Skocz do zawartości

Przeprowadzka do dużego miasta


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

A no pamiętam wasze rozmowy. Nawiasem mówiąc, ja jestem już zmęczony tym wszystkim, chciałbym znaleźć na jakieś pół roku stabilną pracę, żeby trochę zwolnić, popracować i uciec trochę od rozkmin. Ale jakie i czy w ogóle będą reakcje na moją aplikację do firm to się okaże dopiero. 

Stresik lekki mam przed tym jak zostanę odebrany, czy nie wyśmieją moich projektów itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m - Powiem Ci, że strach przed porażką trzeba pierdolić i tyle. Zatrzymuje nas... Niby podpowiada Ci, że jeszcze nie jesteś gotowy i możesz to wykorzystać aby stać się lepszym, sęk w tym aby znaleźć granicę gdzie faktycznie nie jesteś a gdzie tylko myslisz, że nie jesteś. W praktyce to działa tak, że wiecznie czujesz brak gotowości, dlatego trzeba to jebać i działać.

Edytowane przez self-aware
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, self-aware napisał:

Powiem Ci, że strach przed porażką trzeba pierdolić i tyle. Zatrzymuje nas... 

Dokładnie! 

Zmiany to jedne z tych działań które mogą wnieść nam ogrom do naszego życia, nauczyć nas wielu rzeczy i bardzo rozwinąć :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

W tym tygodniu miałem swoją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną. Wrażenia bardzo pozytywne - czekam na mailową odpowiedź z jakimś płomykiem nadziei. 

 

Dalej z tematem nie zrobiłem nic. Na zasadzie: jest średniawo, ale może być gorzej, więc może lepiej tego nie tykać. Tak jak przy naprawie samochodu: może lepiej tego nie ruszać, bo jeszcze bardziej spierdziele.

 

Ale już mi ciężko i psychika mi pada czasami. Dzisiaj jednak kolega mnie zdenerwował: w kółko namawia, żebym przyjechał do niego, ale mi się nie chce i mam swoje zajęcia. On w kółko powtarza swoje i nie wiem jak odmówić. W domu coś ciągle ode mnie chcą: tego podwieź, tego odwieź, tu zrób opłatę, no i muszę jeździć po mamę po pracy... Wkurwia mnie, że hej, bo potem muszę czekać, aż zrobi zakupy itd. Mam za to utrzymanie, ale nie rozumiem skąd frustracja. 

 

Mam wrażenie, że cały świat próbuje mi przeszkodzić w nauce programowania. Złapałem zajawkę, ciągle chce mi się uczyć i doskonalić, a tutaj jakaś wódka i imprezy.

Chciałbym się odciąć na jakiś czas, uciec, zerwać kontakty i się zaszyć gdzieś pracując i się ucząc. Jednak nie wiem czy nie poskutkuje to tym, że stracę na prawdę małą liczbę znajomych i spalę kontakty z rodziną. Mimo wszystko zdenerwowany jestem przez nich, ale jednak to rodzina i nic wielkiego mi nie robią. Przeszkadza im tylko to, że stałem się nerdem.

 

Przez 2015 i 2016 oraz I połowę 2017 roku byłem nastawiony ekstrawertycznie. Wcześniej byłem samotnikiem raczej, a teraz znowu wracam, a raczej już wróciłem do tego starego stanu. 

Niby nie chcę wejść w stan niezdrowej samotności, ale odpocząłbym sobie chętnie od ludzi, mimo, że za dużo nie wychodzę.

 

Wkurza mnie wszystko, rodzina, koledzy, gościo koszący trawę, matka brzęcząca coś, dzieci na zewnątrz i menele, którzy drą ryja i tłuką coś na zewnątrz. 

 

Nie mogę wyjechać, bo mnie tu trzymają jeszcze jakieś nadzieje ze znalezieniem pracy.

 

Chciałbym mieć kawalerkę dobrze wyciszoną, porządny komputer, pracę programisty, dobre ciuszki, bo lubię się fajnie ubrać i żeby mnie było stać na zrobienie zębów. 

