Skocz do zawartości

Jak sobie radzić z gniewem przy porażkach?


Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie @Drizzt. Mam wśród znajomych i takich, którzy tłumią a reakcji fizjologicznych już nie opanują. Widać jak im się hamulce palą. Można nawet uznać, że są w pewnym sensie nieszczerzy. Jedni pąsowieją na twarzy, innym bieleją usta od ich zaciskania. Nadmiar pary gdzieś zawsze wypieprzy a potem strzelaniny w szkołach ;) 

Głównie z samoobserwacji widzę, że cholerycy to najspokojniejsi ludzie pod Słońcem :D 

To jak z sexem - spuszczasz parę i wracasz do swoich spraw z uśmiechem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jestem bardzo spokojny, ale gdy przez dłuższy czas szukam jakiegoś błędu, zwłaszcza w kodzie zastanym, trochę jednak trzeba wyrazić swoje niezadowolenie z niezgodności efektu z oczekiwaniami :P

Dobrze, że koledzy są obecni, bardzo dobry test samokontroli.

 

Ciekawie zaczyna się robić dopiero robić, gdy nie mogę czegoś znaleźć. Wówczas zaczynają lecieć kilkuminutowe wiązanki, najczęściej w stronę podświadomości - żadne zdanie nie powtarza się 2 razy :)

Zazwyczaj skutkuje - razu udało się odnaleźć na dywanie cieniutki element o wymiarach 2x2 mm, praktycznie w tym samym kolorze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, zgadzam się w pełni, że jakakolwiek forma walki z emocjami nie jest rozwiązaniem.

Wyrazić je można tak jak się lubi, ja tam lubię coś rozjebać. 

Wystarczy tylko zapowiedzieć głośno i wyraźnie swoim bliskim, że to będzie się działo.

 

Uwaga będę rzygał ;)

 

Niedawno natknąłem się na info, że czasami reagujemy nieadekwatnie do sytuacji i tu warto się pochylić nad sytuacją i poszukać (najczęściej w dzieciństwie) programu działającego w tle,samo jego zrozumienie przynosi często uwolnienie. W fazie testów ale coś w tym jest bezsprzecznie.

 

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Johnsons napisał:

Dlaczego dziwnie?

Cóż, jak paru osobom opowiedziałam o tym, że medytuję i takie wizualizacje stosuję to miały wyraz twarzy jakbym miała nierówno pod sufitem. ;) Zaraz obok tego padły też wyrażenia typu" to nie dla mnie", "nie mam czasu na takie pierdoły","ok..." etc. Więc no... w uznaniu większości (przynajmniej większości ludzi w moim otoczeniu) jest to dziwne :P 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎2018‎-‎05‎-‎15 o 20:26, Smerfetka napisał:

Odnośnie gniewu przy porażkach ... Co nazywasz "porażką" ?

Czy gniew wynika ze złości na innych czy na siebie ?

Różne cele, których nie mogę osiągnąć, gniewam się wtedy na innych nawet jeśli nie są niczemu winni, na siebie rzadko, robię się przykra dla ludzi i mnie wtedy nic nie obchodzi, że to nie fair. BTW rower mi nie pomaga, zostaję z moimi myślami i wcale nie mogę się wyżyć.

 

W dniu ‎2018‎-‎05‎-‎15 o 20:40, Hayley napisał:

Obóz surviwalowy brzmi generalnie jak coś grubego, ale z drugiej strony, może lepiej zmierzyć się z tym, niż uciekać na jakieś obozy? To i tak do Ciebie wróci.

Pod koniec miesiąca jedziemy w góry to sprawdzę czy w ogóle przeżyję kondycyjnie jakiś wysiłek. :D Obóz to tylko taka myśl, bo może potrzeba mi dyscypliny? Nauczyłam się nie poddawać to i nauczę się panować nad emocjami, potrzeba mi po prostu innego, jakby to nazwać, sposobu myślenia, podejścia.

