Skocz do zawartości

Znajomi za granicą - zmiana ich zachowania na gorsze.


Rekomendowane odpowiedzi

Mieszkam za granicą już długo ze znajomymi z Pl kontakt mam minimalny.

Nie dlatego, że pogardzam nimi ale dlatego, że zarówno oni jak i ja mamy swoje własne życie.

Jak jadę do PL w odwiedziny to mam maraton po rodzinie ale zawsze odezwę się do kilku przyjaciół pójdziemy na browar pogadamy - niedawno na początku wyczułem, że się czaili ale po kilku browarkach gadka jak kiedyś.

 

Wszystko zależy od ludzi.

 

Dodatkowo to, że ludzie gadają, że odnieśli sukces i jak to dobrze im się żyje to raczej kit. Ci któzy naprawdę dobrze sobie ułożyli życie i zarabiają nigdy by się nie chwalili o takich rzeczach bo i po co.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jezu dziwne że z takimi śmieciami przebywacie, przecież to są tzw. "polaczki" zakompleksione lamuski takich ludzi się w ogóle nie słucha i od nich stroni. Jednego takie kumpla spławiłem bo sobie ze mnie robił jaja, chyba się czuł gorszy ode mnie XD przegiął jak zaczął podśmiechujki robić przy lasce którą wyrywałem - a sam wielokrotnie podpierał ściany jak zachęcałem go by mi pomógł np ogarnąć dwie panny XD tacy ludzie plują jadem, a np spróbujcie im dopierdolić tak jak oni wam to robią - zaraz się zamkną i pójdą do kąta XD

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Zerwito napisał:

Mój kumpel, który wyjechał do Holandii też się nie odzywa. Ludzie przychodzą i odchodzą, a natura nie lubi pustki, więc ktoś zapełni miejsce. Nie ma co się załamywać i trzeba zrozumieć, że jedyną stałą w życiu jest zmiana ?

Nie. Są też inne stałe w życiu i są nimi m.in wykształcenie, doświadczenie zawodowe oraz przede wszystkim PIENIĄDZE - jeśli ich głupio nie wydajesz, a najlepiej inwestujesz w najlepszy dla człowieka sposób, czyli NIE WYDAJĄC ICH. Najlepsza inwestycja pieniędzy to zostawić je w spokoju, niech leżą a samemu inwestować w siebie - kursy, szkolenia i zarabiać, zarabiać i odkładać.

 

Nic tak bardzo mnie nie cieszy jak spora suma oszczędności na koncie bankowym, solidne wykształcenie, umiejętności, doświadczenie. To mi daje spokój, luz a czasem nawet przyjemną 'nudę'.

 

Kasa jest, kasa leży, ja jej praktycznie nie ruszam z miesiąca na miesiąc tylko rośnie o kolejne parę tysięcy (mówię tu o oszczędnościach). To jest właśnie luz i mądrość. Nie ruszać, niech leży, a jeśli w coś inwestować - tylko w swoje umiejętności, w pomysły. Ile kasy zainwestować Zuckerberg? nic. Swoje umiejętności. Ile zainwestował Tesla, Musk? Prawdziwe biznesy tworzą się z pomysłu, umiejętności, zdolności, a nie z inwestowania w nie kupy kasy. Inwestujesz dużo pieniędzy dopiero jak już sam masz dużo pieniędzy. Nigdy nie inaczej.

 

I żyć spokojnie, oszczędnie, a to jakąś pieczeń rzymską za 15 zł za kilogram, a to pomidor, rzodkiewka na dobrą kanapkę - takie zwykłe życie, nie pomyślałby nawet, że taki ziomek może mieć pół milionu majątku w wieku 27-28 lat. Ja tyle jeszcze nie mam, natomiast mówię przykładowo. 

 

Oglądałeś Ojca Chrzestnego jak mniemam po avatarze. Pamiętasz scenkę, jak Don Vito kupował sobie jakieś warzywa na straganie? Jak taki zwykły starszy Pan, zwykłe życie, a na koncie kurwa miliardy. Tak właśnie żyją ludzie mądrzy, rozumiejący swój sposób na dostosowanie się i harmonijne życie w społeczności, nie wywyższający się, znający swoją wartość, cieszący się małymi rzeczami.

