Skocz do zawartości

Estonia - wzór dla krajów Europy wschodniej i Polski.


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

Zapraszam do dyskusji. 

Zacytuję tutaj estońskiego polityka i publicystę, Marta Laar'a, który napisał całkiem obiektywny tekst o przemianach gospodarczych w jego kraju. Tekst długi, ale naprawdę warty lektury i analizy.

6wsaAnk.png

 

Laar_Estonski_cud_gospodarczy_wykres_1-e

 

Quote

Estonia jest małym krajem położonym w Europie Północnej nad Morzem Bałtyckim, w miejscu gdzie krzyżują się Zachód i Wschód, Północ i Południe. Samuel Huntington twierdzi, że granica Estonii jest granicą cywilizacji zachodniej  — obszarem, na którym ścierają się cywilizacje. To sprawiło, że Estonia stała się interesującym miejscem dla historyków, ale problematycznym dla żyjących tam ludzi.

 

W 1918 r. Estonia ogłosiła swoją niepodległość, o którą musiała walczyć przez wiele lat. Od 1940 r. była okupowana przez Związek Radziecki. Podczas wojny próbowaliśmy odeprzeć komunistyczny terror, ale zostaliśmy pokonani. W rezultacie okupacji Estonia straciła blisko 20 procent populacji.

Mimo to nigdy się nie poddaliśmy. Kiedy w latach 80. dostaliśmy kolejną szansę, wykorzystaliśmy ją. Estonia stała się jednym z pierwszych państw, które wyłamały się z bloku radzieckiego. Ostatecznie w 1991 r., po 50 latach okupacji, Estonia odzyskała wolność.

 

Mieliśmy wolność, ale niewiele poza tym. W czasie trwania reżimu komunistycznego Estonia została wyniszczona. W 1939 r. jakość życia w Estonii była mniej więcej taka sama jak w sąsiadującej z nią Finlandii. Wtedy Estonia straciła swoją niezależność, a Finlandii, pomimo utraty terytorium i ludności, udało się ją utrzymać. Różnice w rozwoju Finlandii i Estonii wynikały z panujących w nich systemów politycznych. Ludzie uczyli się i ciężko pracowali na obu brzegach Zatoki Fińskiej, ale tylko Finowie wydawali się dobrze prosperować. Po tym wyrównanym starcie, do 1987 r. fiński produkt krajowy brutto (PKB) wynosił 14 370 USD na mieszkańca, podczas gdy — przy optymistycznych obliczeniach — estońskie PKB wynosiło tylko 2 000 USD na głowę .

 

W tym czasie nawet przeciwnikom komunizmu często nie udawało się dostrzec prawdziwych problemów gospodarczych, wynikających z socjalistycznego sposobu myślenia. Społeczeństwo żyło nadzieją, że odsunięcie komunistów od władzy i liberalizacja gospodarki wystarczą Estonii do szybkiego osiągnięcia tego samego standardu życia, jaki panował w zachodniej Europie. Nikt nie rozumiał, jak bardzo zapóźniona i zacofana była komunistyczna gospodarka. W rezultacie powrót do wolnego świata był trudniejszy i bardziej bolesny, niż ktokolwiek mógł przewidzieć.

 

Okno możliwości

 

Styczeń 1992 r. w Estonii był chłodny. Upadek komunizmu doprowadził do chaosu w państwie. Sklepy były zupełnie puste, a rosyjskie ruble nie miały żadnej wartości. Produkcja przemysłowa zmniejszyła się w 1992 r. o ponad 30 procent, czyli więcej niż podczas wielkiego kryzysu w latach 30. XX wieku. Płace realne zmniejszyły się o 45 procent, podczas gdy inflacja osiągnęła ogółem poziom wyższy niż 1000 procent, a ceny paliwa wzrosły o ponad 10 000 procent.

Żeby kupić jedzenie, ludzie musieli stać w kilkugodzinnych kolejkach. Chleb i produkty mleczne były racjonowane. Z powodu braku gazu do ogrzewania, rząd planował ewakuację większości stolicy — Tallina — na wieś. Jedyną „instytucją” w Estonii, która wydawała się działać, był rynek nieformalny.

 

Estonia była w pełni zależna od Rosji, z którą związane było aż 92 procent jej handlu międzynarodowego. Estonia nie miała zbyt wiele do zaoferowania rynkom światowym. Radziecka gospodarka nakazowo-rozdzielcza zniszczyła estońskie środowisko naturalne, a infrastruktura była w fatalnym stanie. Dla większości zagranicznych ekspertów Estonia była tylko jedną z „byłych republik radzieckich”, z niewielkimi nadziejami na nadejście lepszych czasów.

 

Sami Estończycy także nie wierzyli w swoją przyszłość. Świadomość przepaści pomiędzy estońską rzeczywistością a oczekiwaniami obywateli pozwoliła im zrozumieć, że małe kroki są niewystarczające. Estonia była zmuszona do powzięcia zdecydowanych i ryzykownych kroków. Wtedy nie mogliśmy sobie pozwolić na przegraną. Nie było czasu do stracenia! Szybkie działanie było podstawą do gruntownego zreformowania kraju. Było także głównym powodem, dla którego we wrześniu 1992 r., w pierwszych demokratycznych wyborach od czasu II Wojny Światowej, Estończycy wybrali tych, którzy oferowali najbardziej stanowcze zerwanie z radziecką przeszłością i radykalny program reform.

Wizjonerskie rządy nie mają wiele czasu na wykonanie niezbędnych kroków. Wiara jaką ludzie pokładają w polityków jest ograniczona, tak samo jak niewygody, które są gotowi znieść.

Wykroczenie poza te granice może wywołać gwałtowną reakcję przeciwko reformatorom i ich projektom. Leszek Balcerowicz, jeden z twórców polskich reform gospodarczych, podkreślił znaczenie „nadzwyczajnej polityki”, która głosi, że radykalny program gospodarczy, rozpoczęty najszybciej jak to możliwe po przełomie, ma o wiele większe szanse na akceptację, niż później wprowadzony radykalny program reform czy nieradykalna alternatywa, wprowadzająca trudne zmiany stopniowo. Przytaczając jego słowa, „Gorzkie lekarstwo łatwiej przyjąć w jednej dawce, niż w całej ich serii”.

 

Teoria Balcerowicza opiera się na założeniu, że wyzwolenie spod obcej dominacji wywołuje w państwie wyjątkowy stan ducha i towarzyszące mu odpowiednie możliwości polityczne. Rząd ma wtedy możliwość podejmowania decyzji, które nie mogłyby zostać podjęte w normalnych warunkach politycznych i gospodarczych.

W takim rozumieniu kryzys nie jest problemem, lecz możliwością. Nawet krótka analiza doświadczeń Europy Środkowo-Wschodniej pokazuje brak związku pomiędzy poziomem niezadowolenia społecznego (np. demonstracje i strajki), a typem realizowanego programu gospodarczego. W zasadzie odkładanie koniecznych decyzji może spowodować poważny opór, którego można byłoby uniknąć dzięki podejmowaniu decyzji we właściwym czasie. W przypadku wprowadzania reform wyczucie czasu ma ogromne znaczenie.

Dobre decyzje podjęte we właściwym czasie mogą zapewnić państwu przewagę i zagwarantować większą satysfakcję elektoratu, dzięki szybszemu rozwojowi. Odpowiednie decyzje podjęte zbyt późno są zazwyczaj nadal dobrymi decyzjami, ale ich rezultat nie zawsze jest tak zadowalający.

 

To okno możliwości nie trwa jednak długo. Otwiera drzwi do normalnej — dla stabilnych demokracji — polityki, składającej się z rywalizujących partii i grup interesu. Partie zawsze opracowują program i profil ideologiczny tak, aby zatroszczyć się o interesy swoich wyborców. Radykalne decyzje stają się trudniejsze do przeforsowania, a tempo reform naturalnie zwalnia.

Państwa przechodzące transformację, które nie wykorzystują okresu „nadzwyczajnej polityki” do wprowadzenia radykalnych programów gospodarczych, ciągle mierzą się z wyzwaniem przejścia do gospodarki rynkowej w znacznie trudniejszych warunkach gospodarczych. Tym, które przegapią tę możliwość, grozi ryzyko niestabilności makroekonomicznej, nadmiernych i chaotycznych regulacji oraz szeroko zakrojona korupcja.

