Skocz do zawartości

Intercyza przed małżeństwem - czy to brak zaufania?


Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie jedynym wyjaśnieniem tak zaciekłej i jak wykazano w wielu miejscach - błednej argumentacji za brakiem intercyzy, zakładając brak pragmatycznych interesów finansowych, a li tylko dobre intencje, jest mechanizm myślenia życzeniowego/magicznego. Autorka zresztą wyznała że w Boga wierzy, więc jest to typ osoby z magicznym myśleniem za pan brat (argumenty za jego istnieniem sa zresztą podobnej 'jakości' )

 

Na zasadzie takiej, że mimo że nie ma to żadnego logicznego sensu w realiach pełnego zaufania, to jest to 'zły omen'. Nie wolno o tym mówić bo przynosi to pecha. Poza tym jest to złamanie starej zasady i nie wiadomo co się stanie gdy się ten 'grzech' popełni.

Oczywiście ma to tyle samo sensu co unikanie ubezpieczenia na życie, bo wtedy na pewno będzie nieszczęście.

 

Tak poza tym jest to też wyraz wielkiej pychy. Ufasz partnerowi i sobie samej, więc szafujesz stwierdzeniami, 'on by nigdy', 'ja to bym nigdy'. Chuja tam nigdy. Czlowiek tak nie działa. Na ukrainie jak był głód, matki własne dzieci żarły. Czy 10 lat wcześniej powiedziałyby że mogą to zrobić? Nie sądzę! :D::D

 

Wracając jeszcze do argumentu o rzekomych korzyściach ze wspólnych finansów, 'bezpieczeństwie' - nawet bez własnej firmy łatwo sobie wyobrazic sytuacje, w której np. gdy ma sie problem ze splatą kredytu komornik dosięga tylko jedno z małżonków i dzięki przepisaniu czegoś na drugą stronę, pracy na czarno itp. rodzina jeszcze jakoś daje rade. A bez intercyzy? Oboje idą na dno. Super.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Sitriel said:

Poto jest cywilny aby dwie strony były zabezpieczone

Z tego co tu szanowni rozmówcy pisali, wniosek płynie, że sam cywilny zabezpiecza głównie tylko mniej majętną stronę, przeważnie kobietę. Cywilny z intercyzą konserwuje status quo sprzed ślubu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą, w pewnych województwach procent rozwodów osiagnie wkrótce 50 %. Jeśli majętny facet w tym województwie żeni się z biedniejszą kobietą i nie podpisuje intercyzy, to właśnie podpisał na siebie wyrok i jest skończonym głupcem. 

Bez intercyzy to można żenić się na Podkarpaciu w małej miejscowości, gdzie rozwodów nie ma.

 

http://kurier.pap.pl/depesza/157671/

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Fit Daria napisał:

A w małżeństwie nikt nie powinien mieć władzy ani przewagi finansowej nad drugą stroną.

Czy to nie Ty gdzieś na początku tego tematu utrzymywałaś, że w małżeństwie równości nie ma? Zdecyduj się.

 

19 minut temu, Fit Daria napisał:

Zależność jest czymś naturalnym w małżeństwie

Samo małżeństwo jest nienaturalnym tworem, więc nie bardzo. Od tysięcy lat jest to kontrakt wiążący w różnych interesach obie strony. Widzisz, wszystko to o czym piszesz przynależy do czasów, gdy małżeństwo było kompletnie czymś innym niż teraz - i gdy kobieta miała tylko jedno wyjście - wyjść (nomen-omen) za mąż albo nie istnieć w ramach jej zbiorowości społecznej, ponieważ absolutnie wszystko co zyskiwała, zyskiwała od mężczyzny. I dlatego, o czym pamiętać może nie chcesz, istniała instytucja posagu, który rekompensował to, że kobieta sama z siebie nic nie wnosi - wnosił więc nie kto inny jak ojciec. Obecnie posagów kompletnie brak na przykład.

 

Wykażę to jeszcze w dalszej części posta, natomiast Twoja argumentacja jest typowa dla wszystkich kobiet skażonych feminazistowską propagandą i opiera się w istocie na prostej bardzo zasadzie, na której opiera się cały "feminizm" - mieć ciastko i zjeść ciastko. Ale jak to w matrixie, ubierane jest to przez feministki w prosty szantaż emocjonalno - uczuciowy pod tytułem "nie ufasz mi". Ja to nawet bym rozumiał, ponieważ chcesz zapewnić sobie jak najwięcej - tylko dlaczego za free, czyimś kosztem?

 

26 minut temu, Fit Daria napisał:

Tylko problem jest taki, że przy braku intercyzy tracisz połowę, a w przypadku gdy kobieta nie pracuje, bo zajmuje się Twoimi dziećmi i Twoim domem to traci wszystko.

Takie argumenty są o tyle zabawne, że w dzisiejszych czasach obowiązki domowe, udział w wychowaniu dzieci i praca zawodowa są współdzielone w olbrzymim stopniu. Tobie wbrew temu co nam tu usiłujesz wciskać nikt nie broni gromadzić majątku, nic nie wyklucza tego byś z majątkiem weszła. To Ty w czasach tzw. równouprawnienia własne nieróbstwo i lenistwo zasłaniasz płaszczykiem macierzyństwa - nie chce mi się sprawdzać, ile masz lat, ale idę o zakład że dziecka nie masz jeszcze żadnego, a ja w Twoim wieku zarabiałem już więcej od Ciebie i nie potrzebowałbym uwiesić się na kimś innym, żeby się "zabezpieczyć", czego Ty nawet specjalnie nie kryjesz. I to jest właśnie kwintesencja feminizmu - zostawić przywileje, odjąć obowiązków.

