Skocz do zawartości

Nie wystarcza mi na życie


lekkiepióro

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Jestem z Wrocławia. 8 miesięcy temu wyprowadziłem się od rodziców w wieku 30 lat. Planowałem to wcześniej, najpierw z dziewczyną, później sam (dziewczyna odeszła), szukając pokoju do wynajęcia. Ostatecznie zdecydowałem się na mieszkanie TBS - wychodzi taniej niż kredyt hipoteczny (lub porównywalnie) i zdecydowanie taniej niż wynajem czegoś we Wrocławiu. Przez długi czas studiowałem, stąd wyprowadzka tak późno. Około 4 lata inżynierię środowiska, którą rzuciłem, później fizykę teoretyczną, 3 lata astronomię oraz zarządzanie zasobami ludzkimi. Jedynie ostatni kierunek skończyłem (licencjat), jakkolwiek czuję się umysłem ścisłym i chętnie podjąłbym tego rodzaju pracę, gdyby tylko brak papierka potwierdzającego tego rodzaju wykształcenie nie był tu istotnym problemem (na etapie rekrutacji).

 

Ale do sedna. Mam problem albowiem za wynajem mieszkania (w tym ogrzewanie i wodę) płacę miesięcznie 900 zł. Do tego ok. 50 zł za prąd, 75 zł za internet i telewizję, min. 25 zł za telefon. Ponadto spłacam ratę kredytu, która wynosi 800 zł miesięcznie (TBS działa tak, iż umożliwia bezterminowe użytkowanie/wynajem mieszkania, ale trzeba wnieść zwrotny wkład własny, pokrywający częściowo cenę mieszkania, mnie wyniósł on 50000 zł i musiałem go skredytować, nie mając takich pieniędzy). Moje opłaty miesięcznie wynoszą zatem 1850 zł. Zarabiam zaś 1950 zł na rękę (plus teoretyczna tylko premia za tempo pracy, wynosząca 500 zł, której nie da się wyrobić i, którą otrzymuje tylko jeden pracownik w firmie, Ukrainka, która pracuje tam już najdłużej i rzeczywiście jest bardzo biegła).

 

Pracuję na produkcji. Wcześniej spędziłem 2,5 roku w call center serwisu internetowego, wychodząc z siebie, by awansować lub dostać jakąkolwiek podwyżkę. Podsuwałem nowe pomysły, rozmawiałem z prezesami, byłem na bieżąco. Chciałem się zająć dla nich analityką internetową lub przejść do ich działu marketingu (modyfikacje serwisu, kampanie reklamowe). Z rozmów z prezesami wynikało, że są na to perspektywy. Po mniej więcej 2,5 roku zrozumiałem, że wiecznie będą mnie mamić tymi tzw. perspektywami i nic z tego nigdy nie wyjdzie. Szukałem pracy przez 4-6 miesięcy, nie znalazłem/nie zaproponowano mi jednak niczego za więcej niż 2000 zł. To wydaje się być ściana nie do przebicia. Najpierw próbowałem szukać pracy w dziale HR, jako analityk internetowy właśnie oraz w marketingu internetowym, ale kompletnie nikt się nie odezwał. Poszukałem zatem półkę niżej i, gdy znalazłem pracę na produkcji, płatną i tak minimalnie lepiej niż poprzednie stanowisko, czym prędzej odszedłem z tamtej firmy.

 

Pewnie zastanawiacie się jak i za co żyłem jak dotychczas, skoro na życie zostaje mi 100 zł miesięcznie. Przez pierwsze miesiące zasuwałem w magazynie Amazona we wszystkie weekenedy. Niestety gdzieś chyba w kwietniu zwolnili mnie, bo kilka razy spóźniłem się i nie przyszedłem do pracy (musiałem wstawać tam po 3 w nocy, żeby zdążyć, zmiany były po 10 h i po prostu kilka razy ze zmęczenia nie dałem rady, a kilka razy poddałem się psychicznie i nie poszedłem do pracy). Obecnie wszystkie moje oszczędności się skończyły. I muszę wymyślić co dalej.

 

Pytanie co ja robię źle, że muszę żyć na granicy ubóstwa? Czy żyjemy w tak popieprzonym kraju, że tutaj to normalne, czy to ja coś spieprzyłem po drodze? Czy ktoś ma podobną sytuację? Jesteście w stanie mi coś doradzić, jak z tego wyjść? Czasami, patrząc na moich znajomych, którzy są w związkach myślę sobie, że to w tym jest problem. Gdybym miał partnerkę zapewne mielibyśmy w budżecie drugie 2000 zł, wówczas możliwe jest w ogóle przeżycie. Zaś życie singla jest bardzo trudne ekonomiczne w tym kraju.

