Skocz do zawartości

Kobieta z dzieckiem... typowe?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Mam obecnie 33 lata, przez ostatnie ~10 lat sporo kobiet "przerobiłem", sporo doświadczeń, ale postanowiłem opisać Wam mój najciekawszy "związek" (najbardziej męczący chyba): Kobieta z dzieckiem. 

 

Ona miała 30 lat, synek 9 letni. Prowadziła własną firmę w Warszawie, całkiem nieźle jej to szło, bo zarabiała sporo więcej niż ja. Także wszelkie domysły że widziała we mnie bankomat odpadają. Dlaczego ja się w taki związek wpakowałem? Moje poprzednie związki zwykle kończyłem dlatego, że panny po prostu wyciągały kasę na wszelkie sposoby, a tutaj miałem kobietę bardzo zaradną, bardzo samodzielną, wręcz nie znosiła gdy kiedykolwiek za nią płaciłem (wyznawała zasadę wszystko pół na pół, czy to restauracje czy wakacje, no wszystko i mi to pasowało, ja płacę swoje, ona swoje). Właścicielka firmy, wydawała się rozsądna, ogólnie ideał. Tylko była samotną matką z 9 letnim synkiem. Co pomyślałem? Ja nie dam rady? Pewnie że dam radę, kobieta ogarnięta, to i z dzieckiem się dogadam. Będzie ok. Nic bardziej mylnego...

 

Byliśmy ze sobą 1 rok. Nie mieszkaliśmy ze sobą bo ja nie chciałem (ona chciała bym do niej się wprowadził, ale ja przeciągałem). Chciałem po prostu najpierw się przekonać, czy dam radę być w takim związku, dla mnie to była zupełnie nowa sytuacja, nie miałem do czynienia z dziećmi. Gdzieś przeczytałem takie zdanie, że skoro kobieta uczyła się jak zajmować się dzieckiem przez np. 9 lat, to nie ma w tym nic dziwnego że jej nowy facet nie umie się tego nauczyć w parę miesięcy. I dlatego właśnie chciałem wszystko na spokojnie, na początek luźny związek. Nie muszę pisać że sex był niesamowity - najlepsza kobieta jaką w życiu miałem. Ale nie o tym chciałem...

 

Pierwsze miesiące tego związku były super, nie ma pisać. Jej dziecko mnie polubiło, dobrze się z nim dogadywałem, czasem się bawiłem, choć rzadko, bo jak pisałem nie mieszkaliśmy razem a z nią bardziej się umawiałem na takie luźne spotkania. Ale kolejne miesiące - każdy coraz gorszy. Jazdy takie że w głowie wariowałem. Depresja, nerwica, psychiczne doły, wszystko to codzienność. Kilka przykładów:

 

1. ciągła walka o dziecko z jej byłym facetem (ojcem dziecka) mimo że tak naprawdę praktycznie od urodzenia nie byli razem (po wpadce szybki ślub i szybki rozwód), ale ciągle nadal po tylu latach nie mogli się dogadać kiedy i ile u kogo jest dziecko, który weekend, gdzie je zabierają, kto coś załatwia, ciągle niespodziewane wydatki na dziecko więc się kłócili itd (mimo wyroków sądu, ale życie to co innego) = oznaczało to tyle, że gdy chciałem z nią spędzić miły wieczór (np. randka, kino czy seks) to nigdy nie wiedziałem czy akurat nie będzie wkurzona lub zapłakana przez rozmowę z ojcem dziecka = zero chęci na cokolwiek, wieczór zepsuty, tak przez cały rok!!! Nerwy nerwy nerwy.

 

2. zachowanie dziecka. Jedynak, matka samotna = dziecko robiło co chciało, bo matka zawsze pozwalała mu na wszystko. Rządziło w domu. Dosłownie. Jak synek chciał to matka musiała wszystko zrobić. Chciałem z nią spędzić miły wieczór, a synek miał być u dziadków. Nie, bo on (synek) zmienił zdanie że jednak chce być z mamą w domu. Chciałem z nią wyjechać na weekend, nie bo synek w ostatniej jednak nie chce iść do dziadków, więc plany odwołane. Chciałem z nią poleżeć w domu przed tv gdy synek sam się bawił w swoim pokoju, to nagle synek w krzyk: MAMO IDŹ DO SKLEPU PO CHIPSY DLA MNIE!!! i co robiła? oczywiście mnie zostawiała i szła do sklepu. Tłumaczyłem, że tak nie można dziecka wychowywać ale zawsze jej odpowiedź "Ty nie rozumiesz, bo nie masz dziecka" albo "on taki jest" jak tłumaczyłem że nie powinien nią rządzić.... Dla mnie to nerwy, nerwy, nerwy.

