Skocz do zawartości

Odejście z Kościoła Katolickiego - problemy?


Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór Bracia!

Na początku bieżącego roku, postanowiłem zaprzestać chodzenia na msze, modlitw i traktowaniu Jezusa jako Boga. Krzyżyk na wisiorku zmieniłem na lwa(o wpływie symboliki dużo opowiadał Marek).
Generalnie można powiedzieć ,że do pewnego czasu udało mi się osiągnąć każdą rzecz, którą chciałem i była w zasięgu ręki. Miłość z LO(nie jestem już z nią, kiedyś napisze o tym bo to ostra jazda), nowy samochód,

nowe ciuchy, podwyżka i nawet większy ogląd życiowy wraz ze wzrostem pewności siebie i zamierzonym spadku wagi. Przestałem jeść słodycze, fast foody, przestałem kopcić oraz w mojej pasji zaczęło mi lepiej się układać.
Ludzie z otoczenia mówią, że jest zajebiście. Jak teraz to pisze to faktycznie fajnie to wygląda ALE:

Problem zaczął się jakoś na przełomie lutego/marca gdy zaczęły mi się kłopoty z ex blondi. Generalnie nie przeżyłem jakoś specjalnie tego rozstania jednak coś się złego zaczęło dziać. Zacząłem chorować, przeziębiłem się
można powiedzieć ,że totalna głupota jednak potrzebowałem L4 i konkretnych antybiotyków by wyzdrowieć.
Kupiłem sobie auto za gotówke, 5k wziąłem tylko pożyczki na nie, i auto się zepsuło na wartość ok. 1 tyś. złotych okej... Dowiedziałem się ,że zmienia mi się diametralnie system pracy, przez co musiałem przerwać naukę co skutkuje

płaceniem kary w wysokości UWAGA OK. 2 TYSIĘCY ZŁOTYCH, mówię sobie ok... Między tymi zdarzeniami zacząłem palić więcej niż kiedykolwiek paliłem, paczka dziennie to był minimum(teraz pale max 3 papierosy na dzień).
W pracy, przez swoją lekkomyślność prawie bym nie wyleciał( sytuacja jeszcze się nie wyjaśniła jednak pragnę nadmienić, że do tej pory przełożeni byli bardzo zadowoleni z mojej pracy). 
Tłumaczyłem to sobie cały czas,że to pewnie przez moje uczucia wobec mojej (ah nie mojej ?) małej blondyneczki, jednak po tym jak się z nią widziałem niedawno uświadomiłem sobie ,że to nie jest przyczyną.
Finansowo teraz leżę i kwiczę, jak sobie szacowałem to mniej więcej w październiku powinno być dobrze. Prawdę mówiąc już jeździłem nocami po całym województwie i zastanawiałem się czy warto żyć. Ogarnęła mnie totalna apatia.
 

A teraz meritum. Zacząłem się modlić i myśleć o Bogu znowu. Stało się to mniej więcej tydzień temu i nagle jakby mi się wszystko ponownie rozjaśniło. Nie rozumiem tego może to przypadek? 
Ciężko mi na to obiektywnie spojrzeć zwłaszcza(wiem śmiesznie to zabrzmi ?) w momencie gdy nosiłem wisiorek z Lwem wyskakiwały mi wypryski, na kl. piersiowej i szyi. Nosze krzyżyk i co? i NIC!
I tutaj chciałbym Was drodzy Bracia o coś spytać, czy mieliście podobne doświadczenia? I jakie mogą być poboczne przyczyny tego stanu rzeczy? Podejrzewam czynnik finansowy jednak w tym miesiącu dam rade już coś odłożyć

przy czym nie muszę sobie odmawiać na jedzeniu etc. czyli jest w miarę ok.  Jakieś zalecenia może? Co robić? Na razie trwam w wierze, trzymam dietę i ogólnie jest lepiej ale sam nie wiem czy to placebo czy co?

Z jednej strony zdaję sobie sprawę z destruktywnego wpływu na podświadomość, programu kk. A z drugiej gdy leci np. taka piosenka jak "Take me to church" to czuje jakąś radość  "Good God, let me give you my life" ta linijka we mnie trafiła choć rzeczą jasną jest, że piosenka jest metaforą.  Proszę powiedzcie mi o co chodzi.


Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SonicNie nie nie , do kupna samochodu zabrakło mi 5 tyś. ogólnie auto jest warte 4x tyle. 

Próbowałem na początku ,bo nierealnym dla mnie jest by coś takiego złożonego jak świat mogło by, funkcjonować bez Boga. Jednak przyniosło mi to skutek mizerny.

Edytowane przez Ali
Dodanie nicku przy wypowiedzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyprowadzałbym pewnych wniosków na podstawie niepewnych poszlak. 

Jasne, to może mieć związek z podświadomością lub sytuacja może mieć związek np: z materiałem z którego jest wykonany ten wisiorek (możesz być zwyczajnie na coś uczulony). 

Co zalecam? Testy, próby przy jak najmniejszych zmiennych.

To odnośnie wyskakiwania wyprysków.

 

Za to zmiany emocjonalne poprzez zmiany myśleniowe jak najbardziej prawdopodobne. Więcej - z tego co opisujesz (i tego co ludzie ogólnie wiedzą) - to prawie pewne, że gdy myślisz o Bogu to możesz mieć różne stany. TU zaczyna się cała zabawa. Oświecenia, stany Buddy, Jezusa, medytujących - to wszystko sfera emocji i podświadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi mówi, że wszystko sobie wkręcasz bez powodu. Na pryszcze są sposoby. Usterka w aucie jest niedopatrzeniem przy kupnie, a że jest coś takiego jak natura rzeczy martwych, to teraz za to płacisz. 

Ja od tamtego roku nie przekraczam progu kościelnego, noszę zamiast medalika mjolnir. Od tamtego czasu robię to, co zawsze. W pracy robię swoje, po pracy ciężko, choć hobbystycznie uprawiam trójbój. Kontuzje w tym sporcie to norma, ale jestem tego jak najbardziej świadom, ale zarazem nie rozj.... się jeszcze pod sztangą.

I nigdy nie miałem rozkminy, czy "to", stało się, bo przestałem chodzić i dawać na msze. Nie pozwoliłem sobie tego wkręcić, ani razu. Skoro postanowiłem sobie, to się tego trzymam, a skoro coś mi podpowiada, że coś jest nie tak z tymi typami w czarnych sutannach, to powinienem nadal doszukiwać się wiedzy, która tylko wzmocni me przekonania do tej sprawy. 

 

Bo wierzę, że Bóg może i tam gdzieś jest, czy był... Ale nie w tejże instytucji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może zbyt szybko i zbyt wiele rzeczy zmieniłeś nagle i podświadomość nie do końca nadąża, tak jakby nie była całkiem przekonana do tylu zmian.

 

Być może to efekt tzw 'wahadła'.

 

Być może Ty nie jesteś do końca przekonany o słuszności decyzji.

 

Być może potrzeba więcej czasu i cierpliwości żeby się wszystko unormowało.

 

U mnie będzie już ze 20 lat jak nie chodzę do kościoła i nie klepię pacierzy i jakoś nic strasznego się nie dzieje. Raz lepiej, raz gorzej jak to w życiu.

 

Już samo to, jak to sobie tłumaczysz i usprawiedliwiasz świadczy o tym, że nie jesteś przekonany do decyzji a co dopiero Twoja podświadomość. Sporo pracy przed Tobą...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się zdarzyło kilka dziwnych przypadków z takim tematem. Niedawno też zacząłem powątpiewać w istnienie jego zacząłem się zastanawiać czy to jakaś ściema do ostatniego tygodnia. Miałem sen bardzo dziwny coś jakby mnie wyrwało z ciała i ciągnęło w dół przed dom. Wiedziałem podświadomie, świadomie że jest Chujowo. Zacząłem się szarpać z tym czymś i walczyć nie dawałem rady i nagle z automatu zacząłem prosić "jezu pomóż, ojcze" i nagle to coś odpuściło a ja się obudziłem we własnym łóżku zlany potem (dobrze że nie szczynami) :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem zbyt wierzący, nie praktykuję od x lat ale jedno przemyślenie. Ludzie sukcesu często odnoszą go w pewien "prosty" sposób - sprzedają się, swoją duszę. Nie twierdzę, że tak jest w przypadku @Marek Kotoński ale porady typu:

 

Cytat

Krzyżyk na wisiorku zmieniłem na lwa(o wpływie symboliki dużo opowiadał Marek).

