Skocz do zawartości

Czy warto ulegać pędowi ewolucji i mieć dzieci?


andrzej2

Rekomendowane odpowiedzi

39 minut temu, Łapinski napisał:

Bez urazy ale jak czytam lub słyszę takie teksty to mam w głowie zwarcie.

Ależ ja się za inne poglądy nie obrażam, za wyładowania w czerepie też nie :) Forum jest, to sobie dyskutujemy.

 

Piszesz:

1

"Nie masz po co i dla kogo żyć jeśli nie masz dzieci?"

A gdzie ja tak napisałem? Napisałem tylko tyle, że moje życie z dziećmi jest ciekawsze i fajniejsze, niż bez nich. Nie żyję tylko dla nich, ale między innymi dla nich - chociaż to powód obecnie mojego życia bardzo istotny. Jak będą już samodzielni, to i ten powód osłabnie.

 

2.
"Życie jest ciekawsze z dziećmi niż bez nich?".

Yeap, otóż to.

 

3.

"Życie w samotności to tylko trwanie?"

Nie napisałem tak. Napisałem, że może być trwaniem (moze być trwaniem i może być nietrwaniem).

 

4.

"Nie krzywdź innych takimi przemyśleniami.
Bo ktoś w to jeszcze uwierzy i zacznie żyć w takim przekonaniu."

Po pierwsze, przeinaczyłeś niektóre moje wypowiedzi - trochę naprostowałem wyżej.

A po drugie jeśli ktoś będzie żył w takim przekonaniu jak ja, to nie widzę w tym nic złego. :) Bo, jak widzisz, ja żyjąc w takim przekonaniu jestem całkiem szczęśliwy i jakoś prosperuję. 

 

5.

"Za wygodne masz życie żeby zrozumieć po co żyjesz."

Nie rozumiem. A co mi się musi stać, żebym zrozumiał, po co żyję?

 

6.

"Dla kogo żyć?
Dla siebie!!!!! Żona odejdzie a dzieciom może coś się stać i będziesz znowu sam. BA! Dzieci dojrzeją i będą wpadać do Ciebie raz na miesiąc na pół godziny.
Żona będzie pierdzieć w łóżku z zarośniętymi nogami i wąsem po nosem."

Ależ Panie Kolego, ja się tutaj w 100% zgadzam, że żona być może odejdzie. Jeśli dzieciom coś się stanie, to pewnie będę sam.

Ale póki co dzieci są ze mną i jakoś ten wózek pchamy a ja mam z tego, jak już zaznaczyłem, niezłą przyjemność. 

Jak dzieci będą dorosłe i bedą wpadać raz na miesiąc to co z tego - przecież bedą dorośli i nie będę już im tak potrzebny jak im jestem teraz (a wkażdym razie nie w tych kategoriach jak teraz), nasza relacja się zmieni. I co z tego? Moje życie wtedy też się zmieni - może bedę hodował motyle, może bawił się z wnukami, może klepał 18-letnie Portorykanki po tyłkach? Jedno jest pewne - ww. małymi dziećmi swoimi już nie będę się musiał zajmować (bo będą już dorosłe).

A co do tej kwestii żony - kto mi każe żyć z taką babą? Co ma moja satysfakcja z ojcostwa z owłosieniem kobiecym i jej problemami gastrycznymi?

 

7.

"Dzieci to poświęcenie dla nich życia i zdrowia."
Jakoś nie zauważyłem. Ja mam jakoś przeciwnie - według mnie dzieciaty jestem zdrowszy niż byłem jako kawaler (odciąłem nałogi i używki, dbam o siebie, jakoś tak lepiej mi się żyje). Życia jakoś nie poświęcałem (podobnie jak i inni piszący tu bracia-ojcowie) bo jakoś jeszcze dychamy i piszemy. 

 

8.

Na dzieci się pracuje i poświęca im czas kosztem swoich egoistycznych zachcianek życiowych."

Ale dlaczego "kosztem"? Ja osobiście naprawdę nie kojarzę, z czego tak dramatycznie musiałem zrezygnować. 

Samochody? Domy? Pieniądze? Zwiedzanie świata? Nie miałem tego jako niedzieciaty - a mam jako ojciec. 

 

9.

"Mam kilka celów i planów w życiu do zrealizowania.
Czy jak je zrealizuję to będę szczęśliwy? Pewnie nie.
Dlatego warto stawiać sobie nowe wyzwania póki śmierć nie przyjdzie."

Nie rozumiem za bardzo o co Ci chodzi z tym wynikaniem: jak coś zrelalizujesz nie będziesz szczęśliwy i dlatego warto sobie ciagle stawiać owe cele? Jeśli dobrze zrozumiałem, to też się z Tobą zgadzam. Ale co to ma wspólnego z dziećmi? 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce się mieć dzieci i jako świadomi i oświeceni wiedzieć z jakimi konsekwencjami się to wiąże.

Myślę, że mając tą wiedzę, można sobie odpowiedzieć na to pytanie. Moim zdaniem trzeba czuć wewnętrzną potrzebę posiadania potomka i bardzo tego chcieć, nie można liczyć na to, że jak już się urodzi, to na pewno instynkt ojcowski się pojawi, chociaż nie przeczę, że i tak bywa-ale na to bym jednak nie liczył.

 

Jak już ktoś wspomniał wcześniej, w większości przypadków jest to albo wpadka, albo zaplanowana wpadka przez kobietę, w dawnych czasach po prostu prawie każdy posiadał dzieci, bo chyba każdy uważał to za naturalną kolej rzeczy, a i ograniczony dostęp do antykoncepcji miał w tym spory udział.

Dochodzi też aspekt matrixowy, który jak wiemy wmawia nam, że posiadanie rodziny, to gwarancja szczęścia...

 

Może gdyby trafić na odpowiednią samicę, to łatwiej byłoby się zdecydować, jeśli się jednak człowiek naczyta i naogląda, co się dzieje dookoła, to trzeba być na prawdę odważnym, żeby się zdecydować na taki krok.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.