Skocz do zawartości

Jak pomóc kuzynowi?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Piszę tego posta, gdyż powoli kończą mi się pomysły a problem jest bardzo poważny.

 

Otóż mam kuzyna (Spokrewnieni nie jesteśmy, ale razem się wychowaliśmy więc tak na niego mówię).

 

Kuzyn nie miał łatwego dzieciństwa, w ogóle mówienie w jego przypadku o jakimkolwiek dzieciństwie to grube nadużycie.

 

1. Matka alkoholiczka. Pamiętam ją z czasów dzieciństwa leżącą pijaną na schodach, mieszkaliśmy na jednym piętrze w bloku z wielkiej płyty takie widoki były dość częste. Gdy mój kuzyn miał 14 lat popełniła samobójstwo.

 

2. Ojciec - rasowy kryminalista - Gdy miałem 12 lat a mój kuzyn siedem - Poszedł siedzieć, później podobno wyszedł i znowu dostał wyrok, ale tym razem poszedł siedzieć na dożywocie.(domyślacie się pewnie co to było) Kuzyn nie miał z nim od tego czasu żadnego kontaktu.(Na szczęście)

 

Matce zabrano w końcu prawa rodzicielskie. Całe życie mojego kuzyna (od 11 roku życia) to był dom dziecka, później ośrodki wychowawcze etc.

 

 

Gdy skończył 18 lat zamieszkał u dziadka, pracował w jakiejś fabryce na budowie, zaczął coś ogarniać, wychodzić na ludzi.

 

Gdy miał 20 lat uśmiechnęło się do niego szczęście i został żołnierzem zawodowym, zdobył uprawnienia saperskie, ogólnie był  zdyscyplinowany w końcu wychowały go instytucję więc nauczył się życia w strukturach. Tylko wiadomo, że musiał mieć bata nad sobą bo inaczej funkcjonować to nie potrafi. Uroki wychowania przez państwo zrobiły swoje - samodzielności mało, ktoś musi nad nim stać i nim rządzić bo inaczej kompletnie się gubi.

 

Niestety, ale między czasie dostał wyrok za grzechy z przeszłości i szansa dana od życia została mu brutalnie zabrana. Został skazany prawomocnym wyrokiem sądu i musiał pożegnać się z życiem w koszarach. Nie chcę mówić o szczegółach, za co dostał wyrok itd - ale jak dla mnie źle zrobił, że się w ogóle przyznawał bo dowodów nie było tak naprawdę na niego żadnych.

 

Kilka miesięcy temu odnowił nam się kontakt ja nie mieszkam już od kilku lat w miejscu gdzie się wychowywaliśmy. Znaleźliśmy się na fb przyjechał do mnie, opowiedział mi o wojsku, o wyroku itd.

 

Postanowiłem mu pomóc - 

 

1. Znalazłem mu pracę.

2. Przez jakiś miesiąc u mnie mieszkał, spał jadł itd.

3. Pomogłem mu w załatwieniu formalności w związku ze sprzedażą domu jego dziadka(On jest spadkobiercą -małe miasteczko, wartość rynkowa niewielka - ciężko  znaleźć potencjalnego kupca)

4. Zapisałem go do zaocznego liceum i kazałem zapierdalać na zajęcia

5. Chciałem zapisać go na SW albo na siłkę.

6. Szukałem mu pokoju u siebie w mieście na wynajem.

 

Niestety, ale kuzyn stwierdził, że nie będzie mieszkał u mnie w mieście (duże wojewódzkie miasto) tylko będzie mieszkał w domu po dziadku a do roboty jeździć 40 kilometrów. No i tak zrobił, ale wrócił przy okazji do patologicznego środowiska - alkohol, narkotyki z tego co wiem od jego siostry to odpierdalał też tam jakieś chore akcje - wynosił meble z domu, zastawiał rzeczy w lombardzie, żeby mieć na fetę.

 

Pracę oczywiście stracił, a szkoda bo mógł nieźle zarobić, ma uprawnienia na wózki widłowe, miał możliwość brania nadgodzin, do liceum do którego go zapisałem też przestał chodzić położył chuja na szkołę.

