Skocz do zawartości

Bar i szklaneczka whiskey a ekspansywność życiowa


Rekomendowane odpowiedzi

Wszedłem do baru. Bar jak bar. Zamówiłem szklaneczkę whiskey u barmanki (przy barze), została mi podana (w ciepłej szklance, ale co tam). Po chwili wszedł koleś, stanął obok mnie (był ścisk) z kartonikiem chińczyka w ręku. Smród na cały bar. W myślach roztrzaskałem mu 20 szklanek (które leżały za barem) na tym jego zakutym, świńskim łbie. Gdy tak rozmyślałem o tych tłuczonych szklankach spojrzałem na chwilę w lewo i właśnie w tym momencie podszedł barman (nie ta barmanka która mnie obsługiwała - info dla tych co mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem ;) ) i zabrał mi w połowie niedopitą whisky. Jak na niego spojrzałem to jego spojrzenie uciekło z moich oczu, odwrócił się i poszedł w drugą stronę. W tym momencie powinienem był go zawołać i zbesztać. Wstałem, wyszedłem, wróciłem do domu.

 

Cała ta sytuacja jest zupełnie banalna i trywialna. Jest jednak modelowym przykładem tego jak mało ekspansywną mam osobowość. Dałbym sobie każdemu wejść na głowę, postawić klocka i pomimo wewnętrznego "wścieku" nic bym nie zrobił. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że często w stosunkach międzyludzkich kultura osobista jest brana za oznakę słabości. Sam też mam tak często, że ochrzaniam się w myślach, że na chamstwo wobec mnie nie reaguję tak jak powinienem. Tylko tak na prawdę po co...cham i tak tego nie zrozumie, a ja tylko stracę nerwy. 

Edytowane przez Kleofas
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie problemem nie jest Twoja reakcja ale to, że się katujesz za to czyli nie akceptujesz siebie takiego jaki jesteś. Widzisz siebie jako ofiarę i nie lubisz siebie za to.

Jeżeli chcesz to zmienić to spójrz na siebie w prawdzie z akceptacją. Potem możesz zobaczyć, że to nie TY a program w podświadomości. Uwierzyłeś w iluzje o sobie i tyle. Jak my wszyscy.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Trzeba się nauczyć bywać drapieżnikiem. Bywać, nie być.

Wypracować stan, kiedy jesteś neutralny i w określonych okolicznościach zmieniasz się w drapieżcę. To tak ogółem, niekoniecznie do tej sytuacji, która mogła być nieporozumieniem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztuki walki by Ci bardzo pomogły - stawanie w ringu z przeciwnikiem wyzwala pewne cechy ciekawe, np. widzisz że jesteś w stanie sobie poradzić i to przekłada się na takie właśnie sytuacje, że przestajesz się bać zagadać.

 

A zabranie szklanki to pewnie przypadek, nikt by Ci tak na złość nie robił.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@baron Ungern von Sternberg

Bliski mi temat założyłeś.

 

Miałem cholerne problemy z asertywnością.

Kwestia wychowania.

To się wynosi z domu.

"Grzeczny, ułożony chłopiec".

Później wadzi w dorosłym życiu jak cierń w tyłku.

 

Może zaciekawi Cię jak sobie z tym poradziłem?

Pewnym siebie uśmiechem i zagadywaniem.

W sytuacja jak w barze - uśmiechnął bym się od ucha do ucha i głośno zawołał "hej, jeszcze pije".

Uśmiech=załatwiam sprawę na luzie i pokojowo. Plus komunikat odnośnie zwrotu szklanki.

95% podobnych sytuacji to zwykłe nieporozumienie. Uśmiech, tekst i po sprawie.

5% to celowe, chamskie zagrywki.

 

Co do chamstwa to go nie znoszę.

Fizycznie cierpię gdy muszę mieć z nim do czynienia. Szczęśliwie rzadko.

Niestety w Polsce co już opisywałem dominuje kultura wiejsko-plebejska.

A tam MISTRZ to ten co głośniej ryknie i pięścią w stół pierdolnie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O w mordę, margrabia @Margrabia.von.Ansbach dyskutuje z baronem @baron Ungern von Sternberg o asertywności, to ja też chcę się wypowiedzieć, ogrzać się w blasku arystokracji.

 

Dnia 7.07.2018 o 18:36, baron Ungern von Sternberg napisał:

Do diabła z tą szklanka i whiskey. Clue sprawy to brak asertywności i niezajmowanie przestrzeni życiowej wokół siebie

Ech też tak miałem/mam.

 

Z jednej str. Barman mógł być zakręcony, chory, zakochany albo też nieasertywny.

 

Z drugiej str. Ty rzeczywiście, sam nie zadbałeś o siebie i nie zawołałeś o zwrot szklaneczki.

 

Oczywiście że nic się nie stało, ale ciekawa lekcja dla Ciebie o sobie samym.

 

Lekcja na kolejne 1000 sytuacji: świadomie sprawdzać, czy należycie dbam o własny interes w drobnych kwestiach.

Niekoniecznie "walczyć o swoje", ale jeśli tracisz sprzed nosa tę metaforyczną niedopitą szklankę, to bądź świadom dlaczego tak postępujesz.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym poprosił szefa lub osobę odpowiedzialną w tym dniu za obsługę baru.

Kulturalnie przestawił bym się, powiedział bym, że jestem dziennikarzem w lokalnej gazecie i opisuje funkcjonowanie oraz obsługę klientów w knajpach w mieście.

Dalej opisał był kolesiowi zaistniałą sytuację.

Szklaneczka szkockiej w zmrożonym szkle na koszt baru, gwarantowane.

 

Asertywności może tu nie ma, ale sztuka manipulacji, owszem.

 

Edytowane przez Still
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Dnia 7.07.2018 o 17:55, baron Ungern von Sternberg napisał:

Tylko czy cham zrozumie język białego człowieka?

Masz przedstawić swoje stanowisko. Dlaczego ma cokolwiek zrozumieć ? Ludzie rzadko rozumieją co się do nich mówi, raczej szukają samousprawiedliwienia.

 Z chamem sie nie dyskutuje, nie bije ani nic z tych rzeczy. Po prostu się dziękuje i zmienia towarzystwo. 

 

Ja bym z tą szklanką nie zrobił wielkiej afery, tylko zamówił następną. Ewentualnie w formie żartu powiedział, żeby chociaż opił moje zdrowie jak już zabiera mi szklankę. 

Widziszi, wszystko zależy od tego jaki Ty jesteś, a nie jaka jest sytuacja. To pierwsze pokazuje to drugie, a nie odwrotnie. Dla mnie każda agresja wywodzi się ze strachu, a strach jest oznaką słabości charakteru.

Te całe gadanie o byciu drapieżnikiem...  Chodzenie i dawanie każdemu po mordzie czy to fizycznie czy mentalnie (besztanie) to nie jest coś co przystoi osobie z rowinietą osobością. To reaktywne, neurotyczne zachowania. Kiedy napadają Cię na ulicy i Twoje życie jest zagrożone to rozumiem, że należy się bronić, ale z powodu szklanki whisky ? 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

A może to była prowokacja? Liczy się też otoczka wokół. Może udało się uniknąć jakiejś nieciekawej akcji.

Cham nie pojmie.  Potomkowie plebsu mają to do siebie, że czują ogromną satysfakcję kiedy uda im się "oszukać inteligenta". Mają o czym rozprawiać przy rjumce beczki gorzkiej.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.