Skocz do zawartości

Czy bogaci rodzice to lepszy start dla dzieci?


ciekawyswiata

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj żyjemy w erze pościgu za sukcesem, ale jeżeli na przykład weźmiemy pod uwagę dwóch ludzi z różnych rodzin starających się wykonywac ten sam zawód( jeden z bogatej rodziny, drugi z średniej lub biednej), to widzimy, że prawdopodobnie ten pochodzący z bogatej rodziny może liczyc na lepszy start. Nie jest do końca odkrywcze, ale dzisiaj wszyscy mówią, że możesz wszystko, więc załóżmy taką sytuację: ktoś na przykład chcę zostac dajmy na to stolarzem czy dentystą. Jeżeli masz stolarza lub dentystę jako rodzica, to już masz łatwiej o trzy mile. Zaczynając od tego, że możesz po pierwsze podpatrywac rodzica w pracy i masz z tym de facto stycznośc od dziecka, po drugie możesz liczyc na wsparcie finansowe na początku działalności, na wsparcie finansowe już na sam start( kupno jakichś sprzętów specjalistycznych, itd). 

 

Ktoś z biednej rodziny nie może liczyc na wsparcie. Problemy już się robią na początku, bo trzeba na początek zainwestowac duże pieniądze, na początku działalności zazwyczaj nie idzie najlepiej, a wszystkie zusy i inne rachunki trzeba popłacic. Oczywiście wierzę w ciężką pracę nad sobą, są ludzie, którzy rzeczywiście w dramatycznych okolicznościach, nie mając praktycznie niczego, jakoś dochodzą do przyzwoitych zarobków, ale jednak łatwy start potrafi zaoszczędzic mnóstwo czasu i nerwów. Jasne- ktoś powie, że ci z bogatych rodzin, ze wsparciem nie mają takiej determinacji w pokonywaniu słabości, nie mają takiej ambicji i woli walki, a ci drudzy wręcz przeciwnie. Jest to prawda, ale też nie twierdźmy, że ci ludzie z dużym wsparciem są kompletnymi leserami, leniami i liczą na mannę z nieba. 

 

Do założenia tematu sprowokowało mnie zdanie, które często słyszę, że start nie ma znaczenia. Rzeczywiście podziwiam ludzi, którzy jakoś wyszli z nędzy na ludzi, często to ludzie o ogromnym charakterze, ale raczej zdanie, że start się nie liczy, też nie do końca oddaje istotę sprawy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że ma to ogromne znaczenie, często kluczowe. Na tej planecie sprawiedliwość to pojęcie fikcyjne podobnie jak "równy start". Matrixowy farmazon. Nie muszę tego chyba w żaden sposób argumentować.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że ma to duże znaczenie. Bardzo często bagaci/znani rodzice, to przepis na ustawione życie. Tylko co wtedy się dzieje z charakterem dzieciaka, który w życiu o nic się nie martwił i miał wszystko podstawione pod nos? Wszystko ma swoje plusy i minusy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Lethys said:

Tylko co wtedy się dzieje z charakterem dzieciaka, który w życiu o nic się nie martwił i miał wszystko podstawione pod nos? Wszystko ma swoje plusy i minusy.

Jesli dzieciak mial wszystko od malego podstawiane pod nos, to spodziewac sie mozna ze tak zostanie w doroslym wieku (czyli jak nie podsuniesz pod nos to sam sie nie wysili).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A  tam panowie pierdolamento, jeśli przyjmiemy bogaci rodzice vs biegni rodzice i to jedyne co ich rózni poza tym wszystkie inne zmienne takie same, to bogaci rodzice jak nie są głupi mogą pomóc, ale muszą umieć nakierować.

Ja rozumiem, ze jest cos takiego jak poduszka bezpieczeństwa tzw"dupochron"  o którym nie mówią guru ekonomii i szybkiego bogacenia się i sytuacje gdzie "człowiek uczy się na błędach" czy "porazka jest matką sukcesu" odnosi się tylko ludzi bogatszych nei takich, którzy idą w bizness "all-in" czyt przeciętny polski chłopak z przeciętnej etatystycznej rodziny.

 

Jednak nie można tez zapomnieć o tym, że niesprzyjające warunki życiowe (nie mówię o skrajnie niesprzyjających) są dla pewnego typu ludzi bardzo mobilizujące i sprawiają, że w takim człowieku mają szanse wykształcić się cechy, jakie by się nie wykształciły, jak by miał "łatwy start". Wiele rzeczy siłą rzeczy przerobi. Jeśli chodzi o know how moze odstawać od kolegi z bogatej rodziny, który mógł popatrywać w domu jak wygląda zaradność, za to mindset moze mieć już o niebo lepszy od takiego gościa. Jeden tak, drugi słaby prędzej się załamie niż zahartuje, ale taki i z bogatymi rodzicami sukcesu w życiu by nie odniósł.

