Skocz do zawartości

Przyziemność.


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnimi czasy miałem sporo przemyśleń na temat przyziemności, skoncentrowaniu się na krótkofalowych celach, przysłowiowym mieć, szybko dużo i żyć tym posiadaniem połączonym z brakiem zainteresowań czy szerszych horyzontów myślowych. Dziś w cyklu „Red bawi i uczy” będzie o przyziemności właśnie.

 

Skąd się bierze ta wszechogarniająca, napływająca z każdej strony przyziemność, tak powszechna, że aż zaraźliwa niczym opryszczka płciowa lub wirus ebola?

 

Doszedłem do wniosku, iż z ograniczenia czasowego ludzkiego życia w ogólności i młodości w szczególności, a jak sięgniemy głębiej problemu, to dotyka on jakże trywialnego, mało romantycznego i obrzydliwie nudnego wskaźnika zamożności.

 

I znów powiecie o kasie będzie!

 

Owszem będzie, ale nie tylko. Pieniążki kochane, chyba nie istnieje nic co w wielu aspektach i tak mocno dotyka kwestii przyziemności, przeplata się z nią i łączy w tysiącach, a może i milionach implikacji. To właśnie pieniądz służy u swych podstaw załatwianiu spraw codziennych, nudnych i przyziemnych. Przeznaczenie go na jakikolwiek wznioślejszy cel pojawia się wraz z jego nadmiarem połączonym z nadmiarem czasu lub chęcią przeznaczenia posiadanego czasu na cele zgoła inne niż pomnażanie „niegodziwej” mamony.

 

Do tej refleksji skłoniło mnie postępowanie naszych kochanych pań. Nie, żeby problem dotyczył tylko i wyłącznie płci przeciwnej, zwyczajnie u kobiet się szybciej uwidacznia, gdyż ich młodość wypala się szybciej.

 

Czas nasz jest ograniczony, panie jeszcze młode, acz czujące na plecach zbliżający się oddech starości, a przez ich otwarte okna samotności i braku wyższych celów wieje coraz wyraźniej wiatr spadku atrakcyjności, skupiają całą swoją uwagę na realizacji celów przyziemnych. Partner, dom z ogródkiem, dwa auta, dwa dzieciaki nim zegar wybije lat trzydzieści.

 

Nic złego w tym nie ma, jak wszystko w naturze ma to swoje cele, tak ukierunkowanie pań na rozmnożenie i zapewnienie potomstwu materialnych warunków rozwoju sprzyja przetrwaniu gatunku ludzkiego.

 

Tak więc panie skupione są na przyziemności właśnie, na celach materialnych niezależnie od tego, jak pięknie ubiorą to w słowa, jak wspaniale opanowały roztaczanie wizerunku pogardy dla dóbr materialnych lub coraz bardziej modnego wizerunku samodzielnej i postępowej niewiasty, którym mężczyzna nie jest do szczęścia potrzebny. Staje się jedynie potencjalnym dawcą nasienia i alimentów, a jego domowym substytutem jest kot lub pluszowy miś, do którego można się przytulić. Puki młodość i atrakcyjność dopisują, można wypełnić pustkę jakże przyziemnym skakaniem po randomowych penisach.

 

U niektórych pań przechodzi ta postępowość nie tylko w niechęć do posiadania partnera, ale w skrajnych wypadkach niechęć do posiadania potomstwa. Przyziemna nowoczesność, w której też złego nic nie ma, jeśli jest ona świadomym wyborem. Świadomym nie tylko na chwilę obecną, świadomym długofalowo z analizą i oceną konsekwencji.

 

Kolejną grupą, której cały żywot skupiony jest na sprawach przyziemnych, są ludzie biedni, w skład tej kategorii możemy zaliczyć przedstawicieli obu płci. Aczkolwiek panie z racji, takiej, a nie innej właściwości czasu przemijania, gdy urodzą się w biednym domu, stają się tak przyziemne, że mówimy o przyziemności do kwadratu, a może nawet do sześcianu. Chęć wyrwania się z biedy jak najszybciej i jak najprostszą metodą owocuje dużą ilością „przypadkowych” poczęć z mężczyznami w młodym lub średnim wieku, lepiej od owych pań sytuowanymi, czasem starczy, iż rodzina owego młodzieńca jest dobrze sytuowana.

 

Wróćmy do głównego wątku, ludzie biedni mają mniej czasu, muszą poświęcać go znacznie więcej na uzyskanie znacznie mniejszych środków niż ludzie bogaci. Z racji tego, iż ich życie skupia się na przeżyciu, cały dostępny czas poświęcają na sprawy codzienne, sprawy przyziemne. Nawet jeśli zaczynają przejawiać zainteresowania wyższymi ideami, kulturą inną niż popularna papka medialna czy sztuką, to szara rzeczywistość sprowadza ich na ziemię. Brak czasu i nadwyżek finansowych ich ogranicza, nie daje im osobistej możliwości obcowania z wyższymi wartościami.

