Skocz do zawartości

Nietypowe zachowanie żony przed rozwodem.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Nie czuję się jeszcze na sile by opisywać tutaj moją całą Historię. Ale jest pewien jej element który mi teraz nie daje spokoju i liczę że ktoś mi to wyjaśni.

 

Jestem w związku z kobietą od prawie 10 lat. 3 pierwsze lata były super i prawie bez zgrzytów a potem (po porodzie) kolejne 6 to już toksyczna grzybnia. Po urodzeniu dziecka partnerce  coś się stało z psychiką i pomimo moich starań (i mijającego czasu) nigdy się nie odstało. Przez 6 lat traktowała mnie jak gówno, do wszystkiego się doczepiała a gdy próbowałem z nią logicznie rozmawiać to obracała kota ogonem i wmawiała mi że to ze mną jest problem a nie z nią. Oczywiście ja ideałem nie jestem i też dużo błędów popełniłem w tym związku. Ale co mogłem to naprawiłem i długo nad sobą pracowałem by być lepszym mężem i ojcem.  Ona jakby tego nie widziała, zero logicznego myślenia, zero komunikacji, tylko wkurw i pretensje. Moje starania chyba tylko pogorszyły sytuacje. Może by się opamiętała gdybym zaczął chlać i się kurwić.

 

Ale nie o te 6 lat mi chodzi. Ja już sobie dawno wyjaśniłem jakie zjebane mechanizmy tutaj zadziałały (mam kilka teorii ale wszystkie się sprowadzają do tego że kobieta nie jest istotą logiczną i kieruje się jedynie emocjami).

 

Chodzi mi o to co nastąpiło prawie pół roku temu gdy postanowiliśmy się rozstać. Gdzieś w styczniu żona zaproponowała rozwód i niedługo potem przyznałem jej że ma rację. Od tamtej pory w domu jest spokój jak nigdy. Prawie ze wszystkim się dogadujemy zupełnie tak jakby znowu myślała logicznie. Szczegóły odnośnie alimentów, mojej wyprowadzki, i późniejszej opieki nad potomstwem ustaliliśmy praktycznie w jeden wieczór, bez kłótni. Jest to bardzo dziwne bo przez poprzednie 6 lat nawet jakbym powiedział że trawa jest zielona a niebo niebieskie to by się do tego dojebała. 

 

Możliwe wyjaśnienia:

 

1. W pierwszej chwili pomyślałem że może ma już kochanka i tak jej śpieszno do życia z nim że chce mnie jak najszybciej usunąć z domu i idzie na ugodę. Ale ani wcześniej ani przez te ostatnie parę miesięcy nie byłem w stanie nic wykryć. W sumie to nawet jakbym puścił wodze fantazji to nie mogę wymyślić kiedy i jak ona by mnie zdradzała. Praca, dom, dziecko. Oboje mamy tak napięty grafik że po prostu nie ma czasu. Jeśli się okaże po rozwodzie że naprawdę kogoś miała na boku to ja nie będę wkurwiony tylko jej pogratuluję zdolności organizacyjnych :)

 

2. Potem pomyślałem (i to była głupia myśl) że ona zdaje sobie sprawę z tego jaka była przez te lata i wie że już nie da rady nic naprawić. Więc teraz chce się ze mną dogadać jako zadośćuczynienie za te 6 lat piekła które mi urządziła. Ale takie zachowanie jest kompletnie niezgodne z kobiecą naturą. Zdarzyło się jej parę razy że gdy zdała sobie sprawę że mnie jakoś pokrzywdziła (po ciężkiej kłótni zawsze) to nie przyznawała się do błędu (nigdy) ale przez jakiś czas zachowywała się tak jakby chciała zadośćuczynić za swoje zachowanie/słowa. Stąd ten pomysł, że ona wie że rozbiła nasz związek ale po prostu głośno tego nie przyzna.

 

3. No i jest jeszcze opcja że ona też już ma dosyć naszego związku ale zdaje sobie sprawę że będę jej potrzebny przy dziecku (w sensie fizycznym a nie tylko finansowym). Więc zamiast iść ze mną na wojenną ścieżkę stara się dogadać dla dobra potomstwa.

