Skocz do zawartości

Alkoholicy, jak Was wyciągnać z nałogu?


Rekomendowane odpowiedzi

Nie byłem alkoholikiem ale swojego czasu byłem dosyć poważnie uzależniony od opiatów.

Samo ćpanie trwało może 8 lat i miałem wrażenie, że najbliżsi nie wiedzą o mojej małej tajemnicy co oczywiście było bzdurą bo miałem kompletnie spaczony obraz rzeczywistości. Wszyscy wiedzieli co jest grane ale starali się tego nie zauważać.

Nie raz i nie dwa podejmowałem próby wyjścia z nałogu i zawsze kończyło się to po 24h gdzie skutki odstawienia nie dawały żyć.

Dopiero choroba i śmierć najbliższej mi osoby były bodźcem do podjęcia pierwszej poważnej próby wyprostowania sobie życia.

Sam, bez odtrucia, terapii i wsparcia systematycznie zmniejszałem dawki aż po wielu tygodniach zszedłem do zera.

Sam początek był dosyć prosty ale im dłużej to trwało tym większy koszmar przeżywałem.

Bezsenność, depresja pogłębiona niedawnymi przeżyciami, ciężka grypa, emocjonalne dno. Kto tego nie przeżył ten nie wie. Do tej pory mam poważne problemy z pamięcią.

W zapomnieniu o nałogu pomógł mi bardzo sport, który uprawiam do dziś i mam nawet niezłe wyniki. Ciągle mam ochotę spróbować "ten jeden raz" ale duszę to w sobie.

Podsumowując...

Nałogowiec nie rozstanie się z nałogiem bo mu się znudziło. Potrzebny jest szok. Coś co sprawi, że świat się zawali. Presja też nie ułatwi zadania a wręcz będzie czynnikiem do powrotu do zabawy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu wszyscy pili. Ja kiedyś też. Wóda to straszne gówno jak ktoś mi mówi, że mniejsze od np. amfy to już nawet nie bucham śmiechem tylko urywam gadkę bo nie ma z kim.

 

Sam nie raz na kolacje żarłem paczkę mentosów bo miałem wyliczone na 0,5 rano.

 

Dziury w głowie, duszenie sie we śnie, sny w których ktoś mnie zabija, popękane żebra od wypierdalania sie na krawężniki(chyba 4 razy), budzenie sie zalanemu krwią serio po kilku dniach ładowania bywało, że we śnie krew mi zaczynała płynąć z nosa jak rzeka, spadek wagi ooo tak gorzał najlepszy na redukcje, agresja, łuszczenie skóry na twarzy.

 

I to nie są objawy po narkotykach bo niemalże nigdy nie mieszałem alko z dragami bo nie lubiałem. Jak po alkoholu patrze na kreske to mi sie chce rzygać i na odwrót.

 

Odziwo ile bym nie wypił w cugu spałem maksymalnie 5h. Potem dalej lot.

 

Kiedyś powiedziałem sobie, że trzecie pokolenie mojej rodziny nie bedzie takie niedojebane. Dziecko jeśli kiedykolwiek bd miał nie będzie płakać po nocach bo dostaje wpierdol za byle gówno, bo dorośli znowu napierdalają całą noc głośno muzyką (a ja miałem na rano do przedszkola np) albo moja stara znowu zadzwoniła po psy dla jaj bo sie najebała i robią interwencje w nocy -.-,  ani nie będzie mnie oglądać jak śpie napierdolony nago w wannie (jak moja stara również), ani awantur i wpierdoli od najebanego ojczyma również...

 

Nie lubię chodzić w miejsca gdzie jest wódka zaraz mnie łapie ciśnienie (odziwo przy innych alkoholach   mniejsze) a jak mnie łapie ciśnienie to źrenice mi sie robią jak 5zł i zaraz jest 10 pytań czy coś ćpałem. Nie mogę też zasnąć jak sie nie najebie do zgonu.

 

Czy jestem alkoholikiem? Sądzę, że jeszcze nie. Myśle, że z racji dzieciństwa mam zadatki, które mocno wzrosły w czasach jak piłem często i dużo. 

 

Ostatni raz alkohol... Jakoś lipiec 2016.

 

Jebać narkotyki! Tu nie ma legal czy nie tu nie ma lepsze od gorszego! 

 

Ps. Jak chcesz, żeby z tego wyszedł to mu nie pomagaj bo jak tak wyjdzie to tylko pozornie. Musi przejść porządną ćpuńską depresje wodząc gdzieś po dnie i tam zdecyduje... albo umrze. Sory.

 

 

 

 

 

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, deomi napisał:

Boje się że on tego nie przeżyje, jest w b. złym stanie psychiczny i fizycznym.. wiem że wódka go odarła z uczuć wyższych, że liczy się juz tylko to...

Nie wiem co robić. Fatalnie. Boje się że już go nigdy nie zobaczę.

No cóż pozostaje mu osłodzić koniec, oblewać cycki alkoholem i dawać mu zlizywać itp.

 

A czemu zaczął pić? Nie jesteś może w jakimś stopniu powodem jego picia?