 

Przyjechał do mnie dzisiaj ja mam ostatni dzień urlopu, nie wyjebię go z chaty dam mu się wykąpać, zjeść, wyglądu ćpuna nie ma, gada składnie i rzeczowo. Tylko nie wiem co mam z nim zrobić. Nie ma opcji, żeby ze mną mieszkał bo mam swoje życie i wiem, że z tymi wzorcami jakie ma to  za jakiś czas znowu coś odpierdoli, jakby mieszkał u mnie musiałbym robić za ojca, brata, matkę - przecież on nigdy nie miał nawet namiastki normalnego domu.

 

Chcę mu pomóc bo on nigdy nie miał szans na normalne życie, dzieciństwo zjebane na maksa, całe życie widział tylko patologię, ale wiem też że on jest nauczony życia w strukturach, ma niski poziom samokontroli, dobry chłopak, ale jest strasznie chaotyczny i niezorganizowany jak nie ma nikogo nad nim.

 

Do wojska nie wróci bo jest karany, do zakonu nie pójdzie no nie przesadzajmy :D, znajdę mu robotę i mieszkanie to znowu coś odpierdoli...zastanawiam się poważnie nad tym, żeby go wysłać do Monaru - chłopak się zgadza. Co myślicie o takim pomyśle, znacie jeszcze jakieś inne możliwe wyjścia z sytuacji?

 

Nie wiem jak jest w Monarze, ale słyszałem różne miejskie legendy. Jednego jestem pewien on sam sobie nie poradzi a ja jestem jedyną osobą na świecie przy której jest grzeczny i nie odpierdala chorych akcji. Dlatego, że ustawiłem jasne zasady w naszej relacji.

 

Zawsze mu pomogę, ale po główce go nie głaszczę, nie robię za troskliwego dobrego starszego braciszka.

 

Jest akcja to z mojej strony leci reakcja, ma problem to ja działam, ale na głowę mi nie wchodzi chyba tylko do mnie czuje jakiś szacunek więc mam niego wpływ bo się mnie słucha.

 

Ktoś go musi wyprostować pytanie, w jaki sposób?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On tyle razy dostał w dupe, że kolejny kop nic chyba nie da.

Umówiłem go na jutro do monaru będzie miał tam spotkanie. Zobaczymy do jakiego programu go zakwalifikuja. Spróbuję mu znowu nagrać jakąś pracę za rok dostanie zaswiadczenie o niekaralności będzie go można już do wojska albo do jakiejś ochrony zatrudnić ;)

Tylko musi się ogarnąć wreszcie znaleźć jakieś mieszkanie..monar może być szansa.

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek

Może łatwo mi się wypowiedzieć bo nie czuję Twoich emocji, przywiązania, przyjaźni i tego jakie masz serce. A napewno masz wielkie.

 

Mialem kiedyś podobna znajomość z kumplem tyle, że nie gościłem go w mieszkaniu. Wiec miałem mniejszy ciężar. Mój kumpel również pochodził z rodziny dysfunkcyjnej. Pomagałem mu ogarnąć pracę, sprzątać zapuszczony do zera dom. Dawałem jedzenie, czasem jadł obiad u moich rodziców. Problem jego polegał na tym, że przepierdalal kasę na „maszynach”. Schemat się powtarzał.

 

Z czasem zabrakło mi sił i mądrości życiowej by to ogarnąć. Możecie mówić, że jestem chujem. Tylko ile można? Zbyt obciążało mnie to psychicznie. Nie dotrzymywaniem obietnic zniszczył sam tą przyjaźń i zakończyłem znajomość. 

 

Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem ale pomysł też o sobie tak.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek rozumiem, iż chcesz mu udzielić pomocy, jednak kuzyn kiepsko rokuje.

 

Jeśli masz możliwości, to załatw mu pracę za granicą. 

 

W ten sposób on będzie miał szansę wyrwać się z patologii i zarobić rozsądnie nawet za proste prace, a jednocześnie będzie daleko od ciebie i nie będzie obciążał cię swoimi problemami.

 

Zakomunikuj, że to ostatnia jego szansa, żeby się ogarnąć, jak się uda to dobrze, jak spierdoli to trudno.

 

 

 

  

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko widzimy się rzadko. Nie podchodzę do życia  emocjonalnie staram się podchodzić raczej zadaniowo.

Na zasadzie ,, jest problem to musze znaleźć rozwiazanie" .

On wie ze go po główce głaskać nie będę i czuje szacunek, ale życia za niego nie przeżyje.  

Mogę mu stworzyć szanse, stworzyć perspektywy ale on sam musi to wykorzystać.

