Skocz do zawartości

Kontakt z ludźmi, czy rozwój osobisty?


Zygmunt

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!
Jestem studentem na jednej z uczelni i ostatnio zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem.

Piszę do Was dlatego, że chciałbym abyście przedstawili mi swoje opinię na temat tego, w którą stronę powinienem się rozwijać.

 

Opiszę to w dwóch punktach:

1. Jestem osobą dość skrytą i nie ukrywam, że mam problem z przebywaniem wśród większej grupy ludzi. Obiecałem sobie jednak przed rozpoczęciem studiów, że będę starał się to zmienić, co też robię.

Poznałem wszystkie osoby z mojej grupy, lecz są to takie stosunki na zasadzie: "ale przedmiot x jest taki, czy owaki", albo inne rzeczy związane generalnie z nauką. Niby mam dobry kontakt ze wszystkimi, ale wydaje mi się, że to działa tylko wtedy, gdy są zajęcia, a po nich zazwyczaj wracam do mieszkania, a jedynie z rzadka gdzieś wychodzę. Nie czuję się z tym źle, tylko zastanawia mnie to, czy dobrze robię i czy w ten sposób się nie "alienuje". Powinienem się tym przejmować, czy po prostu robić swoje i dać sobie czas na poznanie innych? Jak nawiązać kontakt będąc osobą, która nie pije ani nie pali i generalnie nie ma zbyt interesującego życia?

 

2. Od pewnego czasu zacząłem się rozwijać na różnych płaszczyznach dotyczących mojego życia tzn: sporo czytam o samodoskonaleniu się, chodzę dwa razy w tygodniu na siłownię, przeglądam różne fora, by znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania itd. Jako, że czytam różne tematy przewijane na tym forum to pomyślałem, że będę mógł liczyć na Waszą pomoc. Dlatego chciałem zapytać, czy lepiej postawić na zdecydowany rozwój samego siebie i nie tracić cennego czasu, czy starać się jednak udzielać w grupie? Co czytać i jak to robić, by czynione postępy były jak największe i najszybsze?

 

Przepraszam za pewien nieład w tym co piszę, ale ciężko mi ogarnąć natłok myśli jaki mam w głowie.

Dzięki wielkie za pomoc

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Skrytość ma w sobie duży potencjał i urok. Znałem wiele krzykliwych, towarzyskich osób, które miały wiele powierzchownych znajomości i ani jednej szczerej, prawdziwej. Trzeba rozróżnić czy skrytość jest Twoją naturą, czy wynikiem kompleksów i niskiej samooceny. Jeśli to drugie, trzeba to na spokojnie przepracować.

 

2. Nie zmuszaj się do niczego. Jeśli nie czujesz potrzeby towarzystwa, nie rób tego - ale jednocześnie pracuj nad samooceną, szacunkiem i życzliwością do siebie. Wtedy za jakiś czas, ukaże Ci się Twój potencjał skryty pod negatywnymi przekonaniami - wtedy możesz stać się towarzyski albo i nie, ale zawsze będziesz z tym spełniony.

 

Nigdy nie skupiaj się by coś było jak najszybsze - bo to jest presja wywierana na sobie. Jesteś młodym mężczyzną i masz czas. Każdy kto się śpieszy, przegra. Potrzebowałem kilkunastu lat by to zrozumieć, inni nadal tego nie rozumieją. Zajmij się samooceną: "Ja Zygmunt kocham, szanuję i wspieram siebie". Powtarzaj do czasu, aż to poczujesz. Poza tym dziękuj bezustannie za to co masz, bo miliardy tego nie mają - ciało, mieszkanie, jedzenie. Postawa wdzięczności przyciąga sukcesy i takich właśnie ludzi. No i pracować, bezustannie pracować, nie przejmować się porażkami bo każda nas czegoś uczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jestem osobą dość skrytą i nie ukrywam, że mam problem z przebywaniem wśród większej grupy ludzi. Obiecałem sobie jednak przed rozpoczęciem studiów, że będę starał się to zmienić, co też robię.

