Skocz do zawartości

Mężatek nie tykam. Do moralizatorów słow kilka. Part 2.


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Ja przypomnę tylko białym moralizatorom z frakcji judeochrześcijańskiej, czy operującym szantażami moralnymi mającymi źródło w judeochrzećijaństwie (dekalogu itp), że dymanie PRZED ŚLUBEM TEŻ JEST NIEMORALNE, panowie hipokryci.

I trzeba skończyć w środku, bez gumeczki skurwysynki he he. Buk posuwając Maryjke nie marnował cennej cieczy na chusteczki czy inne bzdety. 

 

 

Edytowane przez Perun82
  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Mosze Red napisał:

Gdyby zdradziła cię z facetem, z którym jesteś mocno związany np. przyjaźnicie się od dziecka.

No trudno, zdarza się. Przyjaźnie sie zaczynają, trwają i kończą z bardzo róznych powodów.

 

Niemniej - gdyby mnie żona zdradziła z moim najlepszym kumplem - miałbym wysoce ułatwioną sytuację umówienia się z nim na gorzałkę. Widzę tu raczej problem, że to on nie chciałby się umówić na picie, niż ja, zwłaszcza gdyby z moją żoną planował coś trwalszego.

 

Poza tym - wszystko zalezy od tego jakie człowiek ma podejście do tych kwestii.

 

Czy byłeś kiedyś na weselu, na ktorym bawił się uwaga - były mąż panny młodej ?

Bo ja byłem. Siedziałem z jeszcze wtedy moją żoną przy stoliku, a na przeciwko mnie siedział rzeczony były mąz panny młodej - ze swoją już wówczas obecną żoną.

Ba - z panną młodą nawet zatańczył :)

 

14 minut temu, AR2DI2 napisał:

Ja przypomnę tylko białym moralizatorom z frakcji judeochrześcijańskiej, czy operującym szantażami moralnymi mającymi źródło w judeochrzećijaństwie (dekalogu itp), że dymanie PRZED ŚLUBEM TEŻ JEST NIEMORALNE, panowie hipokryci.

Zwracałem na to uwagę.

Gdyż jesli ktoś idzie po linii moralizatorskiej - to wtedy tylko przyjęcie zasad w/g Koscioła Katolickiego ma sens.

Tam sprawa jest jasna:

1. Seks bez ślubu jest wykluczony (nieważne czy to mężatka czy wolna czy rozwódka, nie ma ślubu - nie ma seksu)

2. Wykluczony jest rozwód. Nieważne czy żona wierna, niewierna, mąż pijak - nie i koniec.

 

I tu tematu nie ma, wszystko jest proste.

Ruchanie mężatki jest tak samo niedozwolone jak kobiety wolnej i stanowi identyczne przewinienie - decyduje tylko to, że pomiędzy bzykającymi się nie ma ślubu.

Jest wprawdzie dodatkowe zabezpieczenie "nie pożądaj żony bliźniego swego". Co ciekawe - zakazu pożądania cudzego męża nie ma.

Co jakby delikatnie sugeruje, że myszka jest mniej winna niz kochanek - bo ten łamie aż dwa przykazania (nie cudzołóż i nie pożadaj żony bliźniego swego)

Zaś mężatka bzykająca sie z kochankiem - łamie tylko jeden przepis - nie cudzołóż

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Bonzo napisał:

Czy byłeś kiedyś na weselu, na ktorym bawił się uwaga - były mąż panny młodej ?

Bo ja byłem. Siedziałem z jeszcze wtedy moją żoną przy stoliku, a na przeciwko mnie siedział rzeczony były mąz panny młodej - ze swoją już wówczas obecną żoną.

Ba - z panną młodą nawet zatańczył :)

Ale tutaj mówimy o sytuacji, gdy umowa między małżonkami wygasła. Proste, rozeszli się i każde z nich ma swoje życie. 

 

O tym pisałem wcześniej, chcesz kopulować z kimś innym, rozwód albo niech współmałżonek się zgodzi. 

 

I wszystko jest cacy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Tomko napisał:

Więc teraz tak - żona zdradza męża a kochanek wie o tym, że pani jest zamężna/ma partnera. Czy teraz żona będzie w 100% winna za rozpad związku? Czy może kochanek dorzuca do tego swoje 5 groszy?

@Tomko Specjalnie dla Ciebie wstępnie przeliczę :)

Małża idąc na balety z zamiarem dania dupy(zdradza mentalnie) zatem 1/3.

