Skocz do zawartości

Jak "współczesna kobieta" może ogarnąć swoje życie.


Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Mrowka napisał:

A Wy co od siebie dajecie do tej "rodziny"?

Może mam błędne odczucie, ale mam wrażenie, że zaraz padnie argument: "Facet zarabia więcej, więc do "rodziny" dokłada się więcej finansowo". Ok, ale dlaczego kobieta w takim razie po pracy nie może odpocząć tylko stać przy garach? Żeby "odpracowała" to że nie zarabia tyle co mąż? Jak dla mnie to jest przemoc ekonomiczna,

Właśnie nosiłem się z zamiarem stworzenia wątku, odnośnie "jak wygląda podział obowiązków par, w których mąż zarabia parokrotnosć tego co żona" widzę, że ze strony damskiej barykady taka odpowiedź już padła w tym wątku, i jak znam życie całe multum kobiet "innych niż wszystkie" zgodzą się z ww stanowiskiem.

 

Ja mam pytanie, liczy się kto ile wniesie do gospodarstwa domowego? czy kto się bardziej zmęczy wykonywaną pracą? Jak bym zarabiał 1200 na budowie robiąc i pocił się strasznie i miał  zakwasy, a żona 8k miała w korpo, to powinniśmy w domu robić "po równo"? czy żona powinna mnie odciążać, skoro ja pracuję ciężej to ona powinna zajmować się domem jak już sobie odpocznie ?

 

Właściwie nie oszukujmy się to pytania retoryczne, w świecie poważnych dorosłych ludzi liczy się efekt i rezultat pracy, nie to jak bardzo się starasz, czy jak ciężko pracowałeś, człowiek X płaci za rezultat Y, nie za to czy się będziesz starał i męczył, tak samo według zdrowego rozsądku powinno być w rodzinie, skoro dzięki pensji męża żyje się rodzinie na wysokim standardzie i nie wypomina tego żonie etc. to gdyby żona była przyzwoitym człowiekiem sama by wiedziała, że musi jakoś zrekompensować swój niski wkład w związek nieadekwatny do korzyści jakie ma.

 

Jak kobieta pracuje w pracy mechanicznej, nie wymagającej inwencji twórczej, to nie robi "kariery" tylko chodzi do "roboty", więc nie można mówić, że coś "poświęca" dla dzieci czy rodziny, bo tu nie ma czego poświęcać, od zwykłą kolej losu, dodać należy jeszcze, że większość kobiet CHCE mieć dzieci.

 

Panowie ostatnio spotykam się z wydawać by się mogło fajną dziewczyną, i przeszło mi parę razy przez myśl, że fajnie by było zbudować coś razem, mięć rodzinę etc, odpowiednio to rozegrać, podejść pra2widłowo do budowania i utrzymania związku oraz dfo potrzeb drugiej osoby, postawić kawę na ławę, jasno określić i egzekwować, czego ja chcę i co jestem w stanie dać, jednak jak czytam tergo typu wypowiedzi jak przytoczone tu, lub w ostatnim temacie na rezerwacie o "mentalnej dziewicy" to odnoszę wrażenie, że jak by się nie starać, jak by do tworzenia rodziny/związku nie podchodzić poważnie i profesjonalnie, to o kant kutasa to można rozbić, bo umysł kobiety "nowoczesnej" takie kwiatki może odpierdolić, ze głowa mała,że się zastanawiam, czy te kobiety na poważnie piszą co piszą, płaci im ktoś za to? czy po prostu powtarzają frazesy zasłyszane od "mundrzejszych" koleżanek. 

Edytowane przez WąsatySamiec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mrowka napisał:

Powiem Ci w sekrecie, że mieszkając i utrzymując się SAMA w dużej miejscowości na wynajem mieszkania, jedzenie, ubrania, kosmetyki i ewentualne wyjścia do restauracji idzie mi 2500 zł - nie mam t zamiaru dziadować i oglądać złotówki z każdej strony.

To po kiego wała nas pytasz? 

 

Przepraszam, ale to jest klasyczny wątek od czapki idący po typowym schemacie - zakładasz wątek, jakiś swój pomysł na to masz, ludzie Ci dają rady a Ty podstawową krytykujesz i na wszystko masz jakieś ale, mające w zamyśle usprawiedliwić Twoje lenistwo - jest na to takie pojęcie: #niedasie

 

Napisz na priv skąd jesteś to Ci zaplanuję w dużym mieście budżet i sie zdziwisz, jak daleko Ci jeszcze do "ograniczam wydatki jak mogę". 

 

Ja Ci dam radę z gatunku zamykających temat:

 

Albo rybka, albo akwarium. Albo coś więcej mówiącego: albo rybka, albo pipka. 

 

Piszesz, że optymalizujesz wydatki - jeśli Ty potrzebujesz 2500 zł miesięcznie żeby się utrzymać w dużym mieście i nie jesteś w stanie oszczędzić śmiesznego 1000 zł to mam dla Ciebie pro tipy:

 

-nie wychodź na miasto do restauracji

-kupuj tanie ciuchy albo nie kupuj ich co miesiąc, kupniej ewentualnie a umożliwiających stworzenie wielu stylizacji, są kanały na yt

-żryj mniej

-znajdź tańsze mieszkanie

-a jednocześnie zmieniaj pracę, zmieniaj i dąż do maksymalizacji zysku. To ostatnie kluczowe

 

Wątek przez jakieś trollice rozciagniety na 4 strony a Ty chcesz "ogarniać swoje życie" z takimi wydatkami i restauracjami raz w miesiącu? Moi kumple restauracje widzieli w wieku gdy byli na dorobku jak przechodzili obok nich idąc do pracy. 

 

Ech, millenialsi. 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus Ten temat i podejście do zycia autorki doskonale pokazuję, do czego zmierza feminizm wojujący. Chce związek, chce dzieci, chce pieniądze oszczędzać nie chce, rozwijać zawodowo/podnosić kwalifikacje się nie chce, nauczyć się inwestować się nie chce. 

Jak by chłop założył wątek, "Nie chcę chodzić na siłownię, nie chcę pracować, chcę jeść fasfoody, spać do południa i masturbować się na przemian z graniem na komputerze, ale chcę mieć również wysportowane ciało, dobrze zarabiać i żeby mnie ludzie podziwiali, a kobietom żeby było mokro na mój widok, co mam zrobić odpiszcie?" powiedzielibyśmy, że pierdolnięty, a moderator by zamknął wątek.

  • Like 1
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WąsatySamiechehe dobre porównanie;D idealne powiedziałbym. 

 

A do autorki jeszcze jedno: @Mrowkato co nazywasz dziadowaniem do jest po prostu życie, jakie powinnaś prowadzić chcąc zrealizować to co piszesz. Ciebie na inne nie stać, albo stać jak teraz i całe życie będziesz na czyimś garnuszku, rodziców a potem jakiegoś misia. Ogarnij się. 

 

Ale z takim podejściem to chyba łatwiej znaleźć tego ogarniętego misia:D

 

Jak piszesz rzeczy w stylu: "do lumpeksów nie pójdę" a chcesz niby "się ogarniać" to mam Ci ochotę na tym samym poziomie napisać "To wyp...dalaj". Pasuje. 

 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest typowe babskie "myślenie". Moja była i jej koleżanka z pracy która wynajmowała u nas pokój ciągle płakały jak to im brakuje na wszystko kasy. Mówię im więc żeby może zaczęły oszczędzać albo nie kupować tyle tych dupereli po Rossmanach, galeriach itd. Na co one zrobiły zdziwione miny, że jak to??? Przecież to wszystko potrzebne! No ale, mówię im, jeśli widzicie, że brakuje to oczywistym jest że trzeba mniej kupić i wtedy wystarczy. W swoich mózgach babskich nie potrafiły tego ogarnąć...doszły do konkluzji, że...to nie one za dużo wydają, tylko, że zarabiają za mało i przez to im nie wystarcza.
Obie pracownice banku. Zarobki między 2,5k a 3k. Bez dzieci, kredytów itp.