 

Da się nauczyć żyć w grupie, ale ze względu na swoją naturę, nigdy nie będzie Ci to dawać takiej satysfakcji, jak przebywanie dużo czasu samemu, plus spędzanie czasu z jedną osobą (nie chodzi mi o uwiązanie się do jednego człowieka, tylko że dzisiaj spędzam czas z tym, pojutrze z tamtym,...; rodzaj męski tu nieprzypadkowy, ale nie będę się w tej wiadomości rozwodził dlaczego).

 

Z grupą warto poprzebywać, aby na takich ludzi trafić, ale to też z umiarem - raz na jakiś czas. I nie grać tam kogoś, kim się nie jest. Spędzenie kilku godzin w grupie i nie wypowiedzenie żadnego słowa, też jest Ok. Nie warto się ludziom narzucać, tylko być do nich nastawionym przyjaźnie, co oni wyczują instynktownie.

 

Co czytać i jak to robić, by czynione postępy były jak największe i najszybsze?

 

W czytaniu jest pewne niebezpieczeństwo, z którego trzeba zdać sobie sprawę: różni mężczyźni są biologicznie przeznaczeni do osiągnięcia różnych rzeczy (w przypadku naszej religii nazywamy to "powołaniem"). To, co dla jednego będzie rozwojem i zrealizowaniem jego powołania, dającym mu szczęście, dla Ciebie wcale nie musi. Im więcej napastujesz swój umysł sugestiami innych, tym trudniej odnaleźć Ci własny życiowy cel.

 

Przepraszam za pewien nieład w tym co piszę, ale ciężko mi ogarnąć natłok myśli jaki mam w głowie.

 

Nie ma tu nieładu. Nie przepraszaj za swoją pozytywną cechę - pisanie przemyślanego tekstu zamiast byle jak byle szybko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, ale jak się więc rozwijać? Internet jest źródłem miliona informacji, ale sztuką jest wybrać te, które naprawdę pomogą. Skąd mam wiedzieć, że to co wydaje mi się naprawdę mądre, nie okaże się zwykłym stekiem bzdur?

Zauważyłem, że bardzo polecacie medytację. Szukałem niedawno filmików na ten temat, ale żaden tak naprawdę nie przekonuję mnie do tego, by zacząć pracować nad swoją duchową stroną. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z medytowaniem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do medytowania to ja od dłuższego czasu stosuję. Podręczniki, regułki i systemy na dłuższą metę wprowadzają chaos, ze względu na sprzeczności.

Medytacja w wielu przypadkach opiera się na zwykłej deprywacji sensorycznej, czyli odcięciu organów zmysłowych od bodźców.
 

Zarówno w medytacji, jak i samej selekcji pożądanych informacji, to niestety jedynym sposobem na znalezienie wartościowych, jest przerobienie ich w praktyce. Kłopotem jest czas i energia, która na to poświęcisz.
Ale pamiętaj, nawet zła droga, jest dobra, bo jak masz oczy otwarte i umiesz wyciągać wnioski, to dużo się nauczysz na tej złej drodze. A to tylko procentuje.

 

Wątpliwość i sprawdzanie. Postawa kogoś kto nic nie wie i nieustannie poznaje i odkrywa. Nie ma absolutnych rozwiązań. Prócz śmierci. Ale tego nie polecam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do medytowania to ja od dłuższego czasu stosuję. Podręczniki, regułki i systemy na dłuższą metę wprowadzają chaos, ze względu na sprzeczności.

Medytacja w wielu przypadkach opiera się na zwykłej deprywacji sensorycznej, czyli odcięciu organów zmysłowych od bodźców.

 

Zarówno w medytacji, jak i samej selekcji pożądanych informacji, to niestety jedynym sposobem na znalezienie wartościowych, jest przerobienie ich w praktyce. Kłopotem jest czas i energia, która na to poświęcisz.

