Skocz do zawartości

Mój życiowy ból dupy.


deleteduser15

Rekomendowane odpowiedzi

17 minut temu, Bonzo napisał:

Matrix polega na jednej podstawowej rzeczy - na tworzeniu nieprawdy na podstawie śladów prawdy.

Albo uproszczenie w postaci hasła - raka i choroby serca też powoduje. Tak, nie zawsze. Kłamstwo? Czepiasz się. Nie neguję istnienia matrixa, neguję widzenie go absolutnie wszędzie a tym bardziej dorabianie ideologii, w myśl której to w dodatku jest w interesie koncernów to sprzedających.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Bonzo said:

Wiesz co było ?

Czyli mamy ten sam pogląd logiczny w temacie. 

Wiem co było, bo sam kilka razy wrzucałem logiczny rozkład tematu, a spotykała mnie babska gównoburza, co gorsza w tym, że taki styl "myślenia" stosują obecnie "mężczyźni" (?).

Odpowedzi najczęstsze to  " zajebałbym takich co jeżdżą po pijanemu". Na pytanie dlaczego, przecież wyłuszczyłem, że procentowo powodują mniej wypadków niż trzeźwi, odpowiedź była jak zwykle sztampowa, babska "ty gnoju". Lub cos w tym stylu.
 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Albo uproszczenie w postaci hasła - raka i choroby serca też powoduje. Tak, nie zawsze. Kłamstwo?

Tak. Kłamstwo. Bo nie "nie zawsze" ale rzadko kiedy :)

Czujesz róznicę ?

Właśnie

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

w myśl której to w dodatku jest w interesie koncernów to sprzedających.

Bo jest !

To jest tak proste, że dziwi mnie, że tego jako logiczny samiec - nie kumasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bonzo napisał:

To jest tak proste, że dziwi mnie, że tego jako logiczny samiec - nie kumasz.

To jest wręcz alogiczne, do tego pokrętne i już Ci to tłumaczyłem. Mógłbym napisać - nie kumasz, ale poprzestanę na tym, że po prostu masz swoje zdanie.

 

7 minut temu, Bonzo napisał:

Tak. Kłamstwo. Bo nie "nie zawsze" ale rzadko kiedy :)

A w gumie czemu absolutnie zawsze ruchasz? Przecież nie od każdego stosunku w czasie dni niepłodnych się zachodzi w ciążę? Czy mowa o tym, że bezwzględnie trzeba ruchać w gumie to też matrix, albo kłamstwo i przesada?

 

Wiesz już, o co mi chodzi? Na zwykłej paczce fajek jest hasło, uproszczone, jak wszystkie hasła, a Ty dorabiasz do tego całą filozofię. Broń nie zabija, kłamstwo? Dżizas, znaj proporcje mocium panie.

 

@AR2DI2z tego równie logiczny wniosek, że każdy powinien zatem jeździć po pijanemu, skoro szansa na wypadek mniejsza. To jak często po pijaku jeździsz?

 

EDIT: a ruchanie w gumach w interesie przeciwników antykoncepcji? Odwracam logikę, prosta sprawa.

 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

To jest wręcz alogiczne, do tego pokrętne i już Ci to tłumaczyłem. Mógłbym napisać - nie kumasz, ale poprzestanę na tym, że po prostu masz swoje zdanie.

Więc się tu róznimy i Cie nie zamierzam dłużej przekonywać.

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

A w gumie czemu absolutnie zawsze ruchasz? Przecież nie od każdego stosunku w czasie dni niepłodnych się zachodzi w ciążę? Czy mowa o tym, że bezwzględnie trzeba ruchać w gumie to też matrix, albo kłamstwo i przesada?

Bo widzisz. Problem w tym, że to nie Ty masz dni niepłodne a dama.

I musiałbys jej wierzyć że mówi prawdę, że akurat ma takowe teraz.

A jak jest z prawdomównością dam ?

Chyba nie muszę Cię przekonywać, że marnie ?

 

3 minuty temu, tytuschrypus napisał:

z tego równie logiczny wniosek, że każdy powinien zatem jeździć po pijanemu, skoro szansa na wypadek mniejsza. To jak często po pijaku jeździsz?

No tu pojechałeś loszkologiką aż zasmierdziało u mnie na wiosce :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, tytuschrypus said:

z tego równie logiczny wniosek, że każdy powinien zatem jeździć po pijanemu, skoro szansa na wypadek mniejsza. To jak często po pijaku jeździsz?

Jeśli pijani powodują procentowo mniej wypadków to w "idealnym" świecie byliby bardziej pożądanymi kierowcami na ulicach. Czego tu nie kumasz? 


Padłeś ofiarą propagandy. Pijani są piętnowani gdyż...są pijani. I bez względu na wszytko są winni. Wiesz, że kiedy przyjebiesz autem w tył innego, jestes winny "z urzędu" - nie zachowałeś bezpiecznej odległości. Ale...kiedy przyjebiesz w tył auta, kiedy kierowcą okazał się pijany - to on jest winny. Kumasz manipulację? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako logiczni ludzie. Skoncentrujmy się na konkretnym rozwiązaniu problemu kolegi @Towarzysz_Winnicki

 

Jakie jest Twoje wykształcenie? Jak u Ciebie ze znajomością języków obcych? Masz jakieś kursy dodatkowe? Prawo jazdy (jakie kategorie)?

