Skocz do zawartości

Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Bonzo napisał:

Dokładnie tak !

 

I naprawdę - wyłacz telewizor, włącz własne myślenie. Zakładam ryzykownie, że jestes w stanie zrobić to drugie, pierwsze jest zacznie łatwiejsze.

 

Zastanów się - jak niby ktoś miał w latach 20-tych sprawdzić ile partnerów seksualnych ma dana kobieta ?

Tak jak myślałem - negowanie badań statystycznych przeprowadzonych przez naukowców i zakładanie, że nie wiedzieli jak badać.

To Ty kolego włącz myślenie - nawet jeśli zakładamy, że były to badania z ankiet - zastanów się, czy dzisiejsze badania były z historii fejsbukowej? Czy dzisiejsi badacze siedzieli na fejsie i śledzili całą historię panienek? i niby skąd mieli mieć dowody, że to wszystko prawda? Otóż też pewnie bazowali na ankietach, jeśli już wybrali tę metodologię.

 

Więc masz tę samą sytuację: ankiety vs ankiety. I teraz Ty zakładasz, że kobiety w latach 20-tych XX-wieku kłamały 3-krotnie bardziej zaniżając liczbę partnerów seksualnych, niż te w dzisiejszych czasach :D

Do tego zakładasz, że naukowcy nie potrafili zminimalizować efektu ankietera czy też skutków ubocznych właśnie w postaci kłamstw. Twoje założenia są tak nielogiczne i idiotyczne, że nawet nie wiem co powiedzieć.

 

Badania statystyczne sfałszowane, Joseph Unwin był po kilku głębszych badając 84 kultury na przestrzeni 5000 lat - kurwa, wszystkie naukowe badania są nieprawdą, rzecze Pan @Bonzo.

 

Widzisz sam kolego, że z Tobą po prostu nie da się dyskutować jak z mężczyzną, bo Ty, jak kobieta - nawet gdy dostaniesz faktami i badaniami w łeb, to stwierdzisz, że badania są sfałszowane/przeszacowane/źle zrobione. To jest poziom dziecka z piaskownicy. Kończę taką gównorozmowę z Tobą w tym temacie, bo to jest uwłaczające wszelkiej logice i sensowności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, arch napisał:

Więc masz tę samą sytuację: ankiety vs ankiety. I teraz Ty zakładasz, że kobiety w latach 20-tych XX-wieku kłamały 3-krotnie bardziej zaniżając liczbę partnerów seksualnych, niż te w dzisiejszych czasach :D

 

Chłopcze.

W 20 latach ub. wieku nikt takich badań nie robił.

Seks był wtedy tematem tabu. Nikt o tym głośno nie mówił - tylko wszyscy robili.

 

A to, ze "amerykańszy naukowcy" napisali, że Marysieńka zaszła w ciążę bo Sobieskiemu pękła prezerwatywa z kevlaru wynalezionego 300 lat później ?

Klikacze w smartfony wszystko łykną :)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, arch napisał:

Ten temat pokazał, że z niektórymi rozmowa po prostu nie ma sensu, bo są odporni na fakty

Ja muszę wszystkim przyznać, że poza chyba jednym jedynym, zawsze jak czytam jego posty to brwi podjeżdżają mi do samej góry, a potem wybucha śmiechem i już drugi raz w kontakcie z postami @archa zaplułem sobie telefon czytając banialuki, które on tu uznaje za "fakty" jednocześnie zarzucając głupotę, arogancję i upór innym. 

 

Chłopcze, już kiedyś od postawienia pytania "czy warto być [w stosunku do kobiet] tak bezkompromisowym jak brać radzi" dotarłeś do kłótni ile kobiet w Polsce ma fejsbuka i połączyłeś jedno z drugim ?

 

Teraz zaś łączysz związkiem to:

 

6 godzin temu, arch napisał:

POZYTYWNĄ korelację pomiędzy stopniem wstrzemięźliwości seksualnej a rozwojem cywilizacyjnym danych narodów.

A tym

6 godzin temu, arch napisał:

uzyskaliśmy bezpośredni dowód, że ruchanie mężatek i inne tego typu zachowania po prostu SZKODZĄ narodom, cywilizacjom

Czyli rozumiem, że za upadek cywilizacji odpowiada bezpośrednio % ruchania mężatek? O kurła. 

 

Wiesz Ty, co znaczy w ogóle wstrzemięźliwość? Ja Ci może wyjaśnię. Jak nowo poznana Pani Ci powie, że chce być wstrzemięźliwa seksualnie, to nie ma na myśli że nie będzie się bzykać z innymi po ślubie, tylko w ogóle się mało będzie bzykać:D

 

Pomijam już te kwestie, które Ci wytłumaczył @Bonzo, bo ewidentnie to zbyt duży poziom abstrakcji i metanauki dla Ciebie.

