Skocz do zawartości

Reputacja forum, gorzkie przemyślenia i parę innych kwestii...


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od wczoraj zalewa mnie wiele myśli związanych z forum, jej celami, oraz gdzie my jesteśmy w tym wszystkim. Mimo, że jestem tutaj dopiero od kwietnia 2017, to mocno wtopiłem się w ideę i zauważyłem kilka ważnych problemów. Opiszę je wszystkie.

Jeśli moderacja uzna, że to zły dział, albo poniżej rady są jakkolwiek ujmujące, to proszę to usunąć, albo przenieść. 

 

Wczoraj na pewnej grupie na fb (pisz do mnie na pw, jeśli chcesz wiedzieć o którą mi chodzi) wstawiłem mój post o samodoskonaleniu z tego forum, oraz cytat kilku kwestii. Przy okazji oczywiście stwierdziłem, że jest to dobre miejsce i dobra "reklama" na zwerbowanie nowych ludzi. Dwie osoby się pojawiły, które napisały bardzo nieprzyjemne komentarze odnośnie tego forum. Zacytuję pierwszy komentarz, bo nie chcę też tutaj robić bałaganu. Tak samo - jeśli ktoś chce zobaczyć całość, to zapraszam na pw. 

 

Cytat:

Quote

Przecież to jest smród w chuj niewiele różniący się od rozwoju którego celem jest ruchanie loszek. Toksyczna otoczka zjebanego kultu męskości w mężczyznach niewiele różniący sie od loszek „chrum chrum facet to musi bc wysoki umięśniony kurwa no”. Karel wyjaśnia śmieciuchów bardzo w porządku 

I pod tym wstawiony film tego brodatego gościa, co nie wierzy w istnienie płci (:D). 

Oczywiście wywiązała się dyskusja między nim, a mną i koleś zaczął mi wpajać, że istnieją dwie koncepcje płci - sex (bioogiczna) i gender (kulturowa). 

Jedno tylko wywnioskowałem i tutaj jest główne sedno, które będzie się ciągnęło do końca - zwykłych ludzi nie interesuje prawda, wartości, badania naukowe, sytuacja mężczyzn. Liczy się opinia autorytetu, w tym wypadku danego youtubera i jakość, z jaką wymawia swoje "hehe opinie". Czyli - autorytet mówi, że na forum braciasamcy.pl nienawidzi się kobiet, są sami mizogini i mężczyźni próbujący "zar*chać" (co jest przeciwnością, ale o tym za chwilę) - to dany fan nie sprawdza autentyczności słów swojego śmieszkowego youtubera, ale wierzy mu na słowo - przejmuje wierzenia, że płeć nie istnieje, ludzie robią wszystko świadomie, a my jesteśmy mizoginami. Nie interpretuje tych słów. Wszelkie krytyczne myślenie wyłącza się, bo fan śmieszka został oczarowany tym "poczuciem humoru" i aparycją. 

 

Czytam ostatnio ciekawą książkę - "Polityczny Mózg" Drewa Westena, w której omawia klucz do wygrania wyborów (w tym przypadku USA). Zauważył on pod względem badań, że mózgi Republikanów i Demokratów różnią się od siebie i jest to stały elektorat. Batalia toczy się o tych niezdecydowanych i ci niezdecydowani są przyciągani poprzez emocje. Istnieją tutaj najróżniejsze sztuczki - wykrzywienie obrazu oponenta, patriotyzm, ogólna prezentacja i spot wyborczy. Zacytuję kawałek z rozdziału o ewolucji emocjonalnego mózgu. Jest to także dobre "zaoranie" gościa od Awięc. 

A więc:

strona 53

Quote

Ewolucyjna historia ludzkiego mózgu ma w sobie coś z niedokończonej powieści detektywistycznej. Mamy zarys fabuły, ale brakuje wielu poszlak. Lecz jedno wydaje się pewne: natura nie działała według przyjętego z góry planu. Motorem ewolucji był dobór naturalny - proces odsiewania przez naturę mutacji, skutkiem których organizmy są gorzej przystosowane do swojego środowiska, i utrwalania dających adaptacyjne korzyści - który działał zrywami przez miliony lat.

W ten sposób natura stworzyła elegancki układ obwodów, które nawarstwiały się na siebie, kiedy cały gmach robił się coraz większy i coraz bardziej złożony. Na każdym rozwidleniu ewolucji - na przykład kiedy u najprostszych kręgowców zaczęła się kształtować maszyneria neuronalna, która zwiekszyła ich zdolność do orientacji w otaczającym je świecie - musiała pracować z już istniejącymi strukturami, bez możliwości przeprojektowania systemu od podstaw. 

 

Ośrodkowy układ nerwowy człowieka (złożony z mózgu i rdzenia kręgowego) jest w gruncie rzeczy żywym paleontologicznym zapisem własnej historii. Im niżej schodzimy (prawie dosłownie, od najwyższych warstw mózgu do rdzenia kręgowego), tym więcej widzimy prastarych struktur, które ewoluowały setki milionów lat temu i nadal je mają nasi kuzyni kręgowce. Większość z nas głęboko by się zawstydziła, gdyby miała świadomość, w jak dużym stopniu prymitywniejsze struktury naszych mózgów, zwłaszcza regulujące takie podstawowe instynkty, jak popęd seksualny i głód, przypominają struktury mózgowe owiec.

 

Różnice między mózgami ludzi i naszych prymitywnych przodków (a także wielu współczesnych zwierząt kryje przede wszystkim w dodatkach do pierwotnych struktur, które nadal kierują emocjami, motywacjami i procesami uczenia się. Fakt ten skłonił Karola Darwina do umieszczenia na naszym drzewie genealogicznym pewnych gatunków, które uznalibyśmy raczej za ubogich krewnych, a Zygmunta Freuda, neurologia z wykształcenia, do uznania naszych niezwykłych zdolności do kochania innych, tworzenia oraz zrozumienia siebie i wszechświata za cienką powłokę - jak się przekonamy, zaledwie kilkumilimetrową - na prymitywnych strukturach, które motywują nas zarówno do naszych najbardziej wyjątkowych osiągnięć, jak i najbardziej "nieludzkich" - czyli specyficznie ludzkich - zbrodni.

 

Uczucia i myślenie ewoluowały razem i natura "zaprojektowała" je do współdziałania. Strach byłby niezbyt przydatny dla naszych odległych przodków, gdyby nie wykształciła się u nich zdolność do dostrzegania w środowisku wywołujących go bodźców. (W przeciwnym razie byłby to okrutny kaprys natury, podobny do doświadczenia osób cierpiących na zespół lęku uogólnionego, którzy często nie wiedzą, czego się boją). Na tej samej zasadzie zdolność do odróżniania banana od węża też by się nie przydała, gdy nie towarzyszyły jej uczucia skłaniające ludzi do zjedzenia tego pierwszego i ucieczki przed tym drugim. Ludzie z normalnie funkcjonującą pamięcią i uszkodzonymi (na przykład wskutek wypadku lud udaru) systemami neuronalnymi, którzy przypisują tego, co się dzieje, kiedy rozum jest oddzielony od emocji. Takie osoby mogą "wiedzieć", że coś jest niebezpieczne, a nawet umieć oszacować stopień zagrożenia, ale nie potrafią trzymać się z daleko od jego źródła, kiedy są od niego wabieni.