 

pasują do schematu. Podobnie jak Marek miałem okres zabawy z ezoteryką/duchowością etc., wiem jak to wygląda. Tak na zdrowy rozum. Jesteś człowiekiem, masz dwie ręce i nogi, umiesz pracować, co może zmienić jakiś symbol? Nic poza tym, że zmieniasz znamię/oznaczenie, o to chodzi.

 

Co to znaczy sprzedają się? Rodzimy się w określonym miejscu, środowisku, rodzinie i mamy wgrane określone wartości/ograniczenia. Po prostu należymy do określonego "demona". Jeśli zaczynamy wątpić to momentalnie pojawia się inny, konkurencja nie śpi i proponuje nam różne rzeczy. Zgadzamy się, nieświadomie, nasz pierwszy właściciel walczy, nie odpuści tak łatwo. 

 

Zauważcie, że ludzie sukcesu, tacy którzy nie odziedziczyli go tylko "sami" osiągnęli, tacy naturszczycy, zazwyczaj sprzedają/starają się przekazać jakąś ideę. To może być całkiem pozytywna rzecz ale zawsze doczepiona jest jakaś łatka - joga, buddyzm, duchowość, ezo, enki etc. Sukces nie jest za darmo, muszą ewangelizować. ;)

 

Dla jasności. Słucham większości audycji @Marek Kotoński, ciekawe rzeczy, logiczne. Po prostu trzeba wyłapywać i odrzucać gadkę o duchowości etc., tzn. obcych nam kulturowo rzeczach. Chyba, że ktoś chce się bawić w rywalizację "demonów", w takim przypadku to jego własny wybór.  :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Ali napisał:

postanowiłem zaprzestać chodzenia na msze, modlitw i traktowaniu Jezusa jako Boga

Ponoć tzw. deifikacja Jeszuy (Jezusa) nastąpiła dość szybko po jego śmierci. Widać to po ewangeliach kanonicznych. W tamtych czasach wielu ludzi określano mianem "syn Boży". Ja traktuję te osobę jako jednego z Wielkich Mistrzów (jakkolwiek to rozumieć), którego nauki mistyczne zostały przeinaczone lub opacznie zrozumiane przez prymitywnych ludzi. 

Poza tym jakby nie patrzeć to każdy z nas jest dzieckiem Boga (którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć i pojąć). ?

 

Ja niedawno zaprzestałem katolickiej praktyki, bo zrozumiałem że to puste rytuały a instytucja jest pełna pychy i hipokryzji. Wolę na własną rękę zgłębiać duchowość... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy istotą tego tematu jest stwierdzenie, że Bój istnieje i ma wpływ na autora? Bo nie kumam.

Jestem ateistą (świadomym) praktycznie od 16 roku życia. Mając 19 lat i taką możliwość wystąpiłem z KK. Do kościoła przestałem chodzić w drugiej klasie podstawówki, bo rodzice powiedzieli, że jak nie chcę, to nie muszę. Z sakramentów miałem tylko chrzest, teraz już i tego nie.

 

I wszystko jest ze mną zajebiście. Tyle w temacie zjawisk paranormalnych. Podświadomość, jak ktoś wyżej napisał, bracie @Ali

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś ma jeszcze jakieś spostrzeżenia? Jutro się odniosę do Waszych komentarzy, które dały mi do myślenia. Tak jeszcze króciutko zapytam właściwie w formie preludium. Czy podświadomość jest w stanie tak szybko się przeprogramowywac? Bo aż się boje tego , ze moje cwaniactwo, ekstrawertyzm i pewność siebie nie jest wynikiem zmiany „programu” tylko właśnie tj to napisał jeden z Braci, skutek spraw ezoterycznych w , które wszedłem nie znając choćby podstaw? Jak to możliwe ze w takim krótkim okresie czasu zaliczyłem taka zmianę świadomości, nasstepnie ja straciłem a teraz mi znowu wraca? Nie umiem tego pojąć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Odejście z Kościoła Katolickiego - problemy?