 

Nie twierdzę, że biedny człowiek nie może poznawać kultury czy sztuki, wszak dostęp do informacji jest łatwy, tani i powszechny. Można oglądać programy czy czytać felietony o wielu interesujących rzeczach, można poznać historię sztuki, różne kręgi kulturowe. Jednakże obcowanie z kulturą i sztuką poprzez informację i media pośrednie, jest zupełnie czymś innym niż obcowanie osobiste, a żeby obcować osobiście trzeba mieć środki finansowe i czas.

 

W sumie czemu się dziwić wszak kultura i sztuka są rodzaju żeńskiego, więc naturalne jest, iż do obcowania z nimi potrzeba czasu i pieniędzy ;)

 

Jeśli obcowanie ze sztuką staje się bardziej osobiste, człowiek pragnie sam tę sztukę tworzyć i tutaj znów znacznie łatwiej jest sztukę tworzyć i można ją tworzyć na wiele różnych sposobów, gdy dysponuje się środkami i czasem na naukę oraz stworzenie odpowiedniego warsztatu, który umożliwi nam posługiwanie się środkami wyrazu, którymi pragniemy się posłużyć.

 

Oczywiście znajdą się tacy, których zadowoli dłubanie nożem w kawałku drewna, ale znajdą się też tacy, których zainteresowania będą ewoluowały i już kawałek drewna i nóż nie wystarczy, a jego miejsce zajmie warsztat i dłuta, lub sztaluga dobre farby i pędzle. Będą tacy, którzy zechcą grę na harmonijce zastąpić grą na skrzypcach lub fortepianie.

 

Jednymi z moich ulubionych cytatów są:

 

Istnieje tylko jedna grupa ludzi, która myśli o pieniądzach więcej niż bogaci, a mianowicie ubodzy”.

 

Ludzie bogaci mają małe telewizory i wielkie biblioteki. Ludzie biedni małe biblioteki i wielkie telewizory”.

 

Bogaci dbają o to, żeby pieniądz na nich pracował, biedni ciężko pracują na pieniądze”.

 

Niektórym próby wyjścia z przyziemności sprawiają niemal fizyczny ból, często, gdy nie mają pieniędzy, ale mają czas, mogliby uciec od przyziemności, choćby obcując z dziełami światowej literatury.

 

Nie robią tego, ponieważ wejrzenie w inny mniej przyziemny świat, lub w świat przyziemny, ale poddający głębokiej analizie zakamarki ludzkiej duszy i umysłu sprawia im ból, ponieważ dostają namiastkę czegoś lepszego, ciekawszego, bogatszego duchowo i emocjonalnie. Problemem jest to, iż nie będą mogli doświadczyć tego osobiście, nie będzie wyprawy dookoła świata, nie będzie wspaniałych przygód na innym kontynencie, nie będzie zdobywania szczytów, nauki gry na instrumencie, gdyż dogania ich przyziemność właśnie, z której szponów nie mogą się wyrwać przez brak pieniędzy i czasu.

 

Każde obcowanie choćby z cieniem tego, co nie jest ich codzienną przyziemnością, zadaje im ból. Wywołuje tęsknotę za czymś, co znajduje się poza ich zasięgiem. Znajdą się wprawdzie nieliczni, którzy podejmą próbę wyrwania, części z nich się uda i wyjdą z owej przyziemności.

 

Znajdzie się też grupa, która z przyziemności wyjdzie tylko pozornie, będą to ludzie, których więzić nadal będzie przyziemność znajdująca się w ich głowach. Ohydna, lepka przyziemność zawężająca maksymalnie horyzonty, u takich ludzi zmieni się jedynie oprawa przyziemności.

 

Bo czym tak naprawdę się różni piątkowe piwo przy grillu, spędzania czasu na plaży w Egipcie w towarzystwie rozwrzeszczanych dzieciaków i atencyjnej Karyny, z którą dalej jedynym tematem do rozmowy będzie, co opierdolimy na obiad i do jakiego pójść sklepu?

 

Czym będzie różniło stracenie kilku godzin życia na sklep z pamiątkami i spożycie falafela, od tych samych kilku godzin życia spędzonych w swojskim supermarkecie i hot doga ze stacji paliw?

 

Niczym! Prócz oprawy audio – wizualnej w postaci zdjęć i filmów na tinderze czy innym facebooku, mającej wzbudzić zachwyt i zazdrość wśród grona znajomych z owych portali gdzie tak naprawdę opinia 99% z nich was nie obchodzi.

