Skocz do zawartości

Warszawa - ciężki teren do walki


Rekomendowane odpowiedzi

53 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

No chyba, że to przyjaciel, to wtedy owszem należałoby dać w zęby, bo nawet nie śmiał powiedzieć o tym, że nasza pańcia to ku*wa.

Z jednej strony uważam podobnie jak Ty, tak jak pisałem czułbym się przez przyjaciela wystawiony. A z drugiej, jak czytam co niektórzy piszą, to może bałby się po prostu, że nie uwierzę i obraziłby się na mnie, albo dostałbym po mordzie?

 

Miałem kiedyś sytuację, że miałem możliwość powiedzieć kolesiowi, że jego panna się przystawia - to nie mój kumpel, nawet nie znajomy, ale wiedziałem, kto to jest i dałbym się radę z nim skomunikować. Zresztą, miałem też sytuację, gdzie kobieta mojego kolegi chętnie gościła innych w sobie i jego akurat znałem lepiej - to zresztą bardziej skomplikowana historia, bo kiedyś jeszcze, zanim byli razem, ta panna bzykała się ze mną. I nie powiedziałem nic.

 

Dlaczego? Nie dlatego, że jestem skurwysynem bez serca. Z pragmatycznych powodów, dokładnie takich samych jak przy podobnych pytaniach, czy mówić czy nie mówić radzą inni bracia. Po pierwsze, przez białorycerskie wzorce podejrzenie i tak padnie na Ciebie. Po drugie, jeśli ktoś jest ekstremalnie zakochany, to nie uwierzy Ci, oskarży Ciebie, a Pani się zawsze wykpi - najbardziej prawdopodobnie po prostu bezczelnie skłamie. Takie sytuacje też mi się zdarzyły - miałem mnóstwo świadków, w tym moją ówczesną dziewczynę, że panna lepiła się do mnie, zabiegała o spotkania, chciała się gdzieś razem mimochodem wybierać. To było lata temu. Jakież było moje zdziwienie, gdy potem zetknęliśmy się zawodowo i w pracy dowiedziałem się, że kiedyś byłem w tej dziewczynie zakochany i to ja za nią latałem. Podczas gdy w mojej grupie na studiach wszyscy wiedzieli, że było dokładnie odwrotnie, w kuluarach wszyscy się podśmiewali z jej afektu. A w pracy - nikt nie wiedział. Komu uwierzono? Ano właśnie. Czemu? Bo białorycerstwo jest potężne.

 

Miałem też jeszcze inną sytuację, to chyba dobry moment, by opowiedzieć. Miałem więc przyjaciela, przynajmniej tak wtedy o nim myślałem. Miał on z kolei kobietę, typową księżniczkę, w której był beznadziejnie zakochany. Dobrze się dogadywaliśmy, spotykaliśmy z nim i jego dziewczyną. Dla mnie dziewczyna kumpla jest święta.  Jak w "Krollu" Pasikowskiego (uwielbiam!) Gdyby Jezus Chrystus przyszedł i chciał ją wydymać, sam bym mu zajebał bezdyskusyjnie, nawet gdybym miał bezpowrotnie stracić szansę na zbawienie. Traktowałem ją niemal jak siostrę, w ogóle nie czułem do niej pociągu seksualnego. Fakt, że była księżniczką, dodatkowo wcześniej skakała z kwiatka na kwiatek również mnie do niej zrażał jako do człowieka. Mieliśmy jednak wspólne zainteresowania z tą Panią (szumnie mówiąc) No, ale kumpel był zakochany po uszy. Znałem ich, gdy jeszcze nie byli razem. Gościu był typem totalnego, patologicznego, niepoprawnego pantofla - to była jedna z jego głównych wad. 

 

Pewnego razu mieliśmy wspólną imprezę, ale czasowo poukładało się tak, że dojeżdżaliśmy osobno (różnie kończyliśmy pracę) i najpierw do mnie wpadła ta Pani, potem miał dojechać kumpel. Moja dziewczyna nie mogła tego dnia się pojawić. Tak się złożyło, że nie kontaktowałem się z nim bezpośrednio, tylko z Panią, bo on nie miał czasu czy coś takiego - dawno to było. Więc smsowo umówiliśmy się za pośrednictwem jego Pani. I Pani zaczyna narzekać na kumpla, który robił dla niej jak na białorycerza przystało wszystko - torebkę nawet nosił, bo Pani lubiła modne, duże torebki, a budowy była wątłej. Utrzymywał ją, spełniał zachcianki, był wierny jak pies dosłownie. Uważał się zawsze za gorszego od niej - pracowity chłopak z prostego domu, a ona wychowana na księżniczkę - ciągle czuł się, jakby nie był jej wart, a ona mu w tym nie pomagała. Po pijaku próbowałem mu to tłumaczyć, jak się jakoś tam otwierał. Nic nie docierało. Był oczywiście o nią wściekle zazdrosny, raz bił się nawet, bo jakiś amant "zaczepiał" jego Panią. A z Pani, chyba nie muszę dodawać, była flirciara, która znajdowała satysfakcję w uwodzeniu kolesi, o czym kumpel nie wiedział, bo jego inteligencja emocjonalna jest na poziomie przeciętnego trzonka od łopaty. Nie czuł nic zupełnie, nic a nic.

 

Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku wypitych jako biforek lampkach wina Pani zaczęła narzekać, z pogardą mówić o kumplu, że jest ciotą, że już im się nie układa, że krzyczy na nią, że ona jest stłamszona psychicznie i tak dalej. Po tym wstępie, w których ja próbowałem go bronić, jak przystało na białego rycerza opowiadać o tym, jak to mogą wszystko naprawić, bo on ją kocha... Ona się rozpłakała. Ja objąłem ją i do głowy by mi nie przyszło, że to coś innego niż przyjacielski, pocieszający gest - w końcu to też jakaś tam kumpela. I ta zaczęła się do mnie przystawiać, a z korespondencji z kumplem (późniejszej) okazało się, że on nic nie wie o żadnym spotkaniu - to była jedyna taka moja sytuacja w życiu, w której nie obczaiłem, że Pani jest mną zafascynowana, a była naprawdę niezłą laską - znała mnie co prawda, a powiedzmy że gadką i charakterem nadrabiam olbrzymie niedostatki urody, może to dlatego. Zaczęła się zwyczajnie dobierać, macać tam, gdzie nie powinna. 

 

Odtrąciłem jej rękę, opierdoliłem, naprawdę się wkurzyłem. Powiedziałem, że nie ma opcji. Byłem bardzo rygorystyczny. Księżniczka, którą pierwszy raz chyba spotkało odrzucenie, wyszła z płaczem ode mnie z kwadratu. 

 

Kilka dni później zadzwonił do mnie kumpel i zaatakował mnie przez telefon. Jego myszka bowiem, jak określił, od czasu spotkania ze mną (o które oczywiście był zazdrosny, ale dostał pewnie jak zwykle opierdol od Pani, usłyszał, że próbuje ją więzić w klatce i odpuścił) jest smutna, nie je, nie pije, co ja jej zrobiłem? Czy ja ją uwodziłem? Z dalszej rozmowy wynikało, że on pyta dla porządku, ponieważ Pani na pewno była smutna, bo rozczarowana moją postawą. Wkurwił mnie tym jak się domyślacie do wypęku. Powiedziałem mu tylko, żeby nie odstawiał żenującej sceny, bo chyba nie wie kogo trzyma w domu i może być pewien, że kieruje swoją agresję nie do tej osoby co trzeba. To był punkt zwrotny i jednocześnie koniec naszej przyjaźni, bo gościu był pewien, że oto jego najbliższy kumpel niecnie uwodzi jego kobietę, a ona mu potem tak właśnie sugerowała. I nie uwierzył oczywiście. I na chłodno patrząc prawda jest taka, że gdybym ją przeleciał (teoretyzuję, nie bylbym wtedy w stanie), to zadowolona Pani nie rozjebała by naszej przyjaźni.

