Skocz do zawartości

Kupuję polskie, bo chcę wspierać polskie przedsiębiorstwa


Perun

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, Magician napisał:

To ja popijam czasem rosyjski destylat? Zniszczyłeś mi życie. Dziękuję. A już myślałem, że piję produkt z polskiej gorzelni i dotuję polski przemysł. 

 

Właścicielem marki jest Russian Standard Corporation ?

Co nie oznacza, że produkt nie jest w 100% polskiej produkcji.

 

4 godziny temu, Adams napisał:

Wiesz, to jest tylko część prawdy. Druga strona medalu jest mniej fajna. Np. ceny skupu płodów rolnych. Znam przypadki, że rolnik (konkretnie - sadownik) nie zebrał jabłek, co ceny skupu były tak niskie, że koszt zebrania i transportu przekraczał przychód ze sprzedaży.

 

40+ lat żyję.
40+ lat słyszę, jak to rolnikom jest chujowo i klepią biedę. Zasadniczo to głodem przymierają i co roku DOKŁADAJĄ do produkcji rolnej.

Kurfa, bogaci z domu są, skoro mają czas od co najmniej 1 pokolenia "dokładać". I przy tym z tych "dokładań" sprzęt wymieniać, rodzinę utrzymać...

Bieda, nędza, smród i ubóstwo, panie...

30 minut temu, Adams napisał:

 

90 tys. z 1ha truskawek to żaden wyczyn ale nawet to pokazuje, że przy kosztach wynoszących ok. 50% (kto nie wierzy niech sobie sprawdzi), te ~1000 zeta dopłat gówno znaczy.

 

I co roku dokładają i dokładają i dokładają...

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ogladałem program E Jaworowicz,działo się na wsi, E. Jaworowicz tak sobie rozmawia  rolnikiem w kufajce i czapce, kawalerem, niezbyt zadbanym. "No ile ma Pan tych dotacji?" " a mam 40 tysięcy" " o to dużo" " e ta co to jest 40 tysięcy..." . Bieda Panie bieda.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Stary_Niedzwiedz said:

40+ lat żyję.
40+ lat słyszę, jak to rolnikom jest chujowo i klepią biedę.

To trochę nie tak. Otóż opłacalność produkcji rolnej systematycznie spada. Małe gospodarstwa nie są w stanie wyżywić gospodarza i jego rodziny, a kiedyś było to możliwe. Po prostu rynek się zmienił i wielu małych rolników znalazło się w trudnym położeniu, bo prowadzenie gospodarstwa pochłania cały ich czas, a pieniędzy nie starcza. Dorobić też ciężko, bo prowadzenie gospodarstwa rolnego to nie jest umiejętność poszukiwana przez pracodawców.

Ale są też rolnicy, którzy finansowo radzą sobie świetnie, choć jak widać z przykładu powyżej, rola dopłat w tym wszystkim bywa przeceniana.

 

Rolnicy też mają swoje za uszami, ale obraz rolnika, któremu wszystko samo rośnie, kosi grube hajsy i jeszcze brzęczy, że mu mało - jest po prostu krzywdzący. 

4 hours ago, kryss said:

... ale w TV pokazywali

 

11 minutes ago, Les said:

Kiedyś ogladałem program E Jaworowicz

@kryss Miałeś rację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Les napisał:

Dotacje z unii, KRUs, urzędy króre opanował PSL sa stracone na wieki:).

Jestem realistą, powiedz lepiej ile masz lat i u ilu Januszów pracowałeś.

U jednego, mój dziadek miał tak na imię ;)

 

Czytając ten temat mam wrażenie że głównym argumentem przeciw kupowaniu polskich produktów jest to że rolnicy biorą dotacje (z którymi wcale tak różowo nie jest) czyli co zazdrość o to że taki chłop, prostak robi więcej kwitu?

Kupując w zachodnich sieciach(które to dziwnym trafem ciągle wykazują straty a wciąż działają) szkodzicie sobie i ogółowi społeczeństwa. Zasłanianie się rzekomą wyższą jakością zachodnich produktów to jakaś aberracja. No dajcie spokój.

Proponuję posłuchać tego Pana:

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adams napisał:

To trochę nie tak. Otóż opłacalność produkcji rolnej systematycznie spada. Małe gospodarstwa nie są w stanie wyżywić gospodarza i jego rodziny, a kiedyś było to możliwe. Po prostu rynek się zmienił i wielu małych rolników znalazło się w trudnym położeniu, bo prowadzenie gospodarstwa pochłania cały ich czas, a pieniędzy nie starcza. Dorobić też ciężko, bo prowadzenie gospodarstwa rolnego to nie jest umiejętność poszukiwana przez pracodawców.

 

Jeszcze raz.

40+ lat żyję na tym świecie.

