Skocz do zawartości

Sensu mi trzeba, sensu


Rekomendowane odpowiedzi

 Czołem braci,

Długo się bujałem, by coś tu w końcu napisać. Ale postępujące poczucie beznadziejności i chęć uniknięcia autidestrukcji sprawiła, że się jednak na to zdecydowałem.

Może zaczną najpierw od małego podsumowania sytuacji następującej:

 

1. 31 lat na karku odhaczone; ukończone studia techniczne, w zawodzie nie pracuje, bo mi nie się nie udało;

2. prowadzę własną działalność od ponad 3 lat, mały biznesik w domu, który jakoś tam prosperuje. Od taki etat, by mieć mieć na życie i trochę przyjemności, aktualnie 1 pracownik.

3. brak kredytów/pożyczek/długów cały biznes finansowany tylko z dochodu;

4. dom odziedziczony w spadku, samochód pełnoletni (ale za to V8), Warszawa dzielnica podmiejska;

5. ateista, outsider, domator, nie pijący (bo nie lubię, filozofii większej nie dorabiam, poza tym, że %%% niszczą ludzi);

6. rodzice i brat wyprowadzeni ~300km ode mnie;

7. totalny brak życia towarzyskiego, znajomych, dziewczyny, panienki;

 

I kurwa czuje, że jest coraz gorzej. Nie mam motywacji aby coś w swoim życiu robić. Każdy dzień wygląda tak samo. Robię swoje w ramach roboty, ogarniam dom/siebie, czasem jakieś zakupy, wieczorem net/gierki/książka. I tak w kółko.  ‘Biznes’ chyba dobił już do sufitu, bo nie wiem jak mógłbym go dalej rozwinąć bez bardzo dużych środków finansowych (a kredytów chcę unikać, bo się boję). Poza tym cały czas czuję się trochę jak amator tutaj, niby rozkręciłem to wszystko od przysłowiowych 10złotych, ale jednak jestem amatorem. Kształciłem się na inżyniera (chociaż uważam, ze były to w gruncie rzeczy stracone lata, biorąc pod uwagę jak szanowne studia na PW były zorganizowane), a nie na przedsiębiorcę...

O relacjach z kobietami niewiele mam do napisania. Okres szkolny to czasy kujoństwa/nerdyzmu więc dziewczyn nie zauważałem. Potem okres rycerski i wzdychania do obrazka. Na studiach wielka miłość i ‘zostańmy przyjaciółmi’ czego efektem było kilka lat doła, wykluczenie i spadek pewności siebie. Potem jedna relacja, która się nie mogła rozwinąć i samiczka znalazła sobie fajniejszego. A potem w sumie nic, czasem jakieś spotkanie raz na pół roku – głównie rozczarowujące.

Nie potrafię nawiązać żadnej relacji ani głębszej, ani płytszej. W związku, że pracuje w domu nie bardzo mam nawet gdzie kogoś poznać. Moimi klientami są głównie faceci, kobiet jest znikoma ilość i zdecydowana większość to żaden materiał dla mnie (mamuśki, starsze panie, młodzsze zawsze zajęte i z obstawą). Wszelkie sympatie i tindery już powoli odpuszczam, bo rodzą tylko we mnie coraz większą frustracje. Czy szukam na poważnie, czy tylko for fun to w najlepszym trafiam na jakieś pasztety, z którymi nawet nie chce próbować. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że żadnej atrakcyjniejszej dziewczyny sobie nie znajdę, bo sam nie jestem atrakcyjnym materiałem na partnera. Wkurwia mnie to strasznie. W końcu wysoki szczupły ze mnie gość, wszystko mam na swoim miejscu jak trzeba, niewiele brakowało  abym się dostał do Mensy nawet dostał, w życiu jakoś sobie radzę. Ale jednocześnie mam ciężki charakter, jestem niezależny, wkurza mnie każda forma ograniczania wolnośći i zmuszania mnie do czegoś, nie daję sobie wchodzić na głowę. Jako ateista z góry mam przewalone u większości kobiet. Poza tym nie wiem... za spokojny jestem? Nie pójdę i nie schleje się do nieprzytomności, nikomu po mordzie nie dam. Chwalić się nie lubię, lanserka/pozerka mnie wkurwia jak nic innego. A dzisiaj przecież królują nażelowani chłopcy, wystylizowani w obcisłych spodniach, opaleni w raybanach i najlepiej na jakimś egzotycznym tle. A mi tu się marzy chałupa w lesie czy innych bieszczadach, podróż przez syberię czy inną kanadę albo bushcraft z plecakiem w skandynawii...

