Skocz do zawartości

Zjazd Absolwentów / The Reunion / Atertraffen (2013)


deleteduser15

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś chciałem wysłać link do tego filmu wszystkim moim oprawcom ze szkoły, ale stwierdziłem, że tylko bym się zbłaźnił. Minęło wiele lat, po części dzięki nim muszę jechać codziennie na silnych psychotropach, aby w ogóle funkcjonować społecznie. Choć jestem dojrzały wiekiem, to w dalszym ciągu nie mogę poradzić sobie z traumą. Nie raz będąc "na bombie" miałem ochotę policzyć się z ludźmi, którzy wykończyli mnie nerwowo, doprowadzili do fobii społecznej, ale wtedy dochodził do mnie głos rozsądku i mówił po co? Po tylu latach? Warto mieć problemy z prawem, obitą twarz, a może nawet stracić życie? Nie warto. Ale, zawsze po obejrzeniu tego filmu jest mi lżej, bo zdaję sobie sprawę, że nie byłem jedynym popychadłem na tym świecie. I tak jak wspomniałem, choć minęło wiele lat, w dalszym ciągu mam do nich żal. 
 https://www.cda.pl/video/127648146

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

bo zdaję sobie sprawę, że nie byłem jedynym popychadłem na tym świecie

Facet, nie byłeś i nie jesteś żadnym popychadłem. Ktoś Ci to próbował wmówić a Ty w to uwierzyłeś. Nie wierz w głupoty.

 

Nie znam Cię ale widzę, że masz niezłe posty na forum. No i ten awatar, poezja, sam Towarzysz Winnicki.

 

Żaba, mamy gości, cieszysz się?

 

Kochany, są ludzie i ludziska. Jolunia, daj te ciasteczka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, MaxMen napisał:

To co oni Ci robili, że aż musisz po latach brać psychotropy. To jak to było na taką grubą skalę to nikt tego nie widział, nie pomógł Ci ? Sam nie próbowałeś jakoś rozwiązać tej sytuacji ?

 

Z resztą nie tylko Oni,bo całe osiedle także. Z tym że na osiedlu nigdy wpierdol nie dostałem. Stary by im nogi powyrywał, każdemu po kolei. Takie były czasy, dresy, kaptur na łbie, teksty typu na chuj się patrzysz. Każdego dnia towarzyszył mi lęk. Ja byłem wysoki i do tego bardzo (ale to bardzo) chudy. Nie mogłem się obrobić. Chyba tylko ucieczką, bo na pewno nie pięściami. W szkole to nie było dręczenie typu zabieranie kanapek. Wolę o tym nie wspominać. Na szczęście jakiś czas do szkoły chodził kuzyn, (specjalnie napisałem jakiś czas, bo więcej miał dni absencji) taki penerek trochę z niego był, z którym nie utrzymywałem kontaktów, ale jak dostałem wpierdol to zawsze honorowo spuszczał go oprawcy. Piekło się zaczęło jak trzeci raz z rzędu strzelił kibla, do tego narozrabiał i skończył w poprawczaku. Ehhh co najlepsze taki bad boy się w życiu ustawił hehe...i dobrze, bo zdolny był tylko uczyć mu się nie chciało. Jak kuzyn odszedł, to ojciec musiał w końcu wpaść do szkoły. Tak, nie wytrzymałem i zostałem konfidentem, bo powiedziałem ojcu. Raz wpadł, zrobił porządek, na chwilę ustało. Po paru miesiącach powróciło. Nie było sensu tego dalej drążyć, bo byłby jeszcze gorzej.