 

Odpaliłeś filmik na YouTube, gdzie ktoś powołał się (wuj wie jak dokładnie) na badania antropologiczne sprzed ponad 100 lat (aaaaa!) jednego człowieka (aaaa x2) i na tej podstawie stwierdzasz, że 

6 godzin temu, arch napisał:

Nie potrafię zrozumieć jak wielką kurwę można robić z logiki, żeby dalej dyskutować nad tym - to jest po prostu odporność na fakty, na wiedzę

Ty naprawdę masz jakiś poważny problem sam ze sobą. Już pomijam fakt, że badania antropologiczne sprzed 100 lat to jest różnica diametralna w metodologii, ideologii, tezach i możliwościach,bo dla Ciebie to chyba jak fizyka - jak pierdolnęło jabłko na głowę Newtonowi kilkaset lat temu l, to teraz by mu pierdolnęło na łeb tak samo. Wiem - chyba po raz kolejny to za trudne dla Ciebie. 

 

W dodatku, żeby było śmieszniej, chyba sam trochę rozumiesz, że ta cała dziwna wstrzemięźliwość to nie jest tylko dymanie mężatek, bo piszesz:

 

6 godzin temu, arch napisał:

To co dzieje się w ostatnich 50 latach a więc rewolucja obyczajowa w rozwiniętych cywilizacyjnie narodach - to jest także coś opisywanego przez Unwina czy Freuda.

Jakim % składnikiem rewolucji seksualnie jest dymanie mężatek? Rozumiem, że ignorujesz kwestie związane ze zmianami obyczajowości (na przykład kiedyś kobieta dająca każdemu była kurwą, teraz jest kobietą wyzwoloną) a cała rewolucja seksualna to dla Ciebie dymanie mężatek? O.o.

 

6 godzin temu, arch napisał:

dodajmy do tego, że Freud twierdził ponownie; wstrzemięźliwość seksualna = rozwój cywilizacji.

Aha. Freud tak powiedział. Nie czytało się na studiach o metodologii Freuda za dużo, co nie? 

 

Tutaj dodam jeszcze informację dla innych, trzeźwo myślących, bo wiem że to dla Ciebie może być nieprzyswajalna wiedza (Twoj świat, na który ogląd obierasz z filmików na YouTube, "naukowych" fanpejach na pejsiku i artykułów z faktu czy innej gazety wrocławskiej leg) by w gruzach) ale może innym się przyda:

 

Nauki, zwłaszcza społeczne i tezy w nich głoszone też podlegają modom. Tak, tak. Jeśli naukowiec jest lubiany w środowisku, to jego tezy są przez wykładowców głoszone. Jeśli nie - głoszone są teorie konkurencyjne. Sam Freud i jego spojrzenie na ludzką naturę było w historii podawane za pewnik i miał liczne grono entuzjastów - było też wyśmiewane i było obiektem kpin. A jego teorie się przecież nie zmieniły w tym czasie. Mało tego - jeśli coś opublikuje takie Nature, to ktoś ma 100 do lansu i jego tezy są głoszone chętniej, ale ktoś decyduje o tym co tam jest umieszczane. 

 

Niektórzy zapominają, że w nauce wiele zależy od wybranej metody, warunków, założeń i to nie jest jakiś abstrakcyjny byt. Naukę tworzą ludzie, ze swoimi sympatiami, antypatiami i tak dalej. I to niesie konsekwencje. 

 

A potem Ci wyskakuje taki @archi krzyczy, że badania z początku XX wieku i współczesne to to samo <facepalm>zwłaszcza dotyczące spraw obyczajowych. 

 

6 godzin temu, arch napisał:

Przeciętna brytyjska 24-latka w latach 20 XX-wieku miała średnio 1,67 partnerów seksualnych. Dzisiejsza 24-latka z UK ma średnio 5,65 partnerów seksualnych.

Podobną wyraźną różnicę można zaobserwować w badaniach polskich.

Nie, kurwa, wcale tak nie było że w czasach gdy nie było przecież (według Ciebie też) rewolucji seksualnej to ludzie mniej chętnie się przyznawali do zdrad. Skądże. Jak kobieta była brana za kurwę to równie chętnie opowiadała o zdradach jak w czasach, gdy nic się jej nie stanie. 

 

Jak, komu opowiadała? Poczytaj może, jakie zmiany zaszły w technikach badawczych przez 120 lat i kiedy powstały te uznawane za standard w takim kształcie jak znamy dziś - dżizas, Ciebie naprawdę nie idzie czytać. Robisz kurwę że zdrowego rozsądku i metodologii, a jeśli naprawdę uważasz że ten you tube to jest bezpośredni dowód na to że nie wolno ruchać mezatek to zaczynam się o Twoje zdrowie psychiczne obawiać.

 

To tak, jakbyś pisał że badania na temat wiary w czasach szalejącej inkwizycji można porównać z wynikami badań na temat wiary dziś. Można? 

 

Sorry, lekki off top, ale musiałem. I taki ignorant pisze o robieniu kurwy z logiki, niepojęte. 

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Tylko wasze środki są zupełnie błędne. Więc moim zdaniem jest płaszczyzna porozumienia, dlatego cieszę się że odpowiedziałeś:) myślę, że niektórzy błędnie interpretują w ogóle moje intencje. Ja jestem po prostu przeciwnikiem zdejmowania odpowiedzialności z kobiet, a wy teoretycznie niby nie, ale w praktyce to robicie.