 

Potem oczywiście zrozumiałem, że gościu był stracony od dawna. Zemściło się to na nim. Potem bowiem wzięli ślub, a teraz w toku jest rozprawa rozwodowa. Myszce bowiem znudził się podnóżek i poszła szukać wrażeń gdzie indziej, wcześniej przyprawiając rogi dawnemu kumplowi, rzecz jasna. A tak był zazdrosny. Wiecie, co o nim myślałem, pamiętając jak laska maca mnie po kroczu, a potem słuchając z zażenowaniem, jak dzielnie dzwoni do mnie, zaniepokojony, bo jego myszka ma przez kilka dni zły nastrój i chodzi jak struta?

 

Teraz, gdy czytam forum, mechanizmy i ta sytuacja są dla mnie krystalicznie jasne. Polecam każdemu wyciągnąć wnioski z tej opowieści.

 

@Taboo, @Ksanti, @loh-pan, @Paterialista@Brat Jan Może ten post lepiej wam pozwoli zrozumieć mój pogląd. Dlatego tak dużo udzielam się w temacie, bo dotyczy on mnie osobiście na wielu płaszczyznach, sam miałem mnóstwo tego typu akcji, mniejszych lub większych i nie były to Panie z patologii - "normalne" kobiety:) Ktoś zaraz powie, że z jakiś powodów takie przyciągam - ale to trochę nie fair, bo w takim razie wy przyciągacie tak samo niewierne kurewny, co nie? Także polecam wam - agresję kierujcie na swoje puszczalskie Panie, bo nie każda sytuacja jest tak oczywista, by bić i kopać samca. 

 

@Brat JanDlaczego kobiety zrobiły się takie rozwiązłe? Bo mogą i mają poparcie "piesków" latających wokół nich i czekających na sprzyjające warunki ( kryzys w związku) aby zamoczyć

 

Dawniej, gdy była większa presja społeczna, mniejsze możliwości techniczne, zdradę po prostu było trudniej wykryć. Jeśli myślisz, że kobiety miały mniej puszczalskie myśli i nie było takich, co chcieli zamoczyć, niewiele rozumiesz z mechanizmów działania społeczeństw oraz historii. 

 

Są takie rozwiązłe, bo mogą i mają świadomość że mogą się wykpić w każdej chwili i napuścić takiego białego rycerza na drugiego samca, albo zrzucić winę na niego, jak będą chciały się puścić. I tylko potwierdzacie co poniektórzy, że mają rację.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając fakt, że od 10 strony leci gruby off-top, to oczy przecieram ze zdumienia, czytając niektóre wpisy. 

 

Do wszystkich gotowych poturbować bogu ducha winnego chłopaczynę, który przeleciał wam, tfu, "żonę": jeśli w pracy, w barze, w klubie, na ulicy poznacie cycatą Jadźkę o wymiarach 90/60/90, której blask urody będzie się odbijał w waszej obrączce niczym promienie słoneczne od tafli jeziora i która będzie tygodniami starać się, żeby nadziać się na waszego fallusa, i nie odpuści, aż w końcu jej się to nie uda, a po paru tygodniach się jej to faktycznie udaje, na czym przyłapuje was wasza wierna, cudowna żona, to rozumiem, że pierwsze, co zrobicie, to spuścicie Jadźce niemożebny wpierdol za to, że pozwoliła wam włożyć w siebie fiuta (a wy go, biedactwa, włożyliście! Chyba pistolet do głowy musiała wam przystawić? A może był to wasz świadomy, wolny wybór, hę?), rozbijając wam w ten sposób małżeństwo, bo gdyby nie pojawiła się w waszym życiu i was nie kusiła, to by do niczego nie doszło? Faktycznie, ale szmata z tej Jadźki. OIOM się jej należał jak nic.

 

LOL. LOL. LOL. LOL. LOL. LOL. LOL. LOL. LOL. LOL.

 

@tytuschrypus Że Ci się chce takie wypracowania smarować, szacunek.

 

Tak na wszelki wypadek zaznaczam, że wypowiedź w kolorze niebieskim była sarkastyczna.

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, tytuschrypus napisał:

Odtrąciłem jej rękę, opierdoliłem, naprawdę się wkurzyłem. Powiedziałem, że nie ma opcji. Byłem bardzo rygorystyczny. Księżniczka, którą pierwszy raz chyba spotkało odrzucenie, wyszła z płaczem ode mnie z kwadratu.

 

Tytusie !

To co opisałeś jest standardowym zachowaniem pań.

Moje zdanie jest takie - dziewczyna kumpla dla mnie jest nieruchable. Ale to najmniejszy problem.

 

Nieporównywalnie poważniejszy problem jest wtedy kiedy kumpla laska zaczyna się do Ciebie przystawiać.

Wtedy mamy do czynienia z BARDZO trudną sytuacją. Bo jesli odtrącisz zaloty (co jest naturalne - bo nieruchable) - to dama będzie wkurwiona.

Gdy poinformujesz o tym niezwłocznie kumpla - to masz stuprocentowe kłopoty. Bo on jej natychmiast zrobi zadymkę - a ona oczywiście powie, że to Ty ją uwodziłeś, Ty ją nakłaniałeś, Ty ją chciałeś przelecieć a ona - ostatkiem sił uratowała swą cnotę.

Kiedyś omawialismy już ten temat na forum - i jestem zdania, że w takiej sytuacji należy po prostu SPIERDALAĆ ! Jak najdalej i jak najszybciej. I siedzieć cicho.

Bo jest o wiele mniej prawdopodobne, że pańcia sama zwierzy się Twojemu kumplowi (a zarazem jej facetowi) z tego, że ją  rzekomo podrywałeś, niż to, że poskarżywszy się kumplowi na jej zachowanie - ten nie wznieci dymu z laską i wtedy ona - postawiona w obliczu "awanturalnym" - będzie się bronić  argumentacją wskazaną przeze mnie wcześniej.

 

Mam to szczęście, że dzięki zakazanej mordzie - apetyt kumpelskich dam na moje świecące światłem odbitym wdzięki stonowany jest do zera :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Dlaczego kobiety zrobiły się takie rozwiązłe? Bo mogą i mają poparcie "piesków" latających wokół nich i czekających na sprzyjające warunki ( kryzys w związku) aby zamoczyć

Cały czas powtarzam, że bicie się o kobietę to jest właśnie białorycerstwo.
Dla kobiety to jest żałosne. Robimy wtedy z siebie klaunów i pajacyków. Dla niej to jest cyrk z którego ona ma zabawę.

Dla cipy są w stanie bić się z Bogu ducha winnym mężczyznom tylko dlatego, że pańcia wskazała palcem i wrzuciła kilka tanich emocjonalnych tekscików(kłamstw) :) 

Dlatego moja złota zasada brzmi jak już wcześniej wspomniałem:
Nigdy nie biję się z powodu kobiety :) 
 

 

48 minut temu, tytuschrypus napisał:

Dawniej, gdy była większa presja społeczna, mniejsze możliwości techniczne, zdradę po prostu było trudniej wykryć. Jeśli myślisz, że kobiety miały mniej puszczalskie myśli i nie było takich, co chcieli zamoczyć, niewiele rozumiesz z mechanizmów działania społeczeństw oraz historii. 