Ale pamiętaj, nawet zła droga, jest dobra, bo jak masz oczy otwarte i umiesz wyciągać wnioski, to dużo się nauczysz na tej złej drodze. A to tylko procentuje.

 

Wątpliwość i sprawdzanie. Postawa kogoś kto nic nie wie i nieustannie poznaje i odkrywa. Nie ma absolutnych rozwiązań. Prócz śmierci. Ale tego nie polecam.

Rozumiem, tylko jak zacząć medytować? Mam po prostu usiąść w dowolnej pozycji i zacząć skupiać się na rzeczach, które normalnie ignorowane są przez człowieka jak czucie rytmu serca itp. ?

Czy do medytowania ważne jest miejsce w którym się znajdujemy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do medytowania ważne jest w zasadzie tylko to, żebyś miał spokój i ciszę.

Co do pozycji to najłatwiejsza jest siedząca na krześle, potem można pokusić się o półlotos. Ja półlotos średnio lubię, ostatnio najczęściej medytuje na stojąco. Oprócz oddechu można się wtedy skupić na utrzymaniu pionowej postawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze zapisz się na kickboxing, pogadasz z ludźmi zaprzyjaźnisz się. Może być to też coś innego ale sztuki walki są fajne, bo jak ćwiczysz z kolesiem w parze tarczowanie, to fajnie się gada, wtedy wyczuwa się życzliwość i samemu się takim jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, ale jak się więc rozwijać? Internet jest źródłem miliona informacji, ale sztuką jest wybrać te, które naprawdę pomogą. Skąd mam wiedzieć, że to co wydaje mi się naprawdę mądre, nie okaże się zwykłym stekiem bzdur?

Zauważyłem, że bardzo polecacie medytację. Szukałem niedawno filmików na ten temat, ale żaden tak naprawdę nie przekonuję mnie do tego, by zacząć pracować nad swoją duchową stroną. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z medytowaniem?

 

Załóżmy, że mam podjąć jakaś decyzję. Zaczynam przeszukiwać masę informacji, pewne treści mnie poruszą, kopiuję je, potem następny dzień itd. Może trafię na informację, która naprawdę coś zmieni. I tak sprawdzam, zmieniam ciągle zdanie, myślę - o to jest to, ale przypominam sobie, że już tak mówiłem i potem i tak się tym nie kierowałem, przestaję sobie ufać.

 

Można to zatrzymać - gdy chce dalej szukać, myślę, co mi to dało wczoraj. Zazwyczaj nic, więc po prostu zrobię to, co teraz uważam, że powinienem. O ile mam siłę woli.

 

Podobny problem miał młodzieniec z rozdziału "O drzewie na wzgórzu" w "Tako rzecze Zaratustra": "Przeobrażam się zbyt szybko: moje dziś obala me wczoraj."  Tylko, że on się przeobrażał, a ciągłe zmienianie decyzji to kręcenie się w kółko.

 

Przeglądając internet wchodzę do lasu z tysiącami ścieżkami, zaczynam się zagłębiać i nie mogę z niego wyjść, bo tych ścieżek jest tak wiele. W ważnych sprawach trzeba przeszukać siebie, a nie innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zygmunt, jedno pytanie. Czy do tego czasu odkryłeś co Ci naprawdę sprawia przyjemność? Chodzi o jakiś sposób Twojego zachowania (może w jakiś szczególnych okolicznościach) lub może po prostu szczególnie lubisz coś robić? Po uszczegółowieniu wyszły dwa :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś czytałem, że na sukces przekładają się w większości umiejętności społeczne (85%), a wiedza i doświadczenie w danej dziedzinie to pozostałe 15%. Dlatego jeśli tylko masz możliwość rozwijania tych pierwszych, polecam to robić, bo się przydaje. Nie wiem, czy jesteś nieśmiały z powodu braku umiejętności nawiązywania relacji, czy może po prostu taki Twój urok, ale przyjaciół zawsze warto mieć (w przeciwieństwie do znajomych, którzy praktycznie niewiele znaczą). Znajdź sobie niewielką grupkę ludzi, którzy już trzymają się razem i z których jedna osoba wyraźnie Cię lubi i zacznij się z nimi spotykać poza studiami.

