Skocz do zawartości

Kobieta z dzieckiem... typowe?


Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Kimas87 napisał:

Wiem do czego pijesz i może masz i rację, ale myśląc w ten sposób to każda tak naprawdę może Cię złapać na dzieciaka. Jaką masz pewność, że ta bez dziecka Cię nie złapie, żadnej. Z mamuśką trzeba nieco częściej używać głowy i myśleć, myśleć przede wszystkim.

Jasne, ale własne to jednak co innego. Z tego związku nauczyłem się:

 

1. skoro i tak mam poświęcać czas jej dziecku, zmieniać swoje plany "pod dziecko", nie dosypiać jak coś się dzieje, poświęcać swoje inne zajęcia itd itd - bo to nie uniknione w takim związku - to wolę to robić dla swojego dziecka

2. skoro dziecko ma być wychowywane tylko przez samotną matkę która wiadomo niezbyt prawidłowo wychowuje (rozpieszcza) - to wolę mieć własne i mieć realny wpływ na wychowanie od samego początku i taki sam udział w tym wychowaniu

3. jak jej dziecku się poświęce a z nią się rozstane to dziecko też mnie będzie miało w dupie bo "nie jesteś moim ojcem i spier...", a własne to jednak co innego

4. do 18 roku życia jej dziecka będzie się pojawiał ojciec tego dziecka czyli jej były facet i będzie mącił w jej życiu, w najlepszym przypadku będzie tylko dzwonił i przychodził co jakiś czas, a w najgorszym będzie ją doprowadzał do nerwicy co się przełoży też na mnie i mój spokój który sobie bardzo cenię

 

Aczkolwiek uczciwie przyznam, że oprócz tego całego psychicznego wykończenia mnie w tym związku, był też taki plus że po prostu zobaczyłem ile poświęceń wymaga posiadanie dziecka, ile wyrzeczeń i jak trudne to jest. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Kimas87 napisał:

Wiem do czego pijesz i może masz i rację, ale myśląc w ten sposób to każda tak naprawdę może Cię złapać na dzieciaka. Jaką masz pewność, że ta bez dziecka Cię nie złapie, żadnej. Z mamuśką trzeba nieco częściej używać głowy i myśleć, myśleć przede wszystkim.

Jasne, ale własne to jednak co innego. Z tego związku nauczyłem się:

 

1. skoro i tak mam poświęcać czas jej dziecku, zmieniać swoje plany "pod dziecko", nie dosypiać jak coś się dzieje, poświęcać swoje inne zajęcia itd itd - bo to nie uniknione w takim związku - to wolę to robić dla swojego dziecka

2. skoro dziecko ma być wychowywane tylko przez samotną matkę która wiadomo niezbyt prawidłowo wychowuje (rozpieszcza) - to wolę mieć własne i mieć realny wpływ na wychowanie od samego początku i taki sam udział w tym wychowaniu

3. jak jej dziecku się poświęce a z nią się rozstane to dziecko też mnie będzie miało w dupie bo "nie jesteś moim ojcem i spier...", a własne to jednak co innego

4. do 18 roku życia jej dziecka będzie się pojawiał ojciec tego dziecka czyli jej były facet i będzie mącił w jej życiu, w najlepszym przypadku będzie tylko dzwonił i przychodził co jakiś czas, a w najgorszym będzie ją doprowadzał do nerwicy co się przełoży też na mnie i mój spokój który sobie bardzo cenię

 

Aczkolwiek uczciwie przyznam, że oprócz tego całego psychicznego wykończenia mnie w tym związku, był też taki plus że po prostu zobaczyłem ile poświęceń wymaga posiadanie dziecka, ile wyrzeczeń i jak trudne to jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JacekWaw napisał:

Ale faktycznie jak ten 9-latek robił ogromne awantury, krzyczał i darł się na całe mieszkanie przez kilka godzin bo mu się nie spodobał smak obiadu czy dlatego że natychmiast chciał nową zabawkę, to nie mogła mi powiedzieć "zrób coś z nim". Ale i tak były fochy że wtedy szybko się zawijałem do swojego domu i garażu odpoczywać przy motocyklu - na co były fochy że wolę motocykl niż spędzać czas z nią i jej dzieckiem we trójkę (w hałasie i krzykach, bo dziecko było panem domu).