Owszem, ale jednak mimo wszystko mogło być tych zdrad mniej.
Baba bez chłopa opiekuna mogła po prostu umrzeć z głodu.
Była wierna bo wiedziała jakie będą konsekwencje i czuła też szacunek do chłopa bo wtedy nie uczono białorycerskich postaw, a przynajmniej nie w takim stopniu.
Białorycerstwo zaczęło się pojawiać w literaturze(np. Adam Mickiewicz, Cierpienia Wertera etc.), chociaż tam przynajmniej pokazywali naturę kobiet, że one gardzą romantykami.
Więc paradoksalnie białorycerstwo z logicznego punktu widzenia było tępione.
Druga sprawa, że społeczeństwo by ją ładnie ustawiło do pionu gdyby wyszła na jaw zdrada, a rozwód? 
Po prostu byłoby już po tej kobicie, zostałaby wykluczona w tamtych czasach.
Kobiety niestety muszą zawsze czuć jakiś choćby minimalny strach przed konsekwencjami bo świat to nie jest kraina miodem płynąca.
My mężczyźni całe życie żyjemy w strachu i mamy swoje problemy, z którymi musimy się zmagać :) 
Oczywiście żeby nie było, że życie to tylko zlepka zmartwień i strachu.
Są też oczywiście dobre strony, ale trzeba mierzyć się z przeciwnościami losu :) 

Dzisiaj kobietom stworzono właśnie taką krainę i jeszcze śmie się im wmawiać, że są uciskane.
Dzisiaj kurewnom się przyklaskuje jak zdradza i odwraca kota ogonem.
Istnieją jakieś talk show w których kobiety obrażają mężczyzn.
W dodatku może jeszcze niezły hajs od męża wyciągnąć, więc chłop jest niepotrzebny.
Ja nie wiem czy musi przyjść islam i kamieniować muszą zacząć, aby panie przestały myśleć cipką?
Nie chcę islamu, ale jak wahadełko popchniesz w jedną stronę to musi ono w końcu polecieć w drugą.
Żyjemy w mizoandriastycznych czasach i ja nie wiem jakim cudem taka Emily Ratajkowska śmie twierdzić, że to kobiety są ofiarami mizoginistycznego społeczeństwa ?

 

 

48 minut temu, tytuschrypus napisał:

Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku wypitych jako biforek lampkach wina Pani zaczęła narzekać, z pogardą mówić o kumplu, że jest ciotą, że już im się nie układa, że krzyczy na nią, że ona jest stłamszona psychicznie i tak dalej.

Nie oszukujmy się.. 
Twój kumpel był bialorycerską p*zdą. Nie ma co się obrażać...80% społeczeństwa było/jest.
Kto jak kto, ale kobiety potrafią najlepiej takie coś wyczuć.
Ze słabych, uległych mężczyzn kobiety mają dożywotnią bekę.
A te "krzyki i tłamszenie jej" to jest właśnie emocjonalny tekścik(kłamstwo) o którym wspomniałem wyżej :) 
Tekścik, który zachęca biało-pizdeo-rycerzy do podjęcia walki i wyciągnięcia lśniącego miecza z pochwy

 

48 minut temu, tytuschrypus napisał:

Są takie rozwiązłe, bo mogą i mają świadomość że mogą się wykpić w każdej chwili i napuścić takiego białego rycerza na drugiego samca, albo zrzucić winę na niego, jak będą chciały się puścić. I tylko potwierdzacie co poniektórzy, że mają rację.

Dokładnie to jest to.
Biała armia jedzie w potrzebie swoim księżniczkom..
Niestety każdy w swoim tempie rozkłada lśniącą zbroję... 
Ja sam nie jestem przekonany czy do końca ją zrzuciłem.

Edytowane przez Ragnar1777
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, tytuschrypus napisał:

@Taboo, @Ksanti, @loh-pan, @Paterialista@Brat Jan Może ten post lepiej wam pozwoli zrozumieć mój pogląd. Dlatego tak dużo udzielam się w temacie, bo dotyczy on mnie osobiście na wielu płaszczyznach, sam miałem mnóstwo tego typu akcji, mniejszych lub większych i nie były to Panie z patologii - "normalne" kobiety:) Ktoś zaraz powie, że z jakiś powodów takie przyciągam - ale to trochę nie fair, bo w takim razie wy przyciągacie tak samo niewierne kurewny, co nie? Także polecam wam - agresję kierujcie na swoje puszczalskie Panie, bo nie każda sytuacja jest tak oczywista, by bić i kopać samca. 

Wywołany potwierdzam i wyjaśniam: w ogóle nie jestem zwolennikiem ani nie wyznaję zasady, żeby w każdej sytuacji "bić i kopać" czy w inny sposób penalizować takiego faceta. Wyraziłem to już przecież, że jeżeli facet został wprowadzony w błąd co do statusu pani i jej związku, to ja go winić nie mogę.

Atakuję i potępiam tych, którzy świadomie angażują się w sytuacje z paniami w związkach. @Taboo słusznie zauważył  - określenia takie jak "separacja" "razem są z przyczyn formalnych/dom/dzieci" "pani jest zagrożona" itd. nakazują wzmożoną czujność. Dla własnego i cudzego bezpieczeństwa lepiej nie tykać. Jak zaś tak bardzo Ci się pali - poczekaj do rozwodu, albo uratuj skrzywdzoną z łap oprawcy, a nie pocieszaj kutasem.

 

Czyli podsumowujac:

Puszczalską winię i potępiam ZAWSZE.

Kochanka tylko wtedy, gdy działa świadomie.

Edytowane przez Paterialista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Wiem już teraz jednak doświadczony dość boleśnie przez życie, że jest zespół cech i oznak alarmowych, który ponad wszelką wątpliwość zwiększa prawdopodobieństwo, że Pani jest chętna do dzielenia się wdziękami. 

Mógłbyś Bracie trochę to rozwinąć i wskazać kilka takich cech/oznak? Mam swoje przemyślenia, ale chętnie poznam Twoje zdanie na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Owszem, ale jednak mimo wszystko mogło być tych zdrad mniej.

Na pewno tak, ale to dalej nie była zasługa tego, że nikt nie chciał pukać zajętych. Z podanymi powodami, w szczególności tym:

 

20 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Baba bez chłopa opiekuna mogła po prostu umrzeć z głodu

Ale to dalej wszytko zakładało jedno - jeśli zdrada się wyda.

 

27 minut temu, Bonzo napisał:

To co opisałeś jest standardowym zachowaniem pań.

Dokładnie tak! A tego, co Pani naopowiadała, nie wiesz nigdy. Przejmowanie się tym więc, roztrząsanie, podczas gdy winny jest znany, jeden, podany na tacy, jest nielogiczne, oprócz tego że jest stratą czasu i błędnym kanałowaniem emocji.

 

Ja sam znam jak myślę widać mnóstwo tych zachowań Pań, więc trochę śmieszą mnie posty co poniektórych usilnie sugerujących, że dymam zajęte albo że teoretyzuję:)

 

20 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Tekścik, który zachęca biało-pizdeo-rycerzy do podjęcia walki i wyciągnięcia lśniącego miecza z pochwy

Oczywiście - jest to standardowa manipulacja - często ciężka do wykrycia. a przez to, jak rycerze są wychowywani - bardzo łatwo w to wierzą, bo przecież od dziecka mówi nam się o tym, że faceci to świnie, bez zasad i honoru. Obecni tu bracia wprost obwiniają faceta i sami podświadomie zakładają, że to iż kusił ma jakiekolwiek znaczenie. 

