Skocz do zawartości

Strach przed śmiercią, nicością, stratą


mazak

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Od jakiegoś czasu mam problem ze świadomością końca naszego istnienia. Nie jest to pierwszy raz, bo podobne myśli nachodzą mnie od kiedy byłem dzieckiem, ale zazwyczaj 'odpuszczały' po kilku godzinach, maksymalnie jednym dniu.

 

Tym razem jest inaczej. Myśl ta nie daje mi spokoju już od kilkunastu dni. Cały czas czuję lekki ucisk w okolicach klatki [stan ciągłego poddenerwowania], a czasami miewam napady silnego lęku. Nie wiem co jest przyczyną takiego stanu, nic szczególnego nie wydarzyło się w moim życiu w ostatnich tygodniach.

 

Stan ten jest bardzo uciążliwy i powoduje, że większość swojej energii i koncentracji skupiam na szukaniu odpowiedzi na pytania związane z sensem życia, śmiercią, świadomością etc. Swoją aktywność w pracy, i poza nią, ograniczyłem do minimum. Olalem swoje dodatkowe projekty, straciłem motywację i czuję lekki bezsens wszystkiego.

 

Czytałem też artykuły Marka [w tym i ten o strachu przed śmiercią] jednak cały czas mam problem ze zrozumieniem i zaakceptowaniem stanu rzeczy o którym pisze. Może mógłbyś Marku udzielić paru wskazówek dotyczących tego jak Ty doszedłeś do stanu zrozumienia i pogodzenia się z tym jak jest?

 

Najciężej pogodzić mi się z tym, że kiedyś utracę życie to które mam. Bardzo je lubię - mam swoje zajawki, fajną partnerkę, kochającą rodzinę, bliskich przyjaciół. Co prawda nie determinują oni całkowitego szczęścia mojego życia ale na pewno je wzbogacają i wnoszą dużo pozytywnej energii i doznań.

 

Będę wdzięczny za wszelkie komentarze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujące.

Mnie, gdy zacząłem dobijać do czterdziestki, dręczy i napawa smutkiem przemijanie. Własna śmierć - nie. Ale przemijanie tego co znam, elementów

które uważam za cenne, za wnoszące pozytywny wkład, istotnych dla mnie - już tak. I świadomość coraz szybciej pędzącego czasu, nad którym jakbym

stracił może nie tyle kontrolę (bo tej nigdy nie mamy) ile poczucie, że moje subiektywne doznanie jego upływu z rzeczywistym - zaczynają się jakby rozjeżdżać.

Zadam bardziej osobiste pytanie, ile masz lat ?

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się tego wcale nie pozbyłem - ale przekułem ten strach w działanie. Kupuję książki, czytam jak szalony, obserwuję siebie, próbuję dojść do tego, jaki jest sens mego istnienia. Lepiej się bać teraz, niż na starość gdy nie ma energii, bolą oczy od czytania i nie ma hajsu na książki - potraktuj ten lęk jako błogosławieństwo. Inni żyją jak roboty, marnotrawiąc czas na głupoty, a Ty się rozwiniesz, więcej zrozumiesz, a kto szuka zawsze znajdzie.

 

Gdyby nie lęk i przerażenie, nigdy bym nie odkrył tego, co wiem teraz - a wiem rzeczy ciekawe i dające wiele radości. Są to rzeczy tak fajne, że większość ludzi je czytających, uważa mnie za idiotę i nienormalnego - widzisz, oni się nie boją albo to stłumili. Wyjdzie później, ale szans na obronę nie będzie.

 

Przekuj to w działanie, sprawdź morfologię, zdrowo się odżywiaj i uprawiaj sport. I nie walcz z tym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Marku.

 

Moim największym problemem jest właśnie przekucie strachu w działanie. Obecnie działa on raczej paraliżująco i demotywująco.

 

Staram się go zaakceptować, ale zawsze, kiedy myślę, że już się udało powraca on z większą siłą. Może to efekt przesilenia wiosennego, kto wie.

 

Masz może jakieś wskazówki, bazując na swoim doświadczeniu, co do lektur/filmów/podejść/filozofii/etc.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez uświadomiłem sobie ulotność życia. To czego nas spotkało. Co przeżyłem

Stąd też moja sygantura na tym forum.