 

I 40 (czterdzieści plus) lat słyszę DOKŁADNIE TE SAME "argumenty".

Słowo w słowo.
Cytujesz moich rozmówców z terenów wiejskich.

 

Jedyne co się zmieniło to to, że drewniana stodoła zmieniła się w murowaną, do C360 dołączył Deere (nowy!!), obora w pełni zmechanizowana.

Znaczy się ja to widzę, oni w żywe oczy się wypierają - "stary trachtur, łobora sie wali, dojarkie naprawiam sznurkiem"

 

CAŁY CZAS "dokładają do biznesu", "tucz świniaka jest deficytowy", a "za litry mlika powinny płacić jak za litry ropy" i w ogóle "bieda, wiatr w oczy i sto chujów w dupę".

 

Także wiesz - ja te pierdolenie puszczam mimo uszu, zgodnie ze starą zasadą:

Jak ktoś opowiada "iiiile to hajsu nie ma", to 9/10 przypadków jest to "zastaw się, a postaw się".

Taki pasacik w tedeiku, dopchany rodakolepami typu zydle w świniaku, ale trochę koślawy, bo zintegrował się z przystankiem kiedyś, no i na łysych, chińskich oponach. Ale chuj - grunt, że się błyszczy.

Jak ktoś pieprzy za uszami, że "bida, bida aż piszczy, paaanie, deficytowe wszystko" to zazwyczaj mógłby tydzień hajsem w piecu palić i nawet nie zorientowałby się, że ma jakieś braki.

 

A wracając do tematu:

 

Głównym problemem PL rolnictwa jest jego rozproszenie.

Przez to rolnicy nie mają siły przetargowej - bo nie mają jak wynegocjować "godziwej" (strasznie pojemne pojęcie) ceny za swój produkt.

Jak masz milion konkurentów i każdemu towar się w ręku pali, to presja cenowa jest straszliwa.

Jak się zjednoczysz w grupę produkcyjną i stajesz się quasi monopolistą na lokalnym rynku, to jak przyjdzie do Ciebie taki Carrefour, to Ty możesz mu NARZUCIĆ cenę, a nie na odwrót (bo jak nie, to sąsiad-Mietek da 0,05 PLN mniej za kilogram i jesteś w dupie).

 

Przykładem dobrym są sadownicy spod Grójca, którzy poszli po rozum do głowy. Zrozumieli że "w kupie siła", założyli grupę producencką, zainwestowali w infrastrukturę i są MOCNYM partnerem w rozmowach z odbiorcami.

Jak Rosja nałożyła embargo na PL produkty rolne, to poradzili sobie bez problemu.

Można?
Można!
Tylko trzeba myśleć trochę szerzej, niż - niestety - wciąż królująca mentalność wiejska p.t. "mój sąsiad ma takie ładne krowy, spraw dobry panie, żeby mu wszystkie pozdychały".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Kniaź z Bajki said:

Czytając ten temat mam wrażenie że głównym argumentem przeciw kupowaniu polskich produktów jest to że rolnicy biorą dotacje

Niech biorą a ja jako klient kupię to co mi smakuje a nie tylko dlatego że polski rolnik wyhodował. A myslisz że ten rolnik kupuje w osiedlowym malym sklepiku? Nie byloby tylu Biedronek w Polsce ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adams napisał:

Dobra, podsumujmy - czyli Twoim zdaniem opłacalność produkcji rolnej w ciągu ostatnich 40 lat nie uległa wyraźniej zmianie? 

 

Napisałem wyżej, ale napiszę szczegółowiej.

 

TL-DR - tak, opłacalność WZROSŁA.
Dochody z produkcji rolnej per saldo też wzrosły.

/TL-DR

 

To NIEPRAWDA, że rolnicy "dokładają do biznesu".

Nie.
Kropka.

 

OWSZEM - może się zdarzyć jednorazowy strzał, że na czymś popłyniesz (poczytaj podstawowe podręczniki ekonomii i choćby zjawisko "świńskiej górki"), ale "z definicji" - nie.
Nie da się wiecznie dokładać. Bo trzeba mieć z czego.

To wiedza ekonomiczna na poziomie kompletnie podstawowym.

Wyjątek nie czyni reguły, tylko ją potwierdza.

 

Gdyby tak było, że "zawsze dokładamy", to rolnicy ruszyliby z pochodniami w dłoniach. Alternatywnie - zdechliby z głodu.

 

TAK, opłacalność produkcji rolnej rośnie.

Wymusza to kilka mechanizmów.

BARDZO przełomowym okresem dla wsi polskiej (ale i dla całej Polski) było wstąpienie naszego kraju do (tak opluwanej teraz) UE.

I nawet nie chodzi o dopłaty, tylko o otwarcie rynku.


Natomiast wzrost opłacalności produkcji następuje WOLNIEJ niż by mógł.

Głównie za sprawą mentalności ludzi.