 

W mojej poprzedniej pracy pracował gość na naprawdę dobrym stanowisku, po znajomości, ojciec jego robił w instytucji może nie tlyko nadrzędnej co oczko "wyżej" tam syna z wiadomych względów nie mógł wkręcić żeby nie zarzucili kumoterstwa, to dał go nieco "niżej" syn do rany przyłóż spoko gość, ale taki przeciętniak jeśli chodzi o to czym się zajmuje i poziom asertywności. Lubiłem gościa bo wydawał się "swojski" do czasu jak usłyszałem od wielu niezależnych od siebie ludzi historię, że spoko stał się dopiero, jak mu w mordę wypomniano dlaczego tu jest i gdzie by był, gdyby stary mu roboty nie załatwił, bo na początku jego bytności w naszej instrukcji był podobno dość arogancki.

 

I to jest pewne clue, ludzie Janusze będą mieli ból dupska, że po znajomości przez rodziców masz łatwiej, chociaż jak by mogli swojego dzieciaka tez by ustawili, na takich ludzi się zlewa, ale jak wejdziesz do poważniejszego towarzystwa, gdzie są na prawdę fachowcy wtedy nie wprost, ale dadzą CI do zrozumienia, że jesteście w jednej grupie np zawodowej, ale na tym się wasze podobieństwa kończą, jeśli sukces wasz opierał się w głównej mierze na pomocy rodziców.

Edytowane przez WąsatySamiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak jest. Może nie zawsze, bo znam osoby które wyszły z mega biedy i im się mega dobrze układa. Miały jednak sporo szczęścia na początku swojego życia, oraz ich praca. Jednak to wyjątki.

 

Zdecydowanie dla dziecka jest lepiej, że wychodzi z rodziny gdzie są pieniądze, niż z patologi. Bo powiedzmy sobie szczerze, wtedy lepsze wykształcenie ( tu nie zawsze, bo często to leniwa młodzież ze smartfonem w ręku, której nie chcę się uczyć, której wystarczy wujek google i ciocia wikipedia) , dwa większe znajomości i trzy lepsze perspektywy. Druga sprawa co taki dzieciak zrobi ze swoim życiem, bo pieniądze deprawują i takie dzieciaki potem nie są przystosowane do życia. Jak pojawia się duży problem, którego nie da się załatwić pieniędzmi to dla nich bezradność i rozłożenie rąk.

 

Bardziej ważne jest czy rodzice, nauczą ich tej zaradności i będą przekazywać jakiś wartości, a nie tylko przelewać kasę na konto.

Edytowane przez ozor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to oczywiste. Podam jeden przykład. Znajomej równolatce rodzice kupili mieszkanie! kiedy zaczęła studiować w Warszawie. Mieszkanie warte obecnie jakieś pół miliona, bo niezła lokalizacja. Na koniec studiów kupili jej samochód. Ma w miarę dobrą pracę więc może oszczędzać. Ja wciąż nie mam swojego mieszkania, a inni znajomi, którzy nie mieli bogatych rodziców będą spłacać swoje do końca życia. Efekt jest taki, że laska jeździ po całym świecie, rozbija się po knajpach bo ją na to stać, zaś z wykształcenia jest socjolożką i zarabia w Wawie jakieś 6000 na rękę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że w bogatej rodzinie łatwiej.

Już wyżej pisali.

Rodzice kupują mieszkanie i samochód.

Więc masz całą wypłatę na swoje sprawy.

Dajmy na to zarabiasz 6000 zł netto.

Nie masz kredytu na mieszkanie ok 1500 zł + kredyt za samochód powiedzmy ok 1000 zł.

2500 zł miesięcznie zostaje Ci w kieszeni.

@ozor  "Jak pojawia się duży problem, którego nie da się załatwić pieniędzmi to dla nich bezradność i rozłożenie rąk."

Co to za pierdolenie. Ile razy można takie głupoty czytać i słuchać?
A w biednej rodzinie to każdy facet i dziewczyna zdolna bestia. Umie sobie poradzić w życiu.
Taka definicja zaradności.
Biedak sobie poradzi bo miał przejebane całe życie a bogaty miał wszystko podstawiane pod nos.


