Skocz do zawartości

Mój ojciec - czyli jak NIE BYĆ ojcem dla swoich dzieci.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nie zauważyłem takiego tematu w naszym forum, więc opiszę swoją relację z moim ojcem... to jedziemy.

 

Zacznijmy od tego, że mój dziadek (jego ojciec) to taki sam h*j, jak on. 

Dlaczego tak uważam? Czy nie przesadzam?

Nienawidzę ich obu, choćbym chciał cokolwiek zrobić by ich polubić to oni zawsze to niszczą.

Przeczytajcie całość, byście wasze dzieci nie musiały cierpieć jak ja.

 

1) Ciągłe zaganianie do roboty - całkowite przeciwieństwo normalnej pracy. Brak nagród żadnych.

Jego dzieciństwo - to wieś, musiał zapieprzać, ojciec się z nim nie patyczkował - co zrozumiałe, czasy po II Wojnie Światowej nie pozwalały na zarabianie facetom siedząc na dupach.

Czyli zmuszał go od najmłodszych lat do harówy - zapieprzaj na wsi, a potem jak poszedł na swoje oddał mu tylko 1 zwierza i... wypierd...!

Taka wdzięczność dla swoich dzieci, bez swoich dzieci sami by się zamordowali na śmierć.

Najgorsze jest to, że mój stary (tak pogardliwie będę o nim pisał) wziął to za bardzo do serca i próbował nam to samo wlać do głów - czyli: zapierdalaj, nieważne po co, nie ważne po ile, masz zapierdalać!

 

Czyli codziennie mam zapieprzać, nieważne, że można zrobić lepiej - i nigdy, przenigdy nie dostałem za to nagrody typu pizza czy 2 zł. Bo szkoda kasy....

Oczywiście muszę robić wszystko sam. On niby coś tam innego robił, ale zawsze mnie olewał... i ma być zrobione bo jak nie, to będziesz nawet w o 3 w nocy robił!

Czy praca była jako kara? a jakże! Jako nagroda czy czynność normalna. Także!

 

Skutek dla mnie: całkowite zniechęcenie do pracy fizycznej, lenistwo do wysokiego stopnia, ogólne przemęczenie. 

Zawsze mam problem by zniwelować niechęć do pracy, nie chce mi się nikomu pomagać. Czuję się jako bezwolne narzędzie. Jak jakiś niewolnik.

Straszne uczucie. :(

 

2) Wyróżnienie absolutne 1 dziecka pośród innych. Czyli CÓRECZKA/SYNALEK jest najlepsza/najlepszy, a wy jej rodzeństwo, jesteście ścierwem!

W normalnych rodzinach coś takiego nie ma miejsca. U mnie jednak jest. Córeczka/brat, wybierzcie kogoś a resztę traktuj jak psy.

Przykłady:

Córeczka przynosi dobre oceny ze szkoły? Nagrody (tak, drogie)! Chwalenie się świadectwem przed ludźmi (Tak serio. Zjeb.)

Bracia czy ja przynoszą dobre oceny ze szkoły? ,,Łaski nie robisz", ,,Mogłeś lepiej". Najwyżej pochwała. 

 

Córeczka przyniesie złą ocenę ze szkoły? Nic się nie stało, nagroda pocieszenia.

Bracia czy ja przyniosą złą ocenę ze szkoły? TY BUCU, OŚLE, NICZEGO NIE OSIĄGNIESZ!!! KUR**! Ciebie tylko do łopaty!

 

Córeczka nie zdała za pierwszym razem prawa jazdy? - Nic się nie stało! Tak, nagroda też jest.

Nie zdawała z jej absurdalnych przyczyn.... a raczej jej głupotą.

Zdała za którymś tam 8? razem - SUUUPER! Jesteś najlepsza. A że bracia za pierwszym razem zdali? To nic! To i tak lepiej od nich jeździsz!

Bracia czy ja zdali za pierwszym razem? - ŁASKI NIE ROBISZ!

 

Córeczka nic w domu nie zrobiła? - Ok, w porządku.

Ty nic nie zrobiłeś - TY... SKUR.....!!!!!

 

18 córeczki? 2 IMPREZY!

Nasze 18? NI HUJA!

 

Pokój córce się od starości się zniszczył? REMONT, WSZYSTKO NOWE I PORZĄDNE! Fachowiec, dywany, 3 kolory.

Pokój mój wymaga odświeżenia? SAM SE RADŹ, MASZ 100 ZŁ I RADŹ SE SAM. Kurwa, to twoja chałupa głąbie!

 

I można wiele wiele więcej przykładów wymieniać...

Tak samo było z jej narzeczonym. Mógł on w naszym domu nas wyzywać, jechać jak po łysej kobyle... nam nic nie wolno.

 

A jak z paniami moich braci? Zgadnijcie.... Tak. Nienawidzi ich, chociaż powodu wyraźnego nie ma. Zawsze szuka powodu, nawet błahego.

 

Skutek dla mnie: nienawiść do siostry, i jej frajera. Ona jest tak samo podła jak ojciec.

Bardzo niska samoocena, uczucie bezużyteczności, bo ,,nic nie umiem'', nic się nie liczę jestem śmieciem.

Strach przed wyzwaniami. Strach przed sukcesem. Sukces zmienia się w porażkę. Bo mój sukces nic nie jest wart, sukces mnie nie cieszy - Dzięki forum ,,leczę podświadomość".

Świadomość że kobiety MOGĄ BYĆ tak wszędzie rozpieszczane przez co bierze mnie niechęć do pań - przez co mam problem w stworzeniu związku - bo się boję że taka mi się trafiła....

Zazdrość do normalych rodzin, gdzie każde dziecko jest tak samo szanowane.

Skutek dla siostry: uczucie bezkarności, my bracia nie mamy żadnej wartości, udaje że nas szanuje ale ma nas głęboko w dupie.

bracia to narzędzia, tatuś zawsze poliże jej dupsko. Tak, ona gardzi nim tak samo. Ale to wykorzystuje, przeciwko wszystkim, z korzyścią dla niej.

Skutek dla jej frajera: zero szacunku, udawanie że nas lubi.