 

Emocje dostarczają nie tylko "paliwa" zasilającego nasze silniki, ale również większość płynu hamulcowego. Z prac Erica Kandela i jego współpracowników trochę wiemy o tym, jak proste organizmy uczą się łączyć bolesne bodźce (zręby uczuć) z doświadczaniem (zręby wiedzy). Kandel dostał Nagrodę Nobla za badania zmian w neuronach u prymitywnego ślimaka morskiego Aplysia, gdy uczy się łączyć bodźce z odczuciami i odruchami obronnymi. Ten prosty organizm jest wymarzonym obiektem badań, ponieważ w przeciwieństwie do ludzi ma niewielką liczbę dużych neuronów. Dzięki temu badacze mogą "zobaczyć", jak neurony się komunikują - zmierzyć "chemię" między nimi - kiedy Aplysia uczy się kojarzyć bodźce zewnętrzne z doświadczaniem bólu.

Kiedy Aplysia wielokrotnie przeżyje bolesne doświadczenie, jak uderzenie prądem w obecności nieszkodliwe wyglądającego bodźca (na przykład podpiętego do prądu drutu), zmiany zachodzą zarówno w neuronie wykrywającym bodziec, jak i w sąsiednim neuronie, który skłania organizm do cofnięcia się. Im częściej bodziec współwystępuje z szokiem, tym chętniej neurony komunikują się ze sobą, skutkiem czego aktywacja jednego włącza drugi. Po jakimś czasie neuron rejestrujący uderzenie "sięga" ku neuronowi odpowiedzialnemu za cofnięcie się, tworząc więcej połączeń. W ten niezwykły sposób struktura natury - regularność, z jaką jeden bodziec poprzedza drugi - zostaje odtworzona w układzie nerwowym ślimaku.

 

Podobne procesy zachodzą u ludzi tworzących skojarzenia (na przykład pomiędzy kandydatem a uczuciami takimi jak nadzieja czy niechęć), ale obejmują nie kilka neuronów, lecz setki tysięcy lub miliony. Podczas kampanii wyborczej w 2004 roku z moimi współpracownikami badaliśmy procesy zachodzące w mózgu podczas oglądania przez uczestników zdjęć kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta rekomendowanych przez popieraną przez nich partię oraz partię opozycyjną. W tym pierwszym przypadku aktywacje następowały przede wszystkim w przedniej części mózgu, części płata czołowego zwanej biegunem czołowym, która, jak wynika z wcześniejszych badań, jest szczególnie aktywna, kiedy dana osoba widzi coś lub myśli o czymś bezpośrednio z nią związanym. Innymi słowy, kandydaci popieranej przez nas partii aktywują identyfikację z nimi, na co powinien zwrócić uwagę każdy, kto chce zbudować emocjonalnie przekonywującą kampanię. Z kolei przy oglądaniu zdjęć kandydatów przeciwnej partii uruchamiały się układy związane z negatywnymi reakcjami emocjonalnymi. 

Przechodząc od ślimaków do położonych trochę wyżej na naszym drzewie genealogicznym prymitywnych kręgowców, widzimy ewolucję, która pod pewnymi względami odzwierciedla ewolucję amerykańskiego systemu politycznego: od luźnej konfederacji stanów do bardziej scentralizowanego systemu federalnego. Zachowania najdawniejszych przodków kręgowcó prawdopodobnie były kontrologowane na poziomie "lokalnym", w poszczególnych punktach ciała - odbierane tam bodźce kazały zwierzętom skręcić w tym czy innym kierunku (Były to pierwowzory przełączników dwustanowych).

 

Po kilku milionach lat ewolucyjnej pracy przedni koniec rdzenia kręgowego zaczął przejmować niektóre funkcje "federalne", zawiadując system, który nie był już luźną konfederacją neuronów.Rdzeń kręgowy bardziej rozwinął się od tego końca prawdopodobnie dlatego, że nasi protoplaści poruszali się z głową na przodzie 9z tego samego powodu mamy mózgu w głowach, a nie w stopach).

W toku ewolucji u zwierząt, zwłaszcza ssaków, wykształcił się pień mózgu, czyli prymitywny mózg. Narząd ten do dzisiaj występuje u człowieka, chociaż jest pokrtyty grubymi warstwami tkanki nerwowej. Część pnia mózgu wyspecjalizowała się w odbiorze wrażeń bezpośrednich (węch i smak), a inna, trochę niższa, w odbiorze wrażeń na odległość (wzrok i słuch).

Prymitywne odczuwanie i myślenie (wrażenia i percepcja) zawsze były ze sobą powiązane. Zapach i smak nie tylko przekazują informacje o tym, co mamy przed nosem lub w ustach, ale również wzbudzają uczucia. Zapach może być świeży albo zgniły, a smak dobry albo zły, może przypominać coś, co wcześniej wywołało zadowolenie albo mdłości - a uczucia te z kolei motywują do działania, czyli zbliżenia się lub oddalenia.

Zapachy i smaki silnie kojarzą się z uczuciami (na przykład mdłości, obrzydzenie). Czterdzieści lat temu psycholodzy odkryli, że jeśli tuż przed wywołującym mdłości napromieniowaniem poddać szczury działaniu bodźców smakowych, dźwiękowych i wzrokowych, będą później unikały tylko tych pierwszych. Innymi słowy, zbudują skojarzenia pomiędzy uczuciem i smakiem, a inne bodźce zignorują. Z ewolucyjnego punktu widzenia jest to sensowne, ponieważ węch i smak są najbardziej wiarygodnymi zmysłami pod względem wykrywania substancji szkodliwych dla zdrowia. Nieprzypadkowo do dzisiaj ujmujemy pewne uczucia w języku zapachu i smaku, na przykład kiedy mówimy, że coś "podejrzanie pachnie", albo że mamy "zgagę po jakimś doświadczeniu".

Widoki i dźwięki nie zawsze są tak nacechowane emocjonalnie jak zapachy i smaki, ale często również wywołując uczucia, z którymi są systematycznie kojarzone. Ich zdolność do pobudzania emocji z reguły wynika z doświadczenia. U ludzi widoki i dźwięki pozwalają na odległość wykryć zagrożenia, zobaczyć, albo usłyszeć, że nasze dzieci gdzieś pobiegły, dostrzec pożywienie lub potencjalnych partnerów seksualnych, albo też kojarzyć symbole z uczuciami(na przykład flaga narodowa). Pozwalają również już dziewięciomiesięcznym niemowlętom analizować wyraz twarzy rodziców w odpowiedzi na zbliżającą się osobę lub obiekty, a następnie reagować podobnym strachem lub podnieceniem, jeszcze zanim rodzice zawołają: 

"Patrz, to dziadek!", albo "Nie dotykaj, gorące!". 

Dobra, na razie tyle tego starczy.