 

11 godzin temu, Drizzt napisał:

Ale po co tłumić emocje? Że to coś złego? Kurwa mamy taki tryb życia, że się tego nie pozbędziemy. Mnich w klasztorze może ma względny spokój w sobie, ale my nie i nie wińmy się za to. Tłumienie na siłę stresów i emocji prowadzi do chorób. Nic dobrego.

Bo się wyżywam na innych, poza tym ataki gniewu to słabość i się z czasem u mnie nasilają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Przede wszystkim obserwuj siebie w sytuacjach stresowych, zwróć uwagę jakie sytuacje dokładnie wyprowadzają Cię z równowagi, zamiast wyżywania się na innych w takich momentach znajdz inny upust emocji. Jak czujesz mocne napięcie to skup sięna czymś innym albo odejdz od grupy i wyżyj się na jakiejs rzeczy. Trzymaj się i powodzenia! Niech Ci się wiedzie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnimi czasy ja też czuję, że się odsuwam od ludzi i jestem mniej społeczna niż wcześniej. Jak zaczęłam być świadoma mechanizmów, które rządzą dzisiejszym światem i ludźmi, to momentami mnie jednocześnie przerażają i żenują zachowania innych. Z jednej strony chce z ludźmi mieć jakiś kontakt a z drugiej strony nie chce być taka jak oni. Będąc sobą tylko odstraszam innych od siebie. Bo jestem taka nieszablonowa. Może i jestem lubiana ale nie jestem w stanie stworzyć bliższych kontaktów z ludźmi bo aż za bardzo wychodzą na wierzch różnice światopoglądowe, które przy bliższym poznaniu potrafią być upierdliwe. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Problemem nie jest to, że masz atak gniewu, a to co go wywołuje i dlaczego.

 

Ludzie Cię wkurwiają? Nic dziwnego, bo większość to debile myślący, że są pępkiem świata, mający w dupie to, że dookoła toczy się życie i istnieją inni ludzie.

Też mnie to wkuriwa. Nie lubię ludzi. Tak ogólnie. Z małymi wyjątkami ;)

 

Ale staraj się wyżyć gdzie indziej niż na innych, chyba że sobie zasłużą ?

Więcej sportu, krzyczenia w poduchę, napieprzania w worek i zdrowego rzucania mięsem, gdy można sobie na to pozwolić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa popatrz jak się urzadził @Rnext Znajdź sobie kogoś kto Ci będzie w razie czego podawać talerze. Uważam, że jak masz coś z choleryka, to tłumienie emocji nie pomoże, bo wybuch to wtedy naturalna reakcja. Dobrze jest mieć wtedy obok siebie kogoś wyrozumiałego, kto nie zrobi z ciebie świra. Obecnie wszyscy muszą być tacy poprawni, pacyfistyczni.

 

Natomiast, jest też możliwe, że masz agresywne reakcje nerwicowe nie związane z temperamentem, źle znosisz stres to wtedy może jakieś formy odstresowujące, tabletki uspokajające, co też jest pracą nad niewspółmiernymi sposobami odreagowywania (w tym na innych). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem żałuję.

 

W dniu 17.05.2018 o 06:08, Hippie napisał:

Jak zaczęłam być świadoma mechanizmów, które rządzą dzisiejszym światem i ludźmi, to momentami mnie jednocześnie przerażają i żenują zachowania innych.

 

A mnie już nie, bo mną rządzi to samo. Kiedyś było podobnie, tylko skala inna.

 

W dniu 17.05.2018 o 09:43, Drizzt napisał:

@Bruxa Problemem nie jest to, że masz atak gniewu, a to co go wywołuje i dlaczego.

Porażki, czasem zazdrość. Nigdy nie byłam ambitna, więc reaguję jeszcze prymitywnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zawsze staram się mieć plan awaryjny, lub nawet kilka. Łatwiej mi przełknąć gorycz porażki.