I to jest coś co od zawsze (nawet gdy byłem nieokrzesanym młokosem) przerażało mnie bardziej niż wizja wypadku motocyklem 200 km/h na żelbetowej ścianie bunkra na linii Maginota.

Jakbym miał mieszkać z kobietą i jej rozkapryszonym, wydzierającym mordę dzieckiem i w dodatku nie miałbym żadnego prawa (bo niby jak ?) cokolwiek z tym wrzaskiem zrobić - to chyba rzeczywiście wsiadłbym na motór, nawet marki WSK (Wieśniaku Śmierć Kupiłeś) - i rozjebał się o sosnę - pozostawiając po sobie jedynie przecudny zapach spalin z silnika dwusuwowego.

Na szczęscie można się zabawić w wyszedł i nie wrócił.

 

Sytuacja się komplikuje jesli to baba z dzieckiem cudzym sprowadzi się do Ciebie na chatę. Wtedy trzeba się z nią dogadać aby raczyła opuścić Twoje domostwo.

 

Dlatego z takimi kobietami to wyłacznie FF. I to spotkania u niej, nie u Ciebie - by przypadkiem kiedyś nie odwiedziła Cię z potomstwem i tak jej zostało :):):)

 

5 minut temu, JacekWaw napisał:

Aczkolwiek uczciwie przyznam, że oprócz tego całego psychicznego wykończenia mnie w tym związku, był też taki plus że po prostu zobaczyłem ile poświęceń wymaga posiadanie dziecka, ile wyrzeczeń i jak trudne to jest. 

Jak sądzisz ? Dlaczego nie chcę mieć własnego nawet dziecka ?

Własnie dlatego :)

Edytowane przez Bonzo
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, trop napisał:

Zobaczysz za jakiś czas czy będzie sielanka. ;)Idę o zakład o dobrą whiski że to się skończy konkretnym "pierdo..."

 

Dalej polecam audycje Marka "Obyś cudze dzieci chował"

Kolego nie zrozumiałeś mojego postu. Temat Marka ,, obyś cudze dzieci chował " jest skierowana do mężczyzn, którzy świadomie chcą związku z taką kobietą. Ja powiedziałem nie, bo ona chciała to do czego pijesz ? 

 

JacekWaw ja nie widzę, żadnych plusów związku z taką kobietą. Co nie Twoje to nie Twoje dziecko zawsze będzie stanowiło problem. Ja rozumiem facetów co sami mają dziecko i wchodzą w takie związki, ale mężczyźni bezdzietni wchodzący w taki związek to jak gol samobójczy.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Związek z babą z dzieciakiem wygląda tak jak kawał o rumuńskim dyktatorze komunistycznym Nicolae Ceausescu, który trzymał kraj za mordę żelazną ręką, i w ogromnej biedzie, sam żyjąc jak król. W całym obozie komunistycznym Rumunia była wtedy synonimem biedy.

Radio Rumunia nadaje...
"Jest godzina 7.00 Nicolae Ceausescu wstaL, wszyscy wstajemy.
Jest godzina 7.30 Nicolae Ceasuscu się gimnastykuje, wszyscy  się gimnastykujemy.
Jest godzina 8.00 Nicolae Ceausescu je śniadanie, a my sobie w tym czasie posłuchamy muzyki.

Dlaczego taka analogia?
  Dlatego, że dzieciar matki która sama wychowuje go po rozejściu się z mężem czy partnerem, jest z reguły rozpieszczonym domowym terrorystą.


Parafrazując.

Jest godzina 7.00 Antoś wstał, wszyscy wstajemy, bo....trzeba dziecko ubrać, umyć, zrobić jeść. Poza tym Antosie same przybiegają do łózka mamy i jak nikt się nimi nei interesuje to skaczą po głowach żeby się nimi zainteresować.
Jest godzina ....
Jest godzina...
Jest godzina...

I tak przez cały dzień aż do zaśnięcia. A i w nocy nierzadko zrywka bo Antoś zakwękał.