 

Opcje, które ja widzę na dodatkowe pieniądze obecnie to:
- kolejna praca na weekendy (ale boję się, że znów nie dam rady pracować 7 dni w tygodniu i coś pójdzie nie tak),
- wynajęcie pokoju, bo mam ich dwa (chciałem tego uniknąć, ale może to najwłaściwsza opcja),
- wyjazd za granicę.

 

 

Edytowane przez lekkiepióro
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszarżowałeś, nie wiem czy na etapie szukania lokum wliczałeś zarobki dziewczyny, czy liczyłeś na znalezienie lepiej płatnej pracy, ale do zbilansowania budżetu brakuje Ci bardzo dużo.

 

Zarabiasz 1 950,00 zł.

Wydatki, które ujawniasz to 1 800,00 zł, ale nie podałeś wszystkich, ponieważ brakuje kosztów:

- jedzenia (ok. 300-500 zł),

- transportu (samochód lub karta miejska) czyli pewnie od 50 zł w górę,

- chemia gospodarcza (jakiś proszek do prania czy płyn do mycia naczyń), (20-50 zł)

- jakaś pasta do zębów czy żel pod prysznic i dezodorant, (20-50 zł)

- ubrania i buty (tutaj ciężko określić, bo w roku te wydatki pojawiają się nieregularnie, ale dałbym z 50-100 zł, żeby nie wyglądać jak kloszard).

 

Bez szczegółowych obliczeń jesteś kilka stów pod kreską, jak palisz albo pijesz to już w ogóle kaplica. No i nie uwzględniam żadnych rozrywek typu wypad do kina, na koncert czy mecz.

Pomysł z wynajęciem jednego pokoju jak najbardziej dobry, najlepiej jakbyś miał kogoś sprawdzonego, może jakiś kumpel też chciałby opuścić dom rodzinny.

 

Inną sprawą jest to, że wg mnie wszystko wskazuje, że ta decyzja o wyprowadzce była podjęta przez dziewczynę. Nie bardzo widzę sens w braniu dwupokojowego mieszkania na początku, przy tak niskich zarobkach. Musisz trochę poprawić planowanie wydatków, bo niestety jesteś na dobrej drodze, żeby się finansowo zniewolić. Rozważałbym nawet powrót do rodziców, jeżeli atmosfera w domu na to pozwala. Niestety na niektóre luksusy (jak np. własne lokum) niektórzy z nas muszą trochę poczekać. Ja zarabiając 2k nawet o wyprowadzce z domu nie marzyłem.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za 2 k nie ma szansy na samodzielne życie w dużym mieście bez własnego mieszkania z niskim czynszem. Zacząłbym w tym przypadku jakieś studia lub kursy dające szansę na lepszą pracę albo dorabianie ( choćby wózek widłowy, budowlanka, hydraulik) albo wyjazd do pracy za granicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korepetycje analiza, algebra. Przejedź się na akademiki na Wittiga i powieś ogłoszenia. Przerób oczywiście skrypty dokładnie dla pierwszego roku. Jak mieszkałem we Wrocławiu kilka miesięcy, to naprawdę można było kilka stówek miesięcznie wyrwać. Jak się sprawdzisz teraz (a we wrześniu będzie na pewno popyt) to polecą cie kolegom za rok.

 

TBS pozwala podnajmować pokoje? Mam doświadczenia z innego miasta i sąsiedzi raczej byli sobie na wzajem nieprzychylni. Jeśli tak to wynajmuj. Tylko od razu załóż, że to tylko na rok i dąż to sytuacji, w której utrzymujesz się z innych źródeł, a cały czynsz od lokatora będziesz odkłądał na lokatę. Jak dojdziesz do takiego momentu to zdecydujesz czy wynajmujesz dalej czy jednak nie. 

