Skocz do zawartości

Mąż zarabia więcej niż ja.


Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, Les napisał:

To już się stało, outsourcing z krajów azjatyckich; z różnymi wynikami najczęściej słabymi. 

Będą sprowadzać ile się da, wykształceni  uciekają za granicę i zmieją miejsca pracy szybko, Niemcy i kraje zachodnie otworzyli rynek na specjalistów z krajów poza EU i różnie z tym bywa, naleciałości kulturowe wpływają różnie z współpracą.

Zobaczymy co będzie w niedalekiej przyszłości i rosnących kosztach pracy u nas, będą sprowadzać za miskę ryżu  bataliony azjatów?? ;)

Edytowane przez Mordimer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Mordimer said:

Będą sprowadzać ile się da

30 000 tylko z Chin, Wietnamu i Indii od stycznia 2018 r. Przy tym tempie 80 000 na rok, po wprowadzeniu nowych przepisów kto wie, może 150 000- 200 000 rocznie. Kilka lat i mamy multi kulti w Wawie i większych miastach. Podobno azjaci są bardzo inteigentni, ogarnią jave i pythona po robocie w UberEats ;) 

Edytowane przez Les
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarobki partnerów muszą być zbliżone, idealnie jeśli facet zarabia odrobinę więcej. Bo jeśli zarabia nawet odrobinę mniej, to wtedy jest tak jak pisze @Sonic. Mam tu na myśli Pani zarabia 8k netto, a facet 7kn netto.

 

Jeśli kobieta zarabia dużo więcej, to też patrz na to, co napisał @Sonic. Niestety, pieniądze są w dzisiejszych czasach wyznacznikiem tego, co Panie tak kochają - siły. No i są zależne od opinii społecznej, więc muszą jakoś pochwalić się przed koleżankami. 

 

Jeśli Ty zarabiasz dużo dużo więcej, to albo będziesz za nią płacił, albo wspólne życie jest w praktyce niemożliwe. Pomijam tutaj ekstremalnych skąpców, którzy żyją na podobnym poziomie co ich Panie a kilkukrotną różnicę w zarobkach np odkładają niczym Sknerus McKwacz. 

 

Także tylko równowaga i Pań dużo mniej zarabiających nie polecam szukać - been there, done that. 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Les napisał:

30 000 tylko z Chin, Wietnamu i Indii od stycznia 2018 r. Przy tym tempie 80 000 na rok, po wprowadzeniu nowych przepisów kto wie, może 150 000- 200 000 rocznie. Kilka lat i mamy multi kulti w Wawie i większych miastach. Podobno azjaci są bardzo inteigentni, ogarnią jave i pythona po robocie w UberEats ;) 

Ciśnienie na programistów jest spore, ale dobrych programistów nie jest też tak dużo. Wydaje mi się że duża część posiedzi u nas za słabe stawki i będą emigrować na zachód. Zobaczymy co czas przyniesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Panowie, pora na poważną dyskusję: Jak dzielić finanse w małżeństwie przy nierównych zarobkach?

Niedawno się ożeniłem i rozważam zmianę dotychczas obowiązujących zasad.

Na chwilę obecną mamy wspólny kocioł do którego wrzucamy zarobki, wydajemy i oszczędzamy. Kasy jest dużo, żyjemy bardzo skromnie, więc problemu nie ma.

Na razie wszystko ok, ale czytając historie braci, to nawet największa miłość może się kiedyś schrzanić, dlatego chciałbym zabezpieczyć swoje interesy, nie komplikując życia prowadzeniem skrupulatnych rozliczeń.

Mam z tym duży problem i może któryś z was wypracował dobrą metodę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Tranquilizer napisał:

Panowie, pora na poważną dyskusję: Jak dzielić finanse w małżeństwie przy nierównych zarobkach?