Całe życie partnera takiej matki jest podporządkowane i sankcjonowane rytmem życia jej dziecka. Dla niej to normalne, dla mnie nie do przyjęcia. 

Dlatego na poczatku jest niesamowity sex i obiadki na życzenie, aby nas "kupić" i przy okazji oswoić i przyzwyczaić do tego pierdolnika. 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Bonzo napisał:

 

Sytuacja się komplikuje jesli to baba z dzieckiem cudzym sprowadzi się do Ciebie na chatę. Wtedy trzeba się z nią dogadać aby raczyła opuścić Twoje domostwo.

 

Dlatego z takimi kobietami to wyłacznie FF. I to spotkania u niej, nie u Ciebie - by przypadkiem kiedyś nie odwiedziła Cię z potomstwem i tak jej zostało :):):)

 

 

To wiedziałem i bym do tego nie dopuścił. Na taką która szuka mieszkania bym nie spojrzał bo wiem czym by to się skończyło.

 

My mieszkaliśmy osobno, do niej przychodziłem na tygodniu, a ona do mnie na weekendy (jak dziecko było u ojca) i przez weekendy mieszkała u mnie.

Jak wyglądały moje odwiedziny u niej?

Przychodziłem np. na obiad, jedliśmy razem z dzieckiem przy stole (na 99% awantura i krzyki dziecka że mu coś nie smakuje i że mama źle gotuje, na co zwykle starałem się łagodzić sytuację "ale zobacz jak mamusia się stara, wszystko dla Ciebie robi, mnie bardzo smakuje" itp trochę to pomagało bo chłopak mnie lubił, to muszę przyznać).

Po obiedzie dziecko miało się zajmować sobą, a my sobą. W teorii. A praktyce wyglądało to tak że 100% czasu dziecko było przy nas (mimo dużego ogromnego wręcz mieszkania i jego własnego pokoju super wyposażonego w najdroższą elektronikę, to wolało się bawić przy nas - najczęściej bieganie, hałasowanie, kopanie piłki, rzadko tablet/playstation ale też gry na maksymalnej głośności itd) co mnie strasznie męczyło, bo przyjeżdżałem po pracy posiedzieć z nią, odpocząć po pracy, poleżeć i obejrzeć jakiś film itd a nie dało się w tym hałasie. Oczywiście ona dziecku nigdy nie zwracała uwagi, więc mogło wszystko. Do tego ciągłe "mamo przynieś mi to, przynieś mi tamto" i nie mogłem z nią posiedzieć bo co chwilę wstawała jak służąca i biegała do kuchni spełniać życzenia dziecka.

Więc po godzinie ja już psychicznie byłem zmęczony i mówiłem że dopijam kawę i spadam. I zaraz był foch. Foch że nie chcę z nimi spędzić kilku godzin, tylko wpadam na chwilę. A potem zapewne będę siedział u siebie w garażu i tracił czas na głupoty (na moje hobby), a przecież mógłbym ten czas spędzać z jej dzieckiem.

I tak było przez wiele miesięcy.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, AR2DI2 napisał:


Jest godzina 7.00 Antoś wstał, wszyscy wstajemy, bo....trzeba dziecko ubrać, umyć, zrobić jeść. Poza tym Antosie same przybiegają do łózka mamy i jak nikt się nimi nei interesuje to skaczą po głowach żeby się nimi zainteresować.
Jest godzina ....
Jest godzina...
Jest godzina...

I tak przez cały dzień aż do zaśnięcia. A i w nocy nierzadko zrywka bo Antoś zakwękał.
 

 

Nigdy u niej nie nocowałem gdy było dziecko w domu, ale właśnie dokładnie tak to sobie wyobrażałem że tak będzie. Wiele razy o tym myślałem, znając jej wychowanie dziecka.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, JacekWaw napisał:

Przychodziłem np. na obiad, jedliśmy razem z dzieckiem przy stole (na 99% awantura i krzyki dziecka że mu coś nie smakuje i że mama źle gotuje, na co zwykle starałem się łagodzić sytuację "ale zobacz jak mamusia się stara, wszystko dla Ciebie robi, mnie bardzo smakuje" itp trochę to pomagało bo chłopak mnie lubił, to muszę przyznać).