Problem polega na tym, że ten bogaty zostawia takie problemy proste dla prostych ludzi z nizin społecznych.
Bogaty ma większy problem bo jest ukierunkowany na ZARABIANIE większego hajsu a nie wygrzebywanie się w gówna.

Co to wogóle za jakieś januszowe myślenie. 

@baron Ungern von Sternberg "nie wyleczysz swojego dziecka z nałogu narkotykowego, za żadne pieniądze, jeśli choć trochę samo nie będzie chciało sobie pomóc."

 

:D a u biedaków to wszyscy abstynenci i narkotyków tam nie uświadczysz.

Od razu widać nasze narodowe kompleksy.

Bogaty to cymbał. Taki lewus. Nie potrafi przykręcić śruby. A ja zapierdalam na budowie i umiem wszytsko. Nie to co ten bogaty lewus jeden. Patrz Grażyna on nie umie wymienić śrubunka w kranie haha a ja całe życie to robiem i mam fach w ręcach. 

Edytowane przez Łapinski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kleofas, bardzo podobna sytuacja u mnie. Znajoma wyjechała na studia do Wawy, na start mieszkanie kupione w samym sercu miasta. Starszy wysyłają $, a ona ani nie pracuje, ani nic, na studiach się zjawi 2, max 3 razy w tygodniu, a w wolnym czasie lata po świecie, chodzi do najmodniejszych knajp, zabawia się z obcokrajowcami - nie mówiąc nic absolutnie rodzicom na co idą ich pieniądze, a na koniec miesiąca - "Tato daj, bo nie ma na jedzenie".

 

 Można Panowie? ;)

 

 @Łapinski, dobrze prawisz, w młodym wieku mieszkanie, samochód, 6.000 na rękę. Pożyje człowiek.

Edytowane przez Lethys
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mądrze wydawane pieniądze na dziecko to oczywisty atut. Ale podanie wszystkiego na tacy skutkuje w przyszłości poważnym niedorozwojem i nieogarem życiowym, a rodzice żyć wiecznie nie będą. 

 

Pomijam fakt, że to często nie są posiadacze fortun, więc jak umrą to nie czeka gigantyczny spadek. Po prostu dużo wydają na dziecko, aczkolwiek bezrozumnie kompletnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając kasę start jest bez porównania  lepszy. Dzieci wychowywane w nędzy mogą mieć zachwiany system wartości tu nie ma co porównywać. Nie mieszajmy w to charakterów. Bo tu widzę komentarze, że ten z bogatej rodziny od razu musi być zepsuty to bzdura. Przykład: dzieciak wychowujący się w patologi / biedzie może przez to dostać kopa i wyjść na prostą natomiast inny pójdzie w ślady rodziców. 

 

Kasa bardzo dużo pomaga przykład z tym mieszkaniem świetny. Laska ma mieszkanie/ samochód bez kredytów to jest życie jak w Madrycie. Ten co nie ma często żyje z pętla kredytu 30 lat. Start z kasą jest dużo łatwiejszy a jak dzieciak/ potem osoba dorosła nie potrafi tego wykorzystać to jest idiotą a na to lekarstwa nie ma. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Kimas87 napisał:

Nie mieszajmy w to charakterów. Bo tu widzę komentarze, że ten z bogatej rodziny od razu musi być zepsuty to bzdura. Przykład: dzieciak wychowujący się w patologi / biedzie może przez to dostać kopa i wyjść na prostą natomiast inny pójdzie w ślady rodziców. 

Dokładnie tak.

To takie samo przekonanie, że bogaty to złodziej :D a dzieciaki bogatych to debile.

Kto tak argumentuje i skraca myślenie? 

SEBIXY I KARYNY!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podajmy jeszcze definicję "bogaty". Dla mnie bogaty nie jest kimś, kto pochodzi z rodziny w której ojciec z matką zarabiają po 10tys na łebka. Co możesz zrobić z 20tys pln? To raptem 5tys EUR miesięcznie. Za te pieniądze nie poszalejesz na zachodzie. Nie zapewnisz dzieciakom wielkiego startu (jeśli patrzymy na standardy zachodnie).

 

Bogaty to ktoś, kto odziedziczy majątek rzędu 25.000.000PLN i więcej (znam takie trzy przypadki). Dzieciaki studiowały na najlepszych uczelniach w Europie i USA. Jeden zaraz po studiach podjął pracę w banku inwestycyjnym w NY. Pieniądze sprawiły, że wszyscy znali po 2-3 języki obce, byli "obywatelami świata" (podróże na wysokim poziomie, z poznawaniem tego co najlepsze ma do zaoferowania inna kultura, znajomości na swoim poziomie itp). 