 

3) Fałszywość godna najgorszej kobiety.

Chwalenie się naszymi osiągami przed ludźmi, ale skrycie nas nienawidzi. Czyli na wierzchu chwalenie, a w domu gnojenie.

Oto przykłady:

Brat kupił antyka do roboty, naprawy - takie hobby. Mój ojciec na to: NA KIJ CI TO, SPRZEDAJ, NIC TO NIE JEST WARTE, NIC CI NIE DORZUCĘ! TY LEPIEJ ZA ROBOTĘ SIĘ WEŹ!

Ojciec przed ludźmi: patrzcie jaki syn zdolny, nawet jest w stanie naprawić taki samochód, ma bardzo ciekawe hobby!

Ja kupiłem sobie taniego tableta: Mój ojciec tak samo: NA KIJ CI TO, SPRZEDAJ, TO NIC NIE WARTE!!!!!!

Ojciec przed ludźmi: patrzcie jaki syn jest zdolny, dobrze rysuje!!!!

A w domu po obronie informatyki ojciec z pogardą: oooo jaki wielki informatyk.... z pewnością pracę znajdzie..... (tak, jak siostra obroniła się z jej hujowego kierunku ojciec mało ze szczęścia nie zwariował, a jak ja.... nic. ŁASKI NIE ROBISZ!)

A przed ludźmi? Oooo jaki zdolny.

 

Skutek dla mnie: nienawiść do ojca, nienawiść do fałszywych ludzi. Tylko że zakładam, że każda obca osoba która chce coś dla kogoś/dla mnie zrobić, jest postrzegana jako fałszywa.

Zaniżenie mojej samooceny. Niechęć do szukania swoich hobby. 

 

4) Cwaniak. Przed rodziną...

Nawet nie udaje, że nas szanuje. Tylko skończycie studia to na swoje!!!!! Wypierdolę was z domu!

Nie chcesz czegoś zrobić? - Postrasz wypierdoleniem, zabraniem hajsu/kieszonkowego 100 zł miesięcznie (córce daje pewnie z 300 i czasem bonus ,,bo pracuje").

Nie myślisz jak on? - NIE MASZ SZACUNKU. AHA.

Nie zrobiłeś czegoś wcześniej? TO ZEMSTA! 

Taki święty do kościoła chodzi - wszystkie kazania nt. posłuszeństwa dzieci posłuchanie! SŁYSZAŁEŚ CO KSIĄDZ POWIEDZIAŁ!!!! - TY DIABLE!

A jak ksiądz powie o szanowaniu dzieci.... głuchy!

W dzieciństwie gdy miałem słabsze oceny: POKAZAĆ CI MOJE ŚWIADECTWO?!!!!!! A to, że większość ocen pewnie za schab dostał to się nie przyzna.

Bo na wsi był taki wielki poziom nauczania jak dziś. Ma mnie za idiotę. Phi!

Masz argumenty a on nie? - WYPIERDALAJ/ZABIORĘ CI HAJS.

 

Skutek dla mnie: nienawiść do ojca, do cwaniaków, nienawiść do fałszywych chrześcijan, mam ochotę mu przypierdolić. 

 

5) Nienawiść do rodziny matki.

Rodzina mojej matki to ludzie sukcesu. Nie muszą zapier.... jak ojciec by zarabiać jak on, a nawet lepiej.

Ojciec nie rozumie, że da się żyć inaczej i lepiej. Z pewnością kradną, oszukują.... jebany Janusz.

Typowy polaczek, który zamiast naśladować ludzi sukcesu, to ich nienawidzi. Debil.

Nie udawał przed ich dziećmi że ich nienawidzi. Moi kuzyni mi współczują.

Ale jeśli chodzi o jego rodzinę.... ooooooo całkiem inna sprawa.

Co śmieszne, gdyby nie rodzina matki, huja by dziś miał :D

 

Mój stary tak nienawidzi rodziny mojej matki, że SPECJALNIE odpierdala wojny, by NIE PRZEJŚĆ do stołu świątecznego!

Nawet jak jego rodzina go wygoniła, by się opamiętał to on... poszedł spać XD Taki chrześcijanin.

Jak idą święta, to wiem że idzie wojna. Smutne.

 

Skutek dla mnie: wstyd przed rodziną mojej matki, nienawiść do ojca, niechęć do jego rodziny, rodzina mojej matki unika jego, przez co i mnie, przez co dużo tracę. Radosne święta mi się kojarzą z kłótniami zamiast miłą atmosferą.

 

6) Wielbienie alkoholu i innych używek.

Jego rodzina ma jakieś pojebane wielbienie wódy i innych alkoholi.

Święta bez wódy (u niego w rodzinie)? Nie da się.

Spotkanie z jego rodziną bez alkoholu? Nie da się.

Nie spije się na weselu? ZŁY!!!!!!!

Nie zawiozę go do domu po alkoholowej imprezie? ZŁY!!!!!

Skrytykuję go po chlaniu? ZŁY!!!!!

Pamiętam jak byłem mały, naoglądałem się 997, i widziałem jak po pijanemu ludzie się mordowali, miałem strach, prosiłem ojca by nie pił, to ten co zrobił... haha. Olał mnie.

Szczęśliwie nigdy sam nie chleje, bo było by jeszcze gorzej.

 

Skutek dla mnie: wielka niechęć do alkoholu, niechęć do ludzi którzy piją nawet okazjonalnie. Ojca nadal nienawidzę.

 

7) Pracoholizm i mszczenie się na nas.

Mój stary lubi pracować. Szkoda tylko, że nie potrafi oddzielić życia zawodowego od osobistego.

Coś się schrani w robocie? - Oczywiście my musimy cierpieć.

On zapieprza a ty zostałeś przyłapany na ,,nic nie robieniu" - cierp!

Jakiś sukces? Spokój.... dobry humorek dla córeczki i żoneczki.

 

Skutek dla mnie: Wówczas strach przed ojcem... nienawiść do ojca...

 

8 \ Obcy człowiek zawsze jest lepszy od rodziny... no, poza córeczką.