Twardy z Ciebie zawodas jak cholera. Ja bym nie był w stanie nawet próbować tłumaczyć cudzemu dzieciakowi, że mama się stara.

Co to kurwa jest ? Nie smakuje ? No to niech bachor nie żre - zgłodnieje to zepsute zje z ochotą nie bacząc, że dostanie po tym nagłego, niekontrolowanego ataku galopującej biegunki.

Gdy sobie próbuję wyobrazić co by było gdybym to ja był na miejscu tego dziecka a na Twoim miejscu - mój ojciec nieboszczyk - za każdym wyobrażeniem widze ten sam algorytm:

Step 1 - synek jedz, dobre jest

if step 1 = false -> wpierdol. Natychmiast i bez słowa.

I szlaban na zarcie jak niedobre :)

5 minut temu, JacekWaw napisał:

Oczywiście ona dziecku nigdy nie zwracała uwagi, więc mogło wszystko. Do tego ciągłe "mamo przynieś mi to, przynieś mi tamto" i nie mogłem z nią posiedzieć bo co chwilę wstawała jak służąca i biegała do kuchni spełniać życzenia dziecka.

WTF - co to ma znaczyć ? Matka słuzącą dziecka ?

No wolne żarty.

 

Boże mój - nawet nie wiesz jak Ci dziękuję za to, że natchnąłeś mnie rozumem i NIGDY, ale to NIGDY nie dopuściłem do momentu, w ktorym poznawałem cudze dzieci dam, z ktorymi miewałem okoliczność.

5 minut temu, JacekWaw napisał:

 

I zaraz był foch. Foch że nie chcę z nimi spędzić kilku godzin, tylko wpadam na chwilę. A potem zapewne będę siedział u siebie w garażu i tracił czas na głupoty (na moje hobby), a przecież mógłbym ten czas spędzać z jej dzieckiem.

I tak było przez wiele miesięcy.

Gdybym miał w sobie chęć z gatunku "i przed narodem niech niosą oświaty kaganek" - nim wyszedłbym - wyjasniłbym swe stanowisko tak oto:

 

"Kochanie (zakładając, że mówiłbym do niej per kochanie czego nigdy nie robię, a słowo tu użyte wynika z nieznajomości imienia opisanej bohaterki):

Po pierwsze - ja w takich realiach nie wytrzymuję kwadransa, a Ty mi coś o kilku godzinach ?

Po drugie - nie robię Wam żadnej krzywdy tym, że wychodze, wręcz przeciwnie

Po trzecie - ja naprawdę nie mam żadnych uprawnień do tego by uczestniczyć w życiu dziecka, które o ile mi wiadomo (a Tobie też zapewne) - moje nie jest

A po które to będzie ? Aaaa, po czwarte - moje hobby to nie żadne głupoty. To tak samo wazny element mego życia - jak ważnym elementem Twego życia jest Twoje dziecko. Więc jak widzisz - szanuję to niepomiernie i oczekiwałbym choćby pozorów poszanowania moich istotnych elementów życia."

 

I nie czekając na wzniecenie słowotoku, którego głośnosć jest wprost proporcjonalna do czasu, ktory upłynął od wzniecenia - oddaliłbym się grzecznie w kierunku garażu z motocyklem, gdzie przystąpiłbym natychmiast do modlitwy takiej oto:

 

"O wielki Motórze. Tę oto przenajświętsza benzynę racz zamienić w wino by uczynić moje ciało mobilnym"

 

Po czym odpaliłbym sprzęta i poleciał przed siebie - najlepiej w stronę zachodzacego słońca.

 

BTW:

Motóry też lubię tak samo jak samochody. A te ostatnie wolę niż baby. Łatwiej i przyjemniej się je naprawia - co uwielbiam ale mam kolosalny problem. Żaden z moich samochodów nie chce się zepsuć :):):)

  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, JacekWaw said:

Nigdy u niej nie nocowałem gdy było dziecko w domu, ale właśnie dokładnie tak to sobie wyobrażałem że tak będzie. Wiele razy o tym myślałem, znając jej wychowanie dziecka.  