 

Jeżeli natomiast chodzi o przegraną, np. w jakiejś grze, bądź dyscyplinie sportowej, to zanim przystąpie do rozgrywki, staram sie sobie uzmysłowić, że dużo muszę jeszcze nad sobą pracować a moi przeciwnicy są lepsi .

 

Mi to pomaga.

Czuje się odstresowany, zmobilizowany i bardziej na luzie, a w razie porażki, łatwiej mi się jest z tym pogodzić. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Na złość dobre jest rzucanie szklankami z całej siły z krzykiem na ścianę na przykład na podwórku.

Tylko trzeba mieć wcześniej dużo szklanek do zniszczenia.  

Trzeba uważać na odłamki, a potem trzeba zamiatać 

ale metoda działa bardzo dobrze, próbowałem.

Edytowane przez Legionista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...

Kiedyś nie potrafiłam panować nad swoimi emocjami. 

Zasadniczo wszystko potrafiłam "załatwić" płaczem.  Czasami to wyglądało, jakby mnie coś opętało, gdyż rzucałam wtedy wszystkim, jak leci.

Gorzej było, kiedy jakaś konkretna osoba była przyczyną mojego gniewu, wtedy to w nią leciały wszystkie rzeczy począwszy od telefonu, na jakimś krześle skończywszy. 

To dziwne, że nikomu nigdy nie stała się krzywda. Bardzo dużo wtedy wybiłam szyb, rodzice wymieniali mi w pokoju cztery razy.  Dwa razy rzuciłam w nią czymś, dwa razy z impetem zamykałam i otwierałam drzwi. Raz tak wybiłam w mieszkaniu mojego byłego. Kłóciliśmy się wtedy, on powiedział - no, trzaśnij sobie tymi drzwiami jeszcze raz!

To ja trzasnęłam, ale chyba z 10 razy, za 10 musiała się rozlecieć.

W ostatnim czasie, chyba miesiąc temu też roztłukłam jeden telefon o chodnik.  Wtedy mój chłopak mnie wkurzył. Siedzieliśmy na ławeczce, i nagle tym telefonem w chodnik. Oczywiście cały ekran popękał, telefon do wyrzucenia.

Mam nieprzemożoną potrzebę rzucania rzeczami w gniewie po prostu. 

Niemniej potrafię się opanować, pamiętam jeden wieczór, kiedy odebrałam telefon, gdzie kobieta pytała mnie, jak rozmieszczone będą stoły na imprezie. Jakby udzielanie takich informacji  należało w ogóle do moich obowiązków, a nie menadżera. Zresztą nawet wtedy jeszcze nie było ustalone, ale ona MUSI wiedzieć teraz.

Jak mi wtedy nawciskała, że jestem niekompetentna. Cholerna zdzira, niestety musiałam zachować spokój i cały czas milutki głosik. Zresztą klienci się tacy trafiali przynajmniej raz dziennie. 

 

 

Ostatnio się obawiam, że rozwalę mojego laptopa.

Jak przy licencjackiej coś mi tam nie wchodziło przy robieniu marginesów i tych innych formalnych rzeczy.

Najpierw się wyżyłam na samej klawiaturze, trochę poprzeklinałam. Poszłam po melisę.

Potem się rozpłakałam. Potem stwierdziłam, że z racji formalnych wymogów nie napiszę pracy.  I chyba komuś oddałam, żeby mi to ogarnął, koledze, Ale laptop i tak ucierpiał na tym niezwykle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Cuba Libre napisał:

Najpierw się wyżyłam na samej klawiaturze, trochę poprzeklinałam. Poszłam po melisę.

 Potem się rozpłakałam. Potem stwierdziłam, że z racji formalnych wymogów nie napiszę pracy.  I chyba komuś oddałam, żeby mi to ogarnął, koledze, Ale laptop i tak ucierpiał na tym niezwykle.

Ty chyba pisałaś gdzieś, że planujesz kilkoro dzieci.