 

Tak, wielu mając okazję i środki, aby wyjść z przyziemności, zmienia jedynie jej oprawę. Pozostaje tylko cicho zapłakać nad losem owych jednostek, oddać się chwili refleksji, wyciągnąć wnioski i nie tracić nigdy więcej cennego czasu, pochylając się ponownie nad ich przyziemnością.

 

Zdarzają się też chlubne wyjątki od reguły, które mimo braku środków potrafią się wyrwać z owej przyziemności, sporadycznie osiągając rzeczy spektakularne lub nawet wielkie. Zazwyczaj są to ludzie idei, którzy jej się bez reszty poświęcają, często kosztem rezygnacji z wielu innych rzeczy, ograniczają nawet dla idei swoje przyziemne potrzeby. Często płaca za to poświęcenie cenę w postaci ostracyzmu społecznego lub utraty zdrowia. Ilu znajdzie się takich z niezłomną wolą i charakterem, który ptórzy poświęcą się dla celu i wyrwą z przyziemności.

 

Czy tacy ludzie powiedzą, że warto było wyrwać się z przyziemności? Jedni tak, inni nie, w dużej mierze zależy to od tego, czy ich poświęcenie przyniosło wymierne efekty.

 

Co decyduje tak naprawdę o wyjściu z przyziemności, co skłania ludzi do zajęcia się czymkolwiek innym niż zwykła, służąca zaspokojeniu podstawowych potrzeb przyziemność?

 

W mojej ocenie z nielicznymi wyjątkami decyduje o tym upływ czasu i poziom środków, nie zawsze, ale jednak w przytłaczającej wielkości.

 

Jeśli macie zaspokojone przyziemne potrzeby, jesteście spełnieni zawodowo, macie środki, pojawia się chęć stworzenia czegoś więcej, osiągnięcia czegoś więcej, sprawdzenia się w nowych fascynujących dziedzinach!

 

Czas jest bardzo ważny, im żyjecie dłużej, tym odczuwacie większą potrzebę, aby sięgnąć przysłowiowych gwiazd. Człowiek biedny spędzi żywot na pogoni za zaspokojeniem podstawowych potrzeb, a gdy dojdzie do wieku podeszłego, zaczną się kłopoty ze zdrowiem, osiągnie wiek emerytalny lub będzie zmuszony przejść na rentę ma jeszcze mniej czasu i środków, jest bardziej przywiązany do owej przyziemności.

 

Im macie więcej środków, tym większa ilość możliwości pojawia się w waszym zasięgu. Możecie podróżować, tworzyć, próbować nowych dziedzin. Jeśli jesteście wystarczająco bogaci, możecie tworzyć idee, które realizujecie, przekonujecie do nich całe społeczeństwa. Nie zawsze to jest dobre, ale i nie zawsze złe.

 

 

Zamożność daje wam też więcej czasu na realizację rzeczy mniej przyziemnych, a także większe szanse na zachowanie zdrowia, które jest w realizacji wielu rzeczy wzniosłych tak samo ważne, jak i środki finansowe.

 

Ludzie zamożni żyją o ponad 10 lat dłużeń niż ludzie ubodzy, mówię o szczęśliwcach urodzonych w społeczeństwach zachodnich, bo w niektórych miejscach na błękitnej planecie ta różnica jest znacznie większa. Ta przepaść ciągle rośnie, dzieci z bogatych rodzin urodzone po 2010 roku, będą żyły statystycznie ponad 12 lat dłużej od dzieci pochodzących z biednych rodzin. Jakość owego życia też będzie nieporównywalnie lepsza.

 

Tak naprawdę, jeśli człowiek potrafi racjonalnie określić swoje potrzeby, a uzyskuje środków dużo, to nie jest w stanie spożytkować ich na zaspokojenie jedynie przyziemnych potrzeb. Stąd realizacje zainteresowań z dziedziny sztuki, kultury, polityki, pasje podróżnicze, mecenat czy działalność charytatywna.

 

Ba nawet nasze przyziemne panie, gdy osiągną pewien wiek i status społeczny, zaczynają przejawiać chęć wyrwania się z przyziemności, gdy już się nią nasycą. Często zajmują się działalnością charytatywną, gdzie odnajdują spełnienie lub powracają do marzeń, lub pasji z dzieciństwa, lub wczesnej młodości np. gry na instrumentach.

 

Teraz zadajcie sobie pytanie, ilu biedaków wyrwało się z przyziemności i odcisnęło swoje piętno na losach ludzkości, a ilu ludzi możnych z urodzenia lub tych, którzy własnym talentem i pracowitością połączonym z odrobiną szczęścia osiągnęło bogactwo, a później swymi dalszymi działaniami wyrwało się z przyziemności i odcisnęło to piętno.

 

Ilu ludzi dokonało rzeczy wielkich, niekoniecznie dla świata, ale wielkich dla siebie samych? Rzeczy, które dały im poczucie spełnienia i pozwoliły się wznieść ku gwiazdom z padołu przyziemności.

