszedlem w swoją stronę :D ogólnie jak są polki w agencjach, to mówie, że przyjdę później.

Co do układów z polajami przerabiałem to 9 lat temu...

Teraz mam tu 3 przyjaciół jeszcze z podstawówki i jeśli mi coś trzeba to się mogę zwrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Anglii ciąg dalszy, dziś wróciłem do pracy w której nie było mnie ze 2 tygodnie, no i taki anglik, z którym miałem kiedyś dobry kontakt, a potem mnie wkurwiał straszliwe przez 2 miesiące (trzymałem to w sobie) a dziś znowu podczas pracy, mnie zaczął wkurwiać. no i mu powiedziałem, żeby ze mną nie zadzierał, bo boję się że go w końcu uderzę. oczywiście już chciał iść się poskarżyć. Potem mu powiedziałem, że tylko gada, krzyczy i że mnie to wkurza i żeby się nie odzywał do mnie. A potem powiedziałem mu, że pamiętam, że kiedyś mieliśmy lepszy kontakt i że to na prawdę jest ciężki dla mnie i pewnie dla niego też klimat, powiedziałem co mi leży na sercu i w zasadzie, lepiej jest niż było, zobaczymy, jak będzie dalej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Może to nie do końca, związane z tematem, ale też w jakiś sposób się łączy. także niech będzie to mój offtopik, lubię oftopy, bo przypominają burzę mózgów, zbaczając czasem z tematów, można wyjść poza szablonowe myślenie.

 

Czego się ostatnio nauczyłem ?

 

Ostatnio w moim domu, gdzie są 3 piętra i 16 pokoi i zbiorowisko ludzi różnych narodowości: 2 osoby z czech, dwóch polaków (w tym ja), jeden bułgar, jeden chińczyk, 2 portuhalczyków, jeden hiszpan i 6 anglików, była taka sytuacja (piątek) że sobi pod moimi drzwiami czesi i portugalcy zrobili imprezkę, szlugi, muzyka, hałas, alkohol, a na górze anglicy to samo i mnie to szczerze wkurzało, bo musiałem wstać o 5.45 do pracy a była 22.30. Kiedyś w takich sytuacjach się złościłem, nie umiałem powiedzieć, że coś mi przeszkadza, dusiłem to w sobie i jeszcze bardziej się wkurwiałem, przez to, że nie miałem odwagi wyrazić swojego zdania, no i zdarzało się, że byłem biernie agresywny i nieadekwatnie do różnych sytuacji wybuchałem. Natomiast ostatnimi czasy bardzo rozwinąłem w sobie asertywność i odwagę, wyszedłem kilka razy, a za ostatnim razem powiedziałem że mnie to wkurwia, powiedziałęm, ze nie mam ochoty słuchać muzyki, przeszkadzają mi szlugi i darcie mordy pod moimi drzwiami, wyraziłem złość, ale kulturalnie i adekwatnie do sytuacji i postawiłem granice, powiedziałem, że proszę o przejście do livinguroomu i definitywne opuszczenie miejsca z pod moich drzwi i byłem kulturalny. Potem poszedłem na piętro do anglików i wyszedł jeden, poprosiłem o ściszenie muzyki, zaprzestanie darcia mordy, ten na to, powiedział innym facetom w jego pokoju, żeby przyszli, odebrałem to jako próbę zastraszenia mnie, ale jak i chęć, tego, żeby powiadomić osobiście kolegów o tym, o co proszę, więc wyszło jeszcze dwóch. Pomyślałem, kurwa jestem twardziel, mam jaja i przekazałem kolegom to samo i powiedziałem, że musze się wyspać, chociaż przekaz już z mojej strony był trochę ostrzejszy, patrzyłem prosto w oczy i mówiłem krótko i wynikało z mojego zachowania, że wymagam. Było ciszej, chociaż trochę się darli, ale już mi to tak nie przeszkadzało.

 

Druga sytuacja, przyszedłem w piątek do pracy, a tu rano szef mi przedstawia 3 osoby i mówi, że dziś będę z nimi pracował i mam dopilnować wszystkiego i im pokazać co i jak i czuwać. Dwóch typów z Łotwy i 1 anglik. Także bardzo nieoficjalnie miałem 3 ludzi pod sobą i szef mówił co ma być zrobione, a ja musiałem to zorganizowac i rodzielić obowiązki pomiędzy nich i nimi zarządzać. Było dużo pytań niecyklicznie od 3 osób, trochę do zrobienia, zarzucanie wykonywania robót, na rzecz wyrywkowych akcji szefa i zmiany na chwilę obowiązków. Także miałem okazję przez jeden dzień sprawdzić czego do tej pory się nauczyłem. Byłem trochę zamotany, ale dałem sobie radę i się cieszę ;)

 

Aha, jakiś czas temu miałem okazję pracować z laskami, polkami, chciały mnie zdominować, móœiąc mi co mam robić, mœóiąc mi, że nie mogę czegoś, a coś mogę. Powiedziałem, że mnie to nie obchodzi i uświadomiłem, że nie są moimi szefami. Zatkało, zdystansowały się, ale od tego czasu były miłe ;) A na poczatku jak tylko wszedłem, to pomyślałem, a chuj ja tutaj przyszedłem pracować, a nie bajerować, jak zacznę za nimi latać, to mnie zleją, więc pomyśla,łem, ze ja się nie będę odzywał i rozmawiał. Więc po jakimś czasie same zaczęły :D

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo aras! Powodzona :) Pamietam sytuacje która kiedyś opisywałeś o problemach w UK jakich doznałeś, także moje szczere gratki tym bardziej .Moja sytuacje juz opisywałem kiedy to wydumana z nosem w górę laska próbowała mnie brać pod pantofel w pracy, zjebałem ja konkretnie, po jej twarzy widać było ze nikt w taki sposób sie do niej nie odnosił stad jej 'duma' Efekt? Laska ze mną flirtuje ;-) Sama zaczepia i zagaduje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.