Skocz do zawartości

Ile poświęcacie czasu na kobietę w LTR?


Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, slavex napisał:

 

Moja chata moje terytorium. 

Wolność Tomku w swoim domku. Jeśli jesteś właściciel mieszkania/domu wtedy Ty decydujesz co i jak tam ma być. 

 

2 godziny temu, Adrianos napisał:

Obserwuję, poznaję ją, może to będzie "to" a może to nie to.

Słusznie. Miej oczy szeroko otwarte.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Adrianos napisał:

 

Moja obecna (30 lat) po 4 miesiącach związku. Narzeka że spędzamy ze sobą tylko 2 dni w tygodniu (soboty i niedziele) i męczy o zamieszkanie razem. Ja nauczony doświadczeniem (stary kawaler ;)) nie uginam się i nie ugnę się w najbliższym czasie. Obserwuję, poznaję ją, może to będzie "to" a może to nie to.


Też mi się powoli kończy okres promocyjny, po 7 miesiącu.
Już się zaczyna jakieś napomykanie o wspólnym mieszkaniu, przemycane to tu to tam.

  • Like 1
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w związku od 2,5 roku. Nie mieszkam jak na razie z partnerką.

Widzę się z nią zazwyczaj raz w tyg. Niedziela lub sobota spotykamy się na jakieś 8-10h. Podczas tygodnia kiedy sie nie widzimy sumując to jakieś 1,5h razem będzie licząc czas na jakas rozmowę przez tel i smsy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy razy w życiu wjebałem się na mieszkanie z babą. Raz przez sezon jako młody gówniak, dwa razy już trochę później zarabiając sam na siebie hajs.

 

Nigdy kurwa więcej.

 

Człowiek młody, głupi i z bajkowym światem.

 

Ale w sumie to bardzo dobrze. Bo dalej jestem młody, a doświadczenie jakieś weszło do bani przez chore akcje :D

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, slavex napisał:

Oczywiście że moja chata. Myślisz że do panny bym szedł mieszkać?

 

Nie boicie się że was baba może wyrzucić z własnego domu ? 

10 godzin temu, sleepwalking napisał:

Trzy razy w życiu wjebałem się na mieszkanie z babą. Raz przez sezon jako młody gówniak, dwa razy już trochę później zarabiając sam na siebie hajs.

 

Nigdy kurwa więcej.

 

 

Dlaczego lepiej nie mieszkać z babą ? 

Opisz jakieś sytuacje które odstawiała.  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mati248 napisał:

Dlaczego lepiej nie mieszkać z babą ?

 

Może zbyt zdecydowanie to powiedziałem. Nie mówię, że nigdy, ale po dłuższym związku, przeanalizowaniu całej sytuacji, sprawdzenia czy jest pierdolnięta czy nie, no i oczywiście jak już mieszkać, to tylko na swoim kwadracie, na swoich papierach. Albo bez papierów, tak, żeby można było się szybko ulotnić. Żadne wspólne umowy. Żadne wspólne kredyty.

 

2 godziny temu, mati248 napisał:

Opisz jakieś sytuacje które odstawiała. 

 

Nie chodzi o konkretne sytuacje które odstawiały, ale zbyt duża ilość czasu spędzana razem na wczesnym etapie związku. Okazuje się, że nie jest tak magicznie jak było chwile temu. Do pani zaczynają docierać różne rzeczy, rozkminy, zaczyna jej się nudzić, szuka jakiś atrakcji. I to jest takie błędne koło. Jak przez chwile nic się nie dzieje, a życie wali swoją nudną prozą przez jakiś czas to zaczynają się cyrki. A Ty jako spokojna i ułożona głowa w tym wszystkim jesteś w tym cyrku i nie wiesz o co chodzi. Bo przecież chcieliście mieszkać razem, no i mieszkacie. Chcieliście żyć razem - no i żyjecie. A jednak coś zaczyna się pierdolić.

 

 

Jak teraz tak sobie usiądę i pomyślę, to  90% stresu w moim życiu przez ostatnie 3-4 lata, było spowodowane mieszkaniem z babami.

