Skocz do zawartości

Intercyza przed małżeństwem - czy to brak zaufania?


Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, Mosze Red napisał:

Pozostaje również coś takiego jak obiektywna wartość pracy, którą łatwo obliczyć i niestety przy wyżej sytuowanych mężczyznach ich żony w większości przypadków wypadają blado.

Chyba ci naprawdę najlepiej sytuowani. Ale wtedy raczej żony też mają swoje biznesy. Bo kobiecy wkład pracy zazwyczaj przewyższa wynagrodzenie męża, jeśli by wszystko przeliczyć na pieniądze. 

 

23 minuty temu, Mosze Red napisał:

Już pisałem o zaufaniu, nie istnieje bez konsekwencji złamania zasad owego zaufania, skoro nie ma konsekwencji, nie może być mowy o zaufaniu w związku.

 

Ale jak to nie ma konsekwencji? Są konsekwencje i to olbrzymie dla obydwóch  stron. Kobieta, która odchodzi musi się wyprowadzić z domu jeśli nie stać ją na spłacenie męża, staje się samotną matką o konsekwencjach dla kobiety jeśli to mężczyzna ją zostawia nawet nie musze mówić.

 

23 minuty temu, Mosze Red napisał:

nie musieli wiedzieć skąd się biorą dzieci, wystarczyło, że zobaczył samicę, która prawem silniejszego należała do niego jak kopuluje z innym. 

Myślę, że to temu drugiemu się oberwało :D.  Zresztą to była dygresja, miejmy nadzieję, ze do tamtych czasów już nie wrócimy. A do testów DNA nic nie mam, niech nawet będą obowiązkowe przy urodzeniu. To jest fair, facet ma prawo wiedzieć. Ale intercyza to pomyłka.

 

 

23 minuty temu, Mosze Red napisał:

Ponieważ proporcje przemocy w tym seksualnej u obu płci są równe w granicach błędu statystycznego, to u 90% mężczyzn współżyło wbrew swej woli.

Serio? Kobieta ich zmusiła, szantażowała? Bardzo wątpię. Jedyne co mi przychodzi do głowy, że kobieta pragnąca dziecka może namawiać męża i wywierać presję w dni płodne. Ale to raczej rzadkość w porównaniu do mężów naciskających na żony... 

Edytowane przez Fit Daria
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Czo??

Gościu, Ty cytujesz piśmidła dla nawiedzonych madek...

 

No ja wiem, że BARDZO wielu paniom jeszcze spływa z krocza i już pędzą z L4 do pracodawcy, bo "una w cionszy", po czym wypierdala minimum na 2 lata z roboty (a pracodawca jest w dupie po szyję). I to pracodawca jest ten zły, nie pani, która odpierdala taki numer.

To jest po prostu dojenie socjalu i lądowanie na zasiłku na własne życzenie.


Przykłady. Bo na przykładach dobrze się tłumaczy.

W swojej karierze obserwowałem różne panie. Wiele. Młody już nie jestem. Parę firm zwiedziłem.

 

Typ 1.

Te "biedne, nieszczęśliwe", co to je "system uciska" i "szklany sufit", "nie mogą się rozwijać", to właśnie tak robiły. Jeszcze mocz nie obsechł na teście i już matkorzyg na socjal-mediach + L4 "bo ja w ciąży - nara!".
Po czym dźga selfiaka za selfiakiem "bo to taki magiczny czas...". Potem macierzyński, no i wychowawczy (bo przecież dzieciontka nie można posłać do przedszkola/żłobka, bo mu to "zaszkodzi"). Się biedulka "poświęca". "Mama 24/7". Czy inny "Creative home manager".

 

Czas nieobecności w pracy - 3-4 lata. Potem abarot s'naczała, bo przecież "Brajanek chce sioszczyczkem". Więc nawet do 8 lat pani jest na liście płac, czasem bez nawet sekundy przerwy na plamienie się pracą, bo "wraca" po wychowawczym i bum - "Co za niespodzianka, ZNÓW W CIĄŻY JESTEM. No jak to się stało???".

 

A po zakończeniu procesu rozpłodu nagle się okazuje, że ona jest POSZKODOWANA, bo "przecież z dzieciontkiem siedziała", "DZIECKO CI URODZIŁAM I WYCHOWAŁAM", a tu podły pracodawca nie czekał tęskno pół dekady z okładem, aż pani się wścik jajników uspokoi.

No bydlak normalnie.

A przy okazji rynek odjechał w swoją stronę i pani ma "lekko" nieaktualne kwalifikacje, czyli w ogóle "niesprawiedliwość społeczna" i "mizoginia".

Fakt, że pani pierdziała w kanapę przez ponad pół dekady, to szczegół drobny.

I dlatego pani należy się odszkodowanie od buhaja, co to krył ją. Ona inaczej nie mogła przecież. Poświęcenie! Dzieciontko mu urodziła.

 

Typ 2.

Te, które FAKTYCZNIE robiły jakąś-tam karierę

Taka pani zachodzi, po czym... do roboty dalej chodzi! Do 9. m-ca.

Często o ciąży otoczenie dowiaduje się, jak już nie da się tego faktu ukryć fizycznie.

W międzyczasie organizuje sobie pracę zdalną + 100% pokrycie na czas nieobecności (znam przykład, gdzie pani przyprowadziła za rączkę osobę na swoje dość odpowiedzialne stanowisko, przeszkoliła, wdrożyła i dyskretnie monitorowała). Po rozwiązaniu macierzyński w wymiarze minimalnym (niegdyś 6 m-cy było, obecnie panie są w dupie, bo rok, ale część może odebrać osobnik rodzaju drugiego).

Punktualnie w ostatnim dniu macierzyńskiego pani melduje się na stanowisku pracy ogarnięta i odprasowana w kant .

Czas operacyjny nieobecności - 6 m-cy do niecałego roku, przy czym nieobecność jest dość "transparentna" dla firmy - nie ma zagrożenia procesów zwykle dość istotnych dla firmy.

 

Wiecie, gdzie są takie panie?
Zazwyczaj w zarządach, albo na wysokospecjalistycznych stołkach.

Takich, gdzie nie zarabia się 2100 minimalki, tylko raczej o 1 albo i 2 zera wyższe kwoty.

I ogarniają to nie dlatego, że "się udało", tylko dlatego, że SZANUJĄ ROBOTĘ. I są tam dlatego, że przedkładają myślenie głową nad myślenie macicą.

Znam panie na tego typu stołkach, co to jeżdżą sporym VAN-em, bo się przychówek nie mieści w normalnej osobówce. Karty dużej rodziny mają.

I panie takie nie uznają "nianiów", tylko państwowy żłobek i przedszkole. Bo dzieciak ma się życia uczyć, a nie żyć w cieplarni.

To są oczywiście WYJĄTKI. Wyjątki nie obalają reguły, tylko ją potwierdzają (jakby ktoś chciał polemizować).

 

Można?

No właśnie.

 

Więc sory, stwierdzenie, że "pani to się powinno odpalić worek złota za urodzenie dzieciaka" to argumentum ad rectum

Nawet nie wiem jak odnieść się do tych głupot. Takiego kurwienia logiki i braku elementarnego myślenia to nie widziałem dawno.

Odpowiadając na Twoje 'argumenty', czuję się, jakbym odpowiadał uciemiężonemu umysłem koledze bez wykształcenia - bez obrazy, takie mam prywatne odczucia.

 

Podajesz skrajny przypadek kobiety która ZAPIERDALAŁA zdalnie w pracy jednocześnie przewijając dzieciaka, robiąc zakupy, zabawiając go, wychodząc z nim na spacer i uspokajając darcie - kobiety która była SKRAJNIE i DWUKROTNIE bardziej zmęczona po takim dniu niż gdyby poszła sobie spokojnie do pracy w biurze i przy kawce przesiedziała te 8 godzin. I teraz uwaga - z tego gówna jakim tutaj rzucasz nazywając to 'argumentem' Ty tworzysz teorię, że TO JEST WZÓR :D

 

Tak! Kobiety niech zapieprzają jak mały samochodzik dwukrotnie bardziej, szukają pracy gdzie można robić zdalnie (bo w większości nie można) - a Ty będziesz sobie w tym czasie na luzaku robił 8 godzin w biurze, dzieckiem się nie zajmował, a jednocześnie wymagał, że przez ten czas 2 lat (noszenie ciąży i wychowanie) ona będzie płaciła z tobą FIFTY FIFTY - 50% kosztów całościowych życia.