 

Najważniejsze jest by wyciągnąć z tych myśli odpowiednie wnioski. Nie zmarnować reszty życia, tylko sięgać po to czego chcemy. Tak by na łożu śmierci nie żałować tego czego się nigdy nie zrobiło. Bo nawet jeśli popełnia się błędy to  przynajmniej próbuje się coś robić. A nie przewalić w "hibernacji" tego naszego życia. Do tej pory na ziemi żyło  ponad 100 miliardów ludzi (takie są szacunki). Pewnie każdy z nich martwił się o swój los. A jakie to  dziś ma znaczenie? Dla nich powinno liczyć się to czego w życiu doświadczyli i osiągnęli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Marku.

 

Moim największym problemem jest właśnie przekucie strachu w działanie. Obecnie działa on raczej paraliżująco i demotywująco.

 

Staram się go zaakceptować, ale zawsze, kiedy myślę, że już się udało powraca on z większą siłą. Może to efekt przesilenia wiosennego, kto wie.

 

Masz może jakieś wskazówki, bazując na swoim doświadczeniu, co do lektur/filmów/podejść/filozofii/etc.?

 

Trudno mi coś Tobie doradzić, bo możesz mieć nerwicę, niedobór witamin (np. D3, w zimę popularny), może wykluwa się jakaś poważniejsza choroba, może masz zarażenie robakami, grzybicę (jesz słodycze i chleb?) mogły się uruchomić jakieś wzorce (z dzieciństwa, prenatalne, z poprzednich wcieleń) i wiele innych spraw.

 

Dlatego polecam dużo spacerów - przeniosą uwagę z ciała mentalnego na fizyczne i eteryczne. Soki z warzyw, rezygnacja z walenia konia, dużo lektury - zacznij od De Mello, Osho, moja książka byś poznał strukturę podświadomości, teraz katuję genialną Podwodny "energetyczne wampiry", ale to już głęboka ezoteryka, idź na saunę, rezygnuj z tv i kompa na rzecz spacerów - zaopiekuj się jakąś roślinką, wpłać stówę na schronisko dla psów. Sposobów jest wiele - ważne byś zrozumiał, że ten lęk pracuje na Twoją korzyść, podobnie jak ból mięśni na pakerni, pracuje dla Ciebie. Czy jest zły? Nie, jest częścią procesu zdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary, ja byłem po tamtej stronie przez 1,5 minuty i niemal fizycznie czułem że odchodzę, że to mój koniec. Cudem jednak przywrócono mnie do świata żywych. Także jestem jak najbardziej oswojony ze śmiercią, ale o niej nie myślę, mimo że doskonale wiem jak ulotne jest życie i każdego dnia staram się na każdy możliwy sposób doceniać jego wartość i to, że dostałem od losu drugą szansę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi coś Tobie doradzić, bo możesz mieć nerwicę, niedobór witamin (np. D3, w zimę popularny), może wykluwa się jakaś poważniejsza choroba, może masz zarażenie robakami, grzybicę (jesz słodycze i chleb?) mogły się uruchomić jakieś wzorce (z dzieciństwa, prenatalne, z poprzednich wcieleń) i wiele innych spraw.

 

Dlatego polecam dużo spacerów - przeniosą uwagę z ciała mentalnego na fizyczne i eteryczne. Soki z warzyw, rezygnacja z walenia konia, dużo lektury - zacznij od De Mello, Osho, moja książka byś poznał strukturę podświadomości, teraz katuję genialną Podwodny "energetyczne wampiry", ale to już głęboka ezoteryka, idź na saunę, rezygnuj z tv i kompa na rzecz spacerów - zaopiekuj się jakąś roślinką, wpłać stówę na schronisko dla psów. Sposobów jest wiele - ważne byś zrozumiał, że ten lęk pracuje na Twoją korzyść, podobnie jak ból mięśni na pakerni, pracuje dla Ciebie. Czy jest zły? Nie, jest częścią procesu zdrowienia.

 

Tak, spacery zdecydowanie pomagają, byłem na jednym zanim jeszcze przeczytałem Twoją odpowiedź. Osho 'katuję' od kilku dni, De Mello mam na tapecie, podobnie jak Tolle, czytam też dużo o OOBE, życiu po śmierci, mediach etc. Ale musze się chyba od tego trochę oderwać bo mam wrażenie, że zaczynam się zbytnio skupiać na tym temacie kosztem życia.

 

Stary, ja byłem po tamtej stronie przez 1,5 minuty i niemal fizycznie czułem że odchodzę, że to mój koniec. Cudem jednak przywrócono mnie do świata żywych. Także jestem jak najbardziej oswojony ze śmiercią, ale o niej nie myślę, mimo że doskonale wiem jak ulotne jest życie i każdego dnia staram się na każdy możliwy sposób doceniać jego wartość i to, że dostałem od losu drugą szansę.