To chyba jedyna metoda żeby oduczyć się rzucania tym, co nas wkurza ;)  

 

Kiedy czytam takie posty, jedyna myśl; "Od morowego powietrza, głodu, zarazy i takich dziewczynek..."

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cuba Libre Brzmi to trochę jakbyś do wszystkiego podchodziła zbyt ambicjonalnie. Była niecierpliwa i bardzo wymagająca.

Zastanów się głęboko nad źródłem Twojego stresu jeśli chcesz to zmienić naprawdę. 

6 godzin temu, Cuba Libre napisał:

Bardzo dużo wtedy wybiłam szyb, rodzice wymieniali mi w pokoju cztery razy. 

Że też pozwalali na takie zachowanie...Jak się czułaś w momencie gdy byli zmuszeni wymienić po raz kolejny szybę?

 

Byłaś z tym u psychologa kiedykolwiek? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hippie napisał:

Brzmi to trochę jakbyś do wszystkiego podchodziła zbyt ambicjonalnie. 

Brzmi, jak rozpaczliwy krzyk rozpuszczonej jedynaczki o skłonnościach narcystycznych, ktorej rodzice swoją ciągłą nieobecność wynagradzali prezentami i pobłażliwością.

 

Takie dziecko w ten sposób prosi by mu poświecić czas, przytulić.

 

@Cuba Libre

Nie oceniam Ciebie, piszę o wrażeniu jakie wywołują Twoje posty.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odczuwam gniewu przy porażkach. Moje początki w zawodzie to była jedna wielka porażka, miałem ochotę się rozpłakać i rzucić robotę i nie wracać do niej. Miałem chwilę zwątpienia, że coś co myślałem że będzie mi dane robić, jednak tym nie jest. Gniewu nie czułem, jedynie chwilowy smutek, rozgoryczenie - teraz czuje dumę, bo jestem rok w zawodzie a umiejętności mega się polepszyły, zostałem rzucony na głęboką wodę i poradziłem sobie.

 

Gniew zdarza mi się czuć, jednak sporadycznie. Obserwuje siebie wtedy i widzę jak wyssysa ze mnie energię i czuję się znacznie gorzej dlatego panuje nad tym - tłumacze sobie, że ów sytuacja nie wymaga ode mnie bym czuł gniew.

 

Ostatni raz kiedy nie panowałem nad emocjami, to było 2lata temu jak odeszła bardzo mi bliska partnerka ode mnie. Początkowe fazy które były najgorsze rozładowywałem krzykiem, boksowaniem na worku czy sprintem do utraty tchu. Było lepiej jednak i tak czułem zbyt duże emocje i zmieniłem miejsce zamieszkania - pomogło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Hippie napisał:

Że też pozwalali na takie zachowanie...

Musieli. Kilka razy uciekłam z domu, żeby ich tylko nastraszyć. W rzeczywistości byłam u moich dziadków. Więc tolerowali.

Ale regularnie chodziłam też na terapię.

2 godziny temu, Yolo napisał:

rozpuszczonej jedynaczki

Paradoksalnie to mój starszy brat prowokował mnie do takich czynów.

Ale mam też młodszego braciszka.  To tak apropos dzieci.

Nigdy mnie nie sprowokował do rzucania jakimiś przedmiotami. 

 

2 godziny temu, Yolo napisał:

woją ciągłą nieobecność wynagradzali prezentami i pobłażliwością.

Pieniędzmi zasadniczo, co im zdarza się do dziś.

Kiedy do nich dzwoniłam jakieś dwa lata temu, kiedy rzeczywiście miałam jeszcze jakieś tam problemy duchowe, to usłyszałam na końcu, oczywiście emocjonalnie próbowali mnie wesprzeć, ale usłyszałam, że mi pieniądze już wysłali, kiedy mama mnie pocieszała, tato w popłochu robił przelew. Choć ani razu nie wspomniałam o pieniądzach. 