 

Odpowiedź na pytanie co robisz źle. Napisałeś "poddałem się". Po prostu nie jesteś nawykły, aby brać odpowiedzialność za siebie. To nie jest przytyk, nie miałeś takiej potrzeby. Teraz widzisz, że doszedłeś do muru i jak to się może skończyć. Następnym razem się nie poddasz. Nie ma innej drogi jak kilka razy upaść. Rób jak napisałem i raz w tygodniu chodź na spotkanie o prace. Co Ci szkodzi - żądaj 500 zł więcej jak masz w tej pracy. I tak do skutku, aż osiągniesz poziom jaki Ci odpowiada. Nie bawiłbym się w kursy i itp. Może być różnie z zapałem (przy tylu studiach tak to widzę). 

 

ps. wyjątek zrobił bym dla prawo jazdy, coś czuję że nie masz. Spoko jak napisałem to nie przytyk zbieraj tyłek i do roboty.

 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lekkiepióro

 

Tak ma tutaj każdy młodzian bez większych znajomości więc nie jesteś sam. 

W tej pracy w której teraz jesteś pracujesz 5 dni w tygodniu czy więcej ? bo jak 5 to sugeruję znaleźć coś chociaż na 6 dzień. To tak na start... ewentualnie zacząć rozglądać się za nową pracą i ogólnie nowymi warunkami bytowymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Twoim miejscu rozważyłbym powrót do rodziców, aby się trochę odkuć, jeśli nie chcesz wracać do rodziców to wynajmij sobie pokój, normalny we Wrocławiu to koszt 600/700 zł. Chodź lepszą jak dla mnie opcją byłby powrót do domu, oszczędzasz dużo pieniędzy u boku rodziców, wziąłbym sobie też jakoś pracę na weekendy, coś w gastronomii itd, ja np kiedy brakowało mi siana to pracowałem jako barman na weekendach, weselach i była z tego dobra kasa, odkułem się i dopiero wyleciałem z gniazda :)

 

Za granicę? a masz tam jakiś punkt zaczepny? znajomych którzy ogarnęli by Tobię  z miejsca prace na już? jakiś pokój? bo jak nie to nie ma kompletnie sensu taka wyprawa.

Dajmy na to UK, koszt pokoju to ok 250 F, do tego kaucja też w wysokości 250 razem 500, 150 na żarcie, spore koszty, jak masz dobrych znajomych u których możesz przekimać pierwszy miesiąc za free, to spoko, pod warunkiem że masz robotę na już, innej opcji nie widzę, bo wpierdolisz się w jeszcze większe problemy.

 

Rozważ powrót do starszych i ogarnij coś sobie na weekend, ale coś ludzkiego a nie wykładanie kondonów na półkę o 3 nad ranem.

Powodzenia!

 

 

Edytowane przez Themotha
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Piter_1982 napisał:

 Człowieku ludzie w wieku 20 lat wyjeżdżają z domu i dają radę.

Kurła dziadek palił i pił  i sto lat żył, zastanów się co piszesz, jak nie ma tam znajomych za granicą i nie ma punktu zaczepnego i puste kieszenie to jak ma wyjechać?? co to survival? podejrzewam że autorowi wystarczy już problemów.

 

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wynajął bym komuś pokój w tym mieszkaniu lub wrócił na jakiś czas do rodziców i wynajął całe mieszkanie i zgromadził trochę oszczędności na czarną godzinę dla psychicznego spokoju. Jak podliczysz koszty mieszkania razem z tym kredytem to masz miesięcznie 1800 zł wydane na własne mieszkanie, a moim zdaniem to pieniądze wyrzucone w błoto. Za 500 zł mniej można wynająć kawalerkę z opłatami. Pracy dodatkowej bym nie szukał tylko jedną, a lepiej płatną bo się zajedziesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy kwocie netto 2k zarabiasz 3,4k reszta to podatki. Ja bym ci poleciły wyjazd do Anglii na powiedzmy 2 miesiące, po takim czasie powinieneś mieć pieniądze żeby wynająć kawalerkę w PL na rok. Będziesz miał 12 miesięcy sporej ulgi finansowej i za swojego 2k netto już jakoś pożyjesz. W wolnym czasie po pracy będziesz ogarniać życie no i weekendy by były wolne więc czasu na organizacje i przyjemności sporo.

 

Praca nie musi być mordercza zobacz np

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Themotha napisałem rozważył. Ma oszczędności, jeśli wyprowadzi się do pokoju/ wyjedzie to odzyska wkład. Moim zdaniem problem leży właśnie w tym, że żył sobie wygodnie u rodziców. Myślę, że ma spokojnie potencjał by szybko zacząć zarabiać przynajmniej dwa razy tyle tylko brak mu wiary. Powrót do rodziców zabierze mu tylko motywację do zmiany. 