Kurde uprawnienia saperskie ma, w wojsku nauczył się obchodzić z bronią. Wiec co? Potencjał ma duży.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek 

Twój kuzyn jako saper wykazał się... altruizmem.

Jak już wyślesz go za granicę za radą @Mosze Red to załatw mu pracę w opiece nad innymi: staruszkowie, niepełnosprawni czy nawet zwierzaki.

Niech daje innym to czego sam nie dostał i niech to krępuje go przed ponownym popełnianiem błędów źle rozumianej samodzielności. Odpowiedzialność za innych (stado) to naturalna, samcza cecha, którą mamy wszyscy bez względu na nabyte wzory wychowawcze czy też brak tych wzorów. Sobie chłop łeb urwie granatem ale kolegów uratuje...

 

O zgrozo... ratunkiem dla niego może też być kobieta... ale chyba bezpieczniej wąglika w kopertach wąchać i bomby rozbrajać...

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu jest ciężkiego. Sorry, ale jak ktoś sam nie chce sobie pomóc to ty mu nie pomożesz. Musisz zdać sobie sprawę, że życie jest bardzo niesprawiedliwe i świata nie zbawisz. Im prędzej zdasz sobie z tego sprawę, tym mniej energii będą z ciebie ludzie wysysać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomko Racja świata nie zbawię, ale jak mogę mu konkretnie pomóc bez bycia emocjonalną ścierką to pomogę.

 

Tylko, że to krótka piłka - pomagam mu teraz, robię wszystko to co mogę zrobić na tym etapie i już mu zakomunikowałem, że to jego ostatnia szansa.

 

Żeby się chłopak ogarnął.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomekjuż mu pomagałeś, nawet wymieniłeś to w punktach, ale on sam podjął decyzję, że chce inaczej. Ty chcesz dla niego jak najlepiej i ja Cię rozumiem, tylko pytanie, gdzie jest ta granica kiedy zaczynamy wiedzieć lepiej od kogoś, czego on sam chce.

 

Nie wszyscy jesteśmy tacy sami i możliwe, że on jest po prostu inny od Ciebie. To jego życie, jego droga. Nie można powiedzieć, że nie próbowałeś. Świadomość tego masz, bo piszesz że za ojca robić nie będziesz i słusznie. Wyślesz go do Monaru i co dalej? Przecież on musi chcieć tam być. 

 

Niestety, jest dorosły. Możesz mu wskazać drogę i już to zrobiłeś. Reszta w jego rękach, niezależnie od tego jak bardzo nam się by to nie podobało. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W blokowiskach jest dużo chłopaków którzy runeli życiowo. Czasem, ten upadek widzisz już za dzieciaka. Z 3% się podnosi, reszta niby ogarnia, ale równają do bezdomności. Te 3% często odnajdują Boga i tam zostają. Na bank to lepsi już ludzie, ale maja nowe kajdany na sobie.  MRed dobrze napisał, z zaznaczeniem, że to ostatni raz. Raczej nic z tego nie będzie, przepraszam za mój pesymizm, on musi runąć i siegnąć swojego dna, odbije sie lub tam zostanie.  Dobrze aby pracował tak jak radzi xyz - może to być dobra terapia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pomoże mu nic poza kuracjà na bezludnej wyspie. Detoks od całego spierdolenia które ma w głowie. On tego nie powie ale pomagajàcych odbiera jako lamusów. Dajà to bierze. Jego wzorcami jest zabić, wpierdolić, nie szanować.

 

Telefon = brak polskich znaków.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek przewalone contu radzić, ale mam spostrzeżenia odnośnie podejścia:

 

1. Psychologia dziecka

 

Z powodu dzieciństwa facet ma kupę niepozałatwianych problemów i braków w głowie, może podejmować decyzje jak dziecko. Specjalista terapeuta to minimum. Myślę że Monar to dobry pomysł, na pewno jakiś psycholog. 

 

2. Psychika dorosłego

 

Gościu musi się SAM odnaleźć w życiu tak jak Ty czy ja czy my wszyscy, więc jak już mu tyle pomogłeś, podsuwałeś a on dalej ciągnie w koleinę opierdalania się, bo nie ma bata nad sobą, to musiałbyś zostać jego dowódcą albo klawiszem. Niewykonalne i zbędne. Zrobiłeś w chuj dobrego i Twoje opcje się powoli kończą.

