Skocz do zawartości

O nieszczęśliwym małżeństwie słów kilka.


Rekomendowane odpowiedzi

Historia nie dotyczy mnie, lecz dobrze znanych mi osób. Oboje wykształcenie średnie, On wiek około 60 lat, Ona niewiele młodsza. Oboje pochodzą z podobnego środowiska. Ich rodzice pracowali w tych samych fabrykach, ich rodzeństwo bawiło się wspólnie na tym samym podwórku. Dorastali w czasach, kiedy na półkach sklepowych nic nie było, ale za flaszkę można było załatwić prawie wszystko. Rodziny robotnicze,wielodzietne o podobnym statusie materialnym. Czasy młodości minęły, trzeba było wyjść za maż, bo ludzie gadają, że Ona starą panną zostanie, a On starym kawalerem. No więc z braku laku, bo innych adoratorów nie było na horyzoncie "spiknęli" się ze sobą. Po kilku latach od ślubu pierwsze dziecko, później drugie. I po tym drugim zaczęło się w domu piekło. Że żona źle gotuje, że jest głupia, że źle się domem zajmuje pomimo, że zapierdalała za czterech - praca, wychowywanie dzieci, gotowanie, sprzątanie, prasowanie, pranie osranych gaci itd. Mąż wraca z pracy i wiecznie o wszystko pretensje. Momentami sceny jak z polskiego dramatu "Plac Zbawiciela" 25 lat małżeństwa i jedyne co ich ze sobą trzyma to chore dziecko, brak środków na rozwód, a nawet jeżeli wzięliby rozwód to co dalej? Oboje zdają sobie sprawę, że podział majątku ich wykończy. To co zostanie ze sprzedaży mieszkania, wystarczy co najwyżej na wynajem a nie na kupno, a na stare lata nie chcą się tułać obcych kątach. Reszta rodziny wie o problemie że źle się u dzieje, ale nikt nie chce wkładać nosa w nieswoje sprawy. I tak mija dzień za dniem, Ona wyzywa go od dziwkarza (istnieje podejrzenie zdrady), On całe dnie chodzi obrażony, nadąsany, wkurwiony, przeszkadza mu chyba nawet to, że jego żona rusza rzęsami. Męczą się ze sobą, chyba żyjąc w nadziei, że któryś z nich w końcu umrze. Tragedia. Przykład dwojga ludzi którzy powinni być co najwyżej sąsiadami. Nigdy, ale to nigdy nie wchodźcie w związek małżeński, tylko dlatego, że jak to powiedział Jerzy Turek w filmie Kogel Mogel - "mus jest abyś Ty szła za mąż".
Lepiej być samemu do końca życia, niż wpaść w takie bagno. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to napisałem. Miałem tego nie zdradzać, ale bohaterami tych wypocin są moi rodzice. Mój ojciec nie jest żadnym hazardzistą, pijakiem, ogólnie człowiekiem, którego można by nazwać, że jest patologicznym typem. Jest po prostu sfrustrowany i rozżalony, matka tak samo. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, self-aware napisał:

Mój dziadek dla mnie był do rany przyłóż... Ale dla babci? Tłukł, chlał, hazardzista... Tak bywa.

Dziadek trzymał z Tobą sztamę, z facetami, a z kobietami się nie pier.....

"Gdzie ci prawdziwi mężczyźni" pierdzą kobiety! Ano widocznie są już dziadkami albo nie żyją!

Powielajmy zachowania starszych, oczywiście z umiarem, to znaczy bez hazardu i .....

 

Małżeństwo się "dociera". Coraz więcej sobie wygarniają z czasem. Do tego ta jepana proza życia i tadam wychodzą kwiatki. Na początku potajemnie, potem przy dzieciach. Życiowa gnojówa wypływa. 

Twoje życie nie musi tak wyglądać. Przeżyłeś to, widziałeś to, i tyle.

Wielkie dzięki za wychowanie, podsunięcię michy pod pysk i tyle. Kocham Was, dziękuje Wam moi rodzice, ale żyję po swojemu i dobrze mi.