 

29 minut temu, Fit Daria napisał:

Biorąc dwudziesto parolatkę jak patrząc na jej urodę i chcąc by urodziła Wam dzieci możecie wymagać by zarabiała tak samo jak Wy, którzy mieliście całe życie na zgromadzenie majątku?

Tak. Bo do momentu urodzenia dziecka ta kobieta w dzisiejszych czasach miała dokładnie takie same możliwości na gromadzenie majątku. I powiem Ci więcej - takie kobiety są i nie zawracają sobie dupy bieganiem na marsze, feminizmem i innymi głupotami - one z równouprawnienia faktycznie korzystają. I równouprawnione, samodzielne nie gadają o tym, jak to potrzebują bezpieczeństwa od samca tylko same sobie je zapewniają. A jeśli zapewnią je sobie bardzo dobrze - to w ogóle nie tylko nie mają nic przeciwko intercyzie, ale same nalegają. Tak, tak, drogie dziewczę.

 

32 minuty temu, Fit Daria napisał:

Może uwierzyłaś, że ta intercyza to tak dla Twojego dobra, w razie Jego bankructwa, a on sam nigdy nie odejdzie? Nie można się na to zgadzać. Powiecie, że jestem taka interesowna?

Może uwierzyłeś, że ten brak intercyzy to dla waszego dobra, bo ona nigdy nie pomyślałaby o zagarnięciu majątku. Tak jak pisałem, jeśli piszesz o tym samym czyli kwestiach finansowych, to nie ubieraj tego w płaszczyk zaufania, bezpieczeństwa i tak dalej bo to śmieszne.

 

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

Co jest cenniejsze te Wasze pieniądze czy ta mała istotka, która przyszła na świat dzięki poświęceniu kobiety?

To jest szczyt bezczelności. Zadaję to samo pytanie - po co Ci wspólnota majątkowa - przecież masz swoje pieniądze? Ważniejsze są dla Ciebie pieniądze czy mała istotka? Brzydzę się taką postawą jak Twoja.

 

35 minut temu, Fit Daria napisał:

kobieta rodzi dzieci, najczęściej obowiązki domowe są głównie na jej głowie, zwykle też zarabia, ale z oczywistych względów mniej od mężczyzny. 

Było już tutaj w 100 tematach rozpisywane na 100 sposobów, jakie w rzeczywistości są to obciążenia i podziały na głowie. Jakie to są w końcu te oczywiste względy, dla których tak samo utalentowane i predysponowane jak my kobiety zarabiają mniej?

 

36 minut temu, Fit Daria napisał:

Jest przystosowany do zarabiania pięniędzy lepiej niż kobieta,

<głośny śmiech> - czyli sama przyznajesz, że poza urodzeniem dziecka, czego mężczyzna zrobić nie może, jesteś do niczego nieprzystosowana, ergo nieprzydatna? Ech, logika feministek.

 

37 minut temu, Fit Daria napisał:

bo w przeciwieństwie do mężczyzn nasz wiek jest ściśle związany z naszą atrakcyjnością.

Jeśli poza wyglądem nie masz nic innego do zaoferowania to z pewnością masz przejebane gdy uroda przemija. Ale - tu znów Cię zaskoczę - tak jest tylko w feministycznym świecie, a w prawdziwym mało atrakcyjny facet ma niewielkie szanse na znalezienie sensownej partnerki, bo Panie przecież też "mają prawo wymagać". I znowu wracamy do istoty Twojego przekazu: równouprawnienie równouprawnieniem, przebojowość przebojowością, ale jak przychodzi co do czego to nagle jestem biedną kobietką, która tylko rodzi i chowa dzieci i gotuje, z "naturalnych" przyczyn zarabia mniej i w ogóle co ona ma biedna zrobić, jak nie sięgnąć po majątek samca.

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Fit Daria napisał:

Ci się ta wydaje, że to tak ładnie. A myślisz, że tak łatwo znaleźć pracę jak miałaś kilka lat przerwy? Miałaś dom, rodzinę wszystko Ci się wali na łeb i jeszcze masz nóż na gardle, bo musisz szukać pracy. Może przerwałaś studia, może zajmowałaś się domem tak długo, że całkiem wypadłaś z branży? Może uwierzyłaś, że ta intercyza to tak dla Twojego dobra, w razie Jego bankructwa, a on sam nigdy nie odejdzie? Nie można się na to zgadzać. Powiecie, że jestem taka interesowna? Nie. Bo mężczyzna nigdy nie straci wszystkiego, pracując, mając firmę szybko się odkuje. A kobieta bez doświadczenia zawodowego bez własnych oszczędności? No właśnie.

Po pierwsze to jestem mężczyzną :P Oczywiście, że nie jest tak łatwo znaleźć pracy, ale błagam Cię, przez rok kompletnie nic? Pracy jest dużo tylko, że na początku zawsze jakaś chujowa, której nikt nie chce. Ja wiem, że najlepiej żeby alimenty były dożywotnio, też chciałbym taki luksus jako kobieta, ale z oczywistych chyba względów rozumiesz, że jako mężczyzna takiej kary dożywotniej nie chciałbym mieć, prawda? Zwłaszcza, gdyby małżeństwo trwało np. rok czasu a wzamian za to ja potem płaciłbym kobiecie przez kolejne 40. Dla ułatwienia dodam, żebyś wyobraziła sobie własnego syna, to zawsze jakoś pomaga Wam w wizualizacji.