 

3. Może nie od początku, ale po paru miesiącach ciągłe pretensje do mnie, o to że np. byłem w pracy cały dzień a nie pamiętałem że ona jedzie z dzieckiem do lekarza i dlaczego nie dzwoniłem zapytać jak było itd. Nie domyśliłem się, mówię: mogłaś przypomnieć, jaki to problem? Foch. Nerwy. Kłótnie że nie myślę o jej dziecku. No nie myślę, kurcze, nie miałem nigdy dzieci, ale trzeba mi wszystko mówić to bym pamiętał. Foch. Nerwy, kłotnie. 

 

4. Ciągłe jej zmiany nastroju/humoru związane wyłącznie z dzieckiem. Ze mną miał być np. miły wieczór, ale coś u dziecka nie tak i już ona cała w nerwach co przenosiła na mnie. Coś nie tak = np. pokłóciła się z nim że jej nie słucha albo że się przewrócił i miał siniaka. Ja to rozumiem, domyślam się że tak matki reagują. Ale mimo wszystko jak te swoje humory przenosiła na mnie to były nerwy nerwy nerwy. Czułem że dziecko jest dla niej najważniejsze a ja to może 1% zainteresowania. Nerwy nerwy nerwy.

 

W każdej z takich sytuacji, gdy przez jej nerwy przez dziecko/ojca dziecka psuły się nasze relacje czy wspólne plany, zamykałem się w sobie i oddalałem się. Po prostu przez parę dni miałem ją gdzieś, bo nie wytrzymywałem psychicznie. I o to też mi robiła jazdy. Że mam ich w dupie, że się widzimy tylko co parę dni a nie codziennie itd. A ja musiałem odetchnąć. Ale wracałem. Do czasu.

 

Ogólnie cały ten związek to były nerwy nerwy nerwy. A poza tym... w końcu mnie dopadła ta myśl: "a może zamiast wychowywać cudze dziecko i się męczyć bo ciężko zmienić złe nawyki... może lepiej mieć własne dziecko z kobietą bez takiego bagażu?" 

 

Uciekłem... Płakała. Wyzywała mnie od najgorszych. Całą winę zwaliła na mnie. Że zmarnowałem jej rok życia. Itd. A mi nie zmarnowała? O to jej nie pytałem, wolałem przemilczeć.

 

 

  • Like 20
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reasumując bo tu już nic więcej nie da się pocisnąć!?

 

Przypadkiem grałeś złego/dobrego przez dylatacje czasowe(opuszczanie `curwidołaka` na odgazowanie)więc pani nie była Cię pewna[zwarcia w mózgownicy].

Nie zaznałeś wyssania($$$) bo miałeś początkowo robić za tampon nie za bankomat. No sam teraaaz to chyba widzisz?

Z przykrością stwierdzam iż główne emocje dawał jednak biologiczny ojciec, gdyż jak sam zapisałeś w manuskrypcie powyżej niczego nie mogłeś ustawić(zaaranżować pod `was`). 

 

Teraz palcem w oko!!!

 

Nie było żadnego związku :(

Tylko do bólu byłeś wysysany fazowo z zasobów energetycznych.

Nie zastanowiło Cię że nie wpadłeś/nie zalałeś foremki przez rok?

Taka pani samo wystarczalna? To po co ty?

........

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, JacekWaw napisał:

może lepiej mieć własne dziecko z kobietą bez takiego bagażu?

Niejedna historia z Forum mówi wyraźnie, że Pani - gdy już pojawi się dziecko - potrafi zmienić się całkowicie, na podobieństwo modelu tu opisanego. Nie masz żadnych gwarancji.

