Skocz do zawartości

Warszawa - ciężki teren do walki


Rekomendowane odpowiedzi

@AR2DI2 Dokładnie, każda przyjezdna chce się ustawić, najlepiej jak najszybciej i często z byle kim, byle tylko. To jest ich bardzo poważny problem. Ja sam byłem kiedyś białym rycerzykiem, mimo, że też o siebie dbam, uważam, że z wyglądu jestem najwyżej średni. Same panie z kolei mi mówią, że bardzo dobrze wyglądam, często bardzo mi mój wiek zaniżają;). Ach ta kobieca intuicja i umiejętność domyślania się;). Są dość zdziwione gdy okazuje się który jestem rocznik:). Ja sam traktuje to jako dobrą zabawę i jak tylko widzę jakąś przyjezdną z maślanymi oczami w momencie gdy okazuje się kim jestem i co w życiu robię, ucinam błyskawicznie i sprowadzam na ziemię. Widok bezcenny, przepalone kompletnie styki, w dodatku agresja i pogarda, o czym już pisałem. Nie planuje wchodzić w związki, już mi się nie chce i za stary jestem:D

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lasek intuicja się kończy na dziecinnym łóżeczku. W innych aspektach jej nie mają. To kolejny mit obiegowy.


A propos "kim jestem i co w życiu robię"...taka historyjka śmieszna. Umówiłem się z niezłą laską na spacer w okolicach metra Marymont. Spotkaliśmy się, poszliśmy na ten spacer. Po drodze było świetnie, do tego stopnia, że wyczuwało się iskrzenie, a laska w ramach "pokazania zabawek" w celu podniesienia atrakcyjności, zaprosiła mnie do swojego świeżo uruchomionego salonu kosmetycznego nieopodal, przy Czaki. Tzn salon był zamknięty akurat, bo to była niedziela wieczorem, więc weszliśmy, pokazała mi jakieś duperele pięknościowe, i wyszliśmy. 

Później jeszcze do sklepu naprzeciwko po coś do picia weszliśmy. I widać było, że ona przedłuża spotkanie jak może. No ale jednak ja postawiłem warunki czasowe, więc się żegnam i mówię, że będę leciał. Ona, że super, tylko czy jej pomogę jeszcze zanieść torbę do samochodu. Ja że ok. Chciała mi pokazać jaką ma furę ;)

No i przy jej aucie się żegnamy itp, i mówię ok idę już. Do następnego. A ona wypala "To gdzie ty masz zaparkowane auto??", a ja, że nigdzie bo przyjechałem autobusem. I widzę jak emocje w jej oczach opadają....lecą na mordę hahahahah. "Nie ma auta! Jeździ autobusem! Co za mezalians!" hahahha. Dorzuciłem jeszcze, że sprzedałem auto, co było prawdą, i że teraz autobusami jeżdżę ;)

I...nie odezwała się już nigdy więcej hahah.

Ale, tej historii jest ciąg dalszy. Kiedyś byłem na winie u kumpeli na Kabatach...siedzimy, pijemy, gadamy. I opowiedziałem jej ta historię, akcentując na to jak baba z zaświergolenia wpadła w zniechęcenie, kiedy usłyszała, że nie mam samochodu.
A ta mi wypala, że ona gdzieś słyszała tą historię. Od słowa do słowa okazało się, że to była jej kumpela, a opowiadała to laskom na spotkaniu babskim w knajpie. Powieść nosiła tytuł " O tym jak fajny facet przegrał u mnie wszystko bo jest gołodupcem bez samochodu" ;)

Konkluzja znajomej..."no ja ją trochę rozumiem, bo jak ma jakiś pułap ustalony to wiesz...". Obie z Pułtuska.

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 9
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, AR2DI2 napisał:

I...nie odezwała się już nigdy więcej hahah.

Ale, tej historii jest ciag dalszy. Kiedyś byłem na winie u kumpeli na Kabatach...siedzimy, pijemy, gadamy. I opowiedziałem jej ta historię, akcentując na to jak baba z zaświergolenia wpadła w zniechęcenie, kiedy usłyszała, że nie mam samochodu.
A ta mi wypala, że ona gdzieś słyszała tą historię. Od słowa do słowa okazało się, że to była jej kumpela, a opowiadała to laskom na spotkaniu babskim w knajpie. Powieść nosiła tytuł " O tym jak fajny facet przegrał u mnie wszystko bo jest gołodupcem bez samochodu" ;)

Konkluzja znajomej..."no ja ją trochę rozumiem, bo jak ma jakiś pułap ustalony to wiesz...". Obie z Pułtuska.

