Skocz do zawartości

Staram się zrozumieć


Rekomendowane odpowiedzi

@Bruxa Mój brat nie rozumie też za bardzo tych mechanizmów. Myśli, że jak będzie jej usługiwał to problem się rozwiąże. On poprzez robienie tego co ona chce myśli, że będzie miał spokój. Boi się jej przeciwstawić bo to oznacza kłótnie i konfrontacje a on jest osobą ugodową i ceniącą sobie spokój - unika więc takich sytuacji jak ognia . Nie rozumie tego, że jest przyciśnięty pantoflem. Myślę, że jest to swego rodzaju współuzależnienie. Jeśli w tym momencie doszłoby do rozwodu - wiadomo kto jest na wygranej pozycji. Zwłaszcza, że w tym momencie w grę wchodzi również dziecko. ;) 

Nawet jeśli by pokazał, że ma jaja i się jej przeciwstawił to na tym poziomie relacji może sobie tylko jeszcze bardziej nasrać w papiery. 

Dlatego nie trudno zgadnąć kto jest na przegranej pozycji w takim układzie. Ja niestety tylko mogę się temu przyglądać, nie jestem w stanie w żaden sposób mu pomóc. No chyba, że doszłoby do sprawy rozwodowej - zawsze mogę parę słów opowiedzieć o ich relacji ale nie jestem pewna ile byłoby wtedy warte moje słowo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa Mogę być odebrana nie tak jakbym tego chciała. Może stwierdzić, że to co tu się pisze to jakieś teorie spiskowe.  W mojej rodzinie nie jestem poważnie odbierana, wystarczy, że mówiłam jakie mam podejście do ślubu jak się mnie pytali kiedy ja z moim staniemy na ślubnym kobiercu to reakcje były takie jak zwykle - czyli wielkie zdziwienie i stwierdzenie. że mam dziwne podejście do tego. Nawet w rodzinie jestem uznana za dziwaczkę dlatego nie wiem czy cokolwiek mogę wskórać. Może kiedyś spróbuję ale wątpię, że uda mi się go namówić, by się zabrał za lekturę - jest za bardzo podpięty do Matrixa - niestety. :( Relacji z rodzeństwem dobrej nie mam. Jestem najmłodsza - wiec cokolwiek nie powiem, zawsze będę odbierana na zasadzie " gówniara się wymądrza a jeszcze gówno przeżyła" . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bruxa No i chyba to jest najlepsze podejście. Nie lubię się przede wszystkim też wtrącać do spraw małżeńskich. Mam przy tym nieodparte wrażenie, że moja pomoc może przez którąś ze stron źle odebrana ;) Jeśli para nie potrafi sama znaleźć wspólnego języka i ze sobą żyć to jest ich problem, który sami powinni rozwiązać. A gdy się nie da to jeszcze ewentualnie jeśli chcą coś poprawić w relacji - mogą się udać do specjalisty, w innym wypadku nie pozostaje nic innego jak rozstanie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Hippie napisał:

@Bruxa No i chyba to jest najlepsze podejście.

Ja nawet chciałam się wpasować w społeczne normy, ale jak zobaczyłam jakie mnie za to czekają nagrody to przestało mi tak zależeć. Co do spraw małżeńskich, moja ciotka ponoć zdradziła męża z... mężem swojej siostry. :D A potem wypytywała mnie co o tym sądzę (ta zdradzająca). Tak się bała o swoją reputację, że zaczęła mnie wypytywać, a skąd ja niby miałam wiedzieć co zaszło? Tak też powiedziałam, że skąd mam wiedzieć, nie oceniam. Od tamtej pory jej unikam, bo jej nie znoszę. :D Nie zamierzam być pionkiem w czyjejś walce o reputację, kimś kim można się pochwalić, bo zdobył to czy tamto. Taki Marek Kotoński jest chyba samoukiem, nie skończył psychologii seksuologii etc., a wie więcej niż ten durny matrix razem wzięty, w ogóle najwięcej się dowiedziałam wszystkie o życiu od dwóch samouków. I tu dochodzę do kolejnej sprawy, otóż nie zamierzam z nikim się dzielić wiedzą, bo mam podobne podejście, i tak nie docenią albo nie uwierzą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.