 

Ja nie wiem czy Ty masz jakieś problemy z myśleniem, jesteś zaskakująco uciemiężony umysłowo czy tylko trollujesz.

 

To tak jakbym ja Ci kurwa powiedział, że znam facetów co dymają 14 godzin na dobę w robocie, powiedział Ci: da się? DA - więc to dla Ciebie wzór i tak rób.

 

Kurwa, większego kurwienia logiki to dawno nie czytałem :D

 

To kobitka tu co napisała ten temat Cię nawet bije na łeb logiką chłopie. Nawet kobita.

 

I jeszcze z moich 2 lat o których napisałem i oczywistych wyliczeniach w postaci 46,8 tys. zł za 1,3 dziecka bo tyle przeciętna Polka ma zrobił 8 lat i MILIONY.

 

Ja nawet nie wiem co ja tu czytam - WTF i jeszcze za te pierdolety puchar dostał nie no parodia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Fit Daria napisał:

Ale wtedy raczej żony też mają swoje biznesy.

Zazwyczaj nie, w małej części przypadków niby mają ale mąż się zajmuje, w bardzo małej części przypadków faktycznie coś mają i potrafią tym zarządzać (ale i tak często mają tylko dzięki temu, że mąż lub ojciec wyłożył kasę).

 

2 minuty temu, Fit Daria napisał:

Bo kobiecy wkład pracy zazwyczaj przewyższa wynagrodzenie męża, jeśli by wszystko przeliczyć na pieniądze. 

 

Mówmy nie o tym co się paniom wydaje, że pracują, a o prawdziwym czasie pracy, siedzenie na fejsie, ploteczki z koleżankami czy oglądanie TV nie wlicza się do czasu pracy. Zresztą wiadomo, jest statystyka ile godzin kobieta zajmująca się domem miesięcznie poświęca na gotowanie, sprzątanie, opiekę nad dzieckiem itp. I jak się da uśrednione stawki rynkowe do owych UREALNIONYCH godzin pracy, to kwota dupy nie urywa. 

 

5 minut temu, Fit Daria napisał:

Myślę, że to temu drugiemu się oberwało :D.  Zresztą to była dygresja, miejmy nadzieję, ze do tamtych czasów już nie wrócimy. A do testów DNA nic nie mam, niech nawet będą obowiązkowe przy urodzeniu. To jest fair, facet ma prawo wiedzieć. Ale intercyza to pomyłka.

Regularnie wracamy, jest wiele miejsc na świecie gdzie toczą się konflikty zbrojne, to zawsze prowadzi do zezwierzęcenia. 

 

6 minut temu, Fit Daria napisał:

Ale jak to nie ma konsekwencji? Są konsekwencje i to olbrzymie dla obydwóch  stron. Kobieta, która odchodzi musi się wyprowadzić z domu jeśli nie stać ją na spłacenie męża, staje się samotną matką o konsekwencjach dla kobiety jeśli to mężczyzna ją zostawia nawet nie musze mówić.

Nie ma konsekwencji ponieważ koszty rozstania w ponad 95% przypadków ponosi mąż, niezależnie od tego kto był winny rozpadu. Mąż płaci alimenty, mąż traci najczęściej dom. To, że żona straci dom w wypadku gdy są dzieci to fikcja, jeśli jej nie stać na spłatę męża sprawa będzie ciągnęła się latami, sprytny adwokat przeciągnie spokojnie przeciągnie sprawy majątkowe do momentu aż dzieci osiągną pełnoletność i/ lub ukończą szkołę średnią.

 

10 minut temu, Fit Daria napisał:

Serio? Kobieta ich zmusiła, szantażowała? Bardzo wątpię. Jedyne co mi przychodzi do głowę, że kobieta pragnąca dziecko może namawiać męża i wywierać presję w dni płodne. Ale to raczej rzadkość w porównaniu do mężów naciskających na żony... 

Tak dokładnie szantażowała " buuuu ja już nie jestem dla ciebie atrakcyjna, hlip hlip" itd itp. szantaż emocjonalny, mężczyźni bardzo często nie mają chęci na seks z partnerką, a jest on na nich wymuszany. Ewentualnie inna śpiewka, "nie chce mnie bo masz jakąś dziwkę na boku" i dwudniowa awantura, potem tydzień ciche dni. Tak wygląda w praktyce odmawianie kobiecie seksu. 

 

Nieraz wykorzystują pijanych mężczyzn, nawet jak jest się półprzytomnym to da się pobudzić mężczyznę do wzwodu i wykorzystać.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mosze Red napisał:

azwyczaj nie, w małej części przypadków niby mają ale mąż się zajmuje, w bardzo małej części przypadków faktycznie coś mają i potrafią tym zarządzać (ale i tak często mają tylko dzięki temu, że mąż lub ojciec wyłożył kasę).

Jeśli nie mają to zajmują się innymi rzeczami, działalnością charytatywną, sztuką, rozwijaniem pasji, pogłębianiem wiedzy. 

Jeśli mają męża biznesmana to początkowo on im pomaga, ale z biegiem czasu dają radę same. 

W takich przypadkach rzadkością jest, żeby kobieta mając takie możliwości i wpływowych męża siedziała w domu. Zresztą taki mężczyzna może sobie pozwolić na znalezienie nie tylko ładnej, ale i inteligentnej kobiety. Tak, takie też istnieją :).

 

9 minut temu, Mosze Red napisał:

Mówmy nie o tym co się paniom wydaje, że pracują, a o prawdziwym czasie pracy, siedzenie na fejsie, ploteczki z koleżankami czy oglądanie TV nie wlicza się do czasu pracy.

Wlicza się kiedy np dziecko śpi. Wynajęte nianie też to robią, a normalnie się im za to płaci, do tego wstawanie w nocy. I nie zapominajmy, że ból i poświęcenie związane z ciążą i porodem *też należałoby wycenić dla pełnego rozeznania w sytuacji. Kiedyś istniał taki zawód jak mamka - dziś myślę byłby bardzo dobrze płatny. Więc jakby to podsumować, wszystko związane z dzieckiem, gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie to by uzbierała się niemała sumka, przewyższająca zarobki statystycznego mężczyzny. 

 

* Od razu zaznaczam, żeby nie było , byłaby to kwota niższa niż ta którą się płaci surogatce, ponieważ ta traci prawa do dziecka, które urodziła, a matka oczywiście nie. Ale nie zmniejsza to faktu, że kwota nadal by była wysoka. 

14 minut temu, Mosze Red napisał:

Regularnie wracamy, jest wiele miejsc na świecie gdzie toczą się konflikty zbrojne, to zawsze prowadzi do zezwierzęcenia.

Oczywiście. To jest coś z czym należy walczyć, ale nadal najwięcej pięniędzy na świecie ląduje w przeróżne uzbrojenia ( albo prawie najwięcej). To samo z handlem ludźmi, zwłaszcza kobietami w celach seksualnych. To co napędza ludzkość, a zwłaszcza mężczyzn - pieniądze, władza i seks. 

 

 

 

18 minut temu, Mosze Red napisał:

Nie ma konsekwencji ponieważ koszty rozstania w ponad 95% przypadków ponosi mąż,

To dlaczego zdradzane, bite kobiety nie odchodzą mimo, że nie ma intercyzy? 

 

19 minut temu, Mosze Red napisał:

Tak dokładnie szantażowała " buuuu ja już nie jestem dla ciebie atrakcyjna, hlip hlip" itd itp. szantaż emocjonalny, mężczyźni bardzo często nie mają chęci na seks z partnerką, a jest on na nich wymuszany. Ewentualnie inna śpiewka, "nie chce mnie bo masz jakąś dziwkę na boku" i dwudniowa awantura, potem tydzień ciche dni. Tak wygląda w praktyce odmawianie kobiecie seksu. 