Myślę, że tu jest wystarczająco wytłumaczone i podane jest mnóstwo argumentów, aby zripostować Pana Dominika. Tak samo też - jeśli to forum ma pewne zadanie, które jest wspólne dla nas wszystkich, to zacznijmy to realizować. Z audycji Marka można wywnioskować - chcemy równouprawnienia, aby mężczyzna był traktowany po ludzku traktowany w tym kraju. Niestety pojawiają się tu istotne problemy. Polska, jak również i cała Europa, wyludnia się bardzo szybko. Za parę lat wyż demograficzny powojenny wejdzie w wiek umierania, a dzieci będzie rodzić się jeszcze mniej, przez co będzie ubywać setki tysięcy ludzi w Polsce. Polacy będą wtedy bardzo łatwi do manipulacji - łatwo będzie można wmówić, że prowadzony jest holocaust Polaków, albo będzie to wymówka dla populistów lub jakiegoś generała-dyktatora. Można sobie pomyśleć, że wyolbrzymiam problem, ale sytuacja jest naprawdę poważna. Na prowincjach liczba ludzi będzie się drastycznie zmniejszać. ZUS nie będzie skłonny do wypłat emerytur (chyba że dowalą ogromne składki i zamkną granicę państwową), samorządy zadłużone poczną bankrutować, a służba zdrowia nie nadąży za popytem. W tym przypadku już teraz trzeba się na to przygotowywać nie tylko materialnie, ale także psychologicznie. Nie ma czasu na równouprawnienia, lecz nieuchronnie zbliżamy się do nieuchronności rządów faszyzmu (dosłownie, a nie z definicji antify), albo do wprowadzenia prawa Szariatu (tak, w Polsce, za parenaście lat). Wybaczcie, że to stwierdzę, mnie też to dotyczy, ale trzeba wreszcie zmężnieć i chłodnym okiem ocenić co nas w niedługiej perspektywie czeka, jeszcze za naszego życia. 

 

Jeśli wiemy, że racja jest po naszej stronie, to uważam, że powinniśmy ustalić dany konkretny cel - taki bazowy, bo jedni z nas albo chcą wprowadzać wolny rynek, albo obowiązkowe badania DNA dla "ojców", albo Żydów demaskować, albo zwyczajnie politykę mają w d*pie i przyszli tutaj po rady jak poderwać kobiety. Nie oszukujmy się, są tutaj tacy. Problem w tym, że poziom forum ostatnio spadł - zakłada się po raz 10-ty tematy typu "kobieta mnie olała, co mam zrobić?". Zrozumiałym jest, że dla mężczyzny jest to bolące i aż chce się wyżalić o tym na forum, ale po prostu warto przejrzeć poprzednie tematy, zapoznać się z filozofią Red Pill i mieć to w dupie. Nie piszę, że mnie to wkurza - dyskusje są potrzebne, ale tracimy na reputacji u gości. Jeśli z jednej strony domagamy się na forum i pomagamy w  bardzo poważnych rzeczach - polityka, samodoskonalenie, kwestie techniczne, kariera zawodowa itd., a z drugiej są tematy, przy których gdy wrogowie nam je zarzucą, to wtedy jesteśmy przegrani - nieważne, że da się to logicznie wytłumaczyć - emocje będą po ich stronie. 

 

Oczywiście wyłania się tu kolejna kwestia - zawsze należy argumentować na najwyższym stopniu poziomu argumentacji. Nigdy nie przezywać oponenta, zawsze bazować na naukowych danych o ile to możliwe, a jeśli nie znamy, a "tak nam się wydaje" - to znaleźć, albo spytać na forum. Prawda jest jedna, obiektywna i niezmienna. Proszę was, jest to niezwykle istotne, aby zawsze potrafić uargumentować swoją rację, ponieważ gdy argumentujecie "tak mi się wydaje", albo "zamknij mordę białorycerzyku", to i przegrywacie dyskusje, ale także i psujecie wizerunek wszystkich braci. Zauważyłem to także pod filmem brodacza.

 

 

argumentacja.jpg

 

Miałem pewną myśl przez ostatni tydzień wraz z tłumaczeniem tekstu /SIG/. Jeśli naprawdę jesteśmy postrzegani przez normictwo za to co wyżej podałem, to może by wprowadzić pewne żelazne zasady, które każdy samiec powinien wyznawać i przestrzegać? To tylko moja propozycja - jak wszystko inne tutaj. Na przykład - jeśli chcesz być samcem 100% z forum, to przestrzegasz zasady typu: zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia, czytanie przynajmniej 60 stron dziennie (30 stron naukowej książki, 30 fabularnej), całkowita abstynencja od masturbacji, wyuczenie koniecznych nawyków do bycia produktywnym (Np. coś nie działa? Coś jest nie po twojej myśli? - napraw to. Lub wpój sobie głęboko zasadę, że ty odpowiadasz za swoją pozycję i działania - jest to niezwykle pomocne). 

 

To tylko propozycja, ale chciałbym wiedzieć co o tym sądzicie. Chciałbym, aby to forum i ludzie z około tego środowiska nie byli kojarzeni z mizoginią (choć przy tym, co pokazują badania, o których piszemy koniec końców i tak to nie jest możliwe), a bardziej z szacunkiem, poważaniem, z siłą i mądrością. 

Niestety, jest mnóstwo demotywujących rzeczy, które odciągają od tego - ludzie nie chcą skomplikowanych idei, wykresów, czy też niewygodnej prawdy. Jeśli chcemy, aby nasze wspólne cele były łatwiej osiągalne, to musimy zmienić nasz wizerunek. Silnych, wpływowych i ogarniętych ludzi (no, też przystojnych) lepiej się słucha i bardziej przyswaja się jego racje, nawet jeśli nie mówią prawdy. Wizerunek to 90% roboty w tym przypadku. 

 

O pewnych rzeczach jeszcze napiszę, bo coś pamiętam jeszcze miałem ważnego do przekazania.

 

Nie uznajcie to za jakieś wpychanie się w ideę forum. To są zwykłe propozycje, które potrzebują ujścia.

 

Na koniec, dla znających angielski mogę polecić kanadyjskiego youtubera, który wyznaje podobne idee jak my. Słucham go od maja i myślę, że dobrze i nas wpłynie.

 

 

 

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Strusprawa1 napisał:

łatwo będzie można wmówić, że prowadzony jest holocaust Polaków, albo będzie to wymówka dla populistów lub jakiegoś generała-dyktatora

No słuchaj od lat 90 Polskie zakłady pracy rozwalano systematycznie, wmówiono ludziom że nie opłaca się ich utrzymywać, spowodowało to u ludzi szok- zaczęły się fale samobójstw, alkoholizacja, narkomania, ludzie zaczęli masowo emigrować, dzietność zaczęła masowo spadać- pozbawiono ludzi bezpieczeństwa ekonomicznego i od razu wrzucono na głęboką wodę.Rozwalono edukację na łopatki. A to wszystko nazwano planem Balcerowicza który nie był planem żadnego Balcerowicza. No to możesz nazwać mnie foliarzem(jak już to gdzieś wspomniałeś na youtube, że na tym forum też są foliarze) ale moim zdaniem coś jest nie tak.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Młody_Pelikan Dzietność zaczęła spadać nie dlatego. W Niemczech także jest niska, a przecież ich stać na to. Styl życia się zmienił. Uwierz mi, Polska miała czasy, gdzie na terenie około 6 mln ludzi umierało z głodu ROCZNIE 50 000 ludzi i liczba ludności rosła. 

 

Uwielbiam ten syndrom oblężonej twierdzy. No dobra, czyli sugerujesz, że przed rokiem 1989:

- Polska miała świetnie działające i wydajne fabryki, które mogły konkurować z zachodnimi

- alkoholizm u Polaków był mniejszy

- nie było wcześniej emigracji oraz nie emigrowali ludzi z innych krajów bloku wschodniego? 