 

Utknąłem w martwym punkcie. Z jednej strony ten mój bizneso-etat, który daje mi jakąś niezależność, a z drugiej strony brak perspektyw, bo nie wiem jak to pchnać dalej. Brak znajomych, brak możliwości pogadania z kimś, brak kobiety. No żałośnie to wygląda dosyć. Odbijam się od ściany do ściany.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdura. Po pierwsze jesteś zabezpieczony finansowo. Po drugie wystarczy, że dasz znajomym delikatnie znać że szukasz laski i oni Cię już wyswatają. Doardzam też wiekszą otwartość. Zacznij chadzać regularnie do kilku kawiarni lub pubów i podrywać delikatnie kobiety. Są też te wszystkie internetowe strony randkowe. Możliwości jest dużo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, PilotPirx napisał:

Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że żadnej atrakcyjniejszej dziewczyny sobie nie znajdę, bo sam nie jestem atrakcyjnym materiałem na partnera. Wkurwia mnie to strasznie. W końcu wysoki szczupły ze mnie gość, wszystko mam na swoim miejscu jak trzeba, niewiele brakowało  abym się dostał do Mensy nawet dostał, w życiu jakoś sobie radzę. Ale jednocześnie mam ciężki charakter, jestem niezależny, wkurza mnie każda forma ograniczania wolnośći i zmuszania mnie do czegoś, nie daję sobie wchodzić na głowę. Jako ateista z góry mam przewalone u większości kobiet. Poza tym nie wiem

Jak zakladales swoj maly biznes tez tak skomlales?(moge to zrobic,ale sie nie uda).Jestes niezalezny,wolny,chcesz tak bardzo sie tego pozbyc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary.. nawet nie wiesz jakbym chciał być w twoich butach.
Mieć własną działalność i spokojnie sobie siedzieć i pracować w domu - chyba najlepsza robotka jaką można sobie wymarzyć zwłaszcza dla introwertyka.
Jako przedsiębiorca na pewno zarabiasz dobre pieniądze i jesteś ustawiony życiowo.
Znajdź sobie jakieś hobby, coś na zabicie czasu i "pobudzenie" testosteronu.
Sporty czyli siłka, sztuki walki, basenik, rowerek etc. - tam możesz też ludzi poznawać.
Do tego tak jak pisał brat:

38 minut temu, Kleofas napisał:

Doardzam też wiekszą otwartość. Zacznij chadzać regularnie do kilku kawiarni lub pubów i podrywać delikatnie kobiety.

Stanowczo polecam.


 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś introwertykiem, witaj w świecie który za nami nie przepada.

Moją skromną rade jako mogę dać Tobie to szukaj sobie podobnych kobiet, a przede wszystkim pozwól swojej podświadomości ,tzn usiądź wieczorem, wyłącz telefony, kompy i zacznij mówić do podświadomości ale zanim zaczniesz to robić, sugeruję kilka książek.

Zamów sobie chociażby Murhiego(joseph murphy) potęgę podświadomości. 

Wyjdź ze swojej jaskini, zmuszaj się nie raz wyjść wiem iż jest to cholernie ciężkie i męczące....(nie pytaj skąd wiem). Celuj w nieśmiałe introwertyczki, bo uważam iż taka jest Tobie przeznaczona. 

Pracuj nad swoimi myślami i nastawieniem.

Nie poddawaj się !

A przede wszystkim.....POKOCHAJ ŻYCIE SAMEMU. Inaczej będziesz "needy" - potrzebujący a to odstrasza baby.

Pozdrawiam i baw się dobrze swoim rozwojem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa wygrałeś życie i jeszcze narzekasz?! 