 

Sama śmierć nie byłaby tak bolesna gdyby nie świadomość straty pewnych rzeczy.

 

Kolego idz do dobrego psychologa z tym a nie pytasz sie o porade na forum gdzie jedni medytują o kobietach a drudzy działają z kobietami.

 

Myśle, że Marek ma doświadczenie i wiedzę, która bardziej mi się przyda niż ta, którą posiadają psycholodzy [przynajmniej ich większość]. Ale nie wykluczam wizyty u kogoś starszego, doświadczonego, kto może sam z siebie zaczął zagłębiać tematy egzystencjalne i potrafi wykorzystać swoją wiedzę i przemyślenia aby trochę pomóc osobom takim jak ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sama śmierć nie byłaby tak bolesna gdyby nie świadomość straty pewnych rzeczy.

 

Sam zdiagnozowałeś swój problem. Rozwiąż go, a strach zniknie. U specjalisty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam zdiagnozowałeś swój problem. Rozwiąż go, a strach zniknie. U specjalisty.

 

Problem zdiagnozowałem juz na początku tematu.

 

Najciężej pogodzić mi się z tym, że kiedyś utracę życie to które mam. Bardzo je lubię - mam swoje zajawki, fajną partnerkę, kochającą rodzinę, bliskich przyjaciół. Co prawda nie determinują oni całkowitego szczęścia mojego życia ale na pewno je wzbogacają i wnoszą dużo pozytywnej energii i doznań.

 

 

Sam jestem ciekaw jaką pomoc może zaoferować mi psycholog więc pewnie się wybiorę, ale, posiadając pewną wiedzę w temacie psychologii i psychologów, ciężki mi oczekiwać znaczących rezultatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem zdiagnozowałem juz na początku tematu.

 

 

Sam jestem ciekaw jaką pomoc może zaoferować mi psycholog więc pewnie się wybiorę, ale, posiadając pewną wiedzę w temacie psychologii i psychologów, ciężki mi oczekiwać znaczących rezultatów.

Zdiagnozowałeś, ale nic nie zrobiłeś.

 

Czy gdybyś posiadał pewną wiedzę w temacie kulturystyki i kulturystów, uważałbyś że ciężko oczekiwać znaczących rezultatów bez sterydów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inni żyją jak roboty, marnotrawiąc czas na głupoty, a Ty się rozwiniesz, więcej zrozumiesz, a kto szuka zawsze znajdzie.

 

Inni żyją jak roboty,
 
marnując czas na głupoty,
 
zaś Ty rozwinąć się możesz,
 
sfrustrowaniem nie pomożesz
 
Sobie, bo to chodzi o Ciebie,
 
podejmij wyzwania, będzie jak w niebie.
 
Już nie raz Świat cały,
 
w myślach zdobywamy,
 
siedząc na umysłu plaży,
 
wieczność nam się marzy,
 
Mors z wody wyskakuje,
 
całe plany nam marnuje,
 
robić cokolwiek mogę
 
i tak - gleba, pod podłogę,
 
skoro i tak przemijamy,
 
to jaki jest w tym sens cały,
 
nie narzekaj: Jesteś roszczeniowy?
 
ogrom kombinacji ludzi, przez Naturę wybrany.
 
 
Dzięki Marek za inspirację :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, nie jestem autorem tego zdania, ale jest ono ciekawe: " ludzie nie boją się tak naprawdę samej śmierci, tylko tego, że jak odejdą to cała reszta ludzi, znajomych nadal tu będzie i będą się całkiem nieźle bawić - bez NAS" to jest wlaśnie kurwa smutne :D będą się bawić beze mnie kurwa  jego mać :D

 

Mazak - postaw mi flaszke i dupeczki, ja cie wylecze ze wszystkiego :D i jeszcze sie dobrze pobawimy :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Od jakiegoś czasu mam problem ze świadomością końca naszego istnienia. Nie jest to pierwszy raz, bo podobne myśli nachodzą mnie od kiedy byłem dzieckiem, ale zazwyczaj 'odpuszczały' po kilku godzinach, maksymalnie jednym dniu.

 

Tym razem jest inaczej. Myśl ta nie daje mi spokoju już od kilkunastu dni. Cały czas czuję lekki ucisk w okolicach klatki [stan ciągłego poddenerwowania], a czasami miewam napady silnego lęku. Nie wiem co jest przyczyną takiego stanu, nic szczególnego nie wydarzyło się w moim życiu w ostatnich tygodniach.

