krzy_siek Opublikowano 25 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Lipca 2018 (edytowane) Czasem irytują mnie uprzejmości wymieniane (raczej: otrzymywane) od ludzi na co dzień. Żeby nie było, zawsze przyjmuję wszystko z uśmiechem i odwdzięczam się, nie uważam się za buraka. Do rzeczy: - "Cześć" od pracowników siłowni, przy wchodzeniu i wychodzeniu. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że pracownicy witają się z klientami, ponieważ mają taki obowiązek, rozumiem to. Jednak zawsze robią to w sposób bardzo 'od niechcenia" - mówiąc "cześć" nawet nie patrzą na Ciebie - patrzą w komputer, albo nawet są odwróceni bokiem/tyłem. - Pytanie typu "co słychać" otrzymywane od ludzi w pracy i od dalszych znajomych, których widziałem raz w życiu i nie mam wspólnych tematów (bo nie wiem czym taka osoba się zajmuje i interesuje). Pierwsza opcja - w pracy - najczęściej jest tak, że druga osoba czuje się niezręcznie, jeśli nie zrobi krótkiej pogawędki, szczególnie będąc w jednym pomieszczeniu. Ja nie czuję wtedy żadnej presji. Czasem odpowiadam wtedy krótko "dziękuję, bardzo dobrze" - druga osoba czuje się zmieszana, nie wie jak pociągnąć rozmowę dalej, ja stoję sobie na luzie i z uśmiechem. Czyli: takie "co słychać" jest bardzo często po prostu zrzuceniem z siebie presji i tremy wynikającej z kontaktu z drugim człowiekiem. Edytowane 25 Lipca 2018 przez krzy_siek 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Cortazar Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 W krajach afrykańskich takie zagadywanie może ciągnąć się w nieskończoność. Np. spotyka się dwóch znajomych i najpierw się witają a potem zaczynają się pytać: jak tam żona, czy dobrze wszystko u niej?, a jak siostra, a jak ciocia, wujek, stryjek, ich dzieci i tak po kolei cała rodzina bliższa i dalsza, ich rodziny, znajomi itp itd do tego po każdej osobie następuje zmiana i z pytanego jesteś pytającym i znowu zmiana. A w odpowiedzi zwykle jest: wszystko w porządku, dziękuję (no chyba, że kogoś akurat zjadł lew to wtedy różnego rodzaju ubolewania, przykromizmy itp). To musi być dopiero irytujące... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gr4nt Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Też nie jestem miłośnikiem small talków. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tytuschrypus Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Mnie w small talk najbardziej wkurwia właśnie jego sztuczność i to, że robi się to bo tak wypada. Jego nie interesuje, ale pyta bo wypada, Tobie się nie chce mówić, ale wypada, a wszystko to pod przykryciem nieszczerych uśmiechów. Niestety, mam wrażenie że większość ludzi ma podobne odczucia, ale ta sama większość tego oczekuje i jak nie robisz według tej linii, to wychodzisz na buraka. 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maarcin_05 Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 (edytowane) Też mnie irytują takie durne, wymuszone, słodkie interakcje. Nie podejmuję ich, dlatego ludzie mają mnie za ,,chama" a ja po prostu nie lubie sztucznie rozmawiać. Edytowane 26 Lipca 2018 przez Maarcin_05 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomko Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 (edytowane) Mieszka ze mną w chacie taki Węgier. I zawsze jak mnie widzi to zagaduje tym jebanym angielskim "small talk": - you ok? I się zaczyna. Niezależnie od odpowiedzi, jego reakcja jest "oh, that's OK". Kurwa. Pyta mnie i mu mówię - do dupy, nudna praca. "Oh, that's OK". Innym razem pyta mnie to samo i mówię mu - spałem godzinę i jestem padnięty. "Oh, that's OK". Aż nie wytrzymałem i mu mówię - kurwa, that's not OK. Jak może być ok, że jestem niewyspany i zmęczony. Ja jebię - ja jak kogoś pytam co słychać to chociaż udaję zainteresowanie. W ogóle koleś mnie cały wku...a. Jest se z tą Nepalką (jego żona) - jakbym był taką parą to bym się zrzygał z nudów a potem wziął i umarł. Potrafią pół-szeptem stac w kuchni i gadać godzinę o tym jak robią jedzenie. Niektóre kobiety to chyba wyszłyby nawet za żubra albo psa, byle by komu było żreć po pracy zrobić i trzymać w pokoju. No masakra. I rozmowy o garnkach po pracy. Albo pasjonujące dywagacje o gotowaniu ryżu. Najlepsze, że gość ma nerwicę natręctw i po prostu potrafi sprzątać, grzebać w śmietniku, być upierdliwy... Edytowane 26 Lipca 2018 przez Tomko 2 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tytuschrypus Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Godzinę temu, Tomko napisał: Aż nie wytrzymałem i mu mówię - kurwa, that's not OK. Jak może być ok, że jestem niewyspany i zmęczony. Bo się nie wpisujesz w kontekst kulturowy :) na takie pytania odpowiedź jest tylko jedna - its great, ewentualnie fine. To coś, czego my w naszym kręgu kutlurowym nie łapiemy, ale w kulturze anglosaskiej to normalne. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomko Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 @tytuschrypus Ja już zdawkowo odpowiadam "all good", ale wciąż mnie to irytuje . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mnemonic Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Z drugiej strony wyobraźmy sobie świat, w którym napotkanego rano sąsiada-złodzieja witamy soczystym: - Spierdalaj! 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Koszwil Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 23 godziny temu, krzy_siek napisał: Jednak zawsze robią to w sposób bardzo 'od niechcenia" - mówiąc "cześć" nawet nie patrzą na Ciebie U mnie na siłowni to samo facet, żre jedzenie bądz coś czyta, zawsze mówię coś w stylu "dzięki, narazie", i zawsze odpowiada "cześć" nie odpuszczając wzroku od obiektu zainteresowania z niewzruszonym tonem. Ale mnie to nie irytuje, nie biorę tego do siebie i rozumiem fakt, że mówi to 150 razy dziennie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser176 Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Na siłowni to taki zwyczaj przecież chłopaki, no ale to że człowiek nie wklada w to garści chęci i uwagi to juz inna kwestia Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser15 Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Właśnie dlatego unikam niektórych ludzi ze względu na to "co słychać u Ciebie", bo najczęściej po krótkiej odpowiedzi że wszystko ok, zaczyna się niekończący się monolog którego muszę wysłuchiwać. I za chuja Pan tego nie przerwiesz. Tak naprawdę osoba pytająca mnie co u mnie słychać, w dupie ma to co jej odpowiem, zwyczajnie chce opowiedzieć o sobie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mocny Wilk Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Mnie też irytują small talki, choć to przydatna sztuka. Mi też milczenie nie przeszkadza, wywołuje to czasem nerwowe ruchy i jakieś bliżej nieokreślone mruczenie u ludzi. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser28 Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 (edytowane) Ogólnie grzecznościowe gadki bywają OK, nie irytują mnie, jeżeli inicjuje je osobą którą darzę jakąś sympatią. Ale jedna rzecz mnie drażni w takich rozmowach, pamięć godna złotej rybki u niektórych interlokutorów i powtarzalność tych samych pytań. Typu, ktoś się mnie pyta np. gdzie pracuję i co robię, udzielam odpowiedzi, za tydzień, 2 tygodnie, miesiąc spotykam tę samą osobę i słyszę to samo pytanie. ? Takich delikwentów już zbywam mocno, ja mam dobrą pamięć długotrwałą i sporo zapamiętuję szczegółów, potrafię jakieś nawiązanie zrobić do dawnej rozmowy z osobą spotkaną po dłuższym czasie, dlatego tym bardziej nie lubię ww zachowania i odbieram jako zawracanie dupy. Edytowane 26 Lipca 2018 przez Dworzanin_Herzoga 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Brat Jan Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Do mnie na fejsie czasem zagada dawny znajomy "jak tam? co tam?" @Dworzanin_Herzoga Mam to samo. Naprodukuję się aby udzielić w miarę wyczerpującej odpowiedzi, a za jakiś czas to samo pytanie od tej samej osoby. "Cześć" lub "dzień dobry" uważam że są ok pod warunkiem, że osoba spojrzy na mnie choć na chwilkę. Czyli mówi do mnie a nie gdzieś w przestrzeń. A co powiecie na pozdrowienia na szlakach górskich. Idźcie do Morskiego Oka i tysiącom turystów mówcie "cześć" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mnemonic Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 5 minut temu, Brat Jan napisał: i tysiącom turystów mówcie "cześć" Umówmy się, stonka to nie turyści Dotychczas leżało toto na plaży, no ale cóż - sinice. Więc towarzystwo rozlazło się po dalszej okolicy. Wybieram Bieszczady, bo je lubię, i wybieram te szlaki, na których witam napotkanych łazików zaledwie kilka razy dziennie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wrotycz Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 25 minutes ago, Mnemonic said: Wybieram Bieszczady (...) witam napotkanych łazików zaledwie kilka razy dziennie Dalej tam tak jest? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mnemonic Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 (edytowane) 4 minuty temu, wrotycz napisał: Dalej tam tak jest? Coraz rzadziej, i raczej wrzesień-październik niż letnie miesiące, ale za to też piękniej. I zdecydowanie należy unikać okolic zalewu, to jedyny duży akwen wodny w okolicy, no a wiemy już jakie reakcje wywołują bałtyckie sinice Ale nawet w sezonie wysokim poruszając się na osi wschód-zachód, tak na wysokości Komańczy znajdziesz masę pustych szlaków. Edytowane 26 Lipca 2018 przez Mnemonic Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wrotycz Opublikowano 26 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2018 Solina to nie Bieszczady, może i formalnie do nich należy ale "żeglarze" po górach nie chodzą. Kiedyś to pamiętam, że przez tydzień spotkaliśmy w sumie kilka osób a przeszliśmy kawał drogi. Nawet napotkany przewodnik nie chciał nam uwierzyć w nasze tempo. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi