Skocz do zawartości

Kobieta borderline lub narcyzka - sztuczny twór czy wybór zdrowych genów


alvaro3200

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie za 1000 punktów. Jak postępować z borderline, jak odpierać ciągłe ataki (bo nie ma ludzi idealnych, a ona wciąż próbuje to robić), jak krytykować by nie dostać w czapę (bo wg niej ona ma prawo krytykować, a jej nie można, bo wtedy sie czuje urażona potysiąckroć)? Czasami nawet używamy tych samych słów, czyli np "nie kłóc się" co ona odbiera jako stawianie jej warunków i rozkazywanie, ale gdy ona powie do mnie "nie kłóć się" to wg niej nie jest to rozkaz, a "zwykła prośba".

Czy da sie taką kobietę rozkochać, by była choć po cześci uległa? Bo w kazdym aspekcie próbuje mnie zdominować, co jest dla mnie uwłaczające.

Czy jest możliwość nauczyć sie instrukcji obsługi takiej kobiety? Ona chce ciągłej bliskości, 200% kontroli i bardzo szybko odczuwa zmienne nastroje. Raz kocha, raz nienawidzi, tyle że ona sama te sytuacje nienawidzenia wytwarza. I nieważne jak bardzo sie bedzie dobrym dla niej. I tak sie do czegoś przyczepi. Ma zawyżoną samoocenę, obwinia innych, siebie nigdy. Tyle ze była wcześniej w dłuższym związku i jakoś typ to wytrzymywał. Albo był taki super alfa, albo bardzo usłużny (mówiła że uwielbia pantofli i jest "rządzicielką", ja niestety mam dość normalne poczucie własnej wartości i pantofla z siebie zrobić nie dam, ale wtedy wychodze na tyrana i olewatora!). Ona tez probuje ze mnie zrobić takiego pantofla 200%, mam robić wszystko tak jak ona chce, a jeśli nie to jest zadyma.

 

Przykład z dziś.

Powiedziała że nie interesuje sie nią, nie adoruje, nie zdobywam jej i co ze mnie za facet. Teksty typu "rób tak dalej, psuj to dalej, koleny podpunkt do tego ze nie pasujemy do siebie". Czym oczywiscie probuje zwalić winę na mnie.

 

Ja z kolei nie mogę niczego od niej wymagać. Ona pomieszkuje u byłego bo ma od niego bliżej do szkoły weekendowej. Nie chce mu powiedzieć o mnie, bo... nie chce go ranić. Absurd, prawda? I gdy ja wymagam by mu powiedziała to odsuwa się. Obojętnie co bym od niej nie chciał, to uważa że ją tym przytłaczam i sie wycofuje. Ale gdy ona wymaga (i tu lista roszczeń konca nie ma) to ja mam robić jak się księżniczce zachciało i nie zgłaszać sprzeciwu. Sprzeciw jest odbierany źle.

Nie rozumie też gdy mowie np bedziesz dla mnie miła to ja dla ciebie też. Będe cie adorował i doceniał wtedy gdy bedziesz dobra dla mnie (i nawet nie mowie zeby ciul wie co robiła, wystarczyłoby by była na poziomie, bez tych ciągłych wymuszeń i krytyki, taki bilans na zero). To chyba normalne? Ona z kolei znowu traktuje to jako atak na siebie i wychodzi że ja jestem ten zły. Że robie coś za coś, a nie bezinteresownie, że nie zależy mi, że nie potrafie, że nie mozna na mnie liczyc. Tak okręca kota ogonem, że... odechciewa mi się z nia gadać i dzięki temu ma kolejny argument przeciw mnie, że sie nią nie interesuje i nie gadam, więc ona ma prawo mnie też olać. Jak tłumacze, że to dzięki jej czepialstwu, to obraża sie że ją krytykuje. Czaicie mechanizm? Niestety ona ma tą dobrą stronę, zabawną, opiekuńczą, wyrozumiałą, do tego, no, jest mega seksowna. Nie ukrywam. Ale wszystko do czasu te cechy bo popada w skrajności.

