Skocz do zawartości

Wydatki singla VS związek.


Głodny Prawdy

Rekomendowane odpowiedzi

Mój komentarz z rana na tym kanale :

"Na pewno z mamiką było by tanio. Sam jej ubiór to chyba ze 3 kafle kosztuje "
Niestety nie doczekał się ani jednego plusa, chlip. 
Swoją drogą na nią, to trzeba by miesięcznie ze 40.000 balotów zarabiać w mojej skromnej ocenie. 
 
 
Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno nie będąc w związku stać tego chłopa na hennę na brodzie codziennie. No wygląda co najmniej komicznie :D.

Ukrywanie wydatków... Normalnie nie wiem czy się śmiać czy płakać. Jeśli ukrywa to oznacza tylko, że korzysta nie ze swoich pieniędzy. 

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Tomko napisał:

Na pewno nie będąc w związku stać tego chłopa na hennę na brodzie codziennie. No wygląda co najmniej komicznie :D.

No dokładnie, też mi się z tego chce śmiać. Na brodzie zupełnie inna czerń jakaś taka w szpreju pokolorowana niż ta na głowie :D  Tak jak on o tą trawę dba na brodzie tak to nawet cała rodzina nie dbała o mnie tak mocno :P 

Zresztą efekty widać !

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że w parze wychodzi taniej. Ameryki nie odkryli.

 

A powiem nawet więcej goście w kilkuletnich związkach pewnie też mają wyższy poziom dopamin w mózgu niż single.

 

Ale co z tego... Czy to jest cena warta rozwoju, satysfakcji i czasu? NIE! 

 

Ps. Fajna ta weronika czy jak jej tam :)

 

 

 

Edytowane przez Król Jarosław I
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom to trochę bez sensu, bo to zależy głównie od jednostki. Jeżeli ktoś będzie singlem i będzie oszczędzał to zdecydowanie jego wydatki będą niższe, niż jakby podsumować osoby w związku. Plus jest taki, że w związku można np. opłacać rachunki na spółę, ale ma to większy sens jeżeli mieszkamy w dużym mieszkaniu lub w dobrej okolicy i czynsz jest po prostu duży.  

Edytowane przez Qaikwow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Singiel zawsze mniej wydaje. Będąc singlem oszczędzam więcej, niż zadając się z jakąś modliszką :) 

 

Brać sobie babę na garba, żeby mieć mniejsze koszta wynajmu i jedzenia jakoś mi nie odpowiada. Niby kilka stówek w kieszeni i seks raz na miesiąc :) , ale jednak uszczerbek na psychice trwały i dożywotni. Aczkolwiek rozumiem chłopaków, którzy tak robią z pobudek czysto finansowych. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, kanał ten jest bardzo (!) słaby merytorycznie.
Argumentując pod tezę można udowodnić wszystko. Niestety - rzetelności tam nie za wiele.

 

Odcinek p.t. "Kupić, czy wynajmować" utwierdził mnie ostatecznie w tym, że są słabi:

W "wyliczeniach" założyli, że wynajem MA BYĆ LEPSZY, więc policzyli, że wynajem bilansuje się z zakupem mieszkania na kredyt po 42 latach.

Tylko, że po 42 latach wynajmu mamy... No właśnie NIC nie mamy, a po 42 latach spłaty mamy NIERUCHOMOŚĆ i to sporo wartą.
Ten fakt skrzętnie przemilczano, bo teza była, jaka była.

 

Analogicznie tutaj.
Teza jest z dupy, bo jasne jest, że krańcowy koszt wpuszczenia do swojego życia 1 osoby jest relatywnie niewielki, a "w zamian za to", "otrzymujemy" zwiększony dochód.

TEORETYCZNIE - dil życia, no bo skoro np wydaję 2,5 kafla na mieszkanie, zarabiam 5 kafli, to wpuszczenie na chatę partnera/partnerki spowoduje, że wydam - powiedzmy - 2,7k (jakoś przemilczano, że druga osoba w mieszkaniu to wyższe koszta zmienne - od wywozu śmieci, po zużycie prądu/wody/gazu/etc) - za to przychód powiększy się np o drugie 5k. Więc dochód rozporządzalny rośnie kosmicznie.