Małża rozpowiadając koleżaneczkom, że nie czuje tego co dawniej i chce się rozstać(zdradza społecznie)1/3:P

EX(bo to już ten etap) dając dupy Lovelaskowi, zdradza fizycznie 1/3 :wacko:

Ex małża zabierając dzieciaka ojcu bo(wstaw dowolne zazwyczaj za mało daje kasy/alimenty/other zasoby)zdradza jedyną osobę które są od niej zależne DZIECI 1/3 ?

MałżAX Toczy pianę(np wzywa policję)grając dziećmi w celu uzyskania jakichkolwiek korzyści( tu nawet Han Solo ma za małą wyobraźnię takiej spierdoliny) NIE ZDRADZA TYLKO SWOJEGO INTERESU!:ph34r:

 

Zatem nie pozostaje jak przeprowadzić kalkulacje rodem z piaskownicy: 1/3+1/3+1/3=100% ZDRADY, ale 0,3333...+0,33333+0,33333=/=100% więc może tu jest te 5 groszy gacha?

SAM NIE WIEM bo dla mnie to 1/3+1/3+1/3+1/3-100%=?????

 

Jesteś `INŻYNIEREM`sam oblicz za pomocą suwaka.

 

BO mi się coś widzi, że pańcia czuje się po takim zabiegu wręcz MaXymalnie spełniona jak rozpierdoli sobie dość udane małżeństwo i potem może sobie pojoczeć,narzekać,szarpać się i grać męczennice oraz kochankę jednocześnie.

No nie chce wyjść inaczej.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tornado Jesteś potworem. I liczyć nie umiesz bo z rachunku wychodzi 4/3 winy panny :D.

No i jeszcze wina taksówkarza bo widział w lusterku obrączkę na palcu, słyszał gumowym uchem, że mąż jest w delegacji a nie zareagował i nie zjechał do rzeki z mostu wyskakując w ostatniej chwili w akompaniamencie wybuchów i muzyki hejwi-metalowej!

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co w przypadku przyjęcia założenia, że kobieta to stworzenie emocjonalne i pod względem konstruktu psychicznego bliżej jej do psa niż człowieka? Też jest winna? Kto jest winny jak pies pogryzie człowieka?

 

Właściciel psa!

 

A kto jest winny jak kobieta zdradzi?

 

Właściciel kobiety - mąż, partner. Źle ją ułożył.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Ksanti napisał:

Argument kościoła jest słaby

Słaby jak owieczki kościelne deklarujące przestrzeganie zasad, moralności i co gorsza wymagające tego od  innych. A później się okazuje, ze tych praw sami nie przestrzegają i dorabiają do tego interpretacje i ideologie. 

 

7 minut temu, Ksanti napisał:

Istnieją pewne uniwersalne wartości dla każdej kultury...

Jest jedna, natura. Obowiązuje na całej kuli ziemskiej wszystkie samice i samców. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą w czasach szeroko znanej i stosowanej antykoncepcji, zdrada to nic takiego. Kiedyś to co innego, baba się puściła i przylazła z brzuchem, trzeba było dodatkową gębę wykarmić i to jeszcze nie swoją.

 

A teraz cóż takiego, wróci przynajmniej zadowolona i nie brzęczy nad uchem i nie będzie się dobierać. A każdy długo żonaty wie jaka to przyjemność kochać się z własną żoną, taka jak oglądać po raz sto czterdziesty trzeci reklamę media markt.

 

Nazywamy to zdradą i piętnujemy, my czyli społeczeństwo. Najpierw ustalamy bez sensowne i nie współgrające z naturą człowieka zasady min. monogamię. Później się dziwimy, że ludzie w tym nie wytrzymują.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Gr4nt napisał:

Zresztą w czasach szeroko znanej i stosowanej antykoncepcji, zdrada to nic takiego.

Ale tak Homo Catholicus, w ogumieniu? w Panią? Albo co gorsza Święta niepokalana Karyna z tabletkami albo wkładkami. 

 

3 minuty temu, Gr4nt napisał:

Najpierw ustalamy bez sensowne i nie współgrające z naturą człowieka zasady min. monogamię. Później się dziwimy, że ludzie w tym nie wytrzymują.

Ustalane jest to przez elity. A owieczki się karnie do tego stosują, bo inaczej zostaną zniszczone przez współowieczki. 

 

Cytat

Nasza naszość jest lepsza niz wasza waszość.

Gang puchacza-ruchana nie mówi o naszości. Tylko o mechanizmach PRZY JEDNOCZESNYM ICH NIEOCENIANIU. Ale w Polsce ciężko o merytoryczną dyskusję, skoro jeśli masz jakieś zdanie to od razy jesteś wartościowany (dobry/zły)

 
Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Perun82 Nie bądź taki antyklerykalny. Słowiańscy bogowie jak mniemam pozwalali na seks w gumie i każdy z każdym ale jakieś ograniczenia być musiały.