 

19 minut temu, Paterialista napisał:

Wyraziłem to już przecież, że jeżeli facet został wprowadzony w błąd co do statusu pani i jej związku, to ja go winić nie mogę.

No właśnie nie do końca, bo jak większość kończących kierunek, gdzie uczą takich mądrych sentencji, jak przytaczałeś, rozpatrujesz sytuację nieistniejącą, idealną - czyli taką, gdzie Ty wiesz wszystko, absolutnie wszystko, co do tego o czym Pani opowiedziała, a o czym nie. Ale nawet wtedy to i tak nie zmienia faktu, że choćby on stawał na głowie, to ona dała, ona rozbiła więc rodzinę i tyle. 

 

19 minut temu, Paterialista napisał:

Atakuję i potępiam tych, którzy świadomie angażują się w sytuacje z paniami w związkach.

Logiki w tym brakuje, bo to tych Pań sprawa. A może odniesiesz się do tego, co słusznie zaznaczył @Ważniak

 

@Lethys Off top off topa? Grubo. Może lepiej osobny wątek. Tutaj skrótowo:

 

-imprezki, używki, dragi

-duże doświadczenie seksualne

-dużo kolegów

-atencyjność

-niechlujstwo w różnych dziedzinach życia

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Paterialista napisał:

Puszczalską winię i potępiam ZAWSZE.

Kochanka tylko wtedy, gdy działa świadomie.

O widzisz. I tu należy zrobić BARDZO istotne wyjasnienie.

 

Mianowicie - co to znaczy, że kochanek działa świadomie ? Ano to, że ma pełną wiedzę, że dana kobieta ma męża.

Takie coś jest możliwe do udowodnienia tylko w dwóch przypadkach (w zasadzie jednym bo to prawie to samo)

Mianowicie - że kochankiem jest:

1. Twój kumpel

2. Na tyle bliski znajomy, że zna Twoją żonę tak dalece by mieć wiedzę, iż jest mężatką (sąsiad, ktoś z pracy itp)

 

W kazdym innym przypadku - kiedy kochankiem Twojej żony jest osoba, ktorej nie znasz - ten zawsze może się tłumaczyć - "ależ ona mi powiedziała, że jest po rozwodzie !"

 

I nie będziesz w stanie posiąść tzw "moralnej pewności" - że kochanek kłamie lub mówi prawdę.

Bo oczywiście żona mogła mu powiedziec, że ma męża. A ten potem ściemnia, że mówiła iż jest wolna

Albo - żona mu powiedziała, że jest wolna i ten - spotkawszy się z Tobą po wykryciu zdrady - rzeczywiście mówi prawdę.

 

Ale jest jeszcze jeden, trzeci przypadek.

Mianowicie - posiadasz korespondencję żony (maile, sms'y, komunikatory) gdzie ona oświadcza że jest mężatką a zarazem - masz 100% pewności że ten, ktoremu chcesz dać w mordę - jest adresatem tych wiadomości. Oraz - że masz pewnosć iż je przeczytał i zapoznał się z ich treścią.

 

De fakto - to są naprawdę sprawy trudne. A dawanie kochankowi w mordę jest najwyższej klasy idiotyzmem - bo nie ma nic wspolnego z korzystnym dla siebie załatwianiem spraw poza może chwilową i niezwykle wątpliwą satysfakcją.

 

Gdyż kochanek, nawet gdyby dało się bezsprzecznie wykazać, że wiedział, iż to mężatka - otrzymawszy klapsa w ryj ma święte prawo pozwać Cię do sądu o naruszenie nietykalności cielesnej, a wręcz nawet pobicie. I ma jak najbardziej szansę na wygranie sprawy w cuglach. A Ty zostaniesz skazany za niewątpliwe przestępstwo.

Nie mówię, że Cię za to do pierdla zamkną - ale co nasrane w kwitach będzie - to nasrane.

 

Bo polskie prawo za podrywanie mężatek i ich ruchanie nawet - żadnych kar nie przewiduje. A za pobicie tymczasem - jak najbardziej.

 

Kiedyś już pisałem o tym. Gdybym był żonaty (szczęśliwie nie jestem i już nie będę) - i dowiedział się, że posuwa moją żonę facio, ktory świetnie wie, że jest mężatką  -zrobiłbym WSZYSTKO by napić się z nim gorzałki.

Bo taki gośc mógłby się mi bardzo ale to bardzo przydać na rozprawie rozwodowej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Obwinianie kochanka za to, że ma się puszczalską partnerkę jest reakcją wpojoną przez Matrix, wzbudzaną przez emocje i z logicznym rozumowaniem nie ma nic wspólnego. Innymi słowy, masa Twojej energii, uczuć, czasu idzie w gwizdek, ponieważ najprościej mówiąc przejmujesz się nie tym, co trzeba. Rozkładasz winę, a ona w ten sposób czy chcesz czy nie chcesz jest częściowo zdjęta z kobiety.

 

DOKŁADNIE!

 

Mnie zawsze rozwala, gdy jakiś debil chce pobić kochanka swojej kobiety, wysłać go do szpitala, etc. A czy tę kobietę pobił, wysłał do szpitala? Bo przecież to ona jest w pierwszej kolejności winowajcą, to jej wina jest niezbita, a wina kochanka jest tak naprawdę niewiadomą - bo nie wiadomo, co ona mu powiedziała. Ale oczywiście białorycerstwo zabrania skierowania złości i agresji przeciwko kobiecie, a wręcz zachwala skierowanie tej złości i agresji przeciwko drugiemu mężczyźnie i to jeszcze wciskając kit, że to rzekomo takie "honorowe" i "prawilne" jest. Tak naprawdę jest to zaprzeczenie honoru i sprawiedliwości - skierowanie agresji przeciwko osobie której wina jest niewiadoma, a nawet jeżeli jest, to jest mniejsza (kochanek), z pominięciem osoby, której wina jest niezaprzeczalna i ogromna (zdradzająca kobieta). Pamiętajmy o podstawowym fakcie  - to zdradzająca kobieta jest ZDRAJCĄ, a nie kochanek!

 

BTW Do białorycerzy z reguły nie dociera prosty fakt - jeżeli laska jest puszczalska, jeżeli chce się bzyknąć z kimś innym niż stały partner, to są ogromne szanse, że się puści - jak nie z tym, to z tamtym. W tym momencie jaka jest wina danego kochanka, skoro gdyby on jej nie zaliczył, to pewnie zaliczył by ją ktoś inny?

 

 

Cytat

A może Twoja kobieta powiedziała mu, że boi się z Tobą rozstać bo ją pobijesz, ale mentalnie już z Tobą nie jest? Nie wiesz tego, nie sprawdzisz i nigdy prawdy nie poznasz. Po co więc drążyć? Win kobiety jest tu jest oczywista. Mężczyzny - niekoniecznie. Kobieta miała Ci dochować wierności, nie dochowała i na tym powinno się skupić Twoje postępowanie. 

 

Dokładnie.

 

Cytat

Dodatkowo, Twój jak to nazwałeś obóz czy frakcja (chociaż ja do tej przeciwnej, jak podkreśliłem, nie należę, wręcz przeciwnie) swoim postępowaniem tylko utrudnia wykrywanie zdrad. Otwórz swój umysł, pomyśl, ilu z nas wcześniej dowiedziałoby się o złych i niemoralnych zamiarach swojej małżonki, gdybyście byli mniej prymitywni, bialorycerscy i emocjonalni. 

 

 

Jasne. Przez debilną, białorycerską agresję zdradzani mężczyźni rzadziej dowiadują się o tym, że kobieta ich zdradza.