Obecnie mam sąsiadkę z Polski. Kobieta 40 lat, doktorat z czegoś tam. Któregoś razu mówi, że ma tylko 100f i nie wie jak przeżyje bieżący miesiąc, bo ma przerwę w pracy przez agencję. Za dwa dni kupiła skrzypce...
Mówię jej, że bała się o przezycie a skrzypce kupuje? Na co ona myśli, myśli...powinno być raczej "myśli, "myśli"...i wypala " a to najwyżej zadzwonię do taty żeby mi przysłał trochę pieniędzy hihihi". 40 letnia baba z dzieckiem tak myśli.
Kolejny przykład. Laska 36 lat, dwójka małych dzieci. Mało pracuje bo dorabia tylko a siedzi na benefitach, więc z kasą za dobrze nie ma. Któregoś razu pisze czy jej nie pożyczę 70 funa bo ma światło w lodówce. Pytam jak to, to nie zadbała o to żeby dzieci miały jedzenie?
Ona mi na to, że z dziarami przesadziła w tym miesiącu, i kasa poszła...

To są dzieci, nie kobiety. I większośc tak ma. Stare baby z dziećmi dzwonią do taty po kasę, bo rozwaliły swoją i nie ma za co żyć. I w skrócie, po to też im są mężowie. Jeszcze trochę tak pociagną, i się zorientują, że feminizowanie działa na szkodę ich samych.

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Dlatego zapytałem co takiego kobieta daje(oprócz swojej macicy) daje od siebie w tej rodzinie, lub jak widzi swoją rolę w niej.

A ja cały czas piszę: kobieta wstaje w nocy do dziecka, spędza z nim cały wolny czas, po pracy również ona ogarnia dziecko, gotuje obiad, sprzata to co dziecko porozwala, znowu myje dziecko, robi kolację, wieczorem wbija się w seksi strój i jest wyuzdaną kochanką, robi dobrą minę do złej gry, nigdy nie jest zmęczona i znosi teksty faceta w stylu "jestem zmęczony po pracy", bo przecież ona zmęczona nie jest. Pasuje?

3 godziny temu, Rnext napisał:

Przynajmniej byś pod różnymi nickami nie obsrywała jak gołąb prywatnych skrzynek forumowiczów. Ale wiem, psychozy rządzą się swoimi prawami. 

 

Do czego chcesz nas przekonać? Całkowicie poważnie pytam. Masz szansę na racjonalną odpowiedź zanim dostaniesz bana za multi.

Hm.. Nie mam multikonta, a jako moderator chyba możesz to sprawdzić. 

Chcę Was przekonać do tego, że to nie jest tak że kobietom wszystko z nieba leci i w ogóle nie muszą się w życiu wysilać tylko ze względu na to, że rodzą dzieci. I chcę Was przekonać, że jeżeli kobieta chce to dziecko urodzić (a raczej chce) to ma nawet dużo gorzej w takim wypadku jak wy, bo ogarnia wszystko łącznie z pracą, podczas gdy wy tylko pracujecie na etat i co najwyżej wyniesiecie śmieci. 

3 godziny temu, Nefertiti napisał:

Powinna w końcu zrozumieć, że jest kobietą i nie walczyć z mężczyzną.

Przecież cały ten wątek jest o tym, jak zbudować sobie takie zaplecze finansowe żeby z tym facetem nie musieć potem walczyć o każdą złotówkę. 

2 godziny temu, Anna napisał:

Zastanawia dlaczego nie możemy we własnym kraju, w środku Europy tak prosperować żeby wizja przyszłości związana z rodziną nie kojarzyła się nam wciąż z traumatycznymi wspomnieniami i udręką w stylu matki polki i ojco robotniko pracownika?

Dokładnie. Myślę że mi i wielu, wielu innym Polkom macierzyństwo kojarzy się właśnie z wielką udręką, a nie czymś w czym może się spełniać. 

30 minut temu, WąsatySamiec napisał:

Jak bym zarabiał 1200 na budowie robiąc i pocił się strasznie i miał  zakwasy, a żona 8k miała w korpo, to powinniśmy w domu robić "po równo"? czy żona powinna mnie odciążać, skoro ja pracuję ciężej to ona powinna zajmować się domem jak już sobie odpocznie ?

Będąc w takiej sytuacji raczej zaproponowałabym panią która by sprzątała mieszkanie raz na tydzień np. 