 

Nic nie jest bardziej stałe niż PIENIĄDZE, jeśli tylko Twoje zarobki miesięczne znacznie wykraczają poza to, co musisz wydać na swoje utrzymanie. Wtedy takie konto z miesiąca na miesiąc tylko pęcznieje. 

 

Oszacuj to też logicznie - załóżmy zarabiasz 6 tys. netto miesięcznie, odkładasz miesięcznie 4 tys. zł. to daje 48 tys. zł rocznie, czyli 192 tys. zł w 4 lata. Gdybyś zainwestował te 192 tys. w mieszkanie pod wynajem odkładałbyś miesięcznie już nie 4, ale 5.5 tys. zł czyli w 4 kolejne lata odłożyłbyś już 264 tys. zł. Gdybyś je jednak zainwestował w jakąś np restaurację: szansę, że byś nie splajtował wynosiłyby jakieś 50 na 50, do tego musiałbyś porzucić pracę i poświęcić się restauracji - czy jesteś taki pewien, że przez te 4 kolejne lata od inwestycji w nią ta restauracja średnio miesięczne wygenerowałaby Ci te 7500 zł netto (bo tyle by musiała, abyś odkładał tyle co w przypadku mieszkania, 5500 netto miesięcznie)? Zanim to by się rozkręciło (o ile), itd.

to różnie by się to mogło potoczyć.

 

Dlatego często najlepszą inwestycją jest zostawić kasę w spokoju na koncie, niech leży, a Ty rozwijaj swoje umiejętności, siebie i spokojnie odkładaj kasę, a sam żyj spokojnie, stosunkowo skromnie, zwykłym życiem jakim paradoksalnie żył prawie każdy szef mafii, wielu bardzo bogatych ludzi, itd. 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch nie zgadzam się z Tobą, ale doceniam długi komentarz.

 

Wykształcenie - zmienia się, mogę się doskonalić; w drugą stronę po jakimś czasie moje wykształcenie może być nic nie warte.

 

Doświadczenie zawodowe - również się zmienia z każdą nową pracą, nowym stanowiskiem.

 

Pieniądze - trzeba zwrócić uwagę np. na inflację.

 

Sam człowiek też się zmienia - poprzez rozwój stajemy się lepsi, zmieniamy przekonania. W naszym ciele komórki rodzą się i umierają.

 

Nic nie jest stale :)

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zerwito napisał:

@arch nie zgadzam się z Tobą, ale doceniam długi komentarz.

 

Wykształcenie - zmienia się, mogę się doskonalić; w drugą stronę po jakimś czasie moje wykształcenie może być nic nie warte.

 

Zależy jakie je masz. Prawdopodobieństwo np. w moim przypadku, że wykształcenie z IT będzie nic niewarte za powiedzmy 20 lat jest bliskie zeru - raczej będzie jeszcze więcej warte.

 

To samo prawo, które studiujesz - to jest klasyczne wykształcenie, którego ranga (o ile studiujesz dziennie na słusznej uczelni) przez długi jeszcze czas nie upadnie.

Mówmy proszę o realiach a nie gdybaniach typu 'może', 'gdyby', może coś upadnie - nic nie upada i nie gdybajmy, że 'upadnie', bo na to się nie zanosi.

 

Godzinę temu, Zerwito napisał:

Doświadczenie zawodowe - również się zmienia z każdą nową pracą, nowym stanowiskiem.

Nie zmienia, tylko polepsza.

 

Godzinę temu, Zerwito napisał:

Pieniądze - trzeba zwrócić uwagę np. na inflację.

I zwrócić uwagę na wzrost zarobków, które powodują, że ogólna siła nabywcza jest ledwie zmienialna, co za tym idzie odkładany procent z zarobków jest porównywalny z roku na rok, a że zarobki rosną to i więcej odkładamy - inflacja rośnie stąd siła nabywcza naszych oszczędności jest prawie niezmienialna.

