Skocz do zawartości

Jak "współczesna kobieta" może ogarnąć swoje życie.


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 18.06.2018 o 18:55, Mrowka napisał:

Ja bym poszła na takie coś. Intercyza z zastrzeżeniem, że jeżeli mąż mnie zdradzi, będzie stosował przemoc i/lub znudzi mu się rodzinka to ja dostaję połowę jego majątku w ramach rekompensaty. I vice versa.

No jakby tak to wyglądało i kobieta, która mnie zdradzi nie dostanie nic a dzieci zostaną ze mną + kara więzienia za pomówienia w sądzie, które udowodnię, że są kłamstwem i gitara - mógłbym wtedy śmiało wejść w związek małżeński bez żadnych zabezpieczeń i takich tam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, tomek25 napisał:

Co mi za różnica jak kobieta mi przytakuje i głaszcze mnie po głowie jak finalnie ma ten sam cel co ta zła niedobra wyzyskiwaczka?

Rozumiem Cię doskonale, ale to dobrze, że jest się nie ufnym, bo ile można.

 

Ale powiem tak:

- Ta garstka kobiet widzi sfiksowanie, obłudę większości kobiet i nie zgadza się z tym.

Obrażają nas, próbując stłamsić i wmówić, że my niewolnice, że urodzić dziecko, to tak wielkie poświęcenie itd., a to nieprawda. Wiemy, gdzie nasze miejsce i to taki odruch naturalny i ta garstka nie czuje się uciemiężona przez mężczyzn. 

Przynajmniej się starają zgodnie funkcjonować, poprawiać złe nawyki. 

I to nie chodzi, żeby się podlizać i tym sposobem coś ugrać.

Zwyczajnie w świecie widzą tą niesprawiedliwość, ale jest ich za mało by to zmienić. 

I wcale się nie dziwie Panom, że myślą źle o kobietach, jak ta większość takie totalne bzdury wygaduje i w życie wciela.

Toż to Harpie są, a nie Kobiety. 

 

Dziękuję.

 

 

 

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mrowka - Czemu miałaby tego nie robić? Za pomówienia kobieta nie ponosi żadnych konsekwencji - zyskać może bardzo dużo. Warto próbować. Ja z kolei jako facet ponoszę - stracić mogę bardzo dużo. Zatem próbować nie warto. Oczywiście może się trafić perełka, która nie będzie z tego przywileju korzystała, ale tego sprawdzić się nie da w żaden sposób przed ewentualnym rozwodem, zatem wolałbym być chroniony przez prawo tak jak jest chroniona kobieta - no krótko mówiąc chciałbym równości jeśli chodzi o składanie przysięgi przed sądem.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mrowka napisał:

Ale czemu twierdzisz od razu, że kobieta by Cię pomówiła? :D

Zapinasz pasy w samochodzie? Dlaczego twierdzisz, że będzie wypadek?

Masz ubezpieczenie na pożar domu? Dlaczego twierdzisz, że dojdzie do pożaru?

Zamykasz drzwi na klucz w domu i samochodzie? Dlaczego twierdzisz, że cię okradną?

Masz plastry i wodę utlenioną w domu? Dlaczego zakładasz, że się skaleczysz?

 

Dodatkowo, gdzie stwierdził, że kobieta by go pomówiła?

Edytowane przez Beckenbauer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Fit Daria napisał:

Ale moja logika jest bardzo prosta. Ona urodziła dzieci, zajmuje się domem, usługuje mu, a w razie jak on pójdzie w Tango z inną ona zostaje na lodzie. Ja wierzę, że ona go bardzo kocha i dlatego to robi ( a nie ze strachu) , ale nie mogę zrozumieć jak sobie racjonalizuje to, że jej Miś zażądał od niej czegoś takiego...

 

Dziecko, czy Ty masz jakieś problemy z myśleniem? Jak to 'zostaje na lodzie' - bo nie zabrała pieniędzy/majątku mężczyzny? Czy Ty się dobrze czujesz??