31 minut temu, WąsatySamiec napisał:

tak samo według zdrowego rozsądku powinno być w rodzinie, skoro dzięki pensji męża żyje się rodzinie na wysokim standardzie i nie wypomina tego żonie etc. to gdyby żona była przyzwoitym człowiekiem sama by wiedziała, że musi jakoś zrekompensować swój niski wkład w związek nieadekwatny do korzyści jakie ma.

To "nie wypomina tego żonie" jest tu kluczowe. Wystarczy poczytać forum i od razu widać, jak panowie wyliczają każdą złotówkę kobietom, np. kolega @arch zrobił dokładne wyliczenia za które można żyć, oczywiście co do złotówki pół na pół. A facet skoro tak dobrze zarabia może zorganizować pomoc domową, żeby jego kobieta nie padała po całym dniu na twarz i miała siłę na przyjemniejsze rzeczy.

16 minut temu, tytuschrypus napisał:

to co nazywasz dziadowaniem do jest po prostu życie, jakie powinnaś prowadzić chcąc zrealizować to co piszesz. Ciebie na inne nie stać, albo stać jak teraz i całe życie będziesz na czyimś garnuszku, rodziców a potem jakiegoś misia

Nie jestem na niczyim garnuszku :) Co do kupowania w lumpeksach, skupiłabym się na tym że NIE UMIEM nic tam znaleźć. Płacąc więcej za bluzkę czy sukienkę kupuję sobie też możliwość przymierzenia kilku rozmiarów, zamiast irytować się, że "ta bluzka jest super ale mogłaby być trochę mniejsza/większa"... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mrowkaoczywiście meritum mojej wiadomości ominęłaś... Typowe.

 

Dla mnie wątek do zamknięcia przecież to proste że laska z takimi zarobkami łażąca x razy w tygodniu i jednocześnie skarżąca się jak żyć bo jej nie stać na odkładanie to jakiś albo wyższy poziom indolencji życiowej albo troll. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ragnar1777 napisał:

Fajny plan, ja też się zacząłem nieco interesować nieruchomościami jako moja alternatywa.
Chciałem się tylko spytać - to nie jest tak, że zanim będziesz czerpać realne profity z nieruchomości na wynajem to najpierw najemcy muszą spłacić twój kredyt?
Zanim oni spłacą to dopiero na emeryturze odczujesz profity zapewne, no chyba, że więcej włożyłeś od siebie niż wziąłeś kredytu na mieszkanie.
Dlatego wiele osób mówi, że wynajem jest dobry jeśli chcesz mieć porządną emeryturę a nie ochłapy z zusu.
Inna sprawa w sytuacji obrotami nieruchomościami, flipami etc.
 

Zależy. Jedno mieszkanie to nie są wielkie profity - można z tego wyciągnąć jakieś 1200 zł netto z takiego jakie ja mam - jak się postara to więcej.

Kredyt na 40 tys. na rok (na tyle wziąłem) to spłata ok. 42,5 tys. zł, a więc koszt takiego kredytu to 2,5 tys. Rata kredytu coś koło 3550 zł. 

 

Jeśli założysz, że mógłbyś wynająć komuś swoje kupione mieszkanie, a sam wynająć u kogoś (np. bliżej pracy) za tyle samo, czyli powiedzmy wynajmujesz komuś mając z tego 1100 netto miesięcznie (wynajem za 1400, bo ta osoba płaci też czynsz 300, ale do ręki zostaje Ci 1100)

to masz takie trzy warianty:

1. Zarabiasz X, koszt życia to Y, do tego wynajem 1400, z wynajmu swojego mieszkania masz 1100, do tego płacisz ratę 3550 miesięcznie, tj. X-Y-1400+1100-3550 = X-Y-3850 zostaje Ci miesięcznie w kieszeni

2. Zarabiasz X, koszt życia to Y, mieszkasz w kupionym przez siebie mieszkaniu, gdzie płacisz czynsz 300, rata miesięczna 3550, czyli zostaje Ci miesięcznie: X-Y-300-3550 = X-Y-3850

3. Zarabiasz X, koszt życia to Y, wolisz odkładać na te 40 tys. samemu nie brać kredytu (czyli 3333 miesięcznie), wynajmujesz u kogoś płacisz 1400 czyli zostaje Ci miesięcznie: X-Y-3333-1400=X-Y-4733.