Skrótowo opiszę - pomocny miły dla każdego - potrzeba auta? Pożyczę! potrzeba coś załatwić? załatwię.

a dla nas odwrotnie - trzeba auta? na autobus! Trzeba coś zrobić? Sam se radź.

 

Skutek dla mnie: Świadomość braku wsparcia, braku pomocy.

 

9) Brak zrozumienia naszych zainteresowań.

To związane z pkt 2. My, niewolnicy, nie możemy mieć swoich zainteresowań.

Gdybym posłuchał mojego starego, to gówno bym w życiu miał. Byłbym jak robot. Bez pasji, bez celów.

 

Skutek dla mnie: Niechęć do swoich (!) zainteresowań. Obojętność.

 

10) Brak jakiejkolwiek logiki - ma być tak jak on mówi!

Z nim gorzej jak z babą - walisz emocjami - w dupie to ma.

Walisz argumentami - w dupie ma.

Masz potrzeby? W dupie to ma.

On ma potrzeby? MASZ BYĆ NA ROZKAZ!

 

Skutek dla mnie: Brak chęci do dyskusji, bo boję się że ktoś będzie jak mój ojciec i będzie miał mnie w dupie. Brak chęci do rozmów z obcymi.

 

 

11) Chciwość dla braci, szczodrość dla wszystkich innych.

Podobnie jak pkt 8.

Szkoda dla nas kasy, a jak jest konieczność coś kupienia, to przez jego gadkę nikt na nic nie ma ochoty.

Ma dużo hajsu - ale nie chce na nic wydać. Zbiera i zbiera, zaciska pasa - na huj? Rodzinie kasy nie powinno aż tak żałować.

Raz by na wakacje by nas zabrał.... NIEEEEE SZKODA KAAAASY. Córka chce hajs? Jasne! Masz! Ktoś chce pożyczyć hajs? Jasne! Chcę ja pożyczyć hajs? NIE DAM!

Czyli: brak prezentów na urodziny, tylko na ten raz na komunię. Raz tam dał nieznaczną kwotę - nie wiem co to było - pewnie córce dał z 3x więcej...

 

Wolę mieć biednieszą rodzinę, mniejszy dom, ale mieć ojca który mnie kocha i w ogóle. 

A tu mam tylko mały hajs i nic poza tym.

 

Skutek dla mnie: Szkoda mi kasy na większość rzeczy, żyłem na ograniczeniu - życie wersja demo. Nie wiem na co wydać, tylko zbieram.

Kasa jest ważna, ale kurde od czasu do czasu można coś se kupić?! Na co mi pieniądze jak za nie nic nie kupię, a jak wybuchnie wojna, to i tak gunwo będą warte?

Nic nie widziałem, nigdy Polski nie zwiedziłem. Filmów w kinie nie oglądałem. Całe dzieciństwo w domu. Ja pierdolę. Odechciało mi się cokolwiek.

 

Ja zdaję sobie sprawę że ktoś wśród nas mógł mieć/ma gorzej, ale ja odczułem potrzebę by wam opisać jakiego mam pojebanego starego.

 

Szczęśliwie jadę na studia do większego miasta, i mam nadzieję że nie będę musiał do domu wracać.

Mam dość traktowania jako narzędzie a nie jako człowiek.

Tatuś myśli że pieniędzmi wszystko naprawi. Gunwo.

Człowiek bez honoru, myśli że wszyscy go lubią, a wiem doskonale że tak nie jest.

 

Jeśli chodzi o skutki, to większość jakoś przerobiłem w podświadomości. Kilka nadal mnie męczy, ale w końcu je przezwyciężę.

Zawsze mnie zastanawiało dlaczego byłem taki ,,wycofany" a to wszystko dzięki ojcu.

 

Zdaję sobie sprawę że on tylko powtarza błędy swojego ojca.

Ja mu zwróciłem na to uwagę. To on olał, uważa że robi słusznie... ok nie mam pytań...

 

Mam nadzieję że ten stary huj, w końcu się przekona, co to znaczy gospodarka, duży dom bez ,,niewolników".

Skończy sam, bo wkrótce i matka sama z nim nie wytrzyma.

Ciekawe czy jego kółko adoracji mu przyjedzie z pomocą. Jestem pewny że nie.

 

Niech się zapierdoli, ja i tak pewnie od niego nic nie dostanę bo jestem ZŁYM CZŁOWIEKIEM.

A to tylko dlatego że nie jestem taki jak on.

Nie piję, nie palę, nie chodzę na imprezy.

Ale i tak jestem tym złym.

Jedno się nauczyłem: że nikt nade mną nie ma litości, nawet ojciec.

Tylko matka może (ale nie musi) ciebie kochać. Ale i ona durna bo zamiast dzieci bronić, to stała za ojcem. Dziś by to nie przeszło.

 

Czy mieszkam na wsi?

NIE.

 

Czy jestem jego biologicznym synem?

Niestety tak. Jak cała reszta. Żałuję tego bardzo.

 

Czy zrobił coś ulubionemu dziecku?

Nie. Po prostu to ulubienica/ulubieniec.

 

Bracia się wyprowadzili i UNIKAJĄ ojca jak się da.

 

Czyli jak można było tak spierdolić, że wasz syn wami gardzi.

Jeśli jak macie chorobę psychiczną/nienawiść do dzieci/whatever to lepiej dzieci nie róbcie...

Edytowane przez Zły_Człowiek
  • Like 6
  • Dzięki 4
  • Smutny 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz że Twoje życie nie ruszy do przodu jak mu nie wybaczysz , jak nie zaczniesz zauważać że w środku on też jest przestraszonym dzieciakiem tylko z twardszą niż inni miną. To jest w ojcach wkurzające bo nie dość że są słabi i w chuj zagubieni to udają twardzieli ale to nie w nim jest problem ale w Twoim odbiorze sytuacji.

Sporo pracy przed Tobą , odetnij się od jego wpływu o ile to możliwe najdalej ale pamiętaj że to Ty musisz to przepracować, jego nie zmienisz.