 

Nic dodać nic ująć.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, AR2DI2 napisał:

No i przy jej aucie się żegnamy itp, i mówię ok idę już. Do następnego. A ona wypala "To gdzie ty masz zaparkowane auto??", a ja, że nigdzie bo przyjechałem autobusem. I widzę jak emocje w jej oczach opadają....lecą na mordę hahahahah. "Nie ma auta! Jeździ autobusem! Co za mezalians!" hahahha. Dorzuciłem jeszcze, że sprzedałem auto, co było prawdą, i że teraz autobusami jeżdżę ;)

I...nie odezwała się już nigdy więcej hahah.

No ale po jakiego grzyba powiedziałeś prawdę? Szukasz wielkiej miłości czy jak? Trzeba było grać w zaparte jakiej to nie masz bryki i ruchać ile tylko się da - przecież to darmowy seks.

Z mojego doświadczenia widzę od razu kiedy dziewczyna patrzy na kasę - widzę to jeszcze oceniając jej fotki jeśli gadam z nią na jakimś portalu.

Już na tym etapie klasyfikuję ją do worka - kandydatka na dziewczynę lub do worka - seks.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba mogę opisać tu swoje doświadczenia. Jako iż mieszkałem w państwie zachodnim, teraz mieszkam w stolicy od 2 lat do tego jestem programistą, zarabiam powyżej 5k. 

Zagaduję do wielu kobiet, codziennie. Wydaje mi się że przez ostatni rok zagadałem w metrze, na ulicy, na imprezach, przez aplikacje online co najmniej tak samo dużą ilość jak przez poprzednie 24 lata mojego życia. Dużo, bardzo dużo. Ja z wyglądu najobiektywniej jak potrafię - 6/10 (może 5/10 dla lasek które nie lubią mężczyzn z długimi włosami). Mam zaniżone poczucie własnej wartości, jednak przez tysiące prób i ćwiczeń nauczyłem się przełamać lęk i podchodzić do ludzi, zaczynać rozmowę, zagadywać pojedyńczych ludzi, grupy ludzi, czasami przemawiać oficjalnie.

Moja opinia o urodzie kobiet w stolicy - fenomenalna. Mam wrażenie czasami jakby Warszawa była wypełniona najpiękniejszymi kobietami z całej polski. Spokojnie podoba mi się 6 na 10 mijanych na ulicy dziewczyn. Do tego teraz jest lato, ubierają się w krótkie spódniczki, sukienki i noszą legginsy więc pociągają mnie jeszcze bardziej. Innymi słowy - wszędzie w stolicy bardzo dużo pięknych kobiet.

Teraz niestety dużo mniej pozytywnych wniosków i doświadczeń. 

Randkowanie/podryw w stolicy jest porównywalne do próby złapania gołą ręką energii elektrycznej. Bolesne, rozczarowujące, stawiające w stresujących, nieprzyjemnych sytuacjach, frustrujące i co najgorsze - dla mnie nie oferujące żadnej korzyści. Nigdy wcześniej nie spodziewałem się że będę chciał relacji sponsorowanej, a właśnie moje Warszawskie próby i setki zmarnowanych na to godzin sprawiło że jakiś czas temu założyłem temat na forum, bo miałem zwyczajnie dość podrywania w tak niewdzięcznym środowisku. 

Zacznijmy od randek online

- kilkanaście razy dziewczyna się ze mną umówiła na spotkanie, potwierdziła że będzie a potem nie przyszła.
- co najmniej kilka razy dziewczyny na randkach wkurzyły się że zacząłem je dotykać albo próbowałem pocałować.
- Poprowadziłem parotygodniowy eksperyment na Tinderze zapraszając bezpośrednio na seks. Większość oburzona. Część z nich się zgodziło. Oczywiście skłamały że przyjdą bo się nie pojawiły. 
- Widywałem wielokrotnie jak nawet przeciętne dziewczyny piszą przez tindera albo fb z kilkoma facetami naraz. No i gdzie ta teoria że niby w Warszawie jest nadmiar kobiet i niedobór mężczyzn teraz?
- Ogólnie to 2,3 na 100 moich w prawo dają w ogóle same w prawo. Eksperymentowałem z różnymi kombinacjami zdjęć i opisów. 
- Może 1,2 na 1000 nie odpisują zdawkowo. Jedna na 500 chce rozmawiać (bo większość tych które dają w prawo nie odpisują na różne pierwsze wiadomości).

A teraz przejdźmy do poznawania w rzeczywistości

Pierwsze co mnie zdziwiło w porównaniu do innych miast w Polsce to to że pójście w miejsce w którym masz z dziewczyną wspólny kontekst i zagadanie ,,na temat" nie działa. Naprawdę - w innych miastach jeśli dziewczyna i ja słuchamy np. tego samego zespołu to zawsze wychodziła utrzymująca się rozmowa. W Warszawie taka dziewczyna po prostu powie ,,tak lubie" i tyle. Nie chce w ogóle rozmawiać dalej. Zupełnie jakby kompletnie ją nie interesowało podejmowanie rozmowy o jej zainteresowaniach ze mną. Strzelam że jest to spowodowane inflacją dostępnych samców o podobnych zainteresowaniach.