Każdy dokłada się po tyle samo. Przykład:
Pani zarabia 1500zł
Pan zarabia 8000zł
Koszt prowadzenia domu 2000zł
Pani dokłada do domu 1000zł
Pan dokłada do domu 1000zł
Co zrobicie z pozostałą kwotą wasza sprawa i nie rozdajesz swoich pieniędzy na głupoty dla Pani. (Tak fryzjer dla Pani to głupota). Będzie jej mało to jeśli jest porządna znajdzie lepszą prace, jeśli nie to ci zrobi wyrzuty że jej nie utrzymujesz i wyjdzie dlaczego z tb jest :P

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Tranquilizer napisał:

Panowie, pora na poważną dyskusję: Jak dzielić finanse w małżeństwie przy nierównych zarobkach?

Niedawno się ożeniłem i rozważam zmianę dotychczas obowiązujących zasad.

Na chwilę obecną mamy wspólny kocioł do którego wrzucamy zarobki, wydajemy i oszczędzamy.

Przede wszystkim...

Podpisałeś intercyzę?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trop już mi chłopaki wysuszyli głowę w poście powitalnym... intercyzy nie mam, ale jesteśmy umówieni do notariusza żeby to nadrobić. Ona się zgodziła jeszcze przed ślubem, ale nie było czasu tego ogarnąć.

 

@swatpoland twoje podejście jest trochę brutalne, ale faktycznie sprawiedliwe. W praktyce będzie to wyglądało tak, że pani za 500zł nie kupi sobie ciuchów, fryzjera, biżuterii ... a pan chciałby ją czasami zabrać do drogiej restauracji .. a jak tu się pokazać w swoim graniturze Bossa z takim kocmołuchem.. Przez to standard życia pana ucierpi a tego nie chcemy. Wg mnie już lepszym rozwiązaniem jest podział wspólnych wydatków proporcjonalnie do zarobków, bazując na twoim przykładzie:

Pani zarabia 1500zł
Pan zarabia 8000zł
Koszt prowadzenia domu 2000zł
Pani dokłada do domu 333zł
Pan dokłada do domu 1666zł

Wiem że nie jest to 100% sprawiedliwe, no ale dla osoby która zarabia 8000zł, sześć stówek więcej opłat to nie jest dużo. Podatek od małżeństwa nie-z-rosądku ;)

 

ps. tylko jak podzielić w przypadku gdy jedno idzie na urlop rodzicielski?

Edytowane przez Tranquilizer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Tranquilizer napisał:

Wg mnie już lepszym rozwiązaniem jest podział wspólnych wydatków proporcjonalnie do zarobków

Czyli jeśli pani pierdolnie robotę, to jej udział = 0?
Bardzo motywujące!

 

4 godziny temu, Tranquilizer napisał:

ps. tylko jak podzielić w przypadku gdy jedno idzie na urlop rodzicielski?

Brak zarobków = brak swoich pieniędzy.
No proste.

 

Poza tym - macierzyński jest PŁATNY.

Jak się pani chce bawić w urlopy wychowawcze i ciężko "pracować" jako "chef w mama 24/7", to chyba ma na ten cel jakieś zaskórniaki, nie?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu doszła do mnie refleksja, ze jakby sie po równo składać, to nawet jeśli bym miał życzenie i budżet na Seszele, to musiałbym sie ograniczyć ze względu na pańci budżet do Riwiery Pragi Północ, czyli Zalewu Zegrzyńskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz Panowie. Chyba wiążąc się wiemy o statusie materialnym partnerki? Kto Wam każe wchodzić w związki z "biedotą"?

 

Nie róbcie z siebie dziadów. Fryzjer to głupota @swatpoland? Ma chodzić jak kocmołuch? Może maszynka elektryczną ma się golić? Mieszkać w piwnicy i jeść obierki po warzywach?

 

Kiedyś poznałem kolesia co robił awantury za to, że kobieta wzięła sobie dokładkę do obiadu. Nie potrafił jej nawet wody latem na spacerze kupić. Co śmieszniejsze jak ona już dysponowała jakaś większą kasą to ochoczo przyjmował prezenty.