Może i kuriozalne no ale...

"Och ach, przynajmniej dzieci nam wyszły" usłyszysz, może łzy się poleją, trochę łagodzącego mleka polejesz na zmęczone serca, i historia pod dywan wskoczy na chwilę. 

Chyba de Mello pisał że " przeszłość jest martwa" , więc powietrze w płuca, łopatki razem, klata do przodu i wio w życie, dla dobrego przykładu.

Edytowane przez IgorWilk
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, 

 

Ja znam rodziców moich kumpli, czy też z mojej rodziny. 

Rodzice są ze sobą, bo mają dzieci i niby wielka kochająca się rodzina na poziomie z kulturą, a za drzwiami wiadomo jak to wygląda...

 

Na ważne tematy nie rozmawiają, bo jak poruszą jakiś temat to jest kłótnia i ojciec zawsze ucieka z domu np do garażu, czy na ogród, bo ma dość jazd...

 

Kasą zarządzi Żona. Facet nie ma za dużo do powiedzenia. Najgorsze jest to, że się z tym godzi. Tyle lat jest poniżany i obcierany ze skóry, że w to uwierzył.

Myślę, że już tak czeka do śmierci... Zrobił dzieci, opiekował się nimi, teraz coś tam porobi i aby z dnia na dzień jakoś to było, a Żona to każda przecież niezadowolona z życia.

 

od razu piszę, że może to być też odwrotna sytuacja.

 

Zauważyłem, że wiele kobiet potrzebuje ciągłej atencji i podziwu. Urodziłam np 4 dzieci, opiekowałam się nimi. No powinni mi dziękować. Doceniać. Jeśli nawet są już dorośli to muszą liczyć się z moim zdaniem, bo jak nie to np. nie przepisze spadku, albo się pokłócę z nimi i będę wielce obrażona. 

 

Też jest tak, że taka osoba nigdy w sobie winy nie widzi, bo ona zawsze decydowała o wszystkim i się tak do tego przyzwyczaiła, że i tak będzie tak jak ona postanowiła.

Często nie przeprasza i nie widzi winy w sobie. Zawsze sobie wytłumaczy, że wina leży po innej stronie. A jak przedstawisz jej fakty to Cię wyzwie od głupca i tyle z dyskusji...

 

Mało też jest rozwoju osobistego w takich związkach, raczej tv, radio, gazetki... 

Jakieś przemyślenia o życiu, jakieś rozmowy poważne z podaniem przykładów? zapomnij...

Ktoś kiedyś coś tam powiedział i tak ma być... 

 

...Zobacz jak oni pięknie wyglądają. A Ci już 3 dziecko. Jacy szczęśliwi. A tamci to a tamci tamto... a Ty?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem sam jak zachowałbym się na miejscu ojca, gdy "życiowa gnojówa wypłynęła". Szacunek za to, że nie odszedł i podjął trud bycia ojcem. Starał się wychować mnie najlepiej jak mógł, ale z nim jest coś nie tak... On jakby całe życie nie wiedział czego chce. Może wpływ na to miała jego surowa i dominująca matka. 

Aha, oboje mają skłonność do kłamstwa i wybielania się. Każdy przedstawia siebie w najepszym światle, żadne z nich nie przyzna się do błędu ani nie przeprosi. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

Jest po prostu sfrustrowany i rozżalony, matka tak samo. 

To się zdarza. I łatwiej jest "odreagować" własne frustracje na innym człowieku zamiast brać odpowiedzialność za swoje życie, myśli i czyny. Można inaczej, ale trzeba chcieć i rozumieć A. samego siebie;  B. otaczający mnie świat.

Z uwagi na wiek bohaterów tego trójkąta dramatycznego nie wróżę tu większych zmian.

Drogi Autorze, nie daj się wciągnąć w ich bagno, miej świadomość że jeśli wyrosłeś w takiej atmosferze, część tego nieszczęścia już jest w Tobie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.