Ponadto niemalże wszystkie dziewczyny na ulicy, w metrze, w parku, gdziekolwiek w miejscu publicznym po prostu nie widzą ludzi wokół siebie. Już pominę fakt że większość z nich ma permanentnie włożone w uszy słuchawki i permanentnie przyklejony jabłkowy telefon do szponów ale nawet te które w teorii powinny mniej więcej odbierać przykładów z otoczenia tego nie robią. Zrobiłem kilka razy test na poparcie tej tezy:

Widzę dziewczynę która idzie prosto na mnie np. na stacji metra, na chodniku itd. Ide również prosto na nią, nie schodząc w bok. We wszystkich innych miejscach Polski w takiej sytuacji dziewczyna chociaż przez moment poczuła się niezręcznie, niektóre przepraszały ale zawsze była jakaś reakcja na nieoczekiwane ,,prawie wpadnięcie" na kogoś. W Warszawie możemy podejść tak blisko siebie że stoję np. 5 cm od niej a ona po prostu zwolni i pojdzie w bok. Coś jakby mijała ścianę albo słup. 

Było też kilka ciekawych rzeczy które upewniło mnie że poza sytuacjami typowo towarzyskimi (bar, klub, zlot miłośników fantasy itd.) kobiety nie widzą wokół siebie tłumu ludzi tylko tłum półprzeźroczystych przeszkód. Skąd to wiem? Kilkukrotnie zdarzyło mi się już że ide sobię gdzieś, przede mną 2 - 3 stoi kobieta, ja spoglądam się prosto na nią, ona spogląda prosto na mnie i mówi z otworzoną frontalnie do mnie postawą coś w stylu ,,musimy iść tam, tam jest planetarium", ja się zastanawiam o co chodzi i co się okazało? Metr za mną był jej chłopak/mąż i mówiła do niego patrząc się mi w oczy podczas gdy ja również patrzałem się jej w oczy. Ona kompletnie nie zarejestrowała faktu że właśnie kieruje słowa i swoją uwagę na kogoś kto nie jest odbiorcą jej wiadomości. Dlaczego? Ponieważ w tym momencie dla niej nie istniał nikt inny poza nią i osobą którą znała. To że ja stałem tuż przed nią i że patrzyła się na mnie a ja na nią nie istniało w jej głowie i dlatego nawet przez myśl jej nie przeszło że jeśli się na kogoś patrzy i do kogoś stoi przodem to ta osoba może odebrać jej słowa jako skierowane do tej osoby a nie kogoś kto jest gdzieś indziej do kogo je naprawde adresowała. Dla kobiet które Cię nie znają w miejscach publicznych jest się tylko szumem. Tylko czekam aż jakaś para będzie sie próbowała pocałować przeze mnie (w sensie ze mną pomiędzy nimi). Zapewne zdziwiłoby ich dopiero po fakcie że ktoś tam stał. 

Ponadto jako osoba nie rezygnująca łatwo z próbowania nawet w sytuacji np. stoimy w metrze, wszyscy w ciszy czekają na swój przystanek, widzę dziewczynę która mi się podoba i zagaduję. A ona... nic, udaje że to się nie wydarzyło pomimo że mam pewność że usłyszała. Nawet nie odpowiedziała zdawkowo. Natomiast ludzie wokół nagle zaczynają na mnie patrzeć spod byka a ja czuje się jak clown. Stosunkowo niezręczna sytuacja tym bardziej że zazwyczaj zagaduje w sposób który jest sytuacyjny i staram się aby to było coś zabawnego a nie ciężkiego. To bardzo nieprzyjemne bo czuje się wtedy jak jakis żebrak który prosi się o coś w miejscu w którym go nie chcą. 

Taka sytuacja w której dziewczyna mnie olała po tym jak zagadałem na zasadzie potraktowania mnie jak powietrze zdarzyła się już spokojnie kilkadziesiąt razy. 

Ogólnie takie zachowania zaobserwowałem wcześniej u ludzi na zachodznie europy, ale w Polsce tylko w stolicy. 

W sytuacjach towarzyskich typu puby, kluby itd. panie zachowują się jak totalne księżniczki. Jeśli zacznie się z nimi rozmowe to nigdy same w nią nie inwestują. Cały czas masz sam wymyślać nowe tematy, zagadywać itd. Nawet jak powiem coś co je rozbawi to pouśmiechają się chwilę i nawet tego łaskawie nie skomentują. Na wszystko opowiadają tak, nie albo nie wiem. Często przy tym wprost wykazują niechęć do rozmowy krzywiąc się albo nawet wprost oburzając że w sytuacji towarzyskiej ktoś rozmawia z nimi nawet na neutralne tematy. 
 
