Skocz do zawartości

Nietypowe zachowanie żony przed rozwodem.


Rekomendowane odpowiedzi

1 minute ago, AR2DI2 said:

Ważne żebyś doprowadził to do końca, a te 20 procent wkładu wykorzystaj jako atut w rozmowach, nie wyrzucaj tego ot tak. Nie mus ci spłacić, skoro sam wiesz, że nie ma z czego, ale niech ma świadomośc tego, że jest ci coś winna.

Ma. Myślę że dlatego przy ustalaniu alimentów nie wyjebała jakąś sumą z kosmosu bo nie chciała żebym się wkurwił i o mieszkaniu zaczął rozmawiać. Najlepsze jest to że sprawy kredytu i mieszkania będziemy załatwiać dopiero po rozwodzie i to się pewnie też będzie ciągło. Więc przynajmniej przez jakiś czas będzie się bała ograniczać mi dostęp do dziecka lub pozywać o wyższe alimenty. Poza tym zamierzam oczywiście coś od siebie dziecku dawać i kupować (i oczywiście dokumentować to). Prawnik dużo dobrych porad mi dał jak się przygotować na jej ewentualną walkę o wyższe alimenty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Arthurus said:

Słuchaj się adwokata, bo wie co mówi. Życzę Ci powodzenia i aby poszło sprawnie. Odzyskasz wolność, będziesz miał czas aby pracować nad sobą i budować nowe życie. Dobre z tym wyjechaniem w pi... w razie czego.

Dzięki. Jakby nie zaproponowała rozwodu to pewnie za rok czy dwa i tak bym wyjechał. Już psychika siadała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, NieBędęSięŻenił napisał:

ma prawie 40lat

No właśnie ten magiczny wiek to dla niej ostatni moment na "ułożenie sobie życia od nowa", tym razem z kimś kto ją doceni, uszanuje, dogłębnie zrozumie i prawdziwie pokocha, całym serduszkiem ile tylko tchu, na dobre i na złe, i będzie ją szczerze kochał nawet gdy ona ma znowu focha, i będzie to wielka miłość jak w książkach piszą. ?

 

43 minuty temu, NieBędęSięŻenił napisał:

Bo jeśli jej nie wyjdzie w "Miłości" przez parę lat z rzędu to nagle się dowiem że jednak jestem kochany i mogę do niej wrócić

No może tak być, całkiem prawdopodobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie licz na to ,że będzie grała fair:

- może być tak,że trzyma gościa w ukryciu, wcale bym się nie zdziwił. Jeżeli koleś wypłynie to zacznie się jazda,

-alimenty , na bank kwota będzie wyższa. Jakieś minimum już jej zagwarantowałeś

-widzenia z dzieckiem, tutaj ,mimo wyroku na Twoją korzyść, może manipulować jak chce, nie będziesz miał wpływu na dziecko

Wyciągaj jak najwięcej możesz , bo litości z jej strony nie będzie.

I nie łudź się ,że będzie w porządku , przede wszystkim będzie bronić swojego interesu. Ty zrób to samo, bo możesz z innym podejściem wszystko stracić.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, Les said:

Co robiłeś?

Z takich rzeczy które faktycznie zrobiłem.

 

- Dzień po porodzie najebałem się z kumplami a wiedziałem że następnego dnia w południe mam żonę odebrać ze szpitala. Więc jak przyjechałem to byłem jeszcze trochę wstawiony (ale w pełni przytomny).

 

- Zawsze żyłem we własnym świecie. Książki, gry itd. Typowy introwertyk. Więc w sytuacjach stresowych odruchowo wolę się zamknąć w sobie i na przykład na kąpie posiedzieć (chyba do pewnego stopnia jestem uzależniony, a przynajmniej byłem). Jak żona była jeszcze na macierzyńskim to kompletnie nie ogarniała jak się dzieckiem zająć a mnie zajęło chyba kilka miesięcy (nie wiem ile) zanim to zrozumiałem. Żeby było jasne, ja jej od początku pomagałem. Ale jak wracałem zmęczony po pracy to chciałem się odstresować (na przykład przed kąpem) a nie siedzieć godzinami z wkurwiona żoną. Dopiero po paru miesiącach zrozumiałem że to jest trochę sytuacja kryzysowa, że ją to przerasta do tego stopnia że nie wystarczy żebym raz dziecko przewinął i coś w domu pomógł. Później robiłem wszystko żeby ją odciążyć, nawet chciałem na terapie z nią iść (nie było o tym mowy). Oczywiście jej wersja jest taka że jej wcale nie pomagałem i czuła się porzucona (gówno prawda) że niby cały czas siedziałem na komputerze a ona w pokoju obok z płaczącym dzieckiem.