 

Nieraz wykorzystują pijanych mężczyzn, nawet jak jest się półprzytomnym to da się pobudzić mężczyznę do wzwodu i wykorzystać. 

Nie chce mi się w to wierzyć, nie twierdzę, że takich przypadków nie ma. Ale to mężczyźni zawsze narzekają na brak seksu, kobiecie po ciąży spada libido. No może tak być na początku małżeństwa, ale napewno jest to mniejsza ilość przypadków. W czym mogę przyznać rację to napewno na ego mężczyzn działa to gorzej, bo to żeby mężczyzna nie chciał, nie miał ochoty czy siły jest nie do pomyślenia. I robią to na silę, bez przyjemności, a kobieta jak odmówi to normalne. 

Jednak porównując ilość takich sytuacji zdecydowanie kobiety cześciej padają "ofiarami" obowiązku małżeńskiego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Nie jest za free, tylko to co często wkłada kobieta, a mężczyzna nie, nie przelicza się na pieniądze tylko traktuje jako normę, obowiązek kobiety, a mężczyzna jest ten super, bo więcej zarabia.

To jest niczym nie poparty feministyczny frazes, pozwolę sobie zauważyć. Odnosiłem się do tego we wcześniejszym poście. Przelicz zatem wszystkie obowiązki, które w dzisiejszych czasach w domu wykonuje mężczyzna. Bo powtórzę i uprzedzę kolejny frazes - w dzisiejszych czasach to nie jest tak, że kobieta wykonuje 100% obowiązków domowych, wychowuje dziecko i nie zarabia albo nie może zarabiać. Do momentu ciąży masz te same możliwości. 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Niewiele znam domów, gdzie prace domowe są rzeczywiście równo podzielone. 

A czemu miałyby być, skoro mężczyzna więcej pracuje i zarabia więcej? 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

I Wy byście chcieli jeszcze do tego intercyzę dołożyć? To już byłby wyzysk. 

Powtórzę kolejną rzecz: intercyza niczego nie wyklucza, nikogo nie dyskryminuje, służy obojgu. To nie jest akt prawny, który zabezpiecza jedną stronę przed zagrabieniem majątku, tylko obie. Ale Ty chcesz feminazistowską propagandą wykazać, że te 2 lata na macierzyńskim i wychowawczym i "naturalne predyspozycje" powodują, że kobieta nie może do ślubu i ciąży tyle zarobić i to jest nie tylko nielogiczne, ale i śmieszne:) 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Jak dziecko jest chore to wiadomo kto zostaje w domu i bierze wolne, kto więcej zajmuje się domem i bierze mniej nadgodzin, stażów, szkoleń. 

Po pierwsze, znam mnóstwo miejsc gdzie facet też jeśli kobieta nie może bierze wolne na ten cel. A jeśli nie bierze, to dlatego że zarabia więcej. Ale czemu zarabia więcej? Ano tak, nie dlatego że tak jak @Mosze Redpisał podejmuje się trudniejszych prac, inwestuje w swój rozwój i tak dalej. Patriarchat, to na pewno on Ci zabronił ruszyć dupkę do normalnej pracy:) 

 

A że okresy Ci zabraniają zarabiać wifcej to mnie nie rozśmieszja bardziej:D

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Niczego takiego nie powiedziałam. Ale to główny powód dlaczego kobieta ma ciężej i dlaczego mniej zarabia

Powtórzę. Albo nie, powtórzę za chwilę bo potem powtarzasz podobne bzdurki. 

 

2 godziny temu, Fit Daria napisał:

Wait. Kobieta 24 letnia miała tyle samo czasu co jej 35 letni partner

O, widzisz. No wait. Pokaż miejsce gdzie o tym pisałem. Po co manipulujesz wypowiedziami? Napisałem, że jakny porównać nasze zarobki w tym samym wieku, to założę się, że zarabiałaś mniej. Ale już nam napisałaś czemu - bo masz okres ???

 

Reszta więc tego co tam napisałaś nie ma sensu. Żadne szklane sufity moja droga - frazesy, frazesy i stereotypy, zupełnie jakby świat się robił od 20-ek biorących śluby z 30-latkami:D no ale przecież to stały element feminazistowskiej propagandy - "on zawsze weźmie młodszą":D

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

intercyza świadczy nie tylko o tym, że nie ufasz mi w kwestii finansowej, ale w każdej innej i, że już teraz zakładasz, że się będziemy rozwodzić

Już to wyśmiałem przez analogię, ale do mi szkodzi jeszcze raz: niechęć do podpisania intercyzy świadczy o tym, że zakładasz oskubanie mnie z majątku. 

 

Ty nawet pewnie nie widzisz, ale już sobie przygotowałaś racjonalizację tej kradzieży - Przecież Ty nie miałaś szansy zarobić, czyż nie? Ach, ta miesiączka. 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Dlaczego się brzydzisz?

Już Ci napisałem, ale jak widzę wiele rzeczy muszę Ci ponownie pisać - to swoją drogą ciekawe. Brzydzę się Twoją manipulacją, bo o pieniążki Ci chodzi, ale manipulujesz i piszesz, że to chodzi o nie temu, co chce intercyzy. Jak to jest, że możesz kogoś pokochać (he, he) bez wspólnoty majątkowej, a potem już jednak chcesz pieniędzy faceta? 

 

I jeszcze raz: dla mnie sprawa jest oczywista - kochamy się, ufamy sobie, jesteśmy razem, wszystko jest super, ale do czasu aż kobieta powie "ok, ale jak nie zyskuję prawa do Twoich pieniędzy to nie chcę". Ale Ty robisz coś jeszcze gorszego - udajesz, że w takiej postawie nie chodzi o pieniądze i to jest naprawdę odpychające. 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Myślę, że mam do zaoferowania coś więcej. Pytanie co się dla Was - mężczyzn najbardziej liczy w kwestii kobiet. Czy inteligencja, dobry charakter coś znaczą, jeśli urody już nie ma?

Poczytaj na forum, są takie tematy. Mogłaś to też wywnioskować z mojej wypowiedzi, ale to by nie grało z feminazistowską propagandą, że facet może mieć pusty worek na spermę za partnerkę, byleby był ładny, prawda? 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Jasne. Tylko macie większe pole do popisu, bo myślę, że kobiety inne cechy cenią wyżej niż atrakcyjność fizyczną. 

Cenią, cenią. Po Twoich postach widać, jak bardzo i dlaczego? 

 

No ale jak mają nie cenić, jak przez okres nie mogą zarobić tyle co my? ? 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Brak intercyzy to nie jest żadna kara, żaden komunizm a normalność, odpowiedzialność za rodzinę. 

Już o tym pisałem. Ogarnięte, nie otumanione propagandą kobiety robią pieniądze i mają dzieci. I intercyzy, bez żerowania, z którym Ty się nawet nie kryjesz, tylko uważasz że Twoje żerowanie jest usprawiedliwione i wmawiasz nam, że dawanie na sobie żerować to obowiązek mężczyzny i odpowiedzialność. Typowe. 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Nie da się wszystkiego podzielić na pół. W jednym sferach więcej daje od siebie mężczyzna, w innych kobieta, a w finansowej akurat w 90% pada na mężczyznę. Cała filozofia ;) 

He, he, "akurat". Co za przypadek. Wygodne. Gdyby nie było żałosnym podsumowaniem "równouprawnienia" według feministek byłoby nawet zabawne. To co Mosze opisał to jest normalny, partnerski związek. Niektórzy z nas dali się nawet nabrać, że tego właśnie chcecie. Bawienie się z dzieckiem da się podzielić, gotowanie da się podzielić, sprzątanie da się podzielić, tylko akurat 90%hajsu robi mężczyzna. 

 

A zatem ponownie pytam: ja mam 26 lat, Ty masz 26 lat i zero ciąży. Co powoduje różnice w naszych zarobkach, moja Ty poświęcająca się dla rodziny koleżanko? 

