Skocz do zawartości

Wydatki singla VS związek.


Głodny Prawdy

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Etam nic wielkiego. Tyłek, cycki, usta, biust, Coś pominąłem ?

Tak, wchodzi do wanny w ubraniu:) Juz nam @Głodny Prawdy całkiem niedawno coś takiego zapodał.

 

Co do tematu, nie ma się nad czym zastanawiać. Wydatki singla mają się nijak do wydatków par. To jest inna struktura. Niby dwie pensje, ale jest wychodzenie do restauracji, kina, spotykanie ze wspólnymi znajomymi, prezenty no i oczywiście obowiązkowy, najlepiej zagraniczny urlop przynajmniej raz w roku. Singiel o takie rzeczy się nie martwi, pójdzie co jakiś czas pewnie na randkę, ale raczej nie jest to stała pozycja w budżecie. Wakacje, to indywidualny wybór, nie presja, są także wydatki na jakieś hobby pasję, ale przeważnie za zaoszczędzone wczesniej, nie na kreskę w banku lub Providencie, bo trucie codziennie, że sąsiędzi pojechali a my nie.

  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Krugerrand napisał:

Wakacje, to indywidualny wybór, nie presja, są także wydatki na jakieś hobby pasję, ale przeważnie za zaoszczędzone wczesniej, nie na kreskę w banku lub Providencie, bo trucie codziennie, że sąsiędzi pojechali a my nie.

To wszystko jest tzw "małym miki" przy nieprzeliczalnym na żadne pieniądze wydatku. Wolności.

Otóz jesli się wchodzi w tzw "stały związek" - to w powszechnym a na pewno matrixowym mniemaniu - powinno się złożyć deklarację wierności.

 

A co to jest wiernosć ?

Mianowicie - jest to świadoma, dobrowolna i stuprocentowo pewna rezygnacja z możliwości sypiania ze wszystkimi kobietami na Ziemi (tej Ziemi) - z wyjątkiem kobiety, której się wierność zadeklarowało.

 

A to są koszty tak kolosalne, że nie jestem w stanie ich przeliczyć na żadne pieniądze.

Bo jak widać - po takiej deklaracji masz dostęp tylko do jednej kobiety. Świadomie więc zgadzasz się na monopol.

A jak wiadomo - monopolista może dowolnie dyktować warunki, reglamentować oferowany towar, żądać za niego dowolnej ceny - a Ty musisz to grzecznie akceptować.

 

I dlatego ceną wierności są pieniądze, ktore teoretycznie dążyć mogą do nieskończoności. Na co sam się świadomie i dobrowolnie przecież zgodziłeś.

Ten proces trwa tak długo dopóki go nie przerwiesz.

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Bonzo napisał:

Dobra. Powiedzmy, że kobieta nieźle zarabia. Ale wtedy tez nieźle pracuje. Samo nie spadnie, to tylko górale ze wzgórz Golan, wykonujący zawód bankierów - potrafią generowac pieniądze z powietrza.

Obiadu w domu nie ma, posprzatane nie jest. Bo ona w pracy a po pracy zmęczona. 

 

Ale - koszt sprzątaczki najemnej/produkcji żarcia rozkłada się na połowę (przynajmniej powinien).

Mówimy tu o korzyściach stricte finansowych ofc.

 

9 godzin temu, Bonzo napisał:

Są też życiowe lebiegi, którzy chcą być utrzymywani przez kobiety. Ale znajdź mi taką, która na dłuższą metę zechce utrzymywać trutnia. Cięzko będzie.

 

Jeżeli pan karmi panią najcenniejszym z paliw - EMOCJAMI - to pani może go utrzymywać ad mortem defecatum.

I będzie to "NAJLEPSZY pod słońcem miś, tszy-hóje-w-bok-od-niego"

.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 5/21/2018 at 2:16 PM, Bonzo said:

To wszystko jest tzw "małym miki" przy nieprzeliczalnym na żadne pieniądze wydatku. Wolności.

To jest właśnie sedno sprawy. I nie chodzi tylko o bzykanie, ale też o takie codzienne sprawy, typu porozpierdalane po całej chałupie jakieś pańci szmaty, torebki i inne duperele, wielogodzinne sesje w łazience, ustawianie gdzie popadnie jakichś gówien (zwierzątek, krasnali, czy matki boskiej-kiepskiej) i ogólnie zawalenie mieszkania babskim syfem. Do tego chwili spokoju nie można mieć, bo ciągle ktoś nad uchem brzęczy. Komplikuje się sprawa kiedy idę spać i kiedy wstaję, kiedy wychodzę i kiedy wracam.