 

Ciekawe ilu by się pozbyło "problemu" gdyby partnerka okazała się trwałe niezdolna do pracy. 

 

Inna sprawa to gdy biedniejsza strona nie przykłada się do obowiązków domowych, trwoni budżet i nie szanuje majątku.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wejdźcie w związek z drugim facetem, najlepiej zarabiającym podobnie, wtedy podzielcie się obowiązkami i finansami po połowie.

 

Chcecie ruchać? Ruchanie nie jest po to żeby wam było przyjemnie. Ruchanie jest po to żeby mieszać geny i się rozmnażać, do tego potrzebna jest samica. Ruchanie dla samicy wiąże się z tym, że może ona zajść w ciążę. Ciąża dla samicy to wydatek energetyczny.

 

Nowocześni panowie chcą ruchać, najlepiej w różnych pozycjach i żeby samica nie była kłodą w łóżku no i żeby loda robiła chętnie. Dziecko?? Nieee. Tylko nie to, przecież to koszty. Ja chcę kobiety, która chętnie się rucha, robi loda, lubi w dupę i dokłada się po połowie do rachunków.

 

Niby studiujecie naturę kobiet? I macie pretensje do kobiet, że są kobietami?

 

Zostańcie gejami. Też można w dupę i dogadać się łatwiej.

  • Like 7
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tranquilizer napisał:

Pani zarabia 1500zł
Pan zarabia 8000zł

Ja już się w temacie wypowiadałem, ale powtórzę się - bo nie pojmuję, jak ludzie się mogą dobrać tak, żeby w ich zarobkach były aż takie dysproporcje. 

 

Czyli gościu potrafi coś, ma kompetencje, wiedzę, umiejętności, a co za tym idzie hajs, a jego wybranka wykonuje jakąś najniżej płatną pracę? To jest przecież proszenie się o kłopoty. Ja wiem, miłość wszystko wyrówna, najlepiej znaleźć ubogą skromną dziewczynę co to nie będzie zadzierała nosa, są wspaniali ludzie którzy nie muszą pracować żeby być wspaniali bla bla bla. Ale coś takiego to się może udać tylko na filmach.

 

Jeżeli facet zarabiający na nasze warunki dobrze (tak, nie jest to bogactwo, ale jest dobrze) wiąże się z kobietą, której jak widać samodzielnie nie stać nawet na prowadzenie takiego gospodarstwa jakie ma (pytanie, na ile ma gospodarstwo które trzeba utrzymać za 2000 zł jest zasługą partnera), to coś jest nie tak. Dlatego nie stać jej na "głupoty" czyli całą resztę życia. Rzecz w niewłaściwym dopasowaniu partnerów. O podziale i jego metodzie można dyskutować kiedy jedno zarabia 8000 a drugie nie wiem, 5000 albo 6000. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Gr4nt napisał:

ma pretensje, że ona nie dokłada się po połowie?

Może zachłysnęła się bogactwem i zaczęła wydawać za dużo, to facet przywołuje ją do porządku. Na zasadzie, że ma płacić połowę, a to co otrzymuje więcej, to jego dobra wola. Jeżeli pani uważa, że jej się należy, to jest to dobry sposób, by sprowadzić ją do rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kilka przypadków, gdzie facet ma firmę, a jest z kobietą, która nie robi NIC dosłownie. Zajmuje się tylko domem, a od niego bierze pieniążki na ciuszki (ma własną garderobę wielkości mojego salonu), kosmetyczki, paznokietki... oczywiście wakacje conajmniej 2-3 razy w roku.

Nie sprawiają wrażenia smutnych życiem ci panowie, a chyba raczej wręcz przeciwnie.