 

Jesteś młody, sam prosperujesz a nad głową w pracy nie stoi ci jakiś frajer!

 

Twój problem to samoocena i wiara we wzorce społeczne mówiące, że z cipką za rękę = szczęście.

 

Na końcu mojego osiedla równolegle do wylotówki z miasta jest chodnik spacerowy z 4km. Bardzo dużo ładnych dziewczyn chodzi tam samotnie na spacery, rolki, rower.

 

Ja nie twierdzę, że one są jakieś inne niż wszystkie ale skoro uprawiają sport to mniemam, że cokolwiek (jak to desperacko brzmi...) sobą reprezentują.

 

Idź w takie miejsce jeśli już bardzo zależy ci na samicy może coś poznasz.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Moruc napisał:

Nie masz w okolicy jakichś znajomych z dawnych czasów, z którymi mógłbyś odnowić kontakt? Bo wiem, że szukanie na siłę wydaje się słabe.

Wielokrotnie się przeprowadzałem w życiu i wszystkie kontakty się pourywały.

 

Godzinę temu, Kleofas napisał:

Po drugie wystarczy, że dasz znajomym delikatnie znać że szukasz laski i oni Cię już wyswatają.

Stary... ja nie mam znajomych żeby z nimi o dupie marynie pogadać, a co dopiero by mnie ktoś swatal... Ostatni raz się ze znajomkami z roku widziałem chyba ze 2 lata temu. Od tamtej pory nawet przez tel z nimi nie gadałem.

 

Godzinę temu, karhu napisał:

Jak zakladales swoj maly biznes tez tak skomlales?(moge to zrobic,ale sie nie uda).Jestes niezalezny,wolny,chcesz tak bardzo sie tego pozbyc?

Jak zaczynałem swój 'biznes' to nawet nie przypuszczałem, ze to się kiedyś tak rozwinie i cieszyłem się z każdej zarobionej złotówki. Wtedy traktowałem to jako robotę dorywczą to i skomlenia nie było. Jestem niezależny i wolny tylko co z tego skoro czuje się zniewolony schematami i samotny jak palec.

 

47 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Stary.. nawet nie wiesz jakbym chciał być w twoich butach.
Mieć własną działalność i spokojnie sobie siedzieć i pracować w domu - chyba najlepsza robotka jaką można sobie wymarzyć zwłaszcza dla introwertyka.
Jako przedsiębiorca na pewno zarabiasz dobre pieniądze i jesteś ustawiony życiowo.
Znajdź sobie jakieś hobby, coś na zabicie czasu i "pobudzenie" testosteronu.
Sporty czyli siłka, sztuki walki, basenik, rowerek etc. - tam możesz też ludzi poznawać.

Też mi się tak zawsze wydawało. Niestety parę latek pracy jako freelancer, potem z własnym biznesem 'garażowym' i nagle zaczynasz rozumieć, ze to nie jest takie różowe. Normalnie to chodzisz do pracy i chcesz czy nie spotykasz ludzi w autobusach, na dworcach/przystankach, w pracy też musisz z kimś współpracować, siłą rzeczy kogoś poznajesz. Ja tego nie mam i czuje się jak na bezludnej wyspie czasem. Człowiek dziczeje i zatraca umiejętności społeczne. Rower, basen - spoko, praktykuje od lat. Ogólnie fajna sprawa bo mogę sobie pozwolić by pójśc na basen o takiej porze, ze cały jest dla mnie, ale laski to tam jednak żadnej nie spotkasz wtedy ;). O rowerze to już w ogóle nie wspominam bo to wybitnie męskie hobby i też nie sprzyjajace poznawaniu ludzi. Przez wiele lat wyjeżdziłem po wawie naście tysięcy kilometrów, jeżdziłem na masy i inne wynalazki, ale nie przełożyło się to na żadne znajomości.

 

 

39 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Kurwa wygrałeś życie i jeszcze narzekasz?! 

 

Jesteś młody, sam prosperujesz a nad głową w pracy nie stoi ci jakiś frajer!

 

Twój problem to samoocena i wiara we wzorce społeczne mówiące, że z cipką za rękę = szczęście.

