Skocz do zawartości

Narzeczona przestała zarabiać - a rozpad związku.


Rekomendowane odpowiedzi

Nie chciałem jeszcze opisywać swojej historii, bo zbyt łatwo można by mnie namierzyć - ale skłonił mnie do tego fakt, iż prawie całą opisałem jako odpowiedź na post "Mąż zarabia więcej niż ja". Więc jedziemy z tematem.

 

Trochę się rozpiszę bo waśnie przedwczoraj moja urządziła mi awanturę o budżet domowy.

Primo, nie jesteśmy małżeństwem, chociaż mieszkamy ze sobą już pięć lat (jesteśmy w okolicach 40). W mieszkaniu Pani, które Ona spłaca (kredyt hipoteczny).

Secundo, jako że miewam dziwne napady dobroczynności, w moim mieszkaniu (ciut mniejsze, ale własne) mieszka lokator, którego mogę z dnia na dzień przenieść gdzie indziej - i sam się wprowadzić "jak stoję". Dobroczynność jest w tym, że mieszka za połowę opłat, bo jej mieszkanie doznało zniszczenia. W sumie, mam darmową ochronę. Nie, lokatorka nie jest w wieku w którym stanowiłaby dla Pani zagrożenie - gerontofilem nie jestem.

Tertio, Pani od początku usłyszała o intercyzie, badaniach DNA, i o tym że jakikolwiek formalny związek mógłbym zaakceptować jedynie dla dobra dziecka - którego jeszcze nie ma (Pani ma tu poważny problem ginekologiczny).

 

Więc o budżecie.

Ja zarabiam czasem trochę lepiej, czasem trochę gorzej - są miesiące gdy jest bardzo dobrze, są takie gdy dwukrotna średnia krajowa smuci me lico - ale średnio te pięć cyfr netto jest. Praca jest siedząca, ale czasami wolałbym rolę sapera na polu minowym - jeden błąd i klient traci miliony. Trafiałem do szpitala przez stres, biorę leki hormonalne. Do tego - niezdefiniowane godziny pracy, czasem robota zdalna "z domu" - bywa że w nocy, a raz na pół roku - nasiadówki w firmie jak jest termin. Ale lubię tą robotę, szacunek ludzi i uwielbienie kobiet :) W Polsce jest biedniej ale łatwiej i bardziej bezstresowo - gdybym zdecydował się wyjechać, za dużo większy stres dostawałbym ~40kpln miesięcznie.

Teraz Pani - przed, i na początku związku sama spłacała kredyt, i wszystkie opłaty za swoje mieszkanie, co wiązało się z tym że pracowała niemal na dwa etaty (nauczycielskie - suma ~35 godzin), zarabiając około połowy tego co ja. Stopniowo, zacząłem zajmować się zakupami, remontami, ciuchami Pani - w zakresie w jakim spokojnie mogłem sobie pozwolić na takie wydatki. Pani nie zgodziła się abym płacił część kredytu albo rachunków za Jej mieszkanie. Ale nie tylko - w ramach wsparcia (jeden kpln inwestycji mój, drugi Pani), Pani posiada teraz własną działalność gospodarczą, która w sezonie potrafi podwoić jej dochody, niewielkim nakładem pracy (Pani posiada bardzo specjalistyczną wiedzę i doktorat z nietypowego zakresu). Tak więc dwa lata temu, Pani zaczęła zarabiać nieregularnie - w dobry miesiąc zarabiała więcej niż ja. Tyle że to okazało się za dużo dla jej zdrowia (szpital). Zdecydowała się (za moją namową) rzucić większość etatu, i rozwijać firmę - bo sama firma, przynosiła jej więcej niż dwa etaty. I było fajnie.

 

Co się zepsuło? Cały czas, Pani upierała się by spłacać swój kredyt za swoje mieszkanie, a także robić wszystkie opłaty. Raz zapłaciłem rachunek za prąd, to zwróciła mi kasę przelewem na konto (aby został ślad że zwróciła) i urządziła awanturę - okazało się że Pani ma jazdę na to by JEJ mieszkanie było tylko JEJ, i nikt nie może tego podważać, wypominać itd. W tej chwili, ze względu na "martwy sezon", firma prawie nie przynosi dochodu, a fragment etatu wystarcza na ratę kredytu. Pani uszczupla swe oszczędności (firma przyniosła jej sporo w sezonie), których notabene ma więcej niż ja - i tu ma problem.

 

Pierwsza awantura (-4 miesiące) - usłyszałem że zajmowanie się domem to praca której nie doceniam. Pani siedzi wyłącznie w domu, ja wyjeżdżam do pracy - od 10 przeciętnie, do 14 godzin dziennie (dojazdy). Ja nie miałbym nic przeciwko sprzątaniu czy zakupom, ale jak wracam to już jest posprzątane, obkupione i zrobiony obiad. Pani podejmuje decyzje że sprzątnie, a potem ma o to do mnie pretensje ;) Drobna dygresja - zakupy większe niż pieczywo, sok, wędlina, jabłka itp robię ja w weekendy (summa summarum wydaje coś koło 3-4x tyle co Pani na wspólne wydatki). Dwa dni focha.

Druga awantura (-3 miesiące) - mniej więcej to samo, tylko wsparte już "ciężkimi" argumentami typu "jesteś jak twój ojciec", "prawdziwy mężczyzna nie mówi o intercyzie", a kiedy większość odbiłem lub zignorowałem - "chyba nie byłbyś odpowiednim ojcem skoro się tak zachowujesz". Trzy dni focha.