Przyjdzie taki dzień że mu wybaczysz i zobaczysz w nim przestraszonego dzieciaka, nie będzie to miłe bo wtedy zrzucisz go ze zbudowanego przez Ciebie piedestału ale później będziesz wolny i w pewnym sensie staniesz się jego rodzicem, mentalnym. Miałem to szczęście wybaczyć ojcu za jego życia ( i sobie przy okazji) i jest to mega uwalniające. A też był panem "wiem wszystko".

Dziś pewnie nawet nie chcesz pomyśleć o wybaczeniu ojcu ale będziesz to musiał wziąć kiedyś na klatę, do tego czasu będziesz dalej dzieckiem. No i zdziwisz się mega jak on się zmieni dla Ciebie jak zaczniesz akceptować rzeczywistość taką jaka jest a nie tupać nóżką jak rozwydrzone dziecko. Trzymka.

Edytowane przez jaro670
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Nienawidzę ich obu, choćbym chciał cokolwiek zrobić by ich polubić to oni zawsze to niszczą.

Nie chcę nic ujmować z Twoich uczuć - jestem pewien że Twój wpis to zaledwie nikły ułamek wszystkich historii - ale zwróć uwagę, że i Ty z takim podejściem możesz czasami być nieobiektywny. Gdyby dziś ojciec przyszedł, na kolanach przeprosił, dał Ci akt notarialny przepisania całego majątku - czy Twa nienawiść nie byłaby też czynnikiem przeszkadzającym w pojednaniu? Napiszesz że on już się nie zmieni - i to będzie niestety najprawdopodobniej prawda. Ale chodzi o to byś Ty nie ucierpiał z powodu swojej nienawiści. Bo nienawiść jest jak granat - nieważne gdzie ją rzucisz, zawsze oberwiesz odłamkami. Będziesz musiał się jej pozbyć.

 

8 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Czy praca była jako kara? a jakże! Jako nagroda czy czynność normalna. Także!

Czytając to widzę w głowie książki historyczne opisujące życie w średniowieczu aż do XIX wieku. Dzieci - darmowa siła robocza do obrobienia gospodarki.

 

8 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Wyróżnienie absolutne 1 dziecka pośród innych.

Z tego co piszesz, wyszło mi że siostrę masz jedną, a braci co najmniej dwóch. Po pierwsze, towary rzadsze ceni się bardziej. Po drugie, matki faworyzują synów, a ojcowie córki. Schematy utarte i wyświechtane do bólu.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Bardzo niska samoocena, uczucie bezużyteczności, bo ,,nic nie umiem'', nic się nie liczę jestem śmieciem.

Strach przed wyzwaniami. Strach przed sukcesem. Sukces zmienia się w porażkę. Bo mój sukces nic nie jest wart, sukces mnie nie cieszy

Postaw swoja siostrę na swoim miejscu, i wyobraź sobie jak ona przez trzy godziny rano obrabia gospodarkę. Poradziłaby sobie? - wolne żarty. To Ty sobie z tym radzisz. Czy przeniosłaby 50kg ziemniaków na odległość 100m? To co dla niej jest niemożliwym wyzwaniem, dla Ciebie to normalność (nawet nie wyzwanie). Obsługa maszynerii? Wiedza o roślinach?

Twoim problemem jest to, że swoich sukcesów nie umiesz zobaczyć jako sukcesy. Kurczę, u mnie nawet kaktusy gniją, a inne zielone zielska - usychają; tak to jest z miastowymi. Zazdroszczę Ci i wiedzy, i kondycji.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Chwalenie się naszymi osiągami przed ludźmi, ale skrycie nas nienawidzi. Czyli na wierzchu chwalenie, a w domu gnojenie.

Znowu podręcznik historii i stare metody wychowawcze, oparte na wierze że im mocniej zgnoisz człowieka, tym silniejszy się stanie. Że nauczysz kogoś karate, po prostu go bijąc, aż któregoś dnia się skutecznie obroni, a później zacznie oddawać. Nie wiem czy źródłem rzeczywiście jest jego nienawiść, czy po prostu brak mądrości/inteligencji by zrozumieć bezsens swojego postępowania. Niektórzy ludzie nie myślą, a po prostu robią - zło. Nie warto doszukiwać się wtedy ukrytych motywów - czasem po prostu ich nie ma.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Postrasz wypierdoleniem, zabraniem hajsu/kieszonkowego 100 zł miesięcznie

Pierwszy raz o czymś takim jak kieszonkowe usłyszałem mając 13 lat. Nie dostałem żadnego - nigdy. Przywilej raz nadany staje się świętym prawem; tak działają zarówno społeczeństwa jak i jednostki. Analogia - dziś jedna strona polityczna straszy, że ci drudzy zabiorą 500+.

"Tylko skończycie studia to na swoje!!!!! Wypierdolę was z domu! " - zarządzanie przez strach. Kolejny wyświechtany schemat.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Ojciec nie rozumie, że da się żyć inaczej i lepiej. Z pewnością kradną, oszukują.... jebany Janusz.

Typowy polaczek, który zamiast naśladować ludzi sukcesu, to ich nienawidzi. Debil.

Nie każdy wygrał genetyczną loterię. Z drugiej strony rozkładu Gaussa IQ też są jacyś ludzie. Są ograniczeni przez matkę naturę w swym widzeniu i pojmowaniu świata. Są w każdym kraju. Tak to już jest, i raczej już go nie zmienisz. Tym niemniej proszę z szacunkiem - Polska, Polak piszemy z wielkiej litery.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Jego rodzina ma jakieś pojebane wielbienie wódy i innych alkoholi.

Przez 123 lata, i sporo czasu po II w.ś. propagowano w "Nadwiślańskim Kraju" uwielbienie dla alkoholu. Stare wzorce, ciągle kultywowane. Opium dla ludu. Trucizna która tak przeżera mózg, że przestajesz dostrzegać jak mogłoby wyglądać życie bez niej. Schemat, gdzie ofiara i oprawca - to ta sama osoba.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Szkoda tylko, że nie potrafi oddzielić życia zawodowego od osobistego.

To nie tajemnica - niewielu potrafi. Im niżej z IQ, tym gorzej.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

trzeba auta? na autobus! Trzeba coś zrobić? Sam se radź.