 

...policję polityczną muszą mieć, czy jak tam ta kurwa będzie się nazywać... no co, Jezuitów zatrudnią?

 

Każdy system ma nakazy i zakazy. Nie nasza wina, że żyjemy w takim a nie innym systemie.

 

@Krugerrand Ale źle ułożony może ugryźć, nawet właściciela.

Edytowane przez Gr4nt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Gr4nt napisał:

ażdy system ma nakazy i zakazy. Nie nasza wina, że żyjemy w takim a nie innym systemie.

Panie Bosze, jakim mnie stworzyłeś, takim mnie masz. Hasło Białego rycerza. 

 

Tutaj ścierają się dwa systemy - Bezwzględna natura, oraz wszystkie inne dupoograniczenia stworzone przez ludzi. To powoduje zawieszanie się systemu. 

 

Cytat

Słowiańscy bogowie jak mniemam pozwalali na seks w gumie i każdy z każdym ale jakieś ograniczenia być musiały.

No właśnie warstwa kapłanów powstała dopiero bardzo późno. Słowiańskie wierzenia nie nadają się do miast.  

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gang ruchaczy w dodatku anarchistów :D Proszę nie korzystać z udogodnień cywilizacyjnych :)

 

Instytucja związku i wierności istnieje w każdej rozwiniętej kulturze. Mieszanie do tego kościoła jakoby miał na to monopol jest śmieszne.

 

Kochanek w każdej kulturze to burzyciel ładu w miarę maksymy "bo do tanga trzeba dwojga". Kobieta sama ze sobą przecież nie zdradza. Uprzedzę z góry "teksty typu jak nie ten to inny". W ogródku każdego szkodnika się odstrzeliwuje.

 

Gdyby rządziły bezwzględne prawa natury to niejeden puchacz ruchacz wąchałby kwiatki od dołu. No przecież to natura, nie ma się o co obrażać i twierdzić, że natura jest białorycerska :) Dlatego wyczuwam tu hipokryzje. "Dobrze, że Kalemu pomagać ale Kali jebać zasady". Prawie jak uchodźcy co robią burdel na zachodzie :D

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Ksanti napisał:

Kochanek w każdej kulturze to burzyciel ładu w miarę maksymy "bo do tanga trzeba dwojga". Kobieta sama ze sobą przecież nie zdradza

Czyli należysz do tych ludzi, o których piszę tutaj:

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Niezależnie od tego, czy ktoś z jej propozycji skorzysta jest szmatą. No chyba że dla was, jak wasza kobieta by oferowała dupki naokoło i nikt by nie skorzystał to wszystko ok, dopóki ktoś w nią nie wsadzi, ale wątpię.

Niektórzy są tutaj nieźle zablokowani mentalnie. Zamiast refleksji to gdy ktoś nie napisze "kochanek to szmata niszcząca rodzinę" z miejsca dostaje kategorię ruchacza, niemoralnego, degenerata i tak dalej. 

 

A ja wam mówię po prostu - co za kurwa różnica, czy chciała dać dupy, czy pisała pikantne sms, czy dała jednemu bo trzech odmówiło, czy czterem, czy też jak dochodzi pod wami to krzyknie imię swojego kolegi z pracy o którym marzy, mimo że on w nią nigdy nie wsadził? Za to też go zajebiecie?

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Wystarczy poczytać wypowiedzi kilku userów tutaj i zobaczyć, że kilka kolejnych te wypowiedzi lajkuje.

Zgadzam się że takie wypowiedzi się pojawiają - ale to kilku użytkowników w porównaniu do kilkudziesięciu którzy już się wypowiedzieli, czy kilku tysięcy zarejestrowanych. Może jakiś mod byłby w stanie policzyć ilu temat obejrzało, a nie rzuciło się na pomoc "biednym myszkom"... Raczej pozostanę więc przy swoim twierdzeniu że statystyczny Brat Forumowy w jakimś stopniu ma już ten schemat przepracowany.