 

Na końcu mojego osiedla równolegle do wylotówki z miasta jest chodnik spacerowy z 4km. Bardzo dużo ładnych dziewczyn chodzi tam samotnie na spacery, rolki, rower.

 

Ja nie twierdzę, że one są jakieś inne niż wszystkie ale skoro uprawiają sport to mniemam, że cokolwiek (jak to desperacko brzmi...) sobą reprezentują.

 

Idź w takie miejsce jeśli już bardzo zależy ci na samicy może coś poznasz.

Wiesz jak to jest - zazwyczaj nie doceniamy tego co mamy ;). Daj namiar na to osiedle. Bo u mnie na dzielni to głównie mamuśki pchające wózki można spotkać. Ogólnie to odnoszę wrażenie, ze samotne panny to praktycznie nie występują jak tak patrze.

Edytowane przez PilotPirx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole, @PilotPirx napisał, że z jego życiem jest coś nie halo i się męczy a dostaje odpowiedzi typu "nie jęcz, przecież masz pieniądze". :D Kurcze a co jeśli ma inną hierarchie wartości i potrzeb?  Każdy ma podstawowe potrzeby według piramidy Maslova. Ludzie z poczuciem samotności dodatkowo bardziej potrzebują uczuć i znajomych. O ile ze znajomymi to ja sam nie wierzę w przyjaźń. O tyle ze związkiem jest zawsze jakaś szansa na to, że się uda. Oczywiście trzeba się z góry zabezpieczyć aby potem nie było "twardego lądowania".

 

Zgodzę się z @SzatanKrieger. Znajdź sobie spokojną babkę i wkręć się koniecznie w jakieś fajne towarzystwo. To dwie rzeczy, których prawdopodobnie najbardziej teraz potrzebujesz. Niestety chyba nie ma uniwersalnej metody jak to zrobić bo wiele rzeczy w życiu zależy od czystego przypadku. Dlatego stwarzaj sobie okazje i zapisz się na jakieś zajęcia. Być może coś co lubisz lub zawsze chciałeś spróbować ale nigdy nie było "okazji". Spróbuj być nieco towarzyski, jest coraz więcej samotnych ludzi. Tak jak było wspomniane z opisu wynika, że możesz być typowym introwertykiem. Nie w głowie Ci tańce, hulańce, szybkie samochody i szalone życie. Wrzuć na luz i spróbuj myśleć o życiu w taki sposób, że i tak wszystkiego nigdy nie będzie się miało. Ponadto jeśli coś się nie udaje albo czegoś się nie ma nie obwiniaj się za to. Może to nie zabrzmi dość sensownie, ale pośpiech to najgorszy doradca życia (sam walczę aby mu nie ulegać). Większość rzeczy w życiu i tak jest niezależnych od nas samych. Co do udanego biznesu to zbieg miejsca, czasu i okoliczności. Jak ktoś jest wygadanym ekstrawertykiem to może trochę pomóc szczęściu. Ale ogólnie jebać to, ważne że są pieniądze. Jako introwertyk i outsider myślę, że nie spełnisz się w biznesie. I nie przejmuj się, niech reszta się zażyna za jakieś papierki i produkcje czekoladowych chrupek.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Ksanti napisał:

Ja pierdole, @PilotPirx napisał, że z jego życiem jest coś nie halo i się męczy a dostaje odpowiedzi typu "nie jęcz, przecież masz pieniądze". :D Kurcze a co jeśli ma inną hierarchie wartości i potrzeb?  Każdy ma podstawowe potrzeby według piramidy Maslova. Ludzie z poczuciem samotności dodatkowo bardziej potrzebują uczuć i znajomych. O ile ze znajomymi to ja sam nie wierzę w przyjaźń. O tyle ze związkiem jest zawsze jakaś szansa na to, że się uda. Oczywiście trzeba się z góry zabezpieczyć aby potem nie było "twardego lądowania".