 

Napisałem to, aby zastosować sztuczkę pewną w dyskusji. Na przykład - "Widzisz, rozumiem cię, tu masz rację, ale zauważ, że tutaj nie jesteś spójny i [pokazuję argumenty]". To jest skuteczniejsze niż bezpośrednia kłótnia na przezywanie. W dyskusjach obydwie strony są bliżej własnej wersji i liczy się jak obserwator tej dyskusji ją oceni.

Jeśli teraz to, co napisałem wyżej, oraz na youtube dyskutując z nimi, jak również i to co piszę tutaj (bo jak można myśleć inaczej, że dobrobyt kraju zależy od ludzi w nim żyjących?!) jest szalenie obce, niezrozumiałe, niedociągnięte, głupie,.. To wiadomo.

 

Dobra, a teraz jeszcze powrócę do tematu, który zapodałeś. Jeśli ślepo przejmujesz rację Marka nie analizując danych, to zadam ci kilka pytań, ujmując już poprzednie.

Jeśli Ukraina nie sprzedawała swoich fabryk "obcemu kapitałowi", to znaczy, że teraz jest krajem miodem i mlekiem płynąca?

Czy jeśli przez 45 lat na wschodzie Europy dominował komunizm (socjalizm), a na zachodzie kapitalizm, a gdy rozwalił się jeden z przyczyn ekonomicznych, to do którego systemu lepiej dążyć? I dlaczego się rozwalił i w jakiej sytuacji ekonomicznej była Polska w 1989? Wiesz o tym, że zakłady pracy państwowe są z samej zasady mniej wydajne od prywatnych, ponieważ zarządcy nie biorą bezpośredniej odpowiedzialności za swoje działania i nie poczuwają się do tego? Jaki był wzrost PKB w Polsce w latach '90 i wiesz z jakiego bagna wyszła wtedy Polska (jak i inne kraje bloku wschodniego). W dodatku przez 30 lat, przez ten czas, wybierani są ludzie nie ze względu na to, że powiedzą wprost, że rząd nie ma własnych pieniędzy, tylko musi je zabrać obywatelom i nie powie, że jak zabierze bogatym, to tak naprawdę zabiera biednym, bo to wszystko przelewa się na ceny. Nie. Wygra ten, który powie, że "gdzieś tam jest magiczny wór pieniędzy zwany budżetem państwa i wystarczy tylko po niego sięgnąć, a wszyscy zaleją się dobrobytem". Kogo jest wina, że dajemy łapać się na baity? 

 

Poza tym - czytałeś książkę "800 dni" Balcerowicz czy też "Patologia Transformacji" Kieżuna? Czytałem obydwie i wprost mogę stwierdzić, że ta pierwsza przekazuje więcej w jakich warunkach przyszło wtedy działać, więc też i więcej się dowiesz.

To nie Balcerowicz "zniszczył, ograbił Polskę", jak wmawiają politycy(albo Kieżun, który uważa, że Powstanie warszawskie było świetnym pomysłem, albo że fabryki gierkowskie działały idealnie), którzy próbują wejść do Sejmu, aby się nachapać, ale komunizm i ten rak tej mentalności chorej, jak również i późniejsi politycy, którzy wybierani byli przez tych ludzi. 

 

No i na koniec - Polska nie jest pępkiem świata. Te "miejsca pracy" nie były wydajnymi miejscami pracy, tylko fabrykami, które w każdej chwili łatwo mogły być przerobione na produkcję wojenną. Jeśli twierdzisz, że Balcerowicz to agent komunistyczny, bo był w PZPR, to wiedz, że Kieżun też tam był - inaczej oczywiście nie mógłby jeździć za granicę. W książce "Należy się bić" Balcer podał powody dlaczego dołączył. Myślę, że był to dobry powód. (marsz przez instytucje).

 

Polecam do poczytania

https://for.org.pl/pl/a/5896,analiza-3/2018-antyprywatyzacyjna-mitologia

 

https://mises.pl/blog/2017/07/05/zielinski-wokol-patologii-transformacji-witolda-kiezuna-uwagi-krytyczne/

 

Quote

Wielu tzw. narodowców i pisowców powołuje się na ''mądrości'' etatysty, propagującego szkołę Keynesa, prof. Kieżuna. To bardzo ciekawe zjawisko. Całkiem niedawno okazało się, że Kieżun za PRL-u był podwójnym agentem, który potem uniknął lustracji. Co więcej. Za tej złej komuny pan profesor robił karierę naukową i wyjeżdżał za granicę, a teraz mądrzy się, mówiąc, jaki to zły jest kapitalizm, i jak to pseudo-liberałowie wraz z komunistami rozkradali Polskę. Pytam się? A co pan Kieżun robił na początku lat 90. Gdzie był i jego mądrości? Jakoś nie słyszałem, żeby pisał i mówił o złu, które w tamtym okresie się działo, w odróżnieniu od takich postaci jak: Korwin Mikke, Michalkiewicz, Dzierżawski, Sadowski i wielu innych ( UPR).

Poniżej wklejam cytat z wypowiedzi prof. Kieżuna i odpowiedz jednego z forumowiczów na te jego profesorskie fantasmagorie

Dokładny cytat, z 2:45. "Wszystko się zaczęło właśnie wtenczas gdy po pierwsze powstała znowu koncepcja wolnego rynku. No niestety tak wygląda rozwój ekonomii. No ja jestem również, prawda, specjalistą od ekonomii. No rozwój ekonomii od ostatnich paruset lat to znaczy od końca osiemnastego wieku od Adama Smitha który był twórca tak zwanego kapitalizmu, stale są periody. Jest pewien okres wolnego rynku, to znaczy państwo się tutaj nie miesza, wszystko kształtuje wolna konkurencja, ty tutaj mniej dasz ty więcej, ja zarobie na takiej manipulacji a ty takiej-państwo się nie dotyka. No to jest proszę państwa jest XIX wiek, który kończy się straszną sytuacją, którą ujawnił kto? Marks. Marks napisał , powiedział pokazał jak wygląda przeciętna fabryka w Wielkiej Brytanii. 80% pracowników to są dzieci pięcioletnich które przez dziesięć godzin pracują, oczywiście za grosze. To fabryki jakieś tam wełniane, prawda. No więc oczywiście niesłychany wyzysk, a z drugiej strony olbrzymie pieniądze, prawda. Potem z reguły następuje kryzys ekonomiczny. Ci wobec tego tracą, no i potem jeśli państwo pojedziecie może jeszcze wam się uda pojechać do Nowego Jorku, zwiedziecie giełdę, to na czternastym piętrze, budynek giełdy na Manhattanie ma okna zamknięte automatycznie ale jest jedno okno otwarte. No i wszystkich turystów się tam chadza pokazać, bo jest to okno samobójców. Otóż w 25 roku był krach, ci którzy miliony czy miliardy potracili to była kolejka do czternastego piętra i wyskakiwali prawda, z tego okna. No potem następuje okres interwencji państwa i potem znowu. Otóż wiek XX druga połowa to jest Milton Friedman,wielki szef proszę państwa katedry ekonomii w Chicago. On tworzy koncepcje stuprocentowo wolnego rynku. Państwo się nie dotyka, rynek formułuje ceny, konkurencji i tak dalej. Dostaje nagrodę Nobla. No i rozpoczyna się wtenczas wielka działalność, bo się znowu dzieje w Afryce.(...)" Po tych słowach wyłączyłem. Kłamstwa wypowiedziane:

-Adam Smith nie jest "twórcą kapitalizmu". Kapitalizm sam się stworzył, a Smith jest ojcem szkoły rozumowania procesów ekonomii zwanej liberalizmem.