 

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Dla mnie wybaczcie, ale to czy to jest 2x100% "osobnej" winy, czy dowolne proporcje np 50/50 to są jakieś puste dywagacje,

Przepraszam ale dla mnie tutaj właśnie jest sedno najciekawszego fragmentu dyskusji. Jeśli rozbijamy winę na 50/50 lub dowolną inną proporcję sumującą się do stu, to tak naprawdę zdejmujemy w jakimś stopniu winę z kobiety co jest absolutnym nieporozumieniem; ale także sytuacja w której 100% winy kobiety oznacza zero winy gacha nie jest zazwyczaj prawdą. Powiedziałbym, że większość osób która zdradę sumuje do 100% podlega pod matrix - i to z każdej strony, zarówno żona która usiłuje się "wybielić", mąż który zasadza się na gacha i pociesza myszkę, ale także gach który uważa że jego akcja nie miała żadnych negatywnych konsekwencji. Co do gacha, więcej na ten temat niżej.

 

 

 

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

To zależy, co uznamy za zdradę a co niektórzy tutaj niechętnie definiują. Dla mnie kluczowe i wystarczające jest pierwsze zdanie Twojej wypowiedzi, którą cytuję. Czyli że panna chce zdradzić.

 

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

jak ona da któremuś dupy to jest to tylko jej wina, tylko jej odpowiedzialność. I tylko to do ona robiła mnie interesuje.

Zgadzam się zupełnie z Tobą. Jeśli podjęła decyzję o zdradzie świadomie, to nie ma znaczenia czy fizycznie do niej doszło. Jej wina jest 100%. Tylko, że teraz jest nas dwóch którzy się ze sobą zgadzają - a inni? Można znaleźć mężów dla których fizyczna penetracja nie jest zdradą (swingersi) a z drugiej strony kogoś kto zabierze się do prania po mordzie bo "pożądliwie spoglądał". Ani jednego, ani drugiego tutaj nie oceniam - po prostu stwierdzam że istnieją. A jeśli istnieją, to

18 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Mnie gach w tym równaniu nie obchodzi, bo moim zdaniem on nie ma wpływu na decyzję kobiety w żadnym stopniu a przynajmniej nie powinien mieć.

powyższe zdanie rozbijam na dwa osobne problemy. Pierwszy - na miejscu męża, Ciebie gach nie obchodzi, bo według Ciebie nie miał żadnego wpływu na decyzję kobiety - to Twoja decyzja, do której masz pełne prawo. Drugi problem - zupełnie poza Tobą, inny mąż/partner/rogacz może podjąć decyzję, że według niego (a nie wg. Ciebie) jednak wpływ gacha był niezerowy/częściowy/znaczący/całkowity. I ten inny mąż może jednak podjąć jakieś kroki odwetowe względem gacha - i ja mu do tego daję takie samo prawo jak Tobie do zignorowania gacha. Czyli ja rozbijam winę żony i winę gacha na zbiory rozdzielne, na dwa "słupki" - i wina żony równa 100% nie oznacza, że nie przyznam mężowi prawa do winienia gacha w jakimś stopniu większym od zera. Zakładając jakieś prawo męża do winienia gacha, nie zwalniam absolutnie żony z odpowiedzialności za jej czyny. Zbiory rozdzielne.

 

To mąż ma prawo poczuć się skrzywdzony, według takiego kodeksu jaki on wyznaje.

Każdy człowiek ma prawo poczuć się skrzywdzony jakimkolwiek działaniem innego człowieka - a etyka, moralność, zasady, prawa, kodeksy itp mają na celu ujęcie naturalnych działań człowieka w ramy które "generowanie krzywd" mają zmniejszać tak, aby nie przeszkadzało to w przetrwaniu gatunku. Przetrwaniu, bo wendetta na śmierć i życie nie jest celem Natury.

 

Oczywiście, jeśli przy tym mąż uzna że wina gacha zmazuje winę żony to jest matrixowym białym rycerzem nie rozumiejącym kobiet - ale jest, ma prawa człowieka, i ma pewną swobodę działania która może przerodzić się w konsekwencje dla gacha. I to też jest naturalizm.

 

 

19 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Niemniej jednak, konsekwentnie jak i innym przedtem dziękuję Ci za merytoryczny, pozbawiony uogólnień i wypaczeń, wolny od wulgaryzmów głos w dyskusji.

Ja też dziękuję, kulturalna dyskusja to miła rozrywka umysłowa. Oczywiście, ja przedstawiam jedynie własne zdanie - z nadzieją że może czegoś się nauczę, jeśli są w mym widzeniu świata ewidentne błędy. Stąd poprosiłbym o odniesienie się do poniższego credo mych poglądów.