Edytowane przez Piter_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz chwilowa zalamke i dlatego nie widzisz dobrych opcji.

 

A opcje masz, chociazby nawet wynajem pustego pokoju. Juz bylbys kilka stowek do przodu. Do tego mozesz sobie pojsc do jakiegos McDonalda na weekendy na kilka godzin i masz kolejne kilka stow do przodu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Drakon napisał:

Przeszarżowałeś, nie wiem czy na etapie szukania lokum wliczałeś zarobki dziewczyny, czy liczyłeś na znalezienie lepiej płatnej pracy, ale do zbilansowania budżetu brakuje Ci bardzo dużo.

 

Zarabiasz 1 950,00 zł.

Wydatki, które ujawniasz to 1 800,00 zł, ale nie podałeś wszystkich, ponieważ brakuje kosztów

Liczyłem na znalezienie lepiej płatnej pracy lub awans/podwyżkę w poprzedniej. Nic z tego nie wyszło. Co do kosztów, jest podobnie jak wymieniłeś. Nie pisałem o nich, bo to ewidentne, że jestem pod kreską.

 

Godzinę temu, Drakon napisał:

Inną sprawą jest to, że wg mnie wszystko wskazuje, że ta decyzja o wyprowadzce była podjęta przez dziewczynę.

Z dziewczyną były plany wyprowadzki, ale zupełnie gdzie indziej, za Wrocław do drugiego mieszkania jej rodziców, to już dawno zamknięty temat. Później kombinowałem już coś sam w tym kierunku. Na decyzję naciskali najbardziej moi rodzice. 

 

Godzinę temu, Drakon napisał:

Rozważałbym nawet powrót do rodziców, jeżeli atmosfera w domu na to pozwala.

Nie ma absolutnie takiej możliwości. Oni pomogą mi w trudnej sytuacji, z głodu nie umrę, mogę nawet co dzień u nich jeść, jak sądzę, jeśli będzie taka potrzeba, ale powrót nie wchodzi w grę. Oni naciskali mnie ws. wyprowadzki prawie od początku moich studiów, problem był przekładany latami i był jedną z najczęstszych przyczyn konfliktów między nami.

 

49 minut temu, Les napisał:

Zacząłbym w tym przypadku jakieś studia lub kursy dające szansę na lepszą pracę albo dorabianie ( choćby wózek widłowy, budowlanka, hydraulik) albo wyjazd do pracy za granicę.

Nie ma szans, abym znalazł pieniądze na jakieś studia. Kursy na wózki widłowe są faktycznie stosunkowo niedrogie, opcja jest na stole, choć kokosów również z tego nie będzie. Wyjazd za granicę też biorę pod uwagę.

 

47 minut temu, Piter_1982 napisał:

TBS pozwala podnajmować pokoje? Mam doświadczenia z innego miasta i sąsiedzi raczej byli sobie na wzajem nieprzychylni. Jeśli tak to wynajmuj, tylko od razu załóż że to tylko na rok i dąż to sytuacji w której utrzymujesz się z innych źródeł a cały czynsz od lokatora odkładasz na lokatę. Jak dojdziesz do takiego momentu to zdecydujesz czy wynajmujesz dalej czy jednak nie. 

Nie pozwala, musiałbym to zrobić nielegalnie. Gdyby się wydało, rozwiązaliby ze mną umowę i miałbym po mieszkaniu.

 

46 minut temu, SzatanKrieger napisał:

W tej pracy w której teraz jesteś pracujesz 5 dni w tygodniu czy więcej ?

5 dni, zwykły pełen etat, praca na 3 zmiany.

 

44 minuty temu, Themotha napisał:

Na Twoim miejscu rozważyłbym powrót do rodziców, aby się trochę odkuć, jeśli nie chcesz wracać do rodziców to wynajmij sobie pokój, normalny we Wrocławiu to koszt 600/700 zł.

Niestety facetów zwykle liczą więcej i wynajem pokoju, to myślę minimum 750-800 zł dla faceta, może nawet 900 zł. Facetowi też trudniej znaleźć pokój do wynajęcia. Jeżeli sam wynajmę pokój u siebie za 800 zł, to również będę miał koszty na poziomie 900 zł, ale będę mimo wszystko we własnym mieszkaniu.