 

Główny problem opisałem - ROZPROSZENIE rolnictwa w Polsce.

 

Zauważ, że wielkie gospodarstwa rolne (100+ ha) żyją znakomicie.

Są po prostu dobrymi, stabilnymi partnerami dla hurtowych odbiorców.
Czy to dystrybucji (przysłowiowego "Carrefoura"), czy przemysłu (zboża, buraki cukrowe, owoce do przerobu, etc).
Są w stanie WIĄŻĄCO podpisać kontrakty długoterminowe.

 

Wedupie mają dopłaty - nie dzięki im biznes się spina.

Hint - często gospodarstwa wielkotowarowe dzierżawią ziemię.

Właściciel ziemi kasuje dopłaty i czynsz, gospodarstwo uprawia. I nie dokłada do tego...

 

Czy "chłop małorolny" ma szanse z takimi molochami konkurować?
Tak i nie.
Jako jednostka - chuja podskoczy. Dla dużego odbiorcy NIE JEST POWAŻNYM PARTNEREM.

Jest skazany na "zasypywanie dziur" w systemie, bądź szukanie odbiorcy końcowego (czytaj: stanie na targu).

Jeśli duzi odbiorcy będą mieli potrzeby powyżej kontraktu, to ściągną towar z rynku od drobnicy - "się nie ma co się lubi".
Drobnica pobije się cenowo między sobą i da cenę na poziomie dostawców hurtowych. Bo nie ma jak powiedzieć "nie" - vide wyżej podany Janusz zza miedzy, który też ma "gorący" towar w ręku.

Jako jednostka ma też wysokie koszty stałe. Nie ma efektu skali.

No ma ten ciągnik z dopłat. Tylko gówniano go wykorzystuje - on powinien napierdalać 24/7. Nie stygnąć. Do tego trzeba mieć obłożenie - areał.

 

I tu dochodzimy do sedna. Właśnie "efekt skali".

Niekoniecznie "weź kredyt i dokup do swoich 10 ha kolejne 200 i bądź duży". Jasne, że takie rady to ma każdy, ale hajsiwa na to to niekoniecznie.

Rozwiązanie? Spółdzielczość. Grupy producenckie.

A tu problemem jest mentalność.

"Bo jak to tak, ja z Januszem? Tym chujem?"

 

No kurwa tak!

Moje 10 ha + Janusza 10 ha + Zdzicha (tego chuja do kwadratu!!) 15 ha to razem jest już 35 ha. A tu już można coś postrugać razem.

A gdyby tak jeszcze ze trzech dobrać, to się nagle robimy liczącą siłą.

Tylko trzeba przejść ponad uprzedzeniami.

 

To się zmienia wraz ze zmianą pokoleniową i wyludnianiem wsi - młodzież spierdala, bo perspektywy w mieście lepsze, zostają pasjonaci i/lub ogarnięci ludzie z pomysłem na rolnictwo.

Jak z bycia chłopem małorolnym ludzie przestawią się mentalnie na bycie przedsiębiorcami rolnymi, to zmieni się to JESZCZE bardziej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.06.2018 o 18:00, Les napisał:

A myslisz że ten rolnik kupuje w osiedlowym malym sklepiku? Nie byloby tylu Biedronek w Polsce ...

No właśnie to jest tzw spychologia, tak charakterystyczna dla naszego narodu, przecież inni i tak będą kupować w biedronkach i lidlach, przecież jak zagłosuję na partię która ma program tożsamy z moimi poglądami to zmarnuję głos i tak dalej. Myślę że masz bracie ponad 40 lat i co charakterystyczne dla ludzi w tym wieku silnie zakorzenione w podświadomości przekonanie że polskie jest złe.To jest takie samonapędzające się błędne koło.

 

Obudzicie się jak będziecie zarabiać mniej od ukraińców, obok niemieckich supermarketów będą stały ukraińskie zamiast polskich, a ukraińcy i inne mniejszości zaczną stanowić prawo w waszych miejscowościach. A do tego dojdzie za max 10 lat, dlatego że między innymi ukraińcy umieją się organizować i dbać o swoje interesy. A co na to zrobią polacy ? Nic, pokrzyczą ewentualnie, hymn odśpiewają, powyzywają tuska czy kaczora i pójdą na kebsa.

Dlatego należy uświadamiać ludzi wokół, że należy wybierać polskie produkty, wyzbyć się prlowskiej mentalności że "aa bo to prywaciarz, janusz" lub "a co mi kiedykolwiek dało to państwo" a co państwo izrael dało żydom ? Musimy dbać o dobro wspólne bo inaczej zostaniemy zepchnięci całkowicie na margines we własnym państwie, a dbanie wyraża się między innymi właśnie w wybieraniu polskich produktów.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gros Polaków to zawistne kutwy które jedyną radość czerpią z cudzego nieszczęścia. Stąd taka popularność tych pseudodokumentow ukazujących patologie i biedę.