 

Ilu z was mając lat sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt, będzie ponad tą przyziemnością i gdy spojrzy w przeszłość, dozna uczucia spełnienia, satysfakcji. Ilu z was będzie miało dalej chęć wybijać się ponad powszechną przyziemność, która wsysa całe społeczeństwa jak czarna dziura?

 

Przyszedł czas na zakończenie tego przydługiego tekstu, możecie oddać się refleksji ….

  • Like 15
  • Dzięki 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Kolejną grupą, której cały żywot skupiony jest na sprawach przyziemnych, są ludzie biedni


Prędzej pokusił bym się o stwierdzenie, że bieda jest skutkiem bycia przyziemnym, a nie generatorem. Są biedni, bo są przyziemni i brakuje im myślenia "ourt of the box" żyją na zasadach narzuconych dla ogułu, nie nalizując czy jest to dla nich dobre, przez co idą ścierzką, która nie może sprawić,
że wyjdą z kręgu biedy (tu mówimy o sytuacji, gdy ktoś przyziemny urodził się w biednej, bądź średnio zamożnej rodzinie).

 

 

Cytat

Z racji tego, iż ich życie skupia się na przeżyciu, cały dostępny czas poświęcają na sprawy codzienne, sprawy przyziemne.


 Tu też się nie zgodzę, zarówno ja jak i wielu wielu ludzi, którzy mieli np znajomych na kierunkach takich jak socjologia czy filozofia lub politologia. Często brak przyziemności może z człowieka posiadającego "dobry start" zrobić niemal dziada. Np wielu korwinistów, zamiast zdobyć jakiś fach czy przydatną umiejętność analizują w wolnym czasie np:wpływ "niewidzialnej ręki wolnego rynku na gospodarkę" albo jak to by było gdyby rządził korwin, a jak to jest źle teraz. Miałem takiego znajomego w dzień w fabryce Fiskars na taśmie ciężko zapierdalał, a w czasie wolnym analizował na prawdę wielopłaszczyznowo(nie był oto gadanie przy piwku, tylko czytał masę książek i publikacji, na stronie racjonalista.pl to chyba z działu ekonomia art po parę razy przeczytał, albo i na pamieć znał ;d), jak negatywnie wpływa na społeczeństwo zarówno na poziomie obyczajowym jak czysto ekonomicznym socjalizm :D
 fajna sprawa, lubię dyskusję głębokie, nie zrozumcie mnie źle, ale poświęcać nadmiar czasu na rzeczy, na które nie ma się wpływu podczas gdy, Twoja sytuacja życiowa jest kiepska, nie zanosi się na jej poprawę jeśli nie dostaniesz spadku od wujka z USa, a czas zapierdala nieubłaganie.

 

Masz opcję poprawić swoje życie, albo czytać Nietzshego, Hegla czy Schopenhauer'a. Brak pewnej dozy przyziemności często ludzi gubi i to, że są mało przyziemni tak samo ich może w biedę wpędzić, jak bycie przyziemnym i np: nie robienie planów na przyszłość, nie wyznaczanie celów etc. 
 
 Byłem nie raz nie dwa w środowiskach, gdzie jak pytałem o cele, plany mówiłem o swoich to spotykałem się z reakacjami od posądzenia o bycie pierdolniętym bo "nikt tak głupio jak Ty nie rozstrząsa, tylko normalnie żyje" lub "co będziesz się martwił co będzie za rok, jeszcze dużo czasu zostało, zobaczymy, będzie dobrze nie ma co myśleć za duzo" przy czym stwierdzenie "za duzo" tyczyło się posiadania jakiegokolwiek celu odległego bardziej niż pół roku w przyszłość. Wydaje mi się, że w dużej mierze brak perspektywicznego spojrzenia w przyszłość i planowania sprawia, że ludzie tkwią w czym tkwią. Ale w moim odczuciu bycie przyziemnym nie ma żadnego związku z biedą.
 

Cytat

 Jednakże obcowanie z kulturą i sztuką poprzez informację i media pośrednie, jest zupełnie czymś innym niż obcowanie osobiste, a żeby obcować osobiście trzeba mieć środki finansowe i czas.



 Janusz pozostanie Januszem, nawet jak ma pieniądze i pojedzie gdzie tylko dusza zapragnie, to nie mając natury refleksyjnej i zaplecza wiedzy nie będzie w stanie docenić tego z czym się styka. Innymi słowy pojedzie taki np. do Egiptu i jego przemyśleniem będzie "piramida jak piramida, ciepło drogo, tzreba 
 uważać żeby Cię arab nie okradł i żeby sraczki nie dostać od picia wody z kranu".