 

44 minuty temu, Themotha napisał:

Za granicę? a masz tam jakiś punkt zaczepny? znajomych którzy ogarnęli by Tobię  z miejsca prace na już? jakiś pokój? bo jak nie to nie ma kompletnie sensu taka wyprawa.

Nie mam. Zaproponowano mi w Holandii stawkę od 8,5 euro brutto na godzinę (czyli pewnie właśnie ok. 8,5 euro). Po odjęciu kosztów zakwaterowania i transportu (które zapewnia firma) wychodzi już w przeliczeniu 4500-4800 zł brutto, jeśli podatki w Holandii są podobne, to da 3200-3400 zł na rękę. Koszty wyżywienia pewnie mogą dojść do 1000 zł. Zostanie mi zatem ok. 2200 zł, które w większości wydam na mieszkanie zostawione w Polsce (czynsz i rata kredytu - 1800 zł). Chyba, że zostawię to mieszkanie i już tu nie wrócę.

 

Najbardziej dostępna jest chyba ta opcja kolejnej pracy na weekendy i wynajmu pokoju (choć tutaj ryzykuję utratę mieszkania).

Godzinę temu, Drakon napisał:

Nie bardzo widzę sens w braniu dwupokojowego mieszkania na początku, przy tak niskich zarobkach.

Nie było mniejszych, to były jedyne dostępne, wziąłem i tak najmniejsze możliwe.

 

Próbowałem jeszcze rozłożyć spłatę kredytu na więcej lat. Dostałem ofertę przejęcia kredytu przez inny bank (i wydłużenie okresu kredytowania, co obniży ratę), jednak w tym celu wymagana jest umowa na czas nieokreślony, zaś taką dostanę najprędzej dopiero za rok, obecnie mam umowę na okres próbny.

 

Wszystkie te opcję coś wnoszą, ale żadna nie jest bez wad. Praca 7 dni w tygodniu jest możliwa, ale z doświadczenia wiem, że trudno będzie tak funkcjonować na dłuższą metę. Wyjazd za granicę przy proponowanych stawkach wyjdzie mnie niemal na zero, zaś pozbycie się mieszkania, to trochę wylanie dziecka z kąpielą. Wynajem pokoju podobnie, może zakończyć się utratą mieszkania (choć nie sądzę, że to miałoby się wydać). Nie chcę też zostawić tego mieszkania i w wieku 31-40 lat żyć i koczować w pokojach jak student, pewnie z jakimiś innymi studentami, będąc na łasce właścicieli mieszkań, choć to najtańsza opcja i może jednak powinienem ją wziąć pod uwagę (wcześniej jej nie uwzględniałem).

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Piter_1982 napisał:

Nie wracaj do rodziców, bo będziesz się następne 10 lat przygotowywał do wyprowadzki. Człowieku ludzie w wieku 20 lat wyjeżdżają z domu i dają radę. Możesz wynająć pokój wyjechać za granicę, to warto rozważyć.

Co Ty piszesz człowieku. On by nie wrócił do rodziców, bo mu tak wygodnie tylko to chwilowa sytuacja co w tym złego? Ja znam gości co mają 3,5 na rękę a mieszkają że starszymi, bo tak im wygodnie. Moim zdaniem jak masz warunki wróć na jakiś czas do rodziców odkuj się i zaatakuj ponownie. Jak nie to może wyjazd za granicę przez agencję na 2,3 miesiące abyś miał kasę na start. Nie każdy ma rodziców co kupują mieszkanko synowi czy córeczce więc się nie przejmuj. 

 

Holandię Ci odradzam patologia jakich mało chyba, że chcesz koczować w 4 osobowym pokoju z gościami, którym świat skończył się na kofiku. Ja byłem swoje widziałem i nie ma opcji chyba, że sprawdzona firma i zakwaterowanie. Czechy masz bliżej i zarobisz 3,5 tyś na rękę już po opłaceniu zakwaterowania. Czechy masz bliżej niż Holandię rozważyłbym to na Twoim miejscu. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kimas87 napisał:

On by nie wrócił do rodziców, bo mu tak wygodnie tylko to chwilowa sytuacja co w tym złego? Ja znam gości co mają 3,5 na rękę a mieszkają że starszymi, bo tak im wygodnie.