Ogólnie, zauważyłem że 70% dziewczyn chodzi z zadartym nosem i często wręcz z wyraźnym obrzydzeniem patrzy się na większość mężczyzn wokół siebie. 

W klubach wole nawet nie mówić. Laski wprost mówią jak do nich podejde że są wkurzone, mają zły nastrój i mam sobie iść.

A i tak najgorsze są laski które ciągle mówią że lubią seks. Nie opiszę tu sytuacji gdzie po prostu okazało się że kłamały. Raz wydarzyło mi się coś takiego. 

Lokalny rockowy klub. Przyszedłem na koncerty. Poznałem jedną ładną dziewczynę i siedzimy sobie na kanapie a ona do mnie że ,,bardzo lubi się ruchać". Wiedziałem już że mieszka razem w mieszkaniu z jedną parą, oni też tam byli. Więc zaproponowałem żebyśmy poszli do niej. Ona zapytała tej dziewczyny z którą mieszka czy może mnie zaprosić a tamta na to że nie bo ona jest za głośna i że w rezultacie nie będzie mogła się poruchać ze swoim chłopakiem bo ona za głośno będzie piszczeć. Ta rozmowa odbywała się przy mnie więc zaproponowałem dziewczynie że ok to w takim razie udajmy się do mnie. Potem jak zostałem z nią na chwilę sam spróbowałem ją pocałować a ona odsunęła się i powiedziała mi że seks ze mną nigdy się nie wydarzy po czym podeszła do kolesia który siedział większość wieczoru niedaleko nas, przytuliła się do niego i powiedziała ,,to jest mój chłopak". 

I ta sytuacja moim zdaniem perfekcyjnie podsumowuje jak wygląda randkowanie z dziewczynami w stolicy. Jedna wielka pogarda w stosunku do mężczyzn którzy podrywają. 

A na dodatek, po raz pierwszy widziałem tylu PUA w jednym mieście. Dziewczyny w stolicy kompletnie nie muszą się starać bo wszystkie i zawsze będą nieustannie podrywane. 

To było w dużym skrócie. 

A do was mała prośba - nie róbmy offtopu. Mogę dla was założyć osobny temat o zarobkach w Anglii jeśli chcecie. Ten temat jest ciekawy i ważny więc się go trzymajmy.



 

  • Like 8
  • Dzięki 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Les said:

@Pantherwyrazy współczucia. Faktycznie horror jakiś. A sluchaj, podrywałeś Ukrainki?

Ukrainki? Byłem na randce z jedną rosjanką ale nie z ukrainkami. Z resztą na dobrą sprawę nie wiem do końca gdzie można ich dużo spotkać. U mnie w pracy są dwie - jedna pracuje i studiuje, mega miła ale ma chłopaka, a druga najprawdopodobniej bogatego męża (ma mase kasy). Więc nie - nie podrywałem ukrainek a chętnie bym spróbował. Może założe jutro o tym temat żeby nie było offtopu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Panther said:

Ukrainki? Byłem na randce z jedną rosjanką ale nie z ukrainkami. Z resztą na dobrą sprawę nie wiem do końca gdzie można ich dużo spotkać. U mnie w pracy są dwie - jedna pracuje i studiuje, mega miła ale ma chłopaka, a druga najprawdopodobniej bogatego męża (ma mase kasy). Więc nie - nie podrywałem ukrainek a chętnie bym spróbował. Może założe jutro o tym temat żeby nie było offtopu.

To nie offtop, Ukrainki  z Wawy, zdarzyło mi się zagadać jedną na zachodnim :) Miłe w rozmowie, łatwo nawiązuja kontakt. Jedną na przystanku poznałem, tez bardzo miła. Nie umieja korzystać  z tych maszyn. Mądrzejsze są od Polek trzeba przyznać. Musze sie kiedyś wybrac do Wawy polazić w najbliższym czasie.

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Panther...napisze ci coś tak wprost, a ja zazwyczaj się nie mylę w takich kwestiach - coś mi ten Twój wygląd i sposób bycia pasuje do rysu mężczyzny pt "niewidzialny" dla kobiet. Stąd Twoje obserwacje i frustracje.

Fakt, Wawa jest specyficzna. Ale jak ktoś w Wawie nie umie nic wyrwać to znaczy, że jest naprawdę słaby w te klocki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, AR2DI2 napisał:

Nie wiedziała tylko, że wtedy miałem służbowe z kierowcą ;)

No właśnie. Nie przesadzajmy z tą krytyką pań. To jest w ogóle trudne, ocenić status majątkowy człowieka w trakcie jednego spotkania. Myślę, że kobiety padają ofiarą szybkiego tempa życia, w którym nie ma czasu na wyrobienie sobie wrażenia o drugim człowieku. Decyduje wyłącznie pierwsze wrażenie. Można to odnieść do wielu sytuacji.

