Skocz do zawartości

Znaki w czasie mszy.


Damianut

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio trafiłem na kody uzdrawiania Lloyda(

) - spróbuję przez dwa tygodnie, zobaczymy.

Zacząłem się zastanawiać nad znakami w czasie Mszy Świętej. Kościół może to jakoś oznaczać, że takie ruchy symbolizują to i to... Ale jak one na nas naprawdę wpływają, biorąc pod uwagę - zakładając, że takie 'kody' mogą też działać. Czyli:

-znak krzyża z wodą na wejście do kościoła i bez wody

-pochylenie głowy w stronę tabernakulum przez wchodzącą procesję

-składanie rąk - są dwa sposoby

-dotknięcie czoła, ust i serca przed ewangelią

-trzy razy dotknięcie się pięścią w serce (nie wiem czemu mam taki zwyczaj, że drugą ręką zapieram pierwszą - pięść)

-przekazanie znaku pokoju - przez zwykł uścisk dłoni albo przez obie dłonie naraz (ksiądz kładzie równolegle ręce na ręce innego księdza, ministranta itd.)

-klęczenie i przyklękanie (przelatując przez fora przeczytałem, że neokatechumenat przeciwstawia się klęczeniu)

-padanie na podłogę i układanie się w kształt krzyża - robią to księża w Wielki Piątek

-sypanie głowy popiołem / oblewanie dziecka wodą

-całowanie arcybiskupa w sygnet przez księdza

-przyjmowanie komunii (przyjmowałem kiedyś 'Krew Pańską' - wino, ma dalej smak wina, w naszej rzeczywistości na pewno nic się z nią nie zmienia)

-namaszczenie głowy olejem

 

Większość wypisałem i tak się zastanawiam skąd to się wszystko wzięło i jak to ma całościowy sens.

 

Czy ktoś wie jak takie znaki na nas naprawdę wpływają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Msza ma przede wszystkim działanie psychologiczne i manipulacyjne. Sposób mówienia kapłana (ton, tempo, akcentowanie) ma na celu wprowadzenie zebranych w stan wyciszenia, uśpienia myśli , w stan transu. Do tego dochodzą melancholijne pieśni i modlitwy oraz kadzidło. Na mszy masz mieć poczucie, że rzeczywiście obcujesz z Bogiem, jesteś w jego domu. Masz też poczuć (podświadomie), że jesteś gorszy od kapłana i oczywiście od samego Boga ("moja wina, moja bardzo wielka wina", "dzięki ci składamy", "przeto błagam..", klękanie itd.). Muszą istnieć na mszy obrzędy i rytuały, różne gesty, ponieważ bez tego nie ma żadnej religii. To integralna część religii. Wierni mają dzięki temu poczucie, że uczestniczą w czymś ważnym i wyjątkowym, a co najważniejsze, tajemniczym i nieznanym.  Wszystko co wymieniłeś ma jakiś cel według kapłana. Nie wiadomo jak to działa (bo o to chodzi - to ma być magiczne), ale wiadomo, że trzeba to zrobić, aby "coś tam". Na tej samej zasadzie, co przebiegnięcie czarnego kota przez ulicę. Trzeba się cofnąć. Kapłan mówi pewne słowa - trzeba się przeżegnać. Nie wiadomo po co, ale trzeba. Bo tak jest. Poza tym na mszy wierni mają poczucie wspólnoty i integracji z dużą grupą. Dużo zależy od nastawienia psychicznego wiernego. Jedni chodzą na mszę niechętnie (bo to obowiązek), a inni czują się po niej lepiej psychicznie.

 

Kody uzdrawiania to oszustwo. Podobnie jak homeopatia. Możemy mówić jedynie o efekcie placebo. Oczywiście placebo leczy, ponieważ zmienia stan psychiczny chorego. :) A o to przecież chodzi.

 

Komuś może pomagać fakt, że po potknięciu się, obróci się wokół siebie cztery razy. :D Taki ktoś ma wtedy poczucie, że zapobiega kolejnemu potknięciu, a co za tym idzie może iść pewniej i ostrożniej, co będzie skutkowało brakiem potknięć. I człowiek taki uznaje, że to obroty uchroniły go przed kolejnymi  potknięciami. A tymczasem były to pewność siebie, ostrożność i zwiększona uwaga, które to można uzyskać na wiele sposobów, a nawet mieć je bez ustanku.

Jest też druga strona medalu - takie rytuały mogą uśpić czujność (zrobiłem co trzeba, mam wszystko w dupie), oraz trzecia strona medalu (trzeci koniec kija, ;)) - przy braku możliwość wykonania rytuału - pogarsza samopoczucie, rodzi lęk.

 

Tak samo działają obrzędy i rytuały religijne, modlitwa oraz wszelkie talizmany, wisiorki. Pomyśl o tym. To nie one działają same w sobie, a reakcje psychiczne jakie wywołują.

 

A religie, wszelacy sekciarze i "ezoterycy" robią na tym duży szmal. Ja podziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] Kody uzdrawiania to oszustwo. Podobnie jak homeopatia. Możemy mówić jedynie o efekcie placebo. Oczywiście placebo leczy, ponieważ zmienia stan psychiczny chorego. :) A o to przecież chodzi.

 

[...] Tak samo działają obrzędy i rytuały religijne, modlitwa oraz wszelkie talizmany, wisiorki. Pomyśl o tym. To nie one działają same w sobie, a reakcje psychiczne jakie wywołują.

 

Cały problem polega na tym, że niektóre reakcje psychiczne da się wywołać jedynie przy pomocy jakiegoś tam bodźca. Powiedzenie sobie - wywołam w sobie siłą woli jakąś tam reakcję - nie działa. Nie można więc skutecznych metod wywoływania pozytywnego stanu nazywać oszustwem.

