Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Parę dni temu, ni z gruszki ni z pietruszki (skoro ma być kulinarnie ;)) zaczęły za mną chodzić gofry. Ale właśnie takie przekręcone, odbiegające od tych na słodko, którymi w dzieciństwie się zajadałem w nadmorskich miejscowościach. Jak to mawiają starzy górale, najlepszy sposób na pokusę to jej ulec. I tym sposobem na obiadowym talerzu wylądowały gofry na wytrawnie. Traktujcie to jako zachętę do spróbowania, bo nie będzie tu moich fot ani ścisłego przepisu. Tych zresztą jest mnóstwo w sieci.

 

Potrzebujemy ciasto na gofry (i gofrownicę rzecz jasna). Do ciasta wrzucamy siekaną natkę zielonej pietruszki, starty dość grubo, angielski cheddar, pokrojony w kostkę plaster szynki, trochę siekanej w paseczki (tzw julienne) czerwonej papryki. Całość mieszamy w cieście dokładnie. Dla leniwców - można wcinać z ketchupem albo z sosem 1000 wysp. 

 

Do tego coś naprawdę oryginalnie spod mojej ręki - sałata (jakiś mix najlepiej, mnie pasuje gotowiec "Romano" z Lidla) skropiona oliwą i sokiem z cytryny a w nią, pokruszona gorgonzola. Sałatę z gorgonzolą trzeba odpowiednio wcześnie wymieszać, żeby się ser "rozpuścił". Jeśli jest za zimny bądź jest krnąbrny na swój ulubiony sposób - palcami wmasowuję/wgniatam gorgonzolę w liście sałaty. Chodzi o taki efekt powleczenia liści warstwą sera. Po tej akcji - palce lizać ;) Dosłownie, bo szkoda taką kombinację smaku zmyć mydłem w umywalce.

 

Na zachętę - ilustracja jak to może wyglądać w pierwszej lepszej odsłonie

3f03935278bc-KW7_DG_gofry_25269_180129_L

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak macie jakieś fajne przepisy na fantastyczne ciasto gofrowe to dawajcie. Ja nie byłem do końca zadowolony z efektu, bo za mało chrupiące wyszło. Robiłem na proszku do pieczenia. Ponoć na drożdżach wychodzą lepsze i bardziej puszyste. No ale to następnym razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Hippie napisał:

no to muszę kupić gofrownicę... wyglądają i brzmią smakowicie. :) 

Ale bardziej mnie przekonuje taka wersja: 

<ślinka cieknie>

 

I ja się zaczynam przekonywać... Widzę, że brat @Rnextpodobnie jak i ja trochę czasu w kuchni spędza:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hippie szczerze zachęcam, koszt sprzętu nieduży a urozmaicenie kuchni jest bezcenne. Dlatego piszę, żeby traktować to jako inspirację i rozbić schemat że gofry to tylko na słodko. Przy jakiejś następnej imprezie na pewno zrobię dla gości gofrowe przekąski. Robi się to szybko i jest "coś innego" dla odmiany. A pole do wariacji ogromne. Korcą mnie teraz lekko czosnkowe z oliwkami i anchois. 

 

@tytuschrypus i pomyśleć, że kiedyś jadłem tylko z pragmatyzmu, uważając że o wiele prościej i lepiej byłoby wcinać porcje dla kosmonautów żarcia w tubkach :D Serio :D 

Ale od dawna już mnie kuchnia odpręża. To coś jak medytacja. Do tego można testować pomysły, czerpać z cudzych inspiracji, bawić się i delektować. Jasne, że czasem coś totalnie się schrzani że nadaje się tylko w całości do kosza. Ale ogólnie jest frajda. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Rnext napisał:

le od dawna już mnie kuchnia odpręża. To coś jak medytacja. Do tego można testować pomysły, czerpać z cudzych inspiracji, bawić się i delektować. Jasne, że czasem coś totalnie się schrzani że nadaje się tylko w całości do kosza. Ale ogólnie jest frajda. 