To tak jakby złodziej narzekał, że bogacz nie dał mu się okraść i przez niego 'został na lodzie'. Powiedz, że robisz sobie żarty, bo nie wierzę, że można mieć aż tak elementarne problemy z logiką.

Ona urodziła dzieci i zajmuje się domem - w zamian dostaje swoje miesięczne UTRZYMANIE - i w tym momencie wkład jest 50% do 50%. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mrowka - Mnie ożenek raczej nie dotyczy, zatem nic przede mną w tej kwestii :) Chociaż jakby pomyśleć dłużej to i może dotyczy, w końcu to nie tylko kwestia małżeństwa... Nawet Ty, gdybyśmy spotkali się w prawdziwym życiu na dosłownie minutę mogłabyś iść na policję i mnie oskarżyć o gwałt. Kit, że wszystko byłoby wyssane z palca, różnie mogłoby się to dla mnie skończyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bruxa napisał:

zamiast łapać tego bogatego samca

Ale ja nie szukam bogatego samca xD 

1 minutę temu, self-aware napisał:

Nawet Ty, gdybyśmy spotkali się w prawdziwym życiu na dosłownie minutę mogłabyś iść na policję i mnie oskarżyć o gwałt. Kit, że wszystko byłoby wyssane z palca, różnie mogłoby się to dla mnie skończyć.

A po co miałabym to robić? :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mrowka - Nie jestem kobietą :) Nie wiem po co się to robi drugiej osobie. Zemsta? Szantaż? Emocje? Może podświadomie gardziłabyś mną z jakiegoś powodu? Nie wiem Mrówko :) Zresztą to nie ma znaczenia, znaczenie ma fakt, że mogłabyś to zrobić i miałbym problemy. A na tyle milionów ludzi znajdzie się sporo Mrówek co to zechcą kogoś pognębić i mój problem polega na tym, że nie mam się za bardzo jak bronić :) W sumie jest jeszcze gorzej, bo jeśli kiedyś będę miał dzieci to spośród nich może znajdzie się mały self-aware i on też nie będzie miał takiej opcji.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Nefertiti napisał:

 

Ale powiem tak:

- Ta garstka kobiet widzi sfiksowanie, obłudę większości kobiet i nie zgadza się z tym.

Obrażają nas, próbując stłamsić i wmówić, że my niewolnice, że urodzić dziecko, to tak wielkie poświęcenie itd., a to nieprawda. Wiemy, gdzie nasze miejsce i to taki odruch naturalny i ta garstka nie czuje się uciemiężona przez mężczyzn. 

Przynajmniej się starają zgodnie funkcjonować, poprawiać złe nawyki. 

I to nie chodzi, żeby się podlizać i tym sposobem coś ugrać.

Zwyczajnie w świecie widzą tą niesprawiedliwość, ale jest ich za mało by to zmienić. 

I wcale się nie dziwie Panom, że myślą źle o kobietach, jak ta większość takie totalne bzdury wygaduje i w życie wciela.

Toż to Harpie są, a nie Kobiety. 

 

Vs

 

38 minut temu, Mrowka napisał:

@Nefertiti, myślę że nie ma co się produkować. W oczach naszych samców to i tak manipulacja. 

@Mrowkanie rób wstydu ?i przeczytaj ze rozumieniem co @Nefertiti napisała. Eh..., a co tam podpowiem. Zidentyfikuj Harpie w tekście.

Edytowane przez PIGUŁKA
  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.06.2018 o 09:51, Fit Daria napisał:

@Gravedigger Czyli nic nie dotarło i nadal nie widzisz nic niewłaściwego w takim traktowaniu żony. To jest właśnie przykre. Dobrzy faceci trafiają na żmije, taki jakby trafił na taką to by ją na rękach nosił, a jej się trafił gość, który w ogóle jej nie docenia i nadal będzie gadał jak to panowie mają źle. Ech..aż się przykro robi.

Odpowiem Ci dzisiaj, tak na chłodno, kiedy emocje już trochę opadły.

 

Bardzo kocham swoją Żonę, czasami wydaje mi się, że aż za mocno...

To trochę jak byśmy byli od 12 lat, na ciągłym "haju", jak wy to mówicie.