 

 

 

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bonzo napisał:

A dawanie kochankowi w mordę jest najwyższej klasy idiotyzmem - bo nie ma nic wspolnego z korzystnym dla siebie załatwianiem spraw poza może chwilową i niezwykle wątpliwą satysfakcją.

Co do tego zgadzam się w pełni, chociaż uściślę: idiotyzmem jest dawanie kochankowi w mordę w taki sposób, że potem mógłbyś ponieść z tego tytułu konsekwencje. Jeśli zaś umiesz akcję przeprowadzić w sposób dla siebie stuprocentowo bezpieczny - a proszę bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Paterialista napisał:

Jeśli zaś umiesz akcję przeprowadzić w sposób dla siebie stuprocentowo bezpieczny - a proszę bardzo.

Otóz - moim zdaniem nie ma sposobów stuprocentowo bezpiecznych.

Jesli zlecasz pobicie kogoś - to zazwyczaj:

1. Albo zajmują się tym jacyć łachmyci - i wtedy płacisz za usługę akceptowalne pieniadze czyli - tanio

2. Albo zajmują się tym wysokiej klasy profesjonalisci - i wtedy płacisz za usługę znacznie wiecej - najczęsciej tyle, że się to nie opłaca

 

Zresztą - profesjonaliści raczej pobiciami się nie zajmują. Szczególnie w sprawach kochanków - bo to są zbyt pierdołowate zagadnienia.

O - obic komus ryja za to, że wisi gruby szmal i nie ma chęci oddać - to tak. Bo idą za tym konkretne zyski. Ale za kochanka ? Nie rób jaj :)

 

No chyba, że jestes bossem jakiegos Wołomina - i nakażesz wykonać zadanie swoim żołnierzom. Ale jednak takich bossów wielu nie ma.

I takich bossów kobiety najczęsciej nie zdradzają bo wiedzą z kim mają do czynienia. No chyba, że puszczają się z mocniejszymi bossami (co dośc naturalne).

 

Zatem - jesli pobicie zlecisz łachmytom - to sprawa wczesniej czy później wyjdzie na jaw. A co więcej - sam możesz z ich strony mieć kłopoty - na przykład wtedy kiedy uzgodnisz "obijemy ryja za tysiaka", a oni po tygodniu do Ciebie przyjdą i powiedzą - "robota zrobiona, ale koszty dodatkowe były".

I albo płacisz (nierzadko długi czas) albo sam w ryj dostajesz.

 

To się po prostu nijak nie kalkuluje.

 

Bo co takiego niby złego się stało ? Że się kobieta z innym puściła ? Olać temat - znajdź taką, ktora się nie puszcza, albo zaakceptuj to, ze puszcza się każda i korzystaj z kobiet tak, że zwisa Ci czy się puszczają czy nie.

 

Ja przyjałem tę ostatnią taktykę. Spotykam się z kobietami, wisi mi starym sznurowadłem z iloma ona jeszcze sypia, a nawet lepiej jesli jest puszczalska bo mniej roboty z zaciągnieciem do łózka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Bonzo napisał:

Otóz - moim zdaniem nie ma sposobów stuprocentowo bezpiecznych.

Jesli zlecasz pobicie kogoś 

Nie, nie miałem na myśli wyręczania się innymi. Co do wchodzenia w kontakty z przestępcami, to doświadczenia osobistego nie mam, ale posiłkując się inną wiedzą jestem skłonny się z Tobą zgodzić, że bezpieczne to to nie jest.

 

Natomiast rada

6 minut temu, Bonzo napisał:

Bo co takiego niby złego się stało ? Że się kobieta z innym puściła ? Olać temat - znajdź taką, ktora się nie puszcza, albo zaakceptuj to, ze puszcza się każda i korzystaj z kobiet tak, że zwisa Ci czy się puszczają czy nie.

może być dobra dla kogoś, kto wiedzie żywot taki jak Twój (to znaczy taki, jaki tu przedstawiasz jako swój ale oczywiście zakładam, że opisy są zgodne z prawdą).

Jeśli puszcza się żona, kobieta którą darzyłeś uczuciem, matka Twoich dzieci, będąca z Tobą w stosunkach majątkowych (najczęściej wspólność ustawowa) - to "olanie tematu" jest w znacznej większości tematów bardziej problematyczne. I żeby nie było, że piszę przez pryzmat swoich żali: nie piszę tu o swojej sytuacji, bo mam ją w doprawdy komfortową, co będzie przedstawione w osobnym wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Paterialista napisał:

To znaczy do czego, do jakiego poglądu, tezy?

Do jego przykładu, celowo absurdalnego. Czy jeśli Ty bzykniesz jakąś pannę, to należy jej się kara, bo "kusiła"? 

 

Godzinę temu, Bonzo napisał:

nie będziesz w stanie posiąść tzw "moralnej pewności" - że kochanek kłamie lub mówi prawdę.

Daj spokój, tłumaczę im to od kilku stron - widzisz z jakim rezultatem. Mało tego - Twoja kobieta może kłamać, lub mówić prawdę. Musisz określić poziom "kuszenia" i zdefiniować, czy tamten gościu kusił, czy jednak nie? Pytanie brzmi, po co się nad tym wszystkim zastanawiać, skoro tematu by nie było, gdyby panna nie chciała dać?

 

To jest niestety twardy matrix. Bo uporanie się z nim i rozgryzienie go nie sprowadza się do tego, że dojdziesz do światłego wniosku, że byłeś oszukiwany i kobiety nie są nieskazitelne. On jest na głębszych poziomach również.

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Ale oczywiście białorycerstwo zabrania skierowania złości i agresji przeciwko kobiecie, a wręcz zachwala skierowanie tej złości i agresji przeciwko drugiemu mężczyźnie i to jeszcze wciskając kit, że to rzekomo takie "honorowe" i "prawilne" jest.

Dokładnie - takie mamy wzorce z matrixa - a to bzdura jest, bo:

 

Godzinę temu, HodowcaKrokodyli napisał:

zdradzająca kobieta jest ZDRAJCĄ, a nie kochanek!

 

54 minuty temu, Brat Jan napisał:

Widzę, że nie odróżniacie sytuacji w której mężatka Wam się narzuca od tej w której Wy za wszelką cenę urabiacie mężatkę bo nakręca Was jej niedostępność.

Bo w praktyce jest to nie do zweryfikowania, po prostu. Dla każdego urabianiem jest coś innego. Idę o zakład, że dla naszego krewkiego kolegi @loh-pan wystarczającym urabianiem jest, kiedy facet spróbuje zatańczyć z Twoja laską, albo odprowadzi ją z klubu do domu. Dla innego będzie to dwuznaczny sms. Ty jednak pomijasz w tym dylemacie najważniejszą, logiczną rzecz - że kobieta daje się urabiać. Urabianie Pani, jeśli tylko chce, może przerwać w dowolnym momencie. Zapytaj kolegi @Panther, który sam opisał jak mu idzie z mężatkami i nie tylko. Czyli - kobieta musi chcieć.

 

Ty zaś czynisz założenie przeczące logice i praktyce, czyli że nawet najświętsza panienka się puści, to tylko kwestia odpowiednio długiego urabiania. A to nieprawda zwyczajnie. Bo jak kobieta nie chce, to nie da szansy na urabianie. I znów - nawet pewnie nie zauważyłeś, ale stojąc na takim stanowisku usprawiedliwiasz Panią. Bo gdyby tamten nie urabiał, to by nie uległa.

 

56 minut temu, Paterialista napisał:

Jeśli puszcza się żona, kobieta którą darzyłeś uczuciem, matka Twoich dzieci, będąca z Tobą w stosunkach majątkowych (najczęściej wspólność ustawowa) - to "olanie tematu" jest w znacznej większości tematów bardziej problematyczne.