 

Jak więc widać, 1 i 2 warianty dają ten sam standard życia, wariant 3 jest najbezpieczniejszy bo nie bierzesz kredytu, ale musisz płacić 900 zł więcej na wszystko.

 

W przypadku gdybyś wziął od razu kredyt na 200 tys.  to też byłbyś miesięcznie do przodu o 700-800 zł niż gdybyś normalnie na to odkładał, ale to jest duże ryzyko, nie ma co sobie zakładać pętli na szyję. 

 

Najbardziej opłaca się jeśli kupisz mieszkanie np 42m, a samemu wynajmiesz sobie mieszkanie 30m za mniejszą kasę niż wynajmiesz komuś swoje - wtedy możesz mieć nawet przebitkę na poziomie 1000 zł niż gdybyś normalnie sam odkładał. Ale to wszystko babranie się w kredytach, ryzykowanie - ja wolałem wziąć kredyt dopiero na stosunkowo skromną kwotę 40 tys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, galus napisał:

W Primarku to miałem problem, żeby znaleźć skarpetki przyzwoitej jakości. To już lepiej kupować w ciucholandzie.

Dokładnie. Primark to takie rzeczy na kilka razy i do wyrzucenia. Może mozna trafić coś trwałego, ale większość jest słabej jakości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mrowka, naprawdę próbuję zrozumieć o co Ci tak naprawdę chodzi.

(Chyba dobrze przeczytałam, że napisałaś, jesteś niezależna?) 

 

Mam też ten gadzi móżdżek (taka płeć i nie zmienię tego, ale można popracować nad sobą) - ale, ni w ząb nie rozumiem większości kobiet. 

Proponuję jeszcze raz poczytać chłopaków, przeanalizować to z sobą. Przecież tu nie ma zawiłych rzeczy. 

 

Miłego reszty dnia :).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Mrowka napisał:

 A facet skoro tak dobrze zarabia może zorganizować pomoc domową, żeby jego kobieta nie padała po całym dniu na twarz

Aha, czyli, jeśli zarabia więcej to powinien po równo zajmować się obowiązkami z żoną, a jak zarabia dużo więcej, to powinien pomagać żonie w domu oraz zafundować sprzątaczkę i bilet do SPA ?

To są już tak głębokie meandry kobiecej psychiki, że się to najbardziej zwariowanym filozofom po LSD nie śniło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Wernon napisał:

Dokładnie. Primark to takie rzeczy na kilka razy i do wyrzucenia. Może mozna trafić coś trwałego, ale większość jest słabej jakości.

Widzicie, a ja się tutaj z przedmówcą zgadzam. To nie chodzi nawet o to, czy można kupić lepsze jakościowo rzeczy w podobnej cenie (a można, np w H&M są lepsze gatunkowo skarpety). 

 

Chodzi o to, czy Ciebie STAĆ na "lepszą jakość" i co za lepszą jakość uważasz. A to zależy, bo w Polsce miliony ludzi kupuje na targowiskach, bazarach i żyje. Tak, dla nich te rzeczy są akceptowalnej jakości - bo na lepsze ich po prostu nie stać. Tak, tak - są ludzie dla których i primark jest za drogi mimo że jest takiej nędznej jakości. 

 

Wiem, że efekt zapadki jest bezlitosny, ale prawda jest taka że jak ktoś chce przy obecnych cenach nieruchomości odkładać na mieszkanie, to musi dobrze przemyśleć na co go stać - bo może się okazać, że na starbunie i hilfigerka oraz lajstajlowr knajpy go NIE STAĆ. I tyle. A że jest presja w dużym mieście, żeby hilfigerka mieć - a to już czyjś problem, jeśli jest od tego co mają inni zależny. Sorry, z pustego i Salomon nie nalije, jak to mówiła jedna postać w kultowej w dawnych latach polskiej grze komputerowej. 

 

A tu mamy do czynienia z typowym babskim pierdololo że kogoś nie stać a potem pisze ze co miesiąc musi mieć kosmetyki, ciuchy i bywać na mieście. Tak, droga @Mrowkao Tobie mowa:) Litości! 