Trzecia awantura (-2 miesiące) - Pani stwierdziła że powinienem się dokładać do budżetu domowego. Mówię - OK, to zapłacę kredyt. NIE!. To zapłacę rachunki, w części lub całości. NIE!. Nalegałem kolejny raz - w końcu mieszkam i prąd, wodę zużywam. Tutaj zdziwienie - Pani kategorycznie się nie zgodziła. Zakupy w większości i tak robię, mówię że zrobię wszystkie - NIE!. Ona nie będzie utrzymanką, bo jest samodzielna, i żaden mężczyzna nie będzie jej nigdy utrzymywał. Zamknięty krąg logiczny. Pani praktycznie nie ma żadnych wydatków poza kredytem i czynszem, (nawet większość jej garderoby i kosmetyków to moje dzieło), a na te dwa kategorycznie się nie zgodzi abym je spłacał. Powinienem się domyślić, nie może mi zaufać, prawdziwy mężczyzna wiedziałby co zrobić, taki nieodpowiedzialny dzieciak nie nadaje się na ojca - cała litania schematów, i koncert oklepanych przebojów z poprzednich awantur.

 

Czwarta awantura (-2 tygodnie). Wyzwalacz - zrobiłem małą inwestycję która zablokowała na trzy lata część - 10% - moich oszczędności, z widokiem na zysk lub stratę. W skrócie - wydałem moją kasę na siebie nie na Pańcię. Rezultat - ponad tydzień focha, "nie nadajesz się na ojca", "nieodpowiedzialne dziecko", "co ty wiesz o życiu", "jesteś złym człowiekiem" itd. Zbieg okoliczności sprawił, że złożyło się to z bardzo stresującym okresem w pracy - w dużym skrócie, żarłem ibuprom tak że zacząłem srać krwią. Nie nastawiło mnie to do Pani pozytywnie, co odbiło się w następnej awanturze.

 

Ostatnia, z przedwczoraj. Pani "kazała" mi zrobić listę jak wygląda mój wkład w nasze gospodarstwo domowe. Czemu by nie - większość rubryk dostała mój wkład 100%, poza Pani kredytem, mieszkaniem, zakupami i paliwem do naszego wspólnego auta - fakt, dalej ona jeździ po pieczywo, warzywa, owoce itd. Oczywiście, to chyba było nie po myśli Pani, więc na drugiej kartce wykazała mi jasno, że:

- Ona pierze (ja głupi myślałem że pralka),

- ona zmywa (a ja kupiłem zmywarkę przeciw której protestowała - po co taki wydatek),

- ona sprząta (czasem muszę poprawić),

- ona zajmuje się zwierzętami (tylko że do weta ja jeżdżę, straty w meblach ja uzupełniam, a Pani wychodzi rano i w południe na spacer). Ostatnio podjęła specjalną dietę dla jednego zwierzaka - i tu ona kupuje to żarcie.

- Ona zajmuje się wspólnym samochodem i go tankuje (ubezpieczenie - połowa ja, naprawy - połowa ja, w sumie jest mój w połowie bo Pani by nie starczyło na całość, Pani go tankuje, a ja z niego nie korzystam - przez trzy lata jechałem nim raz). Ja mam swoją furę - i zgadnijcie czym jeździmy w dalsze trasy, na zakupy, do znajomych itd?

 

No i z Pani kartki wyszło, że ja zarabiam X (dodała +25%), a ona duże, okrągłe zero. Przy czym Ona robi "wszystko", a ja tylko chodzę do pracy. No to mówię znowu, ok, zapłacę kredyt - NIE!. Zapłacę rachunki - NIE!. Mam coś z tym zrobić, ona nie wie co, nie mogę płacić jej kredytu, prawdziwy mężczyzna by się domyślił (tu nawet podała przykład kto). Trochę podpuściłem ją, doprowadzając w końcu do pytania wprost - to o ile mam to jej zero zmienić? Ile potrzebuje, ile chce? Wiem że to kontrowersyjne, zmuszać biedną kobitę do samookreślenia, ale było już źle. Reakcja Pani - brak deklaracji, zmiana kierunku w stronę "jak nie wiesz to może w takim razie powinniśmy się rozstać". Tutaj usłyszała w odpowiedzi że rzeczywiście, może tak (pamiętałem jak zaledwie dwa tygodnie temu dobijała mą psychikę bez litości). Teraz uwaga - Pani powiedziała że "muszę coś zmienić, przecież staramy się o dziecko a jej nie zostało już dużo czasu". W odpowiedzi usłyszała ode mnie że "przecież już kilka razy ustaliliśmy że nie nadaję się na ojca" i jeśli uważa mnie za takiego niedojrzałego, to nie będę stawał na jej drodze do szczęścia i macierzyństwa. Trochę nią wstrząsnęło, do tego stopnia, że niemal weszła w rolę służącej (obiadek, sprzątanie, może herbatki, może kawki) a wieczorem się baaardzo tuliła (bezskutecznie).

 

Teraz kilka dodatków nakreślających sytuację.

- Pani pochodzi z rozbitej rodziny, ewidentnie jako "bohater". Do dziś walczy z częścią rodziny. Przez pierwsze dwa lata nie zauważyłem żadnego wpływu na jej zachowanie które można by temu przypisać. Teraz - ewidentnie jak jest "sobą" to jest dobrze, jak włącza się tryb awantury to wyskakują objawy DDD (aż do tego, że w ostatnich dwóch awanturach mylą się jej aktualne wydarzenia z jej dzieciństwem). Bilans na razie jest dodatni, awantury to mniej niż procent naszego czasu razem - jak nie działa DDD, to jest najlepszą z kobiet z którymi się związywałem.

- Pani tryb "bohatera" uwidacznia się w ekspresjach niezależności - to Ona upiera się by płacić po połowie, i jednocześnie usiłuje mi wmówić że ją do tego "zmuszam". Zazwyczaj przy większych wydatkach, ona wyciąga portfel, ja płacę.