 

Zajebisty pomysł jak napisał @XYZ Załatwić mu robotę za granicą przy jakimś schronisku np. dla zwierzaków. To może mu pomóc poukładać psychikę i zarabiać.

 

Jak facet jest wojskowym i może nauczyć się jez. obcych i nie boi się "specyficznego życia w armii" to może  Legia Cudzoziemska, ale to level super hard.

 

Edytowane przez Imbryk
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek miałem podobną sytuację. Sam wychowałem się w patologii więc jak mi się udało wyjść na prostą to postanowiłem komuś pomóc.

 

Miałem kolegę, którego matka tak samo jak mnie tłukła za byle co i chciałem aby się uniezależnił od niej. Chciał pracować więc wysłałem go do kilku agencji i znalazł robotę.

Kupiłem mu nowy rower, żeby mógł dojeżdżać kilka kilometrów a nie chodzić z buta.

Opłaciłem mu czynsz za dwa miesiące w nowym mieszkaniu, żeby miał trochę lżejszy start.

No i niestety nie udało się. Coraz częściej odzywał się po pożyczki bo gościu ma fioła na punkcie Japonii i jak tylko odbierał wypłatę to kasa szła na jakieś książki, płyty i inne chuje muje bez żadnej wartości a żreć trzeba.

Rower zardzewiał na jakimś stojaku bo klucz mu się od zapięcia złamał i nie chciało mu się po niego wracać. Zaraz zwolnili go z pracy i wrócił do matki w akompaniamencie wyzwisk i mało tego zostawiając w mieszkaniu wszystkie swoje rzeczy oprócz swoich japońskich cudeniek i nawet ciuchy zostawił. Masakra.

Chłopak ma ewidentnie zaburzenia osobowości i zapada w dziwne letargi. Jego szukanie pracy ogranicza się jedynie do wysłania CV i czekania.

Poza tym chłopak zapuścił długie włosy o które zupełnie nie dba i nie pasują do niego bo łysieje z przodu. Oczywiście biały rycerz level hard.

 

Po przeszło rocznym dźwiganiu chłopaka z kolan odpuściłem. Nie da się komuś pomóc na siłę jeśli on nie wykazuje żadnej woli aby coś zmienić a poza tym przy najmniejszej przeszkodzie siada na dupie bo on nie da rady a jak mu się chce kopa zasadzić to zaczyna się pierdolenie, że to jego życie, jego styl itp po uprzednim skontaktowaniu się z koleżankami, które sobie jaja robią z niego.

Monar to ostatni dzwonek, żeby Twojego kuzyna podnieść @dobryziomek i jeśli to nic nie da to musisz odpuścić bo to walka z wiatrakami tym bardziej, że siedzi w fecie.

Miałem sąsiada, który brał i dopiero jak wylądował na ulicy to się ocknął. Związał się co prawda z taką cichodajką osiedlową ale hajtnęli się i ona nim rządzi ale przestał ćpać i zaczął żreć.

Świat jest zły a czasami ktoś odzyskuje przytomność dopiero gdy jest na kolanach bez niczego ani nikogo kto by pomógł wstać. I albo pada na pysk albo się podnosi.

Edytowane przez Ivar
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Monar to dobra i najlepsza opcja. 

Streszczę coś. Miałem kolegę, razem się wychowaliśmy. Wpadł w narkotyki i to mocno. Matka pracowała w mięsnym, ojciec w fabryce, wiele nie mieli. Zabrał wszystkie kosztowności i sprzedał im w lombardzie. Rodzice szukali go tydzień, spał po piwnicach. Przez przypadek spotkał ojca, wskazał gdzie sprzedał obrączki i inne rzeczy. Wzięli kredyt wykupili. Po miesiącu znów wszystko im sprzedał. Zgodził się na ośrodek dla uzależnionych (ale nie Monaru). Zniknął na rok, jak wpadał na przepustkę to miał zakaz kontaktów ze starymi kolegami. Po roku go spotkałem, to co powiedział co się działo w ośrodku to mała głowa. Piorą im mózgi, aż miło. Prawda jest taka - jak ktoś chce wyjść z tego gówna to wyjdzie, ale udaje się tylko nielicznym. Mój kumpel po ośrodku znalazł pracę i kobietę, dodatkowo społecznie latał po szkołach i opowiadał gówniarzom swój życiorys i co robią narkotyki z życiem.