Hehe. Nie są wcale błędne. Dla mnie to są dwie oddzielne kwestie, które usilnie starasz się połączyć.

Kto jest winny i odpowiedzialny za zdradę (1.), a to czy bycie narzędziem w tej sytuacji jest moralne (2.) (dla mnie, bo każdy ma inaczej jak widać) - to różne rzeczy.

 

A gdy np. kupujesz lub dostajesz coś kradzionego (i wiesz o tym), to czy to jest moralne? To jest chyba bardziej adekwatny przykład niż sama kradzież.

Jak wyżej, Ty nie jesteś winny samej kradzieży i nikt Cię o to nie posądzi. Ale jesteś w jakiś sposób powiązany i jeśli sprawa wyjdzie na jaw, też poniesiesz jakieś konsekwencje.

To, że wcale nie jesteś winny samej kradzieży, sprawia, że kupowanie takich rzeczy jest (jakby to powiedzieć...) "dobre" / "moralne"?

 

Na jakiejś płaszczyźnie mam wrażenie, że się zgadzamy, ale mówimy o czymś trochę innym i przez to się rozjeżdżamy.

(sorry, ale wszystkiego nie czytałem)

 

Samą kwestie moralności, ja bym już odpuścił, to jest nie do przeskoczenia, każdy ma swój system już od dawna i na pewno go nie zmieni.

 

Niech nikt nie myśli czasem, że ma rację, bo każdy ją ma i jednocześnie jej nie ma :D (if you know what i mean)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniekąd czuję się prowodyrem tej gównoburzy, dlatego uznaję za stosowne napisać kilka słów komentarza.

 

Pierwsza sprawa jest taka, że zdecydowanie odcinam od szanownych przedmówców moralistów i moralizatorów. Jakkolwiek sam z siebie ustaliłem dla siebie zasadę nie pukania mężatek, to jest to mój osobisty wybór, którego nikomu nie narzucam jak i daleki jestem od komentowania postawy braci, którzy dokonali innego wyboru.

 

Druga sprawa jest taka, że dziękuję bratu @tytuschrypus za postawienie konkretnych pytań dotyczących mojego przypadku. Snucie teoretycznych rozważań bez odniesienia się do konkretnego przykładu jest trochę jałowe i tu trochę smuteczek, że te pytania pozostały bez odpowiedzi. Kolejnym moim wyborem jest nie kopanie leżącego, dlatego powstrzymam się od komentowania tej sytuacji.

 

Ostatnia sprawa, komentarz do pani podszywającej pod brata:

T0004_3.jpg

 

 

Edytowane przez Jerzy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Drizzt napisał:

Hehe. Nie są wcale błędne. Dla mnie to są dwie oddzielne kwestie, które usilnie starasz się połączyć.

Kto jest winny i odpowiedzialny za zdradę (1.), a to czy bycie narzędziem w tej sytuacji jest moralne (2.) (dla mnie, bo każdy ma inaczej jak widać) - to różne rzeczy.

To ostatni raz, będę wdzięczny jak przeczytasz :)

 

No właśnie ja się tego nie staram połączyć:)  Ja twierdzę, że to drugie nie ma znaczenia, a mówienie o tym (2.) głośno tylko powiększa spierdolenie kobiet, bo daje im pole do kręcenia, wymówek i zrzucania odpowiedzialności, nawet jeśli tu wszyscy (bądź prawe wszyscy) piszą, że winna jest tylko jedna strona. Praktyka pokazuje, że jest inaczej i niby tylko jedna jest winna, ale to tę teoretycznie według wielu tutaj niewinną stronę spotykają większe konsekwencje niż winną. Bez sensu. To tak upraszczając.

 

Mi się wydaje absurdalne, że kiedy kobieta, z którą jestem związany emocjonalnie da dupy komuś innemu, to ja w ogóle zaprzątam swoje myśli tym kimś. Dla mnie jest to obojętne, chyba że jest to mój przyjaciel (bo wtedy z nim jestem też związany emocjonalnie, po prostu). I jak kobieta, która mnie zdradziła zaczęła mówić, że ona nad sobą nie panowała i on tak naciskał, to myślałem że jej jebnę, bo to jest tłumaczenie na poziomie dziecka. A teraz na forum "Bracia Samcy" gdzie piętnuje się słusznie wiele manipulacyjnych zachowań kobiet okazuje się, że na gruncie logicznym niektórzy z moją ex się zgadzają w sumie. 

 

Swoją drogą to ciekawe, że w innych dziedzinach postępują mężczyźni bardziej zdroworozsądkowo. Jak sędzia na meczu piłki nożnej przekręca jedną drużynę, to wszyscy krzyczą: "Sę-dzia chuj, sę-dzia chuj!" i wszyscy wiedzą, kogo winić. Nikt tam nie rozkminia, jak mocno on był namówiony i kuszony. Jest chuj, bo (przypuszczalnie) wziął w łapę i tyle. Jakie tam były tego kulisy są nieważne, bo każdy intuicjnie czuje, że choćby go tam namawiali gołymi babkami, to on ma meczu nie sprzedać bo jest sędzia.