- Pani ma problemy natury ginekologicznej. Zajście w ciążę nie byłoby dla niej możliwe bez operacji i pomocy farmakologicznej, a i tak zostało jej kilkanaście miesięcy na próby (drugiej operacji raczej nie da się zrobić). Efekt uboczny - limitacja seksu do wyznaczonych terminów, przez spadek libido Pani po lekach.

- Ja pochodzę z rodziny bez ojca, i raczej z dość biednej i patologicznej dzielnicy - jako jeden z nielicznych z paczki kumpli "wyszedłem na ludzi". Forum i ecoego znam od wielu lat, zanim poznałem Panią.

- Pani podała mi przykład wzorca męskości - chodziło o kogoś, kto mając żonę i dwójkę dzieci (żona na bezpłatnym urlopie) przelał całe swoje oszczędności ze swojego konta, na konto żony (niby wspólne, ale to żona może je zablokować). To dziś odbija się w taki sposób że on chce wyjechać na kilka miesięcy na kontrakt byle by się z żoną nie kłócić - moim zdaniem, nie daję im zbyt wiele czasu, chyba że do końca on się spantofli.

- Ze względu na strukturę wydatków, gdybym utworzył wspólne konto - Pani rosłyby oszczędności na jej prywatnym koncie, ale oczywiście to Ona by "za wszystko płaciła". Nieważne że ze wspólnego konta, gdzie ona chwilowo dokładałaby zero. Nie mam tu żadnych wątpliwości.

- Pani ma stopień doktora nauk, i IQ zaliczające ją do MENSY. To widać czasami w jej zachowaniu. W trakcie awantur zapomina, że przebijam ją o ponad 20 punktów. Podobnie z SMV - Ona 4/10, ja 6/10. Aha - IQ Pani wyłącza się w trakcie awantur, nie dostrzega nawet tych błędów logicznych które jej wykazuję. Gdy działa DDD i "bohater", logika idzie precz, a argumenty Pani spadają do poziomu absurdu "bo tak!".

- Pani bardziej związana jest z lewicą, ja z centrum w prawo. Nie mogę żartować o feminizmie w jej obecności, czy czytać Forum.

- Awantura - to mocne określenie. Rzadko podnosimy głos, nic nie lata, nie ma prawie przekleństw - a jeśli w tracie ktoś przyszedł, to uśmiech na twarz i zabawiamy gościa. DDD - typowe, co w domu to tajemnica.

- Ostatni punkt - w tej chwili buduję dom, choć na razie nie da się w nim jeszcze zamieszkać. Ze względu na dochody zerowe Pani - w całości na siebie :) . To też staje Pani ością w gardle, aż po argumenty "nie zamieszkam w domu gdzie choć 10% nie należy do mnie". Wcześniej (lata temu) zgodziła się abym po zakończeniu budowy i zamieszkaniu, sprzedał jej część - za dochód ze sprzedaży jej mieszkania. W tej chwili, kategorycznie się na to nie zgodzę, i to jej wprost powiedziałem - a termin oddania się zbliża. Dlaczego zmieniłem zdanie - jak zobaczyłem jak Pani mówi o JEJ mieszkaniu, jaką do tego przykłada wagę by było JEJ. W sumie, zacząłem robić to samo co Ona.

- Termin oddania domu zbiega się z końcem "okresu rozpłodowego" Pani. Dodając aktualny brak zarobków (za miesiąc to się zmieni do średniej krajowej) Pani jest pod presją czasu. Jako kawaler 40+ z dochodami i hacjendą na wsi, moje SMV wzrośnie do 7/10. Dla samotnych Pań z dziećmi - do 10/10 (idealna beta na pierwszy rzut oka). Ona zaczęła taniec i fitness aby choć trochę zachować swą atrakcyjność.

 

Dlaczego opowiadam tą historię?

Ku przestrodze - DDD/DDA/DDRR zawsze wyjdzie. Prędzej czy później.

Kolejna przestroga - zawsze musisz mieć swoją "metę", i poduszkę finansową. Aby móc wyjść i nie musieć wracać.

Ku pamięci - nie licz na wdzięczność czy pamięć ludzką. Większość umeblowania mieszkania Pani to mój wydatek i moja praca (na początku do największego wydatku dołożyła się w około 25% gdy sprzedała swój stary samochód - nalegała aż uległem). Na więcej nie byłoby jej stać.

Dla wyrzygania frustracji - w życiu, nie miałbym z kim porozmawiać bo usłyszałbym tylko "to daj jej wypłatę".

Dla dyskusji - nie zawsze jest tak że wiążemy się z kimś o skrajnie odmiennych dochodach - sytuacja potrafi się zmienić.

 

Dla porady - jeśli Pani narzeka że się nie dokładam, ale na jedyne poważne wydatki nie pozwala się dołożyć - to co zrobić?

Dla porady - czy raczej dociskać śrubę (Pani raczej nikogo lepszego nie znajdzie, a jej zachowanie aktualne wymaga zmiany), czy lepiej pozwolić jej być samodzielną jeśli tak bardzo chce? Na ograniczenia mej wolności się nie zgodzę.

 

PS: Mówiłem że nie mogę czytać Forum na bieżąco? Proszę o cierpliwość, jeśli będą pytania.

  • Like 8
  • Dzięki 1
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Kespert napisał:

- w dużym skrócie, żarłem ibuprom tak że zacząłem srać krwią. Nie nastawiło mnie to do Pani pozytywnie, co odbiło się w następnej awanturze.

+

36 minut temu, Kespert napisał:

SMV - Ona 4/10

Ja bym uciekał najszybciej jak tylko potrafię.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert Podziwiam twoją cierpliwość - ja już bym dawno jebnął drzwiami.