 

Ja sam nie wiem czy miałbym problem z dużo niższymi zarobkami kobiety, albowiem sam miałem 2,5x większe zarobki niż samica i nie odczuwałem dyskomfortu, a ona też raczej nie, ale być może wynikało to z jej wyjątkowwego podejścia jak na kobiete i bardzo szanowała pieniądz, była oszczędna i uczciwa pod tym względem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, xawery982 napisał:

sam miałem 2,5x większe zarobki niż samica i nie odczuwałem dyskomfortu, a ona też raczej nie, ale być może wynikało to z jej wyjątkowwego podejścia jak na kobiete i bardzo szanowała pieniądz, była oszczędna i uczciwa pod tym względem.

Trudno, żeby miała problem z tym, że zarabiasz 2.5x więcej niż ona. Też mi się wydawało, że mam taką wspaniałą i oszczędną kobietę. Aż zaczęła kontrolować moją własną kasę i wyrzygiwać mi na co wydaję SWOJE pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.06.2018 o 07:07, tytuschrypus napisał:

Pomijam tutaj ekstremalnych skąpców, którzy żyją na podobnym poziomie co ich Panie a kilkukrotną różnicę w zarobkach np odkładają niczym Sknerus McKwacz.  

To jest słuszna uwaga i pomysł. I tak trzeba robić.

 

Przykład - on zarabia 10k a ona 4k.  Zatem on jej mówi, że zarabia 4,5 k trochę więcej żeby był górą. Resztę facet musi ukryć. Gdy ona dostanie podwyżkę na 4,3k (hehe) to za jakiś czas on też musi dostać podwyżkę czyli odtajnić kolejne 300 zł żeby zachować przewagę.

 

Tak to można robić. Pańcia nigdy nie może do końca wiedzieć ile dokładnie zarabia jej facet.

 

W przypadku małżeństwa rozdzielność majątkowa to jest oczywista oczywistość, o wspólnych kontach już wiele było pisane - żadnych wspólnych kont - chyba ze jedne wspólne techniczne poza kontami osobistymi na które wpływają zarobki.

 

W dobie równouprawnienia należy od pańci wymagać aby pokrywała połowę kosztów utrzymania. Nie stać ją? to wypad. niech szuka kolesia na swoim poziomie. Nie ma się co oszukiwać miłościami itp kitami.

 

OFF TOP

Ostatnio myślałem nad znajomymi co nie mogli mieć dzieci. Zazwyczaj regułą było, że w przypadku gdy to wina była po stronie faceta to kobieta go opuszczała i szukała płodnego. W przypadku gdy to kobieta była niepłodna to faceci przy niej trwali i starali się o adopcję - co dla mnie było głupotą. Facet powinien porzucić niepłodną kobietę i znaleźć sobie taką która da mu potomstwo. Na tym etapie mojego życie nawet bym się jeden dzień nie wahał po otrzymaniu informacji że to kobieta jest bezpłodna.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Beckenbauer napisał:

Może zachłysnęła się bogactwem i zaczęła wydawać za dużo, to facet przywołuje ją do porządku

Tylko to jest dalej walka ze skutkiem, zamiast z przyczyną moim zdaniem. Jeśli kobieta ma 1500 zł, to jak jeśli mają żyć na określonym poziomie (określonym statusem mężczyzny w tym wypadku) ma się dokładać po równo albo nie wydawać "nie swojego"? 

 

Bez sensu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mądry mężczyzna jeżeli zarabia 8 tyś netto to nie mówi tego żonie, która zarabia 1500 zł. Mówi, że zarabia np 4 tyś a resztę chowa do skarpety dlaczego ?

 

Pancia przy byle spotkaniu z koleżankami zawsze będzie się mądrzyć ile to jej rycerz zarabia.

 

Przy takiej różnicy w dochodach pancia może mieć pretensje dlaczego ma ponad połowe wypłaty przeznaczać na utrzymanie a jemu aż tyle zostaje. 

