Skocz do zawartości

Nie wystarcza mi na życie


lekkiepióro

Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, lekkiepióro napisał:

Jaśnie Wielmożny - szukałem najprostszych stanowisk asystenckich w HR w Polsce, ale z takim samym skutkiem jak zawsze. Nikt mnie nie zaprosił nawet na rozmowę. Poza tym w Polsce nie ma szans, żebym zarobił na czysto 6000-7000 zł, nawet pracując w swoim zawodzie. Być może będę nadal szukał pracy w zawodzie, pracując w Holandii, ale, jeśli ewentualnie taką znajdę, obawiam się, że nie zdecyduję się na zmianę pracy w ciągu najbliższych 1-2 lat.

Czyli będziesz zbierać, aż do spłaty mieszkania? A co z wyrobieniem jakichś kawlifikacji zawodowych tak, żeby nie utknąć na magazynie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trenuję inwestowanie na giełdzie. Jeżeli z tym mi się nie uda, zastanowię się nad nauką programowania. Innych, sensownych opcji nie widzę.

 

Branża HR jest po prostu jakaś popierdolona i mocno sfeminizowana. Nie widzę dla siebie szans dostania się tam, nie rozumiem czego oni do cholery wymagają, jak napisać CV, a zmieniałem je kilka razy, w tym raz zrobiła to również koleżanka. I ciągle tylko kobieta - rekruterka na kolejnych rozmowach o pracę. Regularnie też słyszę opowieści jak to taka, czy inna dziewczyna pracuje w HR i sobie chwali, sam takie poznawałem. Szczerze, nie mam do tego cierpliwości. Gdy widzę kolejny raz poważną panią rekruterkę patrzącą na mnie wraz z psycholożką przesłuchującym wzrokiem, to mam dosyć. Dosyć tych durnych szablonowych pytań kobiet, szablonowych odpowiedzi i bycia kontestowanym, gdy tylko odpowie się cokolwiek niestandardowo, na przekór. Ta branża jest popierdolona, tak jak wszystkie te kobiety. I jestem na etapie tylu wysłanych CV i tylu odbytych gówno-rozmów o pracę, że raczej mam ochotę zacząć robić jakieś happeningi na tych rozmowach albo po kolejnym pytaniu wprost oznajmić - jest pani popierdolona, nie mam zamiaru dłużej tracić tu swojego czasu i tak nie dostanę tej pracy. Naprawdę za dużo już było tych prób z mojej strony.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obraź się ale osobiście sądzę, że HR to zawód sztucznie wygenerowany jak Gender jest nauką akademicką. Chyba, że mamy do czynienia z na prawdę wysokimi stanowiskami gdzie dział HR to naprawdę wyspecjalizowany zespół psychologów wyszukujących odpowiednich owieczek do wmontowania w odpowiedni schemat. HR jest trochę jak PR zawód, który wynikający z tego, że ma się jakieś naleciałości z innych branż. Jednak ciężko poddać weryfikacji stopień kompetencji poza prezencją i lub/ umiejętnością prowadzenia banalnych rozmów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lekkiepióro napisał:

Ta branża jest popierdolona, tak jak wszystkie te kobiety. I jestem na etapie tylu wysłanych CV i tylu odbytych gówno-rozmów o pracę

Dobra, ale o jaką pracę te rozmowy, konkret.

Rekruter? Pan od obliczania pensji? Nie znam stanowisk, nie jestem z tej branży. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, lekkiepióro napisał:

Rekrutowałem

Czy dobrze rozumiem że aplikowałeś, jak to się obecnie mawia, czyli starałeś się o zartrudnienie na tych stanowiskach?

 

Spoko robota, jak się lubi ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lekkiepióro Idzie w Polsce zarobić na czysto 7k, wiem to po sobie, a jakbyś miał dobrego skilla to nawet powyżej 10k da radę. 

Uprawnienia kosztują max 10k, ale znając język szybko odrobisz pieniądze.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Imbryk napisał:

Czy dobrze rozumiem że aplikowałeś, jak to się obecnie mawia, czyli starałeś się o zartrudnienie na tych stanowiskach?

Dokładnie, regularnie wysyłam CV na takie oferty. Pojawiają się one regularnie na dużych portalach z ogłoszeniami z pracą. I regularnie moje CV zapadają się jak kamień w wodę, bez żadnego odzewu, poza systemowym powiadomieniem, że moje CV otrzymano.

 

Zaś rozmowy o pracę, o których pisałem wcześniej miewałem na innych stanowiskach, bardziej podrzędnych, typu call center, infolinia, sprzedawca, opiekun klienta.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
On 5/5/2019 at 10:22 PM, Byłybiałyrycerz said:

@lekkiepióro Idzie w Polsce zarobić na czysto 7k, wiem to po sobie, a jakbyś miał dobrego skilla to nawet powyżej 10k da radę. 