 

Niedługo mam sprawę rozwodową bez orzekania o winie. Wszystko między nami dogadane a ja wciąż się zastanawiam gdzie jest haczyk. Mam prawo skoro przez sześć lat nie mogła się zdobyć na traktowanie mnie fair a nagle (na zawołanie) żyje ze mną zgodnie.

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, NieBędęSięŻenił napisał:

alimentów, mojej wyprowadzki, i późniejszej opieki nad potomstwem

Ona zabrała ci wszystko więcej nie masz więc walczyć nie trzeba.

 

52 minuty temu, NieBędęSięŻenił napisał:

ale zdaje sobie sprawę że będę jej potrzebny przy dziecku

Może być tak że dziecko będzie u ciebie a u niej jakiś gach 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega @Kingboss dobitnie to wyjaśnił. Ona nie musi iść na wojnę bo dogadała z Tobą fakty najważniejsze czyli finansowe, wypierdolenie z domu, uzyskanie alimentów i opiekę nad dzieckiem u siebie.

Inni szarpią się o alimenty i o opiekę nad dzieckiem. U Ciebie to przeszło gładko.

Pytanie tylko @NieBędęSięŻenił, czy to było Twoje mieszkanie/dom? Czy oddajesz je tak beznamiętnie? 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednego nie rozumiem. Dlaczego jak ona chce rozwodu, to Ty zgodziłes się wyprowadzić że wspólnego mieszkania ??? Chwila !? Ona chce się rozstać, fakt! Więc niech teraz niesie bagaż doświadczeń życiowych oraz ponosi tego KONSEKWENCJE. Poza tym przedstawi cię w złym świetle w sądzie. Bo to ty opuściłes rodzinę i dom. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak koledzy wyżej napisali.

 

Wszystko jest realizowane według jej scenariusza. Zaproponowała rozwód- zgodziłeś się.

 

Dostanie dom, dziecko, alimenty, rozwód bez orzekania o winie.  Zgarnia pełną pulę. O co ma się niby kłócić skoro taki dobry jesteś i robisz co ona chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kingboss napisał:

Może być tak że dziecko będzie u ciebie a u niej jakiś gach 

I bardzo dobrze. Tylko nie rozumiem czemu oddał dom. Alimenty będą wnioskowane wyższe niż w ustaleniu. 

Lepiej by dziecko było u ojca niż potem spotkać jakieś dziecko,które ci powie,że jak Pan przychodzi do mamy to musi wyjść na klatkę/podwórko aż Pan wyjdzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po mojemu, to opcja numer 2 odpada całkowicie :D

Wygląda to jak typowy scenariusz: na początku świetnie, haj zakochania, wspólne plany, mieszkanie, ślub, dziecko. Później wszystko opada, okazuje się, że nie jest tak pięknie, jak miało być. Ty spełniłeś swoją rolę, spłodziłeś dziecko. Nie ma już uczucia, chce się Ciebie pozbyć ze swego życia, ale jesteś potrzebny aby płacić kasę i od czasu do czasu zająć się dzieckiem, gdy ona będzie poszukiwać tego jedynego, tej prawdziwej miłości :D Poszło sprawnie i miło, bo w zasadzie dostanie wszystko, czego by chciała: chałupę, pozbędzie się Ciebie, ale nie Twojej kasy. Kurde, smuci mnie ten świat czasami.

Aaa i dodam jeszcze jedno. Mówisz, że nie wiesz kiedy by Cię zdradzała. Bo napięty grafik i praca. A może właśnie w pracy, jakiś kolega? ? Tak czy inaczej, nie zdziw się, jak miesiąc po Twojej wyprowadzce, idąc po dziecko, zastaniesz w mieszkaniu nowego faceta.

Edytowane przez Arthurus
  • Like 4
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, NieBędęSięŻenił napisał:

W sumie to nawet jakbym puścił wodze fantazji to nie mogę wymyślić kiedy i jak ona by mnie zdradzała.

No offence ale wygląda na to, że masz bardzo małą fantazję i wyobraźnię. Gdyby kobieta chciała Cię zdradzić to zrobi to nawet w waszym domu, nie musi nigdzie wychodzić, a Ciebie raczej nie ma na chacie 24/7. Nie upilnujesz jej.

 

A mi się zdaje, że za tym rozwodem może jednak stać jakiś nowy bolec, tym razem ten naprawdę jedyny i wyśniony, ta jej wymarzona druga połówka.