 

I powtórzę, rozumiem że kobieta wypada z branży i dlatego przez jakiś czas służę pomocą jeśli to ja odchodzę mimo tego, że kobieta była dobra, natomiast nie dożywotnio... 5 lat to również zdecydowanie za długo. Rok, maksymalnie dwa i w tym czasie już każdy kto chce da sobie radę. No i jest kwestia jeszcze tego jak się rozstajemy. Czy w wojnie czy jak normalni ludzie. Czy kobieta gra dziećmi czy nie. Z moja ex rozstałem się mega lajtowo, podziękowaliśmy sobie, życzyliśmy powodzenia. Gdyby teraz zapukała do drzwi, że coś się stało i potrzebuje pomocy to myślę, że nie byłoby problemu. Również gdyby to np. mi się nie opłacało, że żona ode mnie odchodzi, ale żyliśmy dobrze i po prostu oznajmia mi, że się wypaliło i nic już nie czuje... To nie chciałbym jej trzymać na siłę. Po co?

 

Oczywiście perspektywa się zmienia gdy rozstanie wynika z tego, że jakaś strona leci w chuja i zdradza.

 

Tak czy siak... Ja na małżeństwo się nie odważę :) Na bungee już skakałem, ale do takiego ryzyka nie mam jaj.

 

Mnie też to cieszy, że nadal mężczyźni żądający intercyzy są w mniejszości. 

A zatem wszystko gra :) Za Twojego życia będziemy w ogromnej mniejszości, więc nie masz się co obawiać. My z kolei podtrzymamy własne zdanie i zostaniemy sobie kawalerami lub co niektórzy farciarze znajdą jakieś spoko konkubentki. Sytuacja win-win.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sitriel napisał:

Tutaj nie koniecznie się zgodzę, oczywiście intercyzy mogą mieć przeróżną treść jednak mi by się lampka w głowie zapaliła, gdyby partner upierał się przy intercyzie, na zasadzie że to on może nie być pewny co będzie za 10lat 

No ale tak serio - kto może być pewny co będzie za 10 lat? 10 lat to dużo czasu i dużo się może zmienić.

1 godzinę temu, Sitriel napisał:

zostawia sobie furtkę ewakuacyjną.

O! I może właśnie o to chodzi :) Jak nie ma intercyzy, to kobieta czuje się pewnie i może sobie pozwalać na różne akcje - w końcu misiu nie odejdzie, bo mu połowę dorobku życia zabierze :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Sitriel napisał:

Mogę tylko uświadomić i naciskać aby się żenił jak będzie dziecko. Wtedy to już na sercu lżej w razie rozpadu że wszystko wcześniej czy później po ojcu dostanie wnuk, jego praca i wkład nie pójdzie na marne, tylko wyrodna żona będzie tym władać aż zdechnie. 

Ty powiedz, że Ci guziki z klawiatury powypadali i przez to takie herezje prawisz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Fit Daria napisał:

Dla mnie ślub jest ucementowaniem związku. Przyjmuję nazwisko męża, on mi daje poczucie bezpieczeństwa ( w tym finansowe, rozdzielność to jakaś farsa). Ślub się powinno brać z osobą, której się ufa. Bez zaufania nie ma nic.

Heheheh. Jaka Ty wspaniałomyślna jesteś, że przyjmujesz nazwisko męża. 

 

18 godzin temu, Fit Daria napisał:

A co ma powiedzieć kobieta, która poświęciła się dzieciom i zrezygnowała z pracy zawodowej albo pracuje na pół etatu? Przy intercyzie zostaje z niczym jeśli on znajdzie sobie młodszą. To dopiero jest sprawiedliwość. 

Nie zostanie z niczym, tylko z alimentami. Koleżanek nie masz? Nie miał Ci kto podpowiedzieć? :) 

 

W dzisiejszych czasach wchodzenie w związek małżeński jest głupotą. Wchodzenie w związek małżeński bez intercyzy jest głupotą do potęgi n i każdy facet, który chce tak zrobić, powinien być gruntownie przebadany u jakiegoś dobrego specjalisty. 

 

PS.

 

Podobny obraz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekhm.

A teraz wchodzę ja, cały na biało.

 

Dzieci, potrzymajcie misiowi piwko i patrzcie, jak to się robi.

 

Otóż posłuchaj, o naiwna (no OK, nie naiwna, usiłująca zabezpieczyć SWOJE interesy, ale posługująca się argumentam ad rectum) niewiasto PRAKTYKA.

Człowieka, który postawił jasno sprawę - bez intercyzy = bez pierdzionka.

I wdrożył ten plan w życie. Ku swej obecnej uciesze, bo nie chodzi obecnie goły i bosy.

 

Jedźmy z tym koksem, bo się ściemnia.

 

16 godzin temu, calandra napisał:

przedstawię to w inny sposób wg tego co Ty piszesz:

Plusy intercyzy:

* osobny majątek

Tak.

Podkreśl sobie wężykiem - to jest miejsce, gdzie masz RACJĘ.

Jedyny raz w tym wątku, więc warto to odnotować.

16 godzin temu, calandra napisał:

* w trakcie rozstania brak konfliktu

Bzdura.