 

Wydaje mi się, że istnieje pewna bariera potencjału umysłowego i jak byś bogaty nie był nie przeskoczysz pewnych rzeczy. Człowiek przyziemny jest zatrzymany poniekąd na poziomie fizjologi, resztę aspektów życia rozumie tylko w teorii jak by się nie starał tego nie zmieni. Może się np nauczyć, że to to i to jest klasykiem to to i to lubią Ci ludzie znaczy, że coś w tym jest, ale sam do podobnych wniosków nigdy nie dojdzie nawet jak by sobie całe muzeum w Luwrze kupił i eksponaty po chałupie powywieszał.
 

Cytat

 gdy dysponuje się środkami i czasem na naukę oraz stworzenie odpowiedniego warsztatu, który umożliwi nam posługiwanie się środkami wyrazu, którymi pragniemy się posłużyć. 


 Tu tak jak mówiłem, człowiek przyziemny mając siano, a nie rozumiejąc sztuki nie będzie w stanie jej tworzyć, a co najwyzej nauczy się na takiej samej zasadzie jak małpe albo psa mozna nauczyc jeździć na dyskorolce, jak odtwarzać to co ktoś już zrobił. Mamy duzo ludzi warsztatowo dobrych w show biznesie, 
 co pokazały przeróżne talent show w latach wczesnych 2000, ale jak widać nikt nie miał z tych ludzi tego polotu potrzebnego, aby zaistnieć jako artysta, to byli bardziej "rzemieślnicy" w rozumieniu takim, że wiedział, jak MA robić, ale nie wiedział co i po co. Ludzie byli nijacy, dobry technicznie śpiewak np, ale nie artysta tylko taki odtwarzacz mp3 z rękoma nogami i głową.
 
 Przyziemność może i co pokazują często polskie realia Januszy biznesu jest cechą sprzyjającą bogactwu. Wielu jest januszy biznesu, którzy nie interesują się w wolnym czasie niczym, co im się nie "przyda". A to co się "przyda" definiowane jest przez to na czym mogą zarobić. Np: jestem hotelarzem, i interesuje mnie tylko to,a po robocie kełbasa i piwko, a na wakacje pod piramidę, żeby pokazać, że jestem obyty człowiek.
 

Cytat

 Zamożność daje wam też więcej czasu na realizację rzeczy mniej przyziemnych,


 I tak i nie, zamożność otwiera drzwi z jednej strony, ale też zwiększa szanse na wpadnięcie w pułapkę hedonizmu. Ten argument jest poprawny w połowie według mnie.

 

My żyjemy w 21 wieku, Twierdzić, że pieniądze mają wpływ na bycie przyziemnym lub nie można było przed powstaniem kultury masowej i promowaniem hedonistycznego stylu życia, wydaje mi się, że jeśli ilość środków wpływałaby na to, to prędzej nadmiar pieniędzy bardziej sprzyjałby zatraceniu się w przyziemności, niż wyciągnięciu z niej ze względu na mnogość rozrywek oferowanych w czasach w jakich żyjemy i ze względu na promowany styl życia (kultura wysoka vs emocje ).

 
 
 

Edytowane przez WąsatySamiec
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie bieda nie jest jakimś usprawiedliwieniem dla przyziemności. Owszem- na pierwszym miejscu musimy miec zaspokojone podstawowe potrzeby życiowe jak jedzenie czy miejsce do spania, ale przecież pożyczenie książki czy wyjście raz na miesiąc do teatru to nie jest wielki wyczyn. Już nie mówię, że w dzisiejszych czasach powszechności internetu znalezienie wartościowych rzeczy nie jest ani trudne, ani drogie( a właściwie darmowe). Ta przyziemnośc wynika raczej z wychowania i złych wzorców w rodzinie. 

 

Są również bogaci, a są niesamowitymi mentalnie Januszami. Taki ktoś wcale się nie różni zbytnio od biednego Janusza z piwem. Ten bogaty będzie sączył drinki pod palemkami i żył w przekonaniu, że jest zajebisty, bo bogaty, chociaż o świecie to on pojęcia nie ma. Podsumowując biedni zawsze są przyziemni ze swoim przekonaniem, że bogaci to mają życie jak we śnie i beż żadnych zmartwień, żadnych problemów. Bogaci są trochę przyziemni z tym lansowaniem się na bogatych i lepszych od innych, kiedy tak naprawdę w takim głębszym filozoficznym ujęciu to jesteśmy wszyscy kupą mięśni i malutką cząsteczką tego świata, jak i skrawkiem w całej historii ludzkości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

Prędzej pokusił bym się o stwierdzenie, że bieda jest skutkiem bycia przyziemnym, a nie generatorem

Nie, jak się urodzisz w biednej rodzinie to w 9/10 przypadkach bieda będzie generatorem przyziemności.W sumie spieranie się o to to jak dyskusja typu co było pierwsze kura czy jajko. 