 

Mówisz, że masz nieciekawe życie. To Ty decydujesz jakie ono jest. Po pierwsze możesz robić po prostu ciekawe rzeczy, ale ważniejsze jest chyba żeby umieć o nich opowiedzieć tak, żeby przyciągnąć uwagę słuchaczy. Każda historia może być ciekawa, nawet taka o wiązaniu buta, czy spacerze nad Wisłą. Ja akurat uwielbiam opowiadać historie, jedne prawdziwe, drugie nie całkiem i wiem jak jest fajnie skupiać na sobie całą uwagę grupy.

 

Ale do niczego się nie zmuszaj: przede wszystkim baw się życiem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zygmunt, jedno pytanie. Czy do tego czasu odkryłeś co Ci naprawdę sprawia przyjemność? Chodzi o jakiś sposób Twojego zachowania (może w jakiś szczególnych okolicznościach) lub może po prostu szczególnie lubisz coś robić? Po uszczegółowieniu wyszły dwa :-)

Owszem, mam mnóstwo takich rzeczy, które kocham robić. Interesuję się sportem, polityką, książkami, czy też filmami. Myślę, że akurat z tym nie ma problemu. Co do zachowania to często mam wahania humorów spowodowane głównie aurą, która jest na zewnątrz, ale generalnie jestem bardzo optymistycznie nastawionym człowiekiem. Stąd też uważam, że mógłbym lepiej funkcjonować w grupie, bo przecież łatwiej to robić, będąc pozytywnym gościem niż wieczną marudą. Chciałbym po prostu nauczyć się to lepiej wykorzystywać.

 

Gdzieś czytałem, że na sukces przekładają się w większości umiejętności społeczne (85%), a wiedza i doświadczenie w danej dziedzinie to pozostałe 15%. Dlatego jeśli tylko masz możliwość rozwijania tych pierwszych, polecam to robić, bo się przydaje. Nie wiem, czy jesteś nieśmiały z powodu braku umiejętności nawiązywania relacji, czy może po prostu taki Twój urok, ale przyjaciół zawsze warto mieć (w przeciwieństwie do znajomych, którzy praktycznie niewiele znaczą). Znajdź sobie niewielką grupkę ludzi, którzy już trzymają się razem i z których jedna osoba wyraźnie Cię lubi i zacznij się z nimi spotykać poza studiami.

 

Mówisz, że masz nieciekawe życie. To Ty decydujesz jakie ono jest. Po pierwsze możesz robić po prostu ciekawe rzeczy, ale ważniejsze jest chyba żeby umieć o nich opowiedzieć tak, żeby przyciągnąć uwagę słuchaczy. Każda historia może być ciekawa, nawet taka o wiązaniu buta, czy spacerze nad Wisłą. Ja akurat uwielbiam opowiadać historie, jedne prawdziwe, drugie nie całkiem i wiem jak jest fajnie skupiać na sobie całą uwagę grupy.

 

Ale do niczego się nie zmuszaj: przede wszystkim baw się życiem ;)

Z tym mam największy problem, a w zasadzie to dwa, bo:

1. Mam bardzo słabą pamięć, żeby móc powtórzyć czyjeś słowa w 100%

2. Kompletnie nie umiem opowiadać historii. Mimo, że czasem przychodzą mi do głowy świetne historie, to za każdym razem je zwyczajnie psuje.