 

 

 

 

Edytowane przez Magician
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam nieco odmienne zdanie, miałem przypadek że rozstałem się z kobietą ale ze względów organizacyjnych mieszkaliśmy ze sobą ponad miesiąc i od momentu ustalenia końca związku nagle spokój inna osoba zero kłótni można się dogadać ze wszystkim co wcześniej nie było opcji (ciągle wylewanie jadu i te sprawy) później zaliczyłem powrót do niej... Wywnioskowałem na koniec związku który i tak się rozpadł później, że ona chciała zerwać ale raz że się bała bo innej gałęzi nie było, dwa miła postawa próbowała szykować sobie powrót bo uznała że jej decyzja o rozstaniu jest pochopna i grunt jej się zaczął palić pod nogami.

Ja bym się szykował na zwrot akcji że albo będzie chciała wrócić, a jak nie ustąpisz w decyzji to będzie Cię niszczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Rozwód będzie bez orzekania o winie. Alimenty nie na żonę tylko na dziecko. Ona dobrze zarabia więc miała by problem coś na siebie uzyskać.

 

2. Mieszkanie z którego się wyprowadzam w większości było przez nią spłacone (spłacała je z rodziną zanim się jeszcze poznaliśmy). Mój wkład finansowy przez lata to może jakieś 20% tego co było spłacone. Plan jest taki że po rozwodzie ona przejmie resztę kredytu na siebie i wtedy (i tylko wtedy) przepiszę na nią moją część mieszkania. Oczywiście w momencie wyprowadzki przestanę cokolwiek jej dawać na ten kredyt by ją zmotywować do jego przejęcia.

 

3. Wedle ustaleń będą takie same prawa rodzicielskie ale dziecko z nią.

 

4. Adwokata mam. Po przeczytaniu jej pozwu (i podpiętych do pozwu ustaleń) stwierdził że mam farta, i że jak na procesie to przejdzie zgodnie z ustaleniami (czyt. ona nie zmieni zdania w ostatniej chwili) to ma się cieszyć. Bo większość jego klientów ma znacznie gorzej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MagicianKończąc swoją myśl z poprzedniego postu.... Moja ex walneła piękny post na fejsbuku. 

Cytuje: Jeśli jest coś nam przeznaczone, wydarzy się we właściwym miejscu i czasie z odpowiednią osobą i z odpowiednich powodów. Koniec cytatu. 

Wzruszyłem się ? jakie to kulwa romantyczne:)

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, Magician said:

No offence ale wygląda na to, że masz bardzo małą fantazję i wyobraźnię. Gdyby kobieta chciała Cię zdradzić to zrobi to nawet w waszym domu, nie musi nigdzie wychodzić, a Ciebie raczej nie ma na chacie 24/7. Nie upilnujesz jej.

 

A mi się zdaje, że za tym rozwodem może jednak stać jakiś nowy bolec, tym razem ten naprawdę jedyny i wyśniony, ta jej wymarzona druga połówka.

 

 

 

 

Może źle napisałem o co mi chodzi. Oczywiście że za moimi plecami mogła się ruchać. Jak to powiedział jeden mój starszy kolega "Jak bab chce to wyjdzie na 5min śmieci wynieść i przy kubłach zdradzi". Chodziło mi raczej o jakieś spotykanie się, utrzymywanie regularnych relacji z nowym partnerem. Raczej nie ma kiedy. Nawet jak wychodzi to z dzieckiem albo do pracy. No chyba że w pracy mnie zdradza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Pio56 napisał:

ona chciała zerwać ale raz że się bała bo innej gałęzi nie było

Ehhh ... , naiwnyś pan jak małe dziecko. Niewinna kochająca Cię myszka zawsze ma jakąś gałązeczkę na boczku, tylko Ty nie jesteś tego świadomy. A gdyby nie miała tej gałązki to ona jest zdolna do tego by usiąść chociaż na innym listeczku. Nie doceniasz wirtuozerskich zdolności i geniuszu kobiet w tej dziedzinie. Kobieta odchodzi od Ciebie, Tobie się wydaje że ona taka samotna i bez gałęzi, a na drugi dzień spotykasz u niej "wujka", który właśnie wyjmował łapę z jej niewinnych majteczek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Pio56 said:

Ja mam nieco odmienne zdanie, miałem przypadek że rozstałem się z kobietą ale ze względów organizacyjnych mieszkaliśmy ze sobą ponad miesiąc i od momentu ustalenia końca związku nagle spokój inna osoba zero kłótni można się dogadać ze wszystkim co wcześniej nie było opcji (ciągle wylewanie jadu i te sprawy) później zaliczyłem powrót do niej... Wywnioskowałem na koniec związku który i tak się rozpadł później, że ona chciała zerwać ale raz że się bała bo innej gałęzi nie było, dwa miła postawa próbowała szykować sobie powrót bo uznała że jej decyzja o rozstaniu jest pochopna i grunt jej się zaczął palić pod nogami.