-Kapitalizm nie kończy się wyzyskiem, a XIX stulecie to gigantyczny wzrost dobrobytu i postępu dla każdego. Nikt nikogo nie wyzyskiwał, tylko miało się do czynienia z pozostałosciami mentalności merynkantylno-feudalnej. Praca dzieci była w poprzednich wiekach normą, a to właśnie ogromny wzrost standardów życia spowodowany kapitalizmem spowodował, iż taki stan rzeczy zaczął kłóć w oczy, a ludzi zaczęło być stać na nie posyłanie dzieci do pracy. Identyczna sytuacja nastąpiła z kobietami, które w poprzednich wiekach pracowały równie ciężko co mężczyźni wszędzie tam, gdzie oni pracowali. Dopiero wiek XIX wytworzył normę, iż kobieta nie pracuje i zajmuje się domem i dziećmi, a na to wszystko robi mąż-gdyż zaczęło to być możliwe dzięki ogromnemu wzrostowi ogólnego dobrobytu. Podobnie było z biedą-która przedtem nie raziła, gdyż nie było możliwości wyrwania się z niej i każdego dotykała w takim samym stopniu. Teraz razi, mimo iż nawet najpodlejszemu robotnikowi żyje się znacznie lepiej. Jakby się nie żyło, jakby praca w fabryce się nie opłacała, to by zostali na wsi. Nie zostawali, bo egzystencja na wsi była wielokrotnie gorszym losem, bieda niesamowita, a praca w fabrykach pozwalała im powoli polepszać swój los.

-Marks niczego nie ujawnił. XIX wiek to drastyczna, błyskawiczna poprawa 
warunków życia i bytu najprostszych ludzi, w poprawie tychże przodowali właśnie właściciele fabryk, którzy walczyli o siłę roboczą to raz a dwa, sami uważali że tak trzeba a dodatkowo byli pod presja społeczną, by tak robić.

-Nie było żadnego wyzysku, wyzysk wymaga użycia siły i przymuszenia. Nikt nikogo do niczego nie przymuszał.

-Kryzys ekonomiczny nie ma nic wspólnego z kapitalizmem, a już tym bardziej kryzys z 1925 roku (albo źle dosłyszałem albo on źle powiedział, data się nie zgadza), tylko z polityką świeżo powołanego banku centralnego USA, FED-który jest zaprzeczeniem wolnego rynku.

-Milton Friedman nie mówił o "stuprocentowo wolnym rynku", tylko prędzej jego syn David, anarchokapitalista, badacz średniowiecznej Islandii i Irlandii gdzie coś na kształt anarchokapitalizmu istniało. Friedman, Milton był za interwencją państwową w postaci władania pieniądzem czy ustalania podatków do zanieczyszczeń, budowy dróg, obrony granic, policji, sadów-był za forma pomocy socjalnej i płacy minimalnej w jednym w postaci podatku negatywnego, był za ochroną własności intelektualnej itp.
Warto też zwrócić uwagę na mimikę twarzy Kieżunia-rynek be, friedman-krzywi się jak clooney brzydal, marks-oczy rozszerzone w podziwie, wolny rynek-chore, chore i macha łapami. Typowy czciciel statolatrii. Cały ten wywód to klasyczny bełkot etatystyczny. Kieżuń powinien zmienić nazwisko na Bredniuń. 3 minuty i 6 tęgich, keynesistowskich kłamstw.

 

Quote

Nie czytałem „Patologii transformacji”, natomiast widziałem i czytałem wywiady z prof. Kieżunem – i muszę powiedzieć, że po prostu pi*rdoli jak potłuczony, wychodząc z absurdalnego i sprzecznego z faktami założenia, że gospodarka PRLu była gospodarką świetnie funkcjonującą, a transformacja ustrojowa doprowadziła do ruiny. Skoro za PRLu było tak dobrze, to dlaczego było tak źle?

Otóż dlatego, że w przypadku gospodarki PRLu nie można mówić w ogóle o jakimkolwiek racjonalnym funkcjonowaniu. Ustrój gospodarczy PRLu uniemożliwiał kalkulację ekonomiczną, w związku z czym działania gospodarcze były prowadzone w oderwaniu od realnych potrzeb społeczeństwa. I profesor Kieżun może się rozpływać nad ilością i jakością polskich kondensatorów albo statków – ale fakty są takie, że ludzie w tym czasie nie potrzebowali kondensatorów i statków, tylko butów, cukru, papieru toaletowego i sznura do snopowiązałki, a tego jakoś nie było. Zresztą skoro polska elektronika była taka dobra (jeden z przykładów podawanych przez Kieżuna), to dlaczego po transformacji korzystaliśmy w telefonów, kserokopiarek i komputerów produkcji amerykańskiej, japońskiej albo niemieckiej? Otóż dlatego, że polska elektronika na papierze wyglądała świetnie, ale w rzeczywistości była niewiele warta.

Gospodarka PRLu była gospodarką funkcjonującą w oderwaniu od zapotrzebowania społeczeństwa, gospodarką tragicznie zacofaną, gospodarką nie potrafiącą dostarczyć podstawowych dóbr i usług. Zagraniczne inwestycje po 1989r. wcale nie pogrążyły polskiej gospodarki, bo nie było nawet czego pogrążać – zagraniczne inwestycje pozwoliły przynajmniej częściowo nadrobić zapóźnienie cywilizacyjne, które zawdzięczaliśmy „światłym planistom” pokroju prof. Kieżuna. Czy prywatyzacja i zagraniczne inwestycje zostały przeprowadzone bez zarzutu? Oczywiście nie. Czy pozostawienie gospodarki w rękach państwa i jego „światłych zarządców” pokroju Kieżuna dałoby lepsze efekty? Nie, doprowadziłoby jedynie do utrwalenia tego zapóźnienia cywilizacyjnego.

Podsumowując: kompletnie nie rozumiem jarania się leśnym dziadkiem smutającym, że nikt nie słuchał jego światłych rad i pieprzącym farmazony o tym, jak to zajebiście było w PRLu i jak zagraniczni prywaciarze to wszystko rozpieprzyli.

Większość firm w trakcie transformacji miała ujemne kapitały własne – czyli de facto w większości były to przedsiębiorstwa bliskie upadłości. Zresztą tutaj problem jest o wiele bardziej złożony niż wszystkim się wydaje. Problemy firm pojawiały się od momentu pierwszych reform Messner’a – quasi-ceny rynkowe, początki reform sektora bankowego etc.etc. Dopóki wszystko leciało na centralnym planowaniu bez możliwości rachunku ekonomicznego nikt nawet nie wiedział co jest efektywne, a co nie jest. Pierwsze reformy i wtłoczenie tylko kilku elementów gospodarki rynkowej już pokazywało jaki jest status tych przedsiębiorstw. Po 2 oczywistą oczywistością jest strategia zajmowania rynków przed zagranicznych przedsiębiorców. Na początku były stosowane projekty joint-venture etc.etc. z drugiej strony sytuacja przedsiębiorstw była tak tragiczna, że trzeba było je sprzedać czym szybciej. Pojawiają się głosy kilku prof. o wartości godziwej i aktywach firm państwowych, które były sprzedawane i o nakładach inwestycyjnych w latach ’80 i tworzenia tzw. pillar industries, ale to można włożyć pomiędzy bajki!