 

Zawsze zastanawiałem się, jak ludzie to robią, że potrafią opowiedzieć byle co, robiąc przy tym ogromne wrażenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, mam mnóstwo takich rzeczy, które kocham robić. Interesuję się sportem, polityką, książkami, czy też filmami. Myślę, że akurat z tym nie ma problemu. Co do zachowania to często mam wahania humorów spowodowane głównie aurą, która jest na zewnątrz, ale generalnie jestem bardzo optymistycznie nastawionym człowiekiem. Stąd też uważam, że mógłbym lepiej funkcjonować w grupie, bo przecież łatwiej to robić, będąc pozytywnym gościem niż wieczną marudą. Chciałbym po prostu nauczyć się to lepiej wykorzystywać.

 

Z tym mam największy problem, a w zasadzie to dwa, bo:

1. Mam bardzo słabą pamięć, żeby móc powtórzyć czyjeś słowa w 100%

2. Kompletnie nie umiem opowiadać historii. Mimo, że czasem przychodzą mi do głowy świetne historie, to za każdym razem je zwyczajnie psuje.

 

Zawsze zastanawiałem się, jak ludzie to robią, że potrafią opowiedzieć byle co, robiąc przy tym ogromne wrażenie.

 

Właśnie o to całe mnóstwo rzeczy mi chodzi, bo czytając Twoje posty w tym i innych wątkach, odnoszę wrażenie że bierzesz się za pierdylion spraw, co moim zdaniem powoduje "nadmierne zamieszanie". Dodatkowo chcesz uzyskiwać efekty takie jak w książkach, etc., a to nie do końca tak :-) (czasami wygląda to tak jakbyś zafiksował się na efektach zamiast na "drodze" :-). Może właśnie chodzi o to byś na początku "siadł na dupie", pomyślał, "pomedytował" i powolutku odkrył w sobie w jakim to kierunku (jedna, max. dwie dziedziny na raz) iść.

 

To, że jest się w czymś "słabym", często pokazuje by nie iść w tamtą stronę. "Przełamywanie się" i na siłę uczenie się tego co nam nie idzie ma w miarę sens tylko w przypadku nauki rzeczy "funkcjonalnych", które sprawdzają się w praktyce. Nie dotyczy to naszego jestestwa, które "wymaga" wsłuchania się w ciszy i spokoju w siebie by znaleźć "własną dróżkę" ;-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to całe mnóstwo rzeczy mi chodzi, bo czytając Twoje posty w tym i innych wątkach, odnoszę wrażenie że bierzesz się za pierdylion spraw, co moim zdaniem powoduje "nadmierne zamieszanie". Dodatkowo chcesz uzyskiwać efekty takie jak w książkach, etc., a to nie do końca tak :-) (czasami wygląda to tak jakbyś zafiksował się na efektach zamiast na "drodze" :-). Może właśnie chodzi o to byś na początku "siadł na dupie", pomyślał, "pomedytował" i powolutku odkrył w sobie w jakim to kierunku (jedna, max. dwie dziedziny na raz) iść.

 

 

To, że jest się w czymś "słabym", często pokazuje by nie iść w tamtą stronę. "Przełamywanie się" i na siłę uczenie się tego co nam nie idzie ma w miarę sens tylko w przypadku nauki rzeczy "funkcjonalnych", które sprawdzają się w praktyce. Nie dotyczy to naszego jestestwa, które "wymaga" wsłuchania się w ciszy i spokoju w siebie by znaleźć "własną dróżkę" ;-)

 

To jest mój pierwszy wątek, na innych się (jeszcze?) nie udzielałem. Czyli mam odpuścić część dziedzin, którymi się interesuję?

 

Myślałem, że umiejętność opowiadania historii jest rzeczą niezwykle przydatną i pewnym sensie funkcjonalną rzeczą dotyczącą kontaktów międzyludzkich. Wychodzi na to, że muszę znaleźć inny sposób, odpowiedni dla mojego charakteru, by lepiej sobie radzić w towarzystwie.

 

Chciałem jeszcze dodać, że zauważyłem u siebie pewien "dryg" do psychologii i tematach z nią związanych. Jestem człowiekiem o dość dobrze rozwiniętej empatii, dlatego dużym szczęściem byłoby dla mnie pomaganie innym w ich problemach osobistych. Niestety nie mam daru przekonywania. Niekiedy zdarza mi się pomóc osobom o słabym charakterze, którym łatwo ukazać pewne rzeczy. Gdy jednak rozmawiam z osobami o mocnym charakterze to nigdy nie udaje mi się ich przekonać do moich słów.