 

Godzinę temu, Fit Daria napisał:

Jak partnerzy nie chcą dzieci, są w miarę rówieśnikami, dzielą się po równo obowiązkami domowymi, nie ma między nimi " mezaliansu" to ok. Tylko to raczej przeczy naturze, nie sądzisz?

He, he, he. Feministki. Fajnie się samoorasz. 

 

Jakoś dziwnym trafem po raz kolejny wychodzi, że Twoim femimistycznym zdaniem jesteś naturalnie predysponowana do żerowania i teraz się okazuje że to naturalne. Klasyka i pisałem o tym w temacie o życiu zawodowym kobiet. Przeczysz sama sobie, bo niby równouprawnienie i będzie coraz więcej robiących karierę ale wizja którą snujesz to: wyjść za starszego i bogatszego dzięki swojej urodzie, urodzić mu dzieci (niby) zająć się ich wychowaniem i gotowaniem i nabyć prawa do jego hajsu. Bo to naturalne. Bardzo postępowe ?

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

Jak włożę w związek z kimś dużo pracy, czasu, oddam mu swoją młodość, która mam tylko jedną

Facet oczywiście ma 100 młodości... I jak go zostawisz dla bogatszego i starszego to jej nie zmarnuje:D

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

z zajęć socjologii wiem, że za czasów jaskiń nie było rodzin, a małe społeczności, śmiertelność była duża, więc im więcej dzieci tym szanse większe, a dzieci rodziły kobiety. Do tego mężczyźni nie wiedzieli jak to się dzieje, że dziecko się znajduje w brzuchu, byli pewni, że kobiety same je "stwarzają", więc wątpię by o wyrzucaniu z jaskini mogła być mowa :D

Kurwa, już wiadomo skąd dowcipy o studentkach socjologii. Przykłady prac socjologicznych, gdzie są takie bzdury. Ino roz. 

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

Pierwsze jest zgodne z ich zainteresowaniami, predyspozycjami, drugie nie, ale jest po prosu dużo lepiej płatne. 

To jest zaprzeczenie równouprawnienia samo w sobie ale nie dziwi mnie, bo potwierdzasz wszystko co o feminizmie pisałem. Więcej, więcej, więcej bo mu nie możemy. Kiedyś nie mógłyście, bo to i tamto. Macie już to i tamto, więc teraz się okazuje że macie po prostu mniejsze predyspozycje no i nie poradzisz. 

 

1 godzinę temu, Fit Daria napisał:

Nie zapominając o seksie, który uważa się nadal w niektórych środowiskach, za obowiązek małżeński. Badania pokazują, że ponad 90% mężatek choć raz uprawiało go mimo swej woli. 

90% mężatek zgwałconych, he he. Każdy wie, że to tylko szowinistyczny wynalazek mężczyzny, ten cały seks. Muszę to mojej ex powiedzieć i zapytać, czemu tak na boki latała:D

 

Podsumuję: pouczający stek bzdur obnażający hipokryzję feminazizmu. Dzięki! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fit Daria 

 

Na wysokość pensji zazwyczaj ma wpływ to, jak bardzo niezastąpiona jesteś na danym stanowisku lub ciężkie warunki, które w tym przypadku nie występują.

 

Jak można wysoko wyceniać pracę, którą potrafi wykonać każdy w miarę zdrowy człowiek na świecie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, self-aware napisał:

nie popadajmy w drugą skrajność bo dojdzie do tego, że ktoś uzna, że w momencie wyjęcia dziecka z brzuszka powinna wstać i iść do roboty

Gościu, co Ty pitolisz.

W PL jest chora długość urlopu macierzyńskiego, rodzicielskiego (i wychowawczego).


W bardziej cywilizowanych krajach ilość płatnego urlopu macierzyńskiego wynosi 0 (słownie: ZERO) dni.

Nawet taka do urzygu socjalna Szwecja daje 12 tygodniu urlopu macierzyńskiego, płatnego 80%!

 

Powtarzasz madkoargumenty.

Tymczasem - połóg trwa 3 m-ce. Po tym terminie nie ma biologicznych przeszkód, aby kobieta mogła pracować.

Podkreślam - BIOLOGICZNYCH.

 

Ja rozumiem chciejstwo pań do pierdzenia w stołek ciężkiej pracy jako "mama 24/7", tylko że to myślenie 100% kobiece.

Bez jakiegokolwiek ważenia dalszych zysków i strat.

 

Kosmiczna długość urlopu macierzyńsko/rodzicielsko/wychowawczego wypycha kobiety z rynku pracy i czyni je pracownikami drugiej kategorii.

Bo są pracownikami wysokiego ryzyka.

Przy zatrudnieniu kobiety, zwłaszcza w wieku rozpłodowym istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że możesz mieć ją na liście płac przez 3-4 lata i ani razu jej nie zobaczyć na oczy.

Jeszcze jak mowa o wielkim molochu to - powiedzmy- gdzieś to w masie utonie.

Ale dla małego przedsiębiorcy (a takich w PL jest większość) to tragedia...

 

Poza tym:

W tym wątku rozpatrujemy całą imprezę rozdzielnościową w kontekście zabezpieczenia nieroba poświęcającej się rodzinie i rodzącej mężowi dzieciątka kobietki

 

Drogie panie (i panowie - też to wiedzcie).

Postawienie na oldskulowo-patriarchalny model rodziny to w dzisiejszych czasach (w dawniejszych zresztą też) BARDZO RYZYKOWNA GRA.

Panie praktycznie w ogóle, niemal "z definicji" nie biorą pod uwagę pewnego bardzo niemiłego scenariusza:
Był chłop - PSTRYK - ni ma chłopa

Choroba, wypadek, chujnia w gospodarce i idący za tym spadek zarobków (niejednokrotnie do zera - wylanie z roboty/bankructwo).

"Zabezpieczona pod korek" samiczka zostaje na lodzie.

I wtedy dopiero kwik się podnosi...

 

Drogie panie (i panowie - też patrzcie). W dzisiejszych czasach i w Polskich realiach - gospodarstwo domowe z ilością źródeł dochodu aktywnego < liczba dorosłych osób to proszenie się o kłopoty.

I żadna intercyza, ani solenne przysięgi, choćby krwią i na byczej skórze spisane nie dadzą poczucia bezpieczeństwa w takiej sytuacji.

A jakoś panie żyją w wyparciu takich sytuacji.

NOTORYCZNIE!!

 

 

9 godzin temu, slavex napisał:

A intercyza to po to by się zabezpieczyć przed taką kobietą jak np. Marta Kaczyńska

A co Ci da rozdzielność majątkowa, jak masz walącą Cię po rogach babę na pokładzie?

Smuniewski mógł mieć rozdzielność - nie zapobiegła(by) ona przyjebaniu mu rogów, ojcostwa, łożenia na nie swoje dziecko, a  na koniec zostaniu wyrzuconym na śmietnik, jak się już pańcia znudziła.

Na osłodę miałby tylko to, że to co zarobił/czego się dorobił zostałoby jego.

 

Ad szukania - jest już wątek z dość głęboką analizą (się pochwalę - moją ? )

 

56 minut temu, arch napisał:

Nawet nie wiem jak odnieść się do tych głupot. Takiego kurwienia logiki i braku elementarnego myślenia to nie widziałem dawno.

 

Dobra, to se pogadaliśmy ?

 

57 minut temu, Mosze Red napisał:

 

Mówmy nie o tym co się paniom wydaje, że pracują, a o prawdziwym czasie pracy, siedzenie na fejsie, ploteczki z koleżankami czy oglądanie TV nie wlicza się do czasu pracy. Zresztą wiadomo, jest statystyka ile godzin kobieta zajmująca się domem miesięcznie poświęca na gotowanie, sprzątanie, opiekę nad dzieckiem itp. I jak się da uśrednione stawki rynkowe do owych UREALNIONYCH godzin pracy, to kwota dupy nie urywa.  

Jak mogłeś...
Na pewno masz małego! ?