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Sonic napisał:

przekonaj go z rodziną do leczenia. Jeśli będzie się bronić to sądowy nakaz.

 

Moja koleżanka z liceum (bardzo ładna) zakochała się w gościu, który lubił sobie wypić dosyć często. Moja koleżanka się łudziła, że miłość go zmieni ...przestanie pić, zmądrzeje ...byli razem 4 lata ...po ok.2 pojawiło się dziecko. Też była nadzieja, że gość się zmieni, że przestanie chlać dla syna. 

Skończyło się nakazem sądowym i przymusowym leczeniem (został skazany za znęcanie się nad swoją matką). Ilość patologicznych akcji była niezliczona. Moja koleżanka zmarnowała sporo czasu na pomocy ...otrzymała wyzwiska, śliwkę pod okiem ...w sumie tyle.

 

Ten gość to jest mój daleki kuzyn, więc miałam wgląd w jego akcje po pijaku. Aktualnie kuzyn już jest na wolności, ale widać że nic nie zrozumiał i wszyscy są winni jego sytuacji tylko nie on. Alimentów nie płaci, więc niebawem pewnie wróci do więzienia.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jest źle.. chociaż cięzko ocenić na odległość..ale po kontakcie tel i po tym co pisze przez sms.. 

Chyba pojade do niego, bo inaczej sobie nie wybaczę. 

Ale co dalej? 

Spróbuje Go namówić na jakieś leczenie? Ale w polsce chyba nie ma takich terapii zamkniętych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są ośrodki zamknięte. Często przy psychiatrykach.

 

Polecam film Pod mocnym aniołem. Niektórzy twierdzą, że przerysowany ale mało wiedzą i mało w życiu widzieli. Kwintesencja oszukiwana siebie w nałogu alkoholowym.

Edytowane przez Sonic
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można próbować, ale to już jest pewnie za późno, miłością, wsparciem, ale przy tym on musiałby mieć pewność co do Ciebie, gdybyś była mocna psychicznie, a Ty sama miałaś huśtawki nastrojów. W każdym razie ja od czegoś takiego łagodniałam i czułam, że mam jakiś punkt zaczepienia w życiu (tak, wiem, szczęścia się nie szuka poza sobą blabla, nie nie piłam, nie udzielam żadnych ew. odpowiedzi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ta historia jest adekwatna w temacie, bo Ty sama jesteś słaba, skłonna do depresji, nie widzisz życia tylko śmierć. Może Ci się wydawać, że kochasz, możesz wyniszczać się i potem mieć żal, możesz liczyć na cud i inną sprawczość, a to może trwać latami i nigdy nie nastąpić, wiele jest możliwości. Zastanawiałam się czy o tym napisać, ale co mi tam opowiem, może komuś ogólnie się przyda.

 

Jechałam pociągiem. W przedziale siedziała starsza babka wraz z mężem. Nuda a podróż długa to wdałyśmy się w rozmowę,  choć raczej ja słuchałam a ona mówiła. Teraz emerytka, ale przez ponad 40 lat pracowała w szpitalu psychiatrycznym. Z doświadczenia zawodowego zaobserwowała, że terapia pozwala jedynie na poznanie mechanizmów wchodzenia w choroby czy nałogi, natomiast nie leczy. Według jej oceny przez te 40 lat z hakiem była świadkiem niewielu uzdrowień,  jednak widziała takowe, w tym na 100% nawet z najgorszych przypadków, a elementem leczącym zawsze była miłość. Opowiedziała mi kilka takich casusów w tym ten:

 

Matka umarła mu młodo, wychowywał go ojciec. Dorastając wszedł w nieciekawe kręgi, szybko zaczęły się ekscesy z alkoholem w tle. Najpierw było wesoło, potem już tylko gorzej, z matni nie ma jak uciec. Lata leciały koledzy jakoś tam się ustatkowali, jeden lepiej drugi gorzej a on nie wychodził z ciągów alkoholowych, tkwił w bagnie. Został mu tylko ten ojciec, który chodził za nim i wyciągał go z met i melin, mył, dokarmiał, modlił się za niego i wciąż prosił „przestań pić”. Ale to na nic, nałóg był silniejszy, „stary” tylko przeszkadzał, frustrował a on musiał, on nie mógł. Któregoś dnia jak leżał na wpół przytomny, we własnych rzygach, brudny i śmierdzący na melinę przyszli jacyś ludzie. Nie skojarzył nawet, kto i co, jak przez mgłę usłyszał tylko „twój ojciec umarł, pojutrze pogrzeb”. Zamachną się ręką i znowu pogrążył w pijackim letargu. W dzień pochowku wstał, był trzeźwy. Wyglądał strasznie, zaczęło mu coś świtać, ktoś tu był, coś mówił…Wcześniej wypowiedziane doń słowa teraz dotarły... 