 

Poza tym z inflacją jest też dużo przesady i kłamstw w mediach, ogłupiania małych umysłów - obejrzyj wykresy inflacji na przestrzeni ostatnich 15 lat w Polsce - inflacja raz wzrastała, raz malała. To są wszystko głodne kawałki o lawinowych wzrostach żeby taki ziomek 'inwestował' w jakieś giełdy i inne gówno zamiast trzymać SWOJE PIENIĄDZE z daleka od kogokolwiek. A - no i blockchainy, bitcoiny, jako narzędzie pełnej kontroli maluczkich - jak to całkiem wprowadzą, to 100% wszelkich przepływów pieniężnych będzie kontrolowanych przez wyższe władze, instancje, centralne Państwa kierownicze, etc. a pieniądza papierowego już zupełnie nie będzie. Twój majątek to będzie tylko taka mała komóreczka w bazie danych - jako pracownik IT nie chcę nawet Ci mówić, jak wygląda zmiana tej liczby - wchodzę sobie na klienta SQL-a klikam dwa razy w komóreczkę pod Twoim ID-kiem, wpisuję inną liczbę - SZAST PRAST, masz po fortunie kolego :). Tak wygląda Twój latami wypracowany majątek. To taka przestroga dla przygłupów chcących bitcoinów, blockchainów, itd.

Oczywiście są kontrole, backupy bazy, log zmian, itd. ale wszystko to też można oszukać.

 

1 godzinę temu, Zerwito napisał:

Sam człowiek też się zmienia - poprzez rozwój stajemy się lepsi, zmieniamy przekonania. W naszym ciele komórki rodzą się i umierają.

 

Nic nie jest stale :)

Inflacja rośnie, ale rosną i zarobki - dwie przeciwstawne rzeczy są stale rosnące = Twój majątek jest względnie stały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, arch napisał:

Prawdopodobieństwo np. w moim przypadku, że wykształcenie z IT będzie nic niewarte za powiedzmy 20 lat jest bliskie zeru - raczej będzie jeszcze więcej warte.

Jest odwrotnie. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, bo technologia może pójść tak naprzód, że pracownicy it z obecną wiedzą, będą jak dorożkarze po pojawieniu się na ulicy samochodów. Chyba, że w tym czasie będziesz na bieżąco się dokształcał. To spekulacje, ale udowodnij ze tak nei będzie.
 

 

33 minuty temu, arch napisał:

Nie zmienia, tylko polepsza.

Zależy w czym "robisz". Ale w zasadzie w każdej pracy można tracić nie na "polepsza" a na "zmienia ale nie polepsza". Przykład: jesteś programistą, i szef cię przenosi na klepanie standardowego kodu, inni klepią już nowszy. Nastapiła zmiana, ale nie polepszenie.
 

 

35 minut temu, arch napisał:

zwrócić uwagę na wzrost zarobków, które powodują, że ogólna siła nabywcza jest ledwie zmienialna, co za tym idzie odkładany procent z zarobków jest porównywalny z roku na rok, a że zarobki rosną to i więcej odkładamy - inflacja rośnie stąd siła nabywcza naszych oszczędności jest prawie niezmienialna.

 

Tyle, że dewaluacja pieniądza ( inflacja) postepuje szybciej niż wzrost płac. To jest fakt.

Tracisz więc. A jak są to np dwa punkty procentowe rocznie "tylko" to po 10 latach ile jest? Nadgoniło czy straciłeś?



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, arch napisał:

Inflacja rośnie, ale rosną i zarobki - dwie przeciwstawne rzeczy są stale rosnące = Twój majątek jest względnie stały.

Jeśli mam na koncie powiedzmy

100 tys zł, zarabiam 10 tys netto i inflacja wynosi 5% rocznie:

 

"Trace" rocznie 5 tys złotych z moich pieniędzy na koncie bankowym.

Uproscmy ze zarabiam 500zl więcej (dzięki inflacji), czyli 6000 zł rocznie.

Ale wzrosły tez koszty życia o 5% i zamiast wydawać 4kn na utrzymanie wydaje o 200zl wiecej miesięcznie = 2400zl rocznie.

 

6000-2400-5000= -1400zł. Mi się to nie spina.