Te rzekomo wspaniałe zakłady w 1989 i 1990, po zetknięciu się z regułami ekonomii, zwyczajnie zaczęły padać jak muchy. Jak to wyglądało? Po pierwsze brak było kultury pracy, kultury zarządzania… Odziedziczyliśmy masę upadłościową. Ile osób pamięta, że chciano produkować te wszystkie wyroby, ale nikt ich kupować nie chciał? Co zabawne, niektórzy profesorowie wciąż mylą dwa pojęcia: wartość księgowa i wartość rynkowa. Proszę sprzedać chłam w wartości księgowej. Wyrobów ówczesnych polskich firm nikt kupować nie chciał, a na zakup technologii pieniędzy nie miały, zaś pracownicy, od góry do dołu mieli szalenie niską kulturę pracy.

Warto wspomnieć o jeszcze jednej istotnej rzeczy – hiperinflacji, indeksowaniu środków trwałych, zaburzeniu dla „przedsiębiorców” możliwości oceny inwestycji, zaburzeniu ogólnej struktury cen etc.etc. Niech sobie każdy z was przypomni jak coś przyjechało z zagranicy i było sprzedawane bezpośrednio z TIRa. Teraz o tych wszystkich problemach początku lat ’90 zapominamy, ale to był ciężki kawałek chleba. Brałeś kredyt na inwestycję i miałem telefony z banku o ile więcej musisz dopłacić tylko przez kwestię związane z hiper-inflacją. Transport miał się bardzo dobrze, bo w większości płacone było w markach niemieckich .

 

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Oczywiście wyłania się tu kolejna kwestia - zawsze należy argumentować na najwyższym stopniu poziomu argumentacji. Nigdy nie przezywać oponenta, zawsze bazować na naukowych danych o ile to możliwe, a jeśli nie znamy, a "tak nam się wydaje" - to znaleźć, albo spytać na forum. Prawda jest jedna, obiektywna i niezmienna.

To działa TYLKO wtedy kiedy, Twojemu rozmówcy również na tej prawdzie zależy,a nie na "wygraniu" sporu i zdyskredytowaniu CIę, oraz również stosuje się do zasad jakie wymieniłeś inaczej jest to gówno warte.

 

Cytat

 może by wprowadzić pewne żelazne zasady, które każdy samiec powinien wyznawać i przestrzegać?

Wnioskuje, że poniósła Cię nieco młodzieńcza fantazja, to forum, tutaj możemy się kierować radami, zasadami czy dowiadywać o czymś co można wcielić w życie, to co proponujesz odstraszały by ludzi i według mnie robiło sekciarską otoczkę oraz dawało dodatkowy powód do ataku innym.

Cytat

 jeśli chcesz być samcem 100% z forum, to przestrzegasz zasady typu:

Jeśli chcesz być prawdziwym mężczyzną, to uznaj dziecko (nie pytaj kogo jest na prawdę). Weź kredyt na weselicho, kup futro, zapierdalaj na trzy zmiany, po robocie odciąż trochę żonę w obowiązkach domowych i nie narzekaj ani nie zadawaj "durnych" pytań.

 

Cytat

zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia

Zaczniemy zdjęcia sześciopaków na brzuchu przesyłać na forum w dowód ?

Cytat

wyuczenie koniecznych nawyków do bycia produktywnym

To jest nie mierzalne, miarą sukcesu jest w dużej mierze też to dokąd doszedłeś i skąd startowałeś.

Cytat

 całkowita abstynencja od masturbacji

Popieram wprowadzenie tego nawyku każdemu prywatnie odkąd zacząłem przestałem czuć się jak "flak" każdy, kto wytrzyma bez masturbacji i porno juz 5-7 dni (co nie jest takie łatwe) sam zobaczy i nie będzie go trzeba specjalnie przekonywać, że jest to coś dobrego. Jest to jednak kwestia indywidualna każdego, chyba nie chcesz jakichś fapo-timerów użytkownikom forum kazać zakładać, żeby stwierdzić czy są "prawdziwymi mężczyznami z forum czy podrabiańcami"

 

 

Mój post nie miał na celu wyśmiać czy wyszydzić tej inicjatywy, wydaje mi się jednak ona bardzo zacna (mówię serio, bo każdy punkt popieram) jednak jest dość nieprzemyślana jeśli chodzi o jej wdrożenie oraz jako remedium na problemy wizerunkowe niestety w moim odczuciu bezużyteczna za to jako droga życiowa dla każdego indywidualnie, jest to bardzo fajna rzecz.

Edytowane przez WąsatySamiec
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 widzisz, zastanawiam się ile może być warta opinia Twojego adwersarza, skoro przyklaskuje brodatemu guru "łode płci dode płci" i uznaje za wyrocznię, a gdy guru przestrzega żeby nie generalizować, sam wybiera postrzeganie forum jako monolitu i jednego głosu (bo tylko przy błędnych założeniach, błędny argument ma pozory racji). Absurdalne wybicie samemu sobie argumentów z ręki.

Poza tym nie przepadam za dogmatycznymi ludźmi (inna sprawa że przypominają księży na wiejskiej ambonie) jako że zwykle brakuje im zdolności i woli kontestacji zagadnień, wykraczających poza ich (często nawet nie własne) wyobrażenia i przekonania a jako mechanizm obronny przyjmują obelgę i szyderstwo zamiast otwartej głowy. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.07.2018 o 19:51, Strusprawa1 napisał:

Oczywiście wyłania się tu kolejna kwestia - zawsze należy argumentować na najwyższym stopniu poziomu argumentacji.

100% racji. Niestety zauważam, że duża część osób nie doszła jeszcze do tego etapu na drodze samorozwoju i "dopierdolenie" komuś jest dla nich jeszcze wciąż kuszącym rozwiązaniem.

 

W dniu 20.07.2018 o 19:51, Strusprawa1 napisał:

100% z forum, to przestrzegasz zasady typu: zdrowe odżywianie, aktywny tryb życia, czytanie przynajmniej 60 stron dziennie (30 stron naukowej książki, 30 fabularnej), całkowita abstynencja od masturbacji

Za mocne. Przecież chodzi o połączenie się w ramach szerzenia wspólnych wartości w określonej formie, przestrzeganie powyższych zasad ani nie definiuje, ani nie gwarantuje osiągania rdzennego celu.

Inna sprawa, że jak zbierzesz elitę w całość, w obojętnie jakiej formie, to jest łatwa do odstrzału.

 

Generalnie szacunek za inicjatywę, jest szczytna i widać że masz wyższe cele, przygotowałeś się i poświęciłeś dużo czasu na to.

 

Zacząłbym od czegoś mniejszego i jedynie w obrębie obrony idei forum, bo z tym raczej wszyscy się tutaj utożsamiają (w przeciwieństwie do polityki, trybu życia itd).

Ja bym proponował stworzyć coś na zasadzie FAQ - odpowiedzi na najczęstsze zarzuty, np.

 

1. "Facet twierdzi, że bez bicia kobiety to się nie da funkcjonować".

Odp. "Wypowiedź pojedynczego użytkownika nie świadczy o idei całego forum. Nie propagujemy przemocy wobec kobiet... itd. itp."