Fałszywy wizerunek na pokaz. Połączony z tym co już mówiłem - wiarą że im mocniej bijesz, tym "twardszy" stanie się ten który musi znosić ciosy.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Gdybym posłuchał mojego starego, to gówno bym w życiu miał. Byłbym jak robot. Bez pasji, bez celów.

Stworzyłbyś trzecie pokolenie, na wzór i podobieństwo. Przecież poprzednie dwa nie mogły być złe? Przecież miliony much które wybierają gówno nie mogą się mylić?

Przyznanie że rozpierdala Ci życie, byłoby przyznaniem się do tego że jego własne było i jest spierdolone. Więc nie może tego przyznać - będzie raczej tkwił w ustalonej wizji. Do czasu.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Brak chęci do dyskusji, bo boję się że ktoś będzie jak mój ojciec i będzie miał mnie w dupie. Brak chęci do rozmów z obcymi.

Chcesz dyskutować? To dyskutuj - praktyka czyni mistrza. Ale zawsze będziesz spotykał ludzi mniej inteligentnych od Ciebie - to fakt którego raczej nie zmienisz. Nie można się tym zrażać.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Ma dużo hajsu - ale nie chce na nic wydać. Zbiera i zbiera, zaciska pasa - na huj? Rodzinie kasy nie powinno aż tak żałować.

Paul Allen, Bill Gates, Richard Benson i wielu innych - publicznie przyznają że ograniczają kasę jaką dają swym dzieciom, aby nadmiar wody sodowej nie uderzył im do głowy. Brak mi wystarczających danych  by określić wasze - Twoje i jego - postępowanie na skali moralnej. Konkretnie - by porównać Twoje "ja chcę" z jego "ja mam".

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Jedno się nauczyłem: że nikt nade mną nie ma litości

To bardzo cenna nauka. Na forum są dziesiątki historii, gdzie można zobaczyć jak skończyli ludzie którzy liczyli na wdzięczność/litość/miłosierdzie innych, szczególnie kobiet. Ty, na początku swego życia, tę wiedzę już masz. Może bezwiednie - ale jednak czegoś ważnego Cię nauczył.

 

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

jadę na studia do większego miasta

9 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Bracia się wyprowadzili i UNIKAJĄ ojca jak się da.

Więc będziesz miał swoją szansę. Życzę Ci powodzenia - coś się kończy, coś się zaczyna.

 

10 godzin temu, Zły_Człowiek napisał:

Czyli jak można było tak spierdolić, że wasz syn wami gardzi.

W Twoim wieku, miałem tak samo. Nie był to do końca osąd obiektywny, i nie był to do końca osąd mój. Wyszło to dopiero po ponad dwudziestu latach zerwanego kontaktu z moim ojcem. Z perspektywy lat, dziś inaczej patrzę i na niego, i na samego siebie... no po prostu byłem młody gniewny, wszystkowiedzący, nie znający życia gówniarz. Zazdrosny o to że i moja siostra, i mój brat mają znacznie lepiej ode mnie - w zasadzie tylko ja miałem źle. Chcesz motor - nie ma sprawy (brat). Mieszkanie - ależ oczywiście że pomogę (moja siostra). Kieszonkowe - nie znam takiego słowa (ja). Obcy ludzie - oczywiście że on pomoże. Ja - powinno mi wystarczyć, jak nie starcza to źle zarządzam kasą. Dzisiaj, ja zarabiam dwukrotnie większy hajs niż moje rodzeństwo razem wzięte, pracą którą lubię, i jestem już w stanie przyznać że stało się to częściowo dzięki ojcu. Że moje "ja wam jeszcze pokażę" nie było aż tak spontaniczne jak myślałem (porzuciłem niechęć, obojętność i wziąłem dupę w troki jak usłyszałem że trafię do zawodówki).

 

Więc widzisz, Ty wylałeś swoje żale i mam nadzieję że Ci to pomogło. Ja nie do końca mogę się z Tobą zgodzić - bo też mam za sobą swoją historię, i rzuca ona cień na Twoją. Może z mojej, też zdołasz wyciągnąć coś co Ci pomoże.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole. Jakbym o swojej matce czytał. Trzymaj się @Zły_Człowieku i buduj swoją samoocenę. Jak będziesz posiadał odpowiednią dozę poczucia własnej wartości to nic Cię nie zatrzyma i zaczniesz myśleć bardziej kreatywnie zwłaszcza w kierunku wydawania kasy bądź jej oszczędzania lub inwestowania.

 

Izolacja od toksycznej rodziny to podstawa a jeśli chodzi o Twoją siostrę to jej facet długo z nią nie wytrzyma bo po czymś takim jak jej ojciec zafundował to stała się na pewno roszczeniową księżniczką a od takich to się ucieka jak najdalej.

Uciekaj od ojca i siostry jak najdalej. Niech sobie żyją razem w swoim malinowym królestwie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole x2. Ile on mat lat, ile Ty masz lat? Przecież jakby mój ojczulek takie akcje odpierdalał bym go zniszczył argumentami i zmielił psychikę na atomy, jak tak można. Już bym wolał iść pod most i zacząć od kompletnego zera niż z takim osobnikiem żyć pod jednym dachem.

Jak jest możliwość abyś zaczął trenować boks albo inne sztuki walki, rób to. Twój "stary" od razu nabierze szacunku jak pokażesz mu, że już możesz "ugryzć", wtedy z czasem będziesz przejmował inicjatywę, dyktował swoje warunki i ewentualnie resocjalizował sytuację w domu. Z miejsca bym się postawił takiej jednostce, jak można tak traktować swoje dzieci.

 

Ale wiecie, za tym zachowaniem na sto tysięcy procent jest drugie dno, na ojca musiał zadziałać czynnik wywołujący tego "demona" który zapuścił korzenie w jego psychice.

 

Co do Twoich stosunków do kobiet czy ludzi wierzących, może być ciężko. Człowiek z normalnej rodziny zaczynający swoje przygody w związku kompletnie nie jest uprzedzony poprzez fakt takich wydarzeń jakie Ty przeżyłeś, natomiast Ty już jesteś, i tu będzie problem aby zmienić pogląd. No ale, nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Wiesz w jaki sposób zwalcza się zło? Przez zrozumienie powodów, przez które sie je wyrządza.