Plus nie wiem czy większość ludzi dostanie podwyżkę o 5% rocznie? No właśnie. 

 

Aczkolwiek przeliczajac zarobki na cenę uncji złota powiedzmy 30 lat temu i obecnie. Wychodzi iż koszt m2 mieszkania jest prawie taki sam.

 

 

Edytowane przez Carleon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wernon napisał:

Jest odwrotnie. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, bo technologia może pójść tak naprzód, że pracownicy it z obecną wiedzą, będą jak dorożkarze po pojawieniu się na ulicy samochodów. Chyba, że w tym czasie będziesz na bieżąco się dokształcał. To spekulacje, ale udowodnij ze tak nei będzie.

 

Ale o czym Ty piszesz? Przecież to, że programista który został w starych technologiach będzie miał ciężko w przyszłości to jest normalka, dlaczego w ogóle muszę odpowiadać na taki spam? Niemniej nie znam programisty który nie doszkalałby się - na tym polega ta praca i jak to 'czujesz' to przychodzi to samo z siebie. Najlepiej doszkalać się zmieniając pracę co np. 3-5 lat, no chyba, że masz tak dobrą firmę która ciągle zmienia i unowocześnia swoje technologie.

Więc nic nie jest 'odwrotnie', tym bardziej, że na studiach informatycznych nie jest najważniejszy konkretny język, ale zrozumienie podstawowych paradygmatów programowania, koncepcji modelowania z bazy danych na świat obiektowy i odwrotnie, itd., itp. Czemu w ogóle muszę to tłumaczyć? Aha, temu, że jakiś forumowy kolega nie znając się na czymś wygłasza swoje mądrości.

 

Godzinę temu, Wernon napisał:

Zależy w czym "robisz". Ale w zasadzie w każdej pracy można tracić nie na "polepsza" a na "zmienia ale nie polepsza". Przykład: jesteś programistą, i szef cię przenosi na klepanie standardowego kodu, inni klepią już nowszy.

Takich przenosin w IT praktycznie nie ma, a jeśli są, to takie firmy (Janusze soft) kończą marnie, pracownicy szybko przechodzą do kogoś lepszego.

 

Godzinę temu, Wernon napisał:

Tyle, że dewaluacja pieniądza ( inflacja) postepuje szybciej niż wzrost płac. To jest fakt.

Nie jest to żaden fakt, inflacja jednego roku wzrasta o 3%, innego o 0,1% albo nawet jest deflacja. Obejrzyj wykresy na przestrzeni 20 lat w Polsce, a nie słuchaj papki medialnej.

 

Godzinę temu, Wernon napisał:

Tracisz więc. A jak są to np dwa punkty procentowe rocznie "tylko" to po 10 latach ile jest? Nadgoniło czy straciłeś?

Nie bardzo rozumiem pytania. Chcesz stawiać tezę to oblicz, podaj zestawienia - wygląda to jakbyś chciał, żebym ja odwalił za Ciebie tę robotę, WTF?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, arch napisał:

Czemu w ogóle muszę to tłumaczyć? Aha, temu, że jakiś forumowy kolega nie znając się na czymś wygłasza swoje mądrości.

Zapytam wprost - jesteś kimś bardzo ważnym, na eksponowanym stanowisku, czy jakimś VIPem tutaj, że używasz zwrotu " czemu muszę się tłumaczyć"?

 

 

15 minut temu, arch napisał:

Takich przenosin w IT praktycznie nie ma, a jeśli są, to takie firmy (Janusze soft) kończą marnie, pracownicy szybko przechodzą do kogoś lepszego.

Wszędzie są, i w it też. W it też są gorsze roboty, lepsze, i szefowie.

 

 

15 minut temu, arch napisał:

Nie jest to żaden fakt, inflacja jednego roku wzrasta o 3%, innego o 0,1% albo nawet jest deflacja. Obejrzyj wykresy na przestrzeni 20 lat w Polsce, a nie słuchaj papki medialnej.