I żeby nikt nic ode mnie nie chciał. Po prostu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Carl93m napisał:

Nie mogę wyjechać, bo mnie tu trzymają jeszcze jakieś nadzieje ze znalezieniem pracy. 

 

Pozwolę sobie swoje 3 grosze dać:

 

Pracy możesz w dzisiejszych czasach szukać z każdego miejsca globu.

Nie musisz w CV pisać swoich danych teleadresowych. Mail i telefon w zupełności wystarczą.

Nikt Ci osobistych wizyt przecież nie będzie składał ?

Jak już przejdziesz przez pierwsze sito, i zadzwonią i zaproszą na rozmowę - gacie na dupę i jedziesz gdzie trzeba.

Jęzor za zębami, że jedziesz z Mszany Dolnej do Szczecina - to nic pracodawcy nie obchodzi! Sam też Cię raczej nie zapyta (nie powinien - RODO itp)

Tak sobie ustaw godzinę i datę spotkania, żeby móc się dotelepać na miejsce z zapasem czasowym, mieć chwilkę na przebranie się, odświeżenie i wio.
Plecak z gratami na przebranie się itp możesz zostawić na dworcu w przechowalni, żeby nie jechać jak nomada :). Nawet prysznic na dworcu da się znaleźć (a jak nie, to paczka chusteczek dla dzieci, najlepiej bezzapachowych, dezodorant i ogarniasz).

Odpicowany, "jako ten młody bóggg" wbijasz na rozmowę i gadasz.

Jeśli padnie wprost pytanie o Twoją lokalizację (patrz wyżej!) - "jestem w trakcie zmiany mieszkania, więc obecny adres będzie za chwilę nieaktualny, ale oczywiście jestem do dyspozycji pod telefonem. Jeśli jest potrzeba adresu korespondencyjnego, to mogę podać choćby do rodziców".

 

Jak dostaniesz konkretną propozycję umowy (pewnie ze 2-3 razy trzeba podjechać jednorazowo w celach rekrutacyjnych - mówię tu o procesie rekrutacji do JEDNEGO pracodawcy) i wiesz już, że startujesz od dnia "X", to wtedy działasz konkretnie.

 

Raczej nie będzie to "od jutra". A nawet jeśli - w dużych miastach masz odchujaitrochę rozmaitych hosteli, czy wręcz - "kwater pracowniczych", gdzie koczują rozmaici "gastarbeiterzy".
Jasne - Sheraton to to nie jest, ale Ty potrzebujesz czegoś na chwile i w budżecie. Jak już masz w ręku robotę, to ZUPEŁNIE inny komfort poszukiwań - rano zapierdalasz, wieczorem masz czas na ogarnianie sobie życia.

 

Szukaj rozwiązań, a nie wymówek!!

  • Like 6
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Szukaj rozwiązań, a nie wymówek!!

O właśnie. Bo na przykład to:

 

19 godzin temu, Carl93m napisał:

Mam wrażenie, że cały świat próbuje mi przeszkodzić w nauce programowania. Złapałem zajawkę, ciągle chce mi się uczyć i doskonalić, a tutaj jakaś wódka i imprezy.

To jest podręcznikowa wymówka, do tego mało racjonalna:) 

 

Mam wrażenie, że masz nie tyle problem zawodowy bracie, co problem w głowie związany ze średnim znoszeniem presji społecznej, którą widzisz nawet tam gdzie jej może nie ma i bierzesz do siebie. Z Twojej wypowiedzi po oczach bije to, jak bardzo zależy Ci na opinii innych ludzi na Twój temat:

 

19 godzin temu, Carl93m napisał:

Jednak nie wiem czy nie poskutkuje to tym, że stracę na prawdę małą liczbę znajomych i spalę kontakty z rodziną. 

 

19 godzin temu, Carl93m napisał:

Przeszkadza im tylko to, że stałem się nerdem.

 

19 godzin temu, Carl93m napisał:

On w kółko powtarza swoje i nie wiem jak odmówić

 

19 godzin temu, Carl93m napisał:

żeby nikt nic ode mnie nie chciał.