 

A religie, wszelacy sekciarze i "ezoterycy" robią na tym duży szmal. Ja podziękuję.

 

Ludzie robią szmal na przeróżnych rzeczach. Nie oznacza to, że koniecznie trzeba tych przeróżnych rzeczy unikać.

 

Weźmy sobie taki przykład: staruszka daje pół swojej emerytury na Radio Maryja. Jakiś jej "obrońca" przed robiącym szmal "sekciarzem", uważa że nie powinna marnować tych pieniędzy na radio - dla niego to głupota, bo on przecież wydawałby je na wódkę - a że staruszka nie a na wódkę lecz na radio... na pewno jest zmanipulowana i trzeba ją oświecić!

 

A w rzeczywistości: czy gdyby tych pieniędzy na radio nie wydała, to byłaby szczęśliwsza? Moim zdaniem nie.

 

Nie chcesz przynależeć do żadnej religii, to nikt nie zmusza. Ale akurat to, czy ktoś robi na religii pieniądze (szczególnie tam, gdzie płacą wyłącznie ci, co chcą płacić), to nie jest sensowny argument.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kody działają, to po prostu momentalnie czuć. 

 

Co do kościoła, to jest to negatywna siła, mająca za zadanie wywoływać w ludziach cierpienie, blokować na Boga, zasilać negatywne energetyczne istoty, mówi się dużo o demonicznym Jahwe, nie wiem dla kogo - ale nie ma to znaczenia. Wyzwalanie podświadomości z kodów chrztu i mszy "świętych" trwa latami, jest też bardzo bolesne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Tak naprawdę odnoszenie się do jakichkolwiek modlitw odmawianych (obcenie!) przez wiernych (np Confiteor), czy też słów celebransa ("przeto błagam" itd), nie ma za dużego sensu, bo jest to wynalazek nowy.

Przed Vaticanum Secundum większość społeczeństwa nie znająca łaciny nie miała pojęcia, co mówi kapłan. A podczas mszy cichych, np w Wielkim Poście, to nawet nie wiedzieli kiedy co mówi. Po prostu 40 minut sobie śpiewali. Więc chyba nie można tak od razu powiedzieć, że to prało mózgi XIX wiecznym włościanom, skoro nawet nie wiedzieli za bardzo co się dzieje (to, czy ta niewiedza była celem, czy efektem ubocznym tradycji, to inna kwestia).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Msza ma przede wszystkim działanie psychologiczne i manipulacyjne. Sposób mówienia kapłana (ton, tempo, akcentowanie) ma na celu wprowadzenie zebranych w stan wyciszenia, uśpienia myśli , w stan transu. Do tego dochodzą melancholijne pieśni i modlitwy oraz kadzidło. Na mszy masz mieć poczucie, że rzeczywiście obcujesz z Bogiem, jesteś w jego domu. Masz też poczuć (podświadomie), że jesteś gorszy od kapłana i oczywiście od samego Boga ("moja wina, moja bardzo wielka wina", "dzięki ci składamy", "przeto błagam..", klękanie itd.). Muszą istnieć na mszy obrzędy i rytuały, różne gesty, ponieważ bez tego nie ma żadnej religii. To integralna część religii. Wierni mają dzięki temu poczucie, że uczestniczą w czymś ważnym i wyjątkowym, a co najważniejsze, tajemniczym i nieznanym.  Wszystko co wymieniłeś ma jakiś cel według kapłana. Nie wiadomo jak to działa (bo o to chodzi - to ma być magiczne), ale wiadomo, że trzeba to zrobić, aby "coś tam". Na tej samej zasadzie, co przebiegnięcie czarnego kota przez ulicę. Trzeba się cofnąć. Kapłan mówi pewne słowa - trzeba się przeżegnać. Nie wiadomo po co, ale trzeba. Bo tak jest. Poza tym na mszy wierni mają poczucie wspólnoty i integracji z dużą grupą. Dużo zależy od nastawienia psychicznego wiernego. Jedni chodzą na mszę niechętnie (bo to obowiązek), a inni czują się po niej lepiej psychicznie.

 

Kody uzdrawiania to oszustwo. Podobnie jak homeopatia. Możemy mówić jedynie o efekcie placebo. Oczywiście placebo leczy, ponieważ zmienia stan psychiczny chorego. :) A o to przecież chodzi.

 

Komuś może pomagać fakt, że po potknięciu się, obróci się wokół siebie cztery razy. :D Taki ktoś ma wtedy poczucie, że zapobiega kolejnemu potknięciu, a co za tym idzie może iść pewniej i ostrożniej, co będzie skutkowało brakiem potknięć. I człowiek taki uznaje, że to obroty uchroniły go przed kolejnymi  potknięciami. A tymczasem były to pewność siebie, ostrożność i zwiększona uwaga, które to można uzyskać na wiele sposobów, a nawet mieć je bez ustanku.

Jest też druga strona medalu - takie rytuały mogą uśpić czujność (zrobiłem co trzeba, mam wszystko w dupie), oraz trzecia strona medalu (trzeci koniec kija, ;)) - przy braku możliwość wykonania rytuału - pogarsza samopoczucie, rodzi lęk.

 

Tak samo działają obrzędy i rytuały religijne, modlitwa oraz wszelkie talizmany, wisiorki. Pomyśl o tym. To nie one działają same w sobie, a reakcje psychiczne jakie wywołują.

 

A religie, wszelacy sekciarze i "ezoterycy" robią na tym duży szmal. Ja podziękuję.

 

W sumie po tym poscie moznabylo zamknac dyskusje... Brawo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.