Niczego to nie warunkuje. Można się w sądzie latami napierdalać i NICZEGO to nie zmienia.

Tzw intercyza reguluje w PL prawie wyłącznie kwestię zmiany ustroju wspólności majątkowej małżeńskiej.

Zakładam, ze zakładasz, że małżeńska umowa MAJĄTKOWA (tak to się nazywa - w odróżnieniu od Ciebie widziałem na oczy i podpisywałem takową) ustala fakt istnienia pełnej rozdzielności majątkowej między małżonkami.

Nie jest to umowa definiująca w trakcie pokoju to, co stanie się podczas wojny.

 

16 godzin temu, calandra napisał:

 

Plusy małżeństwa bez intercyzy:

* wspólny majątek (obie strony mogą korzystać z zarobków drugiej strony)

A to w przypadku istnienia rozdzielności jest odwrotnie???
Łokurfa, jakim cudem 15 lat w takim związku przeżyłem?
Bezrobotny bywałem (moja ex też)?

No kurła - CUD!!!

16 godzin temu, calandra napisał:

 

* w trakcie rozstania dogadanie się obu stron

Aaaahahhaha

Dobra, weź, nie rozśmieszaj mnie.

Koledzy Ci - bezskutecznie - tłumaczyli.

Ty - niestety - nie przyjmujesz NIEWYGODNYCH dla Ciebie faktów i pierdolisz coś o "tolerancji" i innym zdaniu.

"Inne zdanie" tudzież "dyskutować" to można na temat "ja wolę barszcz biały niż czerwony". Z faktami to się nie dyskutuje, bo to - jak sama nazwa wskazuje - FAKTY, a nie opinie.

 

16 godzin temu, calandra napisał:

* dodatkowe pieniądze z rozliczeń podatkowych (nawet spore)

Tzw "dodatkowe pieniądze" są wyłącznie w przypadku, gdy jedna ze stron zarabia dużo, a druga mało bądź wcale.

Samiec przy zdrowych zmysłach NIE ożeni się w dół.

Kobiecie natura na to nie pozwoli.

 

Poza tym - jest to stan OBECNY. W dzisiejszych czasach i przy tym poziomie rozdawnictwa nie zdziwię się, jak zaraz zostanie to zniesione.

Kwestia jednej nocy i jutro budzisz się w Polsce, w której nie ma wspólnego rozliczenia małżonków.

Już wygodniej w takim razie mieć wspólne rozliczenie "samotnej matki" (ciekawe, dlaczego kurwa nie samotnego ojca??? A no tak, to nawet konstytucyjnie osobnik rodzaju drugiego).

 

16 godzin temu, calandra napisał:

* duże zaufanie obydwu stron wobec siebie (że żadna z nich nie zachowa się na fair w przypadku rozstania)

Patrz 2 pkty wyżej.

 

16 godzin temu, calandra napisał:

* nie myślenie o rozstaniu czy rozwodzie podczas ślubu

* małżeństwo znaczy coś więcej przed Bogiem niż tylko kontrakt obu stron

Miały być argumenty, a nie smutne pierdolenie.

 

16 godzin temu, calandra napisał:

* w przypadku długów jednej ze strony podparcie się majątkiem drugiej osoby (wspólna pomoc)

W przypadku długów jednej strony, druga ODPOWIADA.

Krótko mówiąc - jeśli ja wezmę "kredyt" w providencie i przepiję Go - Ty będziesz go spłacać.

 

Wchodzę w to.

Jak w dym ?

 

15 godzin temu, calandra napisał:

Plusy prawne wspólnoty majątkowej:

* brak zablokowanej możliwości brania wspólnych kredytów (bez zbędnych dodatkowych papierków)

 

A to to już ZUPEŁNE kuriozum.

Otóż - droga koleżanko - powiem Ci, jak wygląda wzięcie kredytu w przypadku małżeństwa z rozdzielnością majątkową.

Pamiętaj, w odróżnieniu od Ciebie jestem PRAKTYKIEM!

 

Ja: "Dzień dobry, chcę kredyt. Tu moje dokumenty dot zdolności kredytowej, tu moje dokumenty z BIK. Jestem w małżeństwie."

Bank: "A to żona musi przyjść i zgodę podpisać!!!"

Ja: "Proszę, to odpis aktu notarialnego ustanawiającego rozdzielność majątkową. Do wglądu. Wyrażam zgodę na skserowanie"

Bank: "Proszę tu podpisać, kredyt jest pański".

Ja: "Dziękuję"

 

Otóż - jak widzisz, ale zapewne udasz, że nie widzisz - z rozdzielnością majątkową jest PROŚCIEJ wziąć kredyt.

To mówię ja, praktyk kredytowy wielokrotny, w tym hipoteczny.

 

No ale co tam się znam. Ja nie mam waginy, wiec mój argument jest inwalidą ?

 

16 godzin temu, calandra napisał:

Nie wiem co jeszcze mogę napisać w tym temacie.

Takie jest na dzień dzisiejszy moje spojrzenie na tą kwestię i moje zdanie.

Generalnie niewiele wiesz.

 

Ale masz usta pełne loszkofrazesów.

 

Drodzy bracia.

Czytajcie ten wątek.

Czytajcie uważnie i świadomie.


Momentami daje on raka, ale po odsianiu pierdolenia i osobistych wycieczek widać pięknie, jak manipulować usiłują kobiety.