   Ja autentycznie myślałem że skoro ona jest na macierzyńskim a ja w pracy to ma się zająć dzieckiem i chuj. Powinienem wcześniej rozpoznać że nie ogarnia i jakoś zadziałać.

 

W sumie to pisząc to zdałem sobie sprawę jak wiele z rzeczy które "robiłem" to jest nic więcej jak jej pierdolenie... po prostu od lat tego nie analizowałem.

Edytowane przez NieBędęSięŻenił
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Brat Jan said:

Inwalidka?

Czy "inwalidka umysłowa"?

W jej obronie powiem tyle że miała jeszcze inne problemy na głowie (choroba w rodzinie, ja na nadgodzinach ciągle). Ale ona ma coś takiego że gdy pojawia się kryzys to cała jej pewność siebie znika i zachowuje się jak nieporadne dziecko. Niestety nie zauważyłem tego w porę i potem latami za to płaciłem. Gdyby nie miała problemów i gdyby dziecko było z tych bardziej śpiących (a mniej płaczących) to pewnie nic by się jej nie stało i jeszcze by mi zabroniła pomagać by pokazać jaką jest wspaniałą matką. Ale niestety sytuacja nie była idealna więc już nie ogarnęła.

Edytowane przez NieBędęSięŻenił
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, NieBędęSięŻenił said:

jak żona była jeszcze na macierzyńskim to kompletnie nie ogarniała jak się dzieckiem zająć a mnie zajęło chyba kilka miesięcy (nie wiem ile) zanim to zrozumiałem. Żeby było jasne, ja jej od początku pomagałem.

Wygląda, że oboje jakoś nie byliście przygotowani do końca do nowej sytuacji. Z tym, że to Twoja żona powinna wiedzieć jak sie przygotować i co ja czeka. Facet nie będzie mamką przecież. Tak w sumie zastanawiam się, co jest takiego trudnego w tym, dac dziecku jeść, wytrzeć zadek i niech śpi.

20 minutes ago, NieBędęSięŻenił said:

Ja autentycznie myślałem że skoro ona jest na macierzyńskim a ja w pracy to ma się zająć dzieckiem

To logiczne, pierwsze kilka lat to kobieta ma się zająć głównie dzieckiem.

A inne czynnosci w domu ogarniała jakoś? Przed ślubem. 

 

W sumie ja nie widzę żadnych powodów do rozwodu, problemy i trudności sa wszędzie. Na żadne rozwody z taką kobietą bym się nie zgodził i nic jej nie dał polubownie.

 

Tam był potrzebny psycholog po prostu.

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, NieBędęSięŻenił said:

W sumie to pisząc to zdałem sobie sprawę jak wiele z rzeczy które "robiłem" to jest nic więcej jak jej pierdolenie... po prostu od lat tego nie analizowałem.

Sam widzisz...to tylko było wzbudzanie poczucia winy przez nią, bo to co czytam to nie są jakies przewinienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Les said:

Wygląda, że oboje jakoś nie byliście przygotowani do końca do nowej sytuacji. Z tym, że to Twoja żona powinna wiedzieć jak sie przygotować i co ja czeka. Facet nie będzie mamką przecież. Tak w sumie zastanawiam się, co jest takiego trudnego w tym, dac dziecku jeść, wytrzeć zadek i niech śpi.

To logiczne, pierwsze kilka lat to kobieta ma się zająć głównie dzieckiem.

A inne czynnosci w domu ogarniała jakoś? Przed ślubem. 

 

W sumie ja nie widzę żadnych powodów do rozwodu, problemy i trudności sa wszędzie. Na żadne rozwody z taką kobietą bym się nie zgodził i nic jej nie dał polubownie.

1. Nie byliśmy gotowi.

2. Przed porodem to ona ogarniała "życie" bardziej niż ja. Ja się ogarnąłem dopiero dopiero jak mnie sytuacja zmusiła.

3. Ja chce tego rozwodu bo już mam dosyć. Od 6 lat tylko kłótnie i pretensje. Zero czułości czy docenienia mnie. Nawet jeśli będę sam to będzie to dla mnie leprze niż to bagno.