Lęk, Lęk, Lęk. Całe życie towarzyszy mi lęk. Zwłaszcza przed ludźmi. Dobrze, że ktoś inteligentny wymyślił benzodiazepiny. 
Wiecie co jest jeszcze najlepsze? Byłem wyszydzany przez kobiety. W sumie nie kobiety, tylko gówniary. Jakoś mi tak zostało, że np. zamiast usiąść w komunikacji miejskiej obok kobiety, wolę postać, albo nawet siedzieć obok bezdomnego. W ostateczności obok kobiety. Nawet wolę jak w jakimkolwiek urzędzie obsługuje mnie mężczyzna, takiego wstrętu nabrałem do płci przeciwnej.
Żeby w ogóle zbliżyć się niej, muszę poznać jaka jest. Obserwować z daleka, nabrać zaufania. Mimo kilku nieudanych związków mam bardzo zły stosunek do osobników płci przeciwnej. 
Z tego co wiem, trafiłem na wyjątkowych zwyrodnialców, bo w klasach gdzie uczyło się moja rodzina nie było przypadków takiego znęcania się psychicznego i fizycznego. ALBO może ja tragizuję? Może trzeba było przenieść się do szkoły specjalnej tylko, że iloraz IQ oraz wyniki w nauce miałem wtedy przeciętne. Dzieci w takich szkołach traktuje się gorzej niż zwierzęta. Może fakt chorowania na epilepsję dało zielone światło do pastwienia się nade mną. 

Do mojej historii pasuje film "Nasza Klasa", no może poza wątkiem seksu oralnego. 

Ehhh idę na żwirownię popatrzeć sobie na kopareczki, spalę papierosa i dalej w miasto szukać roboty. 

 

  • Like 1
  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

Do mojej historii pasuje film "Nasza Klasa"

Oglądałem ten film... masakra jakaś, aż się płakać chciało... :(

 

Sztuki walki to jedno ale tu chyba trzeba pozmieniać sprawy w psychice. Praca nad pewnością siebie, samooceną.

 

Wiem, że każdy przypadek jest inny. Ja miałem traumę z powodu ojca i to jeszcze długo po mojej wyprowadzce z rodzinnego gniazdka. Nie umiałem sobie z tym poradzić, ciągle mi to uwierało i siedziało gdzieś z tyłu głowy. Nie władowałem się w tabletki tylko w alko. To co mi pomogło się z tym uporać to pogodzenie się z przeszłością i wyjście z niej, wybaczenie ojcu. Zacząłem żyć teraźniejszością i przyszłością i jest mi z tym teraz o wiele lepiej. Nie było to łatwe ale porozmawiałem z nim na ten temat - najgorsza i zarazem najlepsza rozmowa w moim życiu - niesamowicie oczyszczająca. Udało mi się poukładać sobie te wszystkie klocki w głowie pomimo, iż pamięć o przeszłości nigdy nie zniknie, zawsze będę pamiętał. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że będę też pamiętał o tym, że mu wybaczyłem i się z tym pogodziłem.

 

Może moja krótka historia coś pomoże ale tak czy inaczej musisz sam to przepracować. Walcz o siebie bo warto!!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Marek Kotoński napisał:

Ja pierdolę, to jakaś totalna rzeźnia co opisujesz, współczuję.

 

Zacząłeś trenować sztuki walki, jakiekolwiek?

Nie trenowałem. Wystarczy, że się wpakowałem w sterydy. Przy moim porytym łbie skończyło by się to tragicznie. Mam zmiany nastroju wywołane chorobą organiczną, raz ze mną normalnie rozmawiasz, a za chwilę coś mi się nie spodoba i będę chciał się napierdalać. Poza tym jestem na to za stary. Fajterka odpada. 

Wiecie co? Przez kilka miesięcy śnił mi się jeden z moich prześladowców. Śniło mi się, że leżę na nim i okładam go pięściami. W każdym śnie nie miał ze mną szans, bo prałem go równo. Pewnego dnia dostałem od niego zaproszenie na FB. Myślałem, żeby zacząć w niego, ale pomyślałem, że tyle lat minęło i po co to nam? Zaakceptowałem. OD TEGO MOMENTU KOSZMAR Z NIM MINĄŁ. JAK BOGA (NIE) KOCHAM (BO NIE WIERZĘ). Możecie w to nie uwierzyć, może podświadomość się z tym pogodziła. 