 

Państwa, których partie rządzące zupełnie zawiodły, dostawały zazwyczaj drugą szansę. Jeśli jednak ją przegapiły, ponowne przekonanie do reform społeczeństwa, które poniosło już koszty nieudanych zmian nie uzyskując żadnych korzyści, staje się ekstremalnie trudne.

Jeśli ważne reformy muszą zostać przeprowadzone w stosunkowo niedługim czasie, to ich przygotowanie również jest krótkie. Prawa, które zostaną uchwalone, muszą więc być tak proste, jak to tylko możliwe, a środki do ich realizacji są niechybnie ograniczone. Limit ten skłania także do prostoty, co jest często powtarzanym przez Andersa Åslunda w jego badaniach nad gospodarką przejściową faktem.

 

Estonia starała się wyciągać wnioski ze wszystkich takich doświadczeń, a nasze własne reformy nauczyły nas dwóch rzeczy: po pierwsze — należy najpierw zająć się polityką, a dopiero potem reformami gospodarczymi; po drugie, zgodnie z dobrze znanym sloganem reklamowym: Just do it. Innymi słowy najważniejsza jest gotowość na przyjęcie reform i konsekwencja w ich przeprowadzaniu, mimo krótkoterminowych problemów, jakie wywołują.

Najpierw zmierzyliśmy się z polityką, ponieważ aby zainicjować i podtrzymać te radykalne reformy musieliśmy stworzyć prawomocny konsensus umożliwiający zmiany. Porozumienie jest możliwe do osiągnięcia tylko poprzez demokrację, wykorzystującą właściwe, odpowiedzialne struktury instytucjonalne, a także wolne i sprawiedliwe wybory. Aby odnieść sukces, konieczne było zupełne zerwanie z totalitarną przeszłością, ze strukturami i ludźmi, którzy je reprezentowali.

 

Pierwsze kroki: reforma walutowa i stabilizacja makroekonomiczna

 

Początek reform gospodarczych w Estonii był podobny do tych przeprowadzanych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (znanych także pod nazwą „gospodarka przejściowa”). Państwa Europy Centralnej mogły zacząć reformy wcześniej, w 1989/1990 r., natomiast w Estonii początek reform przypadł na lata 1991-1992. To opóźnienie pogrążyło estońską gospodarkę.

Pierwszą prawdziwą reformą w Estonii była reforma walutowa, przeprowadzona latem 1992 r. Wprowadzenie własnego pieniądza było dla Estonii poważnym wyzwaniem, które początkowo wydawało się być niemożliwe do spełnienia. Zwolennicy reformy walutowej sugerowali różne sposoby jej wprowadzenia, ale byli zgodni co do konieczności eliminacji wpływu inflacji zewschodu, zagwarantowania równowagi kursu walutowego opartego na podaży i popycie, oraz walki z kryzysem gotówkowym.

Estonia rozpoczęła reformę walutową w czerwcu 1992 r., kiedy jako pierwsze państwo byłego Związku Radzieckiego wprowadziła swoją własną walutę. Dzięki wykorzystaniu systemu izby walutowej estońską koronę można było wymieniać od pierwszego dnia po jej wprowadzeniu. Osiągnięto to za pomocą ustalenia sztywnego kursu walutowego pomiędzy estońską koroną, a niemiecką marką. Ustalenie sztywnego kursu z silną walutą zaprocentowało zdobyciem zaufania inwestorów. Jednak żeby czerpać korzyści z izby walutowej, Estonia musiała zrównoważyć budżet. Jako polityczny slogan „zrównoważenie budżetu” było dosyć popularne, jednak w praktyce było inaczej.

 

Gdy w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej zapoczątkowana „terapia szokowa” uwolniła ceny, Estonia w 1992 r. zrównoważyła swój budżet. Nacisk położony na wyeliminowanie deficytu budżetowego był jednak nie tylko mocno zakorzeniony w myśli ekonomicznej, lecz także był właściwie jedynym wyjściem z beznadziejnej sytuacji. Ówczesny rozwój wydarzeń w innych krajach pokazał, że reforma walutowa nie może się udać, jeśli budżet nie jest ściśle kontrolowany.

Kontrola budżetu stała się zadaniem nowego rządu wybranego we wrześniu 1992 r. Rząd kierowany przez Związek Ojczyźniany był zbudowany z grup i partii, które stanowiły część ruchu oporu przeciwko okupacji radzieckiej, i odegrały przez to ważną rolę w zerwaniu z komunistyczną przeszłością. Członkowie rządu byli bardzo młodzi. Jako nowo wybrany premier Estonii miałem 32 lata, a wielu ministrów było młodszych ode mnie. Tak jak inni młodzi ludzie, nie wiedzieliśmy co jest możliwe, a co nie, więc dokonywaliśmy rzeczy niemożliwych.

Tworzenie rządowego planu działania rozpoczęto od zawarcia koalicji rządowej. Wprowadzenie radykalnego programu reform byłoby niemożliwe bez silnej i stabilnej większości w Riigikogu — estońskim parlamencie. Ilość posłów koalicji nie miała znaczenia, ponieważ rząd posiadał większość jednego głosu. Ważne było tylko to, czy koalicja będzie działać. Aby było to możliwe, wszyscy członkowie koalicji musieli znać swoje zadania, a także program rządu.

 

Aby to osiągnąć skupiliśmy się na porozumieniu koalicyjnym, które nie tylko określało podział tek ministerialnych pomiędzy posłów koalicji, ale także jasno przedstawiało rządowy plan działania. Każdy członek naszej koalicji podpisywał porozumienie, które było istotne dla uchwalenia reform gospodarczych w Estonii. Nawet kiedy decyzje rządowe były zaciekle atakowane przez opozycję, rząd posiadał niezbędną większość w Riigikogu, aby przeforsować ustawy.

Tworzenie tak wszechstronnego programu zajęło kilka tygodni. W Estonii zostało to dokonane za pomocą kilku zagranicznych think tanków: The Heritage Foundation, Międzynarodowego Instytutu Republikańskiego, Instytutu im. Adama Smitha oraz Timbro w Szwecji. Równie istotne były pierwsze estońskie think tanki, stworzone wcześniej przez partie, które właśnie doszły do władzy. Programy reform były prezentowane i omawiane na spotkaniach organizowanych właśnie przez te organizacje, w celu zapoznania ludzi z ich szczegółami. Bez think tanków szybkie i efektywne stworzenie rządowego planu działania byłoby prawdopodobnie niemożliwe.

 

Przygotowania dały nam możliwość szybkiego i zdecydowanego działania. Zrównoważenie budżetu wymagało radykalnych cięć wszystkich rodzajów dotacji oraz zredukowania rządu. Żadne z tych ograniczeń nie zyskało popularności — uchwaliliśmy je dzięki porozumieniu koalicyjnemu, którego najważniejszym celem było zrównoważenie budżetu.

Próbowaliśmy włączyć opozycję do dyskusji nad budżetem, ale tak jak w każdympaństwie demokratycznym, opozycja nie wyraziła chęci do współpracy i zamiast tego aktywnie zwalczała cięcia budżetowe, wykorzystując przeszkody parlamentarne i demonstracje uliczne. W tej sytuacji rząd potrzebował pewności, że cała większość zagłosuje i że nie zmarnuje czasu na zbyt wiele dyskusji (raz musieliśmy przewieźć posłankę prosto z porodówki do parlamentu, żeby mogła zagłosować w sprawie ważnego aktu prawnego).

Reformy muszą być uchwalane nie w małych kawałkach, a w możliwie największych częściach. Opór polityczny wobec małych i dużych reform jest taki sam. W ciągu paru miesięcy udało nam się uchwalić wiele ustaw i zrównoważyć budżet. Następnie wprowadziliśmy ustawę wymuszającą na rządzie przedstawianie parlamentowi planu tylko takiego budżetu, który będzie zrównoważony. Ten wymóg ułatwił rządowi zatwierdzenie kolejnych zrównoważonych budżetów, które stały się znakiem firmowym Estonii.