2 godziny temu, jaro670 napisał:

A wiesz że Twoje życie nie ruszy do przodu jak mu nie wybaczysz , jak nie zaczniesz zauważać że w środku on też jest przestraszonym dzieciakiem tylko z twardszą niż inni miną.

Dokładnie.

  • Like 1
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Koszwil napisał:

Ja pierdole x2. Ile on mat lat, ile Ty masz lat? Przecież jakby mój ojczulek takie akcje odpierdalał bym go zniszczył argumentami i zmielił psychikę na atomy, jak tak można. [...]

Jak jest możliwość abyś zaczął trenować boks albo inne sztuki walki, rób to. Twój "stary" od razu nabierze szacunku jak pokażesz mu, że już możesz "ugryzć", wtedy z czasem będziesz przejmował inicjatywę, dyktował swoje warunki i ewentualnie resocjalizował sytuację w domu. Z miejsca bym się postawił takiej jednostce, jak można tak traktować swoje dzieci.

Nie wiesz o czym piszesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @Zły_Człowiek

Wiem o czym mówisz. Pisałem już o tym w temacie:

Nie zgadza się mój schemat z Twoim 1:1, na przykład ojciec nigdy nie pił (kilka kieliszków w ciągu mojego życia), ale dużo podobieństw widzę.

 

Musisz rodzicom wybaczyć, Marek nagrywał o tym audycję "szacunek do bestialskich rodziców". Ja im wybaczyłem, zresztą to społeczność tak ich ukształtowała i tradycje.

 

Ja już myślę, że całkowicie uwolniłem i wyleczyłem się z problemów jakie opisałeś - a miałem dokładnie to samo. Co mi pomogło?

- Pójście w swoją stronę, wyprowadzenie się na studia

- Realizowanie swoich planów, zaprzestanie słuchania rad rodziny

- Na krytykę i bezsensowne argumenty zacząłem reagować uśmiechem, stoickim spokojem, zacząłem trzymać się swojego zdania, potrafiłem je wyrazić - rodzina przez te rzeczy zaczęła mieć do mnie szacunek! I przestali na mnie tak patrzeć z góry.

- poprawa pewności siebie, zwiększenie poczucia własnej wartości

- przez całe studia analizowałem, dlaczego akurat mnie spotkała taka droga, dlaczego rodzice (szczególnie ojciec) zachowuje się w ten sposób. Na 5tym roku studiów (był to jednak proces długotrwały który zaczął sięna pierwszym roku) uznałem w końcu, że ludzi na kuli ziemskiej jest kilka miliardów i nie będę przejmować się tym, że kilkoro ma jakieś problemy ze sobą. Niby to jest rodzina, ale - jak to Marek powiedział - bratem dla mnie jest ten, kto jest dobrym człowiekiem i mnie szanuje.

 

 

U mnie również rodzice traktowali z pobłażaniem dobre oceny i sukcesy, a chwalili się nimi przed znajomymi. Ja myślę, że mi to jednak pomogło; przez to gonili mnie do nauki i od podstawówki krytykowali za oceny 4,5. Dzięki temu dużo się uczyłem, mogłem potem iść do liceum i na studia. Oczywiście ich nie bronię, jednak widzę zalety.

Rodzina często mówiłą mi, nie zabieraj się za to, to jest dla ciebie za trudne, syn ciotki znajomej poszedł na ten kierunek i go oblał blablabla. Ja jednak zbytnio tego nie słuchałem.

 

Skończyłem studia, robię doktorat, wszystko jest OK. To wszystko powoduje głupie żarty rodziny, jakąś chyba wewnętrzną nienawiść (chociaż może nie u każdego). Być może czują się gorsi, że oni, jak "każdy normalny", tylko siedzieli i narzekali, że nie można nic zrobić będąc Polakiem, a ten debil (ja) zdecydował się działać. Ja jednak nie wyrażam do nich postawy "jestem lepszy", mimo to spotykam się z takimi postawami.

 

Wyprowadź się mój drogi od rodziców. Nie analizuj, dlaczego akurat tacy są. Wybacz im. Czytaj książki psychologiczne. Rozwijaj się w swojej dziedzinie. Nie kontaktuj się zbyt często z rodziną. Zadbaj o pewność siebie i poczucie własnej wartości (tak, wiem że to takie ogólnikowe pierdolenie, ale jest to ważne). Wyrób w sobie nawyk wybaczania ludziom i nie analizowania ich obelg (oczywiście to nie znaczy, że masz teraz ich lubić i z nimi np. robić interesy - po prostu zrób to dla siebie, dla wewnętrznego spokoju. Daruj sobie dyskusję z tymi ludźmi, po prostu się wyprowadź.

 