Czy da sie kogoś takiego opanować? Czy da sie z nim normalnie żyć? Nie chce szukać winy w sobie, bo wiem że jej nie ma w 90% czasu kiedy mnie o coś oskarża.

Jak rozmawiać? Olewanie NIE DZIAŁA, bo ona nie cierpi olewania, braku kontroli. Dla niej jest to kolejny podpunkt to bycia tym złym.

Oczywiscie ma urojenia. Jak nie powiem czegos tak jak ona chce, to odbierze to jako przytyk. Jak nie odpowiem nic to wyobrazi sobie że myśle o niej źle. Oczywiscie pragnie by sie domyślać, choć tego nie powie. Jak sie jej wypomni to oczywiscie gniew jest większy i "ma dość" i łaskawie daje szanse na to bym sie poprawił. Jest to zabawne. Spotykam takich kobiet dużo, ale nigdy nie chciałem być z nimi bo nie miały tej dobrej strony i nie podobały mi się tak fizycznie. Teraz jest to trudniejsze, poniewaz potrafi byc naprawde dobra i ciepła.

Wiem też że w razie wybuchu pragnie by powiedzieć jej że sie kocha, przytulić (choć sie wyrywa i wyzywa, gniewa). Jak jej przejdzie to jest zupełnie inną osobą, wymarzoną.

Powiem jej że nie odpowiada mi jej zachowanie, że sprawia mi przykrość (ogólnie tego nie robię, ale szukam patentu) to może nawet przeprosi ale to wygląda tak. Przepraszam ALE i tak jesteś chujem. Przepraszam ALE ty też jesteś taki i owaki. Kompletnie do winy sie nie poczuwa i niczego nie chce zmienić. Takich fochów jest sporo, cała litania. Gdy jednak ja sprobuje zwrocić uwagę to jest armagedon i nie mam prawa. Powiesz że ona manipuluje to powie ze ty manipulujesz. Wszystko obroci przeciw. Taka jakby projekcja jak małe dziecko. Takich sytuacji jest duzo wiecej, moge je opisać.

Wysyłanie do psychiatry nie wchodzi w grę, bo też traktuje to jako atak.

Wysyłanie siebie do innej kobiety to najprostsze rozwiązanie, więc to jest mi znane.

I ostatnie pytanie. Czy każda kobieta jest chora psychicznie? MOże to jest mechanizm ewolucyjny, który pozwala im wybrać kogoś silnego? Bo ja będąc z nią zamiast być silniejszy to słabne. Jak to Marek mówi - zalezny emocjonalnie. Stawianie granic nic nie daje (a moze robie to zle?), odejście to najprostsza droga.

Jak taką kobietę obsługiwać by traktowała mnie jak człowieka? Czy coś zmienić w sobie? Może to ze mną jest coś nie tak i stąd te fochy? Tyle że dla mnie to one absurdalne są, że nie traktuje mnie po "człowieczemu", tylko jak robota do usługiwania jej. I jeśli sie na to nie godze to jestem zły. Jeśli sie godze to też jestem zły. Jeśli oleję to też jestem zły. Nie ma dobrych rozwiązań w moim mózgu. Gdzie szukać pomocy?

 

 

Dobrnąłem do tego:

"Więc teraz trzeba sprawdzić czy shit test jest wytworem podświadomości kobiety, która automatycznie "potwierdza" sobie atrakcyjność swojego partnera czy też wynika z wyrachowania. Jeśli kobieta wyczuje, że może sobie na za dużo pozwolić wtedy facet przegrywa już na zawsze. Jeśli są kłótnie związek traci na wartości. Jedyne wyjście to humorystyczna cięta riposta i odwracanie kota ogonem, to samo co robisz przy flircie."