Wciąż mówimy do siebie zdrobnieniami, (kochanie, skarbie , kotku). Imion używamy tylko po sprzeczce i każde z Nas boleśnie to odczuwa XD

Największą frajdę sprawia Nam, przebywanie w swoim towarzystwie, przytulanie, mówienie czułych słówek, wygłupy i seks, który za każdym razem jest inny i rownie ekscytujący, co 12 lat temu. Tryb życia jaki prowadzimy sprawia, że nie mamy tyle czasu dla siebie w ciągu dnia, ile byśmy chcieli, a każda, nawet najmniejsza rozlaka, działa na Nas destruktywnie. Dlatego nie przykładamy zbyt wielkiej wagi do tego, gdzie te wspólne chwilę spędzamy, byle by być blisko siebie. Oboje pochodzimy z biednych rodzin i oboje wychowywalismy się bez ojców. Nasza sytuacja finansowa, choć stabilna, to nadal wymaga od Nas wielu wyrzeczeń, ale to zawsze schodzilo na dalszy plan, bo wspieralismy się w każdej chwili, a bywało różnie, wiadomo, raz na wozie, raz pod.

 

Gdybym z jakiś przyczyn miał stracić Ja, lub moje dzieci, to naprawde bardzo trudno było by mi się podnieść z kolan, o ile w ogóle jeszcze dał bym radę żyć bez Nich?

Zdaje sobie sprawę, że tak silne przywiązanie emocjonalne do drugiej osoby, też nie jest czymś super dobrym i pewnie dostanę reprymende od Braci, że wpadłem jak sliwka w kompot, ale to już się stało i nic na to nie poradzę.

 

Jeżeli oprócz najważniejszych w moim życiu osób, miałbym stracić jeszcze dach nad głową, to obawiam się, że czekałby mnie już tylko samobój, lub upadek na same dno...

 

Mogę tylko slepo wierzyć, że akurat mój przypadek jest wyjątkiem i nigdy nie spotka mnie nic podobnego, co przytrafiło się niektórym Braciom z tego forum, którym naprawde bardzo wspólczuje. 

 

Moja Żona jest na bieżąco z tematem, który został tu poruszony. Poprostu chciałem znać Jej zdanie i usłyszeć od Niej, co Ona o tym wszystkim myśli.

Rozmawialiśmy dość sporo, więc nie podejmę się próby cytowania wszystkiego co powiedziała, ale z takich rzeczy, które utkwily mi w głowie najbardziej, to :

- kiedy usłyszała, że jest ze mną ze strachu przed intercyzą, bardzo się obruszyla XD Myślę droga Fit Dario, że nie chcesz przeczytać jakich epitetów użyła, ale chyba bardzo Cię nie lubi XD

- Apropo pomagania w domu, to stwierdziła, że draznilo by Ja, gdybym zaczął się Jej wpieprzac, bo wie, że napewno robilbym coś nie po jej myśli i nie tak jak Ona by tego chciała. Jestem w stanie to jak najbardziej zrozumieć, bo sam chyba miałbym podobny dylemat, gdyby Żonka nagle zapragnęła skosic nasz przystrzyzony na kancik żywoplot XD

- Jak to Ona powiedziała, "niezależna czuje się kiedy pracuje i ma swoje własne pieniądze z których nie musi się z nikim rozliczać". Siedzenie w domu, wpędzalo Ja w depresję i każdą wolną chwilę, spędzala na spaniu, co jeszcze bardziej wpedzało Ją w stagnacje.

- Gdy poruszyłem temat domu, to odpowiedziała, że nie wyobraża sobie mieszkać tu, bezemnie i niepozostałaby w nim nawet, gdybym to ja Ją o to poprosił. 

 

Ogólnie ma bardzo podobny tok rozumowania, jak nasza użytkowniczka, @Amanda.

 

Czy mówi szczerze?

Czy moja historia zakończy się happy endem ?

Czy jestem frajerem i dałem się zmanipulować?

 

Tego nigdy nie mogę być pewny w 100%, dlatego intercyze traktuje troche jak, koło ratunkowe.