Uprawnienia kosztują max 10k, ale znając język szybko odrobisz pieniądze.

Tak?

To powiedz w jakiej branży.

Ciut wiem o życiu i zarobkach choć niekoniecznie bawimy się w tej samej piaskownicy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 7.09.2019 o 10:06, Jaśnie Wielmożny napisał:

@lekkiepióro

 

Jak poszło? Jakiś progres?

Tak jak pisałem:

W dniu 29.04.2019 o 06:17, lekkiepióro napisał:

znalazłem ogłoszenie pewnej firmy, która szuka ochroniarza w systemie 2 tygodnie pracy i powrót na tydzień do Polski. Zakwaterowanie i przejazdy zapewniają. Pensja na poziomie 2 średnich krajowych w Polsce. Wreszcie praca nie za pośrednictwem agencji, tylko normalnej firmy. Czuję, że wreszcie znalazłem pracę, która pozwoli mi stanąć na nogi i, że pewne rzeczy w moim życiu miały sens, a na pewno wykorzystałem je tym razem na własną korzyść. Do tego, w niewielkim stopniu, ale zawsze choć trochę mam szansę podszkolić angielski i poużywać tego języka.

Zatrudniłem się w tej firmie. I jest super. Wreszcie porządne pieniądze. Wreszcie normalna praca, normalne wymagania i normalne traktowanie. A do tego tydzień urlopu w Polsce, co 2 tygodnie. Ogarnąłem podstawowe życiowe wydatki, w ramach których miałem różne zaległości - stanąłem na nogi, zaś teraz zaczynam lwią część wypłaty odkładać na spłatę kredytów, która powinna mi zająć przy takich zarobkach maksymalnie 1-2 lat i, jeśli je spłacę będę naprawdę niezależny finansowo (w tym sensie, że nawet powrót do Polski do pracy za 2000 zł na rękę nie będzie już wtedy dla mnie groźny). Wreszcie mogłem wymienić starego, zepsutego smartfona, przestać zawracać sobie głowę tym co jem i gdzie, bo spożywka przestała stanowić istotną część mojego budżetu, kupić soczewki kontaktowe. Niby pierdoły, ale to wszystko razem pozwoliło mi odetchnąć wreszcie pełną piersią. Spać spokojnie i... pobudzić moją kreatywność, o czym poniżej.

 

Na giełdzie - czynię postępy, ale powoli, wciąż nie zarabiam - ale tracę mniej (przypominam jednak, że mówimy tu o drobnych, testowych kwotach). Na pewno mam natomiast teraz na to zdecydowanie więcej czasu. Praca ma taki charakter, że jestem ją w stanie wykonywać właściwie, łącząc się od czasu do czasu z internetem, by kontrolować pozycje giełdowe. Nigdy nie miałem tyle czasu wolnego, od czasów dziekanki na studiach. Nie chcę się wdawać w szczegóły, bo może koś związany z moim pracodawcą jakimś cudem to kiedyś przeczyta - ale naprawdę mam tu dużo czasu wolnego. I nie zmierzam go zmarnować.

 

Ad vocem tego wolnego czasu - jest już pierwszy pozytywny tego efekt, którego nie przewidziałem i nawet nie byłem w stanie tego zrobić, na etapie planowania zmiany w swoim życiu. Od lat (ponad 10) mam pewne szczególne zainteresowanie - hobby, mianowicie zajmuję się pewnym teoretycznym problemem matematycznym, zwanym hipotezą Collatza. Pomimo, że nigdy nie byłem geniuszem matematycznym, zaś tak naprawdę zainteresowałem się matematyką dopiero na studiach - ten problem mnie po prostu zafascynował i pochłonął. I pomimo, że nie jestem wybitnym matematykiem ogólnie - to w tej wąskiej dziedzinie matematyki teoretycznej jestem ekspertem. Śledzę na bieżąco wszystkie publikacje naukowe, znam ich większość z tej dziedziny, a zwłaszcza te najważniejsze. Ponadto mam sporo swoich własnych ciekawych twierdzeń oraz hipotez. Nigdy ich jednak nie publikowałem, bowiem publikacja naukowa to nie jest łatwa sprawa. Brakuje mi formalnego wykształcenia matematycznego i zawsze się obawiałem, że po prostu się ośmieszę, nie zostanę wzięty na poważnie albo, że wyłożę się na jakichś prostych błędach, niedopatrzeniach formalnych i, że ostatecznie pomimo sporego wysiłku żaden recenzent poważnego czasopisma nie dopuści jej do publikacji. Po drugie poświęcałem na ten problem ogromne zasoby czasu, zaś nie miałem z tego kompletnie nic - nawet, jeśli odkryłem jakieś ciekawe twierdzenie nie publikowałem go, a ponieważ to czysto teoretyczna hipoteza, próżno było szukać również praktycznych, komercyjnych zastosowań.