 

Żeby na 1000 sposobów nie odpowiadać w różnej formie i nie wymyślać koła na nowo (i wyeliminować te wulgarne i nic niewnoszące, a wręcz pogarszające sprawę) można kopiować tylko takie gotowe, wcześniej przygotowane wstawki. Po zdefiniowaniu ich (może ktoś 'wysoko' z forum by to zatwierdzał ?), każdy kto ma ochotę może się przyczynić do obrony forum, praktycznie zerowym kosztem energetycznym, intelektualnym i emocjonalnym, poprzez odpowiadanie tymi "edukacyjnymi tekstami" we wszystkich miejscach gdzie tylko znajdą się jakieś nieuzasadnione słowa krytyki pod kątem forum.

 

Edytowane przez robin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/21/2018 at 7:09 AM, Strusprawa1 said:

Uwielbiam ten syndrom oblężonej twierdzy. No dobra, czyli sugerujesz, że przed rokiem 1989:

(...)

   - Polska miała świetnie działające i wydajne fabryki, które mogły konkurować z zachodnimi

Na pewno nie były to bankruty, miały, i owszem kiepską wydajność, ale nie były niedochodowe, miały klientów. Wiem coś o tym, bo pracowałem w takich firmach i wiem o nich sporo, sporo więcej niż to co się mówi w mediach głównego ścieku. (wrócę jeszcze do tego)

   - alkoholizm u Polaków był mniejszy

Tak właśnie uważam - alkoholizm był mniejszy, spożycie alkoholu mniejsze (znacznie mniejsze) ("Spożycie w 1988 roku wyniosło 7,5 litra 100% alkoholu (rejestrowanego) w przeliczeniu na jednego mieszkańca(...)  Według WHO (2010) w Polsce spożycie czystego alkoholu na 1 mieszkańca wynosi 12,5 litra" @ https://docplayer.pl/7504745-Socjokulturowe-aspekty-spozycia-alkoholu-w-polsce.html) (, https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jak-zmienilo-sie-zycie-w-polsce-w-ciagu-25-lat/3mpdg#slajd-7) a spożycie wciąż rośnie (https://www.wprost.pl/kraj/10088020/jestesmy-w-czolowce-niechlubnych-rankingow-dramatycznie-rosnie-spozycie-alkoholu-w-polsce.html)

   - nie było wcześniej emigracji oraz nie emigrowali ludzi z innych krajów bloku wschodniego? 

Chyba imigrowali ze wschodu...

Była emigracja ale nie na taką skalę - 3 miliony ludzi wyjechało, myślisz dlaczego w Polsce zmieściło się 3 miliony Ukraińców? Bo tyle Polaków wyjechało.

Nigdy wcześniej nie było migracji na taką skalę.

 

On 7/21/2018 at 7:09 AM, Strusprawa1 said:

Jeśli Ukraina nie sprzedawała swoich fabryk "obcemu kapitałowi", to znaczy, że teraz jest krajem miodem i mlekiem płynąca? 

Posłużę się twoją "logiką" i przytoczę przykład Rosji - jeszcze bardziej na wschód i jeszcze bardziej "niechętna" zachodowi a ma wyższe PKB od Polski i malejący dług publiczny.

 

310px-GDP_of_Russia_since_1989.svg.png 300px-Russian_public_debt.jpg

 

To nie jest kwestia zachodniej "pomocy" czy nawet "współpracy" tylko zarządzania. Jelcyn zrobił z mocarstwa kraj trzeciego świata a Putin wydźwignął kraj ponad 100%. Z zapaści o której się Polakom w najgorszych koszmarach nie śniło.

Podam ci jeszcze jeden dobry przykład cudownego zachodu (ten akurat z książki "Introducing Chomsky", żeby nie było, że ja se coś wyssałem z palucha) :

Aby zrobić poważne porównanie weźmy Rosję i Brazylię. Są dość podobne: dwa duże kraje, bogate w zasoby naturalne. Jeden z nich poddany Leninizmowi drugi naszemu (zachodniemu, amerykańskiemu) systemowi. USA przejęły go (Brazylię) w 1945 i od tego czasu nim kierują i są bardzo dumne z niego. Właściwie to nie jest do końca sprawiedliwe porównanie. Brazylia miała niejedną przewagę nad Rosją. Nigdy nie była obiektem wojen światowych, miała domniemaną przewagę zachodniej kurateli. Porównajmy je pomimo tego. Jak to wychodzi? 10% brazylijskiej populacji ma się lepiej niż rosyjskiej ale dla 80%-90% ludzi w Brazylii to całkowita katastrofa. Warunki w Europie Wschodniej uznaliby za nieosiągalne marzenie. Porównajmy Gwatemalę i Bułgarię. Jakiekolwiek rozsądne porównanie jest zakończy się podobnym rezultatem. Leninizm jest wystarczająco katastrofalny ale zachodni system jest jeszcze  bardziej katastrofalny (sic!). Teraz, nie jest to zbyt popularny wniosek. "Racjonalne" wyjaśnienie jest całkowicie absurdalne. Ludzie będą się z tego śmiali, gdyby tylko nie mieli tak wypranych mózgów.

 

Zgodnie z twoją argumentacją w Rosji powinno być jeszcze gorzej niż na Ukrainie, a nie jest, w dużych miastach jest porównywalnie do Polski.

 

@Młody_Pelikan mówi niestety prawdę o systemowym niszczeniu polskiej gospodarki. Byłem tam, widziałem, znam ludzi, którzy też byli i widzieli. Nie ma co do tego wątpliwości tylko ten, który potrafi myśleć krytycznie a nie wierzyć w ogólnie przyjętą wersją wyświetlaną w niebieskim ekranie.

 

Sukces kraju, tak jak i każdego innego przedsiębiorstwa to zasługa zarządzania. Polską rządzą ludzie, którym na Polsce nie zależy i dlatego jest jak jest. Przejedź się autem przez Europę - w Polsce przy drogach (nie chcę powiedzieć autostradach bo takowych za bardzo nie ma) stoją same magazyny - głównie Niemieckie ale ogólnie zagraniczne, polskich nie ma. Teraz W Niemczech, Holandii, Belgii same firmy - ichniejsze, nie "zachodnie" nie zagraniczne tylko ich własne. Tak dobrze jest w Polsce...

 

Jeśli chcesz obalać czyjeś argumenty demagogią to fakty są najprostszą metodą obrony.

 

Edytowane przez wrotycz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Najbardziej rozwinięte jednostki nie uczepiają się żadnych filozofii, systemów, dogmatów, bo starają się patrzeć na problem holistycznie, uwzględniając różne perspektywy. Niestety jest to bardzo mały odsetek społeczeństwa (statystycznie koło 1-2 %)  (spiral dynamics - stage yellow). Niestety ludzie wybierają najczęściej poglądy które są dla nich bezpieczne i wygodne, poparte doświadczeniem ich błędnej perpepcji rzeczywistości (np. kobiety to xyz, bo w 4 związkach zostałem oszukany. Pies mnie ugryzł więc wszystkie psy są agresywne) a to nie prowadzi do prawdy. 

 To forum NIEMAL, PRAWIE ZAWSZE całkowicie neguje holistyczną postawę, ale być może to się w przyszłości zmieni. Wszystko się rozwiją, ewoluuje. :) 

  Pisanie o manipulacjach kobiet, kiedy aż roi się od tematów gdzie panowie sami są manipulatorami itd. Myśle jednak że wszystko idzie w niezłym kierunku, widać to chociażby po treści tego tematu ! Super.