 

Estonia wyznaczyła sobie jako pierwszy cel osiągnięcie stabilności makroekonomicznej. Reforma walutowa, sztywny kurs, oraz zrównoważony budżet były nastawione na osiągnięcie tego celu. Rygorystyczne ograniczenia finansowe ułatwiły rządowi podjęcie decyzji, co dalej robić. Bez możliwości drukowania pieniędzy, oraz tworzenia ich w inny sposób, rząd mógł tylko zmniejszyć wydatki. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) zaoferował pożyczkę dla zrównoważenia budżetu, ale rząd zdecydował się budować przyszłość Estonii poprzez dążenie do radykalnych reform, a nie pożyczki.

 

Ich częścią były dotacje dla przedsiębiorstw państwowych, które zostały uznane za złą politykę i w rezultacie obcięte. Było to ważne dla rozwoju nowych, prywatnych przedsiębiorstw, ponieważ dotacje chronią przestarzałe struktury produkcji i hamują zmiany strukturalne w gospodarce. Obcięcie dotacji było prostym i jasnym przekazem dla radzieckiego przemysłowego dinozaura: zacznij pracować, lub zgiń. Jak pokazały późniejsze zmiany, większość postanowiła pracować.

Fakt, że byliśmy szczerzy wobec naszych partnerów i społeczeństwa w sprawie negocjacji porozumienia koalicyjnego był ważny. Powiedzieliśmy, że pierwsze lata reform będą bardzo trudne, więc członkowie parlamentu, którzy musieli głosować za takimi środkami, wiedzieli co może nastąpić. To podejście trzymało koalicję rządową razem, przynajmniej przez półtora roku.

Nasza koalicja rządowa rozumiała, że jedynym wyjściem było kontynuowanie drogi, którą obraliśmy. W przeciwnym razie społeczeństwo zniosłoby trudności, które towarzyszą stabilizacji gospodarki, ale nie zobaczyłoby w końcu żadnych widocznych rezultatów.

 

Estonia znalazła się w obliczu nieuniknionego spadku poziomu życia, produkcji przemysłowej i rolnej, a także obniżenia PKB. Każdy krok w kierunku poprawienia sytuacji wymagał zniesienia starej, nieefektywnej, sztucznie wspieranej działalności gospodarczej i wprowadzenia niewidzialnej ręki” gospodarki rynkowej.

W 1993 r., zaczęliśmy zauważać pierwsze prawdziwe rezultaty podjętych przez nas działań i zastosowanych środków. Sytuacja makroekonomiczna ustabilizowała się. Poziom inflacji zmniejszył się znacząco, z 1000 procent w 1992 r. do 89.8 procent w 1993 r., a następnie do 29 procent w 1995 r. Gospodarka została przekierowana ze Wschodu na Zachód i eksport zaczął szybko wzrastać. Dzięki temu otrzymaliśmy szansę przejścia do drugiego etapu reform i nakierowania Estonii na drogę prawdziwego, długoterminowego wzrostu.

 

Otwartość

 

Przejście z pierwszego do drugiego etapu reform było jednym z decydujących momentów dla całego procesu. W pierwszym etapie wiele zadań rządowych wynikało z trudnej sytuacji i były one stosunkowo proste. W drugim etapie zarówno wybór zadań, jak i ich konsekwencje, zwiększały się. W pierwszym etapie mała grupa mogła osiągnąć makroekonomiczną stabilizację dzięki odgórnej realizacji reform, ale sukces w drugim etapie wymagał zaangażowania o wiele większej grupy ludzi, którzy zajrzeliby do swojego serca i zmieniliby swoje postawy.

Stabilizacja makroekonomiczna była szokiem i otworzyła ludziom oczy. W drugim etapie konieczne było danie im nowej nadziei, perspektyw, oraz możliwości. Bez zdecydowanej zmiany postaw postkomunistyczna, kłopotliwa sytuacja mogła się stać pułapką, a społeczeństwo mogło nigdy nie ruszyć do przodu i nie być „normalnym” państwem prawa, z niezależnym rządem i wolnym rynkiem.

 

W sowieckim socjalizmie ludzie nie przywykli do samodzielnego myślenia, podejmowania inicjatywy czy ryzyka. Wielu ludzi musiało się otrząsnąć z iluzji wspólnej dla postkomunistycznych krajów, że ktoś, w jakiś sposób, rozwiąże za nich ich własne problemy. Ludzie potrzebowali impulsu, żeby zacząć działać, podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje. Rząd oświadczył, że może pomóc tylko tym, którzy są gotowi do zrobienia czegoś dla siebie. Zasada ta, pomimo braku popularności, pomogła zmienić postawę społeczeństwa.

By osiągnąć te cele, Estonia musiała dać społeczeństwu różne możliwości do prowadzenia działalności gospodarczej. Uważaliśmy, że stworzenie tych opcji wymaga otwarcia gospodarki na rynek światowy. Musieliśmy pobudzić konkurencję i przyciągnąć zagranicznych inwestorów. Wielu ludzi obawiało się takiej otwartości, więc rząd musiał wskazać im drogę.

 

Jako mała, otwarta gospodarka Estonia zawsze musiała polegać na handlu. Otwartość zapewnia płynne i szybkie przejście do gospodarki rynkowej. Umożliwia ustalenie racjonalnego zestawu procesów rynkowych dla alokacji zasobów oraz wprowadzenie konkurencji, pozwala państwom na wyspecjalizowanie się zgodnie z ich przewagą komparatywną, i daje możliwość żeby to rynek, a nie rząd, wybierał zwycięzców. Polityka otwartości prowadzi także do transparentnego środowiska z jasnymi, opartymi na rynku sygnałami dla producentów.

Jest to także korzystne dla rozwoju działań z zakresu podwykonawstwa, które wykorzystują nisko opłacanych specjalistów z kraju, który znajduje się w okresie przejściowym.

Estonia zredukowała taryfy handlowe, bariery pozataryfowe i zniosła wszystkie restrykcje eksportowe, tworząc tym samym z państwa strefę wolnego handlu. Jednym z powodów stworzenia wolnego rynku było odkrycie, że taryfy ochronne faworyzują głównie sektory związane z polityką, a nie te, które tego najbardziej potrzebują.

Otwarta polityka handlowa okazała się sukcesem — Estonia zwiększyła swoją konkurencyjność, odbudowała i rozwinęła się. Dzięki tej otwartości w Estonii pojawiło się wiele nowych firm, które otworzyły nowe fabryki nastawione na eksport. Oczywiście ta polityka wywołała sprzeciw, demonstracje i petycje o „ochronę strategicznych części gospodarki” czy „obronę lokalnych producentów”.

 

Nie poświęcaliśmy zbyt wiele uwagi tym protestom i wprowadzaliśmy reformy tak szybko, jak tylko mogliśmy. Kiedy zobaczyliśmy pierwsze rezultaty reform, wycofanie się z nich stało się o wiele trudniejsze. Otwartość nigdy nie będzie politycznie popularna, lecz nikt nie chce zmieniać tego, co działa. Dla gospodarki przejściowej, takiej jak estońska, przyciągnięcie zagranicznych inwestorów było lepszą alternatywą, niż pożyczanie od międzynarodowych instytucji — Banku Światowego czy MFW. Przyjęcie pomocy rozwojowej mogłoby stworzyć ryzyko względnego utrzymania się zacofania w naszym kraju. Pomoc rozwojowa może zawierać przestarzałą technologię i nieaktualne rady, które nie odpowiadają nowoczesnym państwom. Wykorzystując tę pomoc, państwa w okresie przejściowym tracą możliwość wykorzystania swojego zacofania jako koła napędowego swojego rozwoju. Mówiąc bez ogródek — nie chcemy pomocy, chcemy więcej handlu. Opozycja ostro krytykowała tę decyzję, lecz poświęciliśmy temu trochę uwagi, ponieważ została ona poparta przez większość parlamentarną. Społeczeństwo rozumie takie wybory dosyć dobrze wtedy, gdy położy się nacisk na dumę narodową.

 

Mimo że zainteresowanie zagranicznymi inwestycjami jest relatywnie podobne we wszystkich państwach z gospodarką przejściową, osiągnięte wyniki znacznie się różnią. Niektóre państwa próbują przyciągnąć zagranicznych inwestorów różnymi zachętami, takimi jak zwolnienia podatkowe, specjalne prawa i inne przywileje. Alternatywą jest stworzenie środowiska biznesowego, które sprzyja zarówno lokalnym, jak i zagranicznym inwestorom, bez rozróżniania ich.