 

10 godzin temu, JacekWaw napisał:

Płakała. Wyzywała mnie od najgorszych. Całą winę zwaliła na mnie. Że zmarnowałem jej rok życia.

Ilekroć kiełkuje we mnie myśl że może ta myszka jest inna niż wszystkie, przypominam sobie ten tekst - schemat, schemat, schemat. Ona nie może z definicji być winna, więc winny będziesz Ty. Reszta to racjonalizacja.

 

10 godzin temu, JacekWaw napisał:

Nie muszę pisać że sex był niesamowity - najlepsza kobieta jaką w życiu miałem

10 godzin temu, JacekWaw napisał:

ciągle nadal po tylu latach nie mogli się dogadać

Te dwa cytaty, plus wiek Pani minus wiek dziecka równy 20lat, jasno wskazują że Pani nadal "czuje coś" do biologicznego ojca, który musiał być całkiem niezłym zawodnikiem. To on nadal dostarcza jej emocji - tylko ich nadmiaru musiała się pozbywać na jakimś tamponie emocjonalnym. Bez obrazy, ale wydaje mi się że Ty najlepszy seks miałeś gdy Pani kolejny raz została odtrącona / pokłóciła się z ojcem dziecka - i po kilku dniach, musiała sobie samej udowodnić że wcale nie jest taka zła w te klocki; musiała podbudować swe ego samcem który jej pragnie. Ale po trzech-czterech pierwszych miesiącach było już i znacznie rzadziej, i gorzej. Prawda @JacekWaw?

 

10 godzin temu, JacekWaw napisał:

dziecko robiło co chciało, bo matka zawsze pozwalała mu na wszystko

Prawie na pewno ojciec dziecka działał na zasadzie - ma być co ja chcę. Wzorzec swojego "idealnego" mężczyzny i jego zachowania matka wszczepiła w dziecko - aby ono wyrosło w jej oczach na "idealnego" mężczyznę. Na mężczyznę którego uważała, i ciągle uważa, za ideał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze tekstu nawet nie wiesz jak doskonale Cię rozumiem. Dziewczyna z którą spotykam sie rokiem ( ma dziecko ) zaproponowała mi związek. Odpowiedziałem jej tak jak Ty w punktach ( mam doświadczenie to wiem jak to się kończy ). W skrócie powiedziałem jej, że dla Ciebie zawsze syn będzie najważniejszy a nasze plany będą na dalszych miejscach. 

 

 

 

Zapamiętaj jedno. Kobiety z dzieckiem dają niesamowity sex. Doskonale to wiem, ale to nie są kobiety na związek, bo Ty zawsze będziesz między nią a dzieckiem. Do tego tatuś wiecznie krążący gdzieś między wami. Z kobietami z dzieckiem miło się spędza czas i koniec żadne związki. Dzieciak potrafi niesamowicie namieszać a Ty będziesz tym drugim, po czasie bankomatem.  Czy zmarnowałeś rok? Podejdź do tego inaczej. Jesteś wolny bez długów, nabyłeś cenne doświadczenie, że z takimi kobietami nie wchodzi się w związki. Poruchałeś solidnie. Problem ma ona, bo jako kobieta z bagażem jej notowania na rynku są dosyć kiepskie. Ty nabyłeś cenną wiedzę a rok to nie tak strasznie dużo. Tak do tego podejdź. Gdybyś po roku był kłębkiem nerwów z długami to byś był przegrany. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JacekWaw

Przeczytaj mój wątek odnośnie związku kobiety z dzieckiem,ja w tym syfie tkwiłem 4 lata.

Nigdy związków z kobietami z dziećmi.W sumie to jeszcze świeża sprawa,syf emocjonalny się jeszcze ciągnie u mnie,ale zerknij prosze.

Edytowane przez trop
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z cyklu co by było gdybyś tam został:

 

"...  Dzisiaj ten 15letni kibol legi wystartował do mnie z łapami krzycząc wypierdalaj nie jesteś moim ojcem"

 

Tak tylko prawilnie przypominam klasyke dla tych, którzy są tu co najmniej od początku 2017 bo wtedy na forum była fala dyskusji o chowaniu cudzego.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, JacekWaw napisał:

Ogólnie cały ten związek to były nerwy nerwy nerwy. A poza tym... w końcu mnie dopadła ta myśl: "a może zamiast wychowywać cudze dziecko i się męczyć bo ciężko zmienić złe nawyki... może lepiej mieć własne dziecko z kobietą bez takiego bagażu?"

