Skocz do zawartości

Pierdnięcie w Biedronce


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Ja się kiedyś zjebałem w szkole i myślałem, że pójdzie cichacz a poszła głośna bomba. To było na WF podczas ćwiczeń i śmierdziało na całą salę :D To była pierwsza albo druga klasa podstawówki i od tamtej pory zawsze się pilnowałem z bąkami gdziekolwiek poza domem. Raz też była taka akcja na podwórku, że ziomek chciał pierdnąć i się zesrał więc mając z dzieciństwa takie przestrogi nie mam takich dylematów :D

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha :D

Ja jak muszę i pierdnę to zazwyczaj cichacz ale jak wali to w sklepie uciekam, a na dworze zawsze można zwalic na kanalizację czy cos :D

Choć nie byłoby przyjemnie zjebać się głośno, najgorzej jak robisz zakupy z kimś :D

A jak jest spotkanie z kumplami przy filmie czy cos to nawet bardzo się nie hamujemy - czasem poleci tylko ostrzeżenie i później 6 chłopa ucieka z salonu do kuchni :P ale to dość ekstremalne przypadki

Co do kleksa to nie niestety mam takie wspomnienie z dziecinstwa (10lat), ale na szczęście żadnych kolegów, podczas jakiejś wycieczki z mama i niedaleko była toaleta i udało się wybrnąć całkiem całkiem ;] ale wspomnienie dość nieprzyjemne :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Ło kurwa, leżę :D Forum na którym są poruszane takie tematy siłą rzeczy musi być zajebiste, nie ma innej opcji.

 

Jak jeszcze chodziłem na treningi MMA (gimbazjane marzenia żeby być fajterem) to raz był taki trening, że każdy leżał na plecach i po kolei każda osoba musiała przejść po splotach słonecznych innych. Wcześniej zjadłem grochówę i jakoś nie zajarzyło mi we łbie że trening+fasola to słabe połączenie. W każdym razie parę osób poprzechodziło po mnie, aż nie wytrzymałem i w chwili gdy kolega mnie  "nadepnął" puściłem takiego typowego siarczystego grzmota, że i jebało i było słychać. Tak waliło, że aż okna trzeba było otworzyć :D Po treningu na dodatek miałem takie parcie, że musiałem biec do klopa w domu, żeby nie skończyć tragicznie na ulicy...  

 

Po tym ogarnąłem, że jedzenie nie łączy się zbyt dobrze z ostrym treningiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Mi się kiedyś zachciało na próbnym egzaminie gimnazjalnym.

Wszyscy skupieni, cisza spokój.
Puściłem raz - po cichu, zrzuciłem na grubego kumpla z ławki.

Puściłem drugi - niestety głośno, wszyscy z sali spojrzeli na mnie a ja żartobliwie tylko powiedziałem, że myślałem, że będzie cichacz.
Nie ma co się wstydzić moim zdaniem, każdy przecież pierdzi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa swoboda w pierdzeniu i tak jest w zwykłej fizycznej pracy pod gołym niebem :) Tam się nikt nie pierdololo z konwenansami. Można walić na bogato - nawet z linią melodyczną. 
Tego fenomenu nie można zrozumieć jak się ma pracę jako czeladnik biurkowy pod krawatem przed ekranem, albo jeszcze gorzej - w sfeminizowanym środowisku gdzie jesteś notorycznie gwałcony pierdylionem zapachów perfum, kremów, dżemów i płynów do 'higieny intymnej'.
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

U mnie na studiach to były jaja, ogólnie robiliśmy sobie polewę, sala mała i profesor przesadził nas do pierwszej ławki, mnie i kumpla , "za karę".

 

Poza tym, że zawsze z kumplem robilismy zakłady kto głosniej walnie bąka, dłuzej, który bardziej smierdzacy itd, to było wszędzie na korytarzu, na parkingu, gdzie się dało.

 

W 1wszej ławce też się dało... on małego cichego, usłyszalem powiedzmy ja i osoba z tyłu, za to ja po paru sekundach dłuuuuugiego głoooosnego niczym  muzyka z trąbki, o bardzo "słabym" zapachu. Ale sam dźwięk był przerazający, że wszyscy zaniemówili, łacznie z profesorem, i w ciagu sekundy odwracamy sie z kumplem do tyłu i wskazujemy jakiegos pierwszego lepszego leszcza, że to ON, TO ON ! i wtedy KAZDY na niego i w brech albo oburzenie, my w brech, profesor kazal mu wstac i opuscic sale a koles "ale to nie ja", to jeszcze od swin go profesorek powyzyl, a my malo ze smiechy sie nie posikalismy... hehehe ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja kiedys na wykladzie przy sali pelnej ludzi sie spierdzialem. Ale malo tego - sala byla tak pelna ludzi, ze jedyne miejsce bylo przy tylnym wyjsciu gdzie bylo waskie przejscie miedzy sciana a podniesieniem. Usiadlem tam z nogami mocno zgietymi w kolanach. Wyklad byl tak nudny, ze przysnelo mi sie. A ze uda mi na brzuch cisnely strasznie to w koncu gaz ze mnie ulecial. Bak byl tak glosny, ze mnie obudzil. Na sali cisza, a miny ludzi naprzeciw mnie w lawkach... Jeszcze nigdy nie widzialem, zeby ktos tak bardzo sie staral nie zwrocic na mnie uwagi. Hehehe.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, to trzeba rozegrać taktycznie niczym mój kumpel ;) jego sposób w teorii był taki:

- upuścić coś na podłogę i w tym samym momencie oddać "wystrzał" co by zsynchronizowało się, że niby taka kredka/cokolwiek innego głośne :lol: 

a jak wyszło w praktyce? 