Inflacja jest w zasadzie stała( w sensie, że jest czynnikiem który towarzyszy nam ciągle, z krótkimi przerwami na deflacje), i osiągała poziomy kilkudziesięciu procent w PL, a 5 czy 3 procent rocznie jest co roku. Deflacja jeśli już zaistnieje to jest nie dość że niższa to jeszcze w okresach czasowych zdecydowanie krótsza.

Przestań gadać jak omnibus, bo nim nie jesteś. Inflacja, uwzględniając nawet czasową deflację, jest wyższa niż wzrost płac. I to są fakty. Tracisz więc nawet jak ( co widzę) nie jestes tego świadomy. To są podsatwy panie omnibusie forumowy.

 

 

15 minut temu, arch napisał:

Nie bardzo rozumiem pytania. Chcesz stawiać tezę to oblicz, podaj zestawienia - wygląda to jakbyś chciał, żebym ja odwalił za Ciebie tę robotę, WTF?


Chcę żebyś pomyślał zamiast pisać bzdury.

Edytowane przez Wernon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Carleon napisał:

Jeśli mam na koncie powiedzmy

100 tys zł, zarabiam 10 tys netto i inflacja wynosi 5% rocznie:

 

"Trace" rocznie 5 tys złotych z moich pieniędzy na koncie bankowym.

Uproscmy ze zarabiam 500zl więcej (dzięki inflacji), czyli 6000 zł rocznie.

Ale wzrosły tez koszty życia o 5% i zamiast wydawać 4kn na utrzymanie wydaje o 200zl wiecej miesięcznie = 2400zl rocznie.

 

6000-2400-5000= -1400zł. Mi się to nie spina.

Tylko, że utrzymanie miesięczne nie wynosi 4 tys. zł, chyba że jesteś gwiazdą instagrama i mieszkasz w hotelu. Normalne utrzymanie normalnego faceta wyniesie na spokojnie 2 tys. zł. Wtedy rocznie z powodu inflacji zapłacisz więcej o 1200 na swoje utrzymanie, zarobki wzrosną rocznie o 6000, czyli 6000-1200-5000=-200 zł.

 

Czyli licząc bardziej realnie tracisz zaledwie 2 stówki ROCZNIE. A odkładał będziesz powiedzmy 20 lat. Stracisz 4 tys. zł - faktycznie, straszna fortuna. O wiele więcej mógłbyś stracić 'inwestując' kasę w jakieś bzdury do których nakłania Cię bank tocząc przed Tobą straszne wizje inflacji.

 

Kolejną rzeczą jest to, że nie wziąłeś pod uwagę bardzo ważnego aspektu. Ze 100 tys. zł nie tracisz 5 tys. zł przy inflacji 5%, bo zwykle sumy od 100 tys. w górę nie dotyczą standardowego miernika w inflacji, mianowicie cen żywności. Zwykle gdy odkładasz takie kwoty, utopisz je w nieruchomości, a w nieruchomościach nie ma już takich inflacji, a wręcz ostatnio spadki.

Godzinę temu, Wernon napisał:

Wszędzie są, i w it też. W it też są gorsze roboty, lepsze, i szefowie.

Po raz kolejny - zgadzam się, że są, tylko, że rzadko i takie firmy kończą marnie - dlatego nie ma sensu brać tego pod uwagę w naszych rozważaniach. Firmy rozwijające się nigdy nie pozwolą programiście siedzieć w starych technologiach CHYBA, ŻE TEN PROGRAMISTA SAM TEGO CHCE, jest jakimś pasjonatem assemblera np. Bywają takie przypadki.

 

Godzinę temu, Wernon napisał:

Inflacja jest w zasadzie stała, i osiągała poziomy kilkudziesięciu procent w PL, a 5 czy 3 procent rocznie jest co roku. Deflacja jeśli już zaistnieje to jest nie dość że niższa to jeszcze w okresach czasowych zdecydowanie krótsza.

Przestań gadać jak omnibus, bo nim nie jesteś. Inflacja, uzględniając nawet czasową deflację, jest wyższa niż wzrost płac. I to są fakty. Tracisz więc nawet jak ( co widzę) nie jestes tego świadomy. To są podstwy panie omnibusie forumowy.