Zgadzam się. Nie ma w tym nic złego. Rodzina jest po to żeby sobie pomagać wzajemnie. Najważniejsze tylko, żeby się dokładał do rachunków i pomagał w utrzymaniu mieszkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie ma żadnych szans na powrót do rodziców. Tak jak pisałem, miałem z nimi konflikty o to, że studiuję dziennie, nie pracuję lub pracuję za mało oraz, że jeszcze mieszkam z nimi - od kiedy pamiętam. Myślę, że ta oferta, którą dostałem za granicą jest bardzo skąpa, może znajdę mimo wszystko lepszą i wtedy rozważę wyjazd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tnij koszta. Wynajmij komuś całe mieszkanie (+2000PLN) a sam wynajmij pokój bliżej pracy (-1000), wyjdziesz na tym +1000 miesięcznie. Zaoszczędzone pieniądze zainwestuj np w kurs barmański (praca weekendowa) lub kurs fotografowania i sprzęt (można na to wziąć dotacje), fotografia okolicznościowa to niezły biznes.

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie duży rachunek jak za wodę i ogrzewanie. Czy można to ogrzewanie przykręcić i nie przesadzać z wodą ? Ja zużywam 1.5 m3 maksymalnie 2 m3 na miesiąc a prysznic biorę codziennie i małe pranie co weekend i duże co dwa tygodnie.

Kilka porad ode mnie:

1. Nie wiem jak jest obliczane u Ciebie ogrzewanie ale mocno bym je ograniczył w pomieszczeniach mało użytkowanych i przykręcał jak wychodzę do pracy a zostawiał w jednym pomieszczeniu. Nie dotyczy to oczywiście obecnej pory roku kiedy wszystkie zawory powinieneś pozakręcać.

2. Naczynia powinieneś myć natychmiast po jedzeniu i nie czekać aż się coś zeschnie bo potem trzeba to napełniać wodą żeby dało się zmyć a naczynia powinieneś myć w następujący sposób:

a) wlewasz do garnka lub talerza trochę płynu i dodajesz trochę ciepłej wody

b) zakręcasz kran !!! woda ma się nie lać ciurkiem gdy myjesz talerz

c) odkręcasz kran i spłukujesz.

3. Prysznic na podobnej zasadzie co mycie talerzy:

a) puszczasz wodę i nawilżasz całe ciało

b) zakręcasz wodę i żelem/płynem pod prysznic nasmarowujesz się/mydlisz

c) odkręcasz wodę i spłukujesz wszystko

4. Pranie zbierasz cały tydzień i w weekend uruchamiasz pralkę a nie pierzesz "ulubione" gacie codziennie, które samotnie pływają w kilkudziesięciu litrach wody w pralce.

5. Kasę dzielisz z kalkulatorem w ręku i ustalasz stawkę dzienną na wydatki po opłaceniu rachunków. Jeśli jednego dnia wydasz za dużo to następnego nie kupujesz nic lub tylko za tyle ile Ci zostało po przekroczeniu dziennej stawki. "Nadmiary" czyli jakieś dodatkowe niespodziewane pieniądze za jakąś fuchę odkładasz na zakup ciuchów lub obuwia.

6. Możesz nauczyć się naprawiać ubranie lub obuwie tak jak ja i wtedy gdy coś Ci się popsuje lub rozedrze to nie będziesz musiał kupować nowego tylko po prostu sobie zszyjesz lub skleisz.

 

Ja dzięki temu wyszedłem z pętli kredytowej w którą wpieprzyłem się jak matka zostawiła mnie niespodziewanie w zadłużonym mieszkaniu gdzie właściciel kamienicy chciał mnie wykopać na ulicę. Desperacja jest najlepszym lekarstwem na brak samodzielności i Ty teraz @lekkiepióro jesteś w podobnej sytuacji co ja kilka lat temu tylko, że jeszcze miałem na głowie młodszą siostrę, która spała do 17.00 a potem latała jak kot z pęcherzem. Pracy zero i kradzieże jedzenia i pieniędzy miałem na porządku dziennym. Jak zagroziłem policją to zaczęło się zapraszanie różnych kryminalistów i osiedlowych sebów i zastraszanie.

Założenie solidnego zamka w moim pokoju i zorganizowanie malej kuchni z pomocą uczciwej części rodziny sprawiło, że została odcięta od pożywienia i pieniędzy a to spowodowało z kolei, ze sama się wyprowadziła i mam zasłużony spokój.

 

Jeśli moje rady to za mało to spróbuj pod poniższym linkiem. Obecnie to najlepszy specjalista w Polsce od budżetu domowego.