Tak to wygląda. Tyle, że to wielki, ogromny skrót, eufemistycznie ujęte, a do tego bardzo uproszczone. 

Ciągłe fochy, krzyki, awantury, przenoszące się w końcu na nas itd itp. Dzieciak mając do dyspozycji tysiąc swoich zajęć, wybierze zawsze absorbowanie uwagi matki sobą. Jeśli to chłopak, to jest zwyczajnei zazdrosny o matkę, która dotychczas poświęcała mu 100 procent czasu. Teraz czuje się okradany przez nas z uwagi matki. Stajemy się jego wrogami. Do tego często dochodzi buntowanie dziecka przez ojca kiedy je zabiera na weekendy. 

Kocioł, pierdolnik i nic więcej. Za trochę dupy i obiadów NIE WARTO. Mówię to z pełną konsekwencją i odpowiedzialnością człowieka, który przerobił takich związków kilka. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Bonzo napisał:

Twardy z Ciebie zawodas jak cholera. Ja bym nie był w stanie nawet próbować tłumaczyć cudzemu dzieciakowi, że mama się stara.

 

 

Na początku naprawdę mi nie przeszkadzało to dziecko i byłem pozytywnie nastawiony, a takie sytuacje wydawały mi się wyjątkami dlatego chciałem załagodzić sytuację, przy tym załatwiając dwie sprawy jednocześnie:

1. dziecko ucichnie jak mnie posłucha (i to akurat fakt że do mnie było grzeczniejsze niż do matki)

2. matka się ucieszy że nawiązuję interakcję z jej dzieckiem

Dopiero później się zorientowałem że to nic nie da, bo taki jest jej sposób wychowania. A że miała dużo pieniędzy, to dziecko było nauczone, że dostaje wszystko co chce. Mnie się w głowie to nie mieściło, kilka razy (przez rok dosłownie KILKA, nie kilkanaście) jej zwróciłem uwagę na osobności że mogłaby stosować jakieś kary dla młodego jak się tak zachowuje, to mówiła że nie mam dzieci to się nie znam... No tak czyli zero wpływu miałbym na jego zachowanie, a tolerować bym musiał.

 

3 minuty temu, Bonzo napisał:

 

 

A po które to będzie ? Aaaa, po czwarte - moje hobby to nie żadne głupoty. To tak samo wazny element mego życia - jak ważnym elementem Twego życia jest Twoje dziecko. Więc jak widzisz - szanuję to niepomiernie i oczekiwałbym choćby pozorów poszanowania moich istotnych elementów życia."

 

 

O to też były duże fochy. Na początku związku to wprost mówiłem że jadę na zlot motocyklowy, czy po prostu siedzę w garażu i coś tam robię. Na początku z tym było ok. Ale potem jak zaczęły się o to fochy, że ten czas mógłbym poświęcać na nią i jej dziecko, a wolę się zajmować głupotami, to przestałem o tym w ogóle mówić (a i tak mi wypominała). 

I doszło do tego, że musiałem kłamać. Np. co robiłem cały dzień - pracowałem. A tak naprawdę byłem na zlocie. I przez takie kłamstwa rozpadają się związki, jaki jest sens być w związku jak nie można wieczorem opowiadać jak spędziłem dzień tylko trzeba kłamać. I ona sama do tego doprowadzała. No przecież to chore.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Jeśli to chłopak, to jest zwyczajnei zazdrosny o matkę, która dotychczas poświęcała mu 100 procent czasu. Teraz czuje się okradany przez nas z uwagi matki. Stajemy się jego wrogami.

Hehehehe.

Miałem kiedyś przezabawne zdarzenie. Spotkałem się z pewną damą z wiodącego portalu. Rozwiedziona, jedno dziecko syn lat 5. Dama lat wtedy okolo 40-tki.

No i zaprosiła mnie do siebie na noc.

Zapytałem - a młodzież ?

- A młodzież będzie spać

- A nie zbudzi się ?