 

Pytanie jak to zrobić? Jeśli ona jest chamska, to odpowiadając ripostą tak naprawde pokazuje słabość. Jeśli odwroce kota ogonem to wyjde na manipulatora. Gdzie tu logika? Jak to okiełznać? jakieś przykłady?

Krótko i na temat: w przyszłości ogromne problemy.Nie daj Boże ślub......Kopnij w dupe jak najszybciej......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Mam żonę borderkę tzn. dopiero teraz to zdiagnozowaliśmy gdy objawy się nasiliły i chciała rozwalić małżeństwo. Wielka miłość mamy za sobą 11 lat małżeństwa i 16 lat znajomości, 11 letnią córkę.

Kiedyś jakoś sobie radziłem z jej akcjami rozpracowywałem jej fochy, starałem się rozmawiać, rozładowywać jej negatywne emocje, podkopywania mojej pewności siebie itp. Była chorobliwie zazdrosna o byle co każde moje wyjście, spóźnienie, odebrany telefon - podejrzewania o zdradę

W tym roku totalnie jej odpierniczyło totalna chuśtawka raz byłem bogiem a raz ścierwem i mimo, że ją kocham psychicznie nie dawałem już rady. Potem chciała rozwodu ale się rozmyśliła na sali sądowej myślałem, że puściło i było fajnie... przez miesiąc. Zapłaciłem za specjalistę, chodziłem z nią na terapię itd.

Obecnie wygląda to tak, że jesteśmy razem ale ja  nie mam już kompletnie sił na nic czuję się jak wrak ( 32 letni).

Mam ochotę spierdolić gdzieś na koniec świata albo strzelić sobie w łeb.
I tak tkwię w tej matni nie mam pomysłu jak z tego wyjść. 

Chodź byś nie wiem jak mocno kochał to i tak nie dasz rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: witamy na forum.
Po drugie: zapraszam do zapoznania się z 3 tematami w dziale 'Regulamin' i ustawienia sobie awataru. (wiem, powtarzam się)

Po trzecie: przejdźmy do meritum.

Twoje 'kochanie' to nic innego jak haj hormonalny. Po tak długim czasie opadła fenyloetyloamina a zwiększył się poziom oksytocyny i pochodnych - w dużym skrócie przeszedłeś z amfy na dobry koks.
Dopóki nie spuścisz w kibelku swojej 'miłości' do tej kobiety, to o jakimkolwiek uwolnieniu i regeneracji sił psychicznych możesz niestety wyłącznie pomarzyć.

Jedyne wyjście to spakować mandżur i się ulotnić. Czyli jak wnioskuję z tego co napisałeś - rozdzielność majątkowa, rozwód, własna chata, i regularne widzenia z dziećmi. Dopiero wtedy możesz działać nad regeneracją swoich sił i samooceny. Dopóki nie odetniesz pępowinki od tej kobiety tak długo będziesz wrakiem bez perspektyw i wyjścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

huuh widzę, że nie tylko ja opierniczam się w robocie - dziękuję za szybką odpowiedz i ciepłe przywitanie. 

Awatar i pozostałe postaram się uzupełnić jak najszybciej.

Wracając do tematu.

Po miesiącach analizowania jej zachowania+ wizyty u terapeuty pan psycholog podpowiedział mi, że małżonka ma zaburzenia emocjonalne. Z tym, że ma borderline wyskoczyła mi sama po którejś tam sesji. Zacząłem na ten temat czytać zgadza się prawie 100%.