Estonia wybrała tę drugą możliwość. Na początku przeprowadziliśmy wiele dyskusji na temat tego podejścia, ale dzięki zapisaniu go w porozumieniu koalicyjnym szybko się z tym uporaliśmy. Kiedy pojawiły się pozytywne rezultaty tej polityki, nikt już nie chciał jej zmieniać.

 

Przyjęcie ustawy o sprzedaży ziemi zagwarantowało, że zagraniczni inwestorzy mogli poczuć się bezpieczniej i pokazało, że ich prawa własności mogą być chronione. W tym samym czasie specjalne przywileje dla kilku zagranicznych inwestorów zostały zniesione, zachęcając innych do wszelkiego rodzaju inwestycji. Między 1993 a 1994 r. Estonia przeszła drogę od białej plamy na mapie zagranicznych inwestorów, do ich mekki. Systematyczna praca rządu, której celem było zbudowanie dobrej reputacji Estonii na świecie, pomogła także w rozwoju inwestycji zagranicznych.

 

W drugiej połowie lat 90. Estonia miała więcej inwestycji zagranicznych na mieszkańca niż jakiekolwiek inne państwo w Europie Środkowo-Wschodniej. Tak duży napływ inwestycji pozwolił na stworzenie nowych miejsc pracy, odnowienie starych fabryk i sprowadzenie nowych technologii. Sprawił, że Estonia stała się bardziej nowoczesna i konkurencyjna.

Jednak aby transformacja zakończyła się sukcesem, państwo musi otworzyć swój rynek nie tylko na świat, ale także na swoich obywateli. Trzeba wspierać demokrację i tworzenie społeczeństwa obywatelskiego. Ważnym krokiem w tej kwestii było wprowadzenie dialogu społecznego lub partnerstwa. W praktyce oznaczało to zainicjowanie trójstronnych negocjacji pomiędzy państwem, pracodawcami i pracownikami. Między 1992 r. a 1993 r. rząd wspierał transformację związków zawodowych typu radzieckiego w wolne związki zawodowe. To wytworzyło dialog pomiędzy rządem a związkami zawodowymi, który zażegnał wielkie protesty i demonstracje towarzyszące pierwszej, wymagającej i problematycznej, części reform.

W czasie trójstronnych negocjacji rząd wyjaśnił sytuację panującą w Estonii dwóm pozostałym stronom. Ważne było skoncentrowanie negocjacji na najtrudniejszych problemach i wypracowanie jasnych priorytetów. Na przykład kiedy zgodziliśmy się, że naszym wspólnym celem była walka z bezrobociem, wytłumaczenie jakie kroki musiały zostać podjęte, było o wiele łatwiejsze.

 

Związki zawodowe rozumiały, że prywatyzacja to jedyne wyjście, mimo że wiele osób straciłoby swoją pracę. Wypracowaliśmy kompromis ze związkami zawodowymi, które dostały możliwość złożenia do Agencji Prywatyzacyjnej swoich propozycji, dotyczących liczby gwarantowanych miejsc pracy, będących warunkiem dla porozumienia prywatyzacyjnego. Najważniejsze było wyjaśnienie związkom zawodowym, że naprawdę mają dostęp do rządu i do stworzenia regularnego dialogu pomiędzy rządem a związkami zawodowymi.

Te wszystkie kroki dały mocny impuls do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Estonii. Pomogły wprowadzić fundamentalne zmiany w mentalności i postawach. Społeczeństwo przyzwyczaiło się do wyrażania własnych opinii i aktywnego wpływania na decyzje. Rozumiało, że przyszłość zależy od działań ludzi. Ważne jest wspieranie rozwoju wolnych mediów, nawet jeśli często stają się krytyczne wobec rządowych reform. Wolność prasy jest podstawą współczesnego społeczeństwa, bez której nie może ono funkcjonować. Wprowadzenie demokracji na wszystkich poziomach społeczeństwa jest istotne dla przemian — tylko wtedy możemy być pewni, że ich rezultaty nigdy nie zostaną cofnięte.

 

Praworządność

 

Radykalne reformy gospodarcze nie mogą zostać wdrożone bez stworzenia odpowiednich praw regulujących gospodarkę. Mimo że zasady prawa były — i ciągle są — jednym z filarów współczesnej cywilizacji zachodniej, ich znaczenie nie zostało właściwie zrozumiane w kilku gospodarkach przejściowych. Niektórzy wierzą, że reformy mogły zostać wdrożone bez wsparcia ustaw, wykorzystując tylko rządowe dekrety, lub po prostu pozwalając na upadek przestarzałych struktur bez stworzenia nowego prawodawstwa i instytucji.

W niektórych krajach, które przechodzą transformację, politycy niestety uwierzyli, że wolny rynek magicznie wytworzy bogactwo, bez jasnych praw, czy rządu, który by je wprowadził. Politycy często nie przykładali wystarczającej uwagi do odbudowy i wzmocnieniu rządu.

Jednak dobre prawo to nie wszystko. Rozwijające się gospodarki muszą stworzyć skuteczne instytucje, które wdrożą je w życie. Stare systemy prawne umieszczają sędziów, prokuratorów, arbitrów, funkcjonariuszy publicznych i prywatnych prawników w roli głównych interpretatorów i egzekutorów prawa. Rozwijanie i zabezpieczanie wszystkich tych systemów jest bardzo ważne dla powodzenia reform, tak jak stworzenie skutecznej służby cywilnej.

 

Praworządność jest szczególnie ważna w zwalczaniu korupcji — jednej z najgorszych chorób gospodarek przejściowych. Korupcja kwitnie, kiedy urzędnicy publiczni i osoby prywatne, biorąc łapówki, mogą wiele zyskać, a mało stracić. Taka sytuacja ma miejsce w większości krajów z gospodarką przejściową. Niejasne lub mało przejrzyste zasady, skomplikowane regulacje i wszechobecne kontrole dają urzędnikom wyjątkową moc, wiele okazji do łapówkarstwa i wiele możliwości zawłaszczenia majątku publicznego.

Doświadczenia Estonii pokazują, że najbardziej efektywną metodą mierzenia się z korupcją i przestępczością zorganizowaną jest realizacja reform gospodarki rynkowej i rozwój społeczeństwa obywatelskiego, a także praworządności.

 

Wszystkie reformy, które zwiększają konkurencyjność gospodarki, zniechęcają do korupcji. Zmniejszenie kontroli nad handlem zagranicznym, usunięcie barier dla przemysłu prywatnego i prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych w sposób zapewniający konkurencję wspierają tę walkę. Jeśli zasady są transparentne i jasne, a państwo nie ma prawa do wpływania na przedsiębiorstwa, czy ograniczania eksportu i importu, nie istnieje możliwość dawania łapówek. Wyeliminowanie dotacji, „miękkich” pożyczek i wszystkich innych przywilejów usuwa inne źródła łapówkarstwa.

 

Estonia skutecznie zredukowała korupcję i przestępczość zorganizowaną stosując tego typu metody. Otwarcie gospodarki narodowej na konkurencję i wprowadzenie prawdziwych reform jest najlepszym sposobem, żeby uniknąć kapitalizmu kumoterskiego. Ważne jest poświęcenie uwagi i zasobów na reformę sądownictwa i policji, zmianę legislacji, oraz zbudowanie efektywnej i transparentnej administracji, mimo że te obszary w pierwszych latach mogą wydawać się mniej ważne. Dla Estonii były one priorytetowe na liście reform, dzięki czemu stała się najmniej skorumpowanym państwem spośród wszystkich przechodzących transformację, osiągając lepszy wynik w indeksie percepcji korupcji niż niektórzy wieloletni członkowie państw Unii Europejskiej.

 

Specjalną uwagę należy również poświęcić reformom bankowym. Banki są najważniejszą częścią gospodarki. Jeśli przestępczość zorganizowana przejmie nad nimi kontrolę, może szybko przejąć władzę w całym państwie. Pranie brudnych pieniędzy i wszystkie inne działania tego typu muszą być oddzielone od systemu bankowego tak szybko, jak to tylko możliwe. Rząd musi być bardzo czujny, ponieważ za brudnymi pieniędzmi zawsze podążają źli ludzie.