- Nieee, bez obawy, nigdy się nie budzi

 

Oho - kumata w takie klocki albo ściemnia. Dobra, zaryzykuję, co mi szkodzi.

 

Odpaliłem wtedy 24 letnie Volvo 740 i pojechałem do Gdyni (ach ta Gdynia). Jednak nie było to u Maksyma (Orłowo) ale na Pustkach Cisowskich przy obwodnicy.

Byłem u niej coś okolo 23-ciej.

No i miało miejsce sympatyczne bara bara, dama w łózku doskonała, atmosfera sympatyczna. Miałem nadzieję na drugi raz za czas jakiś.

Wyszedłem do kibla się odlać (i przy okazji puścic w kierunku oczyszczalni ścieków gumę z zawartością), siedze w kiblu i słyszę, że jakiś ruch na mieszkaniu notują.

Ot siurpryza - myslę sobie. I co tera ? Jak to co - kadetem tera :):)

Mija pół minuty, dama przychodzi niosac moje ciuchy i mówi - "obudził się i śpi teraz u mnie w łózku"

 

W te pędy się ubrałem i ciupasem wyszedłem. Nadmienię dla porządku, że skarpety zakładałem w samochodzie hehehehe a częśc klatki schodowej pokonałem "na Kopciuszka" czyli w jednym bucie.

No ale w ramach "always look at the bright side of the life" - jeden raz był. Dobre i to :) - więc wyjazd jakby nie brać - pudłem nie był.

 

Esemesowała potem do mnie ale taktownie nie odpisywałem :)

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JacekWaw To miałeś anielską cierpliwość. Ja miałem już wcześniej doświadczenia z dziećmi rodzeństwa i wiedziałem jakie warunki postawić jeśli ona chce być ze mną. Była to ciężka rozmowa i był kilkudniowy foch z jej strony, ale jakieś trybiki w jej głowie zadziałały i zrozumiała czego oczekuję. Do dzieciaka to też dotarło, bo mnie lubił. Odwalił tylko raz taką szopkę przy mnie, a winna była nadgorliwa mamuśka. Kolejna rozmowa i też był argument, że nie wiem jak to z dziećmi jest. Zabiłem jej ćwieka, stwierdzając, że ona też nie wiem nic o wychowaniu dzieci skoro młody wchodzi jej na głowę. Od tego momentu miałem spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, JacekWaw napisał:

I doszło do tego, że musiałem kłamać. Np. co robiłem cały dzień - pracowałem. A tak naprawdę byłem na zlocie. I przez takie kłamstwa rozpadają się związki, jaki jest sens być w związku jak nie można wieczorem opowiadać jak spędziłem dzień tylko trzeba kłamać. I ona sama do tego doprowadzała. No przecież to chore.

 

U mnie było podobnie tylko że w grę wchodziła jej zazdrość i zaborczość.

Czasem gdy miałem dzień wolny nawet jej o tym nie mówilem a spadałem do mojego hobby lub po prostu najzwyklej w świecie w domu odpoczywałem.A to nie chore?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo

Ja miałem takie:

Poznałem panią sędzię sądu okręgowego w mieście stołecznym, w obowiązkach wice prezesa sądu. Ma to znaczenie, bo pani ta prowadziła sprawy o wadze krajowej, transmitowane czasem w dziennikach tv. Ostatnio zaś, w czasie tym kiedy się spotykaliśmy, miała mafię na wokandzie. 
Gryps jakiś przejęli klawisze na placówce więziennej, że ktoś ma postraszyć ową panią. W związku z czym dostała ochronę policyjną 24h. Było to dwóch wielkich, wydziaranych gliniarzy po cywilu. Zakazane mordy, zwracające się bardzo grzecznie do niej per "pani sędzio czy życzy pani sobie...". 

No i tak było, że ja na sex, a za drzwiami stało dwóch gliniarzy, którzy pilnowali żebym spokojnie doszedł ;) 

Dama ta miała 5 letnią wtedy córkę. Bardzo rezolutna i inteligentna dziewczynka. Bardzo jej brakowało ojca w domu, co było widać po tym, że strasznie się kleiła do mnie. 