Jest możliwość nauczenia się tego, jak pomóc ludziom, którzy "swoje" wiedzą, czy też po prostu mój słaby charakter jest przeszkodą nie do przejścia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest mój pierwszy wątek, na innych się (jeszcze?) nie udzielałem. Czyli mam odpuścić część dziedzin, którymi się interesuję?

 

Myślałem, że umiejętność opowiadania historii jest rzeczą niezwykle przydatną i pewnym sensie funkcjonalną rzeczą dotyczącą kontaktów międzyludzkich. Wychodzi na to, że muszę znaleźć inny sposób, odpowiedni dla mojego charakteru, by lepiej sobie radzić w towarzystwie.

 

Chciałem jeszcze dodać, że zauważyłem u siebie pewien "dryg" do psychologii i tematach z nią związanych. Jestem człowiekiem o dość dobrze rozwiniętej empatii, dlatego dużym szczęściem byłoby dla mnie pomaganie innym w ich problemach osobistych. Niestety nie mam daru przekonywania. Niekiedy zdarza mi się pomóc osobom o słabym charakterze, którym łatwo ukazać pewne rzeczy. Gdy jednak rozmawiam z osobami o mocnym charakterze to nigdy nie udaje mi się ich przekonać do moich słów.

Jest możliwość nauczenia się tego, jak pomóc ludziom, którzy "swoje" wiedzą, czy też po prostu mój słaby charakter jest przeszkodą nie do przejścia?

 

 

Owszem, mam mnóstwo takich rzeczy, które kocham robić. Interesuję się sportem, polityką, książkami, czy też filmami. Myślę, że akurat z tym nie ma problemu. Co do zachowania to często mam wahania humorów spowodowane głównie aurą, która jest na zewnątrz, ale generalnie jestem bardzo optymistycznie nastawionym człowiekiem. Stąd też uważam, że mógłbym lepiej funkcjonować w grupie, bo przecież łatwiej to robić, będąc pozytywnym gościem niż wieczną marudą. Chciałbym po prostu nauczyć się to lepiej wykorzystywać.

 

Z tym mam największy problem, a w zasadzie to dwa, bo:

1. Mam bardzo słabą pamięć, żeby móc powtórzyć czyjeś słowa w 100%

2. Kompletnie nie umiem opowiadać historii. Mimo, że czasem przychodzą mi do głowy świetne historie, to za każdym razem je zwyczajnie psuje.

 

Zawsze zastanawiałem się, jak ludzie to robią, że potrafią opowiedzieć byle co, robiąc przy tym ogromne wrażenie.

 

1. Nikt nie wymaga żeby historie były prawdziwe. Często takie "oparte na faktach" podbijają serca słuchaczy ;)

2. Opowiadanie historii to umiejętność jak każda inna, przeczytaj poradnik jak opowiadać i próbuj wdrożyć zalecenia stamtąd do swoich opowieści. Bądź pewny siebie, może nawet bezczelny (niewprawne oko nie rozróżni pewności siebie i bezczelności) i próbuj.

 

Niestety słabość charakteru połączona z "drygiem" do psychologii i chęcią pomagania innym to nie najlepsze combo. O czym Marek wielokrotnie pisał, jeśli nie umiesz się odciąć od problemów ludzi, którym chcesz pomóc sam nasiąkasz nimi i może Cię to doprowadzić do depresji czy coś. Generalnie jeśli chcesz kogoś do czegoś przekonać, to musisz wpłynąć na niego podświadomie, narzucić swoją wolę właśnie poprzez siłę charakteru. Na szczęście charakter można trenować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nikt nie wymaga żeby historie były prawdziwe. Często takie "oparte na faktach" podbijają serca słuchaczy ;)

2. Opowiadanie historii to umiejętność jak każda inna, przeczytaj poradnik jak opowiadać i próbuj wdrożyć zalecenia stamtąd do swoich opowieści. Bądź pewny siebie, może nawet bezczelny (niewprawne oko nie rozróżni pewności siebie i bezczelności) i próbuj.