W zainteresowaniach też mnie bardzo ograniczali, każde krytykowali, szczególnie takie, na które trzeba było wydać odrobinę pieniędzy. Ja myślę, że to wszystko dlatego, że człowieka bez zainteresowań, takiego, który nie zajmie się czymś konkretnym, łatwiej jest przytrzymać przy rolnictwie i mieć z niego pomoc.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 5 punkcie nie dałem rady dalej tego czytać bo to nie na moje nerwy. Od razu w mojej głowie obudził się wewnętrzny sadysta zadający Twojemu staremu cierpienia, których nie da się opisać słowami. Życzę Ci sukcesu, zapierdalaj owszem ale tak jak Ty uważasz za słuszne a nie tak jak ten skurwiel Ci dyktuje. Jeżeli już osiągniesz to wszystko to zobaczysz jak ta kanalia będzie próbowała się do Ciebie przyczepić a Ty będziesz go miał na kolanach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm. Ciężko sobie z czymś takim samemu poradzić. Pisze to z perspektywy czasu. Twój ojciec postępuje tak jak postępował jego. On nie próba się do błędu, ale może czasem żałuje. Wcale bu mnie to nie zdziwiło. Dorosłym się staniesz kiedy go w końcu zrzucisz z piedestału i zaczniesz żyć. Nie nastąpiło to dzisiaj ani nie nastąpi jutro przez całą swą złość która w tobie kipi. Musisz iść w świat. Odciąć się na jakiś czas i poukładać sobie życie. To będzie wymagało czasu i dużo pracy. Jest do zrobienia. Łatwe nie będzie, bo mając toksycznych rodziców ta trucizna w tobie pozostanie. Musisz ją cały czas rozcieńczać. Warto skorzystać z pomocy psychologa, samemu zrzucenie tych okowów może zająć zbyt wiele czasu i zużyć tyle energii, że odejdzie chęć na wszystko. Jedź na studia i odkryj siebie, bo póki co nawet nie wiesz kim jesteś oprócz tego skrzywdzonego wrzeszczącego dziecka co pragnie akceptacji i uczucia od drugiej osoby. Twój ojciec od swojego nigdy tego nie otrzymał, może otrzyma to od ciebie w przyszłości. Najpierw musisz mu najpierw wybaczyć i zaakceptować że życie nie jest sprawiedliwe. Sami jednak kształtujemy swój los i dobra wiadomość to ta, że rodzice nie mają na to wpływu, kiedy juz samemu w pełni wejdzie się w życie. Zła wiadomość jest ta że jest duża szansa, że powielisz ten fatalny schemat jeżeli nikt Ci nie pokaże drogi. Twojemu ojcu nikt jej nie pokazał. Wiem co czujesz i jak cię to przytłacza. Przeżyłem to sam z matką i częściowo z ojcem który nigdy nie zwrócił się do mnie per "synu". Ile razy ich widze tyle razy im współczuję. Ponieśli porażkę. 

Bracie. Jesteś wspaniałą, wartościowa i silną ludzką istota która dopiero wchodzi w życie. Nie pozwól aby ta złość, nienawiść rządziła tobą i nim kierowała. Gdybym był bliżej to bym podjechał i Cie przytulił. Życie jest wspaniałe mimo że często chujowe. 

 

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, aqlino napisał:

Też tak miałem w dzieciństwie, może trochę lżej. Zastanawia mnie jak skończyła faworyta sułtana czyli Twoja siostra, która pełniła inną rolę niż reszta dzieci i była sztucznie kreowana. Napisz coś o niej czy sobie radzi sama w życiu itp

Oczywiście że radzi sobie świetnie, wprowadziła się za granicę z swoim mężem (praca u rodziny), tatuś nadal ją współfinansuje i codziennie do niej wydzwania. Co jakiś czas wysyła jej jedzenie itd. mimo że biedy nie klepie.

No a my to zło, jak zawsze.

 

Cytat

@Pater Belli Gdybym był bliżej to bym podjechał i Cie przytulił. Życie jest wspaniałe mimo że często chujowe. 

Jak nie jesteś samicą.... to może lepiej nie XD Nie potrzebuję już litości nade mną, nie miałem jej gdy była potrzebna, potrafię bez niej odejść. Ale co do reszty zgadzam się. Choć stary często przyjeżdża do ojca swojego i siedzi całymi dniami.... to nie wiem. A ten durny jak i on.

Edytowane przez Zły_Człowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać że jeszcze tego nie przerobiłeś, to nie jest jakiś wyjątkowy przypadek, bo identycznie miałem ja, czy paru moich kumpli. To chyba norma w domach, gdzie synów jest paru, a córeczka jedna. Po mnie to spływało jak po kaczce, a i nie raz staremu wygarniałem prosto w oczy, co o tym myślę, i to tak że mu się kłapaczka zamykała.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz co jest jeszcze gorsze? To że Ty też będziesz prawdopodobnie po części taki sam jak Oni. Nie uwolnisz się od tego jarzma. Ja to też przerabiałem. Jako dziecko przysięgałem sobie, że nigdy nie będę taki jak mój ojciec - i tu się zdziwiłem. Nie chciałem być gburem, nie chciałem być mściwy, pamiętliwy, ani być mrukiem w towarzystwie. Szkoda, że nie odziedziczyłem po nim inteligencji i pracowitości. Na co mi uroda po matce skoro jestem tępy i nudny. Od genetyki się nie ucieknie. 

Edytowane przez Towarzysz_Winnicki
  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, aqlino napisał:

Raczej sobie nie radzi. Uczepiona wszystkich dookoła jak rzep psiego ogona. Czas pokaże że jej wychowanie obróci się przeciwko niej, Ty za to nabyłeś mnóstwo umiejętności radzenia sobie w życiu tylko teraz zajmij się tym dzieciństwem, przebacz im i sobie. 

Radzi, tylko tatuś nadal jej wchodzi w dupę, i wysyła jedzenie, ,,żeby córeczka kasy tam nie traciła" i nadal daje kasę ,,bo moja córeczka szybciej kasę uzbierała. A to że zarabia tam gruby szmal (wg ojca) nie ma wpływu na to, że tatuś chętnie jeszcze da. A nam jak trzeba to nie da, bo nie. Wiecznie problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zły_Człowiek Bardzo współczuje i jednocześnie bardzo dobrze rozumiem, ponieważ u mnie w domu była podobna sytuacja. Nasi ojcowie z zachowaniu niewiele się od siebie różnili. Moj nie palił, a pil tylko okazjonalnie i dość rzadko. Ja z kolei byłem darmozjadem, moja matka i jej rodzina to najgorsi na świecie, bo ze wsi, bo to, bo tamto, bo owamto, każdy powód był dobry. Moja matka z kolei z nim nie wytrzymała i się wyprowadziliśmy, ja razem z nią, onieważ też mi było bardzo ciężko a potem żyli w separacji. Od tamtego momentu moje życie zupełnie się zmieniło, oczywiscie nalepsze, mojej matki też, ponieważ była osobą zupełnie niezależną i zarabiała całkiem przyzwoicie na dyrektorskim stanowisku. Obudwoje odżyliśmy, zaczęliśmy robić o na co mieliśmy ochotę, nie było drwin, wyzwisk i głupich komentarzy.

 

Mój ojciec już od dawna nie żyje, a umierał w samotności, zastała z nim tylko jego rodzona siostra, która liczyła na jakiś spadek, a się przeliczyła i to bardzo, niewiele jej skapnęło. Tu może być podobnie.