@Ali to co opisałeś, zdarza się bardzo często.

 

Ale czy jest to wywołane Twoją decyzją odejścia od wiary, czy też podświadomie się bałeś kary za porzucenie korporacji chrześcijańskiej, nie wiadomo.

 

Wiem że gdy zacząłem rozumieć jak działa kościół, i mówiłem o tym, pisałem, to był we mnie lęk przed karą - księża latami ciężko pracowali, by mi ten strach "zamontować" w głowie. Gdy zacząłem mówić o swojej chorobie, byli tacy co pisali mi meile, że to kara za porzucenie Jezusa i otworzenie na demony.

 

Człowiek który ma w sobie chociażby cień poczucia winy za zdradę interesów korporacji, może INTERPRETOWAĆ zwykłe, życiowe zdarzenia jako coś niezwykłego. czasem może je też do siebie przyciągnąć, oczekiwać ich.

 

Wszystko zależy od programów w podśw. kreujących poczucie bólu i nieprzyjemności za zrobienie czegoś wbrew korporacji - jak są duże, odejście może być strasznym przeżyciem, niektórzy z mocną wyobraźnią mogą mieć straszne sny, lęki, mieć halucynacje, wywołac psychosomatyczne choroby - a nawet zwariować. Ci z niedużym lękiem mogą tylko czuć się źle, nieswojo, mieć gorsze samopoczucie i dziwne poczucie winy.

 

Powiem tak - ciągle dzieją się tragedie i umierają ludzie w wypadkach, np. samochodowych, a nie rezygnują z wiary - i co, kara? Za co?

 

Ja to widzę tak - nie chodzi o rezygnację z Boga, warto szukać tej siły, natomiast warto też przyjrzeć się korporacji która na wizji Boga żeruje, i czy to co nam oferuje razem z ideą Boga, jest warte tego co zabiera? Ja to przeanalizowałem, i wyszło mi że nie opłaca mi się to.

 

Wolę sam poszukiwać Boga, i nie korzystać z pomocy korporacji w komunikacji z Bogiem. Przeszedłem fazy uruchomienia programów lękowych, one nadal we mnie są, i nigdy więcej nie chcę w to wchodzić. I tylko o to chodzi.

 

Co do symboli - ja bym ich nie nosił, bo i po co? Lew jest drapieżnikiem, może zje Twoich wrogów, a może Ciebie?

 

 

 

W dniu 25.05.2018 o 10:52, loh-pan napisał:

Nie jestem zbyt wierzący, nie praktykuję od x lat ale jedno przemyślenie. Ludzie sukcesu często odnoszą go w pewien "prosty" sposób - sprzedają się, swoją duszę. Nie twierdzę, że tak jest w przypadku @Marek Kotoński ale porady typu:

 

Być może jest tak, że coś mną kieruje. Wiem że zbyt małą mam wiedzę i świadomość, by móc jednoznacznie ocenić że jestem bezgrzeszny i czysty duchowo. Dopóki ludzie lepiej się przy mnie czują, wątpię by była to zła siła, ale pewności nie mam. To co mam, wygląda na "wejście", a jest to termin użyty przez Andrzeja ze strony światducha, ale nie za silne.

 

Na pewno nie mam kontaktu z Bogiem - a wtedy człowiek jest popodłączany do różnych istot. Ty też możesz taką mieć.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.05.2018 o 00:51, Ali napisał:

Jak to możliwe ze w takim krótkim okresie czasu zaliczyłem taka zmianę świadomości, nasstepnie ja straciłem a teraz mi znowu wraca? Nie umiem tego pojąć. 

Gdybym miał cokolwiek skomentować, to wskazałbym na czas.