@Cortazar Ciężko jest się pogodzić, gdy oprawcą jest członek rodziny. Mój dziadek nadużywał. Bywał agresywny, moja matka miała problem z przebaczeniem mu zniszczonego dzieciństwa, nawet gdy był umierający. Dla nas jako wnuków był do rany przyłóż. Najważniejsze, że uporałeś się z tym i nie żyjesz tym na co dzień. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to faktycznie hardkorowa sytuacja, ja jestem 80r nowe blokowiska sporo ludzi młodzieży co kilka bloków to inna ekipa. Na osiedlu to nie było żądnego dokuczania między nami wiadomo sprzeczki za dziecka to zawsze były, ale bez żadnego gnębienia. Nowa podstawówka na 3000 dzieciaków. Jak byłem w początkowej fazie szkolnej to ojciec mnie uczył zaciskać pięści boksować i kopać w poduszki i tłumaczył, że jak ktoś będzie mi dokuczał to mam bić, walić prosto w nochal, niech by było kilku i mieli Ci potem wlać to bij najsilniejszego zaznaczysz swoją pozycję, że sobie nie dajesz i więcej Ci nie będą dokuczać. Akurat ja byłem taką osobą, że nie dokuczano mi, ogólnie minie wszyscy lubili i chłopaki i dziewczyny. Sprzeczki przepychanki z chłopakami się zdarzały pewnie, że tak. Ale nikt mi nie dokuczał choć jakbym miał sobie przypomnieć to pamiętam sytuację kiedy jeden ogólny zjeb straszny na basenie zimą zajebał mi czapkę i musiałem wracać z wilgotną głową z 300m do domu. Tak sądziłem, że to ten huj ale nie miałem dowodu, jak się rozchodziliśmy na osiedlu to on rzucił do mnie tą czapkę, mimo iż był zjebem i miał zjebanych kumpli na osiedlu musiałem mu przyjebać, poszły dwa ciosy on mi oddał, do dalszej bójki nie doszło, po prostu się rozeszliśmy. Ale zaznaczyłem, że będę reagował. Miałem też sytuację na wycieczce szkolnej kiedy to typ postawniejszy ode mnie usiadł koło mnie coś tam pierdolił i markował jakby uderzenia z bańki w końcu się wkurwiłem i jak widziałem, że się szykuje to sam wziąłem zamach i nasze głowy się spotkały tylko w miejscu mojego czoła i jego nosa, więc wiadomo co się stało. Miałem też akcję, że jakiś typ z starszej klasy chciał mi coś zrobić kumpel się wstawił i on w japę dostał. Była jeszcze akcja jak starszy brat jednego z uczniów przyjechał pod szkołę simsonem plątał się między nami i spodobała mu się moja dżinsowa kurtka Levisa chciał mi uj zajebać ale nie dałem sobie zabrać, co prawda raz w japę zarobiłem ale się wyrwałem spierdzieliłem. Jakby zabrał to i tak bym odzyskał bo wiedziałem kto to i gdzie mieszka. Miałem jeszcze akcję w 1 klasie, że chłopaki z innej klasy zabrali mi worek z butami i przerzucili za płot na plebanie do księdza ;) Innych sytuacji raczej nie pamiętam. Ale byli typki którym ktoś dokuczał czasami. W szkole średniej to był porządek i spokój nie tolerowali bójek czy kocenia kotów itp. Choć był jeden dziwny gość to go chłopaki z klasy trochę męczyli. My mieliśmy w klasie znów takiego dziwaka trochę brudasa, co żałobę pod paznokciami nosił ale raz to tak się podłożył, że zaczęliśmy mu dokuczać. Na boisku szkolnym na bieżni mieliśmy czarną szlakę i oczywiście ta oferma się wyłożyła i kolana całe czarne. Za kilka dni WF znów a ten gamoń z czarnymi kolanami no jak to zobaczyliśmy to po prostu było po kolesiu tak jechane, że już chyba tego nie mógł znieść i zapłacił jakimś osiedlowym typom aby przyszli pod szkołę i nas zlali. Ja wtedy jakoś wyszedłem bocznym wyjściem od warsztatów i widzę, że pod szkołą stoi sporo zgraja jakichś obcych typów, myślę co się tam kroi. Później spotykam chłopaków na przystanku i mówią, że obława na nich była i się bili pod szkołą bo X przyprowadził ludzi i wskazywał palcem których trzeba bić, podobno była niezła zadyma, jakbym wyszedł głównym też może bym oberwał. Ogólnie kolo był straszną ofermą nie zdał w pierwszej klasie więc problem się rozwiązał. Ale ogólnie w tej szkole było grzecznie nie było szkolenia kotów itp. Jak to się mówi nie moc rodzi przemoc, dziś też bym uczył syna, że ma się nie zastanawiać tylko lutować prosto w nochal jakby co. Z tym, że to pewnie on byłby tym złym a nie oprawcy którzy by różne osoby notorycznie gnębili. 