Mam tak samo. Szczerze to nie lubię nawet powtarzać tego, co już ugotowałem poza szczególnie pysznymi rzeczami tylko szukać nowych inspiracji i przepisów i je odtwarzać. Mega mnie to uspokaja. Czytam z ciekawością o domowych kiszonkach, bo w budowanym wkrótce domu kuchnia oraz spiżarnia i jej okolice będą zajmować ważne miejsce:) Planuję robić sporo przetworów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus u nas kuchnia z jadalnią stanowią centrum domu. Nawet goście, tuż po przestąpieniu progu tam się od razu kierują. Jedynie do przyległej spiżarni nie wpuszczamy, bo tam bajzel w którym ja sam już się ledwie orientuję. No, powiedzmy - artystyczny nieład ;) 

 

Lubię też zrobić małe show w kontekście przygotowanego dania. Chyba jak ludzie widzą proces to im lepiej smakuje, bo często nawet po latach wspominają np. "a tamte tagliatelle z truflami to były obłędne". Jeszcze w kwestii kiszonek - moja mama kisiła całe pomidory. Pamiętam z dzieciństwa, że były pyszne ale nie wiem jak je robiła. Muszę podpytać, tylko mam pewną traumę, bo kiedyś niosłem z piwnicy słoik z nimi i się wypieprzyłem pędząc po schodach jeszcze jako przedszkolak. Miałem rozcięte pół dłoni, bo się nadziałem na sterczący kawał szkła z denka. Szczęśliwie zachowałem chwytny kciuk, ale jak mnie szył chirurg to pamiętam ze pokazywał mojemu tacie że brakowało 2 mm do odcięcia ścięgna. Więc tak jakoś wyparłem te pomidory. 

20 minut temu, Hippie napisał:

Widzę, że gustujesz bardziej we włoskiej kuchni, co? :)

Zdecydowanie to największa moja inspiracja i preferowane smaki. Oczywiście nie jedyne, bo lubiłem swego eksperymentować z kuchnią japońską, głównie w kontekście miso, dashi, sashimi, mogę wcinać nawet suche nori. Ale nie lubię specjalnie azjatyckich ryżów, choć włoskim arborio mogę się zajadać w postaci risotto (kremowe, grzybowe z bazą dobrze zrobionego sofrito) do upadłego. Ale i polskim schabowym z kostką (koniecznie) czy dobrym bigosem, swojskim gulaszem paprykowo-wołowym też nie wzgardzę ;) No chyba że są do wyboru małże czy ostrygi. To są akurat potrawy, których nie powinienem jeść w restauracji, bo rzucam się na to jak wygłodniały kojot i jeszcze bym wyjadł z sąsiednich talerzy.

 

Jeszcze za faszerowane (farsz to mielone mięso, przyprawy, bulgur pełnoziarnisty i trochę czarowania) papryki w sosie własnym dałbym się pokroić. Ale tak czymś tępym i raczej nietnącym ;)

1809158b10.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Rnext napisał:

u nas kuchnia z jadalnią stanowią centrum domu.

Tak to się bardzo często układa. Kiedyś atutem dla mnie była kuchnia osobna - teraz sobie tego w domu nie wyobrażam właśnie dlatego, że sporo czasu się tam spędza - no i zapach, zapach przygotowywanego jedzenia:)

 

8 minut temu, Rnext napisał:

Miałem rozcięte pół dłoni, bo się nadziałem na sterczący kawał szkła z denka.

Aż mnie ręka zabolała od tego opisu, nie dziwię się:/ Kisić podobno można wszystko, wszak są kraje gdzie się zajadają kiszonymi jajkami:)

 

Z takich przetworów ja mogę polecić domowy sos barbecue ze śliwek, jak gdzieś dorwiecie. 

 

9 minut temu, Rnext napisał:

czywiście nie jedyne, bo lubiłem swego eksperymentować z kuchnią japońską,

W tym zakresie polecam inspiracje z Jadłonomii - to co prawda kuchnia wegańska, ale część rzeczy można albo użyć jako dodatków, albo służą za inspirację. Szczególnie dużo jest tam właśnie kuchni dalekowschodniej:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ancalagon napisał:

wsuwać bez dodatków

Ja też i to w każdym momencie po upieczeniu, czy to wyjęte prosto spod gofrownicy czy już wystudzone gumowe stojące w talerzyku na szafce kuchennej, bo wszyscy już się objęli a ciasto trzeba było zużyć. Taki talerzyk do rana opustoszał, każdy kto przechodził zawsze chwycił ;)

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.