 

https://jakoszczedzacpieniadze.pl/

 

I jedziesz brachu

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lekkiepiórospieprzyłeś kilka rzeczy:

 

1. Wybrałeś fatalną, nieopłacalną formę nieruchomości, nie wiem skąd ten pomysł. Mając niskie dochody nie powinieneś brać czegoś, czego koszty utrzymania są tak wysokie

2. Zmieniałeś kierunki studiów

3. Spóźniasz się do pracy

4. Nie wierzysz w to, że możesz awansować - gwarantuję Ci, że nie awansujesz zatem. Masz zły mindset

5. Witamy w życiu - widzę że jesteś jednym z tych który chce zarabiać więcej niż 2000 zł bez żadnych kwalifikacji. Musisz się gdzieś zahaczyć, pracować lepiej niż dotychczas, awansować i myśleć o kupnie mieszkania. Jak będziesz zmieniać branże nigdy nie awansujesz

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, adam1992 napisał:

I moim zdaniem problem jest w tym, że kupiłeś rzecz na którą Cię nie stać. Wydajesz prawie 2000 zł miesięcznie na własne mieszkanie i piszesz, że nie masz pieniędzy na życie.

Na pewno mnie na to nie stać. Ale tak jak pisałem sądziłem, że znajdę lepszą pracę, ewentualnie czasami coś dorobię i jakoś to będzie.

Godzinę temu, Kimas87 napisał:

Idzie lato ofert za granicę jest dużo. Rozważ Czechy raz, że blisko dwa zarobisz między 3200-3500 tyś zł na rękę.

Ok, sprawdzę, dzięki ;)

54 minuty temu, Inny i Wyjątkowy napisał:

Dlaczego skakałeś tak po różnych kierunkach studiów? I czy robiłeś coś żeby zdobyć jakieś umiejętności które są coś warte na rynku pracy?

Pierwsze studia były nietrafionym wyborem, nie dość, że mnie nie interesowały, to nie chciałem wykonywać tego rodzaju zawodu. Chciałem je rzucić po pierwszym semestrze, ale rodzice naciskali na mnie, żebym jednak na nich został i stwierdzili, że, jeśli je rzucę, to nie pozwolą mi iść na żadne inne dzienne studia. Wierzyłem wówczas, że tak naprawdę tylko skończenie dziennych studiów liczy się na rynku pracy, więc zostałem na tych studiach prawie 4 lata. Niestety do nauki się nie przykładałem, skoro mnie to nie interesowało, zawaliłem kilka kursów, miałem przymusową dziekankę i dopiero wówczas arbitralnie stwierdziłem, że to dłużej nie ma sensu. Wtedy postanowiłem, że jednak pójdę na takie studia, które mnie interesują i wybrałem astronomię. Jednak, ponieważ zaczynał się semestr letni, to, żeby się nie nudzić do czasu nowego roku akademickiego i trochę z braku zajęcia zacząłem studiować zaocznie również zarządzanie, na które akurat wyjątkowo była rekrutacja. Te studia okazały się na tyle przyjemne i łatwe, że nie zrezygnowałem z nich, szkoda mi było również zainwestowanych już pieniędzy. Z kolei fizykę teoretyczną zacząłem studiować, bo nie dostałem się na astronomię, tylko właśnie na fizykę. A gdy już byłem studentem, to miałem możliwość przenieść się po pierwszym roku na inny kierunek, bez procesu rekrutacji. I tak studiowałem fizykę, w międzyczasie robiąc kursy z astronomii, po to by po roku przenieść się ostatecznie już tylko na astronomię. Niestety studiowanie 3, a później 2 kierunków na raz i do tego praca dorywcza (musiałem zarobić na studia zaoczne) zabierały mi za dużo czasu i nie zdążyłem w 3 lata zrealizować wszystkich kursów z tej astronomii (przy okazji pojawiła się dziewczyna i wypalenie latami studiowania). Miałem już wówczas chyba 25-26 lat i rodzice już totalnie się zbuntowali i nakazali mi iść do pracy. Zostawiłem zatem również i tę astronomię, choć niewiele zabrakło do jej skończenia.