 

Niestety słabość charakteru połączona z "drygiem" do psychologii i chęcią pomagania innym to nie najlepsze combo. O czym Marek wielokrotnie pisał, jeśli nie umiesz się odciąć od problemów ludzi, którym chcesz pomóc sam nasiąkasz nimi i może Cię to doprowadzić do depresji czy coś. Generalnie jeśli chcesz kogoś do czegoś przekonać, to musisz wpłynąć na niego podświadomie, narzucić swoją wolę właśnie poprzez siłę charakteru. Na szczęście charakter można trenować :)

Mój charakter jest o tyle "specyficzny", że akurat z odcinaniem się nie mam problemu, a z bardziej błahymi sprawami takowy jest. Już samo to, że do zagadania, do dziewczyny przymierzam się któryś tydzień jest śmieszne.

Poszukam jakichś poradników odnośnie opowiadania. Dzięki.

Jak ćwiczyć charakter i jak wpływać na innych? Czy do tego potrzebne jest "wejście" w NLP ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest mój pierwszy wątek, na innych się (jeszcze?) nie udzielałem. Czyli mam odpuścić część dziedzin, którymi się interesuję?

 

Myślałem, że umiejętność opowiadania historii jest rzeczą niezwykle przydatną i pewnym sensie funkcjonalną rzeczą dotyczącą kontaktów międzyludzkich. Wychodzi na to, że muszę znaleźć inny sposób, odpowiedni dla mojego charakteru, by lepiej sobie radzić w towarzystwie.

 

Chciałem jeszcze dodać, że zauważyłem u siebie pewien "dryg" do psychologii i tematach z nią związanych. Jestem człowiekiem o dość dobrze rozwiniętej empatii, dlatego dużym szczęściem byłoby dla mnie pomaganie innym w ich problemach osobistych. Niestety nie mam daru przekonywania. Niekiedy zdarza mi się pomóc osobom o słabym charakterze, którym łatwo ukazać pewne rzeczy. Gdy jednak rozmawiam z osobami o mocnym charakterze to nigdy nie udaje mi się ich przekonać do moich słów.

Jest możliwość nauczenia się tego, jak pomóc ludziom, którzy "swoje" wiedzą, czy też po prostu mój słaby charakter jest przeszkodą nie do przejścia?

 

Jeżeli chcesz iść w stronę opowiadania historii to idź, choć moim zdaniem to narzędzie do osiągnięcia jakiegoś innego celu niż opowiadanie dla opowiadania ;-). Jak pisałem, skup się na jednej sprawie (wybór + przeciwstawny wybór) w 100%, zakończ sprawę, bierz się za następną.

 

Pomaganie ludziom NIGDY nie polega na przekonywaniu ich do czegokolwiek. Możesz pokazać pewne zależności, fakty (najlepiej na prośbę zainteresowanego) i ile dana jednostka z tego zatrybi tyle jej. 

 

Myślę że proszenie na forum by ktoś Ci powiedział do czego nadaje się Twój "charakter" nie znając go, jest działaniem zdziebko alogicznym ;-) (bierz poprawkę na to, że Twój opis Ciebie może mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością). 

 

Sumując Zygmuncie, konkrety i takie działanie a nie odpływanie w sfery gdybania ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, źle to ująłem. Myślałem bardziej o tym, by ukazać ludziom ich postępowanie w taki sposób, by mogli oni wyciągnąć z tego jakieś wnioski.

Chyba dowiedziałem się już wszystkiego, co było mi potrzebne. Dziękuje wszystkim za pomoc i postaram się wynieść jak najwięcej z Waszych rad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.