Nie wszystkie statki toną, ale chyba raczej każdy wyposażony jest w to dmuchane kółko...

 

Jak słusznie zauważyła @Mrowka , Intercyza to rowniez i zobowiązania finansowe. Nie chce obarczać Żony moimi długami. Czasy są niepewne i noga zawsze może się powinąć,

A nie bede ukrywał, że należę do klasy społecznej, która wiecznie żyje na kredyt...

 

Ogólnie, to całe swoje życie podporządkowalem rodzinie. Praca w zakładzie pogrzebowym, to nie był szczyt moich marzeń i ambicji. Dawne pasje i rozrywki poszły w odstawke z powodu wiecznego braku czasu. Nie mam możliwości podnieść standardu życia w obecnej sytuacji, bez podwyzszenia kwalifikacji, a największy koszt związany z ich zdobyciem, niestety poniosła by moja rodzina :(

 

Edytowane przez Gravedigger
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Mrowki:

>> "Nawet Ty, gdybyśmy spotkali się w prawdziwym życiu na dosłownie minutę mogłabyś iść na policję i mnie oskarżyć o gwałt. Kit, że wszystko byłoby wyssane z palca, różnie mogłoby się to dla mnie skończyć."

 

> "A po co miałabym to robić?"

 

Dla kasy. To utrzymanie na najblizsze 20 lat.

 

PS:
Ten watek za szybko jedzie do przodu.

Chcialem odpowiedziec Mrowce ale to bylo 5 stron temu,

Tak sie nie da rozmawiac.


~                                    

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gravedigger napisał:

o trochę jak byśmy byli od 12 lat, na ciągłym "haju", jak wy to mówicie.

Wciąż mówimy do siebie zdrobnieniami, (kochanie, skarbie , kotku). Imion używamy tylko po sprzeczce i każde z Nas boleśnie to odczuwa XD

Największą frajdę sprawia Nam, przebywanie w swoim towarzystwie, przytulanie, mówienie czułych słówek, wygłupy i seks, który za każdym razem jest inny i rownie ekscytujący, co 12 lat temu.

Ok, czemu wg. Ciebie zawdzięczasz taki stan rzeczy? Bo wg. mnie 12 lat to jest mega długo, i w innych związkach już raczej zaczyna się żyć obok siebie. Więc jak zrobić, żeby było tak jak u Ciebie? (Według Ciebie)

3 godziny temu, Gravedigger napisał:

Zdaje sobie sprawę, że tak silne przywiązanie emocjonalne do drugiej osoby

Wg. mnie, jak nie ma przywiązania emocjonalnego, to nie można pchać na przód relacji. Stoi się w miejscu, a po jakimś czasie można się co najwyżej nawzajem zfriendzonować. 

3 godziny temu, Gravedigger napisał:

Apropo pomagania w domu, to stwierdziła, że draznilo by Ja, gdybym zaczął się Jej wpieprzac, bo wie, że napewno robilbym coś nie po jej myśli i nie tak jak Ona by tego chciała.

No tak, to jest ogólnie tok myslenia wielu kobiet. Twoja akurat pracuje dorywczo z tego co rozumiem, więc ma czas na dom, ale wiele kobiet mimo że pracuje na etat to jeszcze zasuwa w domu mimo że padają na twarz potem. I to jest właśnie to myślenie, że facet nie umie, nie zrobi tak dobrze a na koniec i tak będzie trzeba po nim poprawiać. Więc to jest prawdziwe robienie z siebie cierpiętnicy. Na szczęście młodsze pokolenie kobiet już wie, że nie muszą być Madkami Polkami. Sama osobiście też pewnie więcej rzeczy bym w domu robiła gdybym miała mieszkać z facetem, ale nie zwalniałoby to go z obowiązków innych niż te "męskie" (naprawy, remonty). 

3 godziny temu, Gravedigger napisał:

Siedzenie w domu, wpędzalo Ja w depresję i każdą wolną chwilę, spędzala na spaniu, co jeszcze bardziej wpedzało Ją w stagnacje.