 

 

Podsumowując, od LaVey'a "czyńcie innym co oni wam czynią" wolę Bacha "czyńcie innym to, co wy chcecie im uczynić" pamiętając przy definiowaniu co ja "chcę uczynić" o możliwych konsekwencjach mych akcji. Stąd wynika:

-czy bałamucić mężatki - chcesz, to się w to pakuj, mi nic do tego - pamiętaj jednak o HIV, kile, alimentach, białorycerskim gachu, i innych - w tym o swoim sumieniu i jak sam ze sobą będziesz się czuł później

-czy powstrzymywać się od bałamucenia mężatek - nie chcesz, to nie pakuj, nic mi do tego - ale tłumaczenia jakimś kodeksem którego i inni muszą przestrzegać to już wymuszanie czegoś na innych ludziach. A wymuszanie to ograniczanie ich wolności a więc jest be. Ja nie bałamucę, ale to mój świadomy wybór w danym etapie mego życia.

-czy mężatka jest winna zdrady - prawnie, albo był gwałt, albo się zgodziła i była zdrada. Całościowo, poziom zdradzenia przez żonę definiuje osoba zdradzona czyli mąż. Stąd dla swingersów to nie zdrada.

-czy gach jest współwinny zdrady żony - źle zadane pytanie, właściwie nie do odpowiedzi - musząc wybrać, powiedziałbym "nie" bo to ona jest odpowiedzialna za swoje decyzje

-czy gach jest winny krzywdy męża - to definiuje osoba która krzywdę odczuwa, czyli mąż. Jego działania podjęte w oparciu  o odczuwaną krzywdę to już jego odpowiedzialność i jego ryzyko.

-czy zdrady są pozytywnym zjawiskiem dla cywilizacji/gatunku - to zależy już od podstaw budowy tej cywilizacji, oraz od konkretnych wzorców gatunku. Dla aktualnej cywilizacji europejskiej moim zdaniem genetycznie zdrady są pozytywne, w pozostałych aspektach są negatywne (generalnie powiększają spierdolenie). Dla gatunku homo sapiens - zdrada w aspekcie genetyki i potomstwa może być zarówno pozytywna jak i negatywna, w aspekcie ego/uczuć wyższych jest generalnie negatywna (cofanie rozwoju do królestwa zwierząt). W pozostałych aspektach - nie mam zdania.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Kespert napisał:

a nie rzuciło się na pomoc "biednym myszkom"... Raczej pozostanę więc przy swoim twierdzeniu że statystyczny Brat Forumowy w jakimś stopniu ma już ten schemat przepracowany.

Mogliśmy się nie zrozumieć - to raczej nie byłoby rzucenie się na pomoc, tylko rzucenie się na gacha. Czy statystyczny ma czy nie ma - tak jak piszesz nie dowiemy się, bo nie każdy się wypowiada, "głosuje" lajkami. Myślę, że nawet "na oko" widać, że osób, dla których ta dyskusja jest upustem emocji jest znacznie więcej po jednej stronie tego sporu i jest ich więcej niż tych, którzy podchodzą do tego moim zdaniem życiowo, logicznie, chłodno, bez matrixowych emocji. 

 

6 minut temu, Kespert napisał:

Jeśli rozbijamy winę na 50/50 lub dowolną inną proporcję sumującą się do stu, to tak naprawdę zdejmujemy w jakimś stopniu winę z kobiety co jest absolutnym nieporozumieniem; ale także sytuacja w której 100% winy kobiety oznacza zero winy gacha nie jest zazwyczaj prawdą.

Pełna zgoda z pierwszym zdaniem, w którymś z tematów który zapoczątkował tę dyskusję, chyba jeszcze w "warszawskim" sam to napisałem - bo wtedy na samym początku byli jeszcze tacy, którzy pisali że wina jest wspólna, bądź oboje są winni. Wtedy pod wpływem argumentów zmieniła się (u niektórych, bo dalece nie wszystkich) retoryka na: kobieta jest 100% winna, ale on też jest jakoś tam winny/współodpowiedzialny/bierze współudział i jeszcze kilka synonimów będących tylko pustym (w praktyce) słowotwórstwem. 

 

Po średniku natomiast mam inne zdanie, bo to zależy, jak do tego podchodzimy. Ja uważam, że 100% winy jest po stronie, która jako jedyna decyduje, czy do zdrady dojdzie czy nie. Podejrzewam, że jest to sposób myślenia, który pojawia się w wielu dość podobnych sytuacjach i dotyczy on tego, w jakim stopniu jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny. Widzisz - dla mnie na przykład jeśli ktoś nabrał pod korek kredytu we frankach, to jest to wyłącznie jego 100% odpowiedzialność. Ale ten ktoś wychodzi na ulicę i pyta: "Panie, a czemu te oszusty mi dawały te złodzieje jedne bankowce, ha?". I założę się, że o tym czy ten sprzedawca jest winny lub nie moglibyśmy tu napisać tyle samo stron, a znaleźliby się tacy, którzy by mi napisali, że namawiam do udzielania kredytów pod korek;)