Wbrew pozorom dokonałeś rewolucji w sposobie myślenia i zachowania. Z definicji efekty rewolucji są mniej trwałe niż zmiany ewolucyjne, stąd powrót na "stare tory" myślowe przy pierwszych niepowodzeniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu działa samospełniająca się przepowiednia - przestaje się modlić, chodzić do świątyni, odwracam się od Boga to na pewno spotka mnie kara. 

Sam doszukujesz się tych kar, zwykle zdarzenia losowe przypisujesz wyższej ingerencji. 

Bóg - wyższy byt, istota - to coś co ma moc stwórczą  na pewno istnieje, jednak wątpię czy w takiej formie w jakiej sprzedaje nam to Kościół Katolicki, Islam i pozostałe religię.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dx51 & @Cortazar Możliwe, że macie trochę racji.Jednak Wy patrzycie na świat poprzez pryzmat doświadczeń w wymiarze ziemskim.A według moich własnych doświadczeń(innych niż w/w.) jestem w stanie wierzyć w to,że istnieją zjawiska metafizyczne. @Marek Kotoński------> Ciężko mi uwierzyć,że coś mogło by się dziać bez przyczyny. Jednak mózg może płatać figle. Ale gdyby tak było to jedynie emocje były by sinusoidą, nie sam fakt doświadczania nieprzyjemnych wydarzeń w ciągu na ,które trzeba faktycznie mieć "szczęście" aby się przytrafiły.

 

@loh-pan  - Okej, z tymi łatkami to jest fakt. Z każdej strony to widać gdy się zwróci na to uwagę. Dziękuje ,że otworzyłeś mi oczy bo jakoś do tej pory nie zauważyłem tego prostego faktu.
Jeśli chodzi o tego Lwa , którego aktualnie nie mam zawieszonego, to przypisałem sobie mu cechy, które mniej więcej z nim kojarzę i w sytuacjach krytycznych "napominałem się" ,że posiadam te cechy i do jakiegoś czasu to działało. Jak teraz na to patrze gdy to piszę, serio wygląda jak jakiś kult czegoś. Ale odbieram to w formie powiedzmy "autorytetu" ,którego de facto chyba nigdy nie posiadałem. Sądzisz ,że to może mieć zabarwienie ezoteryczne?

@tytuschrypus - Też tak może być, ale popatrz. Przez czas ewolucji byłeś programowany na strach przed, pająkami, owadami, wężami etc. Co się stanie gdy pierwszy raz złapiesz pająka? A co za drugim i setnym? Przyzwyczaisz się bardzo prędko do tego,że jednym ruchem możesz go zgnieść i tyle. Te bariery podświadome moim zdaniem nie są tak trudne do pokonania.
Rozumiem ,że masz na myśli lata programowania wiary R-K i fakt faktem jako dziecko tak jak wiele osób marzyłem, aby pomóc Jezusowi nosić (dosłownie) ten krzyż. Pamiętam też,że w okresie gdy byłem przed I komunią, chciałem by wszystkie cierpienia Jezusa przeszły na mnie byle by się nie męczył, tragedia... Ale czy to by mogło ściągać na mnie złe rzeczy teraz? 