Edytowane przez MaxMen
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

Ciekawe chyba zobacze, dobry film?

6 godzin temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

film "Nasza Klasa"

Dobry film oglądałem 2 razy.

 

 Mnie gnębili tylko trochę napewno nie tak jak ciebie bo na mnie się to nie odbiło i nawet miło wspominam, lubiałem głęboko patrzeć się w oczy swoim oprawcą i traktować ich jak powietrze, najgorsze były wf-y ale tam były tylko potyczki słowne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę rozumiem o czym mówisz też byłem wyszydzany w młodości. O ile w podstawówce jeszcze potrafiłem się pobić o honor. Tak w gimbazie kiedy doszedł ogromny wstyd przed dziewczynami czułem paraliż i bezradność. Bardzo się bałem tego, że mnie dziewczyny wyśmieją zwłaszcza ta, która mi się podobała. Miłość platoniczna i strach przed złą prezencją.

 

Jakoś tak się składało, że zawsze się zakochiwałem w najładniejszych dziewczynach w szkole. Przez cały okres edukacji co oznaczało kłopoty. O ile w szkole średniej pozostawało mi jedynie podziwiać taką gwiazdę na odległość to na wcześniejszych etapach edukacji miałem niemiłe interakcje. 

 

Pod koniec podstawówki na zielonej szkole po raz pierwszy miałem taką sytuację. Spotkałem laskę z klasy niżej oczywiście blondynka (chyba stąd moja fascynacja blondynkami), która się mocno wyróżniała urodą na tle innych (możecie pomyśleć przecież to jeszcze dziecko no ale serio mówie). Nawet do dzisiaj jest zjawiskowa i na zdjęciach z innymi ładnymi laskami się wyróżnia.

 

Co do charakteru nie wiem ale w tamtym okresie trochę księżniczkowata. Przypadkowo dowiedziała się, że mi się podoba i chciałbym z nią być (w zasadzie to podsłuchała tą rozmowę wraz z kilkoma innymi osobami). No ale była beka potem... Zostałem specjalnie podpuszczony do takiego wyznania, taka głupia zabawa.

 

Moi współlokarorzy (głupkowaci koledzy z klasy) robili mi na złość. O ile normalnie było to coś zwyczajnego tak kiedy robili to przy tamtej dziewczynie czułem się okropnie. Podczas gdy inni ją zaczepiali i drażnili na luzie ja się spinałem w jej obecności. Ona sama mówiła do mnie po nazwisku i robiła jakieś docinki z koleżanką sam do dzisiaj nie wiem czemu. 

 

W gimbazie byłem w klasie z dziewczyną trochę podobną do tamtej. Znowu pojawił się problem i w myślach trauma. Poza tym była to niby "elitarna klasa", zauważyłem oprócz tamtej z 2 inne ładne dziewczyny. Ja się spinałem w chuu.. zwłaszcza w sytuacjach przed tablicą albo jak mi inni robili na złość. W tej klasie było mnóstwo złośliwości i każdy sobie dogryzał. Mi się chyba dostawało najwięcej bo nie umiałem się bronić. Było kilka osób, które się uważały za "królów życia".

 

Raz poszedłem do odpowiedzi z narysowanym kutasem w zeszycie. Oczywiście teraz bym się nie przejmował takimi rzeczami ale wtedy byłem młodym chłopakiem, który się ekstremalnie wstydził dziewczyn i uważał je za istoty lepsze. Bałem się stawiać czy bić aby się nie ośmieszyć. Z resztą i tak już nie byłem tak silny w porównaniu z innymi jak wcześniej. Wyzywano mnie i ośmieszano w internecie co ostatecznie przechyliło szalę goryczy.