Kolejny schemat. Do bólu powtarzalny i przewidywalny.

Pisałem już o tym pod kątem spotykania się z dzieciatymi damami.

 

Dlatego:

 

1. Albo bierzesz sobie kobietę bezdzietną

2. Albo bierzesz dzieciatą z dorosłymi dziećmi, ktore są już na swoim.

 

Pierwsze pewnie rozumiesz doskonale.

Drugie - dama po 40-tce ma nierzadko dzieci dorosłe, a czestokroć jest wręcz babcią. Zatem - odpadają problemy opisywane przez Ciebie.

 

Jest też kwestia, na ktorą zwracałem uwagę w swoich wczesniejszych postach. Kobieta z małymi dziećmi po rozwodzie - najczęsciej drze niemiłosiernie koty z ich ojcem biologicznym (były mąż).

I wtedy Ty - jako jej nowy, życiowy partner - masz w tym facecie wroga na dzień dobry (i to śmiertelnego). A przecież Ty temu człowiekowi żadnej krzywdy nie wyrządziłeś, jak i on Tobie.

A zapewniam Cię, że gość by Cię zabił gdyby tylko mógł.

 

Dlaczego ?

Bo JEGO dziecko aktualnie ma innego ojca. I będąc w zwiazku z jego byłą żoną - masz taki czy inny wpływ na wychowanie jego dziecka (nawet jesli faktycznie nie masz wpływu - i tak ten człowiek sobie to w ten sposób zinterpretuje bo mieszkasz z jego ex i dzieckiem).

 

Radzę unikać tego typu relacji - poza przypadkami czystego FF. Co z kobietą posiadającą małe dzieci jest zagadnieniem trudnym z uwagi na mierną dyspozycyjność takowej.

 

A temat posiadania dziecka jako takiego (z jakąkolwiek kobietą) - doradzam szczerze i na chłodno przemyśleć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, JacekWaw said:

Witam

Mam obecnie 33 lata, przez ostatnie ~10 lat sporo kobiet "przerobiłem", sporo doświadczeń, ale postanowiłem opisać Wam mój najciekawszy "związek" (najbardziej męczący chyba): Kobieta z dzieckiem. 


Też jestem z Wawy, i też przerobiłem sporo tego materiału, i w tym min kilka lasek z dziećmi. 

Wszystko co piszesz, to jakbyś się spotykał z którąś moją byłą. Na początku sex wspaniały, miła, cudowna. Później powolna acz systematyczna jazda w dół. Zauważyłem, że laski które mają małych synów są częściej w obrocie na rynku. Z moich obserwacji i wiedzy wynika, że przede mną miały już zawsze kilku facetów, którzy jednak znikali po czasie, a historia ich odejścia była zawsze taka lekko zamglona.

Syn w wieku 5< to tragedia dla partnera matki. Przeważnie są to rozpieszczone bachory, na które matka przelewa całą uwagę i wysiłek. Przerabiałem to samo w zakresie zmiana planów bo kurwa 7 letni  Antoś się rozmyślił. Czy dlaczego nie powiedziałem Jasiowi dzień dobry jak wchodziłem. Itd. Można pisać w nieskończoność. 

Tak jak pisze @Bonzo do tego zawsze dochodzi to, że jesteś w w środku pierdolnika rozwodowego, walki o dziecko itd. 
 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Syn w wieku 5< to tragedia dla partnera matki. Przeważnie są to rozpieszczone bachory, na które matka przelewa całą uwagę i wysiłek. Przerabiałem to samo w zakresie zmiana planów bo kurwa 7 Antoś się rozmyślił. Czy dlaczego nie powiedziałem Jasiowi dzień dobry jak wchodziłem. Itd. Można pisać w nieskończoność.

Hehe.

A mnie kilka dam że tam powiem "odtrąciło" (nawiasem mówiąc bez żalu z mojej strony) dlatego, że przedłużałem w nieskończonosć moment poznania jej dzieci.