Edytowane przez NieBędęSięŻenił
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardowo wbija Cię w poczucie winy, na bank jak sytuacja się dla niej skomplikuje zacznie wyciągać przeciwko Tobie najgorsze argumenty. Nie daj sobie niczego wmówić i zmień do niej stosunek, wierz mi ,to niej jest Twój przyjaciel. Piszesz,że nie ma oszczędności, jesteś tego pewien? Jeżeli masz jakieś oszczędności i ona o tym wie, to tak jakbyś ich już nie miał. Jeśli myślisz,że dżentelmeńskie zachowanie coś da w sytuacji około rozwodowej to zapomnij. Ratuj co możesz dla siebie i dla dziecka.

Jest spokojnie, bo ma coś do ukrycia i nie chce ,żeby to w tym momencie wypłynęło. Bez przyczyny , sama dla siebie, by nie odeszła.Musi mieć w tym jakiś interes.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NieBędęSięŻeniłPo rozwodzie też nie będziesz miał jakiejś dobrej sytuacji. Nie widzę powodu abyś zgadzał się na wyprowadzkę i płacenie alimentów, skoro nic nie zawiniłeś. Stawiasz się w roli winnego. Jak jej się nie podoba to niech sama odejdzie.

 

A tak spytam, jakie to czynności konkretnie ona nie ogarniała?

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, burg said:

Standardowo wbija Cię w poczucie winy, na bank jak sytuacja się dla niej skomplikuje zacznie wyciągać przeciwko Tobie najgorsze argumenty. Nie daj sobie niczego wmówić i zmień do niej stosunek, wierz mi ,to niej jest Twój przyjaciel. Piszesz,że nie ma oszczędności, jesteś tego pewien? Jeżeli masz jakieś oszczędności i ona o tym wie, to tak jakbyś ich już nie miał. Jeśli myślisz,że dżentelmeńskie zachowanie coś da w sytuacji około rozwodowej to zapomnij. Ratuj co możesz dla siebie i dla dziecka.

Jest spokojnie, bo ma coś do ukrycia i nie chce ,żeby to w tym momencie wypłynęło. Bez przyczyny , sama dla siebie, by nie odeszła.Musi mieć w tym jakiś interes.

Od lat jest tak że niezależnie od moich starań i mojego wkładu ona mnie widzi jak bezużyteczny balast. To zawsze wychodzi w czasie kłótni bo jak jest zdenerwowana to nie kontroluje co mówi i myślę że mówi co myśli. Mi się wydaje że ona uwierzyła we własną propagandę. Od lat powtarza jaki jestem beznadziejny i jaką mi łaskę zrobiła że ze mną jest. Więc pewnie jest przekonana że rozstając się zrzuci niepotrzebny balast i bez problemu zastąpi mnie bardziej wartościowym samcem. Nie ma znaczenia czy to prawda czy nie. Przez te lata razem wielokrotnie pokazał że stan faktyczny się dla niej nie liczy, liczy się to w co woli wierzyć. W tv ciągle pokazują rozwódki z dziećmi za którymi szaleją bogaci faceci (na przykład ta pani prokurator w m jak miłość lata temu). Może ona tak to widzi :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Les said:

@NieBędęSięŻeniłPo rozwodzie też nie będziesz miał jakiejś dobrej sytuacji. Nie widzę powodu abyś zgadzał się na wyprowadzkę i płacenie alimentów, skoro nic nie zawiniłeś. Stawiasz się w roli winnego. Jak jej się nie podoba to niech sama odejdzie.

 

A tak spytam, jakie to czynności konkretnie ona nie ogarniała?

Alimenty na dziecko (i to małe), a na nią nic bo rozwód za porozumieniem stron. 

 

A z nie ogarnianiem to było tak że jak musiała dziecko karmić/przewijać/uspakajać to miała wielkie pretensje że to ona musi robić (dziecko dużo płakało zamiast spać). Potem jak zacząłem jej więcej pomagać to miała pretensje że ja sobie do pracy wychodzę a ona nadal musi z dzieckiem być. I zawsze jak pojawiała się jakaś nowa czynność (kąpiel, jakieś leki, mleczko w proszku) to ja musiałem przecierać szlak bo ona się bała. Oczywiście zawsze się dowiadywałem że to robię źle, a potem sama robiła to tak samo...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Les said:

Beznadziejny bo?

