Skocz do zawartości

Zamieszkanie razem


Rekomendowane odpowiedzi

30 minut temu, KurtStudent napisał:

Kolejny fan nauki? Będziesz mi pierd* o dowodach anegdotycznych? :D

Dzielimy się tutaj doświadczeniami a nie uprawiamy dysputę o metodzie.

Mówię jak to wyglądało u mnie i w zasięgu mojego wzroku. Dzielę się doświadczeniem. 

Spoko. Zabrzmiało to dość kategorycznie, dlatego się odniosłem. Zwłaszcza, że jak widać wiele zależy od tego co uznamy za dobre zakończenie. Ty wolisz nie poznawać z kim masz do czynienia bo Twoja relacja nigdy nie dojdzie do etapu, kiedy będzie to bardziej potrzebne (jako fan jak zrozumiałem LAT), ja celuję w jednak życie razem więc dla mnie korzystne się o tym przekonać, jak taka osoba się zachowuje przy wspólnym mieszkaniu. 

 

31 minut temu, KurtStudent napisał:

Jeżeli OP chce "heartwarming bullshit" to zapraszam na kafeterie.

To jak rozumiem już nie do mnie, chyba że gdzieś z mojego wcześniejszego posta wyczytałeś heartwarming bullshit? Właśnie o to chodzi, żeby zamieszkał i się przekonał, że może nieco inaczej to sobie wyobrażał.

Ja swego czasu myślałem, że świetną laskę trafiłem, ale okazało się że do współegzystowania w jednym mieszkaniu to ona się w ogóle nie nadaje:) Wychodzi też często na jaw, że mamy do czynienia nie tylko z bałaganiarą, ale totalną pierdołą życiową, która na przykład jak dostała od rodziców mieszkanie, tak ono stoi, a sama traktuje je w sumie jak akademik i nie ma kompletnie umiejętności tworzenia własnej przestrzeni.

 

17 minut temu, Adams napisał:

Ja się wyłamuję z tego trendu.

Teraz tylko trzymać kciuki żeby Twoja wybranka do LAT też się wyłamywała :)

 

20 minut temu, Adams napisał:

Generalnie był o tym wątek - zamieszkanie z kobietą to oddanie dużej części wolności. Nie kalkuluje się jak dla mnie.

Fair enough, ale wiele zależy od tego, jak się podchodzi do dzielenia przestrzeni - faktycznie w wielu typowych związkach jest tak, że za "ognisko domowe" czytaj bibeloty odpowiada kobieta, a faceta to nie obchodzi, albo mu się nie chce tym zajmować. Tylko potem nie powinno się narzekać, że coś jest nie tak, jak nam się podoba i mamy tonę bibelotów w mieszkaniu. W moich związkach to ja bardziej organizuję przestrzeń domową, kobieta się do tego dostosowuje mniej lub bardziej i raczej to uzupełnia - nie odwrotnie. Wynika to z tego, że ja się po prostu tym interesuję, zwykle bardziej niż kobiety.

 

Także w tym aspekcie uważam, że jeśli facet się tym nie interesuje i nie zajmuje to nie powinien narzekać, że mu się nie podoba. Generalnie chyba każdy związek, LAT nie wyłączając, to sztuka kompromisów mniej lub bardziej. Dla kogoś po prostu wspólne mieszkanie to już kompromisów zbyt wiele:) Rozumiem Cię trochę, bo też mam tak że potrzebuję zwyczajnie czasu dla siebie, ale moje partnerki o tym wiedzą - jeśli nie szanują tego, to się żegnamy, bo po prostu do siebie nie pasujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że tu też zaczyna się pojawiać jedna prawda dla wszystkich, pt. mieszkanie z kobietą jest złe, białorycerskie i robi z chłopa słabiaka. Ehh.

 

Moim zdaniem... To zależy... :D

Nie każdy chce hasać od łani do łani aż do starości.

W większości rzeczy odwołujecie się do starodawnych czasów, a w tym temacie nagle nowoczesność.

Dom od zawsze składał się z chłopa i kobity. Taka natura. Samotnicy, to wyjątki.

Raczej żadko komu będzie tak naprawdę dobrze całe życie w pojedynkę.

 

Grunt to odpowiedni mindset, zabezpieczenie, plan B itd. Nie mieszkając z laską też się można nieźle wpierdolić.

 

Jak ktoś się nastawia na dłuższą relację, chce stworzyć wspólny dom, mieć dzieci to mieszkanie razem zdecydowanie przyspiesza poznanie.

Przecież sam kiedyś, gdybym nie zamieszkał, to już byłbym na pewno po ślubie i pewnie po rozwodzie, a tak poszedłem po rozum do głowy jeszcze we w miarę dobrym momencie.

Poniekąd dzięki temu też trafiłem tutaj, na forum.

 

Ale póki relacje z kobietami traktuje się na luzie, to wspólne mieszkanie jest bezsensowne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Timmy - Zamieszkałbym na Twoim miejscu już teraz. Im wcześniej tym lepiej. Ja z kobietami mieszkałem tak średnio po 2 miesiącach spotkań. Dlaczego tak? Bo mieszkanie razem jest najlepszym testem dla kobiety. Wtedy wychodzi to co przed nami maskuje na spotkaniach gdzie nie mieszkamy razem. 