 

Próbowałem uczyć się programować, ale zabrakło mi cierpliwości i motywacji. Pewnego razu zapytałem znajomego, który skończył informatykę i z tego co widziałem był dosyć zdolnym studentem, czy ktoś taki jak ja miałby szansę na pracę jako programista, gdybym nauczył się programować. I okazało się, że nawet on sam jako absolwent informatyki nie zdołał dostać pracy jako programista, a jedynie tester, bo jego umiejętności okazały się za małe. Ta rozmowa z nim dała mi do myślenia i stwierdziłem, że skoro nawet on po 5 latach systematycznej nauki, kilka razy bardziej biegły ode mnie i z bardziej przekrojową wiedzą nie dostał pracy jako programista, to ja prawdopodobnie tym bardziej nie będę miał na to szans, nawet po roku, czy dwóch nauki. Próbowałem również dokształcać się w zakresie analityki internetowej i obsługi Google Analitycs, ale poprzednia firma kompletnie nie była zainteresowana w tym, by pomóc mi się szkolić w tym kierunku, zaś sama wiedza teoretyczna to za mało, bo nie zapewni odpowiednich umiejętności, a również i pracodawcy wymagają przede wszystkim doświadczenia.

27 minut temu, Ivar napisał:

Strasznie duży rachunek jak za wodę i ogrzewanie. Czy można to ogrzewanie przykręcić i nie przesadzać z wodą ?

Woda i ogrzewanie to tylko część opłat. Większość z tego to jest po prostu czynsz, który trzeba płacić za wynajem tego mieszkania. Oszczędzanie na wodzie nic nie da, bo opłaty mam i tak stałe co miesiąc, są ustalone z góry. Ale dzięki za rady. Kasę oczywiście liczę z kalkulatorem, choć wcześniejsze miesiące, gdy jeszcze miałem pracę na weekendy nie były aż tak złe. Najgorzej robi się teraz, bo w ostatnich dwóch miesiącach tej dodatkowej pracy nie miałem.

 

19 minut temu, tytuschrypus napisał:

1. Wybrałeś fatalną, nieopłacalną formę nieruchomości, nie wiem skąd ten pomysł. Mając niskie dochody nie powinieneś brać czegoś, czego koszty utrzymania są tak wysokie

Może powinienem rzeczywiście zrezygnować z tego mieszkania i wynająć sobie pokój we Wrocławiu.

 

19 minut temu, tytuschrypus napisał:

2. Zmieniałeś kierunki studiów

Jednak ostatecznie coś tam skończyłem. Niestety "coś tam" nie wystarcza na normalne życie w tym kraju. Na pewno dziś, gdybym mógł jeszcze raz o tym zadecydować oczywiście wybrałbym takie kierunki, które dają konkretne umiejętności, zawód, np. informatykę.

 

19 minut temu, tytuschrypus napisał:

4. Nie wierzysz w to, że możesz awansować - gwarantuję Ci, że nie awansujesz zatem. Masz zły mindset

Wierzę w to. Przestałem w to wierzyć tylko, jeśli chodzi o poprzedniego pracodawcę, tam naprawdę nie było perspektyw.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lekkiepióro napisał:

Może powinienem rzeczywiście zrezygnować z tego mieszkania i wynająć sobie pokój we Wrocławiu.

Nie wszystko na raz. Wielu z nas wynajmowało mieszkanie czy pokój i przepalało kasę, a potem dopiero kupiło. Kupiło! Nie wiem, czemu nie liczyłeś ile wyniesie Cię taki TBS, to jest totalnie nieopłacalne, a Twoje nie będzie nigdy. 

 

Na Twoim miejscu wynająłbym na lewo pokoje (legalnie nie można) i poszukał pokoju - kilka stów do przodu. Albo wyjazd jak bracia radzą. 

 

3 minuty temu, lekkiepióro napisał:

Jednak ostatecznie coś tam skończyłem. Niestety "coś tam" nie wystarcza na normalne życie w tym kraju

To nie tak jest. Czytam cały ten post, którego fragment cytuję i podszedłeś do studiów w sposób nieadekwatny. Studia w Polsce od lat nie dają nic poza papierem i nie ma co się przejmować tym jakie one są. Po prostu możesz zrobić hajs i karierę w zupełnie innym kierunku niż się uczysz, Ty mocno powiązałeś zakończenie studiów z pracą w tym co studiowałeś. Oczywiscie idealnie by było gdyby tak było, ale nie jest i taka jest rzeczywistość:) 

 

5 minut temu, lekkiepióro napisał:

Wierzę w to. Przestałem w to wierzyć tylko, jeśli chodzi o poprzedniego pracodawcę, tam naprawdę nie było perspektyw.

Ok, rozumiem! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.