 

Pomóżmy mu się stać ogarniętym zawodowo i życiowo typem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, dobryziomek said:

Jakie jest Twoje wykształcenie? Jak u Ciebie ze znajomością języków obcych? Masz jakieś kursy dodatkowe? Prawo jazdy (jakie kategorie)?

 

Pomóżmy mu się stać ogarniętym zawodowo i życiowo typem.

Chłopie, gadasz językiem korporacyjnym. 
Po uj komu języki obce w realiach np małego czy średniego biznesu w Polsce. Po co mu magister, kiedy praktyczna wiedza techniczna daje mu o wiele więcej możliwości. 
Prawo jazdy też niczego nie przesądza. Zam ludzi którzy nie mają prawka, a mają osobistego kierowcę.

Przeciętny mechanik samochodowy w wyciąga w swoim warsztacie, czy na fuchach więcej niż Ty kiedykolwiek zaczniesz zarabiac z takim korporacyjnym podejściem.

Ogarnianie faceta nalezy zacząć od tego co chce życiu robić. W czym się dobrze czuje, co go pociąga itd.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Bonzo napisał:

musiałbys jej wierzyć że mówi prawdę, że akurat ma takowe teraz.

Nie rozumiesz. Miałem na myśli po prostu to, że należy być konsekwentnym i przyznać, że zdanie "ruchanie bez gumy powoduje robienie dzieci" jest kłamstwem. A może i matrixem? Teraz należy się zastanowić, w czyim interesie ;)

 

24 minuty temu, Bonzo napisał:

No tu pojechałeś loszkologiką aż zasmierdziało u mnie na wiosce :)

Dziwne, przecież to logiczne. Jeśli pijani powodują mniej wypadków według @AR2DI2to chyba logiczne, że lepiej być pijanym i prowadzić - tak, czy nie? Wszak mniejsza szansa na wypadek. Twarde dane pokazują. 

 

Próbuję ja wam z kolei pokazać, że jest "logika" i logika. Niestety właśnie dowodzisz, że u Ciebie loszkologikę od logiki różni nie jej zasada i faktyczny poziom logiczności tylko to, kto jej używa - a to już slabiutkie :)

 

23 minuty temu, AR2DI2 napisał:

Padłeś ofiarą propagandy. Pijani są piętnowani gdyż...są pijani.

Widziałeś kiedyś testy czasu reakcji po upojeniu alkoholem? Trzeba być albo ignorantem, albo bardzo wierzyć we wszędobylski Matrix, żeby je negować. Poza granice rozsądku wręcz. Nie wiem, kto piętnuje pijanych za to że są pijani, ale jeśli uważasz że alkohol nie upośledza funkcji psychomotorycznych, to ciekawi mnie jakiej Ty z kolei propagandzie uległeś ;)

 

Warto nie brać rzeczywistości takiej, jak nam serwują, ale łatwo się przy tym zapędzić i kwestionować wszystko dla samego kwestionowania i moim zdaniem, Panowie bracia, obaj niebezpiecznie balansujecie na granicy między tymi dwiema postawami, brnąc momentami w lekkie absurdy. Przy okazji oczywiście zarzucając, że kto z wami się nie zgadza ten oczywiście otumaniony propagandą (w domyśle - nie to co wy, znający "prawdę" co jest dość płytką w istocie manipulacją). 

Edytowane przez tytuschrypus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, tytuschrypus napisał:

Próbuję ja wam z kolei pokazać, że jest "logika" i logika. Niestety właśnie dowodzisz, że u Ciebie loszkologikę od logiki różni nie jej zasada i faktyczny poziom logiczności tylko to, kto jej używa - a to już slabiutkie :)

Jak wspomniałem - nie mam zamiaru sie z Tobą kłócić. Pozostańmy przy swoich zdaniach. Masz takie samo prawo do swego zdania jak i ja do swego.

A ja nie jestem baba by zgrabnie z dyskusji przejść w pyskówkę. Za stary na to juz jestem

1 minutę temu, tytuschrypus napisał:

rozsądku wręcz. Nie wiem, kto piętnuje pijanych za to że są pijani, ale jeśli uważasz że alkohol nie upośledza funkcji psychomotorycznych, to ciekawi mnie jakiej Ty z kolei propagandzie uległeś ;)

Pytanie - kto lepiej prowadzi samochód:

1. Głuchy inwalida w dodatku niedowidzący, posiadający legalnie prawo jazdy - ale trzeźwy jak niemowlę

2. Zdrowy młody chłop po trzech piwkach (0.6 promila - wiec pijany)

 

?