Nie mógł znaleźć buta, a było już prawie południe. Wyszedł na zewnątrz w samych skarpetkach i zaczął biec, chciał zdążyć, tak go tam gnało. Jak dotarł już było po ceremoniałach jednak trumna jeszcze nie była spuszczona do jamy. Rzucił się na nią i krzykną „tato przysięgam ci ze nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust”. Uczestnicy pogrzebu w tym moja współowarzyszka podróży, która była naocznym świadkiem tego aktu nie mogli powstrzymać łez, to było niecodzienne. Dotrzymał słowa dziś jest szanowanym facetem w społeczności, założył też grupę wsparcia AA w swojej miejscowości.

 

Może alkoholik czasem musi (potrzebuje) sięgnąć samego dna, by się od niego odbić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi oczywiście, że nie pije przecież jest chrześcijanką gorliwą nie? Powiem nawet więcej ma 45lat a jest tak zadbana, że 35max byście jej dali. Ale co z tego jak wnętrze zgniłe :P

 

Ta cała sytuacja, którą opisujesz wygląda jak związek pantofla z babą, która już dawno ma na niego wyjebane a dziurki popuszcza tylko od święta.

 

"pojade tam" " namówie na leczenie" = "kupie jej kwiatki i sie przed nią popłaczę to zrozumie jak ją kocham i wszystko bd jak dawniej"

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz i protipa ode mnie.

 

Wróć do niego, załóżcie szczęśliwą rodzinkę, spłódźcie minimum trójkę dzieci (a co tam! Czemu masz spierdolić życie tylko sobie? Możesz też przy okazji spierdolić życie trójce bogu ducha winnych osób), które Twój ukochany pod wpływem alkoholu będzie przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat regularnie poniżał, wyzywał, wyżywał się na nich, bił i tłamsił przy Twojej cichej aprobacie, a potem, pewnego słonecznego dnia, Twoje już dorosłe (aczkolwiek całkowicie pozbawione radości życia, otępiałe, społecznie upośledzone, żyjące w marazmie i neurastenii) dzieci przyjdą do Ciebie (jeśli wcześniej nie znajdziesz ich wiszących pod sufitem albo rozjechanych przez pociąg gdzieś na torach - tyle że wtedy kawałki ich ciała będą rozrzucone w promieniu stu metrów, więc będzie troszkę pod górkę je pozbierać, ale w sumie nie ma się z czym spieszyć) i zapytają:

 

"Mamo, dlaczego na to wszystko pozwoliłaś tacie?".

 

Odpowiedz im wtedy:

 

"Hashtag #trulov, hashtag #yolo, hashtag #mocwadżajnybyłasilniejsza, hashtag #naprzypalealbowcale".

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak - jedno dziecko z tej trójki

  • Like 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie też kilku piło. Tylko jeden z tego wyszedł. Ja go nigdy pijanego nie widziałam, ale krążą rodzinne legendy, ze kiedyś był często napęczniały od %-tów , a fajka mu nie wychodziła z ust. Zona postawiła  alternatywę ja i dzieci albo wóda i zrozumiał, że to tak na poważnie, jednego dnia rzucił oba nałogi. Ale to decyzyjny facet, niegłupi, a i żona podobnie.

 

Mój ojciec też pił, daleko po 30-stce zaczą się limitować, bo zorientował się, że mu to nie służy (pojawiały się pierwsze jakieś dolegliwości itd.) Bardzo długo o dziwo dobrze wyglądał, pomagało mu wysokie svn, jak miał 40-dyszki to odwiedziły mnie szkolne koleżanki i huralnie stwierdziły, ale ty masz przystojnego starego, co z tego jak parę lat później zaczał się sypać, pewne ekscesy prędzej czy później i tak wychodzą.

 

Jeśli chodzi o alkoholików to jeden drugiemu nierówny. Najlepszy kumpel ojca od kieliszka, taki trochę wynalazca i konstruktor, wykształcił swoje dzieci i całkiem dobrze z żoną żyje, pomimo słabości do alkoholu  ten facet ma ogólnie dobry charakter. U nas było inaczej, matkę rzadko widziałam zadowoloną, ojciec robił co chciał, kłócili się często o alkohol i o jakieś baby. Ojciec, oprócz tego miał  dużo negatywnych cech, był np. skąpy. Kiedyś pamiętam poszczęściło mu się zarwał dobrze płatną prace, matka chciała żeby mi kupił kurtkę, dojrzewałam potrzebowałam jakoś wyglądać. Podczas zakupów czułam ta niechęć do wydawania na mnie pieniędzy, chciałam wybrać sobie cos fajnego ale przeszkadzało mi to napięcie, wzięłam więc pierwsza lepsza żeby to już skończyć (nienawidziłam potem tej kurtki, ale w niej pociskałam bo nie miałam wyjścia). Matka naciągała go żeby jeszcze fundną mi jakieś rajstopy, co wywoływało wybuchy złości. Jak ja ich wtedy niecierpiałam, jej ze się tak prosiła i jego za całokształt. Obiecałam sobie wtedy, że o nic nie będę prosić.

 

Ogólnie nie byłabym z alkoholikiem, sama pije czasami tylko wino w małych ilościach. Z wszystkiego można wyjść, ale statystycznie to się zdarza rzadko. @Ważniak ma rację trzeba brać pod uwagę szerszą perspektywę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.