Te usta pełne frazesów o "miłości", o "zaufaniu" itd.

Ale jakoś "ufaj, więc oddaj mi hajs".

 

Jak pokazujesz, że loszkoargumentacja jest inwalidą, to "skrzywdzony jesteś", "otaczasz się złymi kobietami", "kobietki takie nie są", "miłość, miłość, miłość".

 

Cóż...

Jakbym swoją eksmałżonkę słyszał.

 

Jaki miał być sposób na "ratowanie małżeństwa"?
"Zlikwidujmy rozdzielność, uwspólnij mnie na SWOICH nieruchomościach i rachunkach, bo ja NIE MAM POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA".

 

Kurwa, wyłem jej w twarz ze śmiechu.

Jakbym z panią negocjowalnego afektu rozmawiał...

 

No ale baba - nie przetłumaczysz ?

 

Chciałbym zrobić tu analizę punkt po punkcie loszkoargumentów, żeby także mniej spostrzegawczy bracia zobaczyli, jak manipulować usiłuje autorka wątku  (i kobiety ogólnie w kwestii finansów w związku), ale - (nie)stety - życie mam za ciekawe i opuszczam niedźwiedzią gawrę w chwili obecnej (no że czasu nie mam dziś na to, bo to z godzinę-dwie trzeba smaczki komentować).

Może następną razą znajdę czas.

  • Like 12
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

Ale powiedz mi co ma piernik do wiatraka?

Tyle samo liter, po siedem:)

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

Chyba nie sugerujesz, że wyjściem z tego problemu jest wysłanie małżonka na tamten świat? Nie pochwalam takiej opcji "rozwodu" :lol:

Nie no skąd. Testament to jest taki dokument prawny, który autor spisuje wtedy gdy się spodziewa, że niedługo opuści ten świat. Jeszcze nie spotkałem się z sytuacją, gdy mąż lub żona spisuje testament, zapisuje żonie lub mężowi co nieco, a następnie wysyła współmałżonka na tamten świat. Byłoby to bez sensu. Możliwa jest sytuacja gdy dajmy na to mąż spisuje testament zapisując majątek dzieciom, następnie wraca do domu, bierze broń, zabija żonę, a następnie popełnia samobójstwo. Mało prawdopodobne, ale możliwe

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

A testament zawsze możesz zmienić, przepisać go koledze, wnukom czy kochance.

Oczywiście, że tak i działa to w obydwie strony. Mąż może zmienić treść testamentu, żona także i nie muszą sobie o tym mówić. Ba, oni nawet nie muszą informować siebie, że taki testament w ogóle spisali.

 

 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma intercyzy nie ma małżeństwa. Koniec tematu. Jeśli kobieta mówi, że nie zależy jej na pieniądzach, to w czym problem. Jeśli robi problemy, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Gdy powie coś o zaufaniu powiedź: a ty mi nie ufasz. Myślisz, że cie zostawię bez środków do życia? Przecież Cię kocham. Wiadomo, jak zaufanie, to twoje wobec niej. W drugą stronę, to nie działa. Cokolwiek się dzieję. Zawsze chodzi o pieniądze. Zawsze one są na 1 miejscu. Ex aequo z władzą. A na drugim sex. Z tego co się orientuję, to na Zachodzie Intercyza jest standardem. Podobno w niektórych krajach jest obligatoryjna. W Polsce nadal panuję w tej kwestii zacofanie. Biało rycerstwo ehh.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Jednak nie do końca tak jest. Jeśli jedna osoba zarabia dużo więcej ( a umówmy się z zdecydowanej większości przypadków jest to mężczyzna)

Statystyczny mężczyzna pracuje dłużej, na bardziej wymagających stanowiskach, częściej aktywnie zdobywa nowe kwalifikacje to i zarabia więcej. Czemu ktoś kto ciężej i więcej pracuje ma być KARANY NARAŻENIEM DOROBKU OWEJ PRACY, KOMUNIZM? 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

to ta druga strona ze strachu przed rozwodem ulegnie osobie, która ma więcej pięniędzy, bo niestety pieniądze=władza.

Skoro mamy rozdzielność, to każdy ma SWOJE PIENIĄDZE, a na wspólne życie łożą obie strony, wszak mamy nowoczesność, postępowość i równouprawnienie, czas już wyrosnąć z XVIII wiecznych przesądów i zrozumieć, że nie ma równych praw bez równych obowiązków :)  

 

Czyli sugerujesz, że mimo rozdzielności majątkowej kobieta będzie dalej ciągnęła profity z faceta, czyli pasożytowała, a jego władza polega na tym, że w każdej chwili może wyrwać kleszcza? ? 

 

Co te kobiety jakieś społecznie niedorozwinięte, nie potrafią zarobić na siebie i żeby dołożyć połowę na dzieci? Gdzie te gwiazdy biznesu i nauki, kobiety sukcesu pełną gębą, kariera, rodzina, i jeszcze balety za własną kasę? ? 

 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Tak samo finansowa, mężczyzna zarabiający na rodzinę już nie może calej wypłaty przepić, bo nie odpowiada tylko za siebie.

 

Oczywiście, że nie wszystkie rachunki na pół z żoną, zakupy na pół z żoną, wydatki na dzieci na pół z żoną. Ktoś narobi bałaganu, kredyt, długi czy inne. płaci sam. Dojrzałość pełną gębą i pełne równouprawnienie. 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Z kobietą masz lepiej, bo sam wybierasz ile sprawdzasz czy to napewno ta i jeśli się zdecydujesz nie możesz nagle bez konsekwencji "oddać ją do sklepu". Jak już to robisz niszcząc wszystko co Was łączyło musisz ponieść konsekwencje.