 

I w związku z tym - ktory jedzie legalnie a ktory nie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, tytuschrypus said:

Widziałeś kiedyś testy czasu reakcji po upojeniu alkoholem? Trzeba być albo ignorantem, albo bardzo wierzyć we wszędobylski Matrix, żeby je negować. Poza granice rozsądku wręcz. Nie wiem, kto piętnuje pijanych za to że są pijani, ale jeśli uważasz że alkohol nie upośledza funkcji psychomotorycznych, to ciekawi mnie jakiej Ty z kolei propagandzie uległeś ;)

Kurwa, jakbym nie widział awatara, to bym myślał że to jakiś gamoń. 
Czasy reakcji są składową całokształtu zachowania na drodze. Istotną, ale składową wielu czynników, więc finalnie mogą, ale nie muszą przesądzać o wyniku.

Karateka może mieć hujowe wyniki w bardzo istotnym elemencie całokształtu - kopnięciach. Mimo to jednak być mistrzem. Albo zwyczajnie być dobry w karate.

Skoro więc wiemy, że pijani powodują mniej wypadków niż trzeźwi, to można wysunąc kilka wniosków z tego:

a - czas reakcji nie jest aż tak istotny w odniesieniu do całokształtu zachowań na drodze.
b - alkohol może sprzyjać w jakiś sposób w prowadzeniu. Oczywiście w jakimś zdroworozsądkowym zakresie spozycia. Np kierowca jest bardziej wyluzowany, przez co pewniej i bezpieczniej prowadzi. 
c - alkohol upośledza owe funkcje, ale nie w takim stopniu, aby pijany kierowca był gorszy od trzeźwego.

itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Bonzo napisał:

Pytanie - kto lepiej prowadzi samochód:

W mojej wypowiedzi wcześniej było ukryte pewne pytanie, które raczyłeś ominąć - rozumiem, że negujesz fakt iż picie alkoholu wpływa na funkcje motoryczne i zaburza czas reakcji? 

 

Zaczyna się robić populistyczne:) Czemu nie porównasz mi człowieka nieinwalidę, niewiekowego, ale trzeźwego jak niemowlę z takim młodym chłopakiem po 8 piwach albo cwiartce wódki?

 

@AR2DI2to do Ciebie też pytanie, żeby było prościej - rozumiem, że negujesz fakty dotyczące działania alkoholu?

 

Czy dane, które przytaczasz są % czy ilościowe? 

 

Ja znak kolesia, co kompletnie pijany prowadził nie raz i nie miał wypadku. Ale waszym tokiem myślenia możnaby wysnuć wniosek, że w takim razie to bzdura z tym nie piciem za kółkiem, bo wypadków nie ma od tego - Matrix panie! 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, AR2DI2 napisał:

Po uj komu języki obce w realiach np małego czy średniego biznesu w Polsce. Po co mu magister, kiedy praktyczna wiedza techniczna daje mu o wiele więcej możliwości. 

Kto powiedział, że musi pracować w Polsce? Może wyjechać za granicę i zarabiać dużo lepszy hajs, stworzyć sobie tam kontakty, które mu zaprocentują(znajomość języka urzędowego w Państwie do którego by pojechał raczej się przyda). Zresztą pytanie o wykształcenie nie jest jednoznaczne z pytaniem o to czy ma magistra? Pisząc o wykształceniu mam na myśli konkretny zawód, różne dodatkowe kursy, umiejętności nie papierek jakiejś wyższej uczelni).

 

Zresztą kurde sam jestem po prawie a zamierzam zrobić sobie jakieś dodatkowe kursy i nauczyć się hiszpańskiego)

 

Sam nie wykluczam wyjazdu za granicę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, dobryziomek said:

Zresztą kurde sam jestem po prawie a zamierzam zrobić sobie jakieś dodatkowe kursy i nauczyć się hiszpańskiego)

To rozumiem. Espańol es muy bueno ;)

No a reszta kojarzy mi się z tym co pierdolnął Komorowski kiedy zapytali go na konferencji o to co robić kiedy tak źle się wiedzie - " wyjechac za granicę". 


@Tytuschrypus 
Ja nie neguję faktów dotyczących alkoholu. Tyle, że w kontekście jazdy samochodem i wypadków na dordze, jak widać pijani mniej powodują wypadków niż trzeźwi. Negujesz to, że alkohol wpływa na lepszą jakość i bezpieczeństwo jazdy? ;) To w świetle statystyki policyjnej, więc sie zastanów. Bo takie proste przęłożenia stosując jak Ty, możemy dojśc do wniosków, że wszyscy powodujący wypadki byli też po spożyciu...chleba. Oczywiście alko jest tutaj mniej pożądane niż chleb, ale w świetle statystyk, jest coś chyba gorszego niż alko, skoro to trzeźwi procentowo powodują więcej wypadków. Coś jedzą szkodliwego może.

Edytowane przez AR2DI2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że byłbym dużo wyżej w życiu gdybym nie przejebał sobie paru spraw ;), ale chuj wszystko jest do nadrobienia.