 

Co do tych jazd to bardzo proste - pani się nie zgadza na to, żebyś się dokładał bo straci jedyny argument do kłutni a tak może ci jazdy robić kiedy chce i sam widzisz, że coraz częściej. Mózg prymitywny praktyczny bierze przewagę nad dumą pani - ja sama to, ja sama tamto. Tak ja to widzę. Jest w tym sporo logiki jak się przyjżeć. Nie wiem co doradzić - tu nie ma wyjścia z tej sytuacji. Jakbym usłyszał, że "nie będę dobrym ojcem" czy coś chamskiego w tym stylu to bym chyba odpowiedział "przynajmniej będę ojcem". Naprawdę pozycję do rządzenia pani ma słabą a zachowuje się... Qrwa zero wdzięczności u ludzi, zero.

Edytowane przez Tomko
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbawił mnie tekst w którym napisałeś, że Pani siedzi w domu Tycwraxasz z pracy a ona ma pretensje, że musiała sprzątać. To tak jak Ty byś chodził do pracy i miał pretensje do kierownika, że musisz pracować. Sprawa jest jasna facet pracuje jak kobieta siedzi w domu ma być posprzątane i ugotowane koniec kropka. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


@Kespert

Rady Ci nie dam, nie powiem "zrób to czy tamto".

 

Powiem jednak, że jakbym miał takie wkur....y i jazdy, to bym pańcię pożegnał.

 

Dla mnie relacja ma być relaksująca. Chcę móc być sobą i umożliwiać bycie sobą. Jeśli mam w relacji się spinać, stresować, denerwować - to na "pędzel" mi ona?

 

 

Co do DDRR: w pokoleniu, które dzisiaj pokwita, połowa będzie DDRR. Nie do uniknięcia. W mojej najbliższej okolicy rodzinnej sami rozwodnicy i rozwódki. Ja po rozwodzie, brat w patchworku (jego druga zona z dzieckiem z FAS, zrobili sobie następne dwie sztuki), jego eksia w patchworku (drugi mąż eksi brata też oczywiście po rozwodzie i z dziećmi), szwagier na ostatniej prostej, siostra zony szwagra na wylocie. Wszyscy z dziećmi.

Jedna trzecia klasy mojej córki do jeszcze nieDDRR

Edytowane przez michau
  • Like 2
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyraźniej, mimo inteligencji nie rozumie, że to jej ostatnia szansa. Jeśli myśli, że kogokolwiek znajdzie w jej wieku to nie ma 140 a 041 IQ.

Ewidentnie chce mieć dowód, że mieszkanie spłaciła sama i w razie rozstania mieć wszystkie asy w swojej ręce.

 

Trudno jest radzić, ale ona dąży do tego by przejąć władzę (nihil novi), tak w typowo babski sposób. Nie odbiega zasadniczo od innych kobiet, tyle że jest inteligentna i jednak ma jakieś normy, choć powoli zaczyna brać górę schemat.

 

Myślę, że najwyższy czas uderzyć pięścią w stół. Bo to idzie w złym kierunku. Jeśli jej tego nie powiesz to będziesz mógł mieć pretensje tylko do siebie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosta sprawa. Takie "wszystko na pół" to zawsze faza przejściowa u bab. Ww tej fazie pokazują facetowi jak dobrze by miał z taką niesztampową jak na współczesne czasy kobietą - inna niż wszystkie, bo nie licząca na partnera, a sama potrafiąca się utrzymać.

Kiedy straciła ten atut zaczęła robić sztampowe jazdy pt wzbudzanie poczucia winy. Ona nie ma teraz atutu finansowego, więc wszystko co robi w tym związku próbuje przedstawiać jako tytaniczną pracę, równą Twojemu wkładowi finansowemu.

Ma zgryz bo z powodu swojego problemu ginekologicznego nie może cię "zatrzymać "dzieckiem. BTW! To pierdolenie o " ustaliliśmy że nie nadajesz się na ojca" to tylko przerzucanie na Ciebie winy. Wiesz o tym? Ona ma problem z zajściem, więc umniejsza temu, i wręcz przerzuca na Ciebie winę za to, wmawiając ci że nie nadajesz się przecież na ojca, więc kwestii dziecka nie warto w sumie poruszać poważnie. Manipulacja.


Cała ta sytuacja to tak "złodziejskie" zachowania. Wchodzi złodziej do autobusu i tak Cię popycha, szturcha, poklepuje czy kładzie się na Ciebie wręcz, żebyś już przestał zwracać uwagę na "dotyk". A wtedy ci kradnie portfel i zegarek.
 

Edytowane przez AR2DI2
  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert

 

Momentami jakbym czytał o swoim związku, gdzie czasami było ok, ale jak się uruchomiły różne mechanizmy to wychodziy zachowania które można było podciągnąć pod DDD i inne psychiczne badziewia.

 

Z tym że ja postawiłem na siebie i ważniejszy był dla mnie mój spokój i brak stresu a nie "kompromisy". 

 

Ty jak piszesz już długo siedzisz w tym wszystkim, niektóre rzeczy które opisałeś nie są fajne.

 

Radzę pomyśleć o sobie i o swoim zdrowiu.

Godzinę temu, Kespert napisał:

czy raczej dociskać śrubę (Pani raczej nikogo lepszego nie znajdzie, a jej zachowanie aktualne wymaga zmiany)

Takiej osobie ciężko się zmienić, wg mnie gra niewarta świeczki.

 

Godzinę temu, Kespert napisał:

jeśli Pani narzeka że się nie dokładam, ale na jedyne poważne wydatki nie pozwala się dołożyć - to co zrobić?

Olać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo razy tutaj na forum widziałem, że doradzano mężczyznom odejście od kobiety, ale w twoim przypadku to chyba najlepsza wskazówka. Po co ty się męczysz chłopie? Aż nie chce mi się produkować. Ty sam nie widzisz, w jakim syfie żyjesz? Jeszcze tabletki, sranie krwią? Jakiś koszmar. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem i czytałem to co napisałeś i miałem nadzieję, że w końcu się to zdanie pojawi. Nie pojawiło się.