No i któregoś razu, kiedy wpadłem na wino i sexy na Mokotów, mała była w domu, ale szła już spać. Kiedy poszła, ja z jej mamą oczywiście rutynowo polecieliśmy w tango ;) Daliśmy czadu i z alko i z dupą, tak, że zasnąłem jak dziecko.
Nad ranem budzę się bo czuję się jakoś dziwnie "osaczony"...Otwieram oczy, i rejestruję taką oto sytuację: pani siędzia śpi nago tak wtulona we mnie, że mnie zadusza prawie. Ja - nago na skraju łóżka, a po prawej stronie, wtulona we mnie jak piesek śpi jej córka 5 lat...kurwa...Trzymała mnie kurczowo przez sen za szyję...Przyszła w nocy do nas do sypialni spać z nami w łózku...Nie wiem co robić...Delikatnie budzę moją panią, ona otwiera oczy, patrzy, patrzy, a jej mina robi sie słodka i rozmarzona...
I mówi..."ojej, no brakuje jej taty. Nie dziw się". 
Po czym wzrok jej zjeżdża niżej, tam gdzie ja nie mam gaci...i mówi "Tylko spodenki to ty lepiej załóż, bo mała się obudzi i zawsze woła panów zza drzwi na "sierbatę" ;) A wiesz...policja...nagi facet z pięcioletnią dziewczyną w łóżku...to nei wygląda dobrze podczas procesu hahahahaha.

Suka ;)

 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 3
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, AR2DI2 said:

Jeśli to chłopak, to jest zwyczajnei zazdrosny o matkę, która dotychczas poświęcała mu 100 procent czasu. Teraz czuje się okradany przez nas z uwagi matki. Stajemy się jego wrogami.

To oczywiste, w wielu wypadkach nastąpi rywalizacja o względy mamusi. Powstaje pytanie, jak sprawy wyglądaja gdy jest mamusia z córeczką. Ktoś doświadczył?

 

Quote

Mówię to z pełną konsekwencją i odpowiedzialnością człowieka, który przerobił takich związków kilka. 

Czemu? Po pierwszym razie nie widzialeś że sprawa jest felerna?

Edytowane przez Les
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja chyba wsadzę kij w mrowisko.

 

Syn mojej eks, w porównaniu do tego co tutaj opisujecie to był chyba Archaniołem. Zawsze coś pożartował, tam coś podpytał, raczej cichy niż rozwydrzony- na pewno nie był obciążeniem. Fakt, że 12 lat, więc szło się dogadać. Pomagałem mu robić lekcje (sam od siebie), przychodził pytać się o różne ciekawe rzeczy i słuchał. Ogólnie chłopak dobrze wychowywany, zero problemów, niegłupi no dał się lubić.

 

Totalnie nie odczuwałem jakiś problemów, nigdy nie usłyszałem żebym z nim czas spędził czy coś w tym stylu czy żebym mu coś kupił, bo On Cię traktuje jak ojca.

 

Co innego mogę powiedzieć o innych dzieciatych damach, które spotkałem na swojej drodze. Niektóre te dzieciaki to były tak niedojebane (inaczej nie da się tego nazwać), że za nic w świecie nie wyobrażam sobie mieszkać z taką patologią. I ta dumą w oczach matki, zachwalanie ewidentnego przyszłego idioty, no bo w końcu z własnej cipki wyszedł. Eh, aż się czasem odechciewało fikołków. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Les said:

To oczywiste, w wielu wypadkach nastąpi rywalizacja o względy mamusi. Powstaje pytanie, jak sprawy wyglądaja gdy jest mamusia z córeczką. Ktoś doświadczył?

Dziewczynki są milsze i nie tak problematyczne. Do tego lubią wręcz jak jest mężczyzna w domu. Kleją się do faceta, który daje im namiastkę ojca. Miałem takie dwa "związki". 

 

 

1 hour ago, Les said:

Czemu? Po pierwszym razie nie widzialeś że sprawa jest felerna?