 

Zresztą kuźwa co jest złego w wyjeździe za granicę? Międzynarodowe kontakty zawsze się przydadzą

 

Btw Komorowskiego fakt sam nie trawiłem wyjątkowo.

 

Troszkę pierdolę, idę w kimę

 

Pozdro.

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

W mojej wypowiedzi wcześniej było ukryte pewne pytanie, które raczyłeś ominąć - rozumiem, że negujesz fakt iż picie alkoholu wpływa na funkcje motoryczne i zaburza czas reakcji?

Czas reakcji zaburza pierdyliard rzeczy. Na przykład ładna dupa obok, wiem co piszę :)

Jako, że kiedyś sporo jeździłem po dobrej wódzie (zwłaszcza motocyklem marki WSK gdzie skrót nie bez powodu oznacza "Wieśniaku Śmierć Kupiłeś) - mogę powiedzieć, że nie widziałem istotnej różnicy w tym jak prowadzę tego motóra. I trzeźwy i pijany zawsze wracałem. A gdy zdarzało mi się wracać na urwanym filmie (kilka razy tylko) - to owszem, sprawdzałem rano na kacu czy motór cały, czy prawo jazdy jeszcze mam i czy w ogóle motór jest pod domem :)

 

Potem przestałem pić i teraz siłą rzeczy jeżdzę trzeźwy.

 

A wracając do ładnej dupy - to bywały na tym ziemskim łez padole przypadki, że niektórzy powodowali wypadki drogowe na trzeźwo, ale na pewno mieli zaburzoną psychomotorykę.

W taki sposób zginął pewien znany polityk - o czym tutaj:

http://moto.media.pl/www/2009/05/25/ostatnia-qlaskaq-geremka/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Bonzo napisał:

Czas reakcji zaburza pierdyliard rzeczy. Na przykład ładna dupa obok, wiem co piszę :)

Ok, ok. Ale zaburza czy nie zaburza? Koordynację ruchów i czas reakcji? Przecież to jest istotne. 

 

27 minut temu, Bonzo napisał:

mogę powiedzieć, że nie widziałem istotnej różnicy w tym jak prowadzę tego motóra

Malo który przekonany o swoim skillu kierowca widzi. Dowód to jednak żaden. Piszesz tak, jakby każdy twierdził że przekroczenie 0.2 promila to pewna śmierć na drodze, a przecież tak nie jest. 

 

@AR2DI2czyli tak jak myślałem, są ilościowe. W sensie wśród lusziI teraz są 3 ewentualności:

 

-masz mnie za głupka, który nie myśli logicznie

-sam do szkoły miałeś pod górkę, z logiką też na bakier

-najbardziej prawdopodobne - tak bardzo chcesz widzieć wszędzie matrix albo mieć rację, że nie zwracasz zbytnio uwagi na sens statystyk. 

 

Twoje rozumowanie oparte na tym:

 

Godzinę temu, AR2DI2 napisał:

Wiem co było, bo sam kilka razy wrzucałem logiczny rozkład tematu, a spotykała mnie babska gównoburza, co gorsza w tym, że taki styl "myślenia" stosują obecnie "mężczyźni" (?).

Odpowedzi najczęstsze to  " zajebałbym takich co jeżdżą po pijanemu". Na pytanie dlaczego, przecież wyłuszczyłem, że procentowo powodują mniej wypadków niż trzeźwi, odpowiedź była jak zwykle sztampowa, babska 

Jest cholernie mało logiczne i wysuwanie na ten temat wniosków jest albo głupie, albo kłamliwe. Wybacz, ale trzeba to nazwać po imieniu. 

 

Jeżeli mniejsza część kierowców pije, to mniejsza część musi powodować wypadki. To jest bardzo proste. I wyczerpuje temat. W świetle tego stwierdzenie, że mniejsza liczba pijanych osób powodujących wypadki pokazuje, że alkohol nie ma na to wpływu a wręcz przeciwnie (bo powyżej sugerujesz coś takiego) jest kompletnie bzdurne. 

 

@Bonzopisał o inwalidach. Ludzie bez rąk powodują procentowo jeszcze mniej wypadków niż pijani i pełnosprawni. Czy należy z tego wysnuć wniosek, że nie mając rąk lepiej się prowadzi i bezpieczniej samochód? Logiczne, nie? To jest dokładnie to samo rozumowanie. 

 

Jeszcze jeden przykład. Mniej osób zginęło na szlakach górskich idąc tam w klapkach albo na szpilkach niż profesjonalnie przygotowanych do wyprawy. Czy wniosek z tego jest taki, że chodzenie w klapkach w góry nie wpływa na ryzyko nie wrócecia z gór cało? Matrix i mit. Przecież statystyki mówią, że Ci przygotowani giną częściej. 

 

Sorry, ale jeśli ktoś tak rozumując szczyci się logiką, to musi to chyba przemyśleć jeszcze raz. 