Tu się zgadzam :D Jeszcze jak chodziłam do szkoły i w wakacje czasem nie miałam co robić, to spałam i wpadałam w taki stan, że aż nie mogłam doczekać się szkoły :D 

1 godzinę temu, JoeBlue napisał:

Dla kasy. To utrzymanie na najblizsze 20 lat.

Wut? Gdybym oskarżyła np. Ciebie, ale nie byłabym Twoją żoną, tylko kompletnie obcą osobą, którą widzę pierwszy raz w życiu, musiałbyś mi coś płacić? Co najwyżej trafiłbyś za kratki, ale może się mylę... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Mrowka napisał:

Ok, czemu wg. Ciebie zawdzięczasz taki stan rzeczy? Bo wg. mnie 12 lat to jest mega długo, i w innych związkach już raczej zaczyna się żyć obok siebie. Więc jak zrobić, żeby było tak jak u Ciebie? (Według Ciebie)

Wiesz, to naprawdę bardzo trudne pytanie, widząc jak często związki się rozpadają. 

U Nas tak poprostu było od samego początku i nigdy się nie skończyło.

Wiemy o sobie wszystko, znamy się na pamięć, a jednak wciąż nie czujemy się sobą znudzeni.

Może poprostu idealnie się dobralismy?

 

Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Ona jest dla mnie jak mój najlepszy przyjaciel, zna moje najskrytsze sekrety. Nawet największy problem staje się w Jej ramionach błachy i nic nie znaczacy, bo wiem, że jest ktoś, kto zawsze mnie wesprze i vice versa.

 

Piszesz, że 12 lat To bardzo długo, z mojej perspektywy, czuje jak byśmy poznali się zaledwie kilka tygodni temu. Kiedy jesteś szczęśliwa, to czas bardzo szybko przemija.

 

To uczucie, kiedy krzywda ukochanej osoby boli bardziej niż własna i kiedy Twoja połówka robi wszystko, żeby Cię nie zranić.

 

Może miało też na to wszystko wpływ to, że nigdy żadne z Nas nie staralo się jakoś szczególnie zaimponować temu drugiemu? Może dzięki temu uniknelismy rozczarowań i niespełnionych obietnic? Od początku czuliśmy się bardzo swobodnie w swojej obecności.

 

Kiedy się poznaliśmy, oboje byliśmy "gołodupcami".

Ja nigdy, bezokazyjnie, nie robiłem jakiś drogich prezentów, ani nie próbowałem 

Zaimponować Jej swoją hojnoscią.

Ona zaś nie starała sie mnie kokietować i robić z Siebie wytapetowanej lalki. Pamiętam, że bardzo mi się to w Niej podobało. Była taka inna i normalna.

 

Do dziś jest moim ideałem i kwintesencją kobiecości, a seks nigdy nie stanowił karty przetargowej, lecz coś, z czego oboje czujemy ogromną przyjemność.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Amanda napisał:

@Gravedigger Dzięki, bardzo pouczające słowa. A tak z ciekawości à propos tego braku imponowania – czy kiedy się poznaliście, to był obustronny efekt „wow!”, czy po prostu wyszliście z poziomu obustronnej sympatii?

Z mojej strony efektem "WoW", było samo to, że zobaczyłem na dyskotece dziewczynę, która jako jedna z niewielu, nie miała na sobie tony makijażu. W dodatku, nie była jakoś przesadnie wyzywająco ubrana. Dżinsowe spodnie, bluzeczka z nie dużym dekoltem i adidaski.

Od zawsze podobały mi się też niskie, filigranowe dziewczyny, o dziewczęcej urodzie. I taka była moja żona kiedy się poznaliśmy.

 

Żona natomiast zawsze mi opowiadała, że byłem jej wymarzonym i wypragnionym ideałem mężczyzny. Myślę nawet, że u Niej efekt "WoW", był zdecydowanie większy. Zawsze powtarzała, że podobali Jej się bruneci o śniadej karnacji i zawsze zachwalała moje oczy i to jak się na Nią patrzę.

 

 

Edytowane przez Gravedigger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.