 

Już pomijam fakt, że pytanie z tematu jest samo w sobie o tyle nietrafione, że nie ma tu żadnego znaczenia czy to kobieta ma sobie ogarnąć życie, czy nie. Musi (powinna w myśl tzw postępowego równouprawnienia) to samo, co mężczyzna. 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Chodzi o to, czy Ciebie STAĆ na "lepszą jakość"

Tyle, że w "ich " -babskiej "logice" brzmi to tak: "mnie stać" tylko nie na tyle ile bym chciała bo to za drogie. Jak to mówił ktoś w innym filmie " i weź to skumaj" ;)

Przypomina mi to dyskusję z jednym lewakiem pt " na co nas stać". W której to twierdził, że skoro kupił samochód na kredyt to go stać na ten samochód. Bo przecież go kupił. A jakby go nei było stać to by nie kupił. Logiczne? ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mrowka napisał:

Przecież cały ten wątek jest o tym, jak zbudować sobie takie zaplecze finansowe żeby z tym facetem nie musieć potem walczyć o każdą złotówkę. 

 

Ten wątek jest chyba o czymś innym. Pytanie brzmiało jak to zrobić, a nie dlaczego mam to zrobić? Padło kilka konkretnych rad, a skupiłaś się na innych wątkach związanych z ogólnie rozumianą przez Ciebie niesprawiedliwością. Napiszę ponownie - nic samo nie przychodzi. Chcesz dobrego poziomu życia, zadbaj o to sama wkładając w to wysiłek, nie doszukując się przeciwności. Dopóki nie zmienisz nastawienia i nie zaczniesz postrzegać sprawy zadając sobie faktycznie pytanie co mogę zrobić by to mieć?, zamiast dlaczego muszę to robić? ( bo na takim etapie jesteś) nie osiągniesz sama tego czego teoretycznie chcesz. Można zarabiać dużo będąc kobietą? i nie biadolić czy licytwować się kto dał więcej - to rozwala związki. Niemniej jednak z nastawieniem jakie masz powinnaś chyba poszukać odpowiedniego partnera który to wszystko zapewni, ale zapomnij wtedy o tej niezależności o której piszesz, bo to też pojęcie rozumiane różnie. Tylko pamiętaj, że przy tym rozwiązaniu potrzebna jest pokora. Pytanie czy masz w sobie takie pokłady? Rozdajesz tu amunicję Panom, odzierając się nawet z tarczy i liczysz, że nie będą strzelać. Będą, sama się skusiłam. No i zostało sito, a szkoda.

Edytowane przez PIGUŁKA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Wernon napisał:

 Tyle, że w "ich " -babskiej "logice" brzmi to tak: "mnie stać" tylko nie na tyle ile bym chciała bo to za drogie.

To swoją drogą, ale ja miałem tu na myśli że niektórzy piszą sami o tym primarku że jest szajski (bo pewnie, są lepsze jakościowo rzeczy na rynku), ale jak kogoś nie stać to dla niego jest to akceptowalna jakość. 

 

@PIGUŁKAjest takie powiedzenie: "Jak ktoś chce, szuka sposobu, jak ktoś nie chce - szuka powodu". Pasuje tu idealnie.

 

Czy daje nam amunicję? Absolutnie, po prostu potwierdza to, co tu piszemy na forum. To jest typowe i ja patrzę na to z dystansu i jestem w stanie przewidzieć 90% tego, co ona napisze. A potem ona, potwierdzając wszystko to co piszemy na forum nazywa nas uprzedzonymi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Mrowka napisał:

Mam tylko nadzieję, że wiedzą z jakimi konsekwencjami może się to wiązać. 

 

 

No właśnie doświadczenia pokazują, że nie wiedzą. A potem rozwody, płacz, stracony majątek. I najważniejsze czas. A gdy chcą na ten temat poczytać zanim wejdą w ten układ, to słyszą, że tracą czas na głupoty. Bariera bariera ciągle bariera. Oczywiście trzeba rozumieć kobiety. One też maja potrzeby. Chodzi o to, by każda strona wiedziała na co się piszę. Fachowa wiedza nie z seriali. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mirage napisał:

A gdy chcą na ten temat poczytać zanim wejdą w ten układ, to słyszą, że tracą czas na głupoty.