 

Przez kilka lat miałem kilka samochodów. Tylko, że po Warszawie bujałem się latami komunikacją miejską, ponieważ jestem zadeklarowanym ekologiem. Samochód służy mi po prostu do tego, żeby pojechać na weekend w Bory Tucholskie albo w góry. Naturalnie, dla kobiet wyglądało to tak, jakbym nie miał na zaspokojenie podstawowych potrzeb ?

 

Inny przykład. Znam osoby, które z ubioru nie robią wrażenia zamożnych, ale są dosyć zamożne. Po prostu nie muszą przed nikim silić się na wygląd podkreślający status.

 

Tak na prawdę, status osoby można raczej ocenić obserwując jego lub jej zachowanie, a nie to co ma na sobie albo czym przyjechał. Np. jak się będzie zachowywać w stosunku do kelnera, czy proponuje coś do picia / jak się zachowa, kiedy to jemu / jej ktoś proponuje. Raczej mało rzucające się w oczy, przez to trudniejsze do obserwacji.

 

Do tego dochodzi jeszcze sprawa tego, że większość ludzi nie wie co to jest wartość netto. Dlatego czyjś powierzchowny status może być złudny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Panther said:

Ja z wyglądu najobiektywniej jak potrafię - 6/10

Być może to jest sedno sprawy. Ja się dowiedziałem pokątnie, że dla okolicznych lasek jestem 9/10. Bardzo mało mogę wyliczyć imprez, żeby jakaś typiara się do mnie nie przykleiła. Jak ja się próbuję przykleić to skuteczność jakieś 2/3. 

 

13 minutes ago, Panther said:

Lokalny rockowy klub.

Czyli który? :)

Znam to środowisko, widuję tych samych ludzi we wszystkich rockowych knajpach. Miej na uwadze, że to jest wszystko 'trudna młodzież', choć niektórym już 5-ka z przodu sterczy. Ale to mnie istotne, bo...

15 minutes ago, Panther said:

podeszła do kolesia który siedział większość wieczoru niedaleko nas, przytuliła się do niego i powiedziała ,,to jest mój chłopak"

dlatego pytałem o klub, bo z opisu to byłem ja.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brutto i netto tez trzeba przystosować do lasek . Np zysk brutto to jak pójdziesz na podryw i zarwiesz 5 lal, które sie do Ciebie przykleją. To zysk brutto, zysk netto jak okaże się że z tymi 4 nie da sie wytrzymać w rozmowie dłużej niz 10 minut, a z jedną do godziny, wtedy zysk netto 1, zysk brutto 5.

 

Z kilkoma Polkami z Wawy rozmawiałem na badoo i maja tak zryte baniaki że szok. Arogancja, lekceważenie , a z wyglądu były 5/10 . Nawet jakby 10 takich lasek sie kleiło do mnie, tobym przegnal kijem:)

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Oktabryski napisał:

Myślę, że kobiety padają ofiarą szybkiego tempa życia, w którym nie ma czasu na wyrobienie sobie wrażenia o drugim człowieku

Ja bym raczej powiedział, że postępują racjonalnie. Na 20 facetów, tych którzy dobrze zarabiają i mają jako taki majątek a nie mają auta będzie pewnie z 4-5. Statystycznie więc 20-25%. Przeciętna laska ma na tyle chętnych providerów, że szkoda jej czasu zakładać, że akurat ten przypadek należy do tych 20-25%, zakłada tę znacznie bardziej prawdopodobną opcję - to się równa oszczędność czasu i z reguły małe dla niej straty, bo ma jak powiedziałem wielu orbiterów.

Zresztą Ci, którzy nie mają auta a mają majątki mogą też być i pewnie z reguły są bardziej skąpi - więc laska i tak by za dużo nie skorzystała.

 

Wbrew pozorom to jest świadomie bądź nie, ale bardzo inteligentne działanie, nie mające nic wspólnego z jakimś 'padaniem ofiarą' jak to napisałeś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie bracia ja jestem ogromne ciekaw czy coś pieprznie czy po prostu w planie jest nam zapodanie czarno skórych braci z afryki, którzy się nie patyczkują i nie maja problemu z dzietnością, bo mi na to wygląda.

To wszystko jest starannie zaplanowane w mojej skromnej ocenie, będzie dramatycznie niska dzietność bo co by nie mówić jak kobiety będą miały tak uniesione brody dumnie jak to teraz jest to faktycznie może się okazać, że nagle nie ma komu robić na zachcianki księżniczek.

A zresztą wiecie co mnie to już wszystko śmieszy po prostu obserwujcie uważnie twarze i szczególnie miny naszych kobiet Polek. To jest tak jak brat Panthera napisał, on po prostu przedstawił kwintesencję tego co ja sam widzę. 