Ja bym się szykował na zwrot akcji że albo będzie chciała wrócić, a jak nie ustąpisz w decyzji to będzie Cię niszczyć.

To dobrze opisuje obecną sytuację. Ja podejrzewam że ona się czuje niepewnie (ma prawie 40lat) i może nie chce palić mostów. Bo jeśli jej nie wyjdzie w "Miłości" przez parę lat z rzędu to nagle się dowiem że jednak jestem kochany i mogę do niej wrócić (w końcu jaki bym nie był to ok zarabiam i w domu pomagam). Oczywiście ja wrócić nie chcę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, NieBędęSięŻenił napisał:

Rozwód będzie bez orzekania o winie. Alimenty nie na żonę tylko na dziecko. Ona dobrze zarabia więc miała by problem coś na siebie uzyskać

5 lat od rozwodu ma prawo żądać od ciebie alimentów bo pogorszyła się jej sytuacja życiowa . To raz. Dwa po rozwodzie z wyrokiem w łapie, zawsze może Ci skrócić widzenia z synem oraz prawa rodzicielskie. 

13 minut temu, NieBędęSięŻenił napisał:

Mieszkanie z którego się wyprowadzam w większości było przez nią spłacone (spłacała je z rodziną zanim się jeszcze poznaliśmy). Mój wkład finansowy przez lata to może jakieś 20% tego co było spłacone. Plan jest taki że po rozwodzie ona przejmie resztę kredytu na siebie i wtedy (i tylko wtedy) przepiszę na nią moją część mieszkania. Oczywiście w momencie wyprowadzki przestanę cokolwiek jej dawać na ten kredyt by ją zmotywować do jego przejęcia.

Przy podziale majątku, walczył bym o wkład jaki włożyłes w mieszkanie. Zawsze potem będziesz miał na egzotyczne wakacje po rozowodzie, aby odpocząć z jakąś miłą Azjatka lub na nowy start w życie. 

 

17 minut temu, NieBędęSięŻenił napisał:

Oczywiście w momencie wyprowadzki przestanę cokolwiek jej dawać na ten kredyt by ją zmotywować do jego przejęcia

I to się chwali. 

 

Ps: A podobno to Chłopom opierdala po 40tce:P

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Still said:

Przy podziale majątku, walczył bym o wkład jaki włożyłes w mieszkanie. Zawsze potem będziesz miał na egzotyczne wakacje po rozowodzie, aby odpocząć z jakąś miłą Azjatka lub na nowy start w życie. 

Ona poza tym że ma kredyt to nie ma żadnych oszczędności ani środków na spłacenie mnie. Gdyby miała to bym walczył. Ja po prostu wiem że to nie ma sensu. Zawsze pozostaje argument w sądzie że jej oddam "pół" mieszkania bo taki dobry jestem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Sonic said:

Niestety 6 lat straciłeś. :(

Ja liczę prawie 10. Bo jeśli te pierwsze 3.5 prowadziło w sposób nieunikniony do kolejnych 6 to też są stracone. W tym czasie mogłem albo coś dla siebie zrobić albo z kimś normalniejszym być. Ale kobiety to kameleony, jak chcą faceta usidlić to mogą bardzo długo zachowywać się tak jak on oczekuje. A jak już są po ślubie/dziecku/facet przejął kredyt, to nie muszą nic udawać i szydło wychodzi z worka.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, NieBędęSięŻenił napisał:

Ona poza tym że ma kredyt to nie ma żadnych oszczędności ani środków na spłacenie mnie. Gdyby miała to bym walczył. Ja po prostu wiem że to nie ma sensu. Zawsze pozostaje argument w sądzie że jej oddam "pół" mieszkania bo taki dobry jestem.