Kolega podał dobry przykład - Masz 100 tys. zł na koncie, zarabiasz 10 tys. wydajesz na utrzymanie 2 tys. miesięcznie - rocznie jesteś do tyłu 200 zł. A jeśli trzymasz tę kasę na lokacie - jesteś na plusie o ponad 2 tys. zł bo 100 tys. na przeciętnej lokacie miesięcznie daje obecnie jakieś 250 zł.

 

Załóżmy nawet, że nie zarabiasz 10 tys. ale bardziej zwyczajnie - 5 tys. Wtedy mamy działanie roczne: 3000 (wzrost zarobków roczny)-1200 (wzrost kosztów życia roczny przy utrzymaniu 2 tys. zł miesięcznie)-5000(strata na 100 tys. zł z powodu inflacji)+3000(lokata roczna z 100 tys. zł) = -200 zł. 

 

Dalej dochodzimy do śmiesznych kosztów w wysokości 200 zł rocznie. A biorąc pod uwagę, że dla 100 tys. zł nie powinno się wyliczać inflacji 5%, bo ta tyczy się głównie do żywności i podstawowych usług, a kwoty rzędu kilkuset tys. zł będą w zamyśle inwestowane np w nieruchomości które nie mają takich inflacji i w skali 15 lat ich cena niewiele się zmieniła - to dochodzimy do punktu, że to co pisałem wcześniej jest prawdą.

 

Praktycznie nic nie tracisz z trzymania kasy na koncie - dlatego lepiej ją zostaw i odkładaj, a inwestuj nie pieniądze ale swój czas w swoje umiejętności/pomysły - pieniędzy NIE RUSZAJ. Niech leżą.

Nie 'inwestuj' w produkty banksterów bo im chodzi zawsze tylko o jedno - wydymanie Ciebie.

Edytowane przez arch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1 godzinę temu, arch napisał:

inflacja rośnie stąd siła nabywcza naszych oszczędności jest prawie niezmienialna.

 

Ty wiesz w ogóle o czym piszesz?

Inflacja (łac. inflatio 'nadęcie')[1] – proces wzrostu przeciętnego poziomu cen w gospodarce[2]. Skutkiem tego procesu jest spadek siły nabywczej pieniądza krajowego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wernon napisał:

 

Ty wiesz w ogóle o czym piszesz?

Inflacja (łac. inflatio 'nadęcie')[1] – proces wzrostu przeciętnego poziomu cen w gospodarce[2]. Skutkiem tego procesu jest spadek siły nabywczej pieniądza krajowego

Wyjąłeś ten fragment zdania z kontekstu - pisałem wyraźnie, że inflacja rośnie, ale zarobki też rosną, stąd siła nabywcza w praktyce jest prawie niezmienialna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Tamerlan napisał:

Żeby jakąkolwiek kasę odłożyć trzeba żyć bardzo skromnie, do tego wliczyć trzeba koszty przejazdów do Polski (święta, wesela, urodziny czy inne imprezy) i wychodzi często że porównywalna lub nawet większa kasę można w Polsce zarobić.

 

Zgadzam się natomiast mimo to nadal więcej zostaje jak w Polsce dlatego sporo osób wyjeżdża i będzie wyjeżdżać. 

 

21 godzin temu, Tamerlan napisał:

Żeby jakąkolwiek kasę odłożyć trzeba żyć bardzo skromnie, do tego wliczyć trzeba koszty przejazdów do Polski (święta, wesela, urodziny czy inne imprezy) i wychodzi często że porównywalna lub nawet większa kasę można w Polsce zarobić.

 

Zgadzam się natomiast mimo to nadal więcej zostaje jak w Polsce dlatego sporo osób wyjeżdża i będzie wyjeżdżać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze warto teraz zainteresowac sie sztuczna inteligencja i zaczac sie rozwijac w tym kierunku. To jest przyszlosc.

 

Wiele krajow inwestuje w rozwoj AI, w tym w Europie FR wyklada miliardy € na badania i rozwoj. Macron chce by FR byla europejskim liderem w tej dziedzinie i zapowiedzial ze nie bedzie zalowal na to kasy.