Estonia wyeliminowała wszystkie banki państwowe i stworzyła bardzo jasne wymagania dla banków prywatnych. Banki musiały konkurować ze sobą. Kiedy było to konieczne, pozwalaliśmy na ich bankructwo. W rezultacie tego podejścia Estonia posiadała najefektywniejszy system bankowy spośród krajów nadbałtyckich, i była mniej skorumpowana niż pozostałe nowe państwa członkowskie UE.

 

Reforma nieruchomości

 

Sednem gospodarczej przemiany jest przejście do własności prywatnej. Bez własności prywatnej przejście do gospodarki rynkowej jest skazane na niepowodzenie. Istnieje wiele sposobów, aby osiągnąć bezpieczną, wolną gospodarkę z mocnymi prawami własności: zwrócenie mienia pierwotnym właścicielom, prywatyzacja istniejących aktywów państwowych i ponowne pojawienie się prywatnych przedsiębiorstw. Pytanie, jakie powinni zadać sobie reformatorzy, to nie ile prywatyzować, ale jak i kiedy?

Prywatyzacja nigdy nie jest popularna, nie przynosi głosów. To oznacza, że prywatyzacja musi być przeprowadzona tak szybko, jak to tylko możliwe. Nie ma czasu na negocjacje z opozycją, która i tak będzie ją krytykować.

Reforma własności i prywatyzacja są szczególnie ważne dla wszystkich gospodarek przejściowych, ponieważ jasno określają prawo własności. Te dwie reformy są koniecznym warunkiem dla funkcjonowania rynku i jedynym sposobem na zmianę zachowania społeczeństwa i firm, a także zachęcenia ich do wprowadzania zmian strukturalnych. Sprowadzenie gospodarki na drogę zmian — a nie maksymalizacja dochodów — jest najważniejszym celem prywatyzacji.

 

Jednocześnie ważne jest wyraźne zagwarantowanie prawa własności, i stworzenie niezbędnych warunków prawnych oraz instytucji, które je wprowadzą. Prawo własności nie może pozostawiać miejsca na interpretację. Osiągnięcie tego celu nie jest jednak łatwe, ponieważ stosunki własności są zawsze najbardziej skomplikowaną częścią prawodawstwa. Sytuacja jest nawet trudniejsza, ponieważ takie ustawy muszą być wprowadzone szybko, żeby uniknąć wpływania starych stosunków własności na nowe.

W Estonii na początku 1992 r. wprowadziliśmy pierwszą ustawę dotyczącą własności, koncentrując się przede wszystkim na zwrocie skonfiskowanej lub upaństwowionej przez rząd komunistyczny własności jej prawowitym właścicielom. W przypadku gdy jej bezpośredni zwrot nie  był możliwy, właściciele otrzymali rekompensatę, lecz nie pieniężną, a w formie bonów prywatyzacyjnych. Bony upoważniały do kupna części udziałów prywatyzowanych przedsiębiorstw lub ziemi. Kiedy było już jasne, jaka część własności zostanie oddana prawowitym właścicielom, sprywatyzowano ich pozostałą część. Ziemia i mieszkania zostały sprywatyzowane z wykorzystaniem wcześniej otrzymanych bonów, by jak najwięcej ludzi stało się posiadaczami własności.

 

Był to skomplikowany proces. Partie lewicowe protestowały przeciwko takim środkom i organizowały wiece, ale mocno trzymaliśmy się naszych postanowień i przyspieszaliśmy proces. Kiedy tylko obywatele stali się właścicielami nieruchomości, proces mógł zostać cofnięty tylko brutalną siłą. Tak jak w przypadku wszystkich poprzednich zmian, czas odgrywał kluczową rolę dla reformy własności. Równocześnie konieczne było wprowadzenie ustawy, która gwarantowałaby prawdziwą ochronę praw własności — nie tylko w teorii, ale także w praktyce.

Większe obiekty zostały sprywatyzowane przez estońską Agencję Prywatyzacyjną (Treuhand), w ramach otwartych przetargów. W przeważającej liczbie przypadków większościowe udziały przedsiębiorstwa zostały sprzedane jednemu głównemu właścicielowi, a udziały mniejszościowe właścicielom bonów. To zagwarantowało przedsiębiorstwom udziały prawowitych właścicieli w prywatyzacji. Celem prywatyzacji było zapewnienie, na pewien czas, koniecznych inwestycji i minimalnej liczby pracowników w prywatyzowanych fabrykach, nie tylko dla zapewnienia dochodów rządowi. Ta polityka zaowocowała szybkim i bezproblemowym wprowadzeniem procesów prywatyzacyjnych. W ten sposób Estonia stała się krajem właścicieli nieruchomości .

 

Podatek liniowy

 

Żeby osiągnąć trwały przełom w rozwoju Estonii ważne było wykorzystanie zasobów ludzkich. Osiągnięcie tych celów wymagało zarówno stworzenia sprzyjającego środowiska gospodarczego dla prywatnych przedsiębiorstw, jak i zainspirowania ludzi do wzięcia odpowiedzialności za swoją przyszłość.

Drugi cel został osiągnięty w dużej mierze za pomocą terapii szokowej, natomiast wypracowanie pierwszego celu było o wiele bardziej skomplikowane. Częściowo osiągnięto go za pomocą przyjęcia ustawodawstwa opartego na liberalnych lub ograniczonych regulacjach gospodarki, pozbawiając w ten sposób biurokrację możliwości wpływu na tworzenia nowych przedsiębiorstw.

To jednak nie wystarczało. Kiedy obywatele, którzy otworzyli swój własny biznes zrozumieli, że system podatkowy karze za osiągnięcie sukcesu, ich entuzjazm do wytrwania i kreowania swojej przyszłości znacznie spadł. W związku z tym byli bardziej otwarci na przejście z tradycyjnego systemu podatkowego do nowego, radykalnego systemu.

Radykalne reformy podatkowe, jako część teoretycznej dyskusji, są dobrze przyjmowane, natomiast przy próbie wprowadzenia ich w życie stają się wysoce niepopularne. Wygrana w wyborach oparta na reformie podatkowej jest trudna, ale kiedy rząd osiągnie siłę i musi dać impuls gospodarce, obcięcie podatków jest dobrym pomysłem.

 

Ten krok wymaga wielkiej politycznej odwagi. Rząd, który obcina podatki lub wprowadza podatek liniowy, jest zawsze oskarżany o wspieranie bogatych, nawet jeśli prawie wszystkie reformy podatkowe odbijają się właśnie na nich, bo płacą większy podatek dochodowy niż dotychczas. Strach przed otrzymaniem łatki stronnika bogatych jest główną przyczyną wahania się rządów nad wprowadzeniem reform podatkowych, nawet kiedy wiedzą, że taka reforma jest konieczna. Boją się miażdżącej przegranej w następnych wyborach.

Podejmowanie właściwych decyzji i uchwalanie należytej polityki jest ważniejsze. Byłem pewny, że nie możemy karać ludzi, którzy są dobrzy w tym, co robią. Postępując odwrotnie zdecydowaliśmy, że damy im możliwość przejęcia kontroli nad ich przyszłością, i pozwolimy im pracować więcej. Ustaliliśmy, że cały system podatkowy powinien sprzyjać oszczędnościom i inwestycjom, a także zachęcać ludzi do generowania nowego bogactwa. System podatkowy w Estonii musiał być prosty, tani w użytkowaniu, przejrzysty i zrozumiały dla podatników. Podstawa opodatkowania powinna być tak obszerna jak to tylko możliwe, z minimalną ilością wyjątków. Powinna minimalizować możliwość unikania zobowiązań podatkowych, takich jak szara strefa. Stawki podatkowe musiały być niskie, musiały wspierać aktywność społeczeństwa i generować większy wzrost.

 

Najlepszym sposobem na osiągnięcie tych celów był liniowy podatek dochodowy, więc Estonia wprowadziła ten system 1 stycznia 1994 r.

System podatkowy stał się prostszy i łatwiejszy do zrozumienia zarówno dla podatników, jak i dla poborców podatkowych. Podatnicy mogli łatwo wypełnić swoje formularze podatkowe, oraz uniknąć zbyt skomplikowanych obliczeń i biurokracji. Poborcy podatkowi nie musieli wykonywać niepotrzebnej pracy i skupić się na tych, którzy w ogóle nie płacili podatków.

