Skocz do zawartości

Sens istnienia nieba


SławomirP

Rekomendowane odpowiedzi

Wierzycie w Boga?

Ja osobiście dziele szansę 50 na 50 z takiego powodu ze jako człowiek i z mojego ludzkiego punktu widzenia do powstania całego wszechświata oraz życia od cząstki, która dopiero zaczyna przypominać kwas nukleinowy do człowieka brak ingerencji inteligentnej istoty wyżej oceniam jako przypadek zupełnie niemożliwy.

 

Drugie 50% stawiam na NIE ISTNIENIE ponieważ nasze życie przypomina sytuacje kiedy człowiek się rodzi i zostaje zamknięty w izolatce do końca swoich dni nigdy z niej nie wychodząc, a w międzyczasie ma ocenić jakie są szanse ataku Indii na Pakistan, a jakie ataku Pakistanu na Indie nie wiedząc o istnieniu świata zewnętrznego.

 

Jestem zamknięty w przestrzeni kosmicznej (cokolwiek to jest) na okruchu skały. Co jest poza wszechświatem i o co tu chodzi? Nie wiem, może wieloświat? I tak bez znaczenia bo nigdy tego nie pojmę czym to jest najwyżej dowiem się że poza naszym wymiarem jest wieloświat i na tym poznanie prawdy raczej się skończy.

 

Idąc w druga stronę i zagłębiając się w cząstki z jakich jest zbudowana materia (nagroda nobla dla tego kto dowie się czym ona jest), ale nie mówię nawet o cząstkach elementarnych tylko cząstkach budujących cząstki elementarne. Może teoria strun jest prawdziwa? Dla mnie to i tak bez różnicy. Kiedyś pewien wybitny profesor wykładający fizykę  kwantową spytał czy ktoś z sali wie o co chodzi w tej teorii bo on od kilku lat siedzi nad temat i jeszcze objąć tego umysłem mu się nie udało dlatego ja mogę nawet nie próbować.

 

Sytuacja rzeczywiście przypomina pewnego rodzaju izolatkę tylko ilość szczegółów jest znacznie większa niż w zamkniętym sześcianie. Z powyższych powodów przyjmuję że jednak z pozycji człowieka nie ma najmniejszej możliwości ocenienia czy Bóg istnieje choćby subiektywnie na podstawie obserwowanego świata bo świata tego nie byłem w stanie zaobserwować i poznać/zrozumieć chociaż w 1%.

 

Dlaczego oceniam nie istnienie Boga na akurat 50% z tego powodu? Nie wiem tak strzelam, albo to wszystko ma sens, albo nie. Czerwone, albo białe. Ocenie w jakim procencie człowiek jest w stanie ocenić czy Bóg istnieje na podstawie tego co może zaobserwować i tak nie jest możliwe więc dla własnego spokoju daje pół na pół.

 

W tych 50% istnienia Boga zawiera się pewien procent na istnienie krainy w której moglibyśmy się wszyscy znaleźć po śmierci. To że Bóg istnieje czy jak to można nazwać cokolwiek co stoi za powstaniem tego wszystkiego nie oznacza że istnieje jakaś kraina dla nas wszystkich przeznaczona po opuszczeniu ciała. Bardziej można by się było zdziwić że jednak istnieje, a jeśli istnieje to jaki % szans że zawartość jej nam się spodoba?

 

Zastanawiając się co można by było tam robić można sprowadzić do tego co chcemy robić. Proste pytanie co chce robić człowiek? Ludzkie ciało składa się z narządów i każdy z nich ma jakieś potrzeby i teraz pytanie narządy istnieją dla nas czy my dla narządów? Przecież to my karmimy nasz żołądek, siadamy na krześle żeby dać odpocząć naszym nogą, oglądamy seriale żeby zabawić nasz mózg, słuchamy muzyki dla przyjemności uszu, wreszcie nabijamy jakieś panny na członka żeby jego też zaspokoić.

 

Nie mam innego pomysłu na to co mógłby robić człowiek w niebie żeby być zadowolonym. Będziemy siedzieć na łące żeby dać odpocząć plecom? A może będziemy brać do nosa żeby poczuć euforie całego ciała? Nabijać w nieskończoność kobiety, a kobiety facetów? Jeśli tak, a raczej to zupełnie niemożliwe bo dlaczego Bóg miałby tworzyć niebo dla narządów, które przez wieczność będą same w kółko się zaspokajać? Niebo dla narządów? No chyba tak bo siedzenie na łące jednak będzie przyjemne z powodu posiadania zmęczonych nóg. Nasze mięśnie poszły do nieba dla zmęczonych mięśni czy o co tu chodzi? Całe ludzkie życie i wreszcie pośmiertna selekcja do raju tylko po to żeby żołądek mógł być pełny pysznego jedzenia, nogi mogły posiedzieć, a członek zostać wbity i tak po wszeczas. Jeśli o to chodziło Bogu to już mógł stworzyć sobie jakiś organ i wrzucić go inkubatora gdzie już wiecznie będzie drażniony w taki sposób żeby dochodziły do niego impulsy o przyjemności.

 

(pomijając ostateczną przyjemność duchowa którą jest spokój, a może to tylko przyjemność chwilowego nie bycia dręczonym przez umysł?) 

 

Ktoś powie: No zaraz, ale skoro nie potrafisz ocenić czy istnieje Bóg na podstawie własnej wiedzy to może nie jesteś w stanie też wyobrazić sobie nieba, które jest dla człowieka przyjemne i ma jakiś sens istnienia.