 

Wszystko zmieniło się jednak właśnie niedawno. Już lata temu, gdy postanowiłem skończyć z tym problemem lub zrobić sobie solidną przerwę poszukiwałem możliwości opracowania w oparciu o to zagadnienie algorytmu szyfrującego. Po prostu przeczuwałem, że może on się do tego nadać. Już wówczas opracowałem pierwsze, naiwne algorytmy szyfrujące, ale zignorowałem je, uznałem za zbyt proste. Teraz z uwagi na spore zasoby czasu od niechcenia wróciłem do problemu. Okazuje się, że w ostatnich latach pojawiło się kilka publikacji sugerujących zastosowanie tego zagadnienia w kryptografii, ale bardzo ogólnikowych - typu, że może kiedyś się to uda oraz, że wygląda na to, że ten problem to dobry kandydat do tego typu zastosowań (nikt jak dotąd jednak żadnego algorytmu nie opublikował, ani nikt nie wie jak mógłby on wyglądać). Apple poszło dalej i złożyło już nawet wniosek patentowy dotyczący funkcji haszującej - to jeszcze nie algorytm kryptograficzny, ale funkcje te mają zastosowanie w kryptografii. I co się okazało? Gdy wróciłem do tego problemu coś zaskoczyło i stworzyłem nowy, nieznany dotychczas algorytm szyfrujący oparty o pewne nowatorskie w punktu widzenia kryptografii konstrukcje matematyczne. Tego rodzaju odkrycie może ostatecznie nie przetrwać próby czasu, algorytm może nie być wystarczająco szybki i odporny na ataki, ale może być też równie dobrze podstawą zupełnie nowej dziedziny kryptografii i przełomową pracą. Trudno mi to rozstrzygnąć osobiście, potrzeba tu bowiem opinii i testów wielu niezależnych ekspertów i ogólnie środowiska naukowego, ale wiążę z tym algorytmem spore nadzieje. I z tego co osobiście potrafię ocenić - algorytm jest perspektywiczny. Co zatem dalej? Mam trzy opcje: opublikować algorytm w formie publikacji naukowej non profit, za darmo (po prostu przyczynić się do rozwoju nauki oraz zapracować na swoją markę), próbować sprzedać algorytm lub próbować go opatentować. I w pierwszej kolejności będę próbował tych dwóch ostatnich opcji. Po sporządzeniu wstępnej publikacji/opisu, zamierzam się zwrócić do różnych technologicznych gigantów, które od zawsze są zainteresowane tego rodzaju technologiami jak IBM, Google, Apple, etc. i próbować sprzedać im goły algorytm sam w sobie lub podpisać kontrakt na wdrożenie lub dopracowanie tego w ich firmie. Niestety w Polsce nie można patentować algorytmów, natomiast jest to możliwe w USA, tam zresztą algorytm i tak miałby największy rynek zbytu (i najczęściej sens ma patentowanie czegoś nowego właściwie tylko w USA). Patent średnio kosztuje jednak ok. 60 tys. dolarów. To kwota dla mnie do przeskoczenia, stąd, jak drugą opcję, chcę zaproponować jakiejś firmie opatentowanie tego pod ich szyldem i jakiś podział w ewentualnych zyskach, jeśli algorytm znajdzie zastosowanie. Na pewno jednak coś z tego będzie, w najgorszym wypadku publikacja naukowa, a po niej może jakaś ciekawa firma zainteresuje się moją osobą? Miałem to szczęście, że akurat zacząłem się zajmować kompletnie bezinteresownie problemem, który dosyć niespodziewanie wydaje się mieć spory potencjał intratnych zastosowań. Kto wie dokąd mnie to zaprowadzi. Sam patent na jeden z najpowszechniejszych obecnie algorytmów szyfrujących RSA, został sprzedany za 150 tys. dolarów. Zaś program stworzony przez Phila Zimmermanna - Pretty Good Privacy, wykorzystujący szyfrowanie tym algorytmem został sprzedany za ponad 300 milionów dolarów. Ja nie mam oczywiście programu, nie potrafię programować, ale w tej dziedzinie czasami można zarobić naprawdę spore pieniądze.

Edytowane przez lekkiepióro
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.