 

Dla mnie z kobietą w związku jest identycznie. I tu się zgadzamy, czy to iż moralne jest kusić sędziego meczu czy nie - to druga kwestia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Czyli rozumiem, że za upadek cywilizacji odpowiada bezpośrednio % ruchania mężatek? O kurła. 

Jakies 25 lat temu procedowano w Sejmie ustawę zakazującą rozpowszechniania pornografii.

Na mównicę wszedł jeden z posłów ówczesnego ZChN'u (chyba Henryk Goryszewski czy ktoś podobny) i rzekł mniej wiecej tak:

 

"To niedopuszczalne by pornografia była dostępna w handlu. Koniecznym jej jej całkowity zakaz w naszej młodej demokracji. Niech panowie posłowie i panie posłanki pamietają, że historia uczy iż największe potęgi na tym świecie upadły wskutek rozwiązłosci obyczajów"

 

W następnym tygodniu na łamach "NIE" - Jerzy Urban opublikował pod tytułem "Świecąc dupą" - ucieszny felieton, w ktorym skomentował powyższe sejmowe wystąpienie tak oto:

 

"Nieprawdą jest, ze Hitler upadł dzięki bohaterskiej walce Armii Krajowej, a potęgę byłego ZSRR zniszczyła Solidarność.

Blask gołej dupy poraził te mocarstwa.

Ponieważ nie jestem przyjacielem Amerykanów - waham się czy nie pojechać tam by ściągnąć portki przed Pentagonem"

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Bonzo napisał:

O widzisz. Tu dotykasz ciekawej kwestii.

Mianowicie - w zasadzie to lecąc do innego kraju - robisz to z własnej inicjatywy. A nie musisz.

Nie zawsze. Możesz lecieć z polecenia służbowego, oczywiście możesz odmówić, ale wtedy poniesiesz konsekwencje. 

 

Czyli "czysta" inicjatywa własna to w zasadzie podróż w celach turystycznych.

 

Może też być tak iż w wyniku różnych przemian to inny krąg kulturowy zacznie być dominujący w miejscu, w którym mieszkasz, a wtedy zacznie obowiązywać inna umowa społeczna.

 

10 godzin temu, Bonzo napisał:

Umowa społeczna wdrażana jest w imię tzw "prawdy". Czyli "to jest dobre"

Niekoniecznie, ponieważ umowa społeczna ma swoje źródła historyczne i kulturowe, nie zaczyna się tu i teraz, tylko w odległej przeszłości i np. opiera się na uwarunkowaniach z przed kilku wieków. Mimo iż wiele jej elementów jest archaicznych dalej ta umowa obowiązuje. I większość jednostek nawet nie podda jej obowiązywania pod analizę, działa na zasadzie jest bo tak było zawsze.

 

Więc umowę społeczną zawarły jednostki z przed iluś wieków, a obecne nadal ją akceptują, często wbrew logice i aktualnej potrzebie społecznej. 

 

10 godzin temu, Bonzo napisał:

Mężatka może mieć męża przez 50 lat i po drodze 50 kochanków. Jesli sprawa się nie wyda (a 100 lat temu było to o wiele trudniejsze niż dziś) - to w "badaniach" będzie miała 1 partnera. Mimo, że 5 dzieci z czego męza tylko dwójka. Ale oficjalnie - wszystkie.

Widzisz dawniej było mniej zdrad, nie dlatego iż parcie na nie było mniejsze. Natura ludzka była takla sama, potrzeby biologiczne i instynkty też. Natomiast występowały pewne różnice:

 

- mniejsze zaludnienie

 

- ostrzejsze normy społeczne co sprawiało iż ryzyko było większe, a konsekwencje zdrady bardzo dotkliwe

 

- silniejszy podział ról w społeczeństwie, co sprawiało że kobiecie trudno było żyć samotnie na odpowiednim poziomie

 

- słabszy rozwój medycyny, krótsza długość życia i brak lekarstw na większość chorób wenerycznych 

 

- znacznie mniej rozwinięta technologia, a w szczególności komunikacja co nie sprzyjało zawieraniu przygodnych znajomości

 

Czyli dawniej było mniej zdrad, nie dla tego, że panie i panowie mieli wyższy standard moralny, ale, ale dla tego, że warunki środowiskowe były inne, a umowa społeczna bardziej restrykcyjna, konsekwencje poważniejsze. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, tytuschrypus napisał:

Mi się wydaje absurdalne, że kiedy kobieta, z którą jestem związany emocjonalnie da dupy komuś innemu, to ja w ogóle zaprzątam swoje myśli tym kimś. Dla mnie jest to obojętne, chyba że jest to mój przyjaciel (bo wtedy z nim jestem też związany emocjonalnie, po prostu).