To nie jest dobra rada tylko dla @Bonzo. Mój styl życia jest dość odległy od niego, a to co on pisze to po prostu najzwyczajniej w świecie logiczny wybór. Albo znajdziesz taką, co się chce puszczać, albo taką, która nie. Albo przestanie Cię to obchodzić. W tym zakresie ma więc pełną rację.

 

Natomiast masz rację, jest to problem emocjonalny, jak każda zdrada. Ale ten problem i jego rozwiązanie tkwi w tej, która zdradziła - i to ją trzeba z życia usunąć i ukarać. I nawet prawo daje taką możliwość, bo mając dowody wnosisz o rozwód z jej winy. Jak słusznie zauważono wcześniej - dla kochanka kary nie ma i bardzo słusznie. Problem stanowicie wy, ścigający mężczyzn, czasem bogu ducha winnych, zamiast całą agresję, złość, pretensje ukierunkować na faktycznego sprawcę zdrady. Czemu - wyjaśniłem, lecz też się nie odniosłeś.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Albo znajdziesz taką, co się chce puszczać, albo taką, która nie. Albo przestanie Cię to obchodzić. W tym zakresie ma więc pełną rację.

No tu strasznie uogólniłeś.

Tego właśnie się po Tobie nie spodziewałem.

I potem `bieławi`piszą bo jaka to zajebista/inteligentna/seksowna/wspaniała/matka polka bo chciała się puścić(dokonała aktu).

OR false 

Jakie to kurwisko/zjebane babsko/szmata/wyuzdana lafirynda/zdrajczyni bo nie chciała się puścić a dała dupy innemu.

 

Zatem ciężko tym co tylko teoretyzują wytłumaczyć stare powiedzenie NIE DLA PSA KIEŁBASA, chcesz poszamać to przestań być psem pańci na posyłki. 

Nie rozumieją pojęcia kreowania swojej rzeczywistości bo pojęcie autonomiczny dawno wyginęło na wojnie klonów.

Armia bio druidów ochoczo kroczy przez program zwany życiem osobistym z naszpikowanymi obcymi softami.

Wszelako każdemu zaimplementowano mini program Ja i tylko to jest nie zrozumiałe i najważniejsze.

Moje ja wie dokładnie co chce bo przecież ono jest samoświadome i nie podlega samo zgładzeniu.

Mylą programy poznawcze z chęcią dowalenia komuś lub zaimponowania wiedzą przetestowaną.

Przy czym wszystkie ja mają podstawowy program oparty na ewolucji według matki natury.

Boska energia, z której upleciony jest dany wojownik nie dopuszcza możliwości inności.

Ochoczo zapyla w szeregu swojej gwardii na wroga, po najmniejszym zakrzywieniu.

Zatem kres jego wędrówki jest z goła skończony i przewidywalny/schematyczny.

Autonomiczny program Ja nie przyjmuje aupgrade softu bo niby poco.

Gdy kres jest coraz bardziej w zasięgu, zaczyna poszukiwania .

Bo przecież JA nie może być skończone tylko tym krokiem.

Ja się nagle buntuje na skończoną autonomię.

Co to za auto pilot co kończy podróż.

Program z wadami ukrytymi?

Następuje Implozja softu.

Co to kurna jest?

MOJE JA?

EGO NIE POZWALA NA KWANTYZACJE BO MA SYSTEM AUTONOMICZNY SKOŃCZONY, KTÓRY BRONI MATRIxA ABY TEN MÓGŁ TRWAĆ.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

czyli że nawet najświętsza panienka się puści, to tylko kwestia odpowiednio długiego urabiania.

Tak, kwestia czasu i spięcia w związku w którym jest.

Kobieta mająca stadko orbiterów nie będzie zainteresowana rozwiązywaniem związkowych problemów bo dostanie emocje od innego samca.

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

A to nieprawda zwyczajnie

Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Bo jak kobieta nie chce, to nie da szansy na urabianie

Znaczna większość pań da szansę, jak już pisałem kilkukrotnie wystarczy aby w jej związku wystąpił jakiś kryzys.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę tutaj dwa typy wypowiadających się: 

1- Ci którzy ruchali mężatki, czy zajęte dupy które robiły rogi swoim facetom. I, wiedzą jak to wygląda w praktyce -jak się zachowuje laska ("białawi" @Tornado celnie ich nazwał, wierzący w brednie matrixa o nieumiejących się obronić biednych kobietkach przed lubieżnymi, lepkimi łapami wieprzy co to tylko czekają na chwilę nieuwagi "białawych") - częstokroć nie trzeba jej nakłaniać do niczego, bo majtki jej same lecą w dół. Potrzebuje tylko dobrego pretekstu żeby się "wyżalić" na to jaki jej facet jest pierdołowaty) czytaj dać dupy.

2 - "białawi". Napasieni matrixem. Ich poglądy biorą się ZE STRACHU, wynikającego z NIEPEWNOŚCI SIEBIE. Tak białawi, pier...olicie o tym wszystkim, bo nie czujecie się pewni siebie. Obawiacie się, że niunia gdzieś wyjdzie sama, i przyklei się do niej jakiś zły erotoman, który ją wam zbałamuci. Trzeba więc erotomanom dać ustawowy zakaz zbliżania się do waszych niuń, co nie? 


I jak zwykle przykład.

Miałem taką sukowatą gwiazdę kiedyś. Wkurwiała mnie non stop, ale byłem wtedy białawym, więc ciągle się trzymaliśmy razem. Któregoś roku gwiazda poszła na studia zaoczne, i tam do niej się przykleił taki "rozumiejący kobiety" potakiwacz. A, że ona się czuła wiecznie stłamszona przeze mnie i sprowadzana do parteru z fochami, więc owy amant wyczuł, że łup jest łatwy. 
Wkurwiałem się jak głupi, bo co go widziałem przy okazji spotkań ich grupy, to widziałem ten rys rycerza co to bardzo jej współczuje że ona ma takiego gnojka który nie szanuje kobiet.
Doszło do tego, że koleś sobie zaczął do niej pisac smsy. I któregoś wieczoru kiedy z nią siedziałem w domu, a było źle między nami, to usłyszałem że dostała esa. Poszła do wc, a ja jej sprawdziłem fona. Okazało się, że ten typ zapraszał ją do klubu na drinka, a była coś 22 pm. Wróciła z wc, czyta esa, i mówi, że idzie do domu. Ja że ją odprowadzę. Ona, że sama idzie. Wiec wypaliłem, że wiem po co idzie i gdzie. Awantura z tego była karczemna. Ona wychodzi, a ja że ją odprowadzę pod drzwi żeby sobie nie myślała, że pójdzie do knajpy.

Ona, że i tak pójdzie.
No więc idę za nią. Ona idzie w stronę tej knajpy. Ja cały zagotowany. Mówię "nigdzie nie idziesz, zaprowadzam cię do domu", ona wrzeszczy  że pójdzie tak czy siak. I idzie...

I nagle mnie oświeciło. To był w sumie przełom w moich kontaktach z babami. Mam taki mechanizm, że jak się "uleje" to potrafię na zimno zrobić zwrot sytuacji o 180 stopni.

Dogoniłem więc ją i mówię " jak chcesz to idź tam, mam na to już wyjebane. Niech cię rucha kto chce, jak jesteś kurwą na smsa" i... wypłaciłem jej TAKIEGO PORZĄDNEGO KOPA W DUPĘ. Siadł tak że aż ją wygięło. Kątem oka zauważyłem tylko nie ból, nie rozpacz, nie złość, nic z tych rzeczy...zobaczyłem takie zdziwienie, że minę miała jak karp. I tak zastygła. 