 

Więc napiszę jak ja to widzę - jej wszystkie gównoburze o zaostrzającym się charakterze - teksty typu:

 

Godzinę temu, Kespert napisał:

"chyba nie byłbyś odpowiednim ojcem skoro się tak zachowujesz"

 

Godzinę temu, Kespert napisał:

"prawdziwy mężczyzna nie mówi o intercyzie"

 

Godzinę temu, Kespert napisał:

"nie nadajesz się na ojca", "nieodpowiedzialne dziecko", "co ty wiesz o życiu", "jesteś złym człowiekiem"

 

 

Pani ewidentnie ma parcie na ślub. Daje jasne sygnały. A Ty się "nie domyślasz" i nie wiesz co masz robić.

 

Stosuje słowa klucze manipulując Tobą - "prawdziwy mężczyzna", podaje Tobie przykłady "prawdziwych mężczyzn" w domyśle że masz zrobić tak samo. Moim zdaniem dawać jej kasę w formie niezarejestrowanej jako przelew bankowy - tylko gotówkę do łapki żeby mogła płacić z Twoich pieniędzy ten swój kredycik.

 

No i te jej kłopoty ginekologiczne - szukaj kobiety zdrowej. A nie jakiejś z problemami zdrowotnymi.

 

 

Dla mnie po przeczytaniu tego wszystkiego w głowie zalęgła się jedna uporczywa myśl - UCIEKAĆ !! z tego układu. Dla mnie ta kobieta jest mega spierdolona. Jej teksty są tak schematyczne, że aż mierzi. To jest czysta manipulacja.

 

WIEJ !!!

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę pomiksuję chronologię cytatów, ale bardziej logicznie to wyjdzie ?
W sumie to dwie kwestie są:

 

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Zbieg okoliczności sprawił, że złożyło się to z bardzo stresującym okresem w pracy - w dużym skrócie, żarłem ibuprom tak że zacząłem srać krwią. Nie nastawiło mnie to do Pani pozytywnie, co odbiło się w następnej awanturze. 

Kurwa, wiesz/wiecie co jest najgorsze w tym całym pierdolniku?
Zerowe, ale to gurwa NULL wsparcia dla faceta, który padnie na pysk.
Pańcia jest jeszcze w stanie reanimować kolesia, o ile widzi, że to absolutnie chwilowa sytuacja i są perspektywy, że zaraz "wróci na właściwe tory".
Brak widoków na rychłe podniesienie się? "Jesteś nieudacznikiem, zniszczyłeś mi życie, zmarnowałeś mi tyle lat" itp budujące sentencje.

Coraz bardziej widzę analogię, że kobieta jest jak korporacja. Dopóki jesteś użyteczny i przynosisz hajs - jesteś wspaniały, "employee of the year" itd. Noga Ci się powinie - "kontynuujesz karierę poza strukturami...".

 

I wiem, z czego to wynika. Nie jestem zaskoczony. Rozumiem te mechanizmy i ich brutalną logikę.

Tylko że to - kurwamać - takie przykre jest...

Zwłaszcza w zestawieniu z programowaniem społecznym, słynną "szklanką wody" itp mrzonkami...

I tym, że kobieta bez problemu może całe życie grać kartą ofiary, opierdalać się 24/7 i jeszcze mieć o to pretensję. A spróbuj takiego pasożyta odciąć...

 

Druga sprawa:

 

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Dla porady - czy raczej dociskać śrubę (Pani raczej nikogo lepszego nie znajdzie, a jej zachowanie aktualne wymaga zmiany), czy lepiej pozwolić jej być samodzielną jeśli tak bardzo chce? Na ograniczenia mej wolności się nie zgodzę. 

Chcesz się utopić w nieodwołalne zobowiązanie p.t. dziecko z tą panią.

Szczerze mówiąc - ja w Twojej sytuacji widzę bardzo duży pozytyw:

Masz czarno na białym, do czego pani jest zdolna. W sytuacji, gdzie Ty będziesz na musiku to przemnóż te akcje x10.

A z gówniakiem w komplecie to właśnie JESTEŚ na musiku i nie bardzo masz gdzie spierdalać.

 

Skoro już teraz masz objawy somatyczne, to te akcje w sensie dosłownym mogą Cię wpędzić do grobu...

Ja bym 100x się zastanowił i raczej spierdalał. Szukał myszki innej niż wszystkie.

Skoro mówisz, że masz dobry "standing finansowy" i źródło dobrego dochodu i na dokładkę ina ukończeniu inwestycję w nieruchomość...

Jak sam zauważyłeś - masz spore szanse na zmianę pani na mniej felerny model.

 

Jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi...
Zresztą - panie się z nami nie pierdolą w tańcu - czemu my mamy to robić?

 

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Dla porady - jeśli Pani narzeka że się nie dokładam, ale na jedyne poważne wydatki nie pozwala się dołożyć - to co zrobić?

Nic.

Nie chce? Trudno.

Pochuj chodzisz i się napraszasz?
Dla mnie to wieje brakiem szacunku dla siebie i próbą KUPOWANIA sobie względów pani.

 

Nichuja nie jest to dla mnie PARTNERSKIE. I nichuja nie rokuje.

 

A tu taki smaczek na deser.

 

1 godzinę temu, Kespert napisał:

- Pani podała mi przykład wzorca męskości - chodziło o kogoś, kto mając żonę i dwójkę dzieci (żona na bezpłatnym urlopie) przelał całe swoje oszczędności ze swojego konta, na konto żony (niby wspólne, ale to żona może je zablokować). To dziś odbija się w taki sposób że on chce wyjechać na kilka miesięcy na kontrakt byle by się z żoną nie kłócić - moim zdaniem, nie daję im zbyt wiele czasu, chyba że do końca on się spantofli. 