Dokładnie.
Proste jak zrobienie tostów.
Niektórzy tak zżyli się z matrixem, że nawet nie są tego świadomi, mimo, iż paradoksalnie chcą walczyć z systemem.
Spierdolenie kobiet jest tylko i wyłącznie wspierana przez skrajnych moralistów, którzy zwalają winę zdrady na człowieka, który nikomu nic nie obiecywał i nie ma żadnych zobowiązań.
To w matrixie tępi się kochanków by wybielać kobiety.
Bo gdy mąż zdradzi to wybielania mężczyzny nie ma.
Fakt powie się, że kochanka rozbiła małżeństwo(co jest bzdurą, bo gdy człowiek kogoś kocha i jest związany emocjonalnie to nie zdradzi tak z dupy bo akurat pani Agnieszka podwinęła spódniczkę)
Ale nie ma to takiego przebicia. Dlaczego? Bo mężczyźni to świnie, a kobiety są niewinne i święte :) 
Osoby trzecie nie są w stanie, nie mają możliwości by rozbić małżeństwo.
To tylko zależy od dwojga - żony i męża czy dbają o swoje małżeństwo, walczą z przeciwnościami i nie dają się ponieść pokusom.
Jeśli "nić emocjonalna" partnerów jest kiepska to czy to będzie pan Zdzisław czy Pan Zenek - żońcia i tak zdradzi.
Znowu sparafrazuję Bonzo - nie wślizgniesz się ty to wślizgnie się kto inny.
 

Edytowane przez Ragnar1777
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Mosze Red napisał:

Czyli dawniej było mniej zdrad, nie dla tego, że panie i panowie mieli wyższy standard moralny, ale, ale dla tego, że warunki środowiskowe były inne, a umowa społeczna bardziej restrykcyjna, konsekwencje poważniejsze.

Zgodze się z Tobą, że na sztuki (w liczbie bezwzględnej) zdrad było mniej - z powodu mniejszej ilości ludzi.

Niemniej - jestem zdania że podobnie wyglądał procent niewierności w małzeństwach.

 

Tyle, że znikoma ilość zdrad wychodziła na jaw.

 

100 lat temu gdy facet znikł za wzgórzem to nikt o nim nic nie wiedział. Żadnej możliwosci kontroli co gośc robi poza naocznymi świadkami - też stosunkowo "ślepymi" - zdanymi tylko na własne oczy.

Jedynym śladem zdrady mogło być spłodzone dziecko.

A i tu niczego nie dawało się za bardzo udowodnić - bo jakiekolwiek możliwości sensownego potwierdzenia ojcostwa powstały w zasadzie bardzo niedawno (DNA).

Metoda grup krwi to wynalazek nie wiem czy znany już przed wojną, ale to i tak nie jest metoda potwierdzająca.

 

Jesli żona młynarza puściła się z kowalem ze wsi obok - to kolejne dziecko młynarza było moze mniej podobne do ojca (ale do matki już nie), natomiast żadnej możliwości stwierdzenia faktycznego, że to nie młynarz jest ojcem tego dziecka - nie znano.

 

A rozwiązłość kobiet wynika z biologii. Szukanie słynnej "lepszej gałęzi" miało miejsce cały czas. Bo w dawnych czasach - gdyby wskazanej powyżej młynarzowej - nagle mąż umarł (co się zdarzało) - ta zostawała bez środków do życia. No i wtedy udawała się do kowala i mowila - "to jest twoje dziecko, daj mi parę groszy bym je nakarmiła"

A kowal nie przeczył - w końcu kiedyś tam przeleciał młynarzową, więc tez parę groszy dał.

A jesli młynarzowa zapobiegliwie puściła się jeszcze z na przykład cieślą dwie wsie dalej - miała kolejne źródło zasilania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem już nie zabierać głosu w tym temacie ale pojawił się wątek rozwiązłości. Macie doskonały przykład jak dawniej wyglądały społeczeństwa - kraje islamskie. Teraz porównajcie sobie Arabię Saudyjską czy nawet Iran i Europę. Chyba nie twierdzicie, że muzułmanki masowo (tak jak Europejki) po cichu dają du.y na lewo i prawo? Która grupa jest żywotniejsza?

 

Skończcie z tym matrixem. Jak jeden z drugim nie macie odwagi przyłożyć babie (żonie, siostrze) to z czym do ludzi. Uściślam - przyłożenie to nie katowanie, można to zrobić względnie delikatnie byle stanowczo.

 

 

@Marek Kotoński 

 

Odnośnie starszych audycji to jestem na etapie początkowym, więc nie wiem, może był taki temat. Interesuje mnie jaki masz pogląd na relacje brat-siostra, w kwestii udziału w wychowaniu (siostra wolna) i ewentualnie brat-szwagier (fika jedno lub drugie, jakieś sytuacje konfliktowe). Myślę, że jest to ciekawy temat, może dałbyś się namówić i go poruszyć. Dzięki :)

 

 

Dodałem o tej siostrze ponieważ tak mi powoli wychodzi, że sami krzywimy kobiety. Dla przykładu moja była przeze mnie trzymana krótko. Wiadomo jak to jest, rodzice puszczą na imprezę ale tylko z bratem etc. Czasami trzeba było ostro pociągnąć i opierniczyć, ją i cwaniaczka. Kończąc, takie przemyślenie. Od puszczalskiej siostry gorsza jest tylko puszczalska matka. Jak Was czytam to jestem ciekaw czy macie świadomość, że te cichodajki to nie tylko czyjeś żony ale i często siostry. Żona to obca, siostra własna krew. Macie siostry? Godzicie się na ich szmacenie czy na to jak same to robią?