Jak będziesz chciał kupić nowe głośniki, możesz sprzedać stare, ale za połowę ceny prawda? 

Za co konsekwencje, jakie konsekwencje? I czemu owe konsekwencje ponosi jedna strona, bo ponosi tylko jedna. Kobieta zabiera pół majątku, ma alimenty itp.  niezależnie kto tak naprawdę odpowiadał za rozpad związku.

 

Masz takie same możliwości jak mężczyzna, żeby się ogarnąć w życiu, a nawet większe bo kobiety mają wiele przywilejów, do tego żyjesz dłużej czyli masz więcej możliwości tak naprawdę, bo na każdy sukces poświęca się czas.

 

Prosty morał marnujesz swój czas, a jak nie wyjdzie przerzucasz winę na partnera i okradasz go z jego dorobku. 

 

Dalej wyjecie do księżyca, on mnie zostawił, on mnie zniszczył, niech oddaje kasę. Prezentujesz postawę typowego pasożyta, na dodatek zdziecinniałego, który nie potrafi ogarnąć się życiowo.

 

Do pracy, kariery robić, noble zdobywać, zostawać prezesami spółek. Przecież możecie prawda? Jasne że możecie, tylko się zwyczajnie kurwa nie chce pracować 70 h tygodniowo, żeby mieć pozycję, umiejętności i szacunek, lepiej znaleźć naiwniaka i nakłonić do ślubu bez intercyzy, a jak się coś w główce odmieni to nakłamać i nakraść. Bo to jest styl życia jaki propagujecie w tym wątku, styl życia leniwych nierobów bez ambicji.

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Tylko problem jest taki, że przy braku intercyzy tracisz połowę, a w przypadku gdy kobieta nie pracuje, bo zajmuje się Twoimi dziećmi i Twoim domem to traci wszystko.

To nie są dzieci faceta, tylko dzieci wspólne i nakład czasu i środków na nie powinien być równy. Niech idzie do pracy i robi karierę, można się złożyć na nianię lub podzielić obowiązkami po równo. 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie jest to samo. Mężczyzna ma dużo łatwiej na osiągnięcie sukcesu zawodowego, przecież sami mówicie, że jesteście naturalnie od gromadzenia zasobów, a kobieta ma inne role. Intercyza jest nienaturalne, sprzeczna z logiką. Za to czy kobiety wiążące się dużo mniej zarabiającymi mężczyznami nie łamią zasad hipergamii? 

 

Naturalne to było to, że jak kobieta zdradziła lub faceta wkurwiała to brał za włosy i wywalał w środku zimy z jaskini na mróz, to było naturalne. Teraz mamy cywilizację, a kobiety mają większe możliwości niż mężczyźni, tylko zwyczajnie są leniwe, wybierają mniej płatne (ale lżejsze/ mniej wymagające) zawody, mniej się dokształcają, mniej czasu pracują i to jest wybór kobiet, a nie mężczyzn. Skoro dokonują takich wyborów to ponoszą ich konsekwencje jak każdy dorosły człowiek.

 

I to jest dokładnie to samo, wy kierujecie się dalej jaskiniową moralnością Kalego, a nie mężczyźni i stosujecie wybiórczy reguł, z wszystkiego co wam odpowiada wybieracie to co daje najwięcej bonusów, a reszta jest fuj.

 

Trzeba się zdecydować, albo mamy patriarchat i żona jest podległa mężowi, on zaspakaja potrzeby jej i dzieci, jak zdradzi zabiera tyko ciuchy i biżuterię i wylatuje za drzwi, bez dzieci oczywiście.

 

Albo mamy nowoczesne i postępowe społeczeństwo XXI wieku i podciągamy wszystkie reguły do tego społeczeństwa, w takim wypadku wspólność majątkowa jest totalnym przeżytkiem. Na wszystko łoży się równo, po ewentualnym rozstaniu dalej łoży się równo na dzieci, przy obustronnej kontroli wydatków. A jak kasa nie pójdzie na amciu dla małego Seby czy Karyna, ani na korepetycje z matmy, czy naukę pływania tylko na tipsy, fryzjera i kolorowe drinki z parasolką to wtedy do sądu, zwrot kasy z odsetkami i ograniczeni praw rodzicielskich.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mnemonic napisał:

Ty powiedz, że Ci guziki z klawiatury powypadali i przez to takie herezje prawisz.

 Widzisz, ja dotąd uważałam, że jak chłopak się ożeni to już będzie dopatrzony, zadbany i można spać spokojnie. Większość matek w moim regionie tak myśli i stara się aby dziecko rodzinę jednak miało. W zasadzie to nie znam żadnych rozwiedzionych ludzi bez przyczyny, przeważnie alkoholowej i to dzięki kobietom dzieci i domy są dopatrzone, bo facet nic nie wniósł w gospodarstwo domowe, jedynie je przepijał.

 

W sumie to nie wiem co mam Ci powiedzieć, mam kłamać mówić pod publiczkę, zaprzeczać własnym interesom. Żaden ojciec nie wsadził by córki na minę zwaną intercyzą, pierwszy by krzyczał i nie pozwoliłby aby ktoś jego córkę rypał i nie zagwarantował, że jej po wszystkim nie zostawi, jak już się zestarzeje.