Pozdrawiam wszystkich.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Panther

Co do Twojego postu - mam niemal te same obserwacje i swoją koncepcję na to. Moja była przez kilka lat była do rany przyłóż. Laska ogólnie z południa, ze śląska, z biednego domu. Gdy nagle odkryła ilu ma chętnych orbiterów na portalu randkowym (przyznała mi się dwa dni po założeniu konta, że tam była) - SZOK. Była zszokowana. Od tego momentu zacząłem obserwować stopniową agresję do mnie, potem kompletnie milczała i wyjebała mnie nawet ze znajomych na fejsa - wtedy jednak znałem już to forum i wyjebałem Pannę ze swojego życia włącznie z odebraniem pierścionka zaręczynowego.

 

Z drugiej strony, miałem też chwilowy romans z rodowitą warszawianką, dziewczyną z Warszawy, młodą lekarką, 27 lat. Zupełnie inna sprawa. Owszem, trochę jakby atencjuszka, ale miła, dawała mi prezenty, ogólnie nie było widać takiej agresji choć wiadomo, że baby się maskują na początku.

 

Ja myślę, że takie zachowania i tę wręcz nienawiść do mężczyzn mają głównie przyjezdne laski - słoiki. Wyładowują w ten sposób swoją nienawiść z powodu pochodzenia, biedy, itd. To dość podobny mechanizm do tego co opisywał Marek w jednej audycji co do dziewczyn z biednych domów które szmacą faceta z dużo bogatszej kasty który je 'wyciągnął' do lepszego świata.

Sądzę, że poniekąd jest tutaj ten sam efekt.

Inna sprawa, że ogólnie te wysokie wymagania to jeszcze inna sprawa i jest to spowodowane hipergamią, brakiej ostracyzmu społecznego i kilkoma innymi rzeczami które opisywałem tu w jednym z postów.

 

Moja rada: pierdol to, chodź na Panie z odlotów, roksy, spuścisz z krzyża, kasy i tak mało wydasz i będziesz miał mniejsze ciśnienie na laski. 

Ja np piszę z jedną z tindera, pytam o zainteresowania muzyczne, stwierdziłem, że ma podobne więc przejdźmy na fejs - laska od razu jakiś dziwny shittest, a co jeśli nie przejdziemy?

Odpisuję: 'nie bardzo rozumiem pytania? jeśli nie przejdziemy to adios'.

Trzeba z nimi być brutalnym i bezwzględnym tak jak one. Gromadź kasę, bogać się, odkładaj, w sponsoringi się nie baw bo wjebiesz w jakąś karynę kupę kasy.

 

Gromadź dla SIEBIE a nie dla jakiejś przygłupiej karyny. Dbaj o siebie i sobie zapewniaj dobrą przyszłość. 

Im do lasek będziesz natomiast bardziej bezwzględny tak jak one są dla nas - tym będziesz czuł się lepiej sam ze sobą, będziesz czuł się silny a i one będą się bardziej lepić.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Fakt, Wawa jest specyficzna. Ale jak ktoś w Wawie nie umie nic wyrwać to znaczy, że jest naprawdę słaby w te klocki.

Jak juz wspominałem w innym wątku - u siebie na wiosce (powiat w pomorskiem) nie wyrwałem ani jednej laski.

Wszystko skądinąd.

Z Warszawy też miałem kilka ciekawych okoliczności, jednak nieprzesadnie długotrwałych - ponieważ daleko.

Dodatkowo jak mam jechac do Warszawy - to zaraz chory jestem. Ciasnota, korki, wszystko zzipowane do niebotycznej szuflandii.

 

Nieważne.

Ale jakoś nie zauważyłem by w Warszawie było trudniej zarwać laskę niż na przykład w Olecku.

W małym mieście jest jeden problem - kobiet jest mało więc wybór jest raczej nikły.

W dużej aglomeracji facetów także wiecej, ale jednak w tłumie chyba łatwiej.

 

Co do samochodów. Nigdy nie miałem drogich aut. Oczywiscie - co za problem wziać w leasing wóz za 200k. Dałbym sobie radę z ratą leasingową - tylko po co to ?

Najmłodsze z aut jakie kiedykolwiek posiadałem miało 7 lat (Jeep Grand Cherokee 4.7-V8 z 1999 roku w roku 2006, wart wtedy z powiedzmy 12 tysiecy euro), najstarsze miewały po lat 30.

Ale wszystko zadbane, wyczyszczone i 100% sprawne.

Był czas ze jeździłem pogardzanym swego czasu Golfem dwójką. Ale wóz w doskonałym stanie i to nawet z lekkim pazurem - 1.8 benzyna automat 3-biegowy (VW-010) - samochód ważący chyba poniżej tony - trzeba było uważać z gazem bo ze świateł natychmiast był burnout.