@Marek Kotoński - Ciężko ocenić czy to jest moja interpretacja. Powiedzieć Ci co czuję tak na prawdę? Czuję radość gdy wiem ,że za moment skończę pisać tego posta i będę się modlił. Mimo ,że nawet nie czytałem pisma św. czy nawet nie pamiętam tych wszystkich regułek, to czuję radość na myśl, że będę mógł porozmawiać moment z Bogiem w formie Jezusa. Jednocześnie boję się faktu o ,którym wspomniałeś ,że tak na prawdę KK. bazuje na wiedzy psychologicznej z zakresu działania ludzkiego mózgu/podświadomości/emocji. Bo jak zerknę sobie wstecz to widzę siebie w ogólniaku, biegającego na msze o 6 rano przed szkołą i rzucającego kasę na ofiarę(po co? nie wiem).  Do tego wszystkiego dochodzi FAKT, nie opinia lecz FAKT tego, że osłabiając programowanie KK. człowiek zaczyna być bardziej szczęśliwy. Rozmawiałem teraz w ostatni piątek z moimi starymi znajomymi , których nie widziałem od początku roku. Jednogłośnie stwierdzili, że zmieniłem się o 180 stopni. Całkowite przeciwieństwo osoby nieśmiałej i introwertycznej za ,którą cały czas się uważałem. Jak sądzisz czego to może być sprawka? Wisiorka Lwa?(jak go mam to często się 'napominam'), porzucenie obrzędów kościelnych etc? Czy może po prostu jakaś dojrzałość się we mnie obudziła? Bo prawdę mówiąc, słucham Twoich audycji, mam książki, modlitwę Twojego autorstwa. I na bazie tego wszystkiego wydaje mi się, że w Twoim przypadku Twoja siła, którą teraz posiadasz wynika z negatywnych doświadczeń ,które zbudowały fundament mocnej osobowości.
Dlatego czasem śmiem powątpiewać w prawdy ezoteryczne/duchowe/religijne i wracam na grunt logiczny. Proszę powiedz mi jak rozgryźć przyczynę problemów? Dodam jeszcze od siebie, że ogólniak to był dla mnie ciężki czas gdyż, w momencie gdy nie chciało mi sie chodzić do kościoła , po jakimś czasie lekarz zdiagnozował u mnie raka kości i przez pół roku żyłem ze świadomością, że usunięcie nogi to najlepsza rzecz jaka może mi się stać. (To była błędna diagnoza, po szczegółowych badaniach sie okazało ,że to totalna bzdura). Wtedy nie targało mną poczucie winy, z racji opuszczania mszy bo po prostu miałem to gdzieś. Chyba ,że to jakoś podświadomie tkwiło? nie wiem. 

Pozdrawiam i dziękuje wszystkim za odpowiedzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Ali napisał:

 

@loh-pan  - Okej, z tymi łatkami to jest fakt. Z każdej strony to widać gdy się zwróci na to uwagę. Dziękuje ,że otworzyłeś mi oczy bo jakoś do tej pory nie zauważyłem tego prostego faktu.
Jeśli chodzi o tego Lwa , którego aktualnie nie mam zawieszonego, to przypisałem sobie mu cechy, które mniej więcej z nim kojarzę i w sytuacjach krytycznych "napominałem się" ,że posiadam te cechy i do jakiegoś czasu to działało. Jak teraz na to patrze gdy to piszę, serio wygląda jak jakiś kult czegoś. Ale odbieram to w formie powiedzmy "autorytetu" ,którego de facto chyba nigdy nie posiadałem. Sądzisz ,że to może mieć zabarwienie ezoteryczne?

 

Trudno powiedzieć, nie wiadomo w jaki sposób podsunięto Ci tego lwa. Może to tylko Twój pomysł a może delikatnie zasugerowany przez coś lub kogoś. Gdybyś odbierał to jako ozdobę to nie ma problemu. Ty piszesz o "autorytecie", nadajesz tej rzeczy bardzo duże znaczenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ali napisał:

Rozumiem ,że masz na myśli lata programowania wiary R-K i fakt faktem jako dziecko tak jak wiele osób marzyłem, aby pomóc Jezusowi nosić (dosłownie) ten krzyż. Pamiętam też,że w okresie gdy byłem przed I komunią, chciałem by wszystkie cierpienia Jezusa przeszły na mnie byle by się nie męczył, tragedia... Ale czy to by mogło ściągać na mnie złe rzeczy teraz? 

Nie mam pojęcia, o czym do mnie rozmawiasz:) Chciałem Ci po prostu przekazać, że wiara, podobnie jak większość pojęć, którymi się posługujemy, jest tworem człowieka służącym określonym celom. Jest bardzo daleka od wartości obiektywnej, nawet w ramach Twojej wiary są różne poglądy na pewne, wydawałoby się, oczywiste sprawy. Dla mnie na tym poziomie nie jest to nic innego jak sposób manipulowania całymi zbiorowościami ludzkimi i tak to traktuję. Cała metafizyka, o której piszesz, to dla mnie czysta abstrakcja i o ile rozumiem oczywiście, że prostym ludziom są potrzebne jasne i klarowne zasady postępowania przekazane przez siłę "wyższą" o tyle ciężko mi rozumieć, jak ludzie solidnie wykształceni nie zdają sobie sprawy z tego, że jak gdzieś kiedyś było ładnie ujęte "Biblia nie spłynęła do nas faksem z niebios". 