 

I w zamian za co? Oszczędność kasy niby? Czynszu płacę 380 zeta miesięcznie i są w tym zaliczki na wodę i wywóz śmieci. Jak dojdzie druga osoba, to wzrosną opłaty, strzelam, do 450 zeta. Dzielona na dwa daje 225, więc realnej oszczędności mam 155 złotych miesięcznie. 

 

Toż to śmiech na sali - co to jest w skali miesiąca? Nic dziwnego, że związki typu LAT są coraz popularniejsze. Oddanie swojej przestrzeni prywatnej za 200 złotych to dla mnie brzmi jak jakiś absurd.

  • Like 8
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Adams napisał:

To jest właśnie sedno sprawy. I nie chodzi tylko o bzykanie, ale też o takie codzienne sprawy, typu porozpierdalane po całej chałupie jakieś pańci szmaty, torebki i inne duperele, wielogodzinne sesje w łazience, ustawianie gdzie popadnie jakichś gówien (zwierzątek, krasnali, czy matki boskiej-kiepskiej) i ogólnie zawalenie mieszkania babskim syfem.

Tego tematu to nawet nie dotykałem. Ale jedno powiem - u siebie na chacie kilka razy sprzątałem po ex-kobiecie, która ze mną mieszkała.

A po ex-żonie to nawet zakrojony na dość szeroką skalę remont miał miejsce.

 

Do teraz w salonie i na klatce schodowej jestem w stanie wskazać mniej więcej położenie obecnie już usunietych i zacekolowanych kołków rozporowych po wieszaczkach do obrazeczków, pierdeczków, wisioreczków.

O - tu było po Kaśce, tu po Jolce a tu po żonie.

Mało tego - do dziś w ścianie jest mojej roboty lut na kablu dziabniętym wiertarką - bo się pańci zachciało obrazeczka "bardziej w lewo"

7 minut temu, Adams napisał:

Do tego chwili spokoju nie można mieć, bo ciągle ktoś nad uchem brzęczy.

Kto wie czy aby nie stąd wzięło się powiedzenie wierszowane - "kieby babsko coś ci pieprzy - beknij, klimat będzie lepszy"

7 minut temu, Adams napisał:

Toż to śmiech na sali - co to jest w skali miesiąca? Nic dziwnego, że związki typu LAT są coraz popularniejsze. Oddanie swojej przestrzeni prywatnej za 200 złotych to dla mnie brzmi jak jakiś absurd.

Właśnie. Tylko living apart together. Nic innego :)

 

Ale baby na LAT reagują nerwowo. Kiedyś, w czasach gdy szalałem na internetowych czatach, portalach - kobiety mnie pytały czego szukam.

Zawsze odpowiadałem - "znajomości stałej ale bez możliwości zamieszkania razem"

 

W 9 na 10 przypadków reakcja była nerwowa.

 

Niektore dopytywały "dlaczego tak ?"

Zawsze odpowiadałem - bo mi się nie opłaca.

- jak to nie opłaca ?

- a tobie się opłaca ?

- a co ma sie opłacać ?

- a mieszkać z facetem, prać mu ciuch, gotować, sprzatać po nim, grzecznie chłodne piwko donosić z lodóweczki do salonu w oszronionej szklanicy, popiołkę na kiepy podstawiać - gdy chłopina po robocie umęczon jak Chrystus pod pąckim piłatem - zażywa chwili wytchnienia przez telewizorem.

- %$&*$$#$^ (zwarciątko)

 

Hehehe.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wspólne wydatki są całkiem okej i wbrew pozorom dają sporo oszczędności a ich planowanie wiele mówi o drugiej osobie, ALE na Boga nie zapominajcie będąc w związku żeby nie pucować się z każdym groszem który gdzieś tam zarobicie (premie , nagrody, sprzedaże typu Allegro) i kiedy już naprawę nie będziecie mogli wytrzymać : ) KONIECZNIE INTERCYZA. Wiem że napisano na forum o tym już milion razy ale niech sobie ten będzie milion i pierwszy raz. Mnie dzięki temu udało się sporo ocalić po rozwodzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynajem mieszkania - dzielisz na pół, ale za to składasz grzecznie spodnie do szafy, zamiast pozwolić im leżeć na podłodze przez trzy dni. Albo i tydzień.