 

Poczułem się tak jak jakby cała klasa była moim wrogiem. Ostatecznie pod koniec zamknąłem się w sobie i nie odzywałem prawie do nikogo. Odpuścili i miałem łatkę dziwaka. Czułem się skompromitowany. Laska, która mi się podobała znowu była złośliwa. Jej koleżnka się mną chyba brzydziła. Nauka poszła w pizdu a moje oceny spadły do średniej 4.0 podczas gdy większość miała paski. Podostawali się do dobrych szkół a ja jak się potem okazało byle gdzie... 

 

Pod koniec szkoły średniej zacząłem się ogarniać. Niektórzy mi mówili, że nie potrafię wyrażać emocji i jestem jak robot. Spokojnie dzisiaj jestem normalnym chłopakiem, który zna swoją wartość i nie ma już depresji. Jednak wciąż  ponoszę konsekwencje tamtych lat + byłych związków w postaci zrujnowanego zdrowia (opisywałem kiedyś).

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MaxMen Gdybym miał możliwości fizyczne to nie zawahałbym się użyć siły w obronie własnej. Nawet w okresie gimnazjum coś tam próbowałem na siłowni ćwiczyć, ale szybko się zniechęcałem, bo jak to młody chciałem widzieć natychmiastowe efekty. Ale co może 50 kg chłopaczek mający 180 cm. Przecież mnie wtedy mocniejszy podmuch wiatru przewracał, a co dopiero porządna bomba na twarz. 

@Głodny Prawdy Mnie się podobał, choć dużo lepsza jest Nasza Klasa. Może dlatego zarzuciłem tym filmem jako pierwszą propozycję, bo pierwsze jego 20 minut bardzo mocno mną ruszyło. Nie mogę Ci streścić, bo wtedy oglądanie straci sens, ale dla mnie pierwsze 20 minut robi robotę. 

@Ksanti Tak się zastanawiam nad pewnym paradoksem. Czy to przypadkiem my jako ofiary nie jesteśmy winni? Bo odbiegamy od przyjętych w społeczeństwie norm? WPrezentując swoją innością, wyjątkowością prowokujemy do ataku abyśmy podporządkowali się tłumowi? 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do wysokich i silnych nie należałem, byłem fizycznie raczej z tych słabszych, jakby przyszło do bójki to pewnie od wielu bym łomot dostał,  nie wiem ile miałem cm w podstawówce ale obecnie mam 172. No ale p prostu nikt się mnie nie czepiał. Z kilkoma kumplami z podstawówki jak się spotkamy to pogadamy z jednym przyjaźnimy się nie przerwanie do dziś, reszta to kumple ze szkoły średniej, osiedlowi się rozpłynęli. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem tego farta, że w szkole jak i na podwórku zawsze trafiałem na ziomków w miarę na poziomie, z którymi znajdowałem wspólny język, w każdej szkole sie tacy znaleźli i nawet jak z kimś sie pobiłem to potem przybijalismy pione. Natomiast w gimnazjum i cześciowo liceum dokuczały mi dwie dziewczyny wyjątkowo zuchwałe, które mnie jawnie wyszydzały i upokarzały, może dlatego jestem na tym forum ?i dość wszczesnie poznałem sie na płci damskiej. Dodatkowo mocno napięta atmosfera w domu, ciagłe kłótnie i awantury doprowadziły mnie do silnej nerwicy i depresji, z która do dzisiaj walczę. Pomaga mi teraz psychoterapeutka która leczy metodami Alexandra Lowena czyli dodatkowo poza rozmową jest praca z ciałem i oddechem, polecam osoba z nerwica i depresja te metodę.

Edytowane przez BrightStar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do podobnej tematyki odnosi się film "Buty Nieboszczka" http://ebd.cda.pl/600x400/10156148 Naprawdę polecam! 
"Richard wraca do rodzinnego miasteczka, by zemścić się na bandytach, którzy lata wcześniej skrzywdzili jego młodszego brata."
Jak go pierwszy raz obejrzałem, to zbierałem szczękę z podłogi z podziwu.