Widzisz? Tutaj jest klucz. Nad tym pomyśl i popracuj. Ludzie podskórnie czują w Tobie to nastawienie, dlatego wchodzą Ci na głowę jeszcze bardziej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus dokładnie wczoraj tak zrobiłem: powiedziałem, że nigdzie nie jadę i nie stracę jednego dnia na imprezę, a drugiego na leczenie kaca. Serce i rozum podpowiadało: napisz spbie kawałek kodu i poucz się wielowątkowości :D 

 

Co byś doradził w takiej konkretnej sytuacji?

Kolega dzwoni i mówi: dawaj do innego kolegi 150km stąd. Wsiadaj do pociągu i wieczorem się widzimy. 

- Ja mu mówię, że nie będę kłamał: nie mam pieniędzy, jest to daleko i szkoda mi czasu.

- On, że leję na kolegów i jestem leniwy i siedzę w domu sam i w kółko robię jedno i to samo.

I takie katowanie przez 6 minut. Ciągle mówiłem nie bo coś tak i szlag mnie trafiał - nie chciałem się rozłączyć, żeby nie tworzyć konfliktów. 

Chciałem w pewnym momencie już powiedzieć, że jak nie potrafi zrozumieć `nie` to nie spierdala.

 

Nie wiedzieliśmy się z 3 miesiące tak na prawdę, ale też nie leżało mi to spotkanie `na wyjeździe` - za dużo zamieszania, a ja myślami jestem przy moim projekcie. Nie chcę tracić wątku, bo potem będę musiał się organizować od nowa. 

 

Ktoś powie: a to taki kolega chujowy najwidoczniej. No nie jest tak, ponieważ to taki typ faceta, zawsze po jego myśli musi być i tak było. Byłem nieasertywny i chodziłem pod dyktando innych dlatego chyba teraz nie zakładają, że mogę powiedzieć nie. 

 

Dzięki za wypowiedzi Bracia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Carl93m napisał:

Co byś doradził w takiej konkretnej sytuacji?

Kolega dzwoni i mówi: dawaj do innego kolegi 150km stąd. Wsiadaj do pociągu i wieczorem się widzimy. 

- Ja mu mówię, że nie będę kłamał: nie mam pieniędzy, jest to daleko i szkoda mi czasu.

- On, że leję na kolegów i jestem leniwy i siedzę w domu sam i w kółko robię jedno i to samo.

I takie katowanie przez 6 minut. Ciągle mówiłem nie bo coś tak i szlag mnie trafiał - nie chciałem się rozłączyć, żeby nie tworzyć konfliktów. 

Chciałem w pewnym momencie już powiedzieć, że jak nie potrafi zrozumieć `nie` to nie spierdala. 

 

"Słuchaj, powiedziałem Ci, jakie mam obiekcje.

Nie dysponuję czasem i zasobami finansowymi.

To nie jest tak, że mam Cię/Was w dupie. Ja po prostu nie mam jak się z Tobą/Wami spotkać.

Więc sprawa jest prosta - bądź kumplem i weź na klatę fakt, że nie zlewam Cię, tylko podaję Ci faktyczne i racjonalne powody: Nie mogę. Kropka.

I nie bierz mnie pod siusiu, bo to słabe i prowadzi tylko do bezsensownej pyskówy.

Ustawmy się w przyszłym tygodniu, będę miał czas (podaj_kiedy), skoczymy na bronka, pogadamy o dupach, będzie okej. Pasi?"

 

Z innej beczki - będąc w Twoim wieku (zakładam, że 93 to rocznik ? ) miałem bliskich znajomych, z którymi spotykałem się regularnie. 2-3x w tygodniu.

Dziś mam bliskich znajomych z którymi widujemy się bardzo regularnie i często - 2-3x do roku ?

I obie strony mają poczucie, że "jesteśmy blisko, utrzymujemy regularny kontakt" ?

Niejednokrotnie to są osoby z w/w okresu życia. Po prostu - zmiana priorytetów i już nie trzymamy się za sisiory 24/7, tylko intensywność kontaktów przeszła w ich jakość.

 

Takżeten - koledzy wkrótce sami zrozumieją ?
Ty już jesteś krok przed nimi!