Edytowane przez Unhomme
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, temat nam się trochę rozjechał ale bardzo dobrze. Faktycznie nie szastanie kasą na bzdury

tylko skromne życie jest jak najbardziej mądrym zachowaniem.  

Nie wiadomo czy nie stracisz Pracy ( albo co gorsza zdrowia), czyli stałego dochodu 

i czy nie będzie trzeba żyć z oszczędności szukając nowego zatrudnienia.

Przykład  Don Vito Corleone z Ojca Chrzestnego jest bardzo dobry.

Poza tym chciałbym zauważyć, że  moi znajomi z zagranicy faktycznie lubią wydawać kasę na konsumpcje:

Imprezy, wycieczki zagraniczne, stołowanie się w knajpach w Polsce jak przyjadą.

To jakaś chyba forma odreagowania, na zasadzie: bo mnie stać.

Niestety ja im nie mogę dorównać  w tempie wydawania kasy na zabawę.

.Mam czuć się gorszy z tego powodu. ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch musiałem wejść i zlakjowac, dobrze prawisz :)

 

A co do tematu.

2 lata temu wyjechał mój dobry kolega na wyspy i zawsze jak przyjeżdżasz wyciągał gruby plik banknotów, nie żałował na nic. Wyremontował rodzicom dom i pomógł w innych sprawach. A z kumplami leciał w balet. Nie zmienił się nic, a nic, a dlaczego ? Bo zawsze był taki, że nie przywiązywał wagi do pieniądza, jak sa, fajnie, jak ich nie ma, też fajnie. Zależy od człowieka, ale są znajomi, którzy po prostu nie potrafią nic, są zwykłymi polaczkami, którzy wyjechali  do fabryki zarabiać grosze, ale tam się inaczej, żyje, więc wydaje im się, że zarabiają dobrze, a gówno mają. Jak z nimi rozmawiałem to czułem, że jestem nikim, ale co, aż tak mi na nich nie zależy, żeby mówić, że zarabiam od nich dużo więcej.

 

Szanuję ludzi, którzy myślą, rozwijają się, gadają o swoim życiu zawodowym z pasją. Ktoś kto narzeka na zarobki w Polsce i wyjeżdża za granice, jest dla mnie nikim, a ktoś kto rozwija się tutaj u nas, zarabia naprawdę spoko i wyjeżdża za granicę robić karierę, jest kimś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Legionista said:

Poza tym chciałbym zauważyć, że  moi znajomi z zagranicy faktycznie lubią wydawać kasę na konsumpcje:

Imprezy, wycieczki zagraniczne, stołowanie się w knajpach w Polsce jak przyjadą.

To jakaś chyba forma odreagowania, na zasadzie: bo mnie stać.

Nie. To nie tak.

 

Po prostu przyjedzaja na WAKACJE, na okreslona ilosc dni, z okreslona iloscia kasy do wydania. Sa na wakacjach, wiec normalne ze korzystaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Unhomme napisał:

Ja mysle, ze warto teraz zainteresowac sie sztuczna inteligencja i zaczac sie rozwijac w tym kierunku. To jest przyszlosc.

 

Wiele krajow inwestuje w rozwoj AI, w tym w Europie FR wyklada miliardy € na badania i rozwoj. Macron chce by FR byla europejskim liderem w tej dziedzinie i zapowiedzial ze nie bedzie zalowal na to kasy.

Zdecydowanie tak, zresztą ona już nas otacza. Choćby podpowiedzi reklam zależne od tego w co klikasz. W ogóle jako programista mogę powiedzieć, że można oprogramować tak, żeby badać niemal wszystko, nawet Twoją częstotliwość kręcenia się kursorem myszy obok jednego bloku, a niższa w przypadku innych. Im więcej takich danych, tym lepiej da się prognozować.

 

Ja się ciągle zabieram do tej sztucznej inteligencji i ciągle nie ma sił i chęci :) . Na studiach mieliśmy to trochę okrojone, więcej programowania logicznego, Prolog, rachunek predykatów. To jest ok, ale trochę mało było o klasycznej SI takiej jak sieci neuronowe, klasyfikatory np. spamu, takie podstawy, algorytmy uczenia maszynowego.