 

To wszystko stworzyli ludzie. No kurde, po prostu. Jezus jeśli istniał, był na pewno wpływowym, inspirującym innych człowiekiem, podobnie jak każdy głoszący jakąkolwiek wiarę, ale jeśli ktoś wierzy w cuda, to ja robię wielkie oczy.

 

Ty mówisz, że odwróciłeś się od Boga i on Ci zsyła jakieś znaki, a ja Ci tylko napisałem, że idąc Twoim tokiem rozumowania, ja na tego Boga wylałem i wysrałem i żadne znaki nie spłynęły. Just like that.

 

EDIT: Tak jak z łańcuszkiem powyżej, ja tak kiedyś miałem z siatką browarów. Niosłem siatkę, a nagle jedna butelka wypadła i się rozbiła, brak uszkodzenia siatki. Cuda? Nie sądzę:D

Kiedyś ludzie tak o burzach myśleli, niejedną "boską ingerencję" jeszcze nauka wyjaśni - myślę, że nie trzeba wielkich horyzontów myślowych, żeby widzieć podobieństwo.

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, tytuschrypus napisał:

"Biblia nie spłynęła do nas faksem z niebios".

Piękne :)

 

Zawsze mnie to zastanawiało jak ludzie potrafią interpretować niektóre rzeczy jako np cuda, rzeczy wysłane przez Boga itp Przykład z burzą jest moim ulubionym.

 

Mam przyjaciela, bardzo bliskiego, jest on dla mnie przykładem jeżeli chodzi o osobę wierzącą. Nie widzę i nie doświadczyłem od niego zakłamania w tym temacie, udziela się w kościele, ma swojego vloga w tej tematyce. Żona i trójka dzieci (jak patrzę na ich relację to wydaja mi się bardzo dobraną parą, wraca mi wiara że mogą być dobrane osoby, ale to odrębny temat). Często rozmawialiśmy na temat wiary i próbowaliśmy przekonać jeden drugiego do swoich racji. Na końcu stwierdziliśmy że nie ma to sensu, ale szanujemy jeden drugiego.

 

W tym czasie przesyłał dowody na istnienie Boga, wg niego właściwe (np nagranie na YT z jakiegoś egzorcyzmu, oczywiscie tylko audio), a dla mnie po prostu śmieszne i sie dziwiłem jak taka mądra, ogarnięta i inteligentna osoba może w takie banialuki wierzyć. Ale po prostu on CHCE w to wierzyć, dlatego to się nazywa wiara :) On będzie wszystko podciągał pod to, nie ważne co to jest, czy ktoś wyzdrowieje z raka, czy to że bedzie miał prawidłowy stolec, wszystko będzie dzięki Bogu. 

 

Dla mnie on jest po prostu dobrą osobą, znamy się kupę lat, wspieramy, szanujemy i to jest dla mnie najważniejsze. W wierze znalazł jakiś cel, czuje się szczęśliwy dzięki temu, mimo że ma wyprany mózg wg mnie, ale jest to w jakis taki "dobry" sposób, że nie skrzywdzi drugiej osoby swoją postawą, tak jak to potrafią osoby które niby głęboko wierzące, ale fałszywe i złe po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chodzę do kościoła, bo nie mam takiej potrzeby. Z Kościoła Katolickiego nie odejdę, bo formalne bycie jego częścią kiedyś się może przydać. Nie lubię i nie popieram tej instytucji, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. Natomiast wierzę w Boga i nigdy nawet w najgorszych momentach nie pomyślałem, że go nie ma.

 

To co Tobie się przytrafiło, to pewnie zasługa podświadomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Ali - trzy sprawy. Jedna to sama wiara w Boga, druga to spojrzenie na Kościół, trzecia to częsta tendencja do przypisywania nadnaturalnych interwencji zwykłym sprawom. Częste u ludzi wierzących (do których się zaliczam) ale również u ateistów - wystarczą odpowiednie warunki:)

 

Co do wiary w Boga - ja wierze w Boga. I w przeciwieństwie do przytoczonego wyżej kolegi Taboo - nie szukam ani nie kolportuję "dowodów na istnienie Boga". Gdyby były - nie byłoby potrzeby wierzyć.