 

Stan ten jest bardzo uciążliwy i powoduje, że większość swojej energii i koncentracji skupiam na szukaniu odpowiedzi na pytania związane z sensem życia, śmiercią, świadomością etc. Swoją aktywność w pracy, i poza nią, ograniczyłem do minimum. Olalem swoje dodatkowe projekty, straciłem motywację i czuję lekki bezsens wszystkiego.

 

Czytałem też artykuły Marka [w tym i ten o strachu przed śmiercią] jednak cały czas mam problem ze zrozumieniem i zaakceptowaniem stanu rzeczy o którym pisze. Może mógłbyś Marku udzielić paru wskazówek dotyczących tego jak Ty doszedłeś do stanu zrozumienia i pogodzenia się z tym jak jest?

 

Najciężej pogodzić mi się z tym, że kiedyś utracę życie to które mam. Bardzo je lubię - mam swoje zajawki, fajną partnerkę, kochającą rodzinę, bliskich przyjaciół. Co prawda nie determinują oni całkowitego szczęścia mojego życia ale na pewno je wzbogacają i wnoszą dużo pozytywnej energii i doznań.

 

Będę wdzięczny za wszelkie komentarze.

 

Zmiany czujesz i bezsens bieżącego czasu. Siądź na pupie i świadomie z pełną konsekwencją wejdź głębiej niż "ten ucisk w klatce". Wszak to tylko znak od organizmu w którym kierunku masz się zagłębiać :-)

 

Problem zdiagnozowałem juz na początku tematu.

 

 

Sam jestem ciekaw jaką pomoc może zaoferować mi psycholog więc pewnie się wybiorę, ale, posiadając pewną wiedzę w temacie psychologii i psychologów, ciężki mi oczekiwać znaczących rezultatów.

 

Psycholog w zamian za ból po stracie jednych "rzeczy" da Ci ból po stracie innych "rzeczy". Olać "rzeczy" :-) To tylko max. 100 letni spacer ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmiany czujesz i bezsens bieżącego czasu. Siądź na pupie i świadomie z pełną konsekwencją wejdź głębiej niż "ten ucisk w klatce". Wszak to tylko znak od organizmu w którym kierunku masz się zagłębiać :-)

 

Taki jest mój plan na sobotę – wycieczka nad morze i trochę czasu na zgłębienie tego co siedzi we mnie.

 

Jakieś rady/wskazówki?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sam jestem ciekaw jaką pomoc może zaoferować mi psycholog więc pewnie się wybiorę, ale, posiadając pewną wiedzę w temacie psychologii i psychologów, ciężki mi oczekiwać znaczących rezultatów.

Od psychologów i psychiatrów trzymaj się z dala. To jebnięci ludzie. Pojęcia nie masz co sobie wymyślili choćby na mój temat.

"Kompleks mesjasza", "kompleks boga", "wizje apokalipsy", "urojenia", chyba 8 typów. Są nieźle posrani tak ci powiem.

A ja sobie tylko jaja z nich robiłem.

 

Jedyny plus z tych rozmów to kategoria D i niezła okoliczność łagodząca :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od psychologów i psychiatrów trzymaj się z dala. To jebnięci ludzie. Pojęcia nie masz co sobie wymyślili choćby na mój temat.

"Kompleks mesjasza", "kompleks boga", "wizje apokalipsy", "urojenia", chyba 8 typów. Są nieźle posrani tak ci powiem.

A ja sobie tylko jaja z nich robiłem.

 

Jedyny plus z tych rozmów to kategoria D i niezła okoliczność łagodząca :P

 

Dzięki takim poradom, ludzie mogą sobie pierdolnąć niezłą mukę, wroński. Zaczynam się zastanawiać czy nie dali Ci dobrej diagnozy :D

 

Miałem taki okres w życiu, że posypała mi się praca, zostałem z kredytem, małym dzieckiem i niepracującą żoną. Nerwica walnęła we mnie całą mocą, byłem kłębkiem nerwów z całą gamą nieprzyjemnych objawów, a ja nie wiedziałem co ze mną jest. Lekarz na pogotowiu wywalił mnie do psychiatry. Po miesiącu farmakologii mogłem sprawnie funkcjonować i działać. Nie sądzę, żebym się bez tego szybko podniósł. To że Ty świrowałeś na papiery, nie oznaczą że potrzebujący pomocy jej nie otrzymają.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.