Skocz do zawartości

Co wy k** wiecie o bólu!


VRO

Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia,

 

Chciałbym się z wami podzielić historią. którą usłyszałem z drugiej ręki. Jest to historia dziadka mojego znajomego - Pana Mariana. Uprzedzając fakty jest to historia o tym jak to nagle może być w życiu przejebane!

Postaram się skrócić historię na ile to możliwe.

 

Pan Marian, senior, zapisał się do szpitala w jednym z większych miast Polski na zabieg bypassu. Na początku stycznia 2017 roku zgłosił się do szpitala "do kolejki", działało to tak, że musiał leżeć na sali i czekać na swoją kolej do zabiegu (nie znam się, nie wypowiem się), leżał ponad tydzień kiedy dostał zapalenia płuc, co spowodowało przesunięcie operacji dając czas na wyleczenie. Bypass miał po około 3-4 tyg od dnia zameldowania. Operacja udana, obolały, żadnych komplikacji, wszystko gra, dochodzi do siebie, zostaje w szpitalu żeby doszedł do siebie. I tu przechodzimy do meritum (w tym momencie zalecam odłożenie jedzenia).

 

Ktoś z personelu nie dopilnował, nie zainteresował się, nie załatwił jak należy i w efekcie Pan Marian dostał odleżyny dość dużych rozmiarów, wielkości (nie przymierzając) dwóch męskich pięści centralnie na odbycie. Jak ktoś nie wie jak wygląda i z czym się wiąże odleżyna odwołuję do google + google grafika. Uprzedzając pytania wiem tylko, że szpital jakoś umył od wszystkiego ręce, nie wiem, nie pamiętam, nie znam się, byli czyści. Pan Marian skończył w hospicjum gdzie mieli go z tego wyleczyć. Nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest mieć tak okropną, ropiejącą, bolesną, żywą ranę w tym miejscu, a przecież wypróżniać się trzeba. Nie zazdroszczę też pracownikom którzy musieli się nim zajmować. Nie potrafię sobie wyobrazić ujmy na dumie i honorze tego mężczyzny. Dodatkowo pojawiły się problemy żołądkowe co zwiększyło częstotliwość tego wszystkiego. Pan Marian okropnie schudł, z relacji spadł o połowę swojej wagi, przez co był tak słaby, że nie był wstanie o własnych siłach wstać z łóżka o chodzeniu nie wspominając. Niegdyś potężny mężczyzna z brzuszkiem, teraz 50 kg. Spędził w hospicjum ROK! Rok leżał przykuty do szpitalnego łóżka, z niegojącą się raną na odbycie, z pielęgniarkami kilka razy dziennie zajmującymi się nim. Ja osobiście, nie wiem czy nie załamałbym sie kompletnie już na początku.

 

Pod koniec 'pobytu' pracował z nim rehabilitant który pomógł mu dosłownie postawić go na nogi, które miał strasznie słabe i wychudzone bo nie używane od wielu miesięcy. Gdy rana była już praktycznie zagojona, czyli została wielkości około 1cm, wypuścili go do domu (w okolicach marca/kwietnia 2018). W domu przystosowali mu pokój pod jego potrzeby i oczywiście dalsza rehabilitacja.

 

Po około dwóch miesiącach w domu dostał krwawienia z odbytu, zabrali go do miejscowego szpitala, gdzie zdiagnozowano nowotwór odbytu (prawdopodobnie przez odleżynę, gdyż to żywa tkanka, wiecznie brudząca się ple ple ple - parafrazując słowa lekarza). Nie był to jakiś nowotwór złośliwy, albo zagrażający życiu, lecz oczywiście wymagający operacji, a jako, że była to operacja na odbycie (który już i tak wiele przeszedł), Pan Marian skończył ze (tak znaną z nagrań) stomią!

 

K*** żyć, nie umierać.

 

Nie wiem jak szpital umył od tego wszystkiego ręce, nie znam się, nie pytajcie. Dodam tylko, że to nie jakiś szpital w Pścimiu Dolnym, tylko renomowany szpital z wieloma specjalnościami w dużym polskim mieście.

 

Okropna sprawa, ja bym nie dał rady, sepuku murowane. Dbajcie o swoich bliskich w szpitalach, bo personel tego za was jak widać nie zrobi. Pan Marian poszedł na bypass, który jest pierwsza klasa, pikawa działa jak ta lala, szkoda tylko, że dostał stomię gratis.

 

Pozdro Samcy.

  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem ci inną historię.

 

Kumpel został mocno pobity. Dostał w głowę jakimś twardym narzędziem. 3 tygodnie był nieprzytomny na OIOM-ie, potem przenieśli go na neurochirurgię. W międzyczasie miał robioną operację polegającą na przesunięciu mózgu w pierwotne położenie. Musieli mu wyciąć fragment kości czaszki. W jej miejsce docelowo ma mieć wstawioną płytkę. Przeleżał w sumie nieco ponad 1,5 miesiąca w specjalistycznej klinice. 

 

Chłopak robił postępy, dlatego przenieśli go do zwykłego szpitala miejskiego na obserwację. Pewnej nocy w tym miejscu kumpel spadł z łóżka uderzając się w głowę. Łóżka szpitalne były zakryte parawanami, a podgląd na pacjenta był możliwy dzięki kamerom. Nazajutrz przyszedłem go odwiedzić. Próbował mi opowiedzieć, jak się stało, że został poturbowany. Wtedy zauważyłem, że z nosa wypływała mu przeźroczysta wydzielina, a on sam czuł się bardzo osłabiony.

 

Wypuścili go, kilka dni spędził w domu i znów wylądował w tej klinice. Okazało się, że tą wydzieliną był płyn mózgowo-rdzeniowy, która wypłynęła na skutek tego uderzenia. Personel szpitala miejskiego chyba nic nie zauważył (tja). Dwie natychmiastowe operacje i znów dłuższy czas spędził w śpiączce. Dopiero od kilku dni zaczyna odzyskiwać przytomność. W głowie zaczął mu się robić wodniak, a neuroprzekaźniki zostały uszkodzone na skutek tego upadku w nocy i nie wiadomo, czy będzie funkcjonował tak jak przed tym przykrym wydarzeniem.

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, koksownik napisał:

Kumpel został mocno pobity. Dostał w głowę jakimś twardym narzędziem.

Miałem wczoraj taką sytuacje, szedłem około 2 w nocy z kumplem w ciemnej uliczce, spotkała nas banda 5/6 pijanych dresów, trochę się poszarpaliśmy, ale jeden degenerat w miarę ogarnął że może skończyć się pobiciem (przypałem) i wypchnął nas żebyśmy poszli dalej w swoją stronę.

 

Jak byliśmy jakieś 10 metrów za nimi, któryś pojeb rzucił w naszą stronę butelkę po piwie, która przeleciała mi kilka centymetrów obok skroni, gdyby mnie trafił mógłbym podzielić los twojego kolegi, bo pierdolnął z dużą siłą.

 

Najchętniej wyciągnąłbym rewolwer i zastrzelił całe towarzystwo jak wściekłe kundle, bez wyrzutów sumienia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, SławomirP napisał:

 

  

Najchętniej wyciągnąłbym rewolwer i zastrzelił całe towarzystwo jak wściekłe kundle, bez wyrzutów sumienia.

Tak się powinno robić. Najzdrowsze podejście, choc jakby zobaczyli spluwe, pewnie szybko by sie uspokoili. Zauważ że w stanach USA w których dostęp do broni, jest najłatwiejszy do strzelanin dochodzi najrzadziej, a ludzie są mili i dobrze wychowani.

Edytowane przez Salius Ketman
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.