Skocz do zawartości

Studia i problem życiowy


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci Samców,

Wstyd się przyznać, ale jest duża szansa, że na moich studiach będzie spory przesiew- i całkiem możliwe, że dołączę do tego "zacnego grona". Jest to już moje drugie podejście do studiów i nie mówiąc już o pieniądzach na to rzuconych i wstydzie przed rodziną nie wiem co zrobić.

Walczę nadal, bo walczyć trzeba do końca, ale ciężko to sobie wyobrażam. Jestem trochę w czarnej d, bo mam wykształcenie średnie i jak się domyślacie z racji wieku (21l.) małe perspektywy.

Moglibyście mi coś doradzić? Możecie zjechać mnie z góry do dołu, ale naprawdę jestem w kropce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź pod uwagę studium i nie męcz się na siłę ze studiami, chyba, że to kierunek Twoich marzeń. Aa co do czarnej d. to w sesji 3/4 studentów ma ten stan. Dasz radę przejść dalej ale do tego trzeba zarywania nocek, takie uroki braku systematycznej pracy na studiach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tkwiłem na gówno kierunku i przed końcem semestru podjąłem decyzję, że rezygnuje. Jak do tej pory jestem bardzo zadowolony ze swojej decyzji, bo okazało się, że wyszło mi to na lepsze (jak na razie). Poszedłem do szkoły policealnej (w sumie jakoś samo się zrobiło i udało mi się wepchnąć w środku roku :D) i znalazłem sobie staż. Kokosów z tego nie mam (1k PLN), ale będę mieć praktycznie rok doświadczenia i zamierzam iść dalej na studia w tym kierunku (zaocznie).

   Również wstydziłem się powiedzieć rodzinie, ale daj już jakieś sygnały, że jest ciężko i możesz nie zdać... Złagodzi to trochę sytuację, a co bym polecał? Jeżeli faktycznie nie zdasz, to musisz niestety trochę odciąć się od rodziny (wyprowadzka). Będziesz ulegał ich głosom, a może to wpłynąć na Twoje samopoczucie oraz spowolnić rozwój. Jeżeli faktycznie nie masz na siebie pomysłu, to zrób sobie rok przerwy od studiowania. Idź do jakiejś w miarę dobrze płatnej pracy (magazyn na wózkach, jak dobrze trafisz, to naprawdę nie jest źle). Wyznacz sobie jakieś cele, żeby rozszerzyć swoje kompetencje np. nauczę się języka angielskiego/niemieckiego na poziomie B1-B2 etc.
Zrobię kursy XYZ. Fajnie jakbyś przez ten rok zmienił pracę z 2-3 razy, żeby poznać swoje słabe i mocne strony. CO CIEBIE KRĘCI, a nie jest modne, lub podpowiedziane przez rodzinę... Będzie Ci zapewne ciężko z uczuciem porażki i wstydu przed rodziną, ale to będziesz musiał jakoś przeboleć.


 No dobra, a co jeżeli uda Ci się zdać? Pomyśl może, żeby przejść na studia zaoczne i załapać się na staż w tej branży? Z tego co wiem, to bardzo chętnie biorą na takie staże i nie najgorzej płacą, ale kokosów nie ma. Rozplanuj sobie naukę i buduj nawyki nauki, ale to już zupełnie inna historia... Zobacz jak zdasz, czy możesz się przepisać na jakiś inny kierunek, który może Cię bardziej kręci, lub może już masz jakąś specjalizacje wybraną? W każdym razie powodzenia i sukcesów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Gromisek napisał:

   Również wstydziłem się powiedzieć rodzinie, ale daj już jakieś sygnały, że jest ciężko i możesz nie zdać... Złagodzi to trochę sytuację, a co bym polecał? Jeżeli faktycznie nie zdasz, to musisz niestety trochę odciąć się od rodziny (wyprowadzka). Będziesz ulegał ich głosom, a może to wpłynąć na Twoje samopoczucie oraz spowolnić rozwój. Jeżeli faktycznie nie masz na siebie pomysłu, to zrób sobie rok przerwy od studiowania. Idź do jakiejś w miarę dobrze płatnej pracy (magazyn na wózkach, jak dobrze trafisz, to naprawdę nie jest źle). Wyznacz sobie jakieś cele, żeby rozszerzyć swoje kompetencje np. nauczę się języka angielskiego/niemieckiego na poziomie B1-B2 etc.
Zrobię kursy XYZ. Fajnie jakbyś przez ten rok zmienił pracę z 2-3 razy, żeby poznać swoje słabe i mocne strony. CO CIEBIE KRĘCI, a nie jest modne, lub podpowiedziane przez rodzinę... Będzie Ci zapewne ciężko z uczuciem porażki i wstydu przed rodziną, ale to będziesz musiał jakoś przeboleć.