 

DOKŁADNIE takie roszczenie usłyszałem od mojej eks, gdy wyjechały papiery na stół.

"Bo znieśmy rozdzielność, uwspólnij mnie na kontach i swoich inwestycjach, bo to wszystko co ja robię to przez brak bezpieczeństwa"

Kurwa, straszne to było, bo z jednej strony płakałem ze śmiechu, z drugiej nad tym, jak bezczelna była/za jakiego debila mnie miała...

 

Na szczęście już wtedy zdawałem sobie sprawę z pewnych mechanizmów rządzących paniami.
Szczęście od Bozi, bo dziś byłbym goły, bosy i pod mostem...

 

Edytowane przez Stary_Niedzwiedz
  • Like 10
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję serdecznie dlaczego się nie ewakuujesz ?

Z tego co mówisz to fajnie zarabiasz więc sprawy seksu możesz mieć na wyciągnięcie ręki. Co ona ci REALNIE daje, że chcesz z tym babem siedzieć ? Stary zrób sobie rachunek sumienia i już nasraj na te meble i wszystko co zainwestowałeś ale wynajmij sobie choć kwalerkę za 1400 złotych to zobaczysz jak odżyjesz.

Wyłączasz telefon, jedziesz do swojego małego mieszkania i lądujesz baterię a kobiecie dziękujesz za współpracę.

Broń boże dziecko z nią robić !!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Ku przestrodze - DDD/DDA/DDRR zawsze wyjdzie. Prędzej czy później

Tak. Obojętnie ile lat terapii, doktory nauk, wspaniałe IQ, EQ itp, wysoki poziom logicznego myślenia, certyfikaty... wyjdzie i już.

 

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Dla porady - jeśli Pani narzeka że się nie dokładam, ale na jedyne poważne wydatki nie pozwala się dołożyć - to co zrobić?

Wg mnie ona potrzebuje awantur (czy raczej kulturalnych ostrycj dyskusji, z tego co rozumiem nie ma inwektyw, rękoczynow).

 

Powody awantur, finanse, prace domowe, Twoja niedojrzałość to gówno-preteksty.

 

Dzięki że tak to dokładnie napisałeś, mogłem się utożsamiać z bohaterem. Ale subiektywnie widzę to tak:

Pani chce Tobą manipulować, ale nie bardzo się to jej udaje. Próbuje różnych pretekstów, form manipulacji, ale słabo to działa.

 

Ty chciałbyś cos ZROBIĆ ale tu od Ciebie nic nie zależy w jej zachowaniu.

 

Cokolwiek, przeto zaprawdę rzekę: COKOLWIEK ZROBISZ DLA NIEJ, będzie tak:

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Zamknięty krąg logiczny. 

 

Może warto puścić Panią wolno, niech będzie swobodna i znajdzie sobie Pana betę.

 

Mam dwa spostrzeżenia, jakbyś mógł się odnieść:

 

1. Uważajcie oboje na zdrowie i pracę. Przy takim nawale pracy to Wy się oboje postarzejecie 10x szybciej i mało radości z życia (plus rozkminy o związku i awantury w domu :( )

 

2. Twój post odbieram jako rzeczowy i raczej obiektywny, jednakże w poniższym cytacie:

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Pani ma stopień doktora nauk, i IQ zaliczające ją do MENSY. To widać czasami w jej zachowaniu. W trakcie awantur zapomina, że przebijam ją o ponad 20 punktów. Podobnie z SMV - Ona 4/10, ja 6/10. 

 

wyczułem jakbyś się wywyższał, że ona mądra ALE JA - NIEWIELE, ALE JEDNAK - MĄDRZEJSZY.  To jest mała pomarańczowa lampka wg mnie żeby popatrzeć w głąb siebie, priorytetów, dzieciństwa i takich tam.

 

Pozdro, dzięki za Twoją historię, dodała mi otuchy że nie tylko ja mam dziwne akcje :)

Edytowane przez Imbryk
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Gr4nt napisał:

Rozumiem, że ta kobieta ma jednak zalety, których nie opisałeś.

Napisałem, że "bilans na razie jest dodatni, awantury to mniej niż procent naszego czasu razem - jak nie działa DDD, to jest najlepszą z kobiet z którymi się związywałem."

Ma, najważniejsza jest taka że przez dwa lata było idealnie - zero jazd. Potem - jedna rocznie. Dopiero ostatnie miesiące, kiedy Pani status zarobkowy się zmienił, zaczęło być gorzej. Ponadto, jest jedną z nielicznych osób z którą mam wrażenie że potrafimy zgodnie funkcjonować - czasem na poziomie spółki z o.o, a tylko w trakcie awantur - na poziomie farmy niewolników. W sprawach gdzie nie jest osobiście i emocjonalnie zaangażowana, wykazuje się logicznym myśleniem niemal na poziomie forum.

 

Informacja dodatkowa - gdy się związywaliśmy, ja zarabiałem mniej niż dwa razy tyle co Ona, a SMV oceniałbym jako równe 5/10 - i ja i Ona. W tamtym okresie, bo dość ciekawych ale krótkich związkach (inna historia), miałem "dość" w sensie, że akurat szukałem kogoś błyszczącego inteligencją, a niekoniecznie urodą. I tą inteligencją potrafiła mnie zatrzymać, co przyznaję bez skrępowania.

 

@Kingboss, @Tomko, @michau - to nie do końca cierpliwość, to cztery lata razem w takcie których była prawie ideałem. Dwa pierwsze - zero awantur, generalne w domu spokój i relaks. Kontra kilka parodniowych awantur, raczej w ciszy i omijaniu się niż w "latających talerzach". Jak na Panie, to chyba jakiś nikły procent tak potrafiłby - a wiem, że inne nie potrafią czasem wytrzymać jednego PMS aby nie eksplodować emocjami. To nie mój pierwszy związek.