 

Nie zauważyłem również specjalnej prawidłowości w tym, że kiedy miałem drogi wóz (wskazanego wyżej żepa) - to się koło mnie więcej lasek kręciło.

No dobra, był taki okres ale to z innym wozem.

Zaposiadalem bowiem, coś okolo 2005 roku taki samochód jak Mercedes W126 500SEC (takie dwudrzwiowe, pieciolitrowe coupe). I się baby za tym oglądały. Ale chyba tylko dlatego, że wszyscy odwracali głowy widząc ten pojazd.

Miałem też kiedyś Volvo 240 w wersji USA z 1982 roku. Bardzo egzotyczne auto jak na nasze warunki. Tez wzbudzał ciekawość.

 

Zresztą - to już Bracia nie te czasy że na samochód cokolwiek wyrwiesz. Dziś fakt przybycia na spotkanie z kobietą drogim samochodem - o niczym kompletnie nie swiadczy. Zwłaszcza w Warszawie.

Większośc pojazdów z wypożyczalni lub wyleasingowanych, służbowych - ma numery warszawskie a wiec "tutejsze"). Zatem - to, że ktoś przyjechał na spotkanie powiedzmy BMW X6 MY2018 swiadczy tylko o tym, że takim samochodem PRZYJECHAŁ.

Cokolwiek wiecej dopiero mógłby powiedzieć wgląd w jego dowód rejestracyjny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo tak mówi logika. Ale baby są nielogiczne. Znam tyle przypadków wyrwań lasek na samo auto, że serial by mozna nakręcić. Laki nie ogarniają "papierów". Jak mówisz, że to Twoje ( a jest z wypozyczalni) to ci wierzą. 

500sec ...nie pomyliło ci się, oglądały się, bo to auto ma prestiżowy i sportowy wygląd. I takie fury działają na laski. Wystarczy pooglądać na you tube o podrywach na furę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, AR2DI2 napisał:

500sec ...nie pomyliło ci się, oglądały się, bo to auto ma prestiżowy i sportowy wygląd. I takie fury działają na laski. Wystarczy pooglądać na you tube o podrywach na furę. 

Cholera ich tam wie :)

To był ten wóz i dokładnie ten egzemplarz.

Wstawiłbym wieksze foto ale ponad 20 kB nie da się, wiec jakiś tam zarys widać.

Stoi sobie u mnie pod chałupką.

500sec.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, AR2DI2 said:

@Panther...napisze ci coś tak wprost, a ja zazwyczaj się nie mylę w takich kwestiach - coś mi ten Twój wygląd i sposób bycia pasuje do rysu mężczyzny pt "niewidzialny" dla kobiet. Stąd Twoje obserwacje i frustracje.

Fakt, Wawa jest specyficzna. Ale jak ktoś w Wawie nie umie nic wyrwać to znaczy, że jest naprawdę słaby w te klocki.

To by wskazywało że jestem absolutnie najgorszym podrywaczem w kraju, bo znam wielu kolesi którzy po prostu nie spróbowali i dlatego poznają mało kobiet. Skoro ktoś spróbował podejść do tysięcy i dalej mu nie wychodzi to naprawdopodobniej mam po prostu w życiu naprawdę pechowe predyspozycję. Albo moja niska samoocena jest tak wyraźna i widoczna że dla zaprawionych w bojach panien ze stolicy jestem na równi z żulem (no, ten drugi jeszcze coś ugra bo bycie żulem nie wyklucza pewności siebie). Trudno - nie mam zamiaru się poddawać, natomiast brak żadnego rezultatu pracy nad sobą w tym aspekcie będzie mocno deprymujący. I tak, mam książki Marka. I wielu innych autorów. 

Dalej jednak nie potrafię wyjaśnić dlaczego w pewnej miejscowości na śląsku (350 000 mieszkańców) dziewczyny potrafią mnie zobaczyć na ulicy, uśmiechnąć się i przestać iść czekając aż do nich podejdę a w Warszawie tylko zaczynają iść szybciej aby się ode mnie oddalić. 

@AdamsPozwól że na PW o tym porozmawiamy. Nie użyłem żadnych nazw, nazwisk publicznie więc proszę nie gniewaj się że przytoczyłem tą historię bo ona nomen omen była czymś co utkwiło mi w pamięci.

Edytowane przez Panther
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, SennaRot said:

w sumie nie jakieś porażające kwoty. Myślałem, że dużo większe. 

Bo są większe. Jest, Tax Credit, Child Tax Credit, Child Benefit, Housing Benefit i oni najlepiej wiedzą jaki jeszcze benefit...