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

Jeśli nie mają to zajmują się innymi rzeczami, działalnością charytatywną, sztuką, rozwijaniem pasji, pogłębianiem wiedzy. 

Nie widziałem żadnej żony moich kolegów, żeby która po tym jak ustrzeliła zamożnego męża zajmowała się pogłębianiem wiedzy xD

 

Co do pucowania się na działalność charytatywną czy kolekcjonowanie sztuki to norma, bo robią to ZA CUDZE PIENIĄDZE.

 

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

I nie zapominajmy, że ból i poświęcenie związane z ciążą i porodem *też należałoby wycenić dla pełnego rozeznania w sytuacji.

Za atak kolki nerkowej się nie płaci dodatkowo, czy za przepuklinę, czemu za inny stan medyczny, który trwa kilka godzin ma się płacić jakieś kolosalne pieniądze?

 

Ponadto kasę za czas spędzony na urlopie wypłaca pracodawca .... Więc tak drogie panie już przytuliłyście wypłatę.

 

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

To dlaczego zdradzane, bite kobiety nie odchodzą mimo, że nie ma intercyzy? 

Poczytaj forum, dowiesz się ;)  

 

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

Nie chce mi się w to wierzyć, nie twierdzę, że takich przypadków nie ma.

W każdym związku LTR to występuje, ze strony kobiet właśnie. A dzieje się tak bo facet więcej i ciężej pracuje, traci chęć na seks, a kobieta odbiera jego brak chęci jako ujmę na swojej atrakcyjności i zaczyna wywierać presję. 

 

34 minuty temu, Fit Daria napisał:

Jednak porównując ilość takich sytuacji zdecydowanie kobiety cześciej padają "ofiarami" obowiązku małżeńskiego. 

Proszę o dowód statystyczny, łącznie z opisem metody badawczej ?  :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Bo kobiecy wkład pracy zazwyczaj przewyższa wynagrodzenie męża, jeśli by wszystko przeliczyć na pieniądze. 

Taaa leżę pod biurkiem ?

 

W takim razie kto mi wypłaci te niebotyczne kwoty, które powinienem zarobić na gotowaniu DLA SIEBIE, sprzątaniu DLA SIEBIE. No kuźwa, ale bogaty powinienem być uhuhu.

 

A co to ciągle za argumenty z tym porodem? Jak to taki hardkor, to nie rodźcie, ktoś Was zmusza?

Same chcecie, łasicie się do misia, "bo Madzia z Wojtkiem mają dzidziusia, ja też chcę".

 

A potem wyliczanie i płacz jakby ktoś Wam podrzucił to dziecko jak kukułka.

 

Szacun dla Braci, że w ogóle mają chęci podjąć jakąkolwiek sensowną wymianę zdań przy takim pierdolamento.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jakbyśmy potrzebowali tych dzieci i zmuszali kobiety do ich rodzenia i poświęceń.

A wezcie sobie te dzieci ;). po co nam dzieci tak w zasadzie? 

To kobieta ma silny instynkt macierzyński, ona przede wszystkim potrzebuje dzidziusia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym jeszcze nawiązać do propagandy Pani @Fit Daria.

 

Zauważcie moi mili, że dochodzi do pouczającej acz nieco absurdalnej sytuacji, w której gdy mowa o pieniądzach to nagle feministka zaczyna głosić "naturalne" predyspozycje mężczyzn, które pozwalają zarabiać więcej i podnosząc naturalne rzekomo przyczyny, dla których postępowe kobiety są skazane na pracę za 2000 zł, a urodzony mizogin ze znanego mizoginistycznrgo forum Bracia Samcy udowadnia jej, że kobiety mogą tak samo osiągać sukces na polu zawodowym:) 

 

Ale to tak nawiasem. Powiesz mi, moja droga, co to za słodkie farmazony że kobiety są predysponowane do pracy z ludźmi? Czyli że co? Praktyka pokazuje, że kobiety fatalnie sobie radzą w pracy z ludźmi - w kobiecych zespołach wybuchają konflikty, plotki się mnożą, a same kobiety twierdzą że lepiej pracuje się z mężczyznami bądź wolą gdy ich przełożony to mężczyzna. I tutaj powstają dwa poboczne wątki:

 

1. Niby dlaczego jeśli nawet przyjąć, że nie możesz zarabiać więcej bo jesteś naturalnie predysponowana do najprostszych prac wartych 2000 zł miesięcznie, to coś Ci się z tego powodu należy? Jeśli ja nie jestem predysponowany do jakiejś lepiej płatnej pracy, to albo z tym walczę, albo zmieniam kwalifikacje, albo działam by te pracę dostać. Ty zaś siadasz z szelmowskim usmieszkiem i mówisz "No trudno, nie jestem predysponowana, tak to już jest. Dlatego należy mi się Twoj hajs". 

 

2. To, ile warta jest praca wyznacza rynek. Jeśli praca jest płatna 2000 zł to znaczy, że nie wymaga wielkich kwalifikacji. Jeśli tak jest i nie umiesz na siebie zarobić, to niby czemu ktoś miałby to zrobić za Ciebie? 

 

Oczywiście ja wiem, że jakbyś wzięła dupkę w troki to mogłabyś zarabiać więcej. Tylko Ci się nie chce, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach masz łatwą drogę by bez wysiłku mieć więcej - żerują na kimś. Ale feministka nam tu teraz opowiada że się nie da. Po czym jeszcze bezczelnie stwierdza, że to wcale nie o pieniądze chodzi;) mimo że zaczęła od rozbrajającego stwierdzenia, że jak nei położy ręki na majątku faceta, to dla niej "żaden interes". Wspominałem już, że mnie to brzydzi? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gruncie rzeczy to kwestia doborze dobranych partnerów, a że w dzisiejszej dobie jest to coraz trudniejsze i są przytym niemałe komplikacje jest argumentem niepodważalnym. Ludzie też mają teraz znacznie więcej niż jeszcze 18lat temu. Jednak ja nie wyobrażam sobie sytuacji w której mój mąż nie miałbył praw do mojego domu (zamieszkaliśmy w moim domu) aby ktoś inny przejął pracę naszych rąk. Nikt się nie zajmie dzieckiem i nie zatroszczy o jego przyszłość jak ojciec, żadna siostra, babcia i inne ciotki. Los zdecydował że mąż umarł pierwszy, jednak uważaliśmy że wszystko powinno być bezwzględnie nasze. Gdybym ja umarła pierwsza, mąż miałby wszystko z synem, niedopuszczalne dla mnie jest aby ktoś inny miał dostać jakiegokolwiek prawa do mojego skromnego majątku,o który przez 10lat dbaliśmy wspólnie.

Tylko że ja akurat nie mam wątpliwości co do wybranego partnera, jeżeli jeszcze kiedyś uda mi się zbudować ognisko domowe to na pewno będzie to taki z którym chcę się ze starzeć. Nie zniżę się do żadnej relacji FF , a majętnego pana to ja nie potrzebuje łapać, w gruncie rzeczy o wszystkie swoje potrzeby i syna umiem zadbać sama, parcia nie mam na związek, więc jak znam życie to zestarzeje się sama. 

 Przed wami życie, więc się dalej kłóćcie o intercyzę i co ona wnosi, daje i oznacza.

Mnie nikt nie przekona, że zaprzeczanie własnym interesom jest naturalne i poprawne, to tylko kwestia co jest dla konkretnej pary lepsze i taką decyzję trzeba podjąć.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Sitriel
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Mówmy nie o tym co się paniom wydaje, że pracują, a o prawdziwym czasie pracy, siedzenie na fejsie, ploteczki z koleżankami czy oglądanie TV nie wlicza się do czasu pracy. Zresztą wiadomo, jest statystyka ile godzin kobieta zajmująca się domem miesięcznie poświęca na gotowanie, sprzątanie, opiekę nad dzieckiem itp. I jak się da uśrednione stawki rynkowe do owych UREALNIONYCH godzin pracy, to kwota dupy nie urywa.