 

Nie da się ukryć, że to absolutna przyszłość. W ogóle myślę o założeniu firmy w tym kierunku póki jest to w Polsce jeszcze w powijakach - myślę, że właśnie teraz jest najlepszy czas i boję się, że będę potem żałować jak nie wezmę się za to teraz. Ale to taki offtop.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też to zauważyłem. 

Mój dobry kolega pracuje w reichu na budowie. 

Jednak ie wymyśliłem sobie tego - zauważyłem, że czuje nade mną wyższość, albo to przed nim niższość. Różnie może być.

 

Co ciekawe, dziwne w Polakach jest to (ponieważ często z takim zachowaniem się spotkałem), że czujemy uniżenie i kompleksy wobec zagranicznych gości.

Jak mąż ciotek z Niemiec, inny z Włoch przyjeżdżali do Polski, to każdy zaczynał skakać wokół nich. Sąsiedzi mówili z szacunkiem w głosie i poważaniem "Audica a niemieckich blachach, o kurde". Zaczynali robić na kolację swoje potrawy narodowe (jakieś tam makarony itd.) i w ogóle czułem jakby to oni byli gospodarzami - pewni siebie, nie czujący obcości.

 

Skąd to się bierze? 

Dodam, że jak z Ukraińcami trochę przebywałem parę lat temu, to oni czuli to samo do nas. I mi było głupio, że często się tak uniżali przede mną.

 

Czy działa tu jakiś dziwny czynnik, coś jak "prestiż państwa"? Bo nie zawsze muszą iść za tym pieniądze, ale jakaś taka wyrobiona renoma, że Włoch, choć jakiś totalny przeciętniak... ale Włoch! Z takiego kraju. Coś chyba w tym jest, że ten "prestiż" bierze się z zamożności, związków historycznych itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, Carl93m said:

Czy działa tu jakiś dziwny czynnik, coś jak "prestiż państwa"?

Jedni sa przekonani o swojej wyzszosci a drudzy o swojej nizszosci i dlatego tak to wyglada.

 

A moze byc tez tak, ze po prostu Polacy ktorzy tak "skacza" kolo tych zagraniczniakow po prostu chca zeby goscie, ktorzy tu przyjechali dobrze sie czuli i dobrze zapamietali swoj pobyt. 

 

Pozniej taki zagraniczniak wraca do siebie i opowiada swoim bliskim i znajomym, ze Polacy to bardzo otwarci i ciepli ludzie i to zacheca innych do odwiedzania Polski.

Edytowane przez Unhomme
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, arch napisał:

pisałem wyraźnie, że inflacja rośnie, ale zarobki też rosną, stąd siła nabywcza w praktyce jest prawie niezmienialna

Że niby co?

infografika.jpeg

 

p.s. Tu masz krótki kurs "ekonomii inflacyjnej" w pigułce: https://independenttrader.pl/inflacja-zlekcewazone-zagrozenie-dla-gospodarki.html

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojej klasy licealnej, z moich znajomych z dzieciństwa, osoby które zostały w moim mieście mogę policzyć na palcach obu rąk.

Prawie wszyscy siedzą w Anglii, albo w Irlandii, ktoś jest USA, ktoś w Hiszpanii albo Szwecji dwie osoby w Norwegii...

Na spotkania klasowe nie łażę, byłem raz i szkoda mi czasu. Wszystcy oni zachowują się tak samo - opuszczenie kraju, praca za granicą jest dla nich awansem społecznym, uważają się za tych zaradnych co wzięli w ręce swoje życie i im się udało a reszta to frajerstwo.

To jedno.... drugie to koloryzowanie swojego życia na emigracji, zarobków, szczęścia rodzinnego ... po kilku kielichach wychodzi że żona to kurwa, daje dupy w swojej pracy kilku kolesiom, ma dość polskiej gęby męża i jego śmiesznego wschodniego sposobu bycia ( chuj z tym że jak razem jechali do pracy do ok, miłość do końca .... ).

A on ma zapierdol w rzeźni przy rozbiorze tusz, kasa całkiem spoko pod warunkiem że jesteś kawalerem, bo niestety na utrzymanie rodziny ledwo starcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.