Nikt facetowi nie każe chwalić się przed kobietą, że czyta na temat małżeństwa od prawnej strony. Sama przed ewentualnym ślubem poszłabym do radcy prawnego i dowiedziała się z czym to się "je".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mrowka napisał:

Nikt facetowi nie każe chwalić się przed kobietą, że czyta na temat małżeństwa od prawnej strony. Sama przed ewentualnym ślubem poszłabym do radcy prawnego i dowiedziała się z czym to się "je".

Zgadzam się. Ale.... każdy już dziś wie co oznacza ślub. Natomiast rada prawny nie powie co będzie po ślubie. To zależy od was powie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, pytanie w temacie jest nietrafione i dość prowokacyjne ^^ @Mrowka Swoją droga powinnaś zmienić Nick na "Kijek" :D

Nikt Ci nie udzieli satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, "Jak współczesna kobieta może ogarnąć swoje życie", bo to kwestia indywidualna, jak kto chce egzystować i czego oczekuje od życia.

 

Bardziej pasowało by się zapytać, "co Wy Panowie zrobilibyscie na miejscu współczesnej kobiety, żeby ogarnąć swoje życie".

 

Zdaje sobie sprawe, że to pytanie bardzo abstrakcyjne i niemożliwe do zweryfikowania, ale może w ten sposób każdy będzie mógł zgodnie z własną etyką moralną, podzielić się przemyśleniami, bez uogólniania i szufladkowania.

Dodatkowo taki temat można poprowadzić troszkę z jajem, co może oczysciłoby tę niemiłą atmosferę :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mrowka napisał:

A ja cały czas piszę: kobieta wstaje w nocy do dziecka, spędza z nim cały wolny czas, po pracy również ona ogarnia dziecko, gotuje obiad, sprzata to co dziecko porozwala, znowu myje dziecko, robi kolację, wieczorem wbija się w seksi strój i jest wyuzdaną kochanką, robi dobrą minę do złej gry, nigdy nie jest zmęczona i znosi teksty faceta w stylu "jestem zmęczony po pracy", bo przecież ona zmęczona nie jest. Pasuje?

Piszesz tak jakby nikt tego nie doceniał.
A ja bardzo bym doceniał taką kobietę.
Dziecko bym na jedną noc oddał dziadkom i zabrał swoją lubę gdzieś do restauracji, a co tam niech ma coś z życia :) 
I uwaga! Nie zobowiązywałbym jej do sexu po kolacji.
To powinno wyjść samo z siebie.
Poza tym było wiele razy powiedziane, aby o sex się nie prosić ;) 
Co innego jak pańcia będzie strzelać fochy i to ona nie doceni mojego gestu.
Wtedy chyba trzeba będzie wyjechać samemu na 3 dni w góry z chłopakami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Piszesz tak jakby nikt tego nie doceniał.

Bo mało który facet to docenia. Większość uważa, że jak kobieta siedzi w domu z dzieckiem to nic nie robi tylko odpoczywa i nie, nie wymysliłam sobie tego. To są wypowiedzi moich dzieciatych koleżanek. I nadal nie wiem dlaczego nie zostawią faceta na weekendsamego z małym dzieckiem i domem do ogarnięcia, żeby sobie odpoczął tak jak one codziennie. To mentalność chyba. 

11 minut temu, Ragnar1777 napisał:

A ja bardzo bym doceniał taką kobietę.
Dziecko bym na jedną noc oddał dziadkom i zabrał swoją lubę gdzieś do restauracji, a co tam niech ma coś z życia :) 
I uwaga! Nie zobowiązywałbym jej do sexu po kolacji.
To powinno wyjść samo z siebie.

O! Super :) Tylko ja bym wolała (i pewnie większość kobiet), żeby mój mąż na codzień "pomagał" (nienawidzę tego słowa) w zajmowaniu się dzieckiem i domem, a nie raz na pół roku zabierał na kolację i oddawał dziecko do rodziców. W ostateczności mogłabym się zgodzić na kompromis - ja ogarniam dom i gotuję, a on w tym czasie zabiera dziecko na spacer, żebym mogła popracować w spokoju, ale w tym momencie facet nie ma prawa mi mówić, że jest zmęczony bo chodzi do pracy i robić wyrzutów, że coś jest nieposprzątane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.