 

Teraz jestem sam, na swoim, w dodatku za granicą. Więc luz, zero stresu, pracuje sobie, szlifuję język, piwkuje ze znajomymi - całkiem inne życie samemu, jeżeli ma się porównanie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Wincenty napisał:

Jestem w związku od 2,5 roku. Nie mieszkam jak na razie z partnerką.

Widzę się z nią zazwyczaj raz w tyg. Niedziela lub sobota spotykamy się na jakieś 8-10h. Podczas tygodnia kiedy sie nie widzimy sumując to jakieś 1,5h razem będzie licząc czas na jakas rozmowę przez tel i smsy.

 

Ile Twoja partnerka ma lat? Pewnie niewiele, że jej to pasuje. Moja ma 30 i mam z nią podobny układ jak Ty (spędzamy razem tylko weekendy) i od 4 miesiąca związku bardzo męczy i naciska na wspólne zamieszkanie. Ale nie daję się oczywiście, to za wcześnie.

 

16 minut temu, jankowalski1727 napisał:

znam osobiście sporo facetów, którzy mieszkają u swoich kobiet/narzeczonych w mieszkaniu. 

 

Jakie są główne wady tego? Pytam poważnie.

 

Na początku nie ma wad, taki facet widzi same zalety.

Z czasem musi inwestować w jej mieszkanie: "dołóż się do telewizora" , "do mebli" , "do remontu" , "do nowego sprzętu agd", czyli on inwestuje swoje pieniądze w jej nieruchomość, do tego swój czas i swoją pracę (jeśli pomaga w drobych remontach), a finalnie ona się z nim rozstanie i go wywali z domu i tyle widział swoje pieniądze włożone w ten dom.

Często są grubsze akcje, np. że facet nie tylko ma się dołożyć do remontu, ale wręcz cały remont przeprowadzić wyłącznie za swoje pieniądze. Albo ma spłacać połowę kredytu za to mieszkanie skoro w nim mieszka. Finalnie i tak ona z nim zerwie i on wylatuje stamtąd i zostaje z niczym, a ona ma kupę kredytu spłaconą + zrobiony remont za darmo.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Adrianos said:

Ile Twoja partnerka ma lat? Pewnie niewiele, że jej to pasuje. Moja ma 30 i mam z nią podobny układ jak Ty (spędzamy razem tylko weekendy) i od 4 miesiąca związku bardzo męczy i naciska na wspólne zamieszkanie. Ale nie daję się oczywiście, to za wcześnie.

Jak jest sensowna to nie jest za wcześnie. Ja nie ogarniam jak można być ze sobą rok/dwa/trzy i nie mieszkać ze sobą. Znam pary które były ze sobą lata, a jak zamieszkali ze sobą to się zaczęły dymy i po 3-6 miesiącach związek się rozpadał.  Jak się spotykasz z kimś raz w tygodniu to tak naprawde go nie znasz. Trzeba być nie lada aktorką, żeby mieszkać z facetem miesiącami  i żeby nic nie wyszło( Oczywiście można na taką trafić, ale nie ma rozwiązań idealnych). Dla mnie mieszkanie razem to najlepszy weryfikator tego, czy ktoś się nadaje, a stratą czasu jest siedzenie w relacji 1-2-3 lata po której nie wiem tak naprawdę kim jest ta osoba z którą "jestem"

 

Wracając do tematu - robi się to mądrze. Wynajem mieszkania na nią. Ona figuruje w umowie. Składacie się 50/50 na rachunki i czynsz. Jak pani zaczyna się coś dziać i związek się psuje to grzecznie mówisz, że się wyprowadzasz od kolejnego miesiąca i może sobie szukać kogoś na Twoje miejsce albo mieszkać sama. Pozostaje kwestia kaucji, najlepiej żeby jej w ogóle nie było, albo była niska, bo pewnie ciężko byłoby ją potem odzyskać, albo niech opłaci ją ona.  Jeśli natomiast pani ma mieszkanie, to nie ma problemu się tam wprowadzić, pod warunkiem, że nie wkładasz w ten kwadrat pieniędzy. Jakieś małe majsterkowanie jest moim zdaniem ok, ale ona płaci za materiały. Jak ona nie ma mieszkania a Ty masz, to swoje wynajmujesz i szukacie jakiegoś pod wynajem dla was. Ja przerobiłem wszystkie scenariusze i nic mi się nie stało, natomiast przy rozstaniu na pewno wolałbym być w tym najlepszym scenariuszu który opisałem jako pierwszy. Natomiast kwas przy rozstaniu i pretensje będą zawsze, trzeba o tym pamiętać.  