 

I tutaj sprawa zaczyna się komplikować bo skoro ja jestem człowiekiem i znam tylko cielesne przyjemności i tylko takie mam możliwość odczuwać to z jakiego powodu miałbym chcieć iść do nieba gdzie ich doświadczać już nie będę bo sytuacja w której odebrano mi wszystkie przyjemności przypomina mi dwie rzeczy piekło czyli celowe działanie jako kara dla mnie lub śmierć, ale taka po której nic nie ma i jako byt jestem anihilowany więc nie doświadczam już niczego co znam, a znam tylko co rejestrują narządy, których pobudzanie do przyjemności przez wieczność brzmi co najmniej śmiesznie.

 

Jeśli Bóg chciałby stworzyć coś co ma sens musiałby wpierw unicestwić człowieka jakiego znamy z tego powodu że stworzyłby raj dla organów, a skoro w niebie człowiek jest unicestwiany i nie ma tam nic czego znam ze swojego życia i niczym nie będę się mógł zadowalać co widziałem na ziemi to jestem równie przerażony tą wizją co brakiem Boga. W niebie będą najwyżej jakieś bytopodobne stwory powstałe na rzecz przedłużania naszego istnienie tylko w taki sposób żeby miało to jakiś sens

 

Skoro w niebie nie ma ludzi to was też tam nie będzie.

 

Mam dopiero 20 lat boję się że w tym tempie natłoku myśli i pytaniu o dalszy sens wstania rano z łóżka za kilka lat zwariuje. Teraz lepiej położę się spać żeby zapomnieć o temacie i jutro przez cały dzień będę udawał przejmując się codziennymi sprawami że jednak to wszystko nie istnieje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po primo to ludzie są w niebie tylko zależy od jakiej wysokości grawitacyjnej zaczynasz liczyć?

Secundo gdyby nieba nie było(jonosfery) to mielibyśmy mroczne dni na jasno.

 

Następnie twoje myślenie jest tak przewrotne jak ludzie pod tobą stoją do góry nogami.

 

Nie mylić boga z siłą tworzenia, jeśli przyjmiemy nie skończoną ilość wariacji, to w pewnym momencie pojawia się materia ożywiona(patrz ziemia).

 

Kolej nie z góry zakładasz na życie węglowodorowe!?(węglowcy) Inteligencja jest obecna wszędzie tylko akurat w naszym przypadku odkrywamy/postrzegamy ją za pomocą BIO procesora węglowego(pozyskiwanie energii z procesu spalania chemicznego).

 

To że nie możesz zadryndac do ufo ludków, wcale nie oznacza iż ich nie ma.

Jest kolejna opcja już ich nie ma lub jeszcze nie ma.

 

Teraz kombinatoryka stosowana: jeśli po wyprawie na marsa urodzi się tam 3 pokolenie ludzi to nazwiemy ich marsjanaaaaami?

Nawet w San Marino 3 pokolenie uważa się za auto ktonów.

 

Jako ostanie zadam p. Skąd wiesz jako my nie są przesiedleńcami z wyprawy kosmicznej po katastrofie innej planety gdy w odysei natrafili n a planetę klasy `Minszara`(tak ze Star Trek`a).

 

Ilość kataklizmów and oder  wytłukła inteligencje a obecna cywilizacja odradza się cyklem poznawczym/doświadczalnym.

 

:P

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sens istnienia nieba ? Niebo i piekło to ściema na zasadzie kija i marchewki, bądź grzeczny słuchaj księży, przez nich przemawia Bóg - to pojedziesz do nieba a jak nie - będziesz na wieczność potępiony i pójdziesz do piekła. 

To taka marketingowa ściema, program lojalnościowy z nagrodą po śmierci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SławomirP napisał:

I tutaj sprawa zaczyna się komplikować bo skoro ja jestem człowiekiem i znam tylko cielesne przyjemności i tylko takie mam możliwość odczuwać to z jakiego powodu miałbym chcieć iść do nieba gdzie ich doświadczać już nie będę bo sytuacja w której odebrano mi wszystkie przyjemności przypomina mi dwie rzeczy piekło czyli celowe działanie jako kara dla mnie lub śmierć, ale taka po której nic nie ma i jako byt jestem anihilowany więc nie doświadczam już niczego co znam, a znam tylko co rejestrują narządy, których pobudzanie do przyjemności przez wieczność brzmi co najmniej śmiesznie.

To wszystko są iluzje twojego mózgu.

W swoich naukach Jezus wyraźnie twierdzi, żeby nie przywiązywać się do tego świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat w sumie. Ja nie jestem ateistą, ale jakos nie przekonuje mnie osobowy Bóg jakiego znamy z 3 wielkich religii monoteistycznych. Bardziej bym Go (zabawne warunkowanie swoją drogo że Bóg to płeć męska :P ) widział jako kolektywną superinteligencję/siłę sprawczą na którą składa sie WSZYSTKO co istnieje.

Koncepcja nieba jako miejsca gdzie dobrzy trafiają po śmierci jest trochę naiwna, przyznajcie. Zakładając ze reinkarnacja to fakt, to po wyrwaniu się z niej może nasza świadomość łączy sie ze "źródłem"? I juz nie istniejemy w tym sensie jaki znamy? No takie gdybanie :P

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.