Tak naprawdę te "dowody" na istnienie Boga są równie dęte jak dowody na nie istnienie Boga.

Uświadommy sobie jasno - Bóg, jeśli jest (a sam wierzę że jest) - działa w innym wymiarze, dla nas niedostępnym. Gdyby chciał byśmy wiedzieli - zesłałby dowody jasne i oczywiste dla wszystkich - i nikt by nie miał wątpliwości. Ale tego nie robi, więc prosty wniosek - albo Go nie ma, albo... no właśnie. Albo - w co osobiście wierzę - jest Kimś tak niepodobnym do nas, że wymyka się naszemu rozumieniu i ma kompletnie inne spojrzenie na sprawę. Do rozwinięcia jak ktoś chce - na razie nie chcę przynudzać.

 

Co do Biblii "nie wysłanej do nas faksem z nieba" - czytał ktoś z Was? Przecież w kwestii relacji damsko - męskich poglądy ma takie same jak to forum!

Kobieta wzięłą się z mężczyzny, została stworzona DLA mężczyzny aby mu być pomocą. Mężczyzna ma PANOWAĆ nad nią (dosłowny cytat) i jak Chrystus jest głową Kościoła, tak mąż jest głową żony - i całej rodziny. Czy tam coś źle jest napisane?

Nie, ale nam - katolikom - także i mnie, przyznaję - środowiska okołokatolickie (nie Kościół w rozumieniu dokumentów Kościoła, ale środowisko, książki, gazetki, itp) prały mózg. Ktoś słusznie stwierdził (jakiś ksiądz, nie pamiętam), że jakby to śmiesznie nie brzmiało - to baby przejęły Kościół. W sensie - babska retoryka. I teraz obserwujemy - dzięki Bogu - odwrót od tej babskiej narracji. Wielu księży mówi tak w tematach damsko męskich, że byście się zdziwil na plusi. I jest ich coraz więcej.

 

Druga sprawa - spojrzenie na Kościół. To zdaje się sam Jezus powiedział o "czynieniu wszystkiego co nakazują, ale nie naśladowaniu czynów ich samych". Cytuję z pamięci: "Nakładają ciężary wielkie i nie do uniesienia, ale sami palcem ich ruszyć nie chcą".

Kościół jest złożony z ludzi - i to takich, że uczciwi, dobrzy księża z powołania - mają nawet w Kościele przejebane. Koledzy znają przypadek księdza co był kapelanem prezydenckim czy kimś takim -  na mszy z Komorowskim, wtedy jeszcze prezydentem, mówił o wadze prawdy, odpowiedzialności za słowo itp. Tyle - bez odniesień do konkretnych sytuacji. Komorowski poprosił Nycza o zmianę kapelana, bo go wkurwił "mieszaniem się do polityki" - co Nycz oczywiście uczynił:) Także teges.

Ja chodzę do kościoła po sakramenty, jak do lekarza po receptę. Lekarz, świetnie byłoby gdyby był dobry, ale jak sam pali, chleje, obżera się i żyje bardzo niezdrowo - guzik mnie to w sumie, jego problem.

 

Trzecia sprawa - pryszcze od lwa, itp. Ja miałem zmiany skórne od medalika św Benedykta, poświęconego, z wpisanym egzorcyzmem:) No i zamieniłem go na srebrny, bo pierwszy to nie wiem nawet z czego był.

Gwoli jasności - jestem przeciwnikiem ezoteryki, podejrzanych symboli z obcych kultur, itp. Ale jeśli w jakichś przedmiotach jest coś nadnaturalnego - to nie w ten sposób się objawia. Znowu temat do rozwinięcia - jak ktoś jest zainteresowany. W każdym razie zmiany skórne od wisiorka związane są z materiałem wisiorka albo reakcją ciała na niego - i nie ma w tym nic niezwykłego.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.