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żonaty jestem to sobie mogę pomażyć: Idealny LTR:

 

Od piątku wieczorem do niedzieli rano się ruchamy - nie tylko ale głównie. Można w tym czasie też pójść na miasto albo pojechać gdzieś ale żeby kobieta nie zapomniała po co jest ten cały LTR.

 

Niedziela rano seks na pożegnanie i do własnego domu.

 

Spotkanie w środę na ruchanie z opcją nocowania albo wypad każdy do swojego domu - zależy od odległości.

 

Zakaz smsów, wiadomości pomiędzy 22:00 a 18:00 w dni robocze.

 

I żadnego kolejnego etapu związku. Chyba że jak w tym filmie co panna wspomniala,że czas na kolejny etap związku to gość się ucieszył i odlał przy niej. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adrianos napisał:

Na początku nie ma wad, taki facet widzi same zalety.

Z czasem musi inwestować w jej mieszkanie: "dołóż się do telewizora" , "do mebli" , "do remontu" , "do nowego sprzętu agd", czyli on inwestuje swoje pieniądze w jej nieruchomość, do tego swój czas i swoją pracę (jeśli pomaga w drobych remontach), a finalnie ona się z nim rozstanie i go wywali z domu i tyle widział swoje pieniądze włożone w ten dom.

Często są grubsze akcje, np. że facet nie tylko ma się dołożyć do remontu, ale wręcz cały remont przeprowadzić wyłącznie za swoje pieniądze. Albo ma spłacać połowę kredytu za to mieszkanie skoro w nim mieszka. Finalnie i tak ona z nim zerwie i on wylatuje stamtąd i zostaje z niczym, a ona ma kupę kredytu spłaconą + zrobiony remont za darmo.

 

Lepiej bym tego nie ujął. Moja koleżanka powiedziała wprost o swoim eks: "Zerwałabym z nim pół roku wcześniej, ale miałam remont". I tak, pędzle dobrze nie wyschły, kurz nie opadł na telewizorze, a Pani przedszkolanka ma odjebane gniazdko, a "miś" stał się "tyranem i nienadającym się do życia alkoholikiem". Pani może i latać po murzyńskiej pale, a samczyk nie może unieść się honorem bo tynku i farby ze ścian nie zedrze.

 

Protip dla braci, których myszki naciskają na wprowadzenie się. Mówisz tak: "Myszko, ja bardzo chcę z Tobą zamieszkać, ale mam słabe warunki. Trochę oszczędzę, zrobię remont i zamieszkamy razem." Starcza nawet na dwa lata.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adrianos napisał:

 

Na początku nie ma wad, taki facet widzi same zalety.

Z czasem musi inwestować w jej mieszkanie: "dołóż się do telewizora" , "do mebli" , "do remontu" , "do nowego sprzętu agd", czyli on inwestuje swoje pieniądze w jej nieruchomość, do tego swój czas i swoją pracę (jeśli pomaga w drobych remontach), a finalnie ona się z nim rozstanie i go wywali z domu i tyle widział swoje pieniądze włożone w ten dom.

Często są grubsze akcje, np. że facet nie tylko ma się dołożyć do remontu, ale wręcz cały remont przeprowadzić wyłącznie za swoje pieniądze. Albo ma spłacać połowę kredytu za to mieszkanie skoro w nim mieszka. Finalnie i tak ona z nim zerwie i on wylatuje stamtąd i zostaje z niczym, a ona ma kupę kredytu spłaconą + zrobiony remont za darmo.

 

Sytuacja u moich sąsiadów. Było małżeństwo, które mieszkało w domu rodziców żony. Facet wykonał remont w domu, malowanie samemu bez pomocy teścia, teściowej czy żony. Za materiały płacił z własnej kieszeni. Jak już wszystko zostało wyremontowane coś nie szło im w tym małżeństwie. W końcu doszło do rozwodu. Co powiedzieć na te sprawę. Facet chciał dobrze, ale wyszło inaczej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.