Tak jak zwykle piszesz logicznie, tak tutaj nie mogę się zgodzić z powodów prostych - chodzi o statystykę. Statystyka wskazuje, że choćbyśmy nie wiem jak tutaj jeździli po 'loszkologice' i jakości babskiej pracy, to zarabiamy zaledwie 26,6% więcej od kobiet, tzn. pracujące kobiety w Polsce zarabiają przeciętnie 79% tego, co pracujący mężczyźni w Polsce.

No niestety, czy to się nam podoba czy nie, dupy nie urywamy jeśli chodzi o przewagę nad kobietami w tym aspekcie.

 

I teraz jeśli ktoś nie rozumie, że dziecko to 9 miesięcy ciąży i co najmniej rok wychowania, bo to przecież niemowlę i oczekuje, że taka kobieta będzie podczas tego wszystkiego jakoś pracowała zdalnie jednocześnie przewijając dziecko, gotując, uspokajając je gdy będzie się wydzierało, karmiąc, itd. a potem dołoży się w 50% do kosztów życia to taki ktoś jest po prostu niespełna rozumu.

 

Jeśli mężczyzna danej kobiecie proponuje taki logiczny paszkwil jako 'rozwiązanie' to ta kobieta może z pełną analogią mu zaproponować, że zgodzi się na to, pod warunkiem, że on także będzie pracował ponad siły, a więc, że będzie siedział w pracy 13 godzin dziennie.

 

Kobieta ryzykuje 2 lata swojego życia i kariery na wychowanie dziecka i ciążę, przez te 2 lata musi zawiesić swoją pracę, a pracodawcy niechętnie chcą takiej kobiecie płacić i trzymać miejsce. Dlatego właśnie najbardziej logicznym jest, że albo wstępuje się w związek małżeński z kobietą z intercyzą ale BEZ DZIECI, albo, jeśli chce się dzieci - to z intercyzą, ale mężczyzna musi dać takiej kobiecie 1,3*1500*24 = 46 800 zł na starcie a potem dopiero ma pełne prawo wymagać podziału 50% w dokładaniu się do kosztów życia i utrzymania gospodarstwa domowego.

Działanie jest proste: 1,3 jako średnia dzietność polskiej kobiety, 1500 jako kwota co miesięczna na czas wychowania danego dziecka i 24 jako 24 miesiące czyli 2 lata - czas noszenia ciąży i początkowego wychowania, jakie jest wymagane aby kobieta przeznaczyła na dziecko. Jeśli dany mężczyzna ma zażalenia - nie ma sprawy, niech się zamieni i siedzi w domu z dzieckiem a kobieta będzie pracować. Co za problem, bo nie kumam?

 

2 lata poświęcenia dla dziecka to jest okres i tak maksymalnie skrócony i konieczny, a kobieta w oczywisty sposób sporo ryzykuje, po 1 taki pracodawca nie bardzo będzie ją w firmie trzymał, po 2 to przerwa w karierze.

 

Trzeba być naprawdę skończonym idiotą żeby nie rozumieć tak oczywistych rzeczy.

Edytowane przez arch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Sitriel napisał:

Gdybym ja umarła pierwsza, mąż miałby wszystko z synem, niedopuszczalne dla mnie jest aby ktoś inny miał dostać jakiegokolwiek prawa do mojego skromnego majątku,

Testament. Co ma do tego intercyza? Sorry, ale chyba nie wiesz do końca co to jest, co umożliwia a czego nie. Wiesz, że można mieć wspólną własność po intercyzie podzieloną według wkładu, albo coś komuś zapisać? Albo notarialnie przepisać, dać możliwość korzystania i tak dalej? 

 

Prawa pracy niektórzy też nie znają. Nie ma pracodawca nic do powiedzenia, jeśli kobieta zajdzie w ciążę, musi ją przywrócić do pracy i zagwarantować to samo stanowisko... Dramat. Mało tego - nawet na umowie zlecenie można iść na bezpłatny "urlop" i tę umowę zachować. 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypusNie mówię o testamencie, bo my planowaliśmy oboje żyć ;) i uznaliśmy że musi być współwłasności -właśnie ze względu na dziedziczenie. Gdyby mąż nie miał nic, odziedziczyłby połowę po mnie, a drugą syn. Uznaliśmy że lepiej jak jest po równo i w razie czego syn dostanie ćwiartkę, więc zabezpieczyliśmy się na ewentualność ożenku syna, żeby miał zawsze plecy i gdzie wrócić.

Dla tego uważam że indywidualnie pod siebie trzeba dobierać decyzje, a nie lecieć schematem intercyzy.

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Sitriel napisał:

 Nie zniżę się do żadnej relacji FF

Nie pojmuję! Co w tym złego.

np dwoje dorosłych ludzi decyduje się na zaspokojenie własnych potrzeb, po czym każde idzie w swoją stronę

Czy uprawianie seksu dla...seksu jest czymś złym? muszą być śluby, związki i inne takie udziwnienia ?

Co w tym niegodnego ?

 

A co do intercyzy to wiadomo. Facet, który nalega na intercyzę ma szacunek u kobiet a ten "drugi" to ciepły klusek.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Les napisał:

Chłopiec bezwględnie potrzebuje wzoru mężczyzny w domu.

Ten syn ma prawie 18lat ;) a że ojciec umarł to mu nie wyczaruje drugiego. 

Wzorce męskie ma.

 

@IgorWilk nic złego w FF, tylko że ja nie chcę tak żyć. Znam wartość rodziny i to jest dla mnie priorytetem.

Edytowane przez Sitriel
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takiego jednego trolla w ignorowanych, ale jakoś mi ten śmieszny post wyskoczył, w którym oczywiście jest wzięta z pupy kwota wyjściowa i proporcja, z pupy wnioski a na koniec oczywiście że jak ktoś nie podziela tego zdania to jest głupi albo robi kurwę z logiki. 

 

Ale zamiast porównywać demagogicznie średnie całkowite zarobków według płci może warto porównać ile wynoszą zarobki ludzi dobierających się w pary:

 

https://www.google.pl/url?sa=t&amp;source=web&amp;rct=j&amp;url=http://www.annalesonline.uni.lodz.pl/archiwum/2013/2013_stolarska_271_280.pdf&amp;ved=2ahUKEwjPjb2FwNbbAhUB6CwKHVxdCdYQFjACegQIAxAB&amp;usg=AOvVaw0EpjJhKEVrLd0LKeuzukw1

 

Nowszych nie widziałem, ale chętnie przeczytam. Ale jeśli kogoś ciekawi, na czym zależy Paniom niechaj zwróci uwagę, jakie mają zarobki partnerzy w kohabitacie, a kto zarabia więcej jak już się bierze ślub i komu się to przydaje przy wspólnocie majątkowej;)

 

Tyle ode mnie, bo mam nadzieję że więcej kolejnego z tych żenujących swoim kryptonaukowym poziomem postów nie zobaczę. Kazdy niech sam oceni, które dane są bardziej zasadne przy tego typu wyliczeniu - czy zarobki  mężczyzn vs kobiet w ogóle, czy zarobki mężczyzn i kobiet będących w związku nieformalnym lub małżeństwie. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minutes ago, Sitriel said:

Jednak ja nie wyobrażam sobie sytuacji w której mój mąż nie miałbył praw do mojego domu (zamieszkaliśmy w moim domu) aby ktoś inny przejął pracę naszych rąk. Nikt się nie zajmie dzieckiem i nie zatroszczy o jego przyszłość jak ojciec, żadna siostra, babcia i inne ciotki. Los zdecydował że mąż umarł pierwszy, jednak uważaliśmy że wszystko powinno być bezwzględnie nasze. Gdybym ja umarła pierwsza, mąż miałby wszystko z synem, niedopuszczalne dla mnie jest aby ktoś inny miał dostać jakiegokolwiek prawa do mojego skromnego majątku,o który przez 10lat dbaliśmy wspólnie.

Dziedziczenie przyjmuje dwie formy. Ustawowe i testamentowe.