 

Zgodzę się z @SzatanKrieger. Znajdź sobie spokojną babkę i wkręć się koniecznie w jakieś fajne towarzystwo. To dwie rzeczy, których prawdopodobnie najbardziej teraz potrzebujesz. Niestety chyba nie ma uniwersalnej metody jak to zrobić bo wiele rzeczy w życiu zależy od czystego przypadku. Dlatego stwarzaj sobie okazje i zapisz się na jakieś zajęcia. Być może coś co lubisz lub zawsze chciałeś spróbować ale nigdy nie było "okazji". Spróbuj być nieco towarzyski, jest coraz więcej samotnych ludzi. Tak jak było wspomniane z opisu wynika, że możesz być typowym introwertykiem. Nie w głowie Ci tańce, hulańce, szybkie samochody i szalone życie. Wrzuć na luz i spróbuj myśleć o życiu w taki sposób, że i tak wszystkiego nigdy nie będzie się miało. Ponadto jeśli coś się nie udaje albo czegoś się nie ma nie obwiniaj się za to. Może to nie zabrzmi dość sensownie, ale pośpiech to najgorszy doradca życia (sam walczę aby mu nie ulegać). Większość rzeczy w życiu i tak jest niezależnych od nas samych. Co do udanego biznesu to zbieg miejsca, czasu i okoliczności. Jak ktoś jest wygadanym ekstrawertykiem to może trochę pomóc szczęściu. Ale ogólnie jebać to, ważne że są pieniądze. Jako introwertyk i outsider myślę, że nie spełnisz się w biznesie. I nie przejmuj się, niech reszta się zażyna za jakieś papierki i produkcje czekoladowych chrupek.

 

Ja swój biznes traktuje w kategoriach survivalu życiowego - tak jak napisałem, starcza mi na życie i na jakieś niewielkie przyjemności - ale wiem, że kokosów z tego nie będę miał. Pod pojęciem kokosów rozumiem zarobki takie, żeby sobie np. za 10 lat postawić własny dom czy kupić nową furę z salonu. Nie traktuje tego jako jakichś priorytetów, ale oczywiście gniecie mnie, ze to co mam (czyli dom) 'dostałem', a nie osiągnąłem swoją pracą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PilotPirx

 

Wiesz każdy ma jakieś problemy, ja aktualnie marzę o własnym kącie i niezależności finansowej by wgłębić się w sprawy duchowe, niestety jest tak jak kiedyś jeden illuminata powiedział. Ci co chcą sięgać po ducha, popełniają błąd i ignorują sprawy materialne.Niestety ja się znalazłem w tej grupie, teraz uczę się o pieniądzach bo innego wyjścia nie ma.

Ty natomiast mój drogi przyjacielu musisz się zacząć uczyć wychodzenia do ludzi, rozmowy swobodnej, podrywania kobiet na kasach w biedronkach itp.

Musisz się zmuszać do tych rzeczy, wiem iż jest to nie w twoim stylu, wierz mi w moim również nie było i nie jest ale takie typy alienów jak my to muszą trenować.

Pozdrawiam i życzę sukcesów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Ty natomiast mój drogi przyjacielu musisz się zacząć uczyć wychodzenia do ludzi, rozmowy swobodnej, podrywania kobiet na kasach w biedronkach itp.

Tutaj może nawet nie jest tak źle. Moja praca wiąże się ze sprzedaż bezpośrednią, więc pogadać muszę umieć. Ale podryw to już ciężki temat dla mnie. Moja fobia społeczna od razu wchodzi na obroty wtedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko cokolwiek doradzać, gdy człowiek znajduje się w poplątanym kole, a gdy wyjdzie na zewnątrz, to widzi tylko (jak pisałeś) mamuśki z dziećmi, rodziny, oraz jakieś równie zamknięte w sobie normiki. Żeby mieć znajomych i by było o czym rozmawiać, to muszą się znaleźć wspólne tematy. Masz jakieś konkretne pasje/zainteresowania/hobby? Warszawa to duża wiocha i raczej na pewno są jakieś grupy tego, co Cię interesuje. Najlepiej poćwicz bycie charyzmatycznym mówiąc do siebie do lusterka. Polecam Ci książkę Alana Peace "Mowa ciała" - gdy będziesz gestykulować, to bardziej przyciągniesz do siebie ludzi, to zawsze się przydaje. Choć wiem, że łatwo mówić, a trudno wyjść z tego głębokiego nawyku, w którym siedzisz. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, bo 95% ludzi zasuwa gdzieś na etacie. Wychodzi z domu i obraca się wokół ludzi. Fajnie jest pracować z domu, ale fakt, na dłuższą metę to jest męczące. Zatracają się umiejętności interpersonalne. Zacznij chodzić na jakieś zajęcia kilka razy w tygodniu. Dodatkowo polecam coś takiego jak coworking. Wynajmujesz biurko na godziny albo na pełny miesiąc. Ogólnie zadbaj właśnie o to, żeby wychodzić z tej jaskini swojej bo stanie się ona dla Ciebie na końcu mega nieprzyjemnym miejscem. Dom to powinno być miejsce związane z odpoczynkiem a nie z pracą.