 

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

Tu tak jak mówiłem, człowiek przyziemny mając siano, a nie rozumiejąc sztuki nie będzie w stanie jej tworzyć, a co najwyzej nauczy się na takiej samej zasadzie jak małpe albo psa mozna nauczyc jeździć na dyskorolce, jak odtwarzać to co ktoś już zrobił. Mamy duzo ludzi warsztatowo dobrych w show biznesie, 
 co pokazały przeróżne talent show w latach wczesnych 2000, ale jak widać nikt nie miał z tych ludzi tego polotu potrzebnego, aby zaistnieć jako artysta, to byli bardziej "rzemieślnicy" w rozumieniu takim, że wiedział, jak MA robić, ale nie wiedział co i po co. Ludzie byli nijacy, dobry technicznie śpiewak np, ale nie artysta tylko taki odtwarzacz mp3 z rękoma nogami i głową.

 

Ok, ale weź pod uwagę, że nie każdy urodził się ze zdolnościami żeby zostać mistrzem jakiejś sztuki. A partycypować w tym co daje wyższa sztuka można jako jej odbiorca lub naśladowca/ rzemieślnik. I nic e tym złego nie ma, lepiej w czymś uczestniczyć w jakiś pomniejszy sposób niż nie uczestniczyć w cale. 

 

I żeby było jasne nie każdy doskonałość osiągnie, ale jeśli nieustannie dąży do jej osiągnięcia w jakiejś dziedzinie to jest to jak najbardziej wyrwanie się z przyziemności. 

 

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

 Przyziemność może i co pokazują często polskie realia Januszy biznesu jest cechą sprzyjającą bogactwu. Wielu jest januszy biznesu, którzy nie interesują się w wolnym czasie niczym, co im się nie "przyda". A to co się "przyda" definiowane jest przez to na czym mogą zarobić. Np: jestem hotelarzem, i interesuje mnie tylko to,a po robocie kełbasa i piwko, a na wakacje pod piramidę, żeby pokazać, że jestem obyty człowiek.

Pełna zgoda, jak pisałem wyjście z przyziemności jest bolesne. Przyziemność to też strefa komfortu.

 

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

 I tak i nie, zamożność otwiera drzwi z jednej strony, ale też zwiększa szanse na wpadnięcie w pułapkę hedonizmu. Ten argument jest poprawny w połowie według mnie.

Hedonizm to tak naprawdę pułapka dla słabych, dla silnych jest najczęściej etapem przejściowym. Jak mówią mi własne doświadczenia i obserwacje, z pewnych rzeczy się wyrasta.

 

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

My żyjemy w 21 wieku, Twierdzić, że pieniądze mają wpływ na bycie przyziemnym lub nie można było przed powstaniem kultury masowej i promowaniem hedonistycznego stylu życia, wydaje mi się, że jeśli ilość środków wpływałaby na to, to prędzej nadmiar pieniędzy bardziej sprzyjałby zatraceniu się w przyziemności, niż wyciągnięciu z niej ze względu na mnogość rozrywek oferowanych w czasach w jakich żyjemy i ze względu na promowany styl życia (kultura wysoka vs emocje ).

Kultura tzw. wysoka to również emocje, głębokie, wzniosłe i intrygujące ale wymaga więcej pracy ze strony odbiorcy i chęci zrozumienia. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Mosze Red napisał:

Nie, jak się urodzisz w biednej rodzinie to w 9/10 przypadkach bieda będzie generatorem przyziemności.W sumie spieranie się o to to jak dyskusja typu co było pierwsze kura czy jajko. 

Mój dziadek mawiał:

Czemuś biedny? Boś głupi!

Czemuś głupi? Boś biedny!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Magician napisał:

Mosze, 90% facetów w tym kraju zarabia 1800. Nie zabierze laski na Malediwy. Ledwo na jedzenie im starcza. Biedny facet to jest norma. Mało jest kasiastych.

Najlepsze jest narzekanie znajomych. I słuchasz tego pierdo lamento, że wypłata marna, ale jak powiesz, że może zarabiać więcej tylko podniósłby ta dupę sprzed telewizora, przeczytałby coś, zdobył wiedze, a potem ja wykorzystal to nie, obraza majestatu. Albo kupowanie drogich rzeczy, często za pożyczone pieniądze, gacie jakieś Gucci , koszulka Gucci, a 12 już bez hajsu. Kto biednemu zabroni bogato żyć. Tak to się żyje na tej wsi u nas.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WąsatySamiec

Haha te porównania z "niewidzialną ręką wolnego rynku" zawsze wszystko zaorają :D Każdy słyszał o utopii zwanej wolnym rynkiem lecz nikt nigdy jej nie widział na oczy :)

 

Co do samego tematu nigdzie nie zostało sprecyzowane co znaczy być bogatym. Czy chodzi o rentiera, który nie pracuje czy o rekina biznesu lub to i to itp. 