 

Podawałem też wcześniej zabawną (dla mnie) analogię do meczu piłkarskiego. Tam każdy czuje intuicyjnie, że jak sędzia przekręca jedną drużynę, to jest "sę-dzia chuj, sę-dzia chuj", "Sędzio! - Co? - Ty kurwo!" i nikt tam nie roztrząsa, czy jego namawiali bardzo, czy nie. Bo sędzia powinien być nieprzekupny i to, że był kuszony ich nie interesuje. Czy to oznacza, że ja bym chciał przekupić i czy namawiam w ten sposób do przekupstwa? Pewnie, że nie. A myślę że zgodzisz się, że taki uproszczony schemat forsują tu co poniektórzy wyzywając @Bonzo, @AR2DI2, pisząc niby dowcipne "Ktoś musi sobie zracjonalizować, dlaczego rucha żony". I dla mnie to jest matrix, a takie podejście jak kibice do sędziów co przekręcają mam do kobiet, które zdradzają. Wypróbowane w praktyce, polecam. 

 

15 minut temu, Kespert napisał:

Można znaleźć mężów dla których fizyczna penetracja nie jest zdradą (swingersi) a z drugiej strony kogoś kto zabierze się do prania po mordzie bo "pożądliwie spoglądał". Ani jednego, ani drugiego tutaj nie oceniam - po prostu stwierdzam że istnieją. A jeśli istnieją, to

20 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Mnie gach w tym równaniu nie obchodzi, bo moim zdaniem on nie ma wpływu na decyzję kobiety w żadnym stopniu a przynajmniej nie powinien mieć.

powyższe zdanie rozbijam na dwa osobne problemy. Pierwszy - na miejscu męża, Ciebie gach nie obchodzi, bo według Ciebie nie miał żadnego wpływu na decyzję kobiety - to Twoja decyzja, do której masz pełne prawo. Drugi problem - zupełnie poza Tobą, inny mąż/partner/rogacz może podjąć decyzję, że według niego (a nie wg. Ciebie) jednak wpływ gacha był niezerowy/częściowy/znaczący/całkowity.

Rozumiem, co piszesz, ale to jest tak zwany truizm. Ja wiem, że tak jest jak piszesz i mało tego - takich innych mężów/partnerów/rogaczy jest dużo. I w tym właśnie widzę problem. Ale to, co piszę od pierwszego posta w tej tematyce, jeszcze w "warszawskim" temacie - ponieważ oni tak rozumują, spierdolina kobiet ma szansę się zwiększać i panie radośnie stosują argument "Namawiał mnie" - i taki ktoś, kto czuje się pokrzywdzony i ocenia wpływ gacha pod wpływem tej oceny podejmie stosowne kroki. Czyli argument Pań, ich manipulacja (że jest to manipulacja i one o tym wiedzą, nasz @AR2DI2podsyłał) działa.

 

20 minut temu, Kespert napisał:

To mąż ma prawo poczuć się skrzywdzony, według takiego kodeksu jaki on wyznaje.

Każdy człowiek ma prawo poczuć się skrzywdzony jakimkolwiek działaniem innego człowieka

To z pozoru mądrze brzmi, ale jest bardzo... Jak by to określić... nieżyciowe. Bo zauważ, że kiedy przychodzi do świeżakowni nowy brat i skarży się: nie mam powodzenia u kobiet, nie zwracają na mnie uwagi, mam tego dość, to jaką dostaje odpowiedź?

 

Idąc Twoim tokiem myślenia, powinieneś mu odpisać: "Spokojnie, masz prawo czuć się źle działaniami tych kobiet. Każdy ma prawo czuć się pokrzywdzony według takiego kodeksu, jaki wyznaje"

Ale on jednak w praktyce dostaje odpowiedź (słuszną): "Bracie, źle na to patrzysz, niepotrzebnie uzależniasz szczęście od kobiet". 

 

I w tym temacie ja robię dokładnie tak samo. Bracia, źle na to patrzycie, niepotrzebnie zwracacie uwagę na gacha - skupcie się na jechaniu niewiernych kobiet, to przestaną zwalać na nas winę

 

Czy czytałeś moją historię w tamtym temacie? Przywołam ją jeszcze raz - żona kolegi przystawiała się do mnie, odrzuciłem jej zaloty, straciłem kolegę - bo żona powiedziała mu, że jest smutna bo jego kolega (ja) przystawia się do mnie. Gdyby takie podejście, jakie krytykuję, myszce by być może taki argument nie przyszedł do głowy.