 

Ty jesteś w bardzo dobrym momencie, wyjeżdzasz z domu do większego miasta na studia, pewnie je skończysz i zdobędziesz jakiś fajny zawód, bo to chyba informatyka? Zgadza się? A jeszcze szybciej niż myślisz usamodzielnisz się calkowicie i będziesz moł się od ojca odciąć.

 

Mnie zastanawia jedna kwiesta: Twoja siostra. Taka rozpieszczona, podła manipulantka, jak wynika dla mnie z opisu, sobie poradzi jak którregoś dnia ojca zabraknie? Co wtedy ona zrobi? Jak ona to przeżyje? Już współczuje jej chłopu, będzie miał jeszcze ciężej. A ojciec siostrze nie lada krzywdę zrobił. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Sonic napisał:

Rób wszystko aby nie zostać takim jak ojciec

Ja wyżej opisałem swoją historię poniekąd związaną z moim ojcem.

Miał on dużo negatywnych cech, jednak kilka aspektów charakteru doceniam - mianowicie: był osobą decydującą w swoim związku, był głową rodziny, żona go szanowała.

Na początku przyjąłem stanowisko "będę inny pod każdym względem", co poskutkowało byciem "zbyt miłym" dla Pań (mówiąc w uproszczeniu).

Każdy ma jakieś dobre cechy, pamiętaj o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Towarzysz_Winnicki napisał:

A wiesz co jest jeszcze gorsze? To że Ty też będziesz prawdopodobnie po części taki sam jak Oni. Nie uwolnisz się od tego jarzma. Ja to też przerabiałem. Jako dziecko przysięgałem sobie, że nigdy nie będę taki jak mój ojciec - i tu się zdziwiłem. Nie chciałem być gburem, nie chciałem być mściwy, pamiętliwy, ani być mrukiem w towarzystwie. Szkoda, że nie odziedziczyłem po nim inteligencji i pracowitości. Na co mi uroda po matce skoro jestem tępy i nudny. Od genetyki się nie ucieknie.  

IMO to tak nie działa. Mój ojciec (niech mu jednak ziemia lekką będzie) wykazywał permanentną awersję do pracy. Mimo że był inteligentny i oczytany, rączek nie lubił brudzić. Patrząc na to wiele lat mam do nieróbstwa ogromną nienawiść i to też mnie w jakiś tam sposób patologicznie ukształtowało (o 180 stopni inaczej) jako pracoholika goniącego za kasą, aż do przesady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.07.2018 o 00:05, Zły_Człowiek napisał:

mój dziadek (jego ojciec) to taki sam h*j, jak on. 

Dlaczego tak uważam? Czy nie przesadzam?

Nienawidzę ich obu, choćbym chciał cokolwiek zrobić by ich polubić to oni zawsze to niszczą.

Dlaczego chcesz ich polubić?

Nie wystarczyłaby Ci obojętność?

 

Nie mamy wpływu w jakiej rodzinie się urodzimy, ale żeby żyć na tym świecie musimy się w jakiejś rodzinie urodzić i wychować.

Może to być pełna rodzina może tylko matka. W skrajnych przypadkach inne konfiguracje, szczególnie gdy dosięgnie kogoś śmierć.

Mieszka się z tymi ludźmi zazwyczaj do czasu usamodzielnienia się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Obliteraror napisał:

IMO to tak nie działa. Mój ojciec (niech mu jednak ziemia lekką będzie) wykazywał permanentną awersję do pracy. Mimo że był inteligentny i oczytany, rączek nie lubił brudzić. Patrząc na to wiele lat mam do nieróbstwa ogromną nienawiść i to też mnie w jakiś tam sposób patologicznie ukształtowało (o 180 stopni inaczej) jako pracoholika goniącego za kasą, aż do przesady. 

To zalezy czy piszemy o swiadomym postepowaniu czy o aspektach kontrolowanych przez podswiadomosc. Cos czym zostales "zaprogramowany" we wczesnych latach zycia. W tym czasie kiedy u dziecka ksztaltuje sie charakter i wewnetrzne, emocjonalne odpowiedzi na dane sytuacje. Tutaj takze maly czlowiek wyrabia w sobie jak bedzie sobie radzil ze stresem. Brak bliskosci to powodowanie uposledzenia emocjonalnego. Dziecko w pierszych latach zycia potrzebuje olbrzymiej dawki oksytocyny w celu 'kalibracji' poziomu stresu i reakcji na niego. Brak oksytocyny w tym okresie powoduje, ze mozg nie bedzie mogl odpowiednio reagowac na sytuacje zdazajace sie w codziennym zyciu. Stosunek do pracy, a stosunek do dziecka to calkowiete odmienne rzeczy. Ale braki w dziecinstwie, przekladaja sie niestety na umiejetnosc radzenia sobie ze stresem kiedy juz zaczniemy pracowac.

Wracajac do tematu jezeli chodzi o wychowanie. Szczegolnie bedac odpowiedzialny za malego czlowieka, rodzic tworzy projekcje wlasnego ojca na osobie dziecka i czesto nie osmiela sie zmienic wczesniejszej czesto niewspolmiernej reakcji, gdyz przeraza sie wizja odrzucenia, ktorego sam doswiadczyl w dziecinstwie.

 

Dopiero co zaczalem, ale iIm dluzej wnikam, w temat i patrze w przeszlosc na swoje dziecinstwo to uwazam, ze zgode na posiadanie dzieci powinien wydawac wykwalifikowany psycholog. Mnostwo ludzi przenosi swoje krzywdy na wlasne dzieci nie robiac tego swiadomie. Swiadome postepowanie, nie majac wzorca"  zabiera tyle energii, ze czlowiek jest wykonczony "byciem rodzicem" i wrecz czuje sie zmiazdzony brzemieniem odpowidzialnosci i pokrzywdzony. Juz mnie nie dziwi, ze takie oblezenie maja psycholodzy w USA, mysle, ze zapotrzebowanie takie pojawi sie i w Polsce, szczegolnie kiedy pokolenia Y i C dojrzeja troche mocniej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.