- upuścił piórnik

- wszyscy się na niego spojrzeli

- dopiero wtedy "odpalił" :lol: 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja mam bąki ciche ale za to mocne. A im głośniejsze tym bardziej... śmierdzące więc mało ktokolwiek zauważy kto uwolnił niespodziankę (dopiero później skapowali się że to ja gdy akcja powtarzała się kilkatronie) Miałem jednak jeden dość zabawny dla mnie przypadek:

koniec roku szkolnego gimbazy, zrobiono nam "wycieczkę" na lody (ponieważ przez wszystkie 3 lata nauczyciele byli nieubłagani i zawsze brakowało im jednej osoby do zrobienia jakiekolwiek wycieczki). Siadlem z kolegami na murku, dali mi hajs bym coś kupił międzyczasie ją gubiąc, wracam się, rozmawiam z nimi dalej i tu nagle nawalam takiego pierda (byłem jakiś metr od nich, w plenerze!) że już mieli prawie uciekać (ja sam także bo nawet dla mnie był nie do zniesienia a w moim wypadku to naprawdę rzadkość) i jeden z nich skomentował to jakże soczystym zdaniem: "co ty trociny wpie*dalasz?!" przez które praktycznie udusiłem ze śmiechu. Jestem pewien że gdyby to się stało w takiej np. windzie padliby trupem. Co dziwne zdarzył mi się taki pierd wyłącznie raz w życiu i nie umiałem go potem powtórzyć. A nie jadłem nic specjalnego, może te obiadki w stołówce od innych tak na to wpłynęły? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Czasem się każdemu wymsnie - ludzka sprawa najważniejsze to zachować kamienną twarz i zrobić taki grymas zniesmaczenia i skierować wyrok na kogo innego - najlepiej na starszą osobę.

 

Miałem kiedyś kumpla w liceum - taki śmieszek z niego był, pamiętam jak chciał żeby było śmiesznie puścić głośnego bąka na przysposobieniu obronnym - taki luźny przedmiot, tak żeby było głośno i zabawnie - przesadził z skupieniem i się poprostu zesrał w pory - ubaw był, do końca liceum się to za nim ciągnęło - przylgnęła do niego ksywa "Pampers".

Edytowane przez wojkr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ale macie problemy z pierdnięciem. Ludzie jarają papierosy i dymią gdzie się da - bo taki mają nałóg i mają w dupie otoczenie. Natomiast wszyscy wariują jak ktoś po ludzku pierdnie. 

 

Cytat

A im głośniejsze tym bardziej... śmierdzące

Pozwolę się nie zgodzić. Cichociemne są bardziej skondensowane:D. Do tego zależy czy jest ciepło czy zimno - smród roznosi się szybciej w ciepłym.

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro odkopaliśmy temat to opiszę taką bardzo śmieszną historię na poziomie z mojego gimnazjum.

 

Raz siedziałem sobie z kumplem (w chyba 1 klasie) w jednej z ławek na lekcji chemii. Ten kolega tak sobie siedzi cicho, siedzi, siedzi, nagle nachyla się do mnie i mówi mi na ucho z taką  zdegenerowaną miną zgreda 'ale się na ciebie spierdolę'. Przechylił się tyłkiem w moją stronę na krześle, po czym spróbował puścić cichacza. Na jego nieszczęście pierdnięcie było słychać na całą salę, całą klasą wraz z nauczycielką ryczeliśmy ze śmiechu, a on czerwony razem z nami.

 

Pierdy zawsze są śmieszne.

Edytowane przez Bart Simpson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem kiedyś że w Niemczech pierdzą przy stole jak jedzą a inni mówią "ja ja gut gut". Pierdzenie jest podobno zdrowe na jelita więc nie trzeba się powstrzymywać, cichacz zabójca jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale cichacze trzeba umieć puszczać, problem jest w łóżku z dziewczyną, tego już nie da się ukryć;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.08.2018 o 16:16, Wikary napisał:

Słyszałem kiedyś że w Niemczech pierdzą przy stole jak jedzą a inni mówią "ja ja gut gut". Pierdzenie jest podobno zdrowe na jelita więc nie trzeba się powstrzymywać, cichacz zabójca jeszcze nikomu nie zaszkodził, ale cichacze trzeba umieć puszczać, problem jest w łóżku z dziewczyną, tego już nie da się ukryć;)

Mi sie czesto zdarza jak mi brzuch ugniecie siedząc na mnie. I nie ma przebacz - cichacz musi pójsc, bo to niezdrowo trzymać gazy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.