 

 

Aha, jeszcze jedno.

Bardzo (!) trudną sztuką w życiu jest pragmatyzm i umiejętność odcinania ciężarów.

W rozumieniu uświadamiania sobie złych inwestycji i odcinania strat.

Niestety - czasem trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i "wygasić" pewne znajomości, które ciągną Cię w dół...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Panowie, muszę reaktywować temat, bo jestem o krok od realizacji planu zawartego w tym wątku.

Dostałem ofertę pracy w IT na "wejściowej" umowie, która opiewa na minimalną krajową.

Pokój to 600zł, bilet msc. 100zł i opłaty 100zł. Razem to daje 800zł.

Na życie zostaje mi około 800-900zł.

Boję się, że nie przeżyję i wrócę z podkulonym ogonem do rodziców.

Weekendy chciałbym mieć wolne, żeby się uczyć i doszkalać więc nie będę dorabiać.

Jak kupię sobie jedzenie, a gdzie jakieś kosmetyki i ubrania...

U rodziców mógłbym im dokładać i obustronnie byłoby lepiej, bo i tak i tak mama gotuje itd.

 

Z drugiej strony stary mnie już wkurwia ostro, po drugie chciałbym pożyć na własny rachunek.

Kurde fajnie byłoby chociaż 2200pln dostawać, to już bym się tak nie martwił. 

 

Co sądzicie? Brać i się wyprowadzać?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m - Nie zastanawiaj się ani sekundy. Jeśli po opłatach zostaje Ci 800zł to przeżyjesz na lajcie. Żarcie kupuj tańsze, odpuść jakieś słodycze i tego typu rzeczy żeby bez sensu nie wydawać kasy i wtedy wyjdzie Ci z 400zł miesięcznie na to i zostaje Ci coś na jakieś inne zakupy. Przetrzymasz chwilę i jak tylko dostaniesz podwyżkę chociaż kilka stów to od razu będzie duużo luźniej :) A mieszkanie samemu to jest coś co pokochasz na tyle, że warto czasami nawet żreć tynk byle to mieć :) 

 

Mi na początku zostawało około 1000zł i z tego mogłem spokojnie odłożyć z 300-400zł aczkolwiek wydawałem na jakieś pierdoły, które chciałem mieć, ale nie musiałem. Kupowanie ciuchów i tego typu rzeczy zostaw sobie póki co aż nie dostaniesz podwyżki, przeżyjesz bez kupowania tego typu rzeczy przez kilka miechów przecież?

Edytowane przez self-aware
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Co sądzicie? Brać i się wyprowadzać?

Tak.

W superkrytycznym, mało prawdopodobnym momencie, jak już byś głodował to mama może Ci zrobić coś do słoików.

Ale trzymaj się pazurami pracy i miasta, otrzaskuj się, ucz, rozwijaj.

 

Tylko to tanienie mieszkanie sobie zaklep już teraz umową, żeby Ci ktoś sprzed nosa go nie sprzątnął. 

 

Ciuchy i kosmetyki na pierwsze miesiące przecież masz. Ty się tam nie jedziesz lansować tylko robić życiowy kickstart.

Edytowane przez Imbryk
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Carl93m napisał:

Zrezygnować tylko będę musiał z wygodnych obiadków i beztroski, ale wiem że muszę.

Stary.

Bycie na swoim to uczucie nieporównywalne z żadnym mamusinym obiadkiem.

Obiadki będziesz miał od święta, a od teraz chleb z musztardą!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m no to teraz sobie sam pogotujesz :)

 

Dnia 22.07.2018 o 10:57, Carl93m napisał:

- On, że leję na kolegów i jestem leniwy i siedzę w domu sam i w kółko robię jedno i to samo.

I takie katowanie przez 6 minut

Manipulant z tego kolesia.

 

Dnia 22.07.2018 o 10:57, Carl93m napisał:

Ktoś powie: a to taki kolega chujowy najwidoczniej. No nie jest tak, ponieważ to taki typ faceta, zawsze po jego myśli musi być i tak było.

A to taki kolega chujowy najwidoczniej.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.