 

 

Edytowane przez loh-pan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Bonzo napisał:

Niemniej - jestem zdania że podobnie wyglądał procent niewierności w małzeństwach.

Nie zgodzę się. Chyba, że rozpatrujesz z perspektywy ilu ludzi w związkach małżeńskich zdradzało, a nie bierzesz pod uwagę z iloma kochankami zdradzało. Jest różnica jeśli np. statystyczna żona w trakcie 20 lat małżeństwa zdradzała 2 razy (ilość partnerów seksualnych, a nie numerków na boku), a jest różnica jak zdradzała 10 razy. 

 

Człowiek miał statystycznie znacznie mniej partnerów seksualnych, do tego krócej żył, więc i okres atrakcyjności seksualnej był krótszy. Więc niema możliwości aby statystyczny zdradzający, przerobił tylu partnerów seksualnych co teraz. 

 

I znów ryzyko chorób wenerycznych, które mówmy w prost, jak mąż zaraził żonę czy żona męża były takim praktycznym zdradometrem ;)  

 

Nawet w historii polskich dynastii było obrzucanie mięchem w listach, bo jego Królewska Wysokość, przywlókł coś do łoża małżeńskiego. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mosze Red napisał:

Chyba, że rozpatrujesz z perspektywy ilu ludzi w związkach małżeńskich zdradzało, a nie bierzesz pod uwagę z iloma kochankami zdradzało. Jest różnica jeśli np. statystyczna żona w trakcie 20 lat małżeństwa zdradzała 2 razy (ilość partnerów seksualnych, a nie numerków na boku), a jest różnica jak zdradzała 10 razy.

No tak, o to również chodzi.

Jesli rozpatrujemy małzeństwo - to sprawa wiernosci jest sprawa binarną. Albo wiernośc jest albo nie ma.

Jesli w danym małzeństwie, na przykład zona będzie się puszczać przez 20 lat co roku z innym kochankiem - to jest to żona niewierna i takie małzeństwo zaliczane jest do małzeństwa, w ktorym wiernosci nie dochowano

A jesli w danym małzeństwie, na przykład żona pusciła się raz, po 15 latach po ślubie z jakimś kochankiem, a następnie przestała to robić i dalej żyła z mężem az do śmierci - to takie małzeństwo identycznie zaliczane jest do małzeństwa, w ktorym wiernosci nie dochowano.

 

I de fakto - z p-tu widzenia sądowego - i w jednym i w drugim przypadku możliwe (teoretycznie) jest uznanie zony winnej za rozkład pozycia.

Stopień jej rozwiązłości ma tu mniejsze znaczenie.

 

No i cały czas trzeba miec na uwadze możliwości kiedy zdrada wychodziła na jaw.

Jak wspominałem - 100 lat temu możliwości techniczne by to wykryć były skąpe, a w dodatku - seks był tematem tabu. O tym się nie rozmawiało.

Dzisiaj przy wódce faceci opowiadają sobie jak posuwają kochanki, kobiety na babskich spotkaniach również.

100 lat temu takie coś modne nie było, seks był tematem zakazanym. Nikt o tym nie rozmawiał, ale robić sie robiło jak zawsze.

 

Nawiasem mówiac - ciekawe mogłoby być wydobycie kości z rodzinnych grobów sprzed na przykład 100 lat, gdzie (o ile to mozliwe) - sprawdzonoby DNA z kości ojca rodziny i porównano z DNA z kosci jego dzieci.

Wyniki mogłyby być ciekawe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, loh-pan napisał:

Miałem już nie zabierać głosu w tym temacie ale pojawił się wątek rozwiązłości. Macie doskonały przykład jak dawniej wyglądały społeczeństwa - kraje islamskie. Teraz porównajcie sobie Arabię Saudyjską czy nawet Iran i Europę. Chyba nie twierdzicie, że muzułmanki masowo (tak jak Europejki) po cichu dają du.y na lewo i prawo? Która grupa jest żywotniejsza?

No tak. Też jestem zwolennikiem dyscypliny i przeciwnikiem promowania rozwiązłości i sexu w mediach.
Nawet kultura arabska pod względem pilnowania kobiet mi imponuje(nie każdy odłam oczywiście, bo kamieniowanie to dla mnie przegięcie).
Nie zmienia to faktu, że gdyby ta część żon/dziewczyn się nie kurwiła to by kochanków nie było.
A nawet jeśli założymy, że nagle wszyscy mężczyźni składają przysięgę to wtedy te zdradliwe, złośliwe niekochające żony pójdą do żigolaków - byle, żeby zdradzić :) 
To plugawe lewactwo, media, rewolucja seksualna, upokorzenie mężczyzn, gardzenie męskością, męską dominacją w społeczeństwie oraz generalnie całe te puszczenie kobiet samopas przyczyniło się do skutków, jakie mamy.

 

21 minut temu, loh-pan napisał:

Dodałem o tej siostrze ponieważ tak mi powoli wychodzi, że sami krzywimy kobiety.