W rezultacie wprowadzenia uproszczeń administracja podatkowa zaczęła pracować bardziej efektywnie, a poziom prawidłowo wypełnionych formularzy podatkowych wzrósł. Szara strefa otrzymała cios, a dochody podatkowe państwa zaczęły szybko wzrastać .

 

Reforma podatku liniowego sprzyjała szybkiemu wzrostu aktywności gospodarczej. Estońskie społeczeństwo zobaczyło, że cięższa praca owocuje wyższymi zarobkami, a rząd nie „karze” ich za sukces poprzez nałożenie wyższych podatków.

Postawa społeczeństwa zmieniła się zaskakująco szybko — powstały setki tysięcy nowych małych i średnich przedsiębiorstw, restauracji, hoteli i sklepów. W 1992 r. w Estonii działało około 2 000 przedsiębiorstw. Do końca 1994 r. ta liczba zwiększyła się do 70 000. Estonia zmieniła się z kraju klasy robotniczej, na kraj przedsiębiorców. Zachęcenie społeczeństwa do przejęcia kontroli nad własną przyszłością pozwoliło uniknąć masowego bezrobocia. Nawet gdy w rok po wprowadzeniu reformy podatkowej rząd Partii Ojczyźnianej nie dostał votum, podatek liniowy pozostał utrzymany. Okazał się on takim sukcesem, że nikt tak na prawdę nie chciał go modyfikować. Od 1994 r. Estonia była świadkiem wszystkich możliwych koalicji rządowych, często między partiami, które wygrały wybory dzięki obietnicom zniesienia podatku liniowego. Jednak istnieje on nadal.

Doświadczenie Estonii z podatkiem liniowym było tak udane, że inne państwa — najpierw Litwa i Łotwa, a potem Rosja w 2001 r. — powieliły jej politykę. Ukraina i Gruzja również wprowadziły podatek liniowy. Słowacja uczyniła to w 2004 r., a Rumunia w 2005 r.

 

Podatek liniowy wszędzie doprowadził do wzrostu aktywności gospodarczej, stworzył nowe miejsca pracy i zmniejszył szarą strefę. Porównując tempo wzrostu gospodarczego w państwach Europy Środkowo-Wschodniej, w której obowiązuje podatek liniowy, do tempa wzrostu gospodarczego w tym samym regionie w państwach, w których obowiązuje progresywne opodatkowanie dochodu, widzimy, że państwa z podatkiem liniowym rozwijały się szybciej od średniej.

Porównując państwa Europy Środkowo-Wschodniej z podatkiem liniowym (Estonia, Litwa i Łotwa) z podobnymi państwami (Słowenia, Polska, Węgry, Słowacja i Czechy), widzimy, że państwa z podatkiem liniowym rozwijają się zdecydowanie szybciej zarówno w pierwszych latach po wprowadzeniu podatku, jak i w czasie minionych trzech lat.

 

W państwach „Starej Europy” z liniowym systemem podatkowym względna różnica dochodów (PKB na mieszkańca) zmniejszyła się o wiele szybciej niż w innych państwach. Dane Eurostatu pokazują, że PKB Estonii na mieszkańca wynosiło 34,8 procent europejskiej średniej w 1996 r. Na Węgrzech wynosiło 48,5 procent, a w Polsce 42,1. W 2007 r. PKB na mieszkańca wynosi w przybliżeniu 65 procent w Estonii, 64 procent na Węgrzech, a 52 procent w Polsce. Średnio państwa z podatkiem liniowym doganiały zachodnie kraje Unii Europejskiej w tempie 25 punktów procentowych, podczas gdy w państwach Europy Środkowo-Wschodniej wschodniej mających podatek progresywny, było to tylko 14 punktów procentowych.

Innymi wyraźnymi różnicami między państwami z podatkiem liniowym a państwami z podatkiem progresywnym są różnice w przychodzie i kondycji budżetu. Przeciwnicy często argumentują, że podatek liniowy jest społecznie niesprawiedliwy, ponieważ doprowadza do większych nierówności społecznych, niż progresywny system podatkowy.

To twierdzenie jest nieprawdziwe, ponieważ współczynnik Giniego[5] dotyczący rozkładu dochodów w społeczeństwie często spadał w państwach z podatkiem liniowym, i zazwyczaj jest w nich niższy, niż w państwach z podatkiem progresywnym .
 

W Estonii główny wzrost współczynnika Giniego miał miejsce w latach 1989-1993, a swój najwyższy poziom osiągnął on w 1995 r., gdy wynosił 0,398. W kolejnych latach nastąpiło jego stopniowe zmniejszanie.

Podatek liniowy zwiększył przychody budżetowe, zmniejszył rozwój szarej strefy i wspomógł wzrost aktywności gospodarczej. Coraz więcej państw wzoruje się na przykładzie Estonii, przybliżając Europę do prawdziwej rewolucji podatkowej.

 

Estoński cud

 

Radykalne reformy, które zaczęły się w 1992 r., zmieniły Estonię nie do poznania.

Czasami trudno sobie przypomnieć jak to państwo wyglądało w poprzednim systemie. Estonia stała się pierwszym byłym państwem komunistycznym, które osiągnęło status „wolnej” gospodarki w corocznym Wskaźniku Wolności Gospodarczej, publikowanym przez The Heritage Foundation i The Wall Street Journal. Nawet bardziej znaczące, niż status „wolnej gospodarki”, jest zdobycie miana jednej z najbardziej wolnych gospodarek na świecie, co pokazało 12 miejsce w rankingu Wskaźnika Wolności Gospodarczej w 2007 r.[6]

W rezultacie tych niesamowitych przemian, Estonia doświadczyła najszybszego wzrostu gospodarczego w Europie w ciągu kilku minionych lat. Od czasu rozpoczęcia estońskich reform, wzrost gospodarczy rósł średnio o 6 procent rocznie. Tempo wzrostu wyniosło blisko 11 procent w 2005 r. i prawie 12 procent w pierwszej połowie 2006 r. W rezultacie tego Estonia osiąga średni europejski standard życia szybciej niż ktokolwiek oczekiwał.

 

Ubóstwo i nierówności w Estonii maleją. Zgodnie ze wskaźnikiem rozwoju społecznego Estonia wyszła z grupy krajów rozwijających się, i weszła do grupy krajów rozwiniętych. Kraj osiągnął niski poziom bezrobocia i inflacji, a standard życia szybko się poprawia. Budżet jest nie tylko zrównoważony, ale także tworzy nadwyżki. Estonia wprowadziła kilka reform społecznych, takich jak reformy opieki zdrowotnej i reforma emerytalna, a także stała się pełnoprawnym członkiem NATO i Unii Europejskiej.

Zgodnie z prawie wszystkimi normami jest najbardziej konkurencyjną gospodarką spośród członków UE. Dziesięć lat temu Estonia była wyraźnie w tyle za większością państw Europy Środkowo-Wschodniej, ale szybko je przegoniła i osiąga standard życia Starej Europy.

Te zmiany pozwoliły Estonii przygotować się do nowych wyzwań XXI wieku. Naród Estonii zrobił wielki krok w stronę nowych technologii i jest liderem w e-administracji. Podczas posiedzeń rządu członkowie gabinetu używają tylko komputerów. Obecnie Estonia wyprzedza wiele krajów UE pod względem korzystania z Internetu. Estończycy wykonują dużą część swoich przelewów bankowych właśnie tą metodą. Deklaracje podatkowe mogą zostać wysłane do urzędu skarbowego elektronicznie — postąpiło tak ponad 70 procent Estończyków w 2006 r. Wypełnienie formularza podatkowego zajmuje około pięciu minut.

 

E-administracja może być bardzo efektywnym narzędziem w stworzeniu niewielkiego i otwartego rządu. Wykorzystanie przez rząd Internetu stworzyło z kolei sprzyjające warunki dla nowych przedsiębiorstw branży wysokich technologii. Estonia stała się kolebką tego typu przedsiębiorstw. Najbardziej znanym estońskim wynalazkiem jest system komunikacji elektronicznej Skype, który został uznany za najbardziej wpływową markę na świecie w 2006 r. To jasne, że mamy jeszcze wiele do zrobienia. Estonia musi zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, ale tak naprawdę to zależy od samych Estończyków. Najtrudniejsze lata mamy za sobą.