Unikałem tego tak długo jak to było możliwe i albo kopała mnie za to w dupsko, albo sam znikałem po angielsku :)

 

Dlaczego ? Właśnie dlatego :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo @AR2DI2

 

A co gdy rozwódka ma 2 dzieci,jedno 13 lat(chore na cukrzyce) oraz 18 lat?Wiek rozwódki 40 lat.

 

Mój dobry kolega z pracy się z taką spotyka.I w sumie waham się czy pogadać z nim bo dzieci trochę już duże.

 

Przeżyłem ten syf związku z dzieciatą i wiem czym to pachanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, trop napisał:

A co gdy rozwódka ma 2 dzieci,jedno 13 lat(chore na cukrzyce) oraz 18 lat?Wiek rozwódki 40 lat.

Przejebane :)

Gdyby miała jedno 18 letnie - minimum jeszcze 10 lat ma je na głowie.

A ta ma dwoje z czego młodsze chore - więc raczej będzie nim obciążona do tzw "usranej"

 

Cięzki temat. Wymiksowałbym się zeń jak najprędzej zakładając ze uprzednio wszedłbym w taki dil. Ale raczej na pewno bym nie wszedł.

Cytat

Mój dobry kolega z pracy się z taką spotyka.I w sumie waham się czy pogadać z nim bo dzieci trochę już duże.

NIGDY nie doradzaj nikomu w takich sprawach dopóki Cię sam o to nie poprosi.

Straciisz kumpla i być może zyskasz nawet wroga.

 

1 minutę temu, Sonic napisał:

Dziękuję za utrzymanie mnie w przekonaniu aby trzymać się z dala od samotnych matek.

Dlaczego ?

FF z samotną matką ? Czemu nie.

Ale:

 

1. Jest to jedna z pozycji w Twej bazie danych. Czyli - masz też inne. Kiedy jest dyspozycyjna (a Ty także) - to się spotkasz, poseksisz i papa.

2. Unikaj poznawania się z jej dziećmi, trzymaj dyskrecję maksymalną. Znajomosć ma być na zasadzie "jaja komara". Czyli - jest a nie widać.

 

I korzystaj. Tyle, że guma. Dobra guma. Nieodmiennie dodam, którą wiesz kiedy założyłeś, kiedy zdjąłeś i gdzie wyrzuciłeś.

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo no jak koniecznie chce żebyś poznał jej skarb malutki, to wiadomo, że szuka tatusia. A w zasadzie bankomat, bo tatusia to on ma. 

No i wyobrazić sobie jeszcze trzeba taką rzecz: kto chciałby spotykac się z laską, która ma kontakt z byłym swoim facetem kilka razy w miesiącu? Pewnie nikt. A u dzieciatej jest to w pakiecie. Kiedyś tak sobie myślałem..."kurwa...smark ma 6 lat, to ja tego typa - jego ojca, a BYŁEGO MOJEJ AKTUALNIE BABY będę widywał jeszcze kilkanaście lat. Na łeb upadłeś baranie? (to o sobie)".

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Bonzo napisał:

NIGDY nie doradzaj nikomu w takich sprawach dopóki Cię sam o to nie poprosi.

Straciisz kumpla i być może zyskasz nawet wroga.

@Bonzo

Rozumiem jak najbardziej,Ale koleś naprawde w porządku.W sumie to już kilka dni się "bije z myślami" czy mu powiedzieć.

Pomyślałem nawet aby założyć jakiś e-mail i anonimowo mu podesłać link jakiś.

 

Bo masz racje,nie chcę by miał mi coś za złe.Ale on zginie....On to taki chłopak ze wsi :( Prostolinijny,szczery...Zginie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, trop said:

On to taki chłopak ze wsi :( Prostolinijny,szczery...Zginie.


Takie chłopaki to często czują się jak rycerze na koniach, którzy ratują biedną królewnę w opałach, i należą im się oklaski za to, bo sa bohaterami. Myślę, że i on ma o sobie takie samo wyobrażenie. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, trop napisał:

Pomyślałem nawet aby założyć jakiś e-mail i anonimowo mu podesłać link jakiś.