Dokładnie. 
Od krzywienia kobiet jest białorycerstwo, które jest jest skutkiem narzuconego nam matrixa/systemu/możnowładców.
Przyczyna białorycerstwa to promowanie fałszywego obrazu kobiet oraz fałszywego poczucia szczęścia opartego na czynnikach zewnętrznych w postaci "drugiej mitycznej połówki".
Komedie romantyczne, kobiece czasopisma, antymęskie, skrajnie feministyczne show puszczane w telewizji, demoralizująca muzyka(nasz stary użytkownik Horacy kiedyś udostępnił przed odejściem), promowanie zdrad(tylko przez kobiety oczywiście), upokarzanie mężczyzn, twierdzenie, że męskość to zło, "proces zniewieściania" mężczyzn.
Do tego kościół katolicki, który zwala całą odpowiedzialność na mężczyznę zamieniając go w lśniącego rycerza zakutego w kajdany na usługach swojej pańci.
Mimo, iż w biblii wyraźnie jest napisane, by stawiać swoje szczęście na pierwszym miejscu.
Mam na myśli przypadek w księdze syjona(syjonu?) w którym majątku nikomu nie udostępniasz ani żonie, ani dzieciom.
Dopiero na łożu śmierci jeśli zasłużą to przepisujesz na nich swój majątek.
Chyba, że coś pogmatwałem i źle zrozumiałem przekaz albo pomyliłem księgi.
No, ale nie zmienia to faktu, że to mężczyzna jest liderem za którym kobieta ma podążać.
A nie służbą na usługach księżniczki.
Matrix niestety w swoim głównym programie ma zapisaną zupełnie inną ideologię.



 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciągle całej stronie przeciwnej przypisujecie na siłę rozdzielenie winy za zdradę, usprawiedliwianie i wybielanie kobiet co jest kompletną bzdurą.

Może jedna osoba tak napisała na początku lub dwie, co już dawno zostało obalone.

 

To już jest nudne i wkurwiające.

Wychodzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, loh-pan napisał:

Macie siostry? Godzicie się na ich szmacenie czy na to jak same to robią?

Tylko dlaczego my , faceci musimy ich pilnować? Mamy robić za psy pasterskie? Każdy człowiek to odrębna istota. Najpierw pilnujmy siebie a później innych. Nie bierz my (faceci) na bark problem całego świata, to jest syndrom zbawcy. Nie, facet ma się na początku zająć sobą a nie być nianką.  Przez takie traktowanie kobiety są nauczone, ze jak są pilnowane to ok, ale jak nadzorcy nie ma to można szaleć.  Jeżeli siostra będzie chciała dać, to choć byś jej założył pas co ty to znajdzie sobie aby dosiąść bolca - bo tak, na złość bratu.  

 

Dlatego facet powinien być stanowczy - nie pilnuje, lecz jeśli coś się stanie to nieuchronnie podejmuje decyzje. A nie dawać się w jakieś rodzinne shittesty po których psychicznie idzie się wykończyć. 

 

Tutaj dochodzi czynnik strachu - co ludzie powiedzą - matka daje, siostra daje - jakim ty jesteś synem, meżem bratem (widzicie nacisk na facetów?). Czyli nadal powielamy matrix. 

 

@Ragnar1777

Cytat

demoralizująca muzyka(nasz stary użytkownik Horacy kiedyś udostępnił przed odejściem), 

masz może link?

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Perun82


 

 

21 minut temu, Kimas87 napisał:

Marek dawno nie było wątku, który by wywołał takie poruszenie. Masz idealny temat na długą audycję. 

Hmmm też tak sądzę.
Marek kiedyś wspomniał o zaliczaniu zajętych.
Natomiast była mowa o bialorycerzach, pocieszycielach, cwaniaczkach orbiterkach którzy odbijali dziewczyny/żony, a potem żyli w strachu, że pańcia ich zdradzi :)
Przecież tak jak wyżej wspomniałem - kochanek udowadnia mężowi, że żona jest k*rwiskiem.
Jakby nie patrzeć to kochanek również sobie udowadnia kim ta kobieta jest :) 
W związku z czym jakim trzeba być biało-pizdeo-pożyteczno-idioto-rycerzem by budować związek z taką kobietą?
Skoro zdradziła męża/chłopa to zdradzi i ciebie.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Perun82 napisał:

Tylko dlaczego my , faceci musimy ich pilnować? Mamy robić za psy pasterskie?

 

Otóz to.

 

Bo:

 

1. Albo traktujemy kobiety jako istoty obdarzone rozumem - i wtedy nie ma żadnej współwiny kochanka - winna jest wyłacznie kobieta. Bo zakładamy, że ma rozum i  wolną wolę.

 

2. Albo traktujemy kobiety jako istoty bezrozumne, nieodpowiedzialne i nieposiadające w dodatku wolnej woli - to wtedy jedyna wina za skok w bok spada nie na kobietę (bo jest bezrozumna), ani tym bardziej na kochanka - tylko na jej męża. Bo nie przypilnował. Tak samo jak odpowiedzialnosć za ugryzenie przez psa - ponosi jego właściciel.