Patrząc wstecz na estońską drogę od nędzy do dobrobytu, mogę powiedzieć, bazując na własnym doświadczeniu, że zadaniem premiera nie jest bycie popularnym, ale budowa działającej koalicji, posiadanie jasnego programu działania i odwagi do podejmowania decyzji.

W demokracji żaden premier nie sprawuje władzy wiecznie, ale ma prawdopodobnie większą szansę na powrót do władzy lub jej utrzymanie, kiedy społeczeństwo widzi, że naprawdę coś osiągnął. Jestem tego żywym przykładem. Jestem jedynym premierem w państwach przejściowych, który został ponownie wybrany po odwołaniu, i jestem premierem, który najdłużej w historii Estonii sprawuje swój urząd.

 

To oczywiste, że wprowadzanie nowych reform może doprowadzić do spadku popularności rządu. Przez to rząd, który wdraża taką politykę, raczej szybciej niż później może zostać odwołany, ale nie ma to większego znaczenia. Zmienianie państwa na lepsze jest ważniejsze. Patrząc wstecz ktoś może powiedzieć: „to była brudna robota, ale ktoś musiał ją wykonać”. Pociąg raz wprawiony w ruch trudno zatrzymać, a tylko to tak naprawdę się liczy.

http://mises.pl/blog/2014/10/29/laar-estonski-cud-gospodarczy/

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Estonia jako przykład na cud gospodarczy nei jest najfortunniejszym przykładem. 

Po pierwsze - kraj liczący oficjalnie 1,3 mln ludzi, czyli wielkości miasta, jest łatwo sterowalny. Wystarczy w takim kraju postawić 3 duże firmy zatrudniające kilkanaście tysięcy ludzi, i można tym zabiegiem zmienić strukturę dochodów i finansów znacznego odsetka ludności kraju/miasta.

Po drugie - Estonia zanim jeszcze była w strukturach europejskich, z racji "pokrewieństwa" z Finlandią, miała przywileje we współpracy gospodarczej ze Skandynawią. Do tego szacuje się, że około 100 tysięcy Estończyków zaraz po otwarciu rynku pracy dla nich przez Finlandię, pracowało w tejże, czyli zarabiali w euro na poziomie fińskim, który jest jednym z najwyższych na świecie, a wydawali u siebie w Estonii. Siła nabywcza była ogromna więc, rezerwy walutowe rosły ekspresowo, a znaczna część ludności Estonii (całe rodziny pracujących) utrzymywały się z tych zarobionych w Finlandii pieniędzy. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2 Wytłumaczenia. Czyż u nas nie jest tak samo z Holandią, Niemcami i Anglią? Polacy też tam dużo pracują i zarobione pieniądze wydają w Polsce/ ewentualnie inwestują. Właśnie tu nie chodzi o to, że "postawiono firmy". Państwo nie trafi tak dobrze w rynek, jak prywatni przedsiębiorcy, którzy ryzykują swoje pieniądze i wiedzą lepiej co ludzie potrzebują (na co jest popyt) od urzędników. Wytłumaczenia, że na pewne rzeczy Polska jest za duża, a na pewne za mała. Jesteśmy "za średni"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 Federacja Rosyjska wkrótce nie będzie miała czym atakować. Sprzęt ma przestarzały, demografia im absolutnie nie sprzyja (już teraz mają problem z niedoborem młodych mężczyzn - w latach '90 dzietność w Rosji była poziomie około 1,1 wśród rodowitych mieszkańców), a także kraj jest zdemoralizowany i opiera się wyłącznie na złożach. Bardziej podejrzewam, że ten kraj zostanie podbity przez Chiny, które rosną coraz bardziej i nie mogą znaleźć swojego ujścia. Będą potrzebowali ujścia czystej wody, którą znajdą na Syberii. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można stawiać Estonii jako wzoru dla Polski, jak słusznie zauważył @AR2DI2 w całej Estonii mieszka mniej ludzi niż w Warszawie. Małe terytorium, mała gospodarka, mało zasobów. Estonia może być wzorem dla województwa podkarpackiego ale nie dla kraju wielkości Polski.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Estonia ma ogromne problemy demograficzne i starzenie społeczeństwa, ma dość duży odsetek narkomanów na 10.000 mieszkańców, nic tam nie produkują i w przypadku globalnego kryzysu bekną po całości. Tak, prawo jest przychylne i idą mocno w cyfrową ekonomię, ale tam mają swoje problemy i to nie mniejsze niż w Polsce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, koksownik napisał:

@rycerz76 wybacz, ale niesamowicie wkurwia mnie takie gadanie. Nie zliczę, ile razy to już słyszałem. Za mało wiary w siebie jest w Polakach, skoro z takim pesymizmem wiążą przyszłość naszego narodu.

Co ma piernik do wiatraka albo inaczej, co chciałeś przekazać bo nie siedzę w twojej głowie? Przy inwazji rosyjskiej na Estonię, polskie pójście na ratunek byłoby błędem. No chyba, że nasi wybrańcy narodu koniecznie chcieliby znowu zrównać Warszawę z ziemią. Tak realizm zawsze "wkurwia" Polaków dlatego przegrali na całości drugą wojnę światową.

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

Federacja Rosyjska wkrótce nie będzie miała czym atakować. Sprzęt ma przestarzały, demografia im absolutnie nie sprzyja ...

Za dużo anglosaskiej propagandy a za mało faktów. Obecna Rosja to nie jest ta Rosja z lat 90 poprzedniego wieku. Kto myśli, że gdy zaatakuje Rosję nie spodziewa się odwetu atomowego jest idiotą, choć Chińczycy mogą to kalkulować my im 100 mln oni nam 1 mld.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozmumiem Braci, którzy twierdzą, że Estonia to małe terytorium, mało mieszkańców i mało zasobów i w związku z tym jest to kraj łatwy w sterowaniu. Tak więc nie można stawiać go za wzór do naśladowania dla Polski, która jest dużo większa i ma dużo więcej mieszkańców. Albo, że to może być wzór dla województwa. Dobry i sprawny rząd nie przejmuje się takimi rzekomymi problemami, dobry rząd może przekuć terytorium czy liczbę ludności albo brak zasobów w kapitał do wykorzystania. Dla przykładu Szwajcaria nie posiada zasobów, a poziom życia należy do jednych z największych na świecie, a Singapur nawet wodę pitną sprowadza od sąsiadów. Dobry rząd po prostu rządzi tak, aby wszystkim obywatelom żyło się coraz lepiej, aby ich kraj był postrzegany na zewnątrz jako kraj poważny, aby można było się z tym rządem dogadać, aby w razie czego kraj mógł się obronić.

 

Już przy innej okazji pisałem o rozmowie pomiędzy Józefem Oleksym a Stanisławem Michalkiewiczem z tv z przełomu wieków, gdzie Oleksy chwialił się, że w jego okręgu wyborczym wprowadzono specjalną strefę ekonimiczną, gdzie zaczęło na preferencyjnych warunkach działąć wiele firm i bezrobocie w okręgu spadło. Michalkiewicz pyta w swoim stylu: czy jeśli warunku funkcjonowania strefy rozszerzymy na całe województwo, to wychodzi na to, że ludzie w województwie będa żyli na lepszym poziomie. Oleksy mówi, że tak. Wtedy Michalkiewicz zapytał czy gdyby coś takiego zrobić w całym kraju, to nam wszystkim będzie lepiej. Oleksy odpowiedział: chyba pan żartuje.

 

Tak mi się to znowu przypomniało apropos takiej postawy, że nie można tego robić w calym kraju, bo jest za duży i ma za duzo ludzi. Z taką postawą daleko nie zajedziemy.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, manygguh said:

Estonia ma ogromne problemy demograficzne i starzenie społeczeństwa, ma dość duży odsetek narkomanów na 10.000 mieszkańców, nic tam nie produkują i w przypadku globalnego kryzysu bekną po całości. Tak, prawo jest przychylne i idą mocno w cyfrową ekonomię, ale tam mają swoje problemy i to nie mniejsze niż w Polsce.

No zobacz, a Polska nie ma? Wszyscy rdzenni Europejczycy wymierają - dosłownie wszyscy.

 

o4qNKyg.png

 

Nie zapomnijmy, że duży problem w tych statystykach stanowi mniejszość rosyjska. Rosja przoduje, jeśli chodzi o alkoholizm czy narkotyki. 