 

Jak taki dobry z ciebie człowiek, to jeszcze autko jej kup na dojazdy do pracy. A tak poważnie, no i huj, że nie ma kasy. Co cie to o obchodzi. Najwyżej komornik jej wejdzie na pensje. Ona nie ma skrupułów a ty masz je mieć? Zastanów się człowieku. 

Zmarnowała Ci tyle życia a ty jeszcze ją bronisz, takie mam wrażenie. 

@Sonicale za to zyskał 30,40lat życia w zdrowiu i spokoju psychicznym. Myślimy pozytywnie :)

Edytowane przez Still
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Still said:

Jak taki dobry z ciebie człowiek, to jeszcze autko jej kup na dojazdy do pracy. A tak poważnie, no i huj, że nie ma kasy. Co cie to o obchodzi. Najwyżej komornik jej wejdzie na pensje. Ona nie ma skrupułów a ty masz je mieć? Zastanów się człowieku. 

Zmarnowała ic tyle życia a ty jeszcze jje bronisz. Takie mam wrażenie. 

Słuszne masz wrażenie. Po pierwsze ja też święty w tym związku nie byłem i trochę nerwów jej napsułem zanim się opamiętałem. A potem jak już się zacząłem starać to ona przez lata żerowała na tych moich błędach z przeszłości i mi pociskała cały czas jaki to jestem i byłem straszny.

 

Oczywiście dziś jestem w pełni świadomy że nie byłem nawet w połowie taki zły jak ona to maluje (bo jeśli byłem to po chuj się ze mną wiązała i chciała mieć dziecko), ani ona nie była taka święta jak jej się wydaje (po ciąży zaczęła mieść problemy i zamiast się leczyć wolała na mnie się wyżywać i o wszystko mnie obwiniać).

 

Na chwilę obecną chcę się po prostu wyrwać z tego toksycznego stanu bez krzywdzenia dziecka, i zacząć jakoś normalnie żyć.

 

Dopóki ona gra ze mną fair i nie obdziera mnie ze skóry to ja też z nią będę grał fair. A jak się okaże że to była jakaś podpucha i wykręci jakiś numer (adwokat ostrzegał że ma różne opcje i na rozprawie i po niej) to spakuję manatki i wyjadę w pizdu (perfekt angielski i dobry fach). A dziecko jak dorośnie to zrozumie co się odjebało i kto jest winien.

 

Myślę że przez te 6 lat zapłaciłem z nawiązką za jakiekolwiek moje błędy i więcej cierpieć nie zamierzam. Po prostu chcę to czysto i honorowo zakończyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, NieBędęSięŻenił said:

Jestem w związku z kobietą od prawie 10 lat. 3 pierwsze lata były super i prawie bez zgrzytów a potem (po porodzie) kolejne 6 to już toksyczna grzybnia. Po urodzeniu dziecka partnerce  coś się stało z psychiką i pomimo moich starań (i mijającego czasu) nigdy się nie odstało. Przez 6 lat traktowała mnie jak gówno, do wszystkiego się doczepiała a gdy próbowałem z nią logicznie rozmawiać to obracała kota ogonem i wmawiała mi że to ze mną jest problem a nie z nią. Oczywiście ja ideałem nie jestem i też dużo błędów popełniłem w tym związku. Ale co mogłem to naprawiłem i długo nad sobą pracowałem by być lepszym mężem i ojcem.  Ona jakby tego nie widziała, zero logicznego myślenia, zero komunikacji, tylko wkurw i pretensje. Moje starania chyba tylko pogorszyły sytuacje. Może by się opamiętała gdybym zaczął chlać i się kurwić.


Już ci mówię o co w tym chodzi.

Od początku byłeś upatrzony jako dawca spermy. Cierpliwie czekała aż otrzyma to co chciała - dziecko. Później pokazała tylko to co naprawdę do Ciebie czuła przez cały ten czas. I nie łudź się, że "przecież 3 lata było wspaniale, to niemożliwe żeby udawała aż tak". Tak, mogła udawać aż tak. 
I to tyle przyczyn.

Ważne żebyś doprowadził to do końca, a te 20 procent wkładu wykorzystaj jako atut w rozmowach, nie wyrzucaj tego ot tak. Nie mus ci spłacić, skoro sam wiesz, że nie ma z czego, ale niech ma świadomośc tego, że jest ci coś winna.

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.