 

Jeśli zgodzimy się, że alkohol zaburza czas reakcji i funkcje motoryczne (widzę, że można się nie zgodzić - polecam np filmy na YT z tego, bo tam się ładnie rozprawiają z mitem który tu serwujecie "ach, walne sobie parę piwek, dla mnie to tyle co nic". Dlaczego nic wam się do tej pory nie stało? To jest proste i chyba musicie mieć tego świadomość, więc nie wiem po co idziecie w zaparte - nie każda sytuacja na drodze jest sytuacją stykową. To przecież oczywiste. 

 

Ale jeśli pijany @Bonzobędzie miał sytuację, w której tylko szybkim i precyzyjnym manewrwm uniknie wypadku, to gwarantuję, że będzie to w stanie zrobić na trzeźwo, a będąc pijanym rozbije się. 

 

Dlatego picie alkoholu to dokładnie sobie zbędnego ryzyka, tak jak pójście w góry na szpilkach. Może nie zginiecie, może nawet nie skręcicie nogi, ale to nie oznacza, że na szpilkach chodzi się tak samo jak w butach do chodzenia po górach i to jest mit, że nie można iść w szpilkach. Nie dajmy się zwariować, bo brniemy w absurdy. To, że jazda pod wpływem jest mniej bezpieczna jest oczywiste bo właściwości alkoholu na to wpływające są znane i udowodnione i napisanie, że mniej wypadków powodują pijani to sorry, ale hooy nie logika :)

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Ok, ok. Ale zaburza czy nie zaburza? Koordynację ruchów i czas reakcji? Przecież to jest istotne. 

Oczywiscie, że zaburza.

I jest nielegalne

 

Ale grzebanie w majtach laski obok Ciebie w czasie jazdy też zaburza. I zabronione nie jest.

Nawpierdalanie się cięzkostrawnego na obiad zaburza czas reakcji spokojnie tak samo jak dwa piweczka. A żryć masz prawo do porzygu.

 

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Malo który przekonany o swoim skillu kierowca widzi. Dowód to jednak żaden. Piszesz tak, jakby każdy twierdził że przekroczenie 0.2 promila to pewna śmierć na drodze, a przecież tak nie jest. 

Ależ reżym tak twierdzi. Nie masz prawa prowadzić samochodu jesli masz ponad 0.2 promila.

 

2 minuty temu, tytuschrypus napisał:

Ale jeśli pijany @Bonzobędzie miał sytuację, w której tylko szybkim i precyzyjnym manewrwm uniknie wypadku, to gwarantuję, że będzie to w stanie zrobić na trzeźwo, a będąc pijanym rozbije się. 

I tu dochodzimy do clou wieczoru.

Mianowicie - wypadek to tysiace zmiennych.

I po pierwsze - niemożnośc wykonania tego szybkiego ruchu może wynikać z mnóstwa przyczyn. Od wypicia piwka poprzez nażarcie się po przełyk, poprzez niedospanie, poprzez wkurw na żonę - aż po grzebanie w majtach kochanki siedzącej obok.

 

Po drugie - wnioskowanie "zabił się bo był pijany a gdyby był trzeźwy to by przeżył" zakrawa na żarty.

Nigdzie nie jest powiedziane co by było gdyby był trzeźwy. Tego się nie da przewidziec - tak samo jak nie da się przewidzieć, że gdyby nie palił to by żył.

Już wspominałem nie tak dawno, iż Wielki Szu słusznie zauwazył - "zawsze jest jakieś gdyby"

To samo zresztą dostrzegł Bareja w Misiu mówiąc ustami niezbyt rozgarniętego milicjalna - "a gdyby tu było przedszkole w przyszłości i wasz synek przechodził tu w przyszłości, którego jeszcze nie macie, to nie mówcie mi tylko, że matka siedzi z tyłu"

 

I tworzenie "naukowych" faktów na podstawie takiego wnioskowania zawsze mnie rozśmieszało. Zwłaszcza, że pod takimi "pracami" podpisywali się przeróżni uczeni.

 

Cóz - w dzisiejszych czasach mnóstwo jest uczonych, a wyraźnie brakuje nauczonych.

 

Cały matrix polega na tym, że wrzuca się ludziom do obowiązkowego wierzenia jakieś prawdy.

I z drugiej strony - grozi się konsekwencjami za niestosowanie do nich.

 

Na tym oparta jest nawiasem mówiac każda religia. Z tą róznicą, że nie musisz się stosowac do zasad określonej religii - bo co jak co ale przymusu przynależenia do niej - jak na razie nie ma.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Bonzo napisał:

zabił się bo był pijany a gdyby był trzeźwy to by przeżył" zakrawa na żarty

I nikt tak nie twierdzi. Twierdzi, że miałby większe szanse przeżyć nie  będac pijany. To jest oczywiste przecież. Jest? 

 

Czy mając sytuację, która wymaga wykonania szybkiego i precyzyjnego manewru masz takie same szansę wykonać go będąc odurzonym, pod wpływem substancji o której sam nie raz pisałeś, że zaburza to i owo? 

 

Zauważam u Ciebie bardzo dużą ciągotę do polemizowania z celowo przejaskrawionymi tezami, których nikt nie stawia. Czymś to jest szczególnym spowodowane? 