 

26 minut temu, Kespert napisał:

Stąd poprosiłbym o odniesienie się do poniższego credo mych poglądów

Dla mnie również to poszerza horyzonty, w przeciwieństwie do niektórych dość prymitywnych pojawiających się tu wpisów. Spróbuję.

 

27 minut temu, Kespert napisał:

czy bałamucić mężatki - chcesz, to się w to pakuj, mi nic do tego - pamiętaj jednak o HIV, kile, alimentach, białorycerskim gachu, i innych - w tym o swoim sumieniu i jak sam ze sobą będziesz się czuł później

Dla mnie w większości praktycznych przypadków jest to nie do zweryfikowania - ja jeśli wiem że mężatka/zajęta, to nie startuję - z pragmatycznych powodów. Nie uważam tego zresztą za bałamucenie, ponieważ uczciwej mężatki bałamucić się nie da - po ryju dostaniesz. Zresztą, i tak tzw. moraliści uważają chyba w dużej mierze, że wsadzenie się liczy - brat Jerzy był przez nich chwalony, więc na podstawie tego wnioskuję.

 

28 minut temu, Kespert napisał:

czy powstrzymywać się od bałamucenia mężatek - nie chcesz, to nie pakuj, nic mi do tego - ale tłumaczenia jakimś kodeksem którego i inni muszą przestrzegać to już wymuszanie czegoś na innych ludziach. A wymuszanie to ograniczanie ich wolności a więc jest be. Ja nie bałamucę, ale to mój świadomy wybór w danym etapie mego życia.

Może zatem miałeś na myśli powstrzymywanie innych?

 

30 minut temu, Kespert napisał:

czy mężatka jest winna zdrady - prawnie, albo był gwałt, albo się zgodziła i była zdrada. Całościowo, poziom zdradzenia przez żonę definiuje osoba zdradzona czyli mąż. Stąd dla swingersów to nie zdrada.

Pełna zgoda. 

 

31 minut temu, Kespert napisał:

czy gach jest współwinny zdrady żony - źle zadane pytanie, właściwie nie do odpowiedzi - musząc wybrać, powiedziałbym "nie" bo to ona jest odpowiedzialna za swoje decyzje

Uważam, że nie jest winny, wyłuszczyłem to powyżej.

 

31 minut temu, Kespert napisał:

czy gach jest winny krzywdy męża - to definiuje osoba która krzywdę odczuwa, czyli mąż. Jego działania podjęte w oparciu  o odczuwaną krzywdę to już jego odpowiedzialność i jego ryzyko

Dla mnie łączy się to z "czy" powyżej i w związku z tym nie - bo gdyby nie żona, to krzywdy by nie było. Moim zdaniem jeśli czuje się pokrzywdzony przez gacha, to jest delikatnie mówiąc naiwny - bo zakłada jego "sprawstwo", które tutaj rozumiem tak, że "gdyby on nie wystąpił w tym równaniu, to myszka byłaby mi dalej wierna" - a jak się zgodziliśmy powyżej, udział gacha w tym, by uznać żonę za zdrajczynię nie jest konieczny wcale - więc logicznym wnioskiem z tego jest, że interesuje mnie tylko żona i tylko ona mnie krzywdzi.

 

35 minut temu, Kespert napisał:

czy zdrady są pozytywnym zjawiskiem dla cywilizacji/gatunku

To jest teoretyczne rozważanie - zdrady były, są i będą a cywiizacje trwają i upadają niezależnie od tego. 

 

Powiem szczerze i bez złośliwości - spodziewałem się na tym forum, że każdy tak jak ja uzna teksty typu "On mnie namówił" za durne babskie zrzucanie odpowiedzialności. Ale kiedy ktoś rozpatruje na % winę gacha, mówi że będzie gachów tępił, czuje się przez gacha pokrzywdzony, to jak dla mnie kieruje się dokładnie tym samym, co mówiące to baby - czyli, że gdyby nie gach, to byłoby w porządku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Kochanek w każdej kulturze to burzyciel ładu w miarę maksymy "bo do tanga trzeba dwojga". Kobieta sama ze sobą przecież nie zdradza. Uprzedzę z góry "teksty typu jak nie ten to inny". W ogródku każdego szkodnika się odstrzeliwuje.