A ja poszedłem spokojnie w stronę domu z wyjebką i zerem stresu. Przebijało mi się przez myśl czasem "a jak pójdzie tam jednak to co?" ale zaraz było "to jajco pajacu, niech wypierdala". 
Za 30 min miałem raport że siedzi z matką i ogląda film. A na potwierdzenie zadzwoniła i zagadała coś tam do matki żeby mi udowodnić, chociaż miałem na to wywalone już.

Białawi pamiętajcie...zacytuję wam moją znajomą "jak kobieta chce dać dupy to da wychodząc na 2 minuty ze śmieciami" A wy się nigdy o tym nie dowiecie. 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Ja widzę tutaj dwa typy wypowiadających się:

Ja akurat takiej dychotomii według Twoich kryteriów nie widzę.

Może każdy pisze za dużo i rozmowa/przekaz się rozmywa.

Może każdy pisze przez pryzmat swoich doświadczeń i odczuć.

Może wreszcie mamy różny stopień empatii i różne wyznajemy wartości.

 

Lubimy przykłady, to niech będzie na moim przykładzie.

 

Jeśli chodzi o Twoje kryteria, to ja:

Nie ruchałem mężatek. Ruchałem dupę zajętą - w tym sensie, że baba nie powiedziała mi, że ma kolesia. Co więcej, po poznaniu mnie była z nim na wyjeździe i zerwała po powrocie.

Powienienem się zatem zaliczać do grupy 1? Przyjmujesz mnie? 

 

Jeżeli moja baba daje dupy na boku, to winię ją.

Jeśli ktoś wie o naszym związku i jej w w tym dawaniu dupy pomaga, to winię też czasem jego. Nie będę pisał wielkimi literami, ale zwracam uwagę na słowo "też". Winny te są od siebie niezależne w tym sensie, że wina baby jest stała, niezależnie od tego, czy kochasiowi przedstawiła się jako singielka, czy też jako mężatka. Za to wina ruchającego jest już właśnie zależna - jeżeli pozostawał w usprawiedliwionym błędzie, to nic mi do niego. Jeśli błąd był nieusprawiedliwiony - w zależności do okoliczności mogę potępiać lub nie. Jeśli robił zaś to w pełni świadomie - to potępiam.

 

Co do tego czy się boję, czy jestem niepewny siebie - to nie mnie już oceniać, ale chyba i nie Tobie kolego, na podstawie kilku moich postów. Powstrzymałbym się przed generalizowaniem a zwłaszcza stawianiem takich diagnoz zza monitora (czego sam nie robię).

 

Chyba wyraziłem się już, co do swoich przekonań już jasno.

Edytowane przez Paterialista
literówka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/15/2018 at 12:17 AM, Bonzo said:

Jak to jak ?

Normalnie. Zagadujesz po prostu. Ot tak :)

Jestes spięty jak zagadujesz "ile płace ?" do kasjerki na Orlenie po zatankowaniu samochodu ? Bo ja - ani trochę :)

Potraktuj takie zagadanie do laski jak coś zupełnie naturalnego, typu ekspedientka w mięsnym - "a proszę pani a po ile podwawelska ?" i po sprawie :)

Jakich niby krytyków ? Że masa ludzi wokoło ?

I co z tego ? Zna Cie ktoś, wie że się nazywasz Jozek Pompka z ulicy Pneumatycznej 16 ? I że wyszedłeś na ulicę po to by zorganizować sobie ruchanie ? Na czole tego napisane mieć raczej nie będziesz (nawiasem mówiac kto wie czy taka tabliczka znamionowa nie byłaby skuteczna ?)

No i skąd niby to szacowne gremium złożone z przypadkowych przechodniów ma mieć przekonanie, że oto Józek Pompka (z ulicy Pneumatycznej) zagaduje do laski w celach podrywczych ?

Przecież oni tego nie wiedzą.

Co setny może się zainteresuje kiedy dostaniesz od tej laski w pysk. A i to niepewne.

Dopóki jej nie oddasz (a samiec NIGDY nie ooddaje) - nic szczególnego się nie wydarzy. Ot dała baba facetowi klapsa w ryj, zdarza się codziennie.

 

Tyle, ze do takiej sytuacji co najmniej daleko.

 

Tak więc - próbuj, nie masz kompletnie nic do stracenia.

Ode mnie masz pełne błogosławieństwo, w 100% po katolicku a nie jakieś tam tindery.

 

Krótko mówiac - na miasto i buhaj z rogiem*.

 

 

 

*)przestaw sobie pierwsze litery jesli się nie pokapowałeś

Tak, stresuje się pytając kasjerki ile płacę bo boję się że np. będę za długo szukał portfela i inni ludzie zaczną się niecierpliwić albo ona zacznie myśleć że nie mam pieniędzy, że jestem złodziejem albo cwaniakiem, albo wymieszałem euro i dam jej niewłaściwą walutę, albo bank przez jakiś błąd w systemie zablokuje mi karte i ona pomyśli że nie mam pieniędzy i w rezultacie postawię ją lub innych w niekomfortowej sytuacji. 

Nie, to nie jest żart - naprawdę takie mam myśli. Dlatego ciężko mi osiągnąć luz zagadując do losowych panienek bo muszę przebić się przez nie wszystkie zanim podejdę a potem i tak mi towarzyszą. Dlatego wyrobiłem w sobie odruch zmuszania się do podchodzenia. 

@Tornado
Ale żeby nie było - wczoraj siedzę w metrze. Widzę ubraną alternatywnie dziewczynę która mi się podoba. Patrze się na jej prawdziwe oczy. W końcu podniosła głowę i się uśmiechnęła. Przysiadłem się do niej i zagadałem o notatkach ze studiów które czytała. Pogadaliśmy. Okazało się że studiuje weterynanie - pochwaliłem się że jak zmienią prawo w Polsce to chce mieć zwierzątko domowe - mrówkojada. I pokazałem jej na telefonie video jak słodki mrówkojad chlipie właścicielowi wino z kieliszka. Lekko dotknąłem ją jak się śmiała. Kontakt wziąłem. 

Dziś stoi obok mnie dziewczyna, zagadałem. Słabo szło ale wyglądała na zainteresowaną więc rozmowa, rozmowa i sorry ale muszę wysiadać, wymieńmy się numerami. Mam jej numer. 

Tydzień temu zobaczyłem dziewczynę z Wietnamu (uwieeeeeeeeeeeeeeelbbbbbbbiaaaaaaaaaam je). Miała słuchawki, nic nie słyszała jak do niej zagadywałem. Ale nie mogłem się powstrzymać - taka szansa! Więc uwaga - puknąłem ją lekko palcem w ramie. Ona zdjęła słuchawki i uśmiechnęła się. Gadaliśmy - okazało się że od roku studiuje w Warszawie. Mam kontakt. 

Teraz nic tylko umówić spotkanie i frustrować się jak nie przyjdą. Albo w międzyczasie zwiedzić miasto nocnym autobusem podśpiewując i czytając forum.

@tytuschrypus @Ragnar1777@Bonzo@Taboo mają rację. Często kobieta tak to zaplanowała żeby facet się nie dowiedział a nawet jeśli nie to należy pamiętać że ona POTRAFI odmówić. Jeśli kobieta nie chce seksu zawsze potrafi odmówić. Dlatego zdrada w każdym przypadku to jest jej wybór. Kolesia wyborem jest tylko to że ją przeleciał ale ten koleś nie ma zobowiązań wobec Ciebie. A ona ma. 