 

18 minut temu, Kimas87 napisał:

Sprawa jest jasna facet pracuje jak kobieta siedzi w domu ma być posprzątane i ugotowane koniec kropka. 

W tej całej sytuacji zabawne jest to, że to Ona uważa sprzątanie za swój obowiązek, w którym nie pozwala się wyręczać. Nawet jeśli zdarza mi się po niej poprawiać. Tak samo Ona uważa za swą powinność gotowanie obiadów narzeczonemu (jest w tym lepsza ode mnie, ale i ja co nieco potrafię i lubię przyrządzić).

 

39 minut temu, Tomko napisał:

Mózg prymitywny praktyczny bierze przewagę nad dumą pani - ja sama to, ja sama tamto

3 minuty temu, wrotycz napisał:

Ewidentnie chce mieć dowód, że mieszkanie spłaciła sama i w razie rozstania mieć wszystkie asy w swojej ręce.

Moim zdaniem, jest to związane z tym że jest DDD typem "bohatera". Ona "musiała" być samodzielna, i JEJ mieszkanie to jest ukoronowanie tej samodzielności. Moje próby dokładania do kredytu, to atak na JEJ samodzielność i psychikę.

 

5 minut temu, wrotycz napisał:

Nie odbiega zasadniczo od innych kobiet, tyle że jest inteligentna i jednak ma jakieś normy, choć powoli zaczyna brać górę schemat.

Dziękuję za trafne podsumowanie. Tak, dokładnie, AWALT jednak wygrywa. Prędzej czy później. Do intensywniejszego "myślenia o przyszłości" zachęcają ją przyjaciółki, które aktualnie przechodzą "kryzys". A pięścią w stół już uderzyłem - i myślę że ona wie że nie żartuję. Wie, że jeśli odejdę - to tylko raz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spodziewałem się, że wszyscy będą doradzać ewakuację. Nic w tym złego, jest wiele znaków na niebie i ziemi wskazujących na takie rozwiązanie ale gdybyś jednak się zdecydował na walkę, to przeczytaj ten przewodnik, bo będzie ci potrzebny. Nie musisz wszystkiego, kropka w kropkę powtarzać ale jest tam znacząca wiedza, której nie powinieneś w swojej sytuacji ignorować.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Kespert napisał:

W sprawach gdzie nie jest osobiście i emocjonalnie zaangażowana, wykazuje się logicznym myśleniem niemal na poziomie forum.

No właśnie. Standard. Bo jak już jest osobiście zaangażowana (dotyka to JEJ emocji, finansów, samopoczucia, przyszłości) to zaczyna się:

1 godzinę temu, Kespert napisał:

cała litania schematów, i koncert oklepanych przebojów z poprzednich awantur

 

24 minuty temu, Kespert napisał:

jak nie działa DDD, to jest najlepszą z kobiet z którymi się związywałem

O kurfa jak ja Cię dobrze rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, AR2DI2 napisał:

Ona nie ma teraz atutu finansowego, więc wszystko co robi w tym związku próbuje przedstawiać jako tytaniczną pracę, równą Twojemu wkładowi finansowemu.

Prawda, ale za miesiąc ona znów będzie zarabiać średnią krajową, a potem więcej. Powinna być tego świadoma, a jednak schemat bierze górę.

 

14 minut temu, Taboo napisał:

Takiej osobie ciężko się zmienić, wg mnie gra niewarta świeczki.

Załóżmy że uda mi się doprowadzić do stanu, gdzie tylko przez tydzień w roku będę miał takie jazdy. Nie wiem, czy uda mi się znaleźć inną która ograniczyłaby się do tak małej ilości. To jest dylemat.

 

16 minut temu, rarek2 napisał:

Pani ewidentnie ma parcie na ślub. Daje jasne sygnały. A Ty się "nie domyślasz" i nie wiesz co masz robić.

Tak jak Pani nie potrafi podać ile chciałaby za prowadzenie domu, tak nie potrafi wymówić słowa "ślub". Wszelkie nadzieje na ślub rozwiewam dość skutecznie od dnia pierwszego, albo humorem, albo mijankami "jak jest Ci dobrze to po co zmieniać", albo wprost.

Fakt, raz protestując przeciw przelewom wspomniała o gotówce. Masz rację.

 

20 minut temu, Vortex of Destruction napisał:

Z takimi hajsami i własną metą możesz mieć młodsze 7/10 i wyżej 

Ten etap mam za sobą :), a w młodości nie byłem święty. Jak pisałem, teraz bardziej mi zależy na spokoju, i aby mieć z kim porozmawiać. Od młodych które nie "przepracowały" jeszcze niektórych schematów, odrzuciłoby mnie po tygodniu-dwóch zapewne.

 

24 minuty temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Zerowe, ale to gurwa NULL wsparcia dla faceta, który padnie na pysk.

Tak, to był ten moment w którym uznałem że "jednak nie jest inna niż wszystkie". Zresztą, dokładnie to Pani usłyszała. Ale się łudziłem że może to ta z Himalajów.

26 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

W sytuacji, gdzie Ty będziesz na musiku to przemnóż te akcje x10

Dobrze. Zakładając że uda się Panią sprowadzić do 1 tygodnia awantur na rok, to na musiku zrobi się z tego 10 tygodni w roku. Nadal, nie jest to jakaś straszna liczba - jeśli chcę mieć dziecko, może być trudno znaleźć Panią która ograniczy się tylko do tego. Wielu Braci ma gorzej i bez dziecka nad głową.

 

28 minut temu, SzatanKrieger napisał:

nasraj na te meble i wszystko co zainwestowałeś ale wynajmij sobie choć kwalerkę za 1400 złotych to zobaczysz jak odżyjesz

Całość inwestycji od początku była w założeniu bezzwrotna. Jak każdy związek. Nie oczekiwałem wiele. To że komuś coś daję, to też dla mnie małe egoistyczne źródło przyjemności.