 

Moim zdaniem dużo biznesmenów jest mocno przyziemnych. Zacharowują się na śmierć w imię polepszenia własnej "fabryki chrupek" :D Ta przyziemność wyrasta niemal do rangi ekstremalnej tak samo jak u ludzi skrajnie ubogich.

 

Dlatego tak ważne jest określenie co znaczy być bogatym. Ci biznesmeni, których mam na myśli są według moich kryteriów bogaci a mimo to zapewne uważają się dalej za biednych. To jest takie błędne koło, które nigdy nie ma końca. Wiadomo, że jak się prowadzi biznes to jest presja na zdobywanie pieniędzy i poszerzanie wpływów. Nie ma czegoś takiego, że można powiedzieć sobie stop bo zawsze będzie niedosyt i żal do siebie. Najwięksi filozofowie i odkrywcy wcale nie byli bogaci. Po prostu mieli na to czas.

 

John. D. Rockefeller był/jest najbogatszym materialnie człowiekiem na świecie mimo to pracował jak wół. Gdzie tam miejsce na sztukę i jakieś wzniosłe idee?

 

Osobiście mam gdzieś rzeczy "wielkie". Z drugiej strony kto powiedział, że są "wielkie? Bóg? :D Poza tym to ma znaczenie tylko na jakiś czas, więc chce być po prostu szczęśliwy i móc godnie żyć. W tym wszystkim chyba zawsze zdrowie jest najważniejsze. Ale tego ktoś w pełni zdrowy nie pojmie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie, jak się urodzisz w biednej rodzinie..." Jak zwykle większość czynników koncentruje się w tym punkcie. Albo jesteś w klubie szczęśliwych plemników albo nie. Reszta to problem posiadanego mindset'u ,wartości i odporności na powszechne propagandy stosowane do urabiania społeczeństw, a tutaj można sporo naprawić, gdy jeszcze nie popłynie się na całego z prądem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Ksanti napisał:

"lenistwo matką wynalazków"

Ja jestem kreatywny, czasem aż za bardzo i bywam leniwy. I co? I żadnego wynalazku nie wynalazłem. To moje obecne wcielenie to podłe jest, nic nie wynalazło. ?

 

Ale zawsze można wszystko zracjonalizować, w czym mistrzyniami są nasze kochane kobiety. Według mnie to absolutnie nie moja wina, to wina telewizji. Nie puszczają już programów typu Adam Słodowy i nie mam skąd czerpać inspiracji. A swoją drogą to pan Adam to był kozak. Kiedyś był z wizytą w fabryce samolotów w USA i od razu wskazał kilka miejsc gdzie można by usprawnić produkcję. Dyrekcja zakładu z miejsca  zaproponowała mu kontrakt, ale on odmówił. Bo wolał mieszkać w Polszy. Kolejki, kartki na benzynę i puste haki w mięsnym mu się podobały? Młodzi forumowicze nie maja pojęcia o czym mówię i kim był pan Adam, więc odsyłam ich do wiki.

 

Wy, młodzi, macie teraz raj. Idziecie do media market i kupujecie lodówkę. A pan Słodowy robił lodówki z pudełka do butów. ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Magician

Jak to mówią "Z pustego to nawet i Salomon nie naleje". Chodzi o to, że trzeba już mieć jakieś idee w głowie czy narzędzia pojęciowe i warunki realizacji. Tacy Majowie mimo zaawansowanej cywilizacji nie wynaleźli koła jako elementu mechaniki. Jak się okazało w naszej cywilizacji jest to elementarna rzecz bez, której nic dalej by nie ruszyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki Red, ale to trochę pieprzenie.

 

Swój punkt widzenia zamierzam uzasadnić swoim przykładem bo w cudzych przypadkach mogę się rąbnąć, Zwyczajnie nie oglądam tego od środka.

 

A. Kultura i sztuka.

Twierdzę, że im lepiej znasz artystów tym bardziej krytyczny jesteś względem ich wytworów = coraz bardziej masz to w dupie= idziesz za swoją własną estetyką a nie od-artystowskim pierdoleniem (kto czytał "słowo wstępu" do jakiejś wystawy wie o czym mowa).

 

B. Róbstwo.

Pojawił się temat narzędzi. No kurde, warsztacik mam lepszy niż wilelu fachowców. Czy wykorzystuję w części te narzędzia? A gdzie tam. Po prostu lubię fajne zabawki.

Czy zarabiam dzięki tym zabawkom? Nie wasza sprawa :P

 

C. Podróże i takie.

Jebać je. Trochę po świecie pojeździłem i stwierdzam, że było pochodzić po górach jak miałem jeszcze w pełni sprawne kolanka a nie wojażować.

Zresztą wszędzie była ostra biba a zabytki i takie, no były. Wyrzygać się na Akropolu, porzygać się w tym takim sławnym muzeum (w Espanii to było chyba), puścić pawia w British Muzeum...