28 minut temu, Bonzo napisał:

Ale grzebanie w majtach laski obok Ciebie w czasie jazdy też zaburza. I zabronione nie jest.

Nawpierdalanie się cięzkostrawnego na obiad zaburza czas reakcji spokojnie tak samo jak dwa piweczka

Oczywista demagogia, nie po raz pierwszy zresztą. Ale ok, Ty udajesz że nie wiesz jaka jest różnica, a ja udam, że Ci wierzę;) Wpływ alkoholu na zdolność prowadzenia pojazdu jest oczywista, udowodniona i nie podlegająca dyskusji. Jest też weryfikowalna w stosunkowo łatwy sposób. Czego o pozostałych kwestiach nie można powiedzieć. 

 

Myślenie o niebieskich migdalach też zaburza, ale przecież nie jest zabronione nie dlatego, że nie zaburza, tylko że udowodnić tego nie sposób. To dość proste. 

 

28 minut temu, Bonzo napisał:

Już wspominałem nie tak dawno, iż Wielki Szu słusznie zauwazył

Przepraszam, ale od tego momentu to jest takie ględzenie, właściwie bez związku i sensu :)

 

28 minut temu, Bonzo napisał:

Cały matrix polega na tym, że wrzuca się ludziom do obowiązkowego wierzenia jakieś prawdy.

I z drugiej strony - grozi się konsekwencjami za niestosowanie do nich

To jak z tym ruchaniem bez gumy? Kłamstwo i matrix, czy jednak lepiej nie ryzykować? Tak samo jak z alkoholem. Dżizas. 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Toz przecież napisałem - w ciągu roku z 8.5 miliona zachoruje nie wiecej niż 21 tysiecy.

W ciągu 10 lat - będzie to 210 tysiecy (jesli załozyć, że liczba chorych rocznie jest stała).

Ale przecież w ciągu 10 lat liczba palaczy odpowiednio wzrośnie -- o czym także pisałem

Jeżeli w ciągu 10 lat liczba palaczy wzrośnie, zaś średnia ich wieku będzie wynosić powiedzmy 30 lat, to zobaczysz tego efekty w statystykach w ciągu następnych 48 lat. Jeżeli wówczas statystyki się nie zmienią (a zachorowalność z innych przyczyn będzie stała), to będziesz miał dowód, że palenie nie ma nic wspólnego z zachorowaniami na raka.

 

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Odniesione do jakiej liczby palaczy ? Bo chyba większej niż 8.5 miliona a to dlatego, że każdego roku część palącej populacji umiera, inna przestaje palić a zarazem - dołaczają do nich nowi palacze.

Zakładałeś, że populacja palaczy jest stała, więc odniosłem to do 8,5 miliona ludzi. Zresztą pisałem już - zachorowalność na raka płuc mężczyzn od 1995 akurat spada, podobnie jak liczba palaczy, zaś zachorowalność kobiet rośnie, choć liczba palaczek spada. Nie ma tu zatem żadnej korelacji i w ten sposób niczego nie udowodnisz. 

17 godzin temu, Bonzo napisał:

W Polsce (z róznych powodów) umiera rocznie okolo 400 tysiecy ludzi. Rodzi się również około 400 tysiecy. Przez 10 lat zakładając iż się niewiele zmienia liczba zgonów i liczba narodzin - odpowiednio umrze i urodzi się po 4 miliony.

 

I dlatego wyliczone 661 tysiecy musisz odnieść do znacznie większej populacji palaczy.

Z tego co rozumiem chcesz powiedzieć, że liczba ludności w Polsce od lat jest mniej więcej stała, zaś liczba palaczy spada. Zatem, jeśli dziś pali 8,5 mln ludzi, to kiedyś, np. w latach 90', paliło powiedzmy 12 mln. Wobec tego na przestrzeni lat zachorowalność na raka powinna maleć. Problem w tym jednak, że po pierwsze zachorowalność na raka prawdopodobnie rosłaby i tak, nawet gdyby nikt nigdy na świecie nie palił papierosów, po drugie spadek zachorowalności zauważysz na przestrzeni liczby lat, które są oczekiwanymi latami życia tych populacji. Jeżeli w latach 90 średnia wieku palaczy wynosiła np. 40 lat i na potrzeby przykładu wystąpiło wtedy maksimum procenta palaczy, zaś średnio zapadalność na chorobę następuje po 30 latach palenia, to do 2020 ciągle będziesz miał tendencję wzrostową, jeżeli chodzi o zgony z tego powodu (odejmując zachorowania z innych przyczyn niż palenie, których liczba niezależnie również rośnie), pomimo, że liczba palaczy już od dawna maleje. Jeżeli dziś mamy minimum palaczy, to zobaczysz je w statystykach również po 30 latach od dzisiaj (zmyśliłem średnią zapadalność palacza na chorobę, naprawdę nie chce mi się tego szukać, nie ma to znaczenia dla przykładu).