Ja nie muszę nic wynajmować - w dwie godziny mogę wrócić na swą metę. Ale byłoby mi żal, irracjonalnie.

 

31 minut temu, Imbryk napisał:

Próbuje różnych pretekstów, form manipulacji, ale słabo to działa.

Niektóre z akcji różnych Pań "rozkładałem" na długo nim poznałem Forum, EcoEgo czy książki Pana Marka. Jak nie działało 20 lat temu, to trudno by zadziałało dziś.

33 minuty temu, Imbryk napisał:

wyczułem jakbyś się wywyższał, że ona mądra ALE JA - NIEWIELE, ALE JEDNAK - MĄDRZEJSZY.  To jest mała lampka dla mnie żeby popatrzeć w głąb siebie, priorytetów, dzieciństwa i takich tam.

Nie chciałbym wypaść na samoluba, chwalipiętę itd. ale na swą miseczkę ryżu zarabiam inteligencją. Nikt z przyjaciół, którym pochwaliłem się dokładnie i cyfrowo jaką - nie został przy mnie. Kiedyś też opiszę ten temat, i jak przez takie problemy przeszedłem.

Dzięki @Imbryk za miłe słowa - logicznie nic nie znaczą, ale jest mi lepiej.

 

@wrotycz - dziękuję, obiecuję że przeczytam jeszcze raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczenie na to, że tydzień awantur w roku można jakoś przetrwać, jest niestety nierealne. Ona teraz chce dziecka i ślubu (jest w fazie zdobywania), i obecne awantury to tylko mały procent tego, co z niej wyjdzie gdy będzie kwit małżeński i dziecko. Wtedy już jej nic nie powstrzyma.

 

Gdy pojawi się dziecko, znikną resztki jej urody, raczej na pewno seks i zacznie się ciśnienie żebyś oddał hajs i przepisał dom na nią. Będą awantury, nienawiść i wzajemne żale. Dziecko będzie miało starą matkę i być może odziedziczy po niej choroby.

 

To nie ma najmniejszego sensu, szkoda marnować jej czas i życie i odejść.

 

Trzymanie się tego co było miłe w przeszłości, jest zgubą mężczyzn w takich sytuacjach - to nigdy nie wróci.

  • Like 12
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Kespert napisał:

Napisałem, że "bilans na razie jest dodatni, awantury to mniej niż procent naszego czasu razem - jak nie działa DDD, to jest najlepszą z kobiet z którymi się związywałem."

1% to jest 3,65 dnia w roku, to jest 0,9 dnia na kwartał. 0,225 dnia na miesiąc, 0,18 godziny dziennie czyli 10,8 minuty.

 

24 minuty temu, Kespert napisał:

Załóżmy że uda mi się doprowadzić do stanu, gdzie tylko przez tydzień w roku będę miał takie jazdy.

No przecież teraz masz tylko 3,65 dnia albo i mniej bo napisałeś że mniej niż 1%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kespert napisał:

Nie chciałem jeszcze opisywać swojej historii

Czytanie takich historii aż boli. Wszystko wiesz, korzyści żadnych z tego nie masz, a straty na co dzień ewidentne. Im dalej, tym może być tylko gorzej. Twoje szczęście, że kobieta jest ginekologicznie felerna - ale to się może zmienić pod wpływem leczenia, a kiedy ustrzeli cię dzieckiem, będziesz miał przewalone do końca swoich dni (26 lat alimentów i w związku z tym bieganie do sądu, wpieprzanie się jej w twoją kasę, którą odtąd na zawsze będzie już jej jako właścicielki dziecka). O ile nie jesteś masochistą czerpiącym przyjemność z tej relacji, nie wiem co ciebie trzyma, co ludzi trzyma, co mnie w sumie kiedyś trzymało w nędznej relacji, choć nigdy nie było to w tak daleko posuniętej formie.

 

Jedno jest pewne, jeśli powinie się tobie noga, jakaś choroba, utrata pracy - ona będzie bezlitosna dla ciebie. Póki co bądź dla siebie dobry i uwolnij się od tego potworka.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kespert napisał:

Dobrze. Zakładając że uda się Panią sprowadzić do 1 tygodnia awantur na rok, to na musiku zrobi się z tego 10 tygodni w roku. Nadal, nie jest to jakaś straszna liczba - jeśli chcę mieć dziecko, może być trudno znaleźć Panią która ograniczy się tylko do tego. Wielu Braci ma gorzej i bez dziecka nad głową.

Bracie...

Ty strasznie racjonalizujesz sobie fakt, że siedzisz w toksycznym związku z babą, która ciosa Ci kołki na głowie i ma do Ciebie bardzo niski szacunek.

 

Ja wiem, że AWALT itd.

Tylko tyle, że kobieta odpierdala tak daleko, na ile jej pozwolisz.

Zakładanie, że "jak tylko 10 tygodni w roku będę miał spierdolone, to jest lalka, bo inni mają gorzej"?
Men, to jest 1/5 roku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Ja zdaję sobie sprawę, że jesteśmy ludźmi, różnie w życiu bywa i czasem jakaś ciemna strona wyjdzie i opierdolimy kogoś za cichy chód po ulicy. Tylko że - jednak - człowiek nie bydlę, winien nad sobą panować.

A jak myszka ma uzasadnienie "no taka już jestem", tudzież "skoro nie potrafisz mnie znieść, gdy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, gdy jestem najlepsza" (kurwa, kwintesencja spierdolenia umysłowego pań i red-alert lvl 1000), to...

Kurwa, pochuj się męczyć?

I jeszcze zakładasz z definicji, że "no tak to musi być", "ona jest dobra, tylko..."...

Przecież to neverending story...

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.