Z powyższego wynika, że na bezludnej wyspie najlepszą żoną będzie żona puszczalska :)

Powyższe ma tylko jeden słaby punkt - mianowicie działa do momentu przybycia na wyspę co najmniej jednego faceta :)

 

2 godziny temu, AR2DI2 napisał:

Tak więc moralizatorom zostaje tylko jeden prawdziwy, kierujący nimi pseudoargumet - nie tykać bo to moja baba! 

Tyle że kwestię " własności człowieka" też już tutaj wyłuszczono wiele razy.

Jak już wspominałem wcześniej - jesli uznajemy się za ludzi wolnych, posiadających własne rozumy, zdolnych do kierowania swoim życiem w stopniu całkowitym - to argument o jakiejkolwiek współwinie kochanka jest argumentem wysoce rozweselającym.

 

Po chwili pojawia się riposta ze strony moralizatorów - "ale on ją uwiódł, a ona przeciez nie ma własnego rozumu i nie zdaje sobie sprawy z tego co czyni - przez to uległa kochankowi"

W takim razie:

1. Twoja (czyli męża a nie kochanka) wina. Na cholerę sobie głupią babę wziąłeś ?

2. Twoja (czyli męża, nie kochanka) wina - jesli uważasz, że ona sama nie jest w stanie wziąć za siebie odpowiedzialnosci - to skoro ktoś ci ją przeleciał - musiałeś niedopilnować nalezycie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Bonzo napisał:

Jak już wspominałem wcześniej - jesli uznajemy się za ludzi wolnych, posiadających własne rozumy, zdolnych do kierowania swoim życiem w stopniu całkowitym - to argument o jakiejkolwiek współwinie kochanka jest argumentem wysoce rozweselającym.

Jak dla kogo. To jest dokładnie to, co innemu userowi napisałem tutaj:

 

10 minut temu, tytuschrypus napisał:

Po średniku natomiast mam inne zdanie, bo to zależy, jak do tego podchodzimy. Ja uważam, że 100% winy jest po stronie, która jako jedyna decyduje, czy do zdrady dojdzie czy nie. Podejrzewam, że jest to sposób myślenia, który pojawia się w wielu dość podobnych sytuacjach i dotyczy on tego, w jakim stopniu jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny. Widzisz - dla mnie na przykład jeśli ktoś nabrał pod korek kredytu we frankach, to jest to wyłącznie jego 100% odpowiedzialność. Ale ten ktoś wychodzi na ulicę i pyta: "Panie, a czemu te oszusty mi dawały te złodzieje jedne bankowce, ha?". I założę się, że o tym czy ten sprzedawca jest winny lub nie moglibyśmy tu napisać tyle samo stron, a znaleźliby się tacy, którzy by mi napisali, że namawiam do udzielania kredytów pod korek;)

Ale ja już takie dyskusje toczyłem z frankowiczami i dlatego uważam, że to podejście do życia, które zakłada pełną odpowiedzialność za swoje czyny może powodować, że mamy w tej sprawie podobny pogląd, a z kolei ta postawa różni nas od innych, którzy być może również uważają, że sprzedawca to chuj i menda i on namawiał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godne uwagi jest jedno - wartko zapierdala 17 ekran tematu a ze strony moralizatorów nie padł ani jeden sensowny, logiczny argument.

 

O - gdyby ktory napisał tak:

Nie wolno ruchać mężatek bo to nie jest zgodne z doktryną kościoła katolickiego.

 

Taki argument jest oczywiście logiczny i poważny. Oraz ma bardzo wysoką wagę.

W KK bowiem nie jest dopuszczalne ruchanie jakiekolwiek inne niż ruchanie własnej żony - i w ten sposób stworzone przepisy zabezpieczają znakomicie przed ruchaniem cudzych żon.

 

I gdyby taki argument został wytoczony - to bym go całkowicie zrozumiał i uznał, że jest to sensowne wyjaśnienie dla potępienia ruchaczy mężatek.

 

Lecz nie byłbym sobą - gdyby szermującemu takim argumentem adwersarzowi - nie zadał pytania:

 

- Jesteś żonaty ?

- Nie

- Jesteś wdowcem ?

- Nie

- Jesteś prawiczkiem

- Nie

 

No i po argumencie :)

 

Wszystko inne co do tej pory usłyszeliśmy od strony moralizatorskiej - nie mieści się w kanonach logicznego rozumowania uprawianego przez wolnego, rozsadnego i chłodno myslącego faceta.

Gdyby to kobiety mówiły  -a to co innego. Tu nalezy wiele wybaczyć - bo to są emocjonalne istoty, ktore pociskają bzdury trzy po trzy średnio kilka razy na dobę.

Ale faceci ? Bracia Samcy ? Rozsadni, chłodni i analityczni ? No wolne żarty.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.