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Ale tych chorych jest cały czas mało.

Tak samo można powiedziec, że 100% ofiar wypadków drogowych to uczestnicy ruchu drogowego. A jakoś nikt nie stawia równości pomiedzy samochód = śmierć.

Jeżeli 12,5% ze wszystkich palących to dla Ciebie mało, to ok. Dla mnie to dużo. W 2015 r. na polskich drogach ginęło 79 osób na milion mieszkańców., czyli 3160 na 40 milionów. Samochodów mamy zarejestrowanych 22 miliony, zaś uczestników ruchu drogowego jeszcze więcej, bo przecież samochodami są przewożeni również ci, którzy nie mają zarejestrowanego pojazdu, ani prawa jazdy. Ale weźmy te 22 miliony. Śmierć ponosi wobec tego 0,014%. Widzisz różnicę?

 

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Czyli jak ? 1:8 to dla jak wieloletniego palacza ?

To średnia.

 

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Zatem aby nauka była rzetelna - nie mozna mówić, że palenie zabija. Można co najwyżej powiedzieć, że palenie powoduje U NIEKTÓRYCH raka płuc (i to u znacznej mniejszości)

 

Matrix polega na kłamstwie. I jesli obecna tzw "nauka" (cudzysłów celowy) utrzymuje, że palenie szkodzi zawsze i kazdemu oraz powoduje raka płuc - to już jest to kłamstwo.

Gdyby na raka zapadało nie 12.5% palaczy a nawet 49.5% palaczy to rzetelnosc naukowa nakazuje powiedzieć, że choroba ta dotknie MNIEJSZOŚĆ palących

Powoduje raka u mniejszości, ale 12,5% to wystarczająco duże prawdopodobieństwo, by nie palić. A kampanie antynikotynowe to zupełnie inna sprawa. Wydaje mi się, że ciągle nie uświadamiasz sobie jak duże jest to prawdopodobieństwo. Weź sobie monetę, rzuć nią 3 razy i spróbuj wyrzucić reszkę, reszkę, orła. Prawdopodobieństwo tego zdarzenia to również 1/8. Jeżeli palisz, tak łatwo możesz zafundować sobie raka.

17 godzin temu, Bonzo napisał:

Znamienne jest jedno - liczba palaczy spadła (i to bardzo znacznie) a nie ma to wyraźnego przełożenia na liczbę przypadków raka płuc.

 Wytłumaczyłem wcześniej kiedy będziemy mieli możliwość zobaczyć to w statystykach. Natomiast zapewne i tak nie zobaczymy, bo liczba zachorowań i tak rośnie z jakichś innych, niezależnych przyczyn.

17 godzin temu, Bonzo napisał:

I na koniec - co do średniej długości życia vs liczba palaczy w danym kraju.

Wybrałem dla porównania Grecję i Szwecję. Dwa podobnej wielkości kraje, oba w UE

Róznica w średniej długości życia jest prawie żadna.

A w palących Greków jest znacznie więcej niż Szwedów.

Nie sądzę, że Grecja ma lepszą opiekę zdrowotną - bo PKB na łeb w Grecji jest spokojnie ze dwa razy niższe niż w Szwecji.

I gdyby prawdą było to, że palenie skraca zycie o średnio 10 lat (a tak mówi "nauka") - to musiałoby sie to przekładać i to wyraźnie na średnią długość życia.

Nawet, jeśli założymy, że liczba palaczy była tam taka sama kilkadziesiąt lat temu i są to identyczne kraje pod względem czynników wpływających na długość życia - zachoruje 12,5% z 42,4% palących Szwedów, tj. 5,3% oraz 12,5% z 20% Greków, tj. 2,5%. Nawet, jeżeli ze wszystkich chorych wszyscy umrą z powodu zachorowania spodziewamy się, że długość życia spadnie w 5,3/100 szwedzkiej populacji o 10 lat i 2,5/100 greckiej populacji o 10 lat. Załóżmy, że średnio długość życia w obu krajach wynosi (81,93+80,6)/2 = 81,265 lat (bo tyle wynosi). Spodziewamy się zatem, że w długość życia szwedów skróci się względem tej średniej o 5,3/100*10 = 0,53 lat, czyli wyniesie 80,47, zaś wśród greków 80,75. I tak udowodniliśmy, że pomimo, iż średnia długość życia ma oczywiście bezpośredni związek z liczbą palaczy w danym kraju (bo jest to bezpośredni czynnik skracający tę długość), to różnice wyniosą mniej niż 0,5% - wartość pomijalna, biorąc pod uwagę inne czynniki, które mogą mieć na tę długość życia wpływ (nieznaczne różnice w jakości opieki zdrowotnej, geny danej populacji, dynamika zmiany liczby palaczy na przestrzeni lat, klimat, styl życia, etc.). 

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, dobryziomek napisał:

Jako logiczni ludzie. Skoncentrujmy się na konkretnym rozwiązaniu problemu kolegi @Towarzysz_Winnicki

 

Jakie jest Twoje wykształcenie? Jak u Ciebie ze znajomością języków obcych? Masz jakieś kursy dodatkowe? Prawo jazdy (jakie kategorie)?