Co do wyprowadzki to obecnie wynajmuje mieszkanie z siostrą i planowałem mieszkać tutaj do końca lipca, także mogą być jaja. Jeśli chodzi o studium to ciekawy pomysł (masz jakieś konkretne/ciekawe kierunki na myśli?) Jeśli faktycznie mi się nie powiedzie teraz to myślałem, żeby za granicę wyjechać (choć wiem, że już gdzieś z tyłu głowy mi to siedzi) .Angielski znam na dość dobrym poziomie( często ratowałem się tym za granicą; choć na studiach moja wykładowczyni uważa inaczej co do mojego poziomu), język niemiecki jest trudny, ale na pewno opcja warta rozważenia :)

Mnie by kręciło, by kiedyś założyć firmę, ale studia trochę podkopały moje poczucie własnej inteligencji, poza tym trzeba mieć do tego jakieś umiejętności. Coś mi w głowie siedzi grafika komputerowa, ale to musiałbym spróbować a nie iść za trendem. Często mam wrażenie, że jednak moje plany nie są mierzalne co powoduje, że jestem gdzie jestem.

19 minut temu, Gromisek napisał:

No dobra, a co jeżeli uda Ci się zdać? Pomyśl może, żeby przejść na studia zaoczne i załapać się na staż w tej branży? Z tego co wiem, to bardzo chętnie biorą na takie staże i nie najgorzej płacą, ale kokosów nie ma. Rozplanuj sobie naukę i buduj nawyki nauki, ale to już zupełnie inna historia... Zobacz jak zdasz, czy możesz się przepisać na jakiś inny kierunek, który może Cię bardziej kręci, lub może już masz jakąś specjalizacje wybraną? W każdym razie powodzenia i sukcesów.

Jak już mówiłem walczę do końca, ale czuję już powoli wypalenie tym wszystkim i pewne rzeczy się nawarstwiają... Co do zaocznych myślałem nad tym, ale tutaj posłuchałem rady ojca - jego zdaniem "w życiu się jeszcze napracuje", cóż trochę prawdy w tym jest. Co do nauki... zawsze byłem do tego zmuszany,ale to jeszcze za dzieciaka. Teraz bardzo często próbuje różnych sposobów na naukę ( dzisiaj uczyłem się w parku,barze) czasem jakaś muzyka klasyczna, ale nie czuje by to coś dało. Pewnie źle się za to zabieram.

Dziękuje bardzo i również Ci tego życzę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Dabeq napisał:

Jak już mówiłem walczę do końca, ale czuję już powoli wypalenie tym wszystkim i pewne rzeczy się nawarstwiają...

Tutaj zasadnicze pytanie, z czym dokładnie jest problem - nie radzisz sobie ze studiami, bo nie masz do tego wystarczających umiejętności (ciężko w to uwierzyć w dzisiejszych czasach, ale kto wie).

 

Nie chce Ci się pracować w trakcie semestru i dlatego teraz masz problem?

 

A może nie chce Ci się dlatego, że to jednak nie kierunek dla Ciebie?

 

I czym jest czarna dupa? :)  Już wiesz, że nie zdasz, boisz się, że nie zdasz czy jak? Tak jak ktoś powyżej pisze na studiach to każdy przed sesją tak mówi :D

 

Co do tego:

 

10 godzin temu, Dabeq napisał:

Jest to już moje drugie podejście do studiów i nie mówiąc już o pieniądzach na to rzuconych i wstydzie przed rodziną nie wiem co zrobić.

Spróbuję użyć porównania - dylemat, czy lepiej mieć studia czy nie mieć, jest jak dylemat czy jeździć autem marki premium, czy nie - oczywistym jest, że jak możesz sobie pozwolić to kupujesz lepsze auto. Czy innym, tańszym autem nie można się przemieszczać z punktu A do punktu B, czasem nawet efektywniej (na gruncie studiów - brak wykształcenia vs fach w ręku)? Pewnie, że można. Ale co szkodzi mieć auto premium i inne, zwykłe auto? Trochę na tej zasadzie.

 

Jednak, co oczywiste, nie każdy może sobie pozwolić na auto premium. I nie każdy kiedykolwiek będzie mógł, tak jak ja liczę się z tym (choć tego nie wykluczam;)), że nigdy nie będę miał nowego Astona Martina. A może nawet nowego Audi A7. Jednak z wyższym wykształceniem zrobiło się tak w Polsce (przez drastycznie zaniżone wobec studentów wymagania), jakby każdy patrzył na Twoje auto i mówił: "Nie masz nowego Astona Martina? Idź pan, nieudacznik z Ciebie, a fe". 

 

Do czego zmierzam? Wykształcenie wyższe zawsze, ale to zawsze aż do teraz było znaczną mniejszością w populacji. I to jest normalne, to jest zwykły rozkład wykształcenia. Studia nie są po prostu dla każdego - to nasze obecne czasy stworzyły wrażenie, że "muszą być". A wcale tak nie jest. I dlatego jest pytanie do Ciebie: czy naprawdę chcesz mieć wykształcenie wyższe i czy na pewno w logistyce, bo moim zdaniem tutaj się wszystko kryje. W dzisiejszych czasach ze studiów "odpadają" bądź podchodzą X razy zwykle Ci, którzy gdyby nie ta opisana przeze mnie presja w większości rozwiniętych społeczeństw skończyliby na wykształceniu średnim, albo zawodowym i też byłoby ok. To taka trochę naturalna selekcja - nawet niekoniecznie odpadają, ale sami rezygnują. 