 

Zamiast szukać przyczyn swojej nieudolności w swoim postępowaniu to wszędzie węszą ile kto nakradł i mu kłód pod nogi rzucił.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Kniaź z Bajki said:

zakorzenione w podświadomości przekonanie że polskie jest złe.

Wymień jakieś polskie produkty o wysokiej jakości, wyższej niż z innych krajów. To realizm.

 

5 hours ago, Kniaź z Bajki said:

obok niemieckich supermarketów będą stały ukraińskie zamiast polskich,

To już się stało, wymień polskie hipermarkety.

 

5 hours ago, Kniaź z Bajki said:

Musimy dbać o dobro wspólne

Większość Polaków nigdy nie miała takiego podejścia, to tkwi w ich genotypie. Juz od czasów szlacheckich. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie

Ja tam robię zakupy w PSS Społem. Ceny wysokie ale jakość wysoka. Nigdy się niczym nie zatrułem. Poza tym mają własną piekarnię. Nie podgrzewalnię mrożonych bułek sodowych tylko prawdziwą piekarnię. Pieczywo pierwsza klasa tylko, jak to przy naturalnych produktach bywa, na trzeci dzień już nie są takie dobre.

 

A co do rolników

 

Pracowałem kiedyś w dużej korporacji i przyszły do pracy dwie rodziny z jednej wsi. Jeden duży facet z więziennymi "malowidłami" i wyszczekaną żonką i drugi facet niski, rudy i zalatujący trochę obornikiem ale spokojny razem z okrągłą cichą żoną.

Od początku wyszczekana żonka pierwszego gościa cały czas lała jadem na rudego gościa i w końcu każdy zaczął się dopytywać o co chodzi, że wyszczekana czasami razem z mężusiem nie zostawiają suchej nitki na tej drugiej rodzinie.

Ja jestem z wykształcenia mechanizatorem maszyn rolniczych więc z panem rudym szybko złapaliśmy wspólny temat. Mianowicie zaczął mi opowiadać o swoim dziele życia czyli w pełni zautomatyzowanej chlewni. Całą kasę jaką dostawał na dopłaty ładował w tą chlewnię plus jeszcze to co zarobił na sprzedaży świń.

Budował, wyposażał i zapierdzielał od świtu do pućki, żeby to ogarnąć. Sporo rzeczy skonstruował sam m.in samo oczyszczające się kojce. 

Po 8 latach zasuwania jego praca wyglądała tak, że robił rano przegląd urządzeń, sprawdzał czy trzoda jest w porządku i przyjeżdżał do nas do roboty jak to stwierdził "zarobić na KRUS"

Z tego co opowiadał co roku zawsze zostawiał sobie poduszkę finansową w wysokości 100 tysięcy PLN, którą zazwyczaj następnego roku wydawał na rozbudowę, samochód czy na coś co mu tam przyszło do głowy.

Jak odchodził od nas z pracy to miał około 500 świń i mówił, że myśli o fermie drobiu.

Mega przedsiębiorczy facet. Szacun.

 

Natomiast ta druga rodzina to taka wiejska patologia. Pan zadymiarz po kilku wyrokach za pobicie. Żonka obrabiająca dupę każdemu kto tylko miał lepiej od niej. Na podwórku śmietnik, jakieś porozkładane na czynniki pierwsze pralki, lodówki czy samochody.

I stała gadka, że się nie da w tym kraju nic zrobić, że trzeba mieć wszędzie znajomości itp.

 

Te dwie rodziny zaczynały z podobnego poziomu tylko, że już od czasów szkolnych pan zadymiarz upatrzył sobie pana rudego jako kogoś kogo można bezkarnie w dupę kopać i wyśmiewać bo od małego zapierdzielał w gospodarstwie a nie łaził po okolicy i nie szukał gówna w polu.

Rezultat jest tego taki, że pan zadymiarz zrobił z gospodarstwa po rodzicach śmietnik i ruinę a panu rudemu to się nawet ksiądz w pas kłania.

 

W Polsce można się dorobić, żeby wieść spokojne, może nie jakieś przesadnie bogate ale dostatnie życie tylko trzeba zmienić swoje postępowanie, zawziąć się i tyrać. Przestać słuchać różnych jadowitych pajaców i podcinaczy skrzydeł. Uczyć się różnych praw, przepisów i procedur i mamy szansę na zmianę swojego życia na lepsze tylko trzeba ruszyć dupę bo szukanie "cudownych leków" na natychmiastową poprawę swojej sytuacji materialnej może się źle skończyć.

A co do "januszów biznesu" to oni zawsze źle kończą zazwyczaj przez swoje pazerne żony. Widziałem takich upadków januszowych już kilka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.