 

Tak samo ja, nie pozwolę aby syn jakąś dziewczyne wykorzystywał, lub ona jego. Nie wiem na kogo trafi w życiu, a najbardziej to się boje obłudy i fałszu i zaprzeczania własnym interesom.

29 minut temu, Mirage napisał:

Nie ma intercyzy nie ma małżeństwa. Koniec tematu. Jeśli kobieta mówi, że nie zależy jej na pieniądzach, to w czym problem. Jeśli robi problemy, to znaczy, że coś jest na rzeczy

A ja bym się bała na Twoim miejscu kobiet, która Ci powie: tylko Ty kochanie nic więcej ;)

Obedrze Cię bez skrupułów, gdy nie zdarzysz się zorientować, tak będziesz urobiony. Nie wierzę  żeby kobiecie  na słowo  intercyza gul  nie  skoczy, nawet jeżeli  kocha szczerze, to albo z żalu, zawiedzenia, szoku lub innej takiej pierwszej reakcji, z czasem  po zapoznaniu się  z warunkami może zrozumieć i  się dogadać. Bała bym się tych bez reakcji, lub tych przeciwnych własnemu instynktowi i interesowi, albo są głupie albo wyrachowane na pokaz. Instynktu nie zagłuszysz, pierwsza reakcja to strach pt: bezpieczeństwo, zostawi mnie, nie jest pewny, coś kombinuje itd.

 

 

 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyny sensowny argument uzasadniający w małym stopniu kobiecą potrzebę wspólnoty majątkowej, to może być niepewna sytuacja finansowa w razie dziecka. Po 1 wielu pracodawców nie chce u siebie kobiet na macierzyńskim i w taki czy inny sposób się ich pozbywa, po 2 taka kobieta potrzebuje 9 miesięcy na ciążę i jakiś 1 rok minimum na początkowe wychowanie - w efekcie potrzebuje jakieś 2 lata na każde dziecko i to jest jak najbardziej usprawiedliwione od strony finansowej dlatego aby była pełna sprawiedliwość, mężczyzna powinien z kobietą wchodzić w związek małżeński z intercyzą, ale dając tej kobiecie 'na zaś' 46,8 tys. zł. Jest to kwota wyliczona za 1,3 dziecka (bo tyle rodzi przeciętna Polka) licząc 2 lata na każde dziecko i 1500 zł miesięcznie. Wtedy sytuacja byłaby całkowicie sprawiedliwa, czyli związek małżeński z intercyzą, gdzie mężczyzna daje kobiecie na starcie 46,8 tys. zł - i od tej chwili są kwita oczywiście w tym sensie, że od tego momentu początku do końca kobieta daje dokładnie połowę kwoty przeznaczonej na utrzymanie wspólnego gospodarstwa.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Sitriel napisał:

 

A ja bym się bała na Twoim miejscu kobiet, która Ci powie: tylko Ty kochanie nic więcej ;)

Obedrze Cię bez skrupułów, gdy nie zdarzysz się zorientować, tak będziesz urobiony. Nie wierzę  żeby kobiecie  na słowo  intercyza gul  nie  skoczy, nawet jeżeli  kocha szczerze, to albo z żalu, zawiedzenia, szoku lub innej takiej pierwszej reakcji, z czasem  po zapoznaniu się  z warunkami może zrozumieć i  się dogadać. Bała bym się tych bez reakcji, lub tych przeciwnych własnemu instynktowi i interesowi, albo są głupie albo wyrachowane na pokaz. Instynktu nie zagłuszysz, pierwsza reakcja to strach pt: bezpieczeństwo, zostawi mnie, nie jest pewny, coś kombinuje itd.

Boimy się tego czego nie rozumiemy. Kiedyś ludzie bali się latać, bo nie rozumieli, że to możliwe itp. Skoro wiem do czego kobieta jest zdolna. Jak działa system prawy. Kogo faworyzuje. To nie mam się czego bać. Po prostu muszę być przygotowany. I czujny. Ale nie żyć w strachu. 

9 minut temu, Sitriel napisał:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Mirage napisał:

Boimy się tego czego nie rozumiemy. Kiedyś ludzie bali się latać, bo nie rozumieli, że to możliwe itp.

Dokładnie i wcale mnie nie dziwi wasze stanowisko, ponieważ będąc facetem myślałbym tak samo, ale jestem kobietą i mówię z własnej perspektywy. Pierwszy odruch właśnie podyktowany strachem przed nieznanym, a potem jeżeli dwojgu ludziom zależy to się dogadają ;)

 

Tak jak bym się bała kobiet, które na pytanie o test na ojcostwo nie będą urażone. Pierwszy odruch kobiety niezdradzającej to zawiedzenie, jak on tak mógł o mnie pomyśleć, oczywiscie z różnym stopniem nasilenia krzyk, wisk a masz zrobię to... ale jesteś taki i taki niewdzięcznik!

 

Krzyk z zaprzeczenie i wisk + szantaż, coś jest na rzeczy.