 

Januszostwem jest zarabianie kilkunastu tysięcy na miesiąc, chata na kredyt, auto na kredyt, wczasy last minute, praca dla kogoś po 12 godzin dziennie i poczucie że jest się "panem wszechświata" bo stać na trampki dla dzieciaka za 500zł.

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak najbardziej kasiasta rodzina ma znaczenie.

Jeśli ktoś nie jest typowym próżniakiem to potrafi to wykorzystać.

 

Chodzi mi głównie o wspomnianą już wyżej "poduszkę bezpieczeństwa".

Ktoś kto wie, że w razie niepowodzenia zawsze może wrócić na łono rodziny, ma łatwiej.

Częściej podejmuje ryzykowne i odważne decyzje. Nie boi się próbować nowych rzeczy. Przenosi się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu lepszych okazji.

Ponosi wiele porażek, ale każda go czegoś uczy i za którymś razem w końcu się uda.

 

Osoba bez takiego wsparcia niestety boi się zaryzykować, bo może stracić to na co już tak ciężko pracowała.

 

Edytowane przez Pozytywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

Januszostwem jest zarabianie kilkunastu tysięcy na miesiąc, chata na kredyt, auto na kredyt, wczasy last minute, praca dla kogoś po 12 godzin dziennie i poczucie że jest się "panem wszechświata" bo stać na trampki dla dzieciaka za 500zł.

Januszostwem jest kupowanie telefonu komórkowego za 5000 zł zarabiając 3000 zł netto.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

Podajmy jeszcze definicję "bogaty". Dla mnie bogaty nie jest kimś, kto pochodzi z rodziny w której ojciec z matką zarabiają po 15tys na łebka. Bogaty to ktoś, kto odziedziczy majątek rzędu 25.000.000 i więcej (znam takie trzy przypadki). Dzieciaki studiowały na najlepszych uczelniach w Europie i USA. Jeden zaraz po studiach podjął pracę w banku inwestycyjnym w NY. Pieniądze sprawiły, że wszyscy znali po 2-3 języki obce, byli "obywatelami świata" (podróże na wysokim poziomie, z poznawaniem tego co najlepsze ma do zaoferowania inna kultura, znajomości na swoim poziomie itp). 

 

Januszostwem jest zarabianie kilkunastu tysięcy na miesiąc, chata na kredyt, auto na kredyt, wczasy last minute, praca dla kogoś po 12 godzin dziennie i poczucie że jest się "panem wszechświata" bo stać na trampki dla dzieciaka za 500zł.

Bycie bogatym można zdefiniować odcięciem się od problemów z jakimi boryka się klasa średnia, tj. to co wymieniłeś - mieszkanie, samochód na kredyt, wycieczki zorganizowane itd. 

 

Wg jednej z firm z Wielkiej Czwórki próg w Polsce zaczynał się bodajże od 50 000 zł mies. 

Edytowane przez TomZy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

Januszostwem jest zarabianie kilkunastu tysięcy na miesiąc,

 

To 90% Polaków to Janusze tu Cię poniosło trochę kolego poza tym co to za porównania 20 tyś = 5 tyś Euro a co kogo euro obchodzi jak żyje w Polsce. Ja też mogę napisać 20 tyś zł na Ukrainie jesteś królem i Panem. Januszostwo to dla mnie bardziej zachowanie a jeżeli zarobki. 

 

Kolega Łapiński trafia w sedno wydawanie więcej niż się zarabia to jest dopiero sztuka. To samo z samochodami na pokaz a potem tankowanie tylko aby dojechać z miejsca A do B, bo kasy brak ale ważne, że sąsiada h.. strzela jak cztery pierścienie przed blokiem. Dla mnie to jest Januszostwo. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 Przysłowiowym Januszem możesz być zarabiając 1000 na miesiąc ale także zarabiając 10.000 miesięcznie lub więcej. W takiej Kambodży, Liberii, Sudanie lub Afganistanie możesz być królem i panem za jedyne 1000 USD miesięcznie.

 

Kupno mieszkania i samochodu dzieciakowi nie da mu lepszego startu. To że zostanie mu parę groszy więcej (w porównaniu z tymi którzy takiej wyprawki nie dostaną) w dłuższej perspektywie zostanie zniwelowane i nie przyczyni się do lepszych osiągnięć życiowych. Ergo: tacy rodzice nie mogą być nazwani bogatymi w myśl mojej definicji.

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.