@Marek Kotoński Audycja OK, tylko według mnie przemoc powinna być ostatecznością. Wiem, że przeczę sam sobie, bo niedawno napisałem na forum coś innego w pewnym temacie. Największą pogardą jaką można komuś okazać jest konkretnie słowne zripostowanie kogoś. Żeby widzieli przewagę intelektualną. No ja intelektem nie brylowałem nigdy, raczej przeciętny byłem, nie miałem ciętego języka. Obserwowałem typów takiej samej postury jak ja, którzy potrafili się jakoś wkupić w szeregi najsilniejszych właśnie dzięki ciętemu językowi, sprytowi oraz umiejętności manipulowania ludźmi. Mnie zabrakło tej elokwencji. Jak to powiedział klasyk kina niszowego Wściekły Wąż "Mistrz kazał unikać mi niepotrzebnych walek". 

Od niedawna chodzę na taką otwartą siłownie osiedlową na dworze. Obok często przesiadują tam pewne typki. Jeden z nich jest około 2, może 3 lata młodszy ode mnie, ale dobre 20 kg cięższy. Koleś mnie ciągle mierzy. Ile podciągnięć robię, ile na poręczach powtórzeń itd. Przechodząc obok niego patrzy się szyderczo, raz mu cześć powiedziałem, bo nie wiedziałem o co gościowi chodzi. Nic nie powiedział. Ewidentnie szuka zaczepki. Jego koledzy przydupasy mnie zlewają. Aż mi się ciśnie na usta, żeby się go zapytać, czy dawno czegoś ciepłego w ustach nie miał, ale po co mi to? Nawet jak sam zacznie to ja odpuszczam, chyba, że powtórzy się sytuacja z gimnazjum. Na takiewypadek mam drążek od lewarka w piwnicy i gaz sobie planuję kupić. Spuściłbym mu taki wpierdol, że długo by mnie popamiętał, ale ja na osiedlu miałbym przesrane. Więc... po co to mi. Lepiej odpuścić. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie rozjebało w gm. jeden typek do 2 klasy przyszedł i się dopierdolił do mnie nie wiem dlaczego. Zepsuł klasę, zaczęły być wymyślane ksywki i wyzywaliśmy się nawzajem. Pod koniec 3 klasy była sytuacja że jeden dzień wszyscy go wyzywali i upokarzali. A potem on zrobił tak że mnie. W końcu się wkurwiłem i powiedziałem mu że idziemy na solówe, on miał coś tam kciuk złamany dawno nie zagojony no ale biliśmy się. Okazało się że jestem w tym nawet ok, dobre uniki potem się dowiedziałem robiłem. Był remis ale jemu lekko z ryja jucha popłynęła. Potem jak szedłem do domu to on chciał rewanż ale ja nie chciałem. A ewidentnie widziałem że jego kumpel się do mnie sadzi, i powiedział żęe "juro masz wpierdol". Aż się popłakałem z niemocy, taka wiecie, frustracja. Nazajutrz nic nie było oczywiście. Przez tą jebaną klasę też olałem kontakty w szkole z dziewczynami bo by sobie znaleźli temat do żartów. Jeszce mieliśmy wf z drugą klasą i tam były takie dresiki i 2 też do mnie startowało.

Potem co najgorsze poszedłem do technikum gdzie chodzili goście z okolicznych wiosek, wiecie takie miasto powiatowe i wokoło są wsie. Wtedy chyba upatrzyli sobie żeby ze mnie zrobić debila klasowego. ZOSTAŁEM KURWA SAM w obcym mieście w obcej szkole. Szlajałem się 2 tyg a potem jak w końcu zadzwoniła ta cipa wychowawczyni do mojej matki i się wydało to się aż kurwa rozryczałem z rozgoryczenia. Aż kurwa pamiętam moje słowa "Czy to moja wina? czy ja jestem jakiś dziwny? że oni mnie nie lubili?. Moja matka powiedziała jej że mi dokuczają i że chce zmienić klasę a ona PIERDOLONA KURWA wymyśliła że mogłem przyjść i by pogadała z nimi dlaczego do mnie coś mają - kumacie? takie baby są kurwa durne XD.