Pewność siebie, tak zróbmy - wyrachowanie: jest pewna że to jej a Ty potem za to zapłacisz, wypomni Ci przy każdej okazji ;)

 

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Sitriel napisał:

Dokładnie i wcale mnie nie dziwi wasze stanowisko, ponieważ będąc facetem myślałbym tak samo

I to jest prawidłowe podejście. Zwykle słyszy się, gdybym była facetem to...... i dziewczyna mi mówi, że ona by zrobiła inaczej. Bardziej odpowiedzialnie (odpowiedzialnie wg niej dodajmy). A ja wiem, że gdyby była facetem, to postąpiła by tak samo. I vice versa. Ja nigdy nie mówię, że gdybym był kobietą, zrobiłbym tak czy siak. Bo nie jestem, i nie wiem. Ale domyślam się, iż zrobiłbym tak jak większość kobiet. Ale nikt nie chce się do tego przyznać. Do zachowania typowego dla większości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#tytuschrypus (nie będę używał szablonu cytatów bo by się to rozrosło do rozmiarów, które by odrzuciły co bardziej niecierpliwych.

> Samo małżeństwo jest nienaturalnym tworem

Właśnie, że jest. Niekoniecznie w formie dzisiejszej ale jako umowa między dwojga ludźmi w celu wychowania wspólnie dzieci. Zawsze było asymetryczne ale dzięki temu miało rację bytu - wiązało silniej. Kobieta nie była w stanie wychować dzieci bez pomocy mężczyzny a on nie mógł ich mieć bez pomocy i pracy (przy wychowaniu) kobiety. Kobieta samotnie miała znacznie mniejsze szanse wychować potomstwo niż we współpracy z mężczyzną. Układ, choć silnie asymetryczny się trzymał dopóki nie nastał socjalizm.

 

> Od tysięcy lat jest to kontrakt wiążący w różnych interesach obie strony.

Prawda, i nie od tysięcy a od milionów, co najmniej 2 a śmiem twierdzić, że od 4,5 miliona, od kiedy jesteśmy ludźmi. Może wtedy nie było aż takiej silnej więzi ale od kilkuset tysięcy lat jest ona bardzo wyraźna.

 

> Widzisz, wszystko to o czym piszesz przynależy do czasów, gdy małżeństwo było kompletnie czymś innym niż teraz - i gdy kobieta miała tylko jedno wyjście - wyjść (nomen-omen) za mąż albo nie istnieć w ramach jej zbiorowości społecznej, ponieważ absolutnie wszystko co zyskiwała, zyskiwała od mężczyzny.

Nie wszystko. Dzieci, dla których to robił by bez niej nie miał, więc musiał się zgodzić na takie ustępstwo czyli kompromis, który tak, nomen omen teraz panie dziś "celebrują" (w sensie celebrują słowo kompromis, którego używają jak wytrychu, żeby uzyskać korzystne dla siebie ustępstwa) .

 

> I dlatego, o czym pamiętać może nie chcesz, istniała instytucja posagu, który rekompensował to, że kobieta sama z siebie nic nie wnosi - wnosił więc nie kto inny jak ojciec. Obecnie posagów kompletnie brak na przykład. 

Posag był formą przekupstwa, w celu podniesienia statusu córki, której łatwiej było podnieść status wychodząc za mężczyznę o wysokim statusie niż samej takowy zyskać. (Ridley "Red queen", p. 125)

To, że z czasem zwyczaj się upowszechnił na całe społeczeństwo i wypaczył to jest historia na inną bajkę.

 

-- w drugiej części mojej "tyrady" --

> I powiem Ci więcej - takie kobiety są i nie zawracają sobie dupy bieganiem na marsze, feminizmem i innymi głupotami - one z równouprawnienia faktycznie korzystają. I równouprawnione, samodzielne nie gadają o tym, jak to potrzebują bezpieczeństwa od samca tylko same sobie je zapewniają.

Prada, prawda...

Nic dodać nie mogę - kliniczne przykłady można mnożyć. W mojej rodzinie jest to częste, kobiety nie narzekały/ją, że musiały/szą się zajmować rodziną, a jak już przestały "musieć", bo dzieci podrosły to same poszły do lepszej pracy i teraz zarabiają prawie tyle co mąż, a w 1 przypadku więcej.

 

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Sitriel napisał:

Żaden ojciec nie wsadził by córki na minę zwaną intercyzą, pierwszy by krzyczał i nie pozwoliłby aby ktoś jego córkę rypał i nie zagwarantował, że jej po wszystkim nie zostawi, jak już się zestarzeje.

Tak się składa, że mam córkę. I jak patrzę z kim się prowadza, to gdy zaczną gadać o ślubach sam będę ją namawiał na intercyzę, bo jak na razie to w głowie i portfelu ma lepiej poukładane niż jej chłopak i jej matka razem wzięci.

3 godziny temu, Sitriel napisał:

Mogę tylko uświadomić i naciskać aby się żenił jak będzie dziecko

3 godziny temu, Sitriel napisał:

Wtedy to już na sercu lżej w razie rozpadu że wszystko wcześniej czy później po ojcu dostanie wnuk, jego praca i wkład nie pójdzie na marne, tylko wyrodna żona będzie tym władać aż zdechnie. 

Ja bym go uświadamiał i naciskał żeby nie zmajstrował dziecka przez "wpadkę", a jeśli nawet to niech się solidnie zastanowi zanim się ożeni.

Bo to nie jest tak, że w razie rozpadu dorobek ojca prędzej czy później przejdzie na syna, może też wydarzyć się tak że nie będzie miało co przejść, bo wyrodna żona tak powłada, że nic nie zostanie.

Mnie mój stary powiedział prosto - Nie uważałeś jak robisz, to rób jak uważasz!

Ale co ja tam wiem.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Rnext zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.