Bo jej nie rozumiem, bo jestem introwertykiem a ona chce extrawertyka, bo się z nią kłócę (czyt. nie daje się opierdalać jak ma zły humor), bo ona musi sama pewne rzeczy ogarniać (zwłaszcza związane z dzieckiem) i jej się przez to krzywda dzieje (ja też mam sporo na głowie a jej nie wypominam, np wszystko związane z samochodem). Jeśli ma zły humor to byle powód się nadaje do zjebki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, NieBędęSięŻenił said:

Alimenty na dziecko (i to małe), a na nią nic

A pytałeś prawnika, czy ona może potem wystapic o alimenty na nią?

Ten rozwód to kolejny jej foch. Gdyby mnie takie coś spotkało, to z babą poszedłbym do psychologa, jesliby odmówiła, to na żaden rozwód bym sie nie zgodził. Kobietom się wydaje że rozwód wziąść to tak jak pierdnąć. I alimenciki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Les said:

A pytałeś prawnika, czy ona może potem wystapic o alimenty na nią?

Ten rozwód to kolejny jej foch. Gdyby mnie takie coś spotkało, to z babą poszedłbym do psychologa, jesliby odmówiła, to na żaden rozwód bym sie nie zgodził. Kobietom się wydaje że rozwód wziąść to tak jak pierdnąć. I alimenciki.

Przez pięć lat może jak się jej na przykład zdrowie pogorszy i nie będzie mogła pracować. Ale żeby to symulować to by ją musiało popierdolić bo ma bardzo dobrze płatną pracę (dzięki bogu).

 

Myślę że jak pierwszy raz wspomniała rozwód to była to jakaś zagrywka z jej strony. Ale ja przemyślałem sprawę i po 3 dniach jej odpowiedziałem że ma racje i trzeba się rozejść. Nie jestem dobry w czytaniu ludzkich reakcji ale odniosłem wrażenie że nie tego się spodziewała. Ja chyba ją miałem błagać by się nie rozwodziła a nie zgadzać się z nią. Potem jeszcze to trochę przeciągała zanim w końcu złożyła pozew.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brat @NieBędęSięŻenił może tego nie ogarnia, ale jeżeli ktoś od lat powtarza, że jesteś do niczego, beznadziejny, bezużyteczny itd. to jest to PRZEMOC PSYCHICZNA. Niszczenie człowieka. Nie ma na to usprawiedliwienia ani wytłumaczenia. 

 

Druga sprawa, to wpływ rozwodu na dziecko. Tutaj statystyki są nieubłagalne. Niestety - dla dzieci. 

 

Rozbicie domu ma ogromny ( "statystycznie " ) wpływ na przyszłość tego człowieka. I żadne alimenty sprawy nie rozwiążą. 

 

Rozumiem, może nie podjęliście dobrej decyzji wiążąc się ze  sobą, może wszystkiego nie wiedzieliście itd. Ale w tym momencie jesteście rodzicami, i rola rodzica jest wiodącą nad rolą "szukającego szczęścia w życiu człowieka". Zostając rodzicami, wzięliście odpowiedzialność nad wychowaniem człowieka. Związek, co jest powtarzane do znudzenia, nie służy do tego by być SZCZĘŚLIWYM ale do tego by wychować człowieka. Więc komuś tu się coś ostro poj*bało w zakresie priorytetów i hierarchii wartości. 

 

Na teraz to wygląda tak, że zostałeś wyrzucony ze swojego domu i przyjąłeś to z zadowoleniem jako super opcję. 

 

Dziecko traci ojca, zostaje z matką. Szanse dziecka na chorobę psychiczną w przyszłości rośnie z miejsca trzykrotnie. Populacja okaleczonych ludzi się zwiększa. Profit. 

 

 

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, NieBędęSięŻenił said:

Nie jestem dobry w czytaniu ludzkich reakcji ale odniosłem wrażenie że nie tego się spodziewała.

Może potrzebowała żebyś zaproponowal jakieś rozwiązanie a nie zgadzał się co baba w swoim braku logiki podrzuci. Rozwód? spoczko, alimenciki, spoczko. Może trzeba iść na jakąś terapię do psychologa, może coś w tym stylu,może do rabina, może do pastora. Ja myślę, że juz 6 lat temu powinniście zwrócić się o pomoc do kogoś, może nie jest za pózno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.