 

Co do dziewczyn. Większość lubi rozrywkowych i kontaktowych gości. Jeżeli masz okazję to podbijaj. Przez instagram i facebook-a tez próbuj. Ludzi się wszędzie poznaje. Ja jestem zwolennikiem poznawania na żywo bo można praktycznie w ciągu kilku sekund stwierdzić, czy ktoś Ci się podoba, czy nie. Przez neta trochę trzeba popisać, ale finalnie też jest jakieś spotkanko.

 

Trzymaj się bracie. Moja główna rada to wychodzić z jaskini.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też jestem ateista (z kościołem nie walczę), jak trzeba nawet pójdę do tego budynku. Nazwij mnie hipokrytą, ja to poprostu rozgrywam pod siebie. Jak laska jest „tak sobie” wierząca to ja tez jestem tak samo wierzący. I Tobie też to polecam, nie „krzycz” o tym. Rozgrywaj to wszytko. Jeżeli wyląduje kiedyś na stałe w WWA to pójdziemy razem do oazy i na jakieś pielgrzymki. Tak. Tam tez się ruchaja i żonę można poznać przyszła. ?

  • Like 4
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swój ateizm traktuje jako taki jeden z ważniejszych fundamentów swojej osobowości. Walczyć nie walczę, nikogo nawracać również nie zamierzam, ale na hipokryzje nie potrafię sobie pozwolić. Zbyt mnie to co się dzieje wokół religii i KK mierzi, bym miał udawać jednego z tego obozu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PilotPirx hehe, rozumiem Cię doskonale, ale nawracać na co? Przeczytaj siebie jak to wybrzmiało. ? Ja jak słyszę ludzi jaki jad wylewają czasem na kościół, to odrazu opuszam lokal, szkoda czasu mi na to. 

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PilotPirx Moim zdaniem, Twój problem związany z brakiem nawiązywania kontaktu z płcią przeciwną (i nie tylko) kryje się za odpowiedziami na poniższe pytania.

Wybacz za taką bezpośredniość, ale to jedyna droga i najprawdopodobniej jedyna przyczyna takiego stanu rzeczy: 

 

Czy oglądasz porno ? Jeśli tak, jak często, od jakiego czasu ?  

Czy fapiesz ? Jeśli tak, jak często, od jakiego czasu ? 

Edytowane przez snoopy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Lol też bym pojechał na pielgrzymkę dla beki :D Tylko brakuje ekipy i stoperów do uszu ? bym nawrócił swoim mieczem wszystkie ładne i wierne panny.

 

 

Znam gościa który tak na pielgrzymce nawrócił zakonnice :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Beckenbauer napisał:

Kobieta nie nada ci sensu życia. Nawet jeżeli wydaje ci się, że rodzina, żona, dzieci, pies dadzą sens, to po zdobyciu tego, może się okazać, że ani sensu, ani szczęścia tam nie ma.

 

Tak samo hobby czy praca też nie, czyli w zasadzie nic. Pewnie zależy od tego co kto sobie wkręci. 

 

12 minut temu, Carleon napisał:

Znam gościa który tak na pielgrzymce nawrócił zakonnice :D

Haha dobre :D Ponoć jest taki fetysz. Ciekawe czy była chociaż ładna. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.