Niestety po około 7 latach panna go rzuciła, a on się stoczył. Zrobił innej dzieciaki, może teraz pracuje, nie mam z nim kontaktu. Mieszka w nieciekawej okolicy z patologią. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mosze Red napisał:

Jeśli masz możliwości, to załatw mu pracę za granicą. 

 

W ten sposób on będzie miał szansę wyrwać się z patologii i zarobić rozsądnie nawet za proste prace, a jednocześnie będzie daleko od ciebie i nie będzie obciążał cię swoimi problemami.

To doradziłeś. Za granicą jest masę patoli pisze to osoba, która mieszkała i pracowała w trzech krajach. Chlanie, ćpanie jest na porządku dziennym i trzeba mieć ogarnięty łeb aby od tego uciec. On nie ma więc wsiąknie w to. 

 

Drogi autorze masz dobre serce, ale tak jak Marek kiedyś w audycji dodał trzeba uciąć toksyczne znajomości a Twój kuzyn niestety nie rokuje za dobrze jemu potrzebny jest specjalista. Przy tych akcjach jakie odwalał on sam z tego nie wyjdzie a jeszcze wpędzi Cię w kłopoty. 

 

Twoja historia przypomina mi mojego kolegę z którym się od dzieciństwa kumpluje a teraz mocno ograniczyłem kontakt. Facet 28 lat nie pracuje jak gdzieś idzie do pracy ( miesiąc i nara wymyśla powody ) jest człowiekiem dość agresywnym i przyciąga problemy. Tłukłem mu do głowy, aby się ogarnął poszedł do pracy, bo w wieku 28 lat nie pracować i mieszkać u mamy trochę słabo nie posłuchał. Mimo to chciałem mu pomóc i wtedy kumple, którzy od niego odbili mi powiedzieli abym trzymał się od niego z daleka, bo wpędzi mnie w kłopoty i mieli rację. U was jest podobna sytuacja więc dajesz kuzynowi ultimatum albo się ogarnie i mu pomagasz albo zrywasz kontakt. Czasem nam się wydaje, że jak kogoś znamy od małego ten ktoś ma kłopoty to jesteśmy za niego odpowiedzialni otóż nie jesteśmy. Jeżeli dana osoba nie przyjmuje od nas pomocy to trzeba się pożegnać. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek

 

Cześć.

 

Z pracą nie pomagaj. Sam ma znaleść. Pomóż mu np cv napisać.

 

Z mieszkaniem nie pomagaj tylko nadzoruj.

 

Ma zrobić to i to i kropka.

 

Sam do wszystkiego ma dojść. Ty mu podpowiadaj.

 

Pogadaj poważnie i oczekuj. Jak nie zrobi kroku do przodu to powiedz nara.

Zapytaj jakie ma plany. Jak do tego chce dojść. Niech rozpisze to wszystko.

 

Jeśli sam mu wszystko załatwisz nigdy tego nie będzie szanował.

Nie będzie dumny z siebie a obniży swoją wartość.

Do tego będzie czuł, że to mu się należało przez to, że miał tak w życiu ciężko.

 

Także jak znajdzie prace sam, jak znajdzie mieszkanie sam. 

Wtedy odżyje. Zobaczysz.

 

Trzymaj go za morde, ale nie rób nic za niego.

 

 

Pozdrawiam

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok.

 

Więc działamy tak:

 

1. W niedziele jedzie na 12 miesięcy tam mają go ogarnąć. Będzie zdyscyplinowany w tym monarze - pod tym względem nie mam żadnych wątpliwości.

2. Kazałem mu wziąć zaświadczenie z liceum dla dorosłych, że jest uczniem więc będzie tam kontynuował swoją edukację. Skompletował całą dokumentację

3. Ma ćwiczyć regularnie - pompki, podciąganie - Nie będzie problemu.

4. Zobaczymy w jakim będzie stanie psychicznym po powrocie - roboty i mieszkania ma szukać sam - pomogę mu tylko napisać cv

 

Dzisiaj przeprowadzę z nim rozmowę wychowawczą. Przedstawię jasne oczekiwania, wspólnie usiądziemy i przygotujemy plan działania - sam ma rozpisać swoje cele i mniejsze zadania jakie musi wykonać, żeby te cele zrealizować.

 

Koniecznie musi brać udział we wszystkich zajęciach dydaktycznych żeby przejść do następnej klasy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.