 

Masz chęć się rozebrać, gdzie masz chęć, i pozbierać ciuchy w dniu prania? Ooo stary, nie nada.

 

Tolerujesz, że Twoja uporządkowana półka (golarka, dezodorant, krem do twarzy, pasta i szczotka) jest zaje....a babskimi duperelami, co to nawet połowy z nich nazwać nie umiesz, nie wspominając o zastosowaniu.

 

Masz chęć zapalić - dymasz na balkon.

 

Masz chęć pierdnąć - dymasz do kibla. Albo na balkon, połączyć z papierosem.

 

Pralkę,  wannę, zestaw podtynkowy, telewizor, kuchenkę, w jakiejś części meble - kupujesz po jednej sztuce. Ale już jak chcesz mieć pranie zawsze na prawą stronę i nie na słońcu, a spodnie i polówki rozłożone na łóżku - to już "jak się nie podoba, to sobie sam wieszaj". Albo "ojej, wyprałam swoje nowe czerwone skarpetki z Twoją białą koszulą".

 

Zmywanie - no niby raz ty, raz ona, ale jakoś zawsze, kiedy chcesz nalać wody do czajnika, to zlew zaje.....y. I dymasz do łazienki. A ona w niej siedzi od godziny. Bo przecież "prysznic" oznacza godzinną celebrację rozważania kwestii wagi państwowej "które mydło dzisiaj?". Dla Ciebie prysznic to minuta (no, chyba, że masz wacka do umycia. Szybko i po wielokroć ruchem posuwisto-zwrotnym). Więc myjesz te naczynia.

 

No niby wspólne gotowanie, więc czas oszczędzasz, ale ona nie lubi indyka i ryżu 5x dziennie przez dwa miesiące, a ty akurat masujesz. Ty zaś masy sałatką z resztek nie zrobisz. Bo ty reszek nie zostawiasz, masz przecież odważone i poporcjowane.

 

"Oooo, zobacz, jakiego ładnego słonika kupiłam"!!!!! - moja eksia ma tendencję do zagracania nieruchomości. Ja swoją odgracam (kupiłem niedawno swoją z meblami, lodówką itp. i ). Wszelkie duperele wylatują, a przedmioty mało uniwersalne, jak "specjalne mega super hiper ikeowskie pierdololo pod gorące garnki" lądują w śmietniku.

 

Jak dla mnie optimum to LAT i trzy do czterech nocy w tygodniu plus wakacje. Te ekstra parę złotych jest niewarte całego pierdololo - no, chyba że żona, dzieci itp. Ale to tabata na inną historię.

 

Tylko należy wziąć pod uwagę jeszcze możliwości budżetowe. Bo dla kogoś pięć stów miesięcznie to dużo pieniędzy. Dla innego - zauważalne, ale nie decydujące. Dla jeszcze innego - jedna dziesiąta wydatków na sponsoring. Dwóch pań.

 

 

 

Co do kanalu "Dla pieniędzy"

Zaiste, tym odcinkiem o mieszkaniu "kupić czy wynająć" mnie rozśmieszyli. Pominąć tak przecież nieistotną kwestię, jak "mieć na własność mieszkanie"...

Druga wtopa: jeść na mieście czy w domu. Facetowi  dwie bułki z wędliną wyszły za sześć złotych chyba, a jajecznica z dwóch jaj na boczku - osiem. Czy coś koło tego. Ja kupuję jajka za 0.60 zeta, a butelki oleju nie zdążam (zdanżam?) skończyć, bo się termin kończy.

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 20.05.2018 o 22:03, Król Jarosław I napisał:

A powiem nawet więcej goście w kilkuletnich związkach pewnie też mają wyższy poziom dopamin w mózgu niż single.

Statystycznie pewnie tak, choć ja to mam regularne dostawy kortyzolu. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.05.2018 o 15:40, Bonzo napisał:

Ale baby na LAT reagują nerwowo. Kiedyś, w czasach gdy szalałem na internetowych czatach, portalach - kobiety mnie pytały czego szukam.

Zawsze odpowiadałem - "znajomości stałej ale bez możliwości zamieszkania razem"

 

W 9 na 10 przypadków reakcja była nerwowa.

 

 

Udało się tak kiedykolwiek? I to nie z babą po 40?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.