W przypadku śmierci jednego z małżonków nie ma znaczenia czy podpisali oni intercyzę czy nie, dziedziczenie wygląda tak samo. Jak jest testament to zgodnie z testamentem, jak nie ma - zgodnie z ustawą.

 

Dodam jeszcze, że w przypadku śmierci jednej ze stron w skład masy spadkowej, czyli tego co można odziedziczyć wchodzi CAŁY majątek, a nie tylko ten nabyty wspólnie.

Edytowane przez Honey Badger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, arch napisał:

Tak jak zwykle piszesz logicznie, tak tutaj nie mogę się zgodzić z powodów prostych - chodzi o statystykę. Statystyka wskazuje, że choćbyśmy nie wiem jak tutaj jeździli po 'loszkologice' i jakości babskiej pracy, to zarabiamy zaledwie 26,6% więcej od kobiet, tzn. pracujące kobiety w Polsce zarabiają przeciętnie 79% tego, co pracujący mężczyźni w Polsce.

No niestety, czy to się nam podoba czy nie, dupy nie urywamy jeśli chodzi o przewagę nad kobietami w tym aspekcie.

Ok, ale weź pod uwagę, że tak naprawdę praca wykonywana przez kobietę w domu jest po części na rzecz jej samej. 

 

1 godzinę temu, arch napisał:

Kobieta ryzykuje 2 lata swojego życia i kariery na wychowanie dziecka i ciążę, przez te 2 lata musi zawiesić swoją pracę, a pracodawcy niechętnie chcą takiej kobiecie płacić i trzymać miejsce. Dlatego właśnie najbardziej logicznym jest, że albo wstępuje się w związek małżeński z kobietą z pełną intercyzą ale BEZ DZIECI, albo, jeśli chce się dzieci - to mężczyzna musi dać takiej kobiecie 1,3*1500*24 = 46 800 zł na starcie a potem dopiero ma pełne prawo wymagać podziału 50% w dokładaniu się do kosztów życia i utrzymania gospodarstwa domowego.

Kobieta ryzykuje żeby zrealizować swój imperatyw biologiczny, bardzo często mężczyźni godzą się na dzieci tylko dla tego, że myszka chce, jeszcze częściej zostają ojcami wbrew własnej woli.

 

Gwarantuję ci, że w czasie statystycznej długości małżeństwa kobieta wydoi znacznie więcej niż te kilkadziesiąt tysięcy. Kobiety w związku małżeńskim odpowiadają za 85% zbędnych wydatków, oraz za uszczuplenie oszczędności emerytalnych mężczyzny o 65%.

 

Wniosek, mężczyzna jest bankomatem, który płaci za realizację imperatywu biologicznego pańci.

 

I uwierz są kobiety, które pracują zdanie do bardzo zaawansowanej ciąży lub podczas pierwszych lat życia dziecka, zdobywają nowe kwalifikacje, zarabiają pieniądze. Ale są to nieliczne WYKWALIFIKOWANE SPECJALISTKI w naprawdę pożytecznych dziedzinach, a nie podawaniu kawki szefowi i odbieraniu telefonów. I tu znów się kłania tendencja kobiet do wybierania łatwiejszych ale mniej płatnych kierunków kariery oraz do krótkiego czasu pracy.

 

1 godzinę temu, arch napisał:

2 lata poświęcenia dla dziecka to jest okres i tak maksymalnie skrócony i konieczny, a kobieta w oczywisty sposób sporo ryzykuje, po 1 taki pracodawca nie bardzo będzie ją w firmie trzymał, po 2 to przerwa w karierze.

I widzisz jak wpadasz w pułapkę matrixa, powtarzasz frazesy bez zastanowienia się. KOBIETY ŻYJĄ DŁUŻEJ dodatkowo MAJĄ WCZEŚNIEJSZĄ EMERYTURĘ. Co to oznacza, że te wyrwane dwa lata to jest nic, gdy kobieta chce może być aktywna zawodowo dłużej od mężczyzny nawet jak urodzi dwójkę dzieci, bo żyje dłużej i to bynajmniej nie o dwa lata. Dodatkowo ma wywalczony przywilej wcześniejszej emerytury, na którą może ale nie musi iść, najczęściej idzie.

 

Więc tak naprawdę kobieta mimo urodzenia dziecka nie traci czasu jaki jest przeznaczony na karierę, robi to z wyboru ;) 

 

Dodam jeszcze, że gdyby nawet zrównano wiek emerytalny, to i tak ze względu na różnice w długości życia kobiety korzystają ze świadczeń emerytalnych wypracowanych przez mężczyznę jeszcze kilka lat po jego śmierci, tak więc twoje kilkadziesiąt wyliczonych tysięcy zostałoby spłacone z nawiązką. A skoro mają niższy wiek emerytalny, to są na dużym plusie.  

 

Właśnie po to stworzono niższy wiek emerytalny, czy możliwość pobierania emerytury po mężu, żeby panie miały zrekompensowane lata poświęcone na spełnienie biologicznego imperatywu, który zresztą jest strukturze państwowej potrzebny, dla tego te przywileje powstały. Mimo tych przywilejów ciągle wyciągają rękę po więcej, a ty niestety bezmyślnie im przytakujesz, jeszcze 50k na start chcesz dać, jak jesteś dymany z kasy nawet po swojej śmierci.  

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intercyza to taki dokument, w którym obie strony deklarują, że od konkretnego dnia każdy ma własny, osobisty majątek. Zatem pracuje na własne konto, bierze kredyty na własne konto, pomnaża i traci majątek również na własne konto i własną odpowiedzialność. Nie wyklucza możliwości prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego, płacenia wspólnie rachunków, posyłania pociech do prywatych szkół, kupowania wycieczek, wspólnego nabywania ruchomości i nieruchomości, zaciągania wspólnych kredytów, ani tym bardziej dziedziczenia.

 

Intercyza mówi, że to co każdy z małżonków miał/nabył jako majątek osobisty (czyt. przed podpisaniem intercyzy), pozostanie jego majątkiem osobistym również po ustaniu związku małżeńskiego.

Jeżeli coś zostało nabyte wspólnie, przy dowolnym wkładzie każdej ze stron (50%-50%, 10%-90%, 99%-1%), to po rozwiązaniu małżeństwa również jest wspólne. A udział w danym dobru jest proporcjonalny do poniesionego wkładu, który został w jakiś sposób udokumentowany.

Kupujecie dom wspólnie. Miś wykłada kase ale spisujecie papier że koszt rozbity został 50%-50% - masz 50% udziału w domu.

Kupujecie wymarzony samochód, na który Myszka wykłada 100% ale spisujecie papier, który mówi że to Miś wydał 90% - Miś ma 90%, Myszka 10%.

 

Rozdzielność majątkowa to najsprawiedliwszy i najlepszy sposób podziału majątku partnerów po rozwodzie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, slavex napisał:

zadanie domowe: Poszukaj na necie i opisz nam ładnie chronologicznie ciąg wydarzeń tej Pani od pierwszego ślubu do dzisiaj. Nie pomiń pewnych bardzo ważnych punktów, bo osobiście sprawdzę i wypunktuję co zataiłaś.

Jak śmiałeś naszej bogini wszechwiedzy zadać w ogóle cokolwiek do zrobienia? Jak śmiesz czegokolwiek od niej wymagać? Jej zadaniem jest tylko istnienie i ładnie pachnieć:D

 

10 godzin temu, calandra napisał:

Nie wiem jaką osobą jest wspomniana przez Ciebie pani i jakoś mało mnie interesuje jej życie. Niestety nie mam też czasu, żeby szukać jakichkolwiek informacji na jej temat. Przykro mi, ale mam ograniczony czas, wiesz realia życia, pozdrawiam

No właśnie, kobiecość w pełni. Po co czytać, po co się uczyć, po co analizować, po co wyciągać wnioski? To ma działać, ale w drugą stronę. To my "prawdziwi mężczyźni" mamy to robić. My mamy się uczyć, czytać, wyciągać wnioski analizować, a najlepiej jeszcze słuchać się tych naszych jakże mądrych szyj co tę głową ruszają.