Nie będę opisywał całej burzliwej historii jaka się w tym roku wydarzyła bo nie ma to sensu. Po prostu wygląda to tak, że jednego dnia jest taka zakochana, że wręcz ten haj się z niej wylewa  np. spontaniczny sex kilka razy dziennie po 45+min, kocham cię za każdym razem gdy szczytuje ( mam już blizny na plecach po jej paznokciach), potem płacze mi w ramiona żebym jej nie opuszczał po prostu SZAŁ a następnego dnia już dla niej nie istnieję (milczenie, omijanie szerokim łukiem i chgw o co chodzi) itp. Nie potrafię poprawnie opisać tych emocji bo są tak skrajne, że brakuje mi słów w słowniku. Po prostu zero granic zmiana temperatury od -200 do +200 i zabawa odbezpieczonym granatem. W zasadzie to próbowałem już wszystkiego np. taktyka olewania przynosi różne efekty raz wróci z płaczem raz będzie grozić rozstaniem/rozwodem/że sobie coś zrobi itp. Najgorsze jest to, że myślałem to wszystko moja wina i to ja jestem jakimś złym chujem i moje poczucie wartości jako mężczyzny poszło w piach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BPD diagnozuje psychiatra a nie psycholog. To jest bardzo poważne schorzenie, wcześniej też były takie symptomy? Jesteś pewien, że ktoś Ci pola nie uprawia a pani miota się emocjonalnie?

 

Psychiatrę też odwiedzała dostała nawet jakieś leki ale oprócz wzmożonej senności nie zauważyłem u niej żadnych zmian. Co do symptomów to znamy się od dziecka i miała tak bardzo często ale cóż kochałem to tolerowałem.  Zdrada/romans też przerabiałem taką możliwość niczego nie jestem pewien w 100%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz mieć jasną diagnozę. Jak tak było zawsze to jest jeszcze opcja, że tak ją wychowałeś a dziś dostałeś olśnienia i widzisz w jakim gównie jesteś. Takich wokół jest sporo a już ruchanko na zgodę to standard :D Dalej odruch Pawłowa i masz pozamiatane ;)

Właśnie ten odruch u mnie nie do końca zadziałał. Już nie mam siły przejmować się jej zmianami nastroju podchodzę do niej jak do dziecka i raczej już na cud zmiany nie liczę. Moja miłość topnieje dzień za dniem :/.

Najlepszym wyjściem było tak jak piszecie rozstanie takie szybkie odcięcie się tylko, że jeszcze do tego nie dojrzałem albo boję się samotności. Tak czy inaczej różowe okulary spadły i widzę w jakim goofnie siedzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja miłość topnieje dzień za dniem :/.

Dobrze. Bardzo dobrze. Chociaż w sumie powinieneś użyć słowa 'nałóg', 'uzależnienie', lub ewentualnie 'nawyk'.

 

Tak czy inaczej różowe okulary spadły i widzę w jakim goofnie siedzę.

To teraz już powinno pójść z górki. O ile nie zachce Ci się wracać do swojskiego bagienka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miłość Cię przy niej trzyma, tylko zajebisty seks... to umieją robić doskonale. Tylko straszną cenę się za to płaci.

Dokładnie tak jest . Byłem z taka kobietą przez ponad pół roku. Po tym masz emocjonalny rozpieprz , a w perspektywie związków tego typu trwających lata - ląduje się u lekarza. Takie babki zamienią gościa we wrak człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tematu-czy border, czy inny srorder-baba pozostaje babą, a więc jest słabsza od faceta z natury, także nie ma co traktować jej tak poważnie, co ona może zrobić-maksymalnie poszczekać sobie jak ratlerek. Panowie, zbyt poważne określenia, border, śmieszy mnie to podchodzenie z pewnym strachem, rezerwą do kobiet, to słabe istoty, tylko w dzisiejszych czasach role się pozmieniały, chłopy zbabiały, a baby wzięły sprawy w swoje ręce. Ubierają się drapieżnie, skóra, makijaż, kolce, ćwieki, zegarek męski większy 4 razy niż delikatna rączka, ale to nie zmienia faktu, że to tylko poza.

 

Każdy facet musi znać swoją wartość i nawet nie zastanawiać się, co tu zrobić, by zatrzymać przy sobie itd. To ona ma robić wszystko, by być z Tobą, facet ma być jak z ''Chłopców z ferajny'', a nie jak Jan Serce.