 

Pomóżmy mu się stać ogarniętym zawodowo i życiowo typem.

 

 

A więc tak posiadam wyższe - licencjat, zawodu nie zdradzę z przyczyn bezpieczeństwa. I tak za dużo o sobie napisałem. Teoretycznie wykształcenie pozwala mi objąć stanowisko urzędnicze. Jest dla mnie praca, tylko, że jak już wcześniej napisałem, leki oraz choroba zaczęły powodować, że niedomagam umysłowo. Może aż tak bardzo tego nie widać na czytając po wypowiedziach na forum na pierwszy rzut oka, ale co innego pisać z kimś przez internet a co innego rozmawiać w cztery oczy. Tutaj mam czas na zbudowanie zdania, przemyślenie pod kątem logicznym, poprawienie ortografii, gramatyki itp. W realnym życiu też na pierwszy rzut oka nie widać, że coś jest ze mną nie tak, dopiero podczas rozmowy wychodzi ociężałość umysłowa - problemy ze zrozumieniem mowy, myśleniem abstrakcyjnym, skupieniem uwagi, występujące agramatyzmy w mowie, wolne liczenie, kojarzenie faktów, bardzo słaba pamięć i orientacja w terenie, zubożenie słownictwa.  Do tego dochodzi fobia społeczna - ale jak biorę leki to jest ok, da się żyć. To jest pokłosie 4 lat częstych napadów epileptycznych, które doprowadziły do mojej deterioracji. Teraz jest o wiele lepiej, bo znowu zmieniono mi leki i powoli rezygnuję z używek. Od wczoraj znowu podjąłem walkę z paleniem. 
Znajomość języków:
- angielski - kiedyś w stopniu komunikatywnym, dziś muszę posługiwać się translatorem

- prawo jazdy - kiedyś próbowałem zrobić, ale w tym samym czasie musiałem zdać egzamin warunkowy na uczelni, nie przyłożyłem się do egzaminu na prawko i oblałem, więcej razy podchodziłem. Dziś nie ma mowy o zrobieniu prawka, bo nawet jakbym zdał to mógłbym wyrządzić krzywdę komuś, albo sobie.

W obecnym stanie widzę nikłe szanse na podniesienie swoich kwalifikacji z powodu bardzo wolnego tempa przyswajania wiedzy... choć nie jest to całkowicie niemożliwe. Ale mocno utrudnione. Zastanawiam się nad skorzystaniem z kursów prowadzonych przez PUP tylko nie wiem jakich.   
 

Jedyna szansa na łatwiejsze zdobycie zatrudnienia to wyrobienie sobie grupy inwalidzkiej, za kilka miesięcy pójdę do neurologa i będę narzekał, że jest co raz gorzej, po części to prawda, choć poprawiło mi się.
Mógłbym udać się do psychologa wykonać ponownie testy IQ, ale jak się okaże, że jestem upośledzony, to moja rodzina z miłą chęcią na tej podstawie będzie chciała mnie ubezwłasnowolnić. A zwłaszcza mój stary. I nie skończę w DPS, tylko w Tworkach. Bo wystarczy że krzywo się spojrzę na niego to od razu telefon na policję,pogotowie - syn jest agresywny, odwala mu - zróbcie porządek. I ląduję u czubków. Patowa sytuacja. 

W poniedziałek idę na umówioną rozmowę w sprawie pracy po znajomości, ale ona z góry jest skazana na porażkę, ponieważ mnie nie wolno pracować w nocy. Idę, bo po znajomości po prostu nie wypadałoby odmówić jak już ktoś zdecydował się ze mną w ogóle rozmawiać. 

Dla wszystkich którzy śmieszkują po cichu z mojej sytuacji a wiem, że też tacy są - pamiętajcie, życie jest bardzo przewrotne, dziś jesteś zdrowy, w nocy przychodzi zawał/udar i za parę miesięcy jak dobrze pójdzie uczysz się ponownie alfabetu oraz wiązania sznurówek. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek Po części tak a częściowo sam jestem sobie winny. Gdyby nie szkolny bullying, to prawdopodobnie nie zacząłbym z siłownią, ze sterydami, amfetaminą i psychotropami. To było katalizatorem działań autodestrukcyjnych, ale to ja sam podjąłem decyzję o samo niszczeniu siebie, nikt mi włada do nosa na siłę nie ładował, szprycą też na siłę nikt mnie nie kuł. Doskonale wiedziałem, że to szkodzi i czym takie zabawy mogą się skończyć, świadomie podejmowałem decyzje. Chciałem przestać być frajerem, poczuć się kimś. No tylko, że poszedłem nie w tym kierunku. 

 

Z chęcią bym wyjebał jednemu typowi, wiem, że to chore po tylu latach czuć chęć zemsty, ale według mnie należy mi się to za obniżoną samoocenę, spierdolone najlepsze lata młodości i poryte zdrowie. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.