A rodzice zawsze mnie przytulali, to znaczy ja się pakuję do nich, do łóżka, kiedy jest mi smutno, więc w sumie to sama się przyklejałam do nich, jeszcze kiedy z nimi mieszkałam.

A potem wiadomo - nadszedł wielki czas mężczyzn, więc do nich zaczęłam się przymilać. I to obecnie mój chłopak zaspokaja moje potrzeby bliskości. ?

 

 

 

 

I tak obecnie panuję nad sobą, szczególnie w pracy. Kiedy miałam jeden bardzo fatalny dzień z  racji tego, że postanowiłam się zwolnić, bo mnie męczyła atmosfera. Wszystko znosiłam, choć jak już stamtąd wyszłam, a przez całe 12 godzin musiałam być opanowana, to zadzwoniłam do mojego chłopaka i chyba przez dwie godziny mu płakałam do słuchawki.  Jak on mnie wtedy pocieszał, że po 3 był już u mnie w mieszkaniu.  ?Wtedy wracałam taksówką, nawet taksówkarzowi zrobiło się żal, że nie chciał pieniędzy za kurs, zwłaszcza, że zapłakana nie mogłam odnaleźć mojej karty. 

Natomiast ostatnio, kiedy nie chciał przyjechać, a prosiłam go o to, gdyż miałam na niego niepohamowaną ochotę i obudziłam gdzieś o 23, wiedziałam, że wcześniej idzie, to odebrał, powiedział mi coś w stylu, że nie interesuje go, że mam obecnie chcice, potem, że go nie szanuję.  Wtedy mu rozpoczęłam pochlipywać do słuchawki, że tak mi jego akurat brak.

Jak mi wtedy rzucił słuchawką, to myślałam, że zwariuję z gniewu i nigdy się do niego nie odezwę. A nazajutrz musiałam go jeszcze jak się okazało przepraszać.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny idealny przykład tego, jak rodzice spierdolili wychowanie, a w konsekwencji jednego obecnie funkcjonującego pod przykrywką dorosłego członka społeczeństwa. 

Nihil novi sub sole. Wszystko zależy od otoczenia - przy właściwym jego zachowaniu nawet by jej do głowy nie przyszło robić takie sceny, a każdy (o czym już kiedyś pisałem) mający w sobie odrobinę godności facet w najlepszym przypadku wysłał na terapię, a potem gdy nie byłoby rezultatów pożegnał, w najgorszym od razu pożegnał. Tak to jest, jak się kogoś trzyma pod kloszem i nad nim spuszcza całe dzieciństwo.

 

Pouczające.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Yolo napisał:

Brzmi, jak rozpaczliwy krzyk rozpuszczonej jedynaczki o skłonnościach narcystycznych, ktorej rodzice swoją ciągłą nieobecność wynagradzali prezentami i pobłażliwością.

 

No to swoją drogą... Odkąd czytam posty tej Pani to cały czas mi się to narzuca. Uznałam to za oczywiste więc przemilczałam. 

 

Znam parę podobnych przypadków. Raczej mnie te osoby odpychają od siebie swoim zarozumialstwem i wyższością. Perfekcjonizm w każdym calu... przy tym gardzenie wszystkim co niedoskonałe. Ludźmi też. Nie moja bajka. 

Wiadomo, @Cuba Libre Nie znam Cię osobiście, ale czytając Twoje posty, bardzo mi przypominasz wszystkie te osoby, które miałam okazję poznać i  mają podobny styl bycia. 

Trochę przykre z mojej perspektywy patrzeć na to, jak takie osoby mocno przywiązują się do swojego ego i nie potrafią cieszyć się z byle bzdetów. Pogoń za czymś lepszym, doskonałym cały czas... to musi być męczące...

 

W ogóle sama mentalność, że tylko idealne, perfekcyjne rzeczy nadają życiu sens ... aż mnie ciarki przechodzą. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.