@SonicOd razu walić kolesiowi w zęby tak? Czyli stoisz na imprezie akurat chciałeś poszedłeś odebrać ważny telefon, wracasz a Twoja żona/dziewczyna rozmawia albo nawet całuje z jakimś kolesiem. Więc podchodzisz i walisz mu w zęby? Coooooooooo??? 

Pomyśl - walniesz kolesiowi w zęby, wybijesz mu 2. On złamie ci nos, albo rękę. Rezultat - obydwoje straciliście, będziecie musieli płacić za lekarza, możecie stracić pracę itd. A jedyna winna osoba to Twoja partnerka. W rezultacie - jedyna winna osoba uniknęła odpowiedzialności za swoje czyny (a nawet dostała nagrodę - ego wybite w kosmos) a dwóch niewinnych facetów cierpi. Takie to fajne? Tak widzisz sprawiedliwość. Stary, proszę Cię - przemyśl to jeszcze raz. Albo dwa. Albo x - do skutku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Ja widzę tutaj dwa typy wypowiadających się: 

1- Ci którzy ruchali mężatki, czy zajęte dupy które robiły rogi swoim facetom. I, wiedzą jak to wygląda w praktyce -jak się zachowuje laska ("białawi" @Tornado celnie ich nazwał, wierzący w brednie matrixa o nieumiejących się obronić biednych kobietkach przed lubieżnymi, lepkimi łapami wieprzy co to tylko czekają na chwilę nieuwagi "białawych") - częstokroć nie trzeba jej nakłaniać do niczego, bo majtki jej same lecą w dół. Potrzebuje tylko dobrego pretekstu żeby się "wyżalić" na to jaki jej facet jest pierdołowaty) czytaj dać dupy.

2 - "białawi". Napasieni matrixem. Ich poglądy biorą się ZE STRACHU, wynikającego z NIEPEWNOŚCI SIEBIE. Tak białawi, pier...olicie o tym wszystkim, bo nie czujecie się pewni siebie. Obawiacie się, że niunia gdzieś wyjdzie sama, i przyklei się do niej jakiś zły erotoman, który ją wam zbałamuci. Trzeba więc erotomanom dać ustawowy zakaz zbliżania się do waszych niuń, co nie?

 

Ja mam bardzo podobne wrażenie.

 

1. Grupa pierwsza jest bardziej kompetentna, bardziej obyta z kobietami, ma też emocjonalnie "przetrawione" pewne rzeczy.

 

2. Grupa druga jest mniej kompetentna, mniej obyta z kobietami, za jej wypowiedziami stoi białorycerstwo i niedojrzałość (niezależnie od wieku), brak emocjonalnego "przetrawienia" pewnych kwestii.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, HodowcaKrokodyli said:

 

DOKŁADNIE!

 

Mnie zawsze rozwala, gdy jakiś debil chce pobić kochanka swojej kobiety, wysłać go do szpitala, etc. A czy tę kobietę pobił, wysłał do szpitala? Bo przecież to ona jest w pierwszej kolejności winowajcą, to jej wina jest niezbita, a wina kochanka jest tak naprawdę niewiadomą - bo nie wiadomo, co ona mu powiedziała. Ale oczywiście białorycerstwo zabrania skierowania złości i agresji przeciwko kobiecie, a wręcz zachwala skierowanie tej złości i agresji przeciwko drugiemu mężczyźnie i to jeszcze wciskając kit, że to rzekomo takie "honorowe" i "prawilne" jest. Tak naprawdę jest to zaprzeczenie honoru i sprawiedliwości - skierowanie agresji przeciwko osobie której wina jest niewiadoma, a nawet jeżeli jest, to jest mniejsza (kochanek), z pominięciem osoby, której wina jest niezaprzeczalna i ogromna (zdradzająca kobieta). Pamiętajmy o podstawowym fakcie  - to zdradzająca kobieta jest ZDRAJCĄ, a nie kochanek!

 

BTW Do białorycerzy z reguły nie dociera prosty fakt - jeżeli laska jest puszczalska, jeżeli chce się bzyknąć z kimś innym niż stały partner, to są ogromne szanse, że się puści - jak nie z tym, to z tamtym. W tym momencie jaka jest wina danego kochanka, skoro gdyby on jej nie zaliczył, to pewnie zaliczył by ją ktoś inny?

 

 

 

Dokładnie.

 

 

Jasne. Przez debilną, białorycerską agresję zdradzani mężczyźni rzadziej dowiadują się o tym, że kobieta ich zdradza.

 

 

 

Stary, jakbym mógł to dałbym 10 lajków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Panther napisał:

Teraz nic tylko umówić spotkanie i frustrować się jak nie przyjdą. Albo w międzyczasie zwiedzić miasto nocnym autobusem podśpiewując i czytając forum.

NO nie, curłłła no nie. 

Ty czytasz czasami co zredagowałeś?

 

Przy takim założeniu to lepiej nie dzwoń. Od razu konia do stajni i obuchem w łeb. Przynajmniej nie w piach tylko  w słomę pójdzie.

 

MASZ MIEĆ ZAWSZE W GŁOWIE TEN MISTYCZNY ŚPIEW , tylko nuty i rytm się zmienia.

Nawet jak już zaczynasz umawiać/sms/cokolwiek insze. 

Kraina nigdy tutaj nie byłaś!!!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warszawa ciężki temat do podrywania -  i się okazuje do rozmów, także :D 

@Panther My raczej jesteśmy typem co ile razy byś nie podszedł to będziesz zlany, po prostu nie mamy tego we krwi, tak samo jak słoń nie ma we krwi wchodzenia na drzewo... Nie wiem czy można kogoś nauczyć pisać lewą ręką jeśli cały czas mu to nie idzie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Tornado said:

NO nie, curłłła no nie. 

Ty czytasz czasami co zredagowałeś?

 

Przy takim założeniu to lepiej nie dzwoń. Od razu konia do stajni i obuchem w łeb. Przynajmniej nie w piach tylko  w słomę pójdzie.

 

MASZ MIEĆ ZAWSZE W GŁOWIE TEN MISTYCZNY ŚPIEW , tylko nuty i rytm się zmienia.

Nawet jak już zaczynasz umawiać/sms/cokolwiek insze. 

Kraina nigdy tutaj nie byłaś!!!

 

20+ razy pójście na spotkanie na drugi koniec miasta i zostanie wystawionym robi swoje. Od teraz umawiam się tylko w miejscach 2 przystanki obok mnie.

Nie wyolbrzymiam, serio. 

@SzatanKrieger Tak, z pewnością nie jesteśmy tym typem który jest postrzegany jako alpha. O ile zmiana nastawienia na pewno takim osobom jak ja pomoże o tyle co do możliwości stania się 100% alpha jak pisał @Tornado to raczej wątpię. 70% tak, ale nie 100%. Oczywiście @Tornado zaraz napisze że ,,cooo ty patolisz - 10000% alpha masz być" co jest jego sposobem na motywowanie - I chwała mu za to. 

Czyli w sumie wnioskuję że warto spróbować się ,,oszukać siebie że się jest Alpha" żeby zwiększyć skuteczność z tymi kobietami które i tak by wcześniej na Ciebie leciały.

Coś w tym jest.  

@Tornado Wytłumacz mi proszę dlaczego jak jesteś już w związku z dziewczyną jakąś to nagle inne dziewczyny które wcześniej nie zwróciłyby na Ciebie uwagi nagle zaczynają się Tobą interesować? Może trzeba zacząć udawać że się jest w związku (oczywiście będąc wolnym tak naprawdę. Np. zgadać się z koleżanką czy coś)? 

Edytowane przez Panther
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.