 

Przy kłopotach w rodzinie finansowych jej facet jako gość zarabiający 8 koła będzie molestowany z kazdej strony. Porzycz mamusi, kuzynowi, bratu brata, bo Ty masz a ja mało zarabiam. 

 

Ja tu widzę same minusy tak więc jeżeli facet ma trochę oleju w głowie nigdy się nie przyzna, że zarabia 8 tyś, bo to oznacza same kłopoty. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Tranquilizer napisał:

Ona się zgodziła jeszcze przed ślubem, ale nie było czasu tego ogarnąć.

Podsumowując fakty, ślub był, a intercyzy niet. Proszę, daj znać jak tylko Ci się uda doprowadzić do podpisania - jestem niezmiernie ciekaw jak Pani się zachowała u notariusza.

 

50 minut temu, Tomko napisał:

Też mi się wydawało, że mam taką wspaniałą i oszczędną kobietę. Aż zaczęła kontrolować moją własną kasę i wyrzygiwać mi na co wydaję SWOJE pieniądze.

Co je twoje to je moje, a co moje, moje jest.

 

35 minut temu, rarek2 napisał:

należy od pańci wymagać aby pokrywała połowę kosztów utrzymania.

8 minut temu, tytuschrypus napisał:

to jak jeśli mają żyć na określonym poziomie (określonym statusem mężczyzny w tym wypadku) ma się dokładać po równo albo nie wydawać "nie swojego"? 

Chciałem podać przykład mój, z tego weekendu, ale się rozpisałem. Aby nie zrobić offtopu, swoją odpowiedź przeniosłem jako osobny temat.

W skrócie - ja chce się dołożyć, Pani nie chce się zgodzić abym się dołożył, i jednocześnie Pani narzeka że się nie dokładam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krystian wbrew temu co tutaj piszecie - "Ania jest winna" - jest sam sobie winien. Dlaczego?
Ano dlatego, że wziął ładną Anię, bez patrzenia na inne jej walory czy ich brak. On zarabiał, imponował itd bo chciał wyrwać ładną dupę. Nie spodziewał się tylko w swej ogranicznoej wyobraźni, i braku znajomości kobiecej psychy, że z czasem namiętności i zachwyt urodą Ani mu minie, a zostanie szara codzienność, gdzie trzeba będzie dalej już nie tak atrakcyjną Anię utrzymywać na poziomie do jakiego ją przyzwyczaił w przypływie fazy "kupowania" Ani.

To jest klasyka. Takie przypadki widziałem dziesiątki razy. Moja była - modelka, tyle, że nie topowa, zarabiająca więc okazyjnie od zlecenia do zlecenia, poznała "Janusza" - typa po rozwodzie z jakąś grubą harpią, który zadurzył się w niej -modelce. Jego atutem było to, że ma znane studio fotograficzne, robi zlecenia dla magazynów znanych na rynku itd. W związku z czym miał kasę. I to sporą. Co więc zrobił kiedy poznał Izę - młodą dupę która pracuje za około 2k /mc łącznie? Zabrał ją na wycieczkę do Paryża. Później na wczasy do Grecji. Następnie wynajął mieszkanko w centrum, z widokiem na pałac kultury. Takie wspólne gniazdko. Wszystko to z jego inicjatywy. I tak sobie żyli jak w bajce. 

Tyle, że przyszedł czas, że "Janusz" ochłonął, zachwyt pięknymi nogami Izy mu minął, poznał inną "Izę" na sesji, i...zaczął pierdolić wokoło ludziom jaka to Izka jest wredna i wyrachowana, bo tyle kasy na nią wywala on, a ona nawet tego nie docenia.

Tak się kończy kupowanie dwóch wałeczków mięska przedzielonych szparką. 

I ja te "Izy" po części rozumiem. Kupiłeś to utrzymuj, a nie "jak święta się skończą, to niepotrzebną maskotkę pieska czy kotka wystawiają na mróz".  

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 5
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.