Widziałem. Ja tylko traktowałem to z dystansu. Wiedziałem że nie pójde w to dalej, czyli w tatusia, dom itd. Samolubne, ale prawdziwe. Tylko w sumie sex. 
Raz jedyny mi zależało. Laska miała syna 6 lat wtedy. Ale się spierdoliło. Min przez to, że dzieciak robił jazdy jak mały psychopata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem bardzo podobną sytuację co @Bonzo :)

 

Pani zaprosiła mnie do siebie na wieczorne oglądanie filmu. Jak przyszedłem jej syn (też 5 lat) już grzecznie spał. Do oglądania filmu nie dotarliśmy tylko oddaliśmy się przyjemnym manewrom. Po wszystkim Pani zadowolona zasnęła wiec też próbowałem zasnąć ale nie szło mi w nie swoim miejscu zasnąć. No i słyszę jak dzieciak wychodzi z pokoju i idzie do kibelka. Zachciało mu się grubszej sprawy którą to bardzo głośno załatwiał, więc byłem dosyć skonsternowany. Na szczęście udał się ponownie do swego pokoju spać. Z rana zrobiłem szybki desant.

 

Była to moja taka pierwsza akcja więc zupełnie nie wiedziałem jak się zachować ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2018 o 18:59, AR2DI2 napisał:

W naszej kulturze (?) zaczyna się od...babskiego focha pod tytułem "to ja się dowiaduję, że jedziemy dopiero teraz???! I nikt mnie nie zapytał czy chce tam własnie jechać. 
 - Kochanie no co ty, to już nie chcesz jechać, przecież chciałaś?
- zostaw mnie w spokoju. Widzę, że się dla ciebie już kompletnie nie liczę...

Jak się powinien zachować, facet w takiej sytuacji żeby ,,zdać?''

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Maszracius_Iustus said:

Jak się powinien zachować, facet w takiej sytuacji żeby ,,zdać?''

Doraźnie na spokojnie wziąć rzeczy z auta, zanieść do domu i wyjśc sobie na spacer czy piwo w pubie.

Jednak zeby "wyleczyć" sytuację trwale, proces tresury musi być dłuszy i konsekwentny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Dziewczynki są milsze i nie tak problematyczne. Do tego lubią wręcz jak jest mężczyzna w domu.

 

Swego czasu miałem bardzo przyjemny romansik z pewną damą, ktora posiadała córkę jakoś około 21 letnią.

Nigdy jej nie poznałem. Jedynie z foto wiedziałem jak wygląda - dama się pochwaliła jaką ma córę.

Ale córka chyba się pokapowała, że mama z kimś się spotyka bo z relacji damy wynikało, że córka chętniej i częściej znika na nocki do swego faceta - robiąc tym samym rodzicielce tzw "wolną chatę".

Pytałem damy, czy jej córka wie o mnie. Twierdziła, że nic nie mówiła (ehe, yasne).

Jedno jest pewne - to znikanie córki na całe noce powodowało całkowitą zbieżnośc interesów i mamy i córki i moich i faceta córki.

 

Czegóż chcieć więcej ?

 

Dlatego jesli dama z dziecmi - to z dorosłymi.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Bonzo said:

Dlatego jesli dama z dziecmi - to z dorosłymi.

Jak dwa tyg temu do mnie przyleciała moja wieloletnia FF z córką ( córka nie wie że matka jest FF, i mieszkały w hotelu) która miała 22 lata, i tak piękna że aż mnei zatkało, a Angole karki prawie łamali jak się za nią oglądali, to mi się odechciało matki ;)
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, AR2DI2 napisał:

Jak dwa tyg temu do mnie przyleciała moja wieloletnia FF z córką ( córka nie wie że matka jest FF, i mieszkały w hotelu) która miała 22 lata, i tak piękna że aż mnei zatkało, a Angole karki prawie łamali jak się za nią oglądali, to mi się odechciało matki ;)
 

U mojego znajomka na wsi były takie akcje, że gość przyjeżdżał do laski (straszna patola - w sumie mało to powiedziane) i bolcował ją i jej matkę a z braćmi dawał w palnik, wszyscy byli o tym świadomi i najwidoczniej im to pasowało :D   Próbuj, może i ta FF i jej córka będą chętne

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.