Mały, ale w naszej skali, gdyby wprowadzić ichniejsze prawo tutaj, to skutek byłby jeszcze lepszy, ponieważ jest większy rynek - więcej biznesów wtedy się opłaca. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Krugerrand napisał:

Oleksy odpowiedział: chyba pan żartuje.

Jak myślisz dlaczego u nas jest 23% podatek vat? Suwerenne państwo robi prawo pod swoich obywateli, niesuwerenne robi takie, żeby nie robić konkurencji silniejszemu sąsiadowi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand

 

Szwajcaria - państwo istniejące tylko i wyłącznie dzięki niepisanej umowie wielkich. Pewnie, że po kilkuset latach ma już jakąś markę i pewnie przetrwa, m.in. na pożydowskim złocie i jako światowa skarbonka.

Singapur - położenie a wcześniej kolonia-baza imperium morskiego. Bez komentarza.

 

 

Tak jak większość. Kraje typu Estonia to żaden przykład. Nawet na Słowacji nowa fabryka z kilkoma tysiącami miejsc pracy to spory bonus. Tego typu państwa nie mają żadnych ambicji, po prostu trwają. Wydatki na armię, dyplomację, wywiad? Z kolei państwa średniej wielkości jak Polska czy Rumunia są w najgorszej sytuacji. W tym momencie historii są słabe, miotają się ale mają jakieś ambicje. Dodatkowo położenie plus potencjał i dochodzą te wydatki na armię czy dyplomację.

 

Wszystko rozpatrujemy z naszego punktu widzenia, za naszych czasów/życia. Tyle, że wystarczy pamiętać o historii. Rozbicie dzielnicowe to prawie 200 lat, rozbiory 150, ktoś pamięta o tych państewkach jak Księstwo Mazowieckie etc.? Niemcy i ta drobnica, Włochy to samo. Jak wygladała Anglia lub Francja? 50 czy 100 lat to jest nic jeśli chodzi o żywioły typu Niemcy czy Polacy. Wystarczy jakiś punkt zwrotny, meteoryt i może nastąpić reset/odwrócenie ról. Dla przykładu sytuacja na zachodzie bardzo mocno przypomina schyłek Rzymu, wielce prawdopodobne te same przyczyny upadku (migracja i przejęcie przez obcych, upadek ducha).

 

Polska czy Niemcy mogą upaść ale zawsze się odrodzą. Estonia, Białoruś, Słowacja, Belgia to tylko błyski, nie mają racji bytu. Może w jakiejś ochronce typu obecna Unia czy w przyszłości jakaś rzesza, na zasadzie takiego rozczłonkowania, na południu Ślązacy, na północy Kaszubi. ;) 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@loh-pan Taka uwaga odnośnie Singapuru. Położenie to nie wszystko, skoro za panowania brytyjczyków służył jedynie jako baza przeładunkowa, a sam w sobie był biedną kolonią rybacką, a po I WŚ przemianowany na bazę wojskową. Dopiero po uzyskaniu niepodległości i rządom zmarłego niedawno Pana Lee, Singapur stal się jednym z najbogatszych krajów świata i wiodącym ośrodkiem finansowym. Szwajcaria też jest wiodącym ośrodkiem finansowym, konkretnie bankowym i widocznie dzięki temu istnieją;) Jak nie ma się zasobów naturalnych, trzeba nadrabiać czymś innym.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Krugerrand napisał:

@loh-pan Taka uwaga odnośnie Singapuru. Położenie to nie wszystko, skoro za panowania brytyjczyków służył jedynie jako baza przeładunkowa, a sam w sobie był biedną kolonią rybacką, a po I WŚ przemianowany na baże wojskową. Dopiero po uzyskaniu niepodległości i rządom zmarłego niedawno Pana Lee, Singapur stal się jednym z najbogatszych krajów świata i wiodącym ośrodkiem finansowym. Szwajcaria też jest wiodącym ośrodkiem finansowym, konkretnie bankowym i widocznie dzięki temu istnieją;) Jak nie ma się zasobów naturalnych, trzeba nadrabiać czymś innym.

 

Dlaczego w Singapurze mógł ostać się prawie faszystowski zamordyzm? Takie czasy. Rywalizacja USA z ZSRR, obawa przed komunizmem (wystarczy spojrzeć na Indochiny), mieli szczeście i trafił sie właściwy człowiek (raczej został osadzony/wsparty). To samo Tajwan czy nawet Chile, Nikaragua, Panama.

 

Odnośnie Szwajcarii to na serio, bądźmy poważni. Wystarczy spojrzeć na ten kapitał jaki corocznie napływa. Nikt tam nie inwestuje w zegarki czy czekoladę. To wszystko jest poboczne. Cypr chciał podobnie i moment kryzys, Szwajcaria (raczej jej banki, to tak naprawdę jest taka republika bankowa) może być tylko jedna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apros Marta Laara, Kamil Cebulski w jednym z filmów zwrócił uwagę na ciekawą kwestię, że prawie nigdy nie zna się nazwisk ludzi, którzy akurat zrobili dobre reformy. Mart Laar w Estonii, Mikuláš Dzurinda w Słowacji, Roger Douglas i Richard Prebble w Nowej Zelandii, Lee Kuan Yew w Singapurze itd. Chyba tylko Reagan i M. Thatcher są tu bardziej rozpoznawalni.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2 Powielasz kolego mit, że mały kraj ma łatwiej, żeby się rozwijać. Może i amplituda rozwoju tego kraju jest zwykle na bardziej skrajnych pozycjach, jednak średni wzrost już takiego wrażenia nie robi. Poza tym Chiny i Indie obalają te banialuki...

Co do Estonii, kraj od zawsze brał udział w handlu bałtyckim, nawet za czasów sowieckich, mieszkają tam inteligentni ludzie genetycznie związani z Finami, dużo ludzi wyjechało, dzięki czemu PKB na osobę się zwiększyło. Ale uwaga, ważna informacja. PKB nominalne jest gówno warte jeżeli mamy oceniać poziom życia i potencjał państwa. To zwykła spekulacja. Znaczenie ma tylko GDP PPP czyli PKB liczone według parytetu siły nabywczej i tutaj Estonia jakoś znacząco nie odstaje od Polski. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 To jak można wiedzieć o czymś, co nie istnieje? 

Widać, że dalej wierzysz poprzednią epoką, że Rosja imperialna jeszcze podbije Europę. Przyszła wielka wojna nie będzie pomiędzy Słowianami, a westernami, tylko pomiędzy muzułmanami/Chinami, a połączonymi siłami europejskimi/amerykańskimi i żydowskimi (Izraelem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowicie śmieszy mnie ignorancja ludzi podniecających się gospodarką malutkich krajów. Monako, San Marino, Luksemburg itp.

Moja propozycja: zróbmy z Warszawy oddzielne Państwo (ma więcej ludności niż Estonia) i też podniecajmy się że średnia pensja jest 1,5-2 razy większa niż w reszcie kraju. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Clarence Boddicker napisał:

Niesamowicie śmieszy mnie ignorancja ludzi podniecających się gospodarką malutkich krajów. Monako, San Marino, Luksemburg itp.

Moja propozycja: zróbmy z Warszawy oddzielne Państwo (ma więcej ludności niż Estonia) i też podniecajmy się że średnia pensja jest 1,5-2 razy większa niż w reszcie kraju. 

Dokładnie. Wystarczy zobaczyć jakich szkód narobiła reforma administracyjna.  Było 49 rozwijających się miast, a teraz mamy 16 wojewódzkich. Reszta podupada. Gdyby wydzielić wszystkie wojewódzkie miasta to zostaną biedne peryferia. 

 

W dniu 18.05.2018 o 11:38, loh-pan napisał:

 

Tak jak większość. Kraje typu Estonia to żaden przykład. Nawet na Słowacji nowa fabryka z kilkoma tysiącami miejsc pracy to spory bonus. Tego typu państwa nie mają żadnych ambicji, po prostu trwają. Wydatki na armię, dyplomację, wywiad? Z kolei państwa średniej wielkości jak Polska czy Rumunia są w najgorszej sytuacji. W tym momencie historii są słabe, miotają się ale mają jakieś ambicje. Dodatkowo położenie plus potencjał i dochodzą te wydatki na armię czy dyplomację.

I tym akapitem można zakończyć dyskusję. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.