Także zamieszkaj i sam ocenisz czy warto czy też nie. 

Nie wszystkie są jakimiś potworami. Da się żyć, ale to zależy na kogo tak naprawdę trafisz. 

Edytowane przez CalvinCandie
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Adams napisał:

[...] Nie można spokojnie książki z półki wziąć, bo trzeba uważać, żeby nie spierdolić na podłogę jakiegoś gówna, bo się potłucze i będzie sprzątanie, foch, lament i generalnie gnój.[...]

Dam Ci jeden plus. Dałbym najchętniej sześć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, JoeBlue napisał:

Myslisz ze ile razy bedziecie szli spac bedzie sex na dobranoc?

A to sie k-wa zdziwisz!!!

I to jest to... u mnie miałobyć pięknie, a seks na dobranoc to tylko jak zaczalem, a i tak bylo wypinanie tyleczka tylko jak chciala, a jak nie chciala to zasypiala od razu.

Niestety tylko ostatnie dwa bzykanka byly takie, ze wzialem ja i zerznalem - wtedy sama się na mnie kładła kolejnym razem, ale zwiazek byl juz tak zjeabny, ze sie nic nie dalo zrobic.

 

Ogólnie duzo krzaczkow wyszlo przy mieszkaniu z kobieta. Jeśli nie myslisz o niej na powaznie to zamieszkaj - szybko zobaczysz jej jprawdziwy obraz i to czy nadaje sie do zycia bo wiekszosc panienek teraz nawet nie potrafi wypraoswac koszulki.

Jelsi myslisz na powanzie, to spokojnie.... czerp z zycia poki co, bo mieszkanie z samica wbrew pozorom nawet dla najwiekszych niezaleznych to ograniczenia :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, radeq napisał:

Albo cwani, którzy wiedzą, że wtedy nie bardzo będziesz miał jak od panny spierdolić :D

W sumie kiedyś tak było, że były te śluby. Ale też rodziny się znały od pokoleń i było wiadomo ktoś jest pierdoln* a nie tylko ładna buzia i przed ołtarz. Żyjemy w nowych czasach, musimy wypracować nowe rozwiązania, nowe formy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diabeł tkwi w szczegółach. Wiadoma sprawa że własne pierdy nie przeszkadzają, mało tego, nawet mogą być przyjemne. Kiedy opadnie magia związku, "seksu na swoim" i zaczynania wspólnie każdego dnia to niemal pewne że pierdy mogą wywołać awanturę. Takie to życiowe.

Nie widzę nic złego by spróbować zamieszkać razem. By się przekonać jak to jest, a nie myśleć jak mogło by to być. By doświadczenie zdobyć.

Na własnych zasadach "ofkors", bo kobieta jest na twoim i jest twoim gościem.

Jak komuś się chce to proszę bardzo.

Jedni zapraszają jedną kobietę na całe życie do siebie, inni zapraszają wiele na kilka godzin, proste i zróżnicowane, bo monotonia bywa nuuuudna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
W dniu 2.07.2018 o 22:37, deleteduser19 napisał:

Wydaje mnie się że wszystko można pogodzić 

Kwestia odpowiedniego partnera co teraz jest nie lada wyczynem :)

Nie ma takiego czegoś jak odpowiednia kobieta, cipa przysłoniła ci umysł. Kobieta prędzej czy później zacznie pokazywać swoją naturę tego nie unikniesz jak śmierci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście po 6 latach mieszkania z kobietą stanowczo odradzam. Nie jest jakoś super strasznie, ale podstawowa sprawa, którą musisz sobie uświadomić to to, że każda laska Ci się opatrzy, rutyna postarzeje Cię o co najmniej 10 lat, ale będziesz sobie wmawiał, że tak musi być. Nie nie musi, jeśli nie macie dzieci to teraz nie widzę większego sensu mieszkania razem. Podstawowa sprawa to dodatkowe zajęcia Pani. Moja poza mną i telefonem nie miała żadnych dodatkowych zainteresowań, ja swoje powoli też potraciłem. Czyli wstajemy, praca, wracamy z pracy i kanapa. Wtedy rutyna dosłownie miażdży związek.

Po pewnym czasie będziesz robił wszystko, żeby spędzić czas z kimś innym, żeby ktoś Was odwiedził, albo Wy żebyście wyszli do kogoś.

Oczywiście w pewnym momencie usłyszysz, ze już nie ma o czym z Tobą gadać - bo tak będzie, po prostu spędzając razem tyle czasu, bez dzieci, wspólne tematy się kończą. Oczywiście winę za to poniesiesz Ty. 

Dodatkowa kwestia to właśnie te kłaki, wszystko upaprane w pudrze itp., ale tego raczej nie przeskoczysz i tu bym raczej Pań za mocno nie demonizował.

 

Dodatkowo stopniowo tracisz powoli niezależność, handel dupką to standard. 

Podsumowując, mieszkanie razem wg mnie ma sens jedynie w przypadku posiadania wspólnych dzieci.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.