 

Edytowane przez Metody
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.07.2018 o 12:18, wrotycz napisał:

Na pewno nie były to bankruty, miały, i owszem kiepską wydajność, ale nie były niedochodowe, miały klientów. Wiem coś o tym, bo pracowałem w takich firmach i wiem o nich sporo, sporo więcej niż to co się mówi w mediach głównego ścieku. (wrócę jeszcze do tego)

A ci klienci to byli skąd - nie przypadkiem ze Związku Radzieckiego ? I te fabryki były czego ? Butów, cegieł, samochodów, statków czy telewizorów ?
Niestety również miałem okazję pracować w zakładach państwowych dokładnie w momencie transformacji, potem w instytucjach badawczo-naukowych.

Mówiąc krótko - dziadostwo, złodziejstwo, chciejstwo i tumiwisizm. Natomiast, żeby nie wrzucać wszystkich do jednego wora, szacuję, że 80% zakładów padło bo były przestarzałe i nierentowne, 15% padło z braku kapitału (bo niby skąd mieli mieć), a 5% przetrwało - w tej czy innej formie, część potem się podniosła.

Zresztą nasze kochane państwo aktualnie nacjonalizuje duże części gałęzi gospodarki (bankowość, transport, itp)., to niestety, za chwilę na własne oczy zobaczymy jak to wygląda - taka powtórka z rozrywki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minutes ago, GurneyHalleck said:

A ci klienci to byli skąd - nie przypadkiem ze Związku Radzieckiego ?

A co to za różnica? Klient to klient - zamawia, płaci firma zarabia i prosperuje.

Przykład: firma jest "restrukturyzowana", przyjeżdżają nowi właściciele z "zachodu" i pierwsze kroki kierują do działu handlowego, zabierają księgi, listy klientów, i wyjeżdżają. Załoga patrzy po sobie i nie wie co powiedzieć, po miesiącu bez zamówień i bez klientów dowiadują się, że restrukturyzacja jest "niemożliwa" i właściciel zdecydował ogłosić upadłość. Wchodzi syndyk i reszta to już historia.

Teraz pytanie do ciebie @GurneyHalleck: czy tych nowych właścicieli obchodziło skąd byli klienci? Czy zakład był nierentowny? Czy zakład miał/nie miał kapitału? Czy to w ogóle miało jakieś znaczenie?

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im gorzej o nas mówią tym lepiej - znaczy że forum trafia do ludzi.

Obecnie wszędzie mediach społecznościowych promowane są idee feminizmu, LGBT i innych lewackich dziwactw - polecam odpalić pierwszy lepszy serial na Netflix czy HBO ... feminizm, geje transpłciowość.

Forum jest w klimacie konserwatywnym - podział ról, więc nie jest lubiane i będzie atakowane, a to że ludzie je kojarzą i na FB bluzgają... świadczy o zasięgu.

FB nie mam i mam na ten żydowski wynalazek do inwigilacji wyjebane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, wrotycz napisał:

czy tych nowych właścicieli obchodziło skąd byli klienci? Czy zakład był nierentowny? Czy zakład miał/nie miał kapitału? Czy to w ogóle miało jakieś znaczenie?

???? Ty naprawdę nie rozumiesz jak funkcjonowała gospodarka w PRL ? Zawierało się wieloletnie kontrakty, głownie z demoludami, poprzez tzw. CHZ - Centrale Handlu Zagranicznego.
Produkcja danego zakładu była na pniu "sprzedawana" na kilka lat naprzód (bo taki był plan), ale za cenę braną najczęściej z sufitu, bo rachunek ekonomiczny nie występował.
Fabryki nie widziały na oczy pieniędzy za które sprzedawały towar, bo im przychodziła kasa z jednostki organizacyjnej (np. tzw. Zjednoczenia) i nie wiedziały, czy przynoszą dochód czy stratę.

I teraz, jak się zawaliło u nas i w Europie Wschodniej generalnie, to ZSRR i inne kraje z dnia na dzień przestały odbierać zamówiony towar, a na rynku lokalnym można było sprzedać np. 5 % produkcji i to jeżeli ktoś wiedział jak to sprzedać, bo ci ludzie nigdy tego nie robili.

Nawet jak ktoś produkował na rynek polski, to sprzedawał przez np. "Społem", więc nie było kontaktu z klientem, nikt nie wiedział jaki jest popyt na towar, bo się wszystko sprzedawało na pniu bo nic nie było.

BTW pamiętam sytuację, że na 4 tys miasto przychodziło do tzw. Domu Towarowego (państwowego) 6 par butów zimowych ... taka to była wydajna gospodarka.

Fiat 126p tzw. maluch po zakupie (tylko na przydział albo asygnatę) po wyjeździe za bramę zyskiwał 100% na wartości (minimum).

W pewnym momencie pojawiła się konkurencja w postaci towarów zachodnich, których jakość była lata świetlne przed naszymi wyrobami ... i wszystko popadało.

 

Ale w sumie to robimy OffTop :(

Edytowane przez GurneyHalleck
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, GurneyHalleck said:

Ale w sumie to robimy OffTop

W sumie nie.

To co mówisz to demagogia i nie ma potwierdzenia w danych. A jeśli dane tego nie potwierdzają, to nie jest prawda.

Wiele z tych firm, które nazywasz nierentownymi przetrwało aż do rządów PO i zostało sprzedane jako "resztówki". Ładne mi "resztówki".

Pracowałem w takich firmach, które się "zrestrukturyzowały" i wiem, że właściciel potrzebuje maksimum roku żeby się nauczyć gospodarki rynkowej, sam, bez żadnych szkół i fakultetów - jeśli tylko chce. I nie zależy to od jego obycia, wykształcenia czy nawet (przynajmniej częściowo) inteligencji - skoro policjant, zwykły stójkowy może prowadzić firmę, którą dostał od teścia to nie może być trudne.

Ale dobra, wystarczy. Co to ma wspólnego z forum? To, że jeśli dane tego nie potwierdzają to nie jest prawda. Ideą forum było promowanie prawdy o kobietach (i mężczyznach) niezależnie od powszechnie popularyzowanych (acz kłamliwych tez). Częściowo to się udało, choć nie całkiem i nie do końca. Są rzeczy, które wymagały by poprawy, jak na przykład nagminne zgorzknienie (w sumie nie wiem jak to nazwać inaczej) gdzie są osobniki, które mocno doświadczone przez życie i kobiety udzielają jednej i tylko jednej porady - "daruj sobie", "one są takie/siakie/owakie - to nie ma sensu". Bez urazy ale pachnie mi to nihilizmem. Nie twierdzę, że nie mają racji co do natury zjawiska, nie twierdzę, że nie mają racji co do przyczyn i nawet skutków ale defetyzm jest dość mocno nie na miejscu i jest to, moim skromnym zdaniem, postawa niezdrowa. Tymczasem należało by się zastanowić co zrobić żeby to czy tamto zmienić a nie jak kogoś "uświadamiać w kwestii nierobienia niczego" "bo to i tak się kończy wiadomo jak".

No więc dane tego defetyzmu (nie zepsucia dzisiejszych kobiet, mediów i polityków bo to ma bezwzględnie miejsce) nie potwierdzają i więc takie stawianie sprawy nie jest sensowne. Raczej (co w większości przypadków jak powiedziałem, na szczęście, ma miejsce) racjonalne, na chłodno zastanowienie, refleksja nad stanem rzeczywistości i refleksja nad morałem z tej historii.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.