 

Ale moment, moment, chwila. Przecież Ty doskonale wiesz kim ta pani jest. Przecież zdecydowana większość z nas Polaków to wie. Manipulacja i kłamstwo służące do odwrócenia kota ogonem i wmówienia nam, że tak nie jest, A dlaczego? Bo przykład tej pani znakomicie pokazuje do czego zdolne są kobiety i jak postępują, szczególnie wtedy gdy maja władzę. I najważniejsze: przeczące wydumanym domysłom i pokazujące, że zdecydowana większość użytkowników tego forum wie o czym pisze.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Kobieta ryzykuje żeby zrealizować swój imperatyw biologiczny, bardzo często mężczyźni godzą się na dzieci tylko dla tego, że myszka chce, jeszcze częściej zostają ojcami wbrew własnej woli.hcesz dać, jak jesteś dymany z kasy nawet po swojej śmierci.  

No tak, ale co za różnica z jakiego powodu. Godzą się przecież dobrowolnie. Godzisz się na układ z dziećmi - to płać na dzieci. 

 

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Gwarantuję ci, że w czasie statystycznej długości małżeństwa kobieta wydoi znacznie więcej niż te kilkadziesiąt tysięcy. Kobiety w związku małżeńskim odpowiadają za 85% zbędnych wydatków, oraz za uszczuplenie oszczędności emerytalnych faceta o 65%.

Zgadzam się całkowicie, nie kwestionowałem tego. Choćby przy rozwodzie kobieta zabierze mężczyźnie przeciętnie jakieś 100 tys. zł z podziału majątku (majątek 300 tys. myszka miała wkład powiedzmy 50 tys. przy podziale 50 do 50 zabiera 150 czyli 100 tys więcej niż powinna), do tego jego większościowe płacenie w kosztach życia, dajmy na to płacił 75% wszystkiego, przeciętne utrzymanie 3 tys. zł czyli przepłacał myszkę 750 zł miesięcznie co przy 10 latach życia w małżeństwie równa się kolejne 90 tys. zł. Do tego alimenty po rozwodzie przy założeniu 10-letniego pożycia małżeńskiego; powiedzmy jeszcze 12 lat alimentów, gdzie facet płaci 300 zł więcej niż powinien, czyli 43,2 tys. zł. Jak się to zsumuje, wychodzi, że ten biznes kosztował go jakieś 230 tys. zł, tymczasem idąc moją kalkulacją zapłaciłby 46,8 tys. zł. Tymi obliczeniami wychodzi, że przeciętny mężczyzna wkłada w ten biznes o 190 tys. zł więcej niż powinien.

 

Dodajmy do tego zszargane nerwy spowodowane płaceniem na dzieci wychowywane przez nowego gacha Pani, nerwy przy rozwodzie, odpały kobiety. Jak tak to podliczymy to małżeństwo kosztuje nas ok. 200 tys. zł i spierdolone życie. Kiepski układ.

 

Nie zmienia to jednak tego, że te 46,8 tys, zł to jest kasa która kobiecie się absolutnie należy, z przyczyn wcześniej przeze mnie opisanych.

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

 

I uwierz są kobiety, które pracują zdanie do bardzo zaawansowanej ciąży lub podczas pierwszych lat życia dziecka, zdobywają nowe kwalifikacje, zarabiają pieniądze.

Nie muszę w to wierzyć, bo znam takie kobiety. Obracam się w branży IT, choćby nawet Panie z HR które mnie niejednokrotnie 'męczyły' to takie właśnie przykłady.

 

Nie zmienia to jednak faktu, że statystycznie garstka pracodawców godzi się na pełną pracę zdalną, ba, nawet z połowiczną są ogromne problemy.

Nie każda kobieta może osiągać super karierę w korpo - społeczeństwo potrzebuje też (i to w większości przypadków!) zwykłych kobiet w zwyczajniejszych pracach, gdzie nie ma mowy o pracy zdalnej.

 

A nawet te, które mają taką możliwość - jak mówiłem, praca zdalna to nie jest takie coś, że udajesz, że pracujesz. W mojej branży praca zdalna to norma ale ja jej np nie lubię. Wiesz czemu? Bo wiem, że to, że będę w domku, nie znaczy, że będzie ulgowo- wciąż muszę zrobić pewną listę obowiązków, coś zaprojektować, coś wytworzyć - jestem rozliczany z konkretnych efektów. Jeślibym jednocześnie miał wtedy przygotowywać obiad, uspokajać dzieciaka, przewijać go, karmić, itd. to jest to bardzo ciężka praca, kosztująca dwa razy więcej wysiłku niż gdybym mógł spokojnie popracować.

 

Jest zupełnie niesprawiedliwe oczekiwać od kobiety tytanicznej pracy - skoro tak, to jak pisałem- tylko pod warunkiem, że i my idziemy na 13 godzin do pracy. 

 

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

KOBIETY ŻYJĄ DŁUŻEJ dodatkowo MAJĄ WCZEŚNIEJSZĄ EMERYTURĘ. Co to oznacza, że te wyrwane dwa lata to jest nic, gdy kobieta chce może być aktywna zawodowo dłużej od mężczyzny nawet jak urodzi dwójkę dzieci, bo żyje dłużej i to bynajmniej nie o dwa lata.

Byłby to jakiś argument, gdyby nie to, że na rynku przydatni jesteśmy raczej do tego samego wieku, mianowicie gdzieś do 60-65 roku życia maksymalnie. Potem już nie ma większego znaczenia, że mężczyzna pożyje jeszcze 7 lat (do 72 lat), a kobieta 15 (do 80 lat). Mając więc to na uwadze, kobieta ma wycięte 1,3*2 = 2,6 lat życia jeśli nie więcej na donoszenie ciąży i wychowanie dzieciaka i to i tak liczę tylko ten pierwszy rok. Dodajmy do tego jakieś 2 lata na odbudowanie się na rynku pracy, gdzie ten okres to będą statystycznie te chudsze lata dla kobiety w zarobkach.

Jeśli więc mężczyzna godzi się na dzieci, a umówmy się, doskonale wiemy po co wstępujemy w małżeństwo w tym sensie, że wiemy, że jego oczywistym celem są dzieci, to najsprawiedliwszy byłby właśnie taki podział, czyli intercyza, płacenie 50% każde, ale mężczyzna daje na starcie kobiecie ok. 46,8 tys. zł jako zadośćuczynienie za jej okres bezczynności na rynku pracy i w zarobkach kosztem dziecka.

To byłoby najsprawiedliwsze podejście, a i dla mężczyzny korzystne, bo 46,8 tys. to nie majątek. Ci którzy nie chcieliby się na to zgodzić, nie ma sprawy - niech sami wychowują dziecko i gotują a kobieta będzie pracowała. Jakiś problem?

 

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Dodam jeszcze, że gdyby nawet zrównano wiek emerytalny, to i tak ze względu na różnice w długości życia kobiety korzystają ze świadczeń emerytalnych wypracowanych przez mężczyznę jeszcze kilka lat po jego śmierci, tak więc twoje kilkadziesiąt wyliczonych tysięcy zostałoby spłacone z nawiązką. A skoro mają niższy wiek emerytalny, to są na dużym plusie. 

Jak to korzystają ze świadczeń emerytalnych wypracowanych przez mężczyznę?

Emerytura kobiet jest wyliczana zależnie od ich pracy i odłożonych środków - z reguły te środki w zupełności wystarczają W TEORII na pokrycie jej emerytury aż do śmierci. W teorii, bo to, że ZUS przeżera kasę i musi korzystać z pieniędzy innych nie powinno mieć tu znaczenia. W teorii kobieta pracująca np 30 lat o stawce emerytalnej 650 zł odłoży 234 tys. zł. Przechodząc na emeryturę w wieku 65 lat i żyjąc jeszcze 15 lat daje to 1300 zł miesięcznie netto do śmierci - czyli całkiem realnie patrząc na emerytury kobiet. Choćby moja babcia tyle dostaje emerytury - jakoś żyje, skromnie, ale żyje za swoje pieniądze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Rnext zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.