 

Mam nadzieję, że trochę pomogłem:) To ważny temat i w ogóle dobrze, że sobie zadajesz takie pytania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia to dobra sprawa, pod warunkiem, że po ich skończeniu będziesz miał realną szansę podjęcia pracy w zawodzie.

 

Druga sprawa, czy te porażki są wynikiem Twojego zaniedbania, czy poziomu trudności studiów ? Bo jeśli to pierwsze, to masz powody do wstydu. Może po prostu przeliczyłeś się z własnymi możliwościami ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Dabeq said:

Logistyka... studia był konieczne (brak pomysłu na siebie).

Ja tu widzę inną sprawę. Brak pomysłu na siebie to nic nadzwyczajnego, wcale nie ma za wielu takich, co od zawsze chcieli coś robić, a potem to robią i nie odechciewa się im. Są tacy, ale skoro taki nie jesteś, to lepiej zastanowić się, co zrobić, żebyś miał łatwiej, jak już wymyślisz jakiegoś siebie. Otóż wspominasz o własnym biznesie czyli rozważasz zostanie przedsiębiorcą. Jak Cię na taką ewentualność przygotują studia logistyczne? Czy na tych studiach wykładana jest ekonomia, finanse i prawo w zakresie potrzebnym przedsiębiorcy? Zasady przedsiębiorczości? Podstawy negocjacji? Na moje oko ten wybór nie był optymalny.

 

Podniesiono też kwestię, co będzie robił po tych studiach? Czy absolwenci tych studiów są rozchwytywani na rynku pracy? Czym zajmują się ludzie po tych studiach? Zastanów się, czy nie spinasz się na maksa, żeby osiągnąć coś, co nie przyniesie Ci satysfakcji i nie za bardzo się do czegoś przyda.

 

Obecnie jest tak, że jak jesteś informatykiem to jesteś wygrywem, ale nie każdy się nadaje i ma do tego serce, więc niekoniecznie polecam takie studia. Ale może coś uniwersalnego jak ekonomia, finanse czy zarządzanie? To prawda, że trudno konkretnie powiedzieć, co się umie po takich studiach, ale do prowadzenia własnego biznesu przygotują Cię jednak oczko lepiej. A są to studia raczej łatwe, zwykle na semestrze jest jeden lub dwa przedmioty wymagające wysiłku, a reszta to łatwizna. Może dasz radę jakieś przeniesienie sobie załatwić, żeby nie zaczynać wszystkiego od początku?

 

Rozumiem, że miałbyś poczucie sporej straty, gdybyś teraz zaczął nowy kierunek. Jak miałem te 20 lat to też myślałem, że zostawić studia po roku czy dwóch i zmienić kierunek to zły pomysł, że lepiej się przemęczyć i ew potem przekwalifikować, że stracić dwa lata to tragedia itp. Teraz wiem, że tak nie jest. Znalezienie pomysłu na siebie to jest bardzo, bardzo ważna sprawa. Od tego zależy, czy praca będzie dawała Ci satysfakcję, czy raczej będziesz odrabiał pańszczyznę, frustrował się, popadał w marazm i ostatecznie zostaniesz Adasiem Miałczyńskim z 'Dnia Świra', który nie lubi tego, co robi, a przy odbieraniu wypłaty czuje się jakby dostał w pysk. Uwzględniając, że będziesz pracował 40 lat, to ja bym straty dwóch nie żałował. Tylko zastanów się poważnie, jakie są warianty Twojej przyszłości. Rozmawiaj z ludźmi z doświadczeniem zawodowym, pytaj, jak się kształtowała ich ścieżka zawodowa, co było dobrym ruchem, a czego żałują.

 

Ja nie miałem dobrych doradców jak szedłem na studia, a internetów jeszcze nie było (niby sieć istniała, ale to było coś jak teraz telefon satelitarny). Skutkiem tego poszedłem na niby perspektywiczne studia techniczne, które uważam teraz za stratę czasu, a wysiłku włożyłem mnóstwo (bo na polibudzie poza zajęciami ciągle trzeba ganiać na konsultacje z jakimiś projektami). I co mi z tego? Gówno. I tak nie pracuję w zawodzie. W dodatku absolwenci tego wydziału poza swoją branżą traktowani są niemal jak powietrze. Także poszukaj doświadczonych doradców z różnych branż. 

15 hours ago, Dabeq said:

wstydzie przed rodziną

Tak nie myśl. Każdy ponosi porażki, mniejsze lub większe. Oni to tacy idealni? Nigdy się nie potknęli?

Posłuchaj, co mówi Rocky Balboa, to jest bardzo mądra kwestia:

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.