 

Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki kochanek może wbrew pozorom uratować życie takiemu zakochanemu bialorycerzowi i otworzyć mocno oczy. Pod warunkiem, że chodzi mu tylko o jedno a nie zakocha się. 

 

3 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

W związku z czym jakim trzeba być biało-pizdeo-pożyteczno-idioto-rycerzem by budować związek z taką kobietą?
Skoro zdradziła męża/chłopa to zdradzi i ciebie.


 

Dokładnie o tym samym mówię. Przecież ona temu mężowi też wcześniej mówiła, że jest naj, że go kocha to samo co obecnemu teraz a gwarancji nie masz żadnej, że z Tobą będzie. Niektóre kobiety mają w genach zdradę i zdradzać będą. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 no właśnie tego moralizatorzy nie potrafią zrozumieć.
Tak się boją, że stracą kobietę że nie dostrzegają tego:
 

8 minut temu, Kimas87 napisał:

Taki kochanek może wbrew pozorom uratować życie takiemu zakochanemu bialorycerzowi i otworzyć mocno oczy.

 

8 minut temu, Kimas87 napisał:

Przecież ona temu mężowi też wcześniej mówiła, że jest naj, że go kocha to samo co obecnemu teraz a gwarancji nie masz żadnej, że z Tobą będzie. Niektóre kobiety mają w genach zdradę i zdradzać będą.

Jeśli żona nie jest k*rwą to nie będzie kochanków.
A gdy się puści to naprawdę nie jest istotne z kim.
To matrix zmusza przez białorycerstwo i stawianie cipki na piedestale, do walki o pańcię.
Do walki, którą mąż już dawno przegrał.
I przez to robi się kolejną krzywdę mężczyznom.
To jest proste
Jak 2 plus 2.
Nie rozumiem czemu ta dyskusja tyle trwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Ragnar1777 napisał:

To matrix zmusza przez białorycerstwo i stawianie cipki na piedestale, do walki o pańcię.
Do walki, którą mąż już dawno przegrał.

Wagina jest własnością królewny i to Królewna ma dbać, by niepożądani goście nie wchodzi na jej teren. A nie jej facet. Chyba, że nie umie zadbać o siebie. A wtedy jak zadba o tzw. ognisko domowe? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Ragnar1777 napisał:

Tak się boją, że stracą kobietę że nie dostrzegają tego:
 

37 minut temu, Kimas87 napisał:

Taki kochanek może wbrew pozorom uratować życie takiemu zakochanemu bialorycerzowi i otworzyć mocno oczy.

Nie dostrzegają, bo to nie jest zgodne z ich wizją tego zagadnienia. Jeśli bowiem zwracasz uwagę na czynnik kochanka i zdrada kobiety jakoś od niego zależy, to w oczach zakochanego białorycerza on jest jednak tym winnym rozpadu - bo (jak piszą nasi adwersarze) - gdyby nie on, to by do zdrady nie doszło. Chociaż naszym adwersarzom nie przeszkadza jednak przyznawać, że to kobieta jest w całości winna, co jest mało konsekwentne. Bo udział  ich zdaniem (nawet jak nie nazwiemy tego winą, choć dla mnie to semantyka) tego kochanka jest.

 

W praktyce więc, niby kobieta tylko jest winna, ale obrywa się kochankowi i ja z tym mam problem - z praktyką. I znów - gdyby konsekwentnie piętnować za zdradę otwarcie tylko tego, kto faktycznie zdradza, to kochanek mógłby bez obaw dać znać mężowi, że jego żona próbuje mu przyprawić rogi. A tak - przy obecnym podejściu właśnie przez to podejście tego nie zrobi. Sam opisywałem sytuację, w której mimo że zachowałem się jak moraliści pragną - straciłem przyjaciela, bo on jak biały rycerz od razu założył, że na pewno bałamuciłem i podrywałem jego pannę. Gdyby miał wpojone inne przekonania, nasza przyjaźń by trwała.

 

2 godziny temu, loh-pan napisał:

Godzicie się na ich szmacenie czy na to jak same to robią?

Wiesz co, jak będę chciał się kimś tak opiekować i pilnować, to kupię sobie psa. Prostszy i wierniejszy niż Panie, o których rozmawiamy. Tak, siostra jest mi obojętna bo to ona się szmaci, jeśli się szmaci. Nie ja. Kompletnie nie widzę związku. 

 

50 minut temu, Bonzo napisał:

Bo:

 

1. Albo traktujemy kobiety jako istoty obdarzone rozumem - i wtedy nie ma żadnej współwiny kochanka - winna jest wyłacznie kobieta. Bo zakładamy, że ma rozum i  wolną wolę.

 

2. Albo traktujemy kobiety jako istoty bezrozumne, nieodpowiedzialne i nieposiadające w dodatku wolnej woli - to wtedy jedyna wina za skok w bok spada nie na kobietę (bo jest bezrozumna), ani tym bardziej na kochanka - tylko na jej męża. Bo nie przypilnował. Tak samo jak odpowiedzialnosć za ugryzenie przez psa - ponosi jego właściciel.

 

Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

W sedno, odnośnie tego zagadnienia. Ciekawi mnie, co @loh-panna to.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.