 

Ja rozumiem, ładny towar, ale czy rzeczywiście te najładniejsze to wszystkie zołzowate, czy też trafiają się normalne? A może należy zabrać się za w miarę młody, nieukształtowany towar np. po liceum, młoda dziewczyna, wziąć ją pod swoje skrzydła i wychować, by tańczyła, jak jej facet zagra. Kurwa, gdzie się podziała męska dominacja?

 

A z drugiej strony, może to, co piszę, to takie ''zamki na piasku'', bo baby widząc powszechne zniewieścienie facetów i syndrom żebraków łóżkowych, w dupie mają wymagania prawdziwego samca, bo wiedzą, że jak nie ten, to znajdą na jego miejsce stu uległych pizdusiów, jak myślicie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja nie jest prosta. Jak już pisałem w innym temacie, po dyskusjach na forum, stwierdziłem, że moja ostatnia dziewczyna wykazywała praktycznie wszystkie cechy borderline. Nie jestem lekarzem ale ze względu na własne problemy zdrowotne ostatnio bardzo dużo edukowałem się w zakresie psychologii, samorozwoju itp. Moja miła nie była więc diagnozowana przez lekarza, ale z książkowym przykładem BOD pokrywa się niemalże idealnie.

Ta dziewczyna potrafiła w ciągu miesiąca owinąć mnie wokół palca tak, że biegałem jak piesek z obślinioną mordką i machałem ogonkiem.potrafiła sprawić, że czułem się jak ktoś cholernie wyjątkowy, najlepszy. Potrafiła sprawić, że byłem gotowy zrobić rzeczy o jakie nigdy bym się nie podejrzewał. Dawała mi najlepszy seks jakiego doświadczyłem w życiu - wszystko o czym wcześniej mogłem tyljo fantzazjować. Co więcej - przejawiała objawy nimfomanii (albo tylko chciała sprawiać takie wrażenie) bo chciała kochać się właściwie o każdej porze i wszędzie włączając w to kino pełne ludzi, windy i inne ciekawe miejsca. Byłem na totalnym haju emocjonalnym i wtedy czułem że mógłbym zrobić dla niej wszystko.

Niestety była też druga strona - częste kłamstwa, naciąganie rzeczywistości, próby ciągłej kontroli mnie, codzienne fochy i kłótnie o najmniejszą pierdołę, ciągłe poszukiwanie kolejnej gsłęzi, zero szacunku dla moich uczuć, wchodzenie na siłe w każdy obszar mojego życia.

Wytrzymałem 3 miesiące zanim powiedziałem "żegnaj". Oczywiście odbyło się to w taki sposób że piękna obróciła wszystko do góry nogami i zrzuciła całą winę na mnie, próbowała drastycznie mnie poniżyć i upodlić. Udało jej się. Pół roku już dochodzę do siebie po 3 miesiecznym związku.

mrBroken, szacunek dla Ciebie, że wytrzymałeś ze swoją tak długo. Fakt - Twoja kobieta chodzi na terapie wiec teoretycznie może coś da sie z tym zrobić, jeżeli sama się do tego konkretnie przylozy. Pytanie tylko czy Ty jezzcze w ogole masz sile, żeby czekać na cud? Prawdopodobnie już jesteś wrakiem człowieka. Dalsza ekspozycja na tak skrajne emocje może skończyć się u Ciebie ciężką depresją, a to prowadzi bardzo często do myśli samobójczych, narkotyków, alkoholu. Szkoda Twojego życia bo to ono jest najważniejsze. Masz dziecko - kto się nim porzadnie zajmie? Żonka z borderline? Dziecko potrzebuje silnego ojca a nie faceta zniszczonego depresją.