Nie rzygałem chyba tylko tam gdzie Dali`ego wystawiali. Miał facet farta, chociaż pośmiertnego.

Tak odnosząc się jeszcze do A chciałbym dodać, że i wernisaże nie są mi obce. Po jednym z nich został mi taki fajowy płaszczyk.

 

D. Telewizor i książki.

Nie mam, mam dużo. Co świadczy wyłącznie o czymś. O czym nie wiem i nie chce mi się myśli rozwijać.

 

E. Ludzie z kasą i ich "poziom".

Niektórzy ludzie mają dużo pieniędzy, jednak poziomu im brak.

Jeśli odnieść to do klasy to mają nawet 3.

3 klasy szkoły podstawowej.

Akurat w mojej robocie trochę się tego elementu przewija. Duże fuj.

Znaczy są wyjątki, to ci "łaskawi", którzy aż proszą się o wpierdol.

 

Znaczy ok, znam 2 przypadki kasy i klasy, ale to troszkę prywatna rzecz.

 

D. Długość i jakość życia.

Geny, żywienie, środowisko itd. Tu jest klucz.

Co najwyżej zeby mają lepsze i stać ich na prywatny odwyk (pozdro Boguś jeśli jeszcze żyjesz, "królu złoty, gumowy baronie").

Co prawda wystarczy mieć dobre geny, zdrowo się odżywiać i dbać o zęby od najmłodszych lat i różnica się zaciera.

 

Dobra, rozpisuję się. 

Ogólnie rzecz biorąc brak kasy de facto skłania do rozwoju (chyba, że się jest Januszem), zamożność skłania do fermentacji.

Słynny syndrom "trzeciego pokolenia", model wciąż aktualny.

 

No i fajnie, pomimo braku kasy na grubsze sprawy żyję sobie całkiem wesoło. Com przerobił to moje, com przetrąbił już nie. Olać to.

Ważne, że ci "wyżej" jakoś się mnie obawiają (ktoś tu musi mieć mózg a oni tego, nie bardzo) a ci w okoliach i poniżej, z nimi da się zwykle znaleźć wspólny język (albo każe się wypierdalać).

 

Kasa?

Skołujcie mi jakąś (nieznaną) dzianą panią na żonę.

Wilki muszą mieć co jeść a ja mam kilka ząbków do uzupełnienia :)

W zasadzie to tyle na tu i teraz.

No i BM 940 w carbonie by się przydała, ale to już jak się małżonkę stuknie będzie kasa na duperele.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Mosze Red za interesujący wątek.

 

Chętnie oddam się refleksji, po części będą to truizmy albo luźne myśli, ale tak mi dobrze pasują do moich doświadczeń, że je wygłoszę.

 

Przyziemność przeplata się ze wzniosłością co dzień. Sztuka pełnego życia to wg mnie znalezienie zadowalającego balansu między obiema.

 

Myślę, że nasza pozycja na skali Przyziemność-Wzniosłość może się zmieniać, ale zależy od konstrukcji psychicznej, jaką mamy gdzieś od dziecka. Oczywiście rodzina ma wpływ: czy ojciec chodzi z tobą tylko na ryby, czy też do kina.

 

Na głodniaka jest trudno filozofować. Malować też. Malarz, muzyk robi chałtury, żeby coś zjeść. Starcza mu albo nie starcza czasu u energii aby komponować. A może wystarczy mu odtwarzać Stonesów na ulicy aż do śmierci głodowej lub z przepicia.

 

Przyziemność jest niezbędna każdemu do zadbania o siebie. Jak już zjadłem chleb z musztardą to teraz ode mnie zależy czy zajmę się komponowaniem symfonii czy wymyślaniem jak zarobić hajs na szynkę.

A to zależy jakie mam wzorce, potrzeby i priorytety w głowie.

 

Każdy z nas ma w sobie pierwiastek Janusza i Buddy.

 

Z moich niedawnych doświadczeń:

Baba choćby wzniośle gadała, ma priorytety przyziemne, szczególnie jak wejdzie w związek z samcem. Np. moja: taka wykształcona, oczytana, zajęta sprawami wyższej filozofii, wspierania ludzi i zwierząt, badania wszechświata... w związku wymaga ode mnie mebelków ogrodowych, hajsu, podróży, większego mieszkania. Żebym lepiej zarabiał.

 

Czego innego chciałem, nie potrzebuję mebelków i dużego lokum. Mam tyle pomysłów. Ale przyziemnosc mnie dogoniła. Na własne życzenie i marzenie o wzniosłości miłości.

 

Słynny profesor czy inny wynalazca chodzi w dwóch różnych skarpetkach i w dupie ma co inni powiedzą o jego stajlu. Za to on zmienia społeczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.