Dość powiedzieć, że pani z dzieckiem, zarabiająca ok 1300-1400 f/mies. (~20-25% ponad najniższą krajową; 50p ponad podstawkę i 10h/dziennie) mogła sobie pozwolić na wynajmowanie całego domu za ponad 1000 f/mies. I nigdy bym w to nie uwierzył gdybym tego na własne oczy nie widział.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Panther napisał:

 a w Warszawie tylko zaczynają iść szybciej aby się ode mnie oddalić.

I co ? Wszystkie się oddalają ?

No nie rób jaj - to niemożliwe.

 

Większym pasztetem z mordy ode mnie z całą pewnością nie jesteś - to raz.

Dwa - z bezdyskusyjną pewnością jesteś ode mnie młodszy. A co za tym również idzie - szczuplejszy. Więc masz dwa, w porywach do aż trzech atutów stanowiących niewątpliwę przewagę w zestawieniu ze mną.

 

Gdy byłem młody chłop - to ode mnie w podskokach uciekało mniej więcej 19 na 20 kobiet.

Ale jedna na dwadzieścia - nie.

Więc jak widzisz - wystarczyło statystycznie spróbować do stu przytwarzować - by wstępnie wyrwać aż pięc dam, z czego po dalszej obróbce - do użytku zdatnych (i ochotnych) było coś około trzech.

Co ? Zły rezultat ?

Dla mnie bomba :)

 

Jedno podejscie do laski ile czasu zajmuje ? Parę sekund. Więc ilosc roboczogodzin, ktore musisz zainwestować jest de fakto radośnie niska a efekt - jakby nie brać - namacalny.

 

Zasada jest prosta - musisz zabawy traktować w sposób binarny (albo zero albo jeden)

Ucieka ? Szkoda czasu, namierzamy kolejny obiekt. Kolejna ucieka - nie ma czasu, rozglądamy się dalej.

O, nie ucieka, dobra - kontynuujemy.

 

To jest tak proste, że aż śmieszne :)

 

Ja wiem co stoi na przeszkodzie. Tzw "męska, urażona duma" (matrix), ktora nakazuje Ci poczuć się niefajnie kiedy dostaniesz kosza. I rozmyślać nad tym, analizowac "dlaczego ?"

I tracić tym samym czas na całkowicie niepotrzebne, bezsensowne dywagacje "a co jest we mnie chujowego, a co ze mną nie tak"

Nic z Tobą nie tak, nic w Tobie chujowego. Wszystko jest jak nalezy. Bóg Cię stworzył, a on błędów nie popełnia.

 

Kto powiedział, że będzie łatwo ? Nikt. jeden sie musi napracowac na siłowni by jak to się mówi "zbudować sylwetkę", ów wydać na drogi ciuch (a wczesniej na to zapracować co nie jest bynajmniej zadaniem krótkoczasowym), kolejny znów ma taką pustkę w głowie i brak rozeznania sytuacji, że musi i na siłowni napierdalać, i na ciuchy wydawać a w dodatku wypożyczyć drogi samochód by cokolwiek w sprawie dup ruszyć z miejsca.

 

A ja na ten przykład tłukłem jak leci do jak największej ilosci kobiet.

Na wojnie możesz zabić wroga na dwa sposoby:

 

1. Wyszkolony (koszty) snajper, drogi (koszty) karabin wyborowy, dobra pozycja (szczęscie) i sprzyjające warunki typu doskonała widoczność (kolejne szczęście). Jeden strzał - wróg dostaje w sam środek czoła -> trup.

 

2.  Mierny żołnierz. Ustawiony byle gdzie. Warunki średnie lub nawet marne, ba - może być mgła. I odpala UZI. Pluje toto szaloną ilością pocisków, mniej wiecej i z grubsza w kierunku wroga. Większość z nich poleci HGW gdzie. Ale któryś trafi.

 

Efekt w tych obu przypadkach jest taki sam.

Co prawda pierwszy sposób jest zdecydowanie bardziej elegancki, wyrafinowany, trąci magią.

Drugi jest z gatunku "kazdy głupi tak potrafi"

 

I co z tego skoro oba prowadzą do podobnego rezultatu ? Przeciez juz św. Mateusz zauwazył iż "po owocach ich poznacie" :):):)

 

Co ? Że uciekające od Ciebie kobiety Cię wyśmieją ?

I co w zwiazku z tym ?

One i tak o tym zapomną za godzinę - to raz.

Dwa - wyśmianie Cię nie ma znaczenia, skoro nie ma szansy na okolicznosc z wyśmiewającą Cię damą

 

I dlatego kosze zwisały mi w poniedziałki - starym sznurowadłem, we wtorki - zwiędłym kalafiorem, zas w środy - nacią pietruszki.

W czwartki natomiast - dyndającą między nogami małą, nieobrzezaną glizdą :):):)

 

A potem był weekend.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.