Powiem ci coś autorze tematu  - jeżeli mógłbym sprzątnąć ludzi którzy mi tak nabruździli w życiu i nie odpowiedziałbym za to - zrobiłbym to, wyrwał bym chwasty, a jakbym do nieba przez to nie poszedł to pierdole boga że jest  chujem.

Teraz mam 2 fobie społeczne których ciągle nie mogę kurwa pokonać - boje się odrzucenia przez grupę i boję się że mnie ktoś upokorzy przed grupą. Przez to często jestem spięty, mam jakieś chujowe myśli, jestem za miły dla kobiet w sensie taki "martwy" kolega. Casami to słabnie ale i powraca. Porównuje się do innych a internet jeszcze to potęguję. Jak patrzę wstecz jak byłem dzieciakiem to byłem KOMPLETNIE inną osobą - uważałem się za najlepszego, z kumplem wygłupialiśmy się do lasek, itp. nie miałem za bardzo oporów przed niczym. Ogólnie ja rocznik 91 i moich czasach trzeba było być CHARAKTERNYM - bardzo to było propagowane tzw" ura bura, fifa rafa, kafar itp.

Czytam dlatego właśnie No more mr. nice guy i tam są opisane te moje przypadki...

 

Najorszę że być może odkryłem jak wzbudzać w sobie to "coś" od czego kobiety będą was lubiły ale mam problem włąśnie takiej "wewnętrznej spiny". To podobno powodują traumy, odczuwanie dużego stresu przez dłuuugi okres zamyka jakby twoje ciało na odczuwanie pewnych bodźców które może przejmować kobieta - jesteś dla niej "emocjonalnie martwy".

 

Za bluzgi przepraszam ale chciałem oddać moje emocje co do sprawy...

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie dlaczego niektórzy mają nieodpartą chęć gnębienia kogoś czy szydzenia z niego?

 

To jest właśnie nasza natura.

 

Tak jak to jest ze zwierzętami, gdzie silne osobniki i silne geny wypierały słabsze jednostki na własny sposób, tak my mamy w sobie część tego zwierzęcego zachowania.

 

Człowiek który widzi słabą jednostkę będzie nią gardził i szydził z niej z powodu tej słabości, jakiejkolwiek.

 

Spróbujcie zrozumieć ten problem, to sie wszystko wykształciło na drodze naszej ewolucji. Słabe osobniki były bezużyteczne.

 

Oczywiście każdy z nas miał trudne chwile w życiu, chciałem tylko wyjaśnić genezę problemu.

 

Edit: ogólnie to jest gruby temat. Szereg zachowań, postępowań, reakcji.

Edytowane przez Koszwil
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jest, ale z tego gówna da się wyjść tylko trzeba iść do przodu : Trening (siłownia, sporty walki), studia prawnicze i lecisz z tematem.

 

Masz być chujem nie do zdarcia. Za 5 lat zobaczę Cię jako fajnego, napakowanego, uśmiechniętego gościa z którym nie warto zadzierać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek i nadal staram się zrozumieć termin "popychadło". Mnie nigdy nikt nie zaczepił na osiedlu, w szkołach, żaden koleś w dresie do mnie się nie sadził. Nigdy. A nie mam postury Pudziana i nie mam 2 metrów. Jestem troszkę mniejszy i troszkę chudszy. I nie mam starszego brata kafara, który by mnie ewentualnie miał bronić. Zawsze byłem sam.

 

W mrocznych latach dyskotek było inaczej, zawsze ktoś chciał się "sprawdzać", wiadomo, jak to samce, ale dyskoteki to zupełnie inna bajka i nie na ten wątek.

 

Taki dres nigdy nie zaczepia bez powodu. On atakuje tylko wtedy gdy widzi, że ktoś jest słabszy od niego. Winnicki, musiałeś wysyłać jakąś widzialną lub mniej widzialną uległość i słabość i dlatego Cię dojeżdżali. Nikt nie atakuje silniejszego. Silniejszego niekoniecznie bickiem, ale mentalnie.

 

I nie chcę więcej słyszeć, że jesteś/byłeś popychadłem. Nie podoba mi się to słowo i nigdy nie spodoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.