 

No właśnie, tylko pytanie, JAK ten dochód będzie rozporządzany...

Czy tak, jak mi odpowiada, czy metodą zgniłych kompromisów.

 

Jest to nic innego, jak sprzedanie wolności w zamian za (niekoniecznie większy) pieniądz.

 

Rozwiązanie jest proste:
WSPÓŁLOKATOR/KA.
Wynajmujemy na spółę mieszkanie.
Bądź też - podnajmuję pokój/pokoje w swoim mieszkaniu.

 

Minusy?

Oddajemy wolność, POWIEDZMY, że w sposób trochę bardziej upierdliwy, niż mieszkanie z partner/ką - nie można łazić bez gaci, "własne" czynności obsługowe (pranie/prasowanie/etc) trzeba robić samemu (chyba, że mamy fchui dobry układ i np ogarniamy to naprzemiennie) itp.

Nie ma też partycypacji w kosztach żarcia w domu (każdy gotuje dla siebie, więc koszt zmienny produkcji posiłków zostaje bez zmian, a nie tylko różnica w koszcie wsadu do kotła)

 

Plusy?

Obniżamy o 50% (lub więcej) koszta mieszkaniowe (no bo zakładam, że koszta stałe/ilość lokatorów).

Układ czysto komercyjny - nie odpowiada nam podnajemca/współlokator? See-ya! Bez dram, rozwodów/podziału gówna na atomy...
 

Jako stary, doświadczony miś powiem - nie widzę w swojej gawrze miejsca dla "stałej" samiczki.

Oszczędności nie są dla mnie warte potencjalnych kosztów...

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Jako stary, doświadczony miś powiem - nie widzę w swojej gawrze miejsca dla "stałej" samiczki.

Oszczędności nie są dla mnie warte potencjalnych kosztów...

Absolutnie niewarte. Bo oszczędności nie ma.

 

Jesli bierzesz sobie babę do życia to może i na poczatku jakiś seks, nawet fajny jest. Potem, nawet gdyby kobita nie chciała seksem pogrywać (co się niezmiernie rzadko zdarza) - i tak on powszednieje - bo ciągle z tą samą jest po prostu nudno. No ileż mozna ?

 

Dobra. Powiedzmy, że kobieta nieźle zarabia. Ale wtedy tez nieźle pracuje. Samo nie spadnie, to tylko górale ze wzgórz Golan, wykonujący zawód bankierów - potrafią generowac pieniądze z powietrza.

Obiadu w domu nie ma, posprzatane nie jest. Bo ona w pracy a po pracy zmęczona.

 

Dodatkowo - KAŻDA, ale to KAŻDA baba ma wprogramowany taki mechanizm - "skoro daję mu dupy - niech mi on tu nie podskakuje za wiele i się nie przypierdala, a poza tym to on ma mi dac to, tamto i sramto"

I tym sposobem może olewać wykonywanie domowych prac dla niej przeznaczonych.

 

A jesli kobieta nie pracuje tylko siedzi w domu - to wiadomo - musisz ją utrzymywać.

I co masz z tego ?

Ugotowany obiad i posprzątane. Oraz - teoretycznie seks.

I w tym momencie działa ten sam mechanizm. Baba raz i drugi nie posprząta bo ci w nocy dała dupy. I uzna, "niech się nie przypierdala - dostał dupki i rachunki mamy wyrównane, a tak w ogóle niech mi da na nową torebkę"

 

Przerabiałem to wszystko.

I zawsze, z konsekwencją grawitacji działał u mnie taki mechanizm - pozbycie się tzw "stałej" kobiety z życia - powodowało że nagle przybywało mi pieniędzy. I to wcale niemało.

 

Oczywiście to co napisałem powyżej zachodzi w przypadku normalnego faceta, ktory pracuje, zarabia i jest jakoś zaradny.

Są też życiowe lebiegi, którzy chcą być utrzymywani przez kobiety. Ale znajdź mi taką, która na dłuższą metę zechce utrzymywać trutnia. Cięzko będzie.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.