Jezus byłby z Ciebie dumny, jego życie jego wybory. Może do twojego kolegi będą mówiły: "tatuś dwa"? Ona po iluś tam psychopatach ma lekko pokiereszowaną psychikę, niech twój kolega dostanie szybką lekcję życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem ten post kiedyś a Marek zrobił genialną audycję. Sam jestem takim "krążącym tatusiem" ale nie wokół ex ale wokół dziecka. Póki małe. Potem pójdzie swoją drogą i do kogo będzie chciało. Ale póki małe chce go pilnować. I wiedzcie, że jeśli inny gach skrzywdzi dziecko użyje wszystkich metod (prawnych) aby wymierzyć sprawiedliwość. Także uważajcie na takich tatusiów ?.

 

Moje dziecko na dziś chłopa ex nienawidzi a ex na siłę się go trzyma. Często się kłóci z mamą, że nie chce do gacha jeździć. Ex na siłę go zabiera. Podchodzi pod 40 i chyba wie, że albo ten albo już żaden.

 

A tu wspomniana audycja - polecam:

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam tutaj, że ładowanie się w takie związki z mamuśką to niewypał i chodząca bomba. Repertuar i program jest prawie zawsze podobny. Na początku fascynacja i bujanie w obłokach. Faza druga - tutaj pojawiają się pierwsze zgrzyty. Powoli obraz staje się kompletny. Na tym etapie jeszcze funkcjonuje nadal zasada niedowierzania i nie przyjmowania oczywistych faktów do wiadomości. Dysponujemy, nie wiadomo dlaczego, zwiększoną dawką zrozumienia dla partnerki, chociaż kłóci się to z naszymi poglądami i wyobrażeniami na temat związku. Co ciekawe, u mnie były także dzieci, ale już dorosłe. Problem był raczej innej natury, ponieważ matka za wszelką cenę próbowała się u mnie zameldować i już miała w planach ślub. Nawet potrafiła się zwolnić z pracy. I to wszystko po jednym miesiącu znajomości. Chyba się już domyślacie, co musiałem zrobić.?

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minutes ago, Konstruktor said:

Powoli obraz staje się kompletny. Na tym etapie jeszcze funkcjonuje nadal zasada niedowierzania i nie przyjmowania oczywistych faktów do wiadomości. Dysponujemy, nie wiadomo dlaczego, zwiększoną dawką zrozumienia dla partnerki, chociaż kłóci się to z naszymi poglądami i wyobrażeniami na temat związku.


Kiedy taka ma małe dziecko, ważnym czynnikiem rozmiękczającym nas jest właśnie dziecko. Biedna mama, sama przeciwko światu, i temu okropnemu byłemu mężowi. Uratuję ją! 

Jednego razu spotykałem się z taką mamuśką. Miała syna 6 lat. Były wakacje, upały, piękna pogoda, więc zabierałem ich często na plażę w weekendy. Mały uwielbiał wodę, ja też, więc dla niego to była frajda, dla mnie też. Gwiazda pstrykała nam fotki, wrzucała na fejsa, pokazywała koleżankom itd. No kurwa sielanka i raj.

Któregoś razu wracaliśmy z takiej kolejnej wyprawy na plażę a ja usłyszałem od niej takie słowa: " ty to nas ciągle na tą plaże zabierasz bo to chyba najtańsza opcja, na plaży nie ma gdzie wydawać pieniędzy." Koniec kurwa cytatu z wspaniałej kobiety zachwyconej tym, że dziecko nie siedzi przy palystation w domu, a ma ruch na słońcu i wodzie. 

To była jedna z kilku czerwonych lampek w tym związku. Jedna z decydujących.
 

  • Like 3
  • Dzięki 2
  • Haha 13
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2   "ty to nas ciągle na tą plaże zabierasz bo to chyba najtańsza opcja, na plaży nie ma gdzie wydawać pieniędzy". 

 

Wydawać pieniądze, ale najlepiej nie swoje, bo to przecież samotna fajterka kontra reszta świata.?Ta inna opcja to przehulać beztrosko kilka stów na weekend, najlepiej jakaś wycieczka wypasiona w jakimś ekstrawaganckim hotelu. Bo przecież koleżaneczkom gul podskoczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.