Sam był już prawie na drugiej stronie. Co prawda kobieta nie była tu głównym powodem, ale bardzo istotnym komponentem. Wiem jak szybko i łatwo można zniszczyć sobie całe życie i nie widzieć żadnego innego wyjścia niż śmierć.

Dlatego mrBroken - myśl chłopie i w końcu zacznij żyć dla siebie. Comolwiek miałoby to oznaczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez te lata wyseparowałem trzy główne typy jej zachowań.

Pierwszy nazwał bym neutralnym.

W tym jak by to nazwać trybie pani jest maksymalnie skupiona na sobie. 100% egoizmu nie interesuje ją nikt i nic. Jest tylko ona i jej cele. W tym trybie dziecko czy ja po prostu nie istniejemy. Prawda można z nią współpracować czy po prostu żyć ale czuje się niesamowity dystans.

 

Następny tryb to taki hmm dodatni.

W takich dniach/godzinach pani jest maksymalnie kobieca, empatyczna, troskliwa i seksowna.Może to trwać dzień czy tydzień ale wystarczy żeby się w niej całkowicie zatracić. Jest wtedy najlepszą partnerką/ przyjaciółką i kochanką jaką można sobie wymarzyć. Ciepło bije z niej wręcz jak z pieca hutniczego i to uzależnia najbardziej.

 

Ostatni tryb jest najbardziej przerażający nazwał bym go ujemnym .

W tym trybie moja pani zmienia się nie do poznania. Na przemian depresyjnie zamyka się w sobie lub eksploduje nienawiścią i jadem do wszystkiego co się rusza.  Pretensje, oskarżenia, kłamstwa jakieś docinki  tylko jeden cel: critical hit - dojebać żeby bolało jak najbardziej non stop.

 

Wytrzymałem tyle bo ciągle dominowały u niej te pozytywne zachowania do tego córka którą kocham. I było by fajnie gdyby zmiany tych zachowań były uwarunkowane jakimiś czynnikami zewnętrznymi ale tu nie ma schematu. To pojawia się i znika na przemian czasami trwa dzień miesiąc czy godzinę. Idzie się popierdolić i zatracić totalnie.  Gdy w tym roku wyprowadziła się i złożyła pozew rozwodowy zostałem sam ze sobą tarzając się we własnej beznadziejności.  Przez te lata skutecznie wyzbyłem się znajomości kolegów, koleżanek ( rodziny nie mam bo zachlali się na śmierć). Potem wróciła a ja przyjąłem ją z powrotem licząc, że coś się zmieni.  Nie wiem kogo zastanę dziś wracając z pracy do domu.

 

Sorry, że wpitalam nie ze swoimi problemami w czyjś temat.

Edytowane przez mrBroken
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną jej odejścia w tym roku ( powiedziała to na jednej z wspólnych sesji u terapeuty) było to, że ciągle obawiała się, że to ja odejdę więc sama postanowiła to rozwalić oczywiście obwiniając mnie o wszystko.

Najleprze jest to, że ciągle uchodziliśmy w jej rodzinie za przykładne małżeństwo zero problemów 100% zgrania więc automatycznie gdy odeszła ja stałem się główną tego przyczyna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, swego czasu sporo bywałem u rogacza (bylemrogaczem.blogspot.com) i on ze swoją Ex też chodził na terapię. Grała trochę podobnie do Twojej (dziś łatwo symulować schorzenia somatyczne, bo wszędzie w sieci znajdziesz objawy - tu np lęk przed utratą czegoś i pre destrukcja jak ratunek). Była Bodo zmanipulowała nawet psychologów odnośnie swojej osoby, grała, wykazywała chęć leczenia, poprawy - okazało się, że waliła go w rogi i to powodowało u niej rozstrój emocjonalny. Objawy były od początku jak typowe BPD z tym, że on przez tak zwane "różowe okulary" nie zauważał ich wcześniej. W